HumanGhost

Filmy i seriale - co warto obejrzeć a czego nie [M]

36655 postów w tym temacie

Wrzucę parę opinii, co by sobie były.


Alatriste (2006) http://www.filmweb.pl/film/Kapitan+Alatriste-2006-119658 - Historyczno-biograficzny kostiumowiec osadzony w czasach schyłku hiszpańskiego Złotego Wieku. Viggo Mortensen odtwarza tu postać (nie jestem pewien czy historyczną) niejakiego Kapitana Alatriste. Film jest czymś w rodzaju zlepka różnych wydarzeń z życia tej postaci na tle wydarzeń historycznych. Od strony wizualnej jest wykonany starannie i przyzwoicie, i generalnie realizacja nie daje chyba większych powodów do narzekania. Ogląda się to jednak trochę dziwnie, bo niby jest poprawnie, ale powstaje jednak jakiś niedosyt. Tak czy inaczej, osobom lubiącym historyczne kostiumowce powinien się spodobać.

The Sleeping Dictionary (2003) http://www.filmweb.pl/film/S%C5%82ownik+sn%C3%B3w-2003-10879 - Ładny melodramat pod wieloma względami przywodzący na myśl "The Painted Veil". Czasy kolonializmu brytyjskiego, a w tym osadzona historia pięknego młodego brytyjskiego dżentelmena, który poznaje piękną młodą panią z dżungli, graną przez wciąż napaloną Jessicę Albę. I chociaż nie trawię zbytnio tej aktorki, to jednak nie irytuje specjalnie w trakcie seansu. Z początku były powody sądzić, że film będzie niepoważnym tanim barachłem, ale w miarę upływu akcji odpowiednio poważnieje. Całkiem przyzwoity typowy w swoim gatunku film.

Chloe (2009) http://www.filmweb.pl/film/Chloe-2009-500688 - Całkiem przyzwoity i dość pomysłowy thriller. Historia pewnej pary, która w wyniku niedomówień traci ze sobą więź. Żona w wyniku podejrzeń podejmuje decyzję wynajęcia pewnej młodej prostytutki, co będzie miało daleko idące konsekwencje... Film ładnie się rozwija i absorbuje uwagę. Spora w tym chyba zasługa młodej aktorki o bardzo charakterystycznej urodzie, grającej prostytutkę. Myślę, że generalnie film ma wszystko, co powinien, chociaż końcówka mogłaby być chyba trochę bardziej przemyślana.

THX 1138 (1971) http://www.filmweb.pl/film/THX+1138-1971-11084 - Stare sci-fi George''a Lucasa, będące wizją totalitarnego społeczeństwa przyszłości. Pod względem pomysłu czy klimatu można znaleźć w nim wiele wspólnego z "Equilibrium" czy też chyba "Twelve Monkeys" (ale już nie pamiętam zbytnio). W filmie nie ma żadnych fajerwerków, bo stawia raczej na minimalizm i surowość. Do tego sporo scen i motywów może wydać się hmmm... "dziwnych", co sprawia, że film jest nie do końca łatwy w odbiorze. Jednak ukazana w nim wizja pozostaje sugestywna i na swój sposób przerażająca, choć spodoba się chyba bardziej ludziom pamiętającym stare kino sci-fi sprzed lat 90''.

Inception (2010) http://www.filmweb.pl/Incepcja - Od razu powiem, że na filmie się zawiodłem. Słyszałem o nim wiele dobrego i nastawiałem się na coś, co wykręci mi głowę. Sam w sobie zrealizowany bardzo przyzwoicie i od strony oprawy chyba bez zarzutów (ale irytowała mnie młoda laska która lubiła udzielać się jako ekspert od życiowych rad). Jednak rozczarowuje konstrukcja. Po Nolanie i tych wszystkich ochach i achach wokół filmu spodziewałem się naprawdę czegoś mocnego i pogmatwanego, co najmniej na miarę "Prestige" czy "Memento", a w zamian przez pierwszą połowę filmu dostałem budowanie terminologii, a później już prostą drogę do rozwiązania. I może nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie zaakcentowano zbytnio pewnego elementu, przez co przewidywalnym się stało, że zakończenie będzie sprowadzać się do kwestii tego elementu (kto widział, ten wie o jaki element chodzi). Jak dla mnie zupełnie położyło to oczekiwanie na rozwiązanie. Kto widział "Prestige", ten pamięta zapewne jak świetnie udało się tam zamaskować to, co okazuje się dopiero na końcu, pomimo iż mieliśmy to cały czas przed oczami. Film przywiódł mi w jakiś sposób na myśl "Shutter Island" i w sumie powiedziałbym, że jak dla mnie jest on chyba o wiele bardziej "nolanowski" niż "Inception". Przypomniał mi też pewien film pod tytułem "eXistenZ" (1999), który, o ile pamiętam, był pod względem pomysłu bardzo podobny do "Inception", ale końcówka wyszła chyba lepiej. Pomimo, że "Inception" nie jest na pewno złym filmem, to jednak wydaje mi się, że zabrakło mu do "Prestige" czy "Shutter Island".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.12.2010 o 09:21, rob006 napisał:

> czyli rozumiem że nie uważasz niemal wszystkich
Widzisz różnicę pomiędzy "niemal wszystkie" a "wszystkie"? Albo pomiędzy "zawsze" a
"zwykle"? Bo zdaje mi się że nie. Jedziesz po gościach na budowie, chcesz tu uchodzić
za nie wiadomo kogo, a sam nawet czytać ze zrozumieniem nie potrafisz... ;]

oj :) widzę że trudno jest ci to napisać wprost. zamiast tego bawisz się w ratowaniem słówkami. tylko że w pierwszym się poprawiłem a drugie jest mało znaczące bo równie dobrze może być 40lat. szkoda że nie wspomniałeś w ogóle o drugim cytacie który przytoczyłem (ten z tak trafionym porównaniem filmów do samochodów) ale może to dlatego że nie znalazłeś tam żadnego słowa "bezpieczeństwa". co do czytania ze zrozumieniem to myślę że akurat sam lepiej ode mnie nie czytasz (co choćby udowodniłem w poprzednim poście) więc przestań innych pouczać bo wygląda co najmniej jakbyś sam się kreował na nie wiadomo kogo ;]

pamiętam świetnie twoją radę i jak pisałeś o nudzeniu interlokutora. powinieneś sam z niej zacząć korzystać bo znowu mnie dość szybko znudziłeś. cóż ja tej dyskusji nie będę dalej ciągną a ty rób jak uważasz. ale pewnie nie powstrzymasz się od napisania wylewnego postu którego nie będzie chciało mi się przeczytać ;]

sapienti sat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.12.2010 o 17:56, A-cis napisał:

> Louis De Funes genialny ze swoją mimiką i gestami i w kategorii
> komedii , farsy itd. jest nie do pokonania , przynajmniej nie przez Stallone-a.

Louis de Funes jest b. dobry na kilka jego (najlepszych) filmów, ale już po obejrzeniu
ich kilkunastu (a ja widziałem ich ponad 20),


Ja 31.

Dnia 16.12.2010 o 17:56, A-cis napisał:

ta mimika i gesty zaczynają nawet lekko
irytować, jako że są za każdym razem takie same.


A mnie nie , po prostu mogę oglądać komedie z de Funesem i 100 razy i nadal bawi mnie jego vis comica.

Dnia 16.12.2010 o 17:56, A-cis napisał:

To jest podobna przypadłość jaka spotkała później Jima Carreya.


Jim Carey jako aktor się nie rozwijał i tyle. Po drugie za wysokie progi dla Carreya aby mógł się porównywać z De Funesem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.12.2010 o 19:57, Gregario napisał:

oj :) widzę że trudno jest ci to napisać wprost. zamiast tego bawisz się w ratowaniem
słówkami.

LOL. :D To nie jest ratowanie się słówkami, to jest prawidłowe rozumienie tych słówek. To nie ja się tu ratuję, tylko ty, próbując mi wmówić że gdy pisałem "niemal wszystkie" miałem na myśli wszystkie. No sorry, to jest żałosne wręcz. Nigdy nie twierdziłem że wszystkie stare filmy są gorsze, choćby dlatego bo wszystkich nie oglądałem. Zresztą pisałem o tym gdzieś, ale jako niewygodny dla ciebie fakt pewnie to pominąłeś.

Dnia 16.12.2010 o 19:57, Gregario napisał:

tylko że w pierwszym się poprawiłem a drugie jest mało znaczące bo równie dobrze
może być 40lat. szkoda że nie wspomniałeś w ogóle o drugim cytacie który przytoczyłem
(ten z tak trafionym porównaniem filmów do samochodów) ale może to dlatego że nie znalazłeś
tam żadnego słowa "bezpieczeństwa".

Mógłbyś to jaśniej napisać? Z uściśleniem co rozumiesz przez "pierwsze", "drugie" i którym to cytatem o samochodach mnie tak zgasiłeś. Bo kompletnie nie wiem o co ci chodzi, a że nazwałeś to "dowodem" to chyba powinienem wiedzieć co i jak udowodniłeś ;]

Dnia 16.12.2010 o 19:57, Gregario napisał:

co do czytania ze zrozumieniem to myślę że akurat
sam lepiej ode mnie nie czytasz (co choćby udowodniłem w poprzednim poście) więc przestań
innych pouczać bo wygląda co najmniej jakbyś sam się kreował na nie wiadomo kogo ;]

:D. No tak, zwracanie uwagi że źle rozumiałeś co napisałem (a właściwie nie zrozumiałeś wcale) i piszesz o mnie bzdury to kreowanie się na nie wiadomo kogo. :D
Tak BTW: Jako autor własnych postów nie muszę ich czytać żeby wiedzieć co w nich napisałem. :D

Dnia 16.12.2010 o 19:57, Gregario napisał:

pamiętam świetnie twoją radę i jak pisałeś o nudzeniu interlokutora. powinieneś sam z
niej zacząć korzystać bo znowu mnie dość szybko znudziłeś. cóż ja tej dyskusji nie będę
dalej ciągną a ty rób jak uważasz. ale pewnie nie powstrzymasz się od napisania wylewnego
postu którego nie będzie chciało mi się przeczytać ;]

Poprzednich też nie chciało ci się czytać? Bo to by dużo wyjaśniło ;]

Dnia 16.12.2010 o 19:57, Gregario napisał:

sapienti sat

:D Ale to oczywiście ja chcę uchodzić za nie wiadomo kogo. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.12.2010 o 19:29, Validus napisał:

I może nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie zaakcentowano zbytnio pewnego elementu, przez co przewidywalnym się stało, że zakończenie będzie sprowadzać się do kwestii tego elementu (kto widział, ten wie o jaki element chodzi). Jak dla mnie zupełnie położyło to oczekiwanie na rozwiązanie.


Spoiler

Chodzi ci o ten totem? Co w nim takiego przewidywalnego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.12.2010 o 17:36, Jedimax napisał:

Czy ja wiem czy straszne jest OP? Ja tam się śmiałem przy tym filmie :D

Nie w tym sensie straszna, że po obejrzeniu tego będziesz się bał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


To po co zawracasz dupę tym filmem skoro śmieszy, a nie straszy? Chociaż jedynkę polecam, bo trzyma w napięciu, więc jako thriller jest ok. Jednak reszta to komedia, świetna do oglądania ze znajomymi i obstawiać co komu się absurdalnego stanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 17.12.2010 o 10:19, rob006 napisał:

Spoiler

Chodzi ci o ten totem? Co w nim takiego przewidywalnego?



Spoiler

Tak, o to chodzi. Sposób, w jaki przedstawiono cały ten motyw, sprawił, że już w połowie filmu stało się dla mnie bardzo czytelnym do jakiej kwestii będzie się sprowadzać końcówka. I niestety nie pomyliłem się. Przez to cała akcja w drugiej połowie filmu była dla mnie raczej rozwleczonym oczekiwaniem na to, czy ostatecznie wydostaną się ze snu, czy też wszystko ciągle jest/było snem. Chociaż do końca miałem nadzieję, że może ma to być jakiś zabieg odwracający uwagę i naprowadzający na fałszywy trop.



+++

Serenity (2005) http://www.filmweb.pl/Serenity - Dość lekkie i przyjemne kosmiczne sci-fi. Szczerze mówiąc, jestem raczej pozytywnie zaskoczony, bo spodziewałem się podręcznikowego efekciarskiego barachła w rodzaju "Star Trek" (2009), a film okazał się być czymś nie do końca wpisującym się w schematy (choć też z nich korzysta). Wiele motywów potraktowano tu z przymrużeniem oka, ale humor raczej nie jest nachalny i żenujący. Film nie ma raczej większych ambicji, ale wydał się całkiem świeży i absorbujący. Pod względem realizacji raczej przyzwoity, całkiem zręcznie napisane dialogi i akcja nie leci cały czas jak po sznurku. Rozluźniające kino sci-fi w sam raz na wieczór.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 17.12.2010 o 17:41, Validus napisał:

Serenity [...] Rozluźniające kino sci-fi w sam raz na wieczór.

To ja dodam, że jeśli komuś podobał się film, to powinien czym prędzej sięgnąć po serial Firefly. Przedstawia wcześniejsze przygody załogi statku kosmicznego klasy firefly :)
Serial ma niestety tylko jeden sezon (dziękujemy FOX ;>>>), ale warto go zobaczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 17.12.2010 o 17:41, Validus napisał:

Spoiler

Przez to cała akcja w drugiej połowie filmu była dla mnie
raczej rozwleczonym oczekiwaniem na to, czy ostatecznie wydostaną się ze snu, czy też
wszystko ciągle jest/było snem.



No o tym to ja wiem, ale raz że nie widzę w tym nic złego (wręcz przeciwnie, wg mnie to nie miało zaskoczyć widza na koniec seansu, tylko skłonić do zastanowienia się nad tym w czasie jego trwania), a dwa że sam totem nie ma z tym tak wiele wspólnego. Ot takie narzędzie o marginalnym raczej znaczeniu. ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 17.12.2010 o 18:43, rob006 napisał:

Spoiler

No o tym to ja wiem, ale raz że nie widzę w tym nic złego (wręcz przeciwnie, wg mnie to nie miało zaskoczyć widza na koniec seansu, tylko skłonić do zastanowienia się nad tym w czasie jego trwania), a dwa że sam totem nie ma z tym tak wiele wspólnego. Ot takie narzędzie o marginalnym raczej znaczeniu. ;]



Spoiler

Raz - Ty możesz nie widzieć w tym nic złego, ale ja widzę, i mnie odebrało to sporo przyjemności z seansu, a Ty raczej nie jesteś mną. Można by pewnie długo dyskutować o tym co miało, czy nie miało to za zadanie, ale ja nie piszę o przypuszczeniach, domysłach, czy próbie analizy konstrukcji, tylko o subiektywnym wrażeniu, które taka, a nie inna konstrukcja i zawartość u mnie wywołała. Choćbyś nawet rozpisał całą interpretację filmu i wszystkie zamysły reżysera, to i tak nie zmieni to wrażenia, jakie film wywołał u mnie w trakcie seansu. I szczerze wątpię, czy może to podlegać dyskusji.



Spoiler

Dwa - Chyba jednak miał z tym wystarczająco wiele wspólnego, skoro znalazł się w samym zakończeniu filmu, będąc kluczem do jego domyślnej interpretacji.




+++


Rome (2005) http://www.filmweb.pl/serial/Rzym-2005-119650 - Serial opierający się na historii Rzymu, a konkretniej na tym, jak Cezar dochodził do władzy (1 seria - 12 odcinków) i na tym, jak do władzy dochodził Oktawian (2 seria - 10 odcinków). Pierwsze dwa odcinki nie zrobiły na mnie jakiegoś nadzwyczajnego wrażenia, ale mniej więcej po trzecim już wciągnęło i to na dobre. Wydarzenia pokazywane w serialu znam akurat całkiem szczegółowo i tym większą miałem przyjemność z oglądania wielu szczegółów i smaczków pokrywających się z historią. Generalnie historia odtworzona jest tam całkiem wiernie, a przy tym świetnie splata się z fikcją. Równie dobry jest według mnie "realizm" - nie oglądamy pięknych i dostojnych ludzi w śnieżnobiałych szatach pośród marmurowych i złoconych kolumn, tylko "prawdziwych" ludzi i "prawdziwe" miasto (podobno twórcy serialu bardzo wzięli sobie do serca jak najwierniejsze odtworzenie życia w Rzymie). Gra aktorska przeważnie wyśmienita, wiele zróżnicowanych i "ludzkich" postaci.

Nie zobaczy się w nim niestety znanych z historii wielkich rzeźnickich bitew i epickich krajobrazów, bo jest nastawiony bardziej na intrygi w willach i na ulicach Rzymu. Za to bardzo dobrze będzie można zobaczyć codzienne życie obywateli (zarówno bogatych jaki i biednych) ze wszystkimi zwyczajami, obrzędami itp. W serialu jest cała masa cycków i dymania (bynajmniej nie przy zgaszonym świetle i pod prześcieradłem). Dymają się wszyscy ze wszystkimi i myślę, że dobrze oddaje to ducha czasów. Trochę mniej jest krwi i zabijania, ale chyba tylko trochę. Uważam się za zainteresowanego tematyką i wobec tego dość dokładnie wiedziałem co i kiedy się wydarzy, ale mimo to nie powiem żeby było przewidywalnie, a to dzięki wplecionym wątkom fikcyjnym. Ciężko ocenić go obiektywnie, bo mnie z osobistych względów oglądało się go świetnie i chętnie bym go wszystkim polecił. Myślę że warto obejrzeć przynajmniej 5-6 początkowych odcinków żeby ocenić samemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A no skoro tak stawiasz sprawę...

Dnia 17.12.2010 o 19:38, Validus napisał:

Spoiler

Dwa - Chyba jednak miał z tym wystarczająco wiele wspólnego, skoro znalazł się w samym
zakończeniu filmu, będąc kluczem do jego domyślnej interpretacji.


Jak dla mnie to było po prostu niezbędne narzędzie, bo inaczej się tego nie dało zrobić. Klucz to za dużo powiedziane. :P
A co do zakończenia - przecież tam nie było jasnego zakończenia, można było je dowolne interpretować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Szykuje się drugi X-Men Origins: Wolverine, czyli efektowny, ale bezpłciowy film. Na razie jedynymi zaletami, które widzę, to wybuchy i oczywiście Natalie Portman.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 17.12.2010 o 22:22, rob006 napisał:

Jak dla mnie to było po prostu niezbędne narzędzie, bo inaczej się tego nie dało zrobić. Klucz to za dużo powiedziane. :P


Zdajesz się przeczyć sam sobie, raz pisząc, że było to narzędzie o marginalnym znaczeniu, a teraz, że narzędzie niezbędne. Kluczem był w tym sensie, że to od niego zależy domyślna interpretacja zakończenia. Gdyby uciąć ostatnie kilkadziesiąt sekund filmu, to straciłby on cały swój niejednoznaczny charakter, więc naprawdę nie wydaje mi się, że można jakoś umniejszać rolę tego elementu.

Dnia 17.12.2010 o 22:22, rob006 napisał:

A co do zakończenia - przecież tam nie było jasnego zakończenia, można było je dowolne interpretować.


Dlatego właśnie napisałem o domyślnym zakończeniu, w sensie, że należy je sobie samemu domyślić wedle uznania.


+++


Mulholland Drive (2001) http://www.filmweb.pl/Mulholland.Drive - David Lynch psuje głowę. Film dziwny w stopniu bardzo wysokim. Niejednoznaczny, nierzeczywisty, nietypowy. Ciężko w ogóle napisać o nim coś konkretnego. Na pewno wykazała się tutaj Naomi Watts (jedna z najlepszych ról w jakiej ją widziałem). Momentami klimat sennych majaków, dryfowanie poza poczytalnością i logiką przetykane różnego rodzaju symboliką. Film z rodzaju tych, nad którymi można się później długo zastanawiać i interpretować na różne sposoby. Na pewno nie dla każdego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 17.12.2010 o 23:00, Validus napisał:

Mulholland Drive (2001) http://www.filmweb.pl/Mulholland.Drive (...)

Uwielbiam takie filmy, o których przez kolejne dni się ciągle myśli. Ostatnio tak mi utkwił w pamięci Zaklęci w czasie. Więc Mulholland Drive chętnie obejrzę, mam nadzieję, że się nie zawiodę, bo żeś mi apetytu narobił ;)

Co do zakończenia Incepcji, to byłem nią trochę rozczarowany, bo wg mnie Nolan poszedł na łatwiznę. Wygląda to tak, jakby nie miał pomysłu jak ciekawie zakończyć historię, więc zastosował ten trik. To chyba największa wada Incepcji, bo ogólnie film gniecie.

Salwatorowiec=> Jedna osoba to napisała, więc nie uogólniaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 17.12.2010 o 23:00, Validus napisał:

Zdajesz się przeczyć sam sobie

Nie sądzę. Równie dobrze mógłbyś powiedzieć że młotek którym przybito Jezusa do krzyża jest kluczowym elementem Pasji - też jest niezbędny. Cały szkopuł w tym że nie jest bardziej ważny od innych i niczym szczególnym się nie wyróżnia.

Dnia 17.12.2010 o 23:00, Validus napisał:

Dlatego właśnie napisałem o domyślnym zakończeniu, w sensie, że należy je sobie samemu
domyślić wedle uznania.

Pierwszy raz słyszę o użyciu słowa "domyślny" w takim znaczeniu :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się