gregorik

Dziewczyny czyli relacje damsko - męskie

27071 postów w tym temacie

Ach te dziewczyny :D wystarczy zacząć taką olewać nie pisać/dzwonić i mimo tego że to ona chciała definitywnie zerwać kontakt to oczywiście musi mnie zaczepiać na fb i pisać do mnie :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Chłopaki porada, bo mam dziwny problem. Od 3 lat znam całkiem fajną dziewczynę, kumplowaliśmy się. Pół roku temu zaczęła się do mnie konkretnie przymilać, widziałem to, ale nie czułem się z tym dobrze. W październimu wyskoczyliśmy gdzieś na miasto, gdzie wyznała mi, źe jej na mnie zależy (nic poza zwykłym lubię cię jako kumpelę do niej niestety nie czuję - nie mamy wspólnych zainterezowań ani nic). Powiedziałem więc jej, że nie odwzajemniam tego i lepiej żebyśmy pozostali kumplami. Widziałem jak ją to zabolało. W listopadzie poprosiła o pomoc w nauce do matury, wbijałem i uczyłem jej matmy co jej nie za dobrze idzie. Za każdym razem proponowała film, ale odmawiałem. Potem raz po kilku głebszych daliśmy w ślinę. Trochę głupio się czułem i poprosiłem by to się nie powtórzyło. Gdy nie byłem w stanie dotrzeć na jej urodziny w grudniu to kilka dni po nich przyjechałem jej wręczyć prezent. Pogadaliśmy i obejrzeliśmy film, zaczęła się tulić. Chwila słabości i zaczęliśmy to i owo, obściskiwaliśmy się, ale nic więcej. Po wszystkim powiedziała mi, że mnie strasznie kocha, zależy jej na mnie i chce być ze mną. Wystraszyło mnie to i zdałem sobie sprawę, że naprawdę nie czuję to co ona, jednak będąc głupcem i osobą, która boi się, że zranić pannę palnąłem - ja ciebie też. Wzięła to za jakieś przypieczętowanie związku. Jednak, gdy wróciłem na chatę doszło do mnie co zrobiłem i że wpakowałem się w związek jednostronny z osobą, z którą na dłuższą metę nic mnie nie łączy. Kiedyś podkochiwała się w moim kumplu, który leciał na jej sąsiadkę tak naprawdę, z tego względu zerwała z nim znajomość. Boję się wyjaśnić to ostatecznie w sposób, w który ją nie zrani. To dość emocjonalna dziewczyna i jak sama mi kiedyś wyznała - z powodu mojego odrzucenia kiedyś płakała często. Czuję się jak tchórz, boję się, że ją zranię, a jednocześnie jestem osaczony. Co robić? ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Żeś naważył piwska, chłopie. Opcje masz dwie: wykładasz karty na stół jak na faceta przystało i więcej nie robisz z siebie bałwana, obiecując to i owo. Skończy się to destrukcją waszej znajomości, ale lepiej dla niej. Będzie ją bolało, ale maturę pisze, więc młoda z niej dziołcha, pozbiera się szybko. Natomiast druga opcja jest taka, że bierzesz z nią ślub i do końca życia (lub pewniej do rozwodu) żyjesz w kłamstwie, coś a la podwójny agent. Piwo to już teraz musisz zacząć pić, bo powoli się przelewa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sytuacja patowa, nie ma z niej dobrego wyjścia, ALE

z doświadczenia wiem, że im bardziej będziesz brnął w kłamstwo, tym mocniej wszystko walnie. Dla przykładu: dziewczyna pewnie teraz popłacze kilka tygodni, ale w końcu jej przejdzie, może nawet kogoś pozna i jest szansa, że będziecie w fajnych relacjach (w miarę). Druga opcja jest taka, że brniesz w to dalej, ale w końcu mówisz jej co i jak (po czasie). Wierz mi, takiego poniżenia się nie zapomina, laska będzie cię po prostu nienawidziła.

No i na litość boską, hamuj się! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.01.2015 o 00:37, Samnitar napisał:

Odpowiedź godna Doktora Coxa, będę musiał z nią pogadać.

Udawanie, że między wami istnienie jakaś sensualna więź jest gorsza niż wyznanie jej prawdy. Nie poprawiłeś swej sytuacji kłamliwie wyznając jej miłość, nie mniej w tej sytuacji nie obejdzie się bez ofiar.
Dobrze by było, byś jej wyjaśnił dlaczego to palnąłeś - może to nie złagodzi sytuacji, ale niech wie że nie kierowały tobą negatywne pobudki.
Tu nie ma łatwego rozwiązania, jeno jedyne słuszne i najgorsze - czyli prawda, którą wszyscy sobie chwalą a mało kto chce jej słuchać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeśli będziesz jej mydlił oczy, to będziesz nie tylko ją krzywdził, ale i siebie. Jest takie brzydkie powiedzonko, ktorego nie będę przywoływał, brzmiało ono jednak coś w stylu "Serca siusiakiem nie oszukasz". Sam kiedyś spotykałem się z dziewczynami, które są dla mnie tylko koleżankami na ich prośbę, one bawiły się fajnie a ja niezbyt i doskonale Cię rozumiem. Czasami po prostu trafia się taka osoba, która jest super, ale nie ma bata, że będzie coś więcej. Po prostu nie ma tego czegoś.

Jeśli mam Ci poradzić to musisz konkretnie jej powiedzieć, na spokojnie, że palnąłeś głupotę. Omijaj słów jak "nie gniewaj się, bo mi na Tobie zależy'', bo to zawsze brzmi jak "lubię cię, ale spadaj na drzewo". Musisz powiedzieć, że palnąłeś głupotę i nie chcesz ani jej, ani siebie oszukiwać. W dodatku powiedzieć to w realu. Jak już ona sobie popłacze, a Ty w tym czasie sztywno będziesz trzymał się swojej ramy i gdy sytuacja się wyluzuje spytasz, czy wszystko okej i płynnie przejdziesz do spokojnej rozmowy a potem - spokojnej znajomości.

A te wszystkie zbliżenia między Wami też można wytłumaczyć. Po pierwsze to że z kimś się zbliżasz nie znaczy, że jesteś w niej zakochany. Możesz być zakochany w dziewczynie nie dotykając jej nawet przez pół roku, bo tak powie Ci serce, a możesz spotykać się z taką codziennie, może być fajnie, miło, namiętnie ale zakochany nie będziesz. I tym się kieruj odpowiadając jej na argument o zbliżeniach jeśli się pojawi. Trzym się chłopie i powodzenia.

PS. A na studniówkę możesz iść. Najjesz się, napijesz, potańczysz, a ona będzie miała partnera. Mi udaje się to robić co roku i nie dostaję potem smsów z żalami że kimś się zabawiłem :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.01.2015 o 22:00, zerohunter napisał:

Obiad plus łyżwy plus bukiet/bombonierka to wystarczający zestaw na 10 lutego dla dziewczyny
z którą się chodzi niecałe pół roku?



A co jest 10 lutego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.01.2015 o 22:00, zerohunter napisał:

Obiad plus łyżwy plus bukiet/bombonierka to wystarczający zestaw na 10 lutego dla dziewczyny
z którą się chodzi niecałe pół roku?



Jeśli jesteście ze sobą oficjalnie, to czemu nie? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.01.2015 o 22:00, zerohunter napisał:

Obiad plus łyżwy plus bukiet/bombonierka to wystarczający zestaw na 10 lutego dla dziewczyny
z którą się chodzi niecałe pół roku?

To nawet przesada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.01.2015 o 22:00, zerohunter napisał:

Obiad plus łyżwy plus bukiet/bombonierka to wystarczający zestaw na 10 lutego dla dziewczyny
z którą się chodzi niecałe pół roku?

Według mnie - lekka przesada. Oczywiście nie wnikam w Wasze sprawy, czy się lepiej dogadujecie, czy gorzej, ale sam taki prezent bym zrobił po co najmniej roku znajomości. Poza tym, to pamiętaj, że głównie liczą się dobre chęci, a nie wystawność. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No to okej. Choć idealnym rozwiązaniem jest nie świętowanie tego komercyjnego amerykańskiego święta, jest tyle okazji, chocby dzień kobiet dwa tygodnie później, święto które uwielbiam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Cześć. Witam po dłuugiej przerwie.Wytłumaczcie mi na swój sposób ,dlaczego normalny człowiek z pasją ,bez uzależnień ma problem z kobietami ? Chodzi o toże one (dziewczyny w wieku 18-22 lata ) wolą lalusiów lub cwaniaków i ćpunów,a jak chce wyjść pogadac (tak po znajomości ,nie oczekując nic wiekiego) słysze "nie mam czasu",bo to najłatwiej powiedzieć... One myślą ,ze ja właśnie chce coś więcej ,ale to nie prawda( i tak im tego niewytłumacze).Żadna ot tak sie nawet na fb nieodezwie.. Temat przerabiany wiele razy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Brzmisz jakbyś miał ból pośladków o to, że laski na ciebie nie lecą, potem jednak precyzujesz że chcesz z nimi gadać "po koleżeńsku".

Nie wiem w czym problem. Zdecyduj się. Określ się.

Jak laski nie chcą z tobą gawędzić, to znajdź sobie ciekawszego rozmówcę.

Na przykład faceta.

>One myślą ,ze ja właśnie chce coś więcej ,ale to nie prawda( i tak im tego niewytłumacze)
Przejmowanie się tym, co one sobie myślą, to podstawowy błąd.
Drugim podstawowym błędem jest usilne unikanie erotyczno-romantycznego kontekstu. Chcesz je zapewnić, że nie chcesz ich bzykać, tylko chcesz grzecznie pogadać. To kolejny błąd. W czym problem? Obchodzi cię to? Niech se myślą co chcą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Z kumplami wiele razy już gadałem o tym(i nie tylko) i przeważnie tylko z nimi gadam. Ja nie chce unikać kontekstu erotyczno-romantycznego ,ale co mam zrobić skoro mnie olewają(?) , nie to nie ich strata... tamte matoły nawet z autem sobie nie poradzą,bo jak coś to do mnie dzwonią. Chce chociaz kumpele (kumpla w damskiej skóże ,tak wiem , brzmi to jak frendzone,a nie w tym rzecz ), skoro jest jak jest,ale i tak pewnie znajdzie sie jakas która pomyśli ze chce związku,a nie chce tak odrazu wskakiwac w to ,chce mieć z nimi po prostu relacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się