Zaloguj się, aby obserwować  
tread71

Stary, dobry, poczciwy Rock - kącik miłośników

2324 postów w tym temacie

Dnia 19.11.2008 o 16:13, Sebat1 napisał:

> Ozzy powiedział, że chciałby nagrać nową płytę z Black Sabbath, ale bardziej prawdopodobna
> jest płyta Heaven And Hell.
Chętnie przesłuchałbym obie te płyty , mam nadzieję , że prędzej czy później obie powstaną.

Nie wiem jak jest z Ozzym (oficjalna strona BS jest obecnie jakimś sklepikiem z koszulkami i gadżetami, więc nic ciekawego tam się nie dowiemy), ale Dio i spółka mają już całkiem sporo dobrego materiału nadającego się na płytę, ponoć brzmi to o stokroć lepiej niż te nowe kawałki z "The Dio Years".
W tym samym czasie Dio nagrywa swój własny album - najprawdopodobniej kontynuacje Magica. Zespół The Rods planuje pod koniec roku wydać nowy album, po wielu latach nieobecności... Mało popularny band, ale muzykę mają świetną - hard rock/heavy metal na poziomie.

Z innych ciekawych wydawnictw, które mają się ukazać wymienić mogę też:
Girlschool - Legacy, płyta wydana na trzydziestolecie w całości kobiecej kapeli.
29 listopada Dokken ma wydać swoją nową płytę, choć w USA mają ją już od maja, podobno jest bardzo dobra. Myślę, że sam sobie kupię...
Alcatrazz się zreaktywował (niestety, bez Yngwiego) nową płytę mieli wydać już pod koniec 2007, ale póki co jeszcze nie wyszła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.11.2008 o 16:13, Sebat1 napisał:

> Van Halen również planuje nagrać nową płytę.
Łał nie wiedziałem , a to potwierdzone info czy tylko plotka ?

Czytałem, że Eddie jest zadowolony z tras koncertowych z Wolfgangiem i prawdopodobnie popracują w studiu nad albumem. Niby nic oficjalnego, ale można mieć nadzieję.

@dave03
Też nie liczę na jakiś świetny album, przecież to już nie to samo co kiedyś, ale w końcu ten zespół nosi legendarną nazwę, więc czekam z niecierpliwością.

@Noxbi
Wątpię, aby Ozzy nagrał coś z BS, ale w końcu powiedział, że chciałby. Mało to prawdopodobne tym bardziej, że jak mówisz płyta H&H już jest na zaawansowanym poziomie. Może kiedyś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Cóż, moim zdaniem nowy album Guns N'' Roses jest po prostu zajebi**y. Numery są w stylu starych Gunsów, lecz jakby odświeżone. ;) Elektronika nie kłuje w uszy i bardzo miło się komponuje z instrumentami. ;]
Warto było tyle czekać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.11.2008 o 16:43, Black Dog napisał:

Cóż, moim zdaniem nowy album Guns N'' Roses jest po prostu zajebi**y. Numery są w stylu
starych Gunsów, lecz jakby odświeżone. ;) Elektronika nie kłuje w uszy i bardzo miło
się komponuje z instrumentami. ;]
Warto było tyle czekać...

A moim zdaniem to kaszana jakich mało. Poza Madagascarem nie ma na płycie ani jednego wybijającego sie numeru.
I nawet jakby nie była ona wydana pod etykietką GnR, to stwierdziłbym, że jest co najwyzej przeciętna.
Bardzo mi przykro, ale dużo lepiej by się stało jaky Chinese Democracy nie ujżało nigdy światła dziennego i na zawsze pozostało branżową anegdotą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.11.2008 o 18:55, PsychoMan napisał:

/.../

Kwestia gustu.
Ja żadnym fanem gunsów nie jestem, a album mi się podobał. Wspomniany przez Ciebie ''madagascar'' jak dla mnie plasuje się gdzieś w środku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

http://heavenandhelllive.com/index.cfm/pk/view/cd/NAA/cdid/402165/pid/400079
I to jest jak dla mnie informacja co najmniej półrocza. Nareszcie wchodzą do studia. Nie wiem jeszcze co oznacza informacja "early 2009" ale mam nadzieję, że to będzie przed maturami. Bo samej płyty już nie mogę się doczekać. I ciekawe jaki będzie tytuł. Bo na "Heaven& Hell'' raczej nie ma co liczyć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 03.12.2008 o 13:46, Erton napisał:

http://heavenandhelllive.com/index.cfm/pk/view/cd/NAA/cdid/402165/pid/400079
I to jest jak dla mnie informacja co najmniej półrocza. Nareszcie wchodzą do studia.
Nie wiem jeszcze co oznacza informacja "early 2009" ale mam nadzieję, że to będzie przed
maturami. Bo samej płyty już nie mogę się doczekać. I ciekawe jaki będzie tytuł. Bo na
"Heaven& Hell'' raczej nie ma co liczyć :)

Dobrze! Informacja się potwierdziła, teraz czekamy na dobry album ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 03.12.2008 o 13:46, Erton napisał:

Nie wiem jeszcze co oznacza informacja "early 2009" ale mam nadzieję, że to będzie przed
maturami.

Gdzieś czytałem, chyba w wywiadzie z Vinnym, że planowo ma wyjść w marcu/kwietniu.

Dnia 03.12.2008 o 13:46, Erton napisał:

Bo samej płyty już nie mogę się doczekać. I ciekawe jaki będzie tytuł. Bo na
"Heaven& Hell'' raczej nie ma co liczyć :)

Też czekam na ten album z wielką niecierpliwością... Słuchając ostatnich nagrań Dio i Iommiego (na przykład gościnne występy u Girlschool, Eddy''ego Ojedy i kolendy "God Rest Ye Merry Gentleman") słychać, że są w naprawdę niezłej formie.
A tak btw. Zastanawiam się dlaczego Dio na Heaven and Hell "Live from Radio City Music Hall" brzmi o wiele lepiej niż na swoim "Holy Diver Live", nagranym przecież 2 lata wcześniej... Czyżby złapał wtedy jakieś przeziębienie, albo coś podobnego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli chodzi o muzykę, to jest to dla mnie po premierze płyt ACDC i GnR informacja roku. Jestem bardzo zadowolony, w sumie to nawet bardziej preferuję głos Dio od Ozzy''ego(ale ten też daje radę). Chociaż jak mam na myśli James''a Dio - myślę Rainbow ;)

No cóż, czekam. Dla mnie jak na razie premiera 2009 roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio zacząłem słuchać Led Zeppelin. Zawsze wiedziałem, że to wielki zespół, ale nigdy nie wgłębiałem się w jego dyskografię. Ten jęczący głos Roberta Planta jakoś nie za bardzo mi leżał.Dopiero wczoraj przesłuchałem kilka piosenek poza "Stairway to Heaven" i "Kashmir". I mogłem rzec tylko jedno: "o kur**a!!!". Immigrant Song jest po prostu niesamowite, mocne, szybkie. When the Levee Breaks powala genialnym riffem i bardzo fajnym tempem, a już Achilles Last Stand to istne tchnienie geniuszu. I teraz powstaje moje pytanie: którą płytę byście polecili na początek. Może nie IV, bo tą już znam i jest trochę za bardzo oklepana. Na II jest Who Lotta Love, na III Immigrant Song, a na Presence Achilles Last Stand i nie mogę się zdecydować. A może Physical Grafitti?? Więc jakby ktoś mógłby mi polecić którąś z płyt. Wiem, że to polecenia są niemal wszystkie (niektórzy psioczą na ostatnią), ale może tą, na której jest najwięcej hardrockowego grania, a mniej bluesa i ballad?? Z góry dzięki za pomoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Proponuje zacząć od Led Zeppelin II. To moim zdaniem bezsprzecznie ich najlepsza płyta w karierze, choć przyznaje, że ja tego zespołu raczej nie trawię. Mam debiut, który kupiłem za 30zł kilka lat temu i uważam że to była jedna z moich gorszych inwestycji płytowych w mojej karierze ;) Na "czwórce" nic poza Stairway to Heaven i Black Dog godnego uwagi nie ma i gdyby te kawałki z niej wyciąć to mielibyśmy do czynienia z przeciętnym albumem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio słucham Metallice ich płyty są po prostu zaje... nie dość że mają taki ostry klimacik to mogą tak człowieka poruszyć ich muzyka to po prostu taka poezja :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Oj, to mamy troche zbieżne gusta, dave, bowiem dla mnie najgorszy jest LZ II. Fakt, IV uważam tak jak Ty i Jacek Leśniewski. Ale podobnie jak Pan Leśniewski też uważam debiut za największe ich dzieło... i faktycznie nim jest - nie zapomninajmy, że to właśnie debiut Leppelinów wywołał wstrząs. Dwójka to regres, ale w końcu ciężko jest nagrać dwie wybitne płyty w jednym roku. Cóż trzeba się zapoznać z conajmniej czterema pierwszymi albumami i samemu kupić to, co według gustu się podoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja jak nie wiem od czego zacząć to zaczynam od początku. Dlatego Tobie też radzę zacząć od "I" i dalej chronologicznie. W ten sposób najlepiej poznaje się zespół.

LZ I - świetny debiut, koniecznie musisz przesłuchać!
LZ II - gorsza niż poprzedniczka, ale zdecydowanie warta uwagi.
LZ III - jest kilka świetnych kawałków, z pierwszych 4 najgorsza, ale nadal bardzo dobra.
LZ IV - nie zgodzę się z dave''m. "Rock & Roll" i "When The Levee Breaks" to jedne z najlepszych kawałków LZ, cała płyta jest świetna
Houses of the Holy - "The Song Remains The Same" i "No Quarter" są genialne, poza tym średnia płytka.
Physical Graffiti - kilka słabszych piosenek i kilka wspaniałych utworów. W tym jeden z moich ulubionych "The Rover".
Presence - "Achilles Last Stand" - najlepszy (imo) utwór LZ, poza nim krążek niczym specjalnym się nie wyróżnia.
In Through the Out Door - ja słuchałem i się nie spodobało, ale fan rocka musi znać całą dyskografię Zeppów :)
Coda - najgorsza ze wszystkich, jak wyżej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Postanowiłem postąpić jak mądry Salomon i zacząć chronologicznie, to znaczy od "Led Zeppelin I". Bardzo fajna płyta, najlepsze jak dla mnie te, które były na "Mothership" czyli "Babe i''m gonna leave you", "dazed and confused" i "communication breakdown", ale cała płyta trzyma równy wysoki poziom. Na pewno warto było kupić. Dzięki wszystkim Wam trzem za pomoc. (to chyba dobra składnia)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Hejas! :D
Ostatnio byłem w sklepie dla idiotów rozglądnąć się za czymś nowym, bo naszedł mnie głód na coś pod chojaka. Wyszedłem stamtąd z czterema pozycjami, chociaż co do trzech byłem przekonany że są trafione w dyche: Gary Moore "Complite live in Montreux", Blackfield "Live in NYC" i "Powrót do przyszłości" edycja kolekcjonerska. Wszystko to oczywiście pozycje video DVD;)
Czwarty nabytek znalazł się w koszyczku tylko ze względu na zajeb...ą cenę dwunastu zeta, która widniała na okładce i nader skromnym opisie zawartości krążka, na którym miał ponoć się znaleźć zapis w formacie DTS koncertu pewnej australijskiej grupy hard-rockowej zarejestrowany w 2006 roku w Australii. Ze wszystkich tych ubogich informacji trafiło do moich szarych komórek dosyć sporo, bo: 12 zeta, Australia, hard-rock, DTS i live. A ponieważ od pewnego czasu jestem na etapie kontaktu "na żywca" z wykonawcami muzyki wszelakiej, musiałem jakoś wcisnąć tą pozycję do koszyczka i nie była to jakaś strasznie skomplikowana czynność;)
Po powrocie do swojego ciepłego gniazdka, pierwszą płytą którą wrzuciłem do odtwarzacza DVD było oczywiście "kukułcze jajo" nabyte wśród pozycji "wiadomo jakich". No i się zaczęło...
Facetów jest trzech: perkusista, gitarzysta/wokalista i basowiec/klawiszewiec. Wszyscy (zwłaszcza frontman/wokalista) wyjęci żywcem z lat 70. Ostre riffy gitarowe, maniera wokalna, improwizacje klawiszowe nasuwają nachalne skojarzenia z Deep Purple, Led Zeppelin, Black Sabath czy ELP. Ale... wszystkie kompozycje własne (żadnych coverów!), pełna poprawność wykonawcza (cokolwiek by to nie oznaczało), spontan i reakcja publiczności, do tego wiek wykonawców, którzy nie mogą pamiętać z własnego doświadczenia cytowanych prekursorów - przykuły mnie do ekranu i głośników na ponad dwie godziny. Zwieńczeniem tych magicznych chwil był klip zespołu, jaskrawie nawiązujący do "Pompei" Floydów. Myślicie, że mnie to poruszyło? (mimo, że jestem fanem Floydów) - absolutnie nie! wręcz odwrotnie! Uwielbiam gości, którzy potrafią mieć dystans do muzyki własnej i innych i potrafią się nią bawić. A właśnie takimi są WOLFMOTHER. Epigonicka kapela z antypodów, która potrafi przypomnieć najlepsze lata hard-rocka, pokazując najlepsze strony starego, dobrego, poczciwego Rocka ;p
PolecaM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wolfmother to wszyscy znają z "Woman", które nie powiem, jest bardzo fajne. Tylko czytałem, że tam mają jakieś zawirowania kadrowe, został sam wokalista i nie wiadomo co będzie dalej. Przesłuchałem całą ich debiutancką płytę, i mimo że oczywiście to "Woman" jest najlepszym kawałkiem, cały materiał jest dosyć ciekawy. Miejmy nadzieję, że Andrew Stockdale poradzi sobie z zawirowaniami kadrowymi, bo potencjał jako lider zespołu hardrockowego ma. Natomiast jeśli chodzi o młodych gniewnych starających się naśladować klasyków rocka, to polecam Airbourne. Bardzo, ale to bardzo podobne do AC/DC, czasem po prostu nie do odróżnienia. Tak żeby zachęcić, pierwsza piosenka z ich debiutanckiej płyty "Runnin'' Wild"
http://www.youtube.com/watch?v=U0uQ1Xr940U
Polecam też Hellfire, Too much, too young, too fast czy piosenkę tytułową.

Ja natomiast jutro dostaję (znaczy jadę do sklepu odebrać) wreszcie "Live In Gdańsk" Davida Gilmoura. Wybrałem wersję 2CD + 2DVD, bo na Gwiazdkę dostałem 100 zł, więc to było najlepsze wydanie, na jakie mogłem sobie pozwolić. Tak więc moja recenzja jutro :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.12.2008 o 00:02, Erton napisał:

Wolfmother to wszyscy znają z "Woman", które nie powiem, jest bardzo fajne.


qrde, nie wiedziałem, że wszyscy znają, bo ja akurat nie :(
Najbardziej chwytliwy kawałek to był dla mnie "Joker & The Thief", na którym mogliby zajść daleko, gdyby mieli dobrego managera;) Kapela młoda, więc może jeszcze dochrapią się jak AC/DC czy INXS. Czego im życzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witam, interesuje się ktoś twórczością Elvisa Costello? Głupie pytanie, oczywiście że tak. Wstyd mi przyznać, ale ja pierwszy raz usłyszałem o tym muzyku jakiś czas temu, kiedy to po raz pierwszy wystąpił w Polsce, a konkretnie w Poznaniu. Wyobraźcie sobie, że przechodzę sobie obok telewizora i dopada mnie dźwięk: „Jedna z największych gwiazd współczesnego rocka, Elvis Costello…”, pamięć mnie zawodzi, więc nie ręczę że tak faktycznie brzmiała ta reklama, tym bardziej że ją zignorowałem… Teraz żałuję że nie znalazłem czasu na obejrzenie tego koncertu, bo gdy dziś przesłuchałem „My Aim Is True” prawie że się zakochałem, miałem wręcz ochotę krzyknąć: „umarł król, niech żyje król!”… Jak wiemy prawie robi wielką różnicę (ochłonąłem), i teraz na spokojnie ocenię ten krążek. Jest to kawał bardzo przyjemnej muzyki, którą słuchało mi się dzisiejszej nocy wyjątkowo dobrze. Płyta zaczyna się żywo i energicznie, i praktycznie taki stan rzeczy utrzymuje się do samego końca. Nie będę wyróżniał poszczególnych kawałków, bo album jest niesamowicie równy i w zasadzie każdy numer może się spodobać. Wspomnę jedynie o „Mystery Dance” oraz hawajskim „Stranger In The House”. Oba utwory + okładka wydają się być osobistym hołdem dla Elvisa Presleya. A może to tylko chwyt marketingowy? Jeśli tak, to muszę przyznać że wyjątkowo zręczny, Costello połączył popularny r’n’r z nadchodzącą falą punku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 29.12.2008 o 00:02, Erton napisał:

Ja natomiast jutro dostaję (znaczy jadę do sklepu odebrać) wreszcie "Live In Gdańsk"
Davida Gilmoura. Wybrałem wersję 2CD + 2DVD, bo na Gwiazdkę dostałem 100 zł, więc to
było najlepsze wydanie, na jakie mogłem sobie pozwolić. Tak więc moja recenzja jutro
:)


Czekam :P

Ale żeby nie było offtopu, wkleję tutaj swoją notkę nt. tego koncertu z innego forum.

No właśnie. Wczoraj mój ojczym dostał pod choinkę koncert Davida Gilmour''a z 2006r. Wydatek ten kosztował mni... znaczy się św. Mikołaja/Gwiazdora ok. 200zł ;) Gwoli ścisłości - Gilmour to były gitarzysta i wokalista Pink Floyd - zespołu grającego progresywny rock. Koncert jest po prostu MIAŻDŻĄCY. Gilmourowi towarzyszy orkiestra bałtycka, co urozmaica jego utwory. Mój ojciec jako wielki fan PF od razu zapuścił sobie utwór "High Hopes"(jego i moj ulubiony kawałek w ogóle), tak na "dzień dobry". Wszystko jest wspaniałe, ale ostatniej sceny się nie spodziewałem... Gilmour bierze akustyka i zaczyna grać(tego w wersji studyjnej nie było), aż serce się kraje. Sami zobaczcie - http://www.youtube.com/watch?v=m1KJKRG4ZoY moment z 7:45 aż do końca utworu. Świetna sprawa. e Oczywiście mamy także możliwość posłuchania innych wielkich utworów Pink Floyd, jak np."Comfortably Numb","Time", czy "Echoes". W edycji kolekcjonerskiej(tej za 2 stówki) możemy znaleźć także zdjęcia, plakaty, naklejki inne pierdółki z tego koncertu. Wszystko w ładnym opakowaniu. Całość obejmuje 5 płyt(3CD+2DVD). 2CD to płyty audio z koncertu z Gdańska, trzecia płytka to utwory z innych koncertów(Londyn, New York itp.). Płyty DVD zaś, to koncert Davida z Gdańska(najważniejsza rzecz), i zapis innych różnych koncertów(to druga płytka dvd). Całość jednak można zakupić w następujących wydaniach:
- 2CD(audio z Gdańska)
- 2 CD i 1 DVD(audio i video z Gdańska)
- 2 CD i 2 DVD(audio i video z Gdańska, a także innych miast)
- 3 CD i 2 DVD(wyżej pisałem)

Prezent jak w mordę strzelił, czy jak to się pisze. Skorzystam i ja także :D

Fan Pink Floyd, czy progresywnego rocka MUSI to mieć w swojej kolekcji. Zagraniczne media już określiły to wydanie jako jedne z najlepszych wydań koncertowych w historii muzyki. Polecam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować