Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

- Mark, pozwól, że zwrócę Ci uwagę na pewien fakt. - Fawcett zagryzł wargę, zastanowił się nad czymś, po czym kontynuował. - Mówisz, że możemy być wrabiani, ponieważ Wallace nas kojarzył i pamiętał. Sprawiał takie wrażenie, zresztą chyba obaj wiemy, kim był. Znaliśmy Allana, przynajmniej ja... skoro znał Ciebie, to wnioskuję, że Ty też. O to się rozchodzi... a teraz zastanów się...

- Wallace sprawiał wrażenie zadowolonego, że nie siedzi sam w tym bagnie. Znał nas i wydawał się z tego cieszyć. Zaznaczył to. Myślisz, że mordując go, zabójca mógłby zwrócić uwagę na nas dwóch? Otóż - nie. Współpracowaliśmy kiedyś, ale nas lubił i szanował. Jeszcze raz powtórzę: sprawiał takie wrażenie. Więc wątpię, by to mogło przyciągać czyjąś uwagę...sam przecież wydawał się nam ufać. Jeśli już, to ze względu na to, że go znaliśmy... ale ja znam naprawdę wielu z Was i sądzę, że każdy przynajmniej jedną czy dwie osoby kojarzy. Dlatego uważam, że to ślepa uliczka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

@Mark Louve (Fiarot)

- Teraz wracając do Ciebie. Interesujące, że zabierasz głos akurat w tej sprawie, a nie chociażby w kwestii śladów na szyi Wallace''a, która stała się podstawą do dyskusji między mną, Piercem a Mikiem.

- Przysłuchiwałem się temu z bliska, ale nie uznałem by było to czymś bardzo istotnym. Ważniejsze raczej były podejrzenia (głos), a zarazem sprawdzenie reakcji Billa (spider). I nie staram się przygotowywać gruntu pod wskazywanie Pillskina. Wolę coś powiedzieć niż milczeć. Może komuś moje młodzieńcze uwagi się przydadzą?

@Ian Dorrow (Furr)

- Chwilka, co to dokładnie miało znaczyć...?

James zwrócił się do Iana: - Hym hym, nie chcę mieć decydującego głosu, który dla wielu mógłby być argumentem wskazującym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Mark, pozwól, że zwrócę Ci uwagę na pewien fakt. - Fawcett zagryzł wargę, zastanowił się nad czymś, po czym kontynuował. - Mówisz, że możemy być wrabiani, ponieważ Wallace nas kojarzył i pamiętał. Sprawiał takie wrażenie, zresztą chyba obaj wiemy, kim był. Znaliśmy Allana, przynajmniej ja... skoro znał Ciebie, to wnioskuję, że Ty też. O to się rozchodzi... a teraz zastanów się...
Louve nadstawił ucha z zainteresowaniem, bo zauważył, że Fawcett nie ma zamiaru zakończyć tego przemówienia na radzie, aby Mark się nad tym zastanowił, wyraźnie miał zamiar dodać coś jeszcze.
- Wallace sprawiał wrażenie zadowolonego, że nie siedzi sam w tym bagnie. Znał nas i wydawał się z tego cieszyć. Zaznaczył to. Myślisz, że mordując go, zabójca mógłby zwrócić uwagę na nas dwóch? Otóż - nie. Współpracowaliśmy kiedyś, ale nas lubił i szanował. Jeszcze raz powtórzę: sprawiał takie wrażenie. Więc wątpię, by to mogło przyciągać czyjąś uwagę...sam przecież wydawał się nam ufać. Jeśli już, to ze względu na to, że go znaliśmy... ale ja znam naprawdę wielu z Was i sądzę, że każdy przynajmniej jedną czy dwie osoby kojarzy. Dlatego uważam, że to ślepa uliczka.
- Rogerze, powiem krótko. - odparł po chwilowej zadumie Mark. - Dla mnie to, co mówisz o mojej wcześniejszej współpracy z Allanem, jest oczywiste. Jednak mimo wszystko, jak widać, nie każdy może tak sądzić. Zdecydowanym wyjątkiem jest tutaj Scott Samuel, który właśnie na podstawie tej przesłanki podejrzewa nas dwóch, a dodając do tego swoje przeczucie bardziej mnie. Także jednak mimo pamięci o szacunku, jakim darzyliśmy się wzajemnie z Wallacem nie można wykluczyć, że morderca miał zamiar poprzez jego śmierć zwrócić uwagę właśnie na mnie i na Ciebie. Sądzę więc, że większość swoich słów wypowiedzianych do mnie powinieneś skierować raczej w kierunku Scotta Samuela.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 14.10.2008 o 21:44, spider88 napisał:

Widzę że trafiłem na stratega kamikadze , w dodatku na diecie .No dobra Pierce . Chcesz
mi powiedzieć , że w swym składającym się z połączeń neutronowych mózgu wydumałeś sobie
plan ? Plan jak wrobić starego Billa .Masz jednak pecha .W pierwszy dzień nie znasz mnie
, ani ja Ciebie .Zakładanie takich farmazonów jak to robisz to szykowanie sobie szubienicy
. Jeśli nie ze strony nas to ze strony mordercy . Co więcej , do niczego to nie prowadzi
bo jedynie co możesz osiągnąć to dalszy mój jak i innych opis swojej beznadziejnej sytuacji
.Co więcej wkopujesz się dalej .Dałeś ciała na samym początku , tylko teraz nie umiesz
się do tego przyznać .

Wierutne bzdury opowiadasz. Wypowiadając się stereotypowo, tak jakbyś tego oczekiwał, rzekłbym, że "wszyscy są dobrymi glinami i nie wierzę w niczyją winę. Ale jeżeli miałbym już wybierac, to rzut monetą zdecydowałby o winie XYZ". To niewątpliwie byłaby doskonała strategia godna samego Napoleona.
To czy szykuję sobię szubienicę to wyłącznie moja sprawa. Strasznie pewnie się poczułeś. Przestałeś martwić się o swój tyłek, a nagle zainteresowaleś się moim. To nie Twoja działka. Ja sobie poradzę. A dlatego, że nie mam nic na sumieniu.

Dnia 14.10.2008 o 21:44, spider88 napisał:

Gdybym olał Twoją wypowiedź to oznaczało by tylko to , że olewam was wszystkich . Chyba
logiczne jest , że jeśli przejmuję się rozwiązaniem tej sprawy to nie oleję gdy ktoś
na mnie leje !!!

Jak dla mnie to co napisałeś jest trochę nielogiczne.

Dnia 14.10.2008 o 21:44, spider88 napisał:

Wiem troszkę za dużo tego lania , ale to Ty zacząłeś .Twoja teoria mnie śmieszy i tyle

To, że Ciebie coś śmieszy, nie znaczy wcale, że jest nieprawdziwe.

Dnia 14.10.2008 o 21:44, spider88 napisał:

. Przynajmniej mam dziś ubaw i za to Ci pierniczka postawię Pierce .

Wybacz, że odmówię, ale może być zatruty. A nie chce młodo umierać.

Dnia 14.10.2008 o 21:44, spider88 napisał:

Hi hi , a Ty dalej swoje xD
Tak , jestem mordercą , odkryłeś mnie.

Wszystko jasne. Teraz jestem już w 100% pewny Twojej winy.
>Dostaniesz za to medal . Taki z piernika i wepchną

Dnia 14.10.2008 o 21:44, spider88 napisał:

Ci go głęboko tam gdzie światło nie dochodzi .

Sugerujesz, że przeżyjesz i razem ze swoimi ziomkami, zajmującymi się przestępczym fachem, tak zbeszcześcisz moje ciało? Bo widzę również, że przyjmujesz założenie, że nie przeżyję tego śledztwa. Niedoczekanie Twoje Bill.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ledwo Mark odpowiedział Rogerowi, gdy usłyszał słowa zaczepionego wcześniej Jamesa:
- Przysłuchiwałem się temu z bliska, ale nie uznałem by było to czymś bardzo istotnym. Ważniejsze raczej były podejrzenia, a zarazem sprawdzenie reakcji Billa. I nie staram się przygotowywać gruntu pod wskazywanie Pillskina. Wolę coś powiedzieć niż milczeć. Może komuś moje młodzieńcze uwagi się przydadzą?
- O.K., z tym, że po takich, a nie innych podejrzeniach ze strony Pierce''a pod adresem Billego raczej wątpliwe byłoby, aby ten drugi kompletnie je olał. Jakaś reakcja moim zdaniem musiała zaistnieć, co zresztą miało miejsce. Dlatego bardziej skupiłbym się na owej reakcji, czyli dokładniej mówiąc jak ona wyglądała i jakie miała nasilenie. Chociaż jak już zaznaczyłem trudno o jednoznaczną jej interpretację.
Louve znów zrobił krótką przerwę na zaczerpnięcie powietrza.
- Natomiast odnośnie mojej hipotezy odnośnie przygotowywania sobie gruntu pod wskazanie na Pillskina to właściwie sam już ją obaliłeś wskazując na Johna. Jak widzę miało to nawet miejsce zanim zakończyłem swój wywód w twoim kierunku, widocznie zbyt bardzo wczułem się w swoją wypowiedź i tego zawczasu nie zauważyłem. Mam nadzieję, że nie żywisz z tego powodu do mnie urazy (;]). A z tymi rzekomo młodzieńczymi uwagami to już nie przesadzaj, wątpię, aby nasi przełożeni wybrali do tego śledztwa jakichś kompletnych żółtodziobów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.10.2008 o 22:13, Fiarot napisał:


Sądzę więc, że większość swoich słów wypowiedzianych do
mnie powinieneś skierować raczej w kierunku Scotta Samuela.


- Wybacz Mark, oczywiście masz rację. Dlatego też, mówię głośno i wyraźnie: trop o tym, jakoby śmierć Wallace miała zwrócić uwagę na mnie, czy na Marka Louve jest nietrafiony ze względów, o których już wspomniałem...

Fawcett odetchnął głęboko. Już dawno się ściemniło. Prosty, ale elegancki zegarek na jego ręku wskazywał godzinę 22:23. Późno. Kolejna szybko pochłonięta kawa miała trzymać dzisiejszej nocy Rogera przy zmysłach. Nie dać się zajść...trzeba uważać. Starać się zawsze przebywać w towarzystwie przynajmniej dwóch osób. To będzie długa noc...

Sprawiedliwość to pojęcie względne.


- To wszystko zaczyna wymykać się spod kontroli. Jeśli już tego nie zrobiło... - westchnął Fawcett, gdzieś pomiędzy słownymi przepychankami kilku funkcjonariuszy. - Chciałbym już wrócić do domu, do dzieciaków. Pewnie bardzo się martwią. - uśmiechnął się smętnie. Gdy natrafił na spojrzenia Johna McCartneya i Iana Dorrowa uśmiechnął się ponownie. Wyjął z kieszeni talię kart i zaczął je tasować i przekładać. Sfatygowane, naddarte boki kart sugerowały, że to dość częste hobby Rogera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mark jeszcze raz ułożył sobie wszystko w głowie.
- Panowie! - Louve podniósł głos. - Czuję w kościach, że niedługo zjawi się kapitan i poprosi nas o podsumowanie dzisiejszego dnia. Nasze wskazania dotyczące najbardziej prawdopodobnego mordercy w naszym gronie rozchodzą się póki co dosyć równomiernie. Jedynie Pierce uzyskał dwa wskazania. Powiem wprost, że nie uśmiecha mi się taki obrót spraw i dzisiejsza ewentualna utrata jego osoby. Moim zdaniem wśród nas są zdecydowanie bardziej prawdopodobni kandydaci na mordercę prostytutek i Wallace''a. W związku z czym taki przebieg dotychczasowych wydarzeń nieco mnie zaskoczył. Apeluję więc, aby dzisiaj Pillskina oszczędzić. Nie wiem, jak na to zareagujecie i nie wiem też jak to zinterpretujecie, ale przemyślcie to. Zaznaczę jednak przy okazji, że moim zdaniem nie tylko jego strata byłaby dla nas dzisiaj raczej złym rozwiązaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Ponieważ poglądy, które wygłosiłem niedawno, są podobne, nie zamierzam ryzykować śmierci Pillskina. Sądzę, że jest niewinny, a jego śmierć byłaby najłatwiejsza do osiągnięcia przez morderców.

===---===---===---===---===---===
Lincz (ZMIANA) -> Keroth jako Dan Nitz
===---===---===---===---===---===

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sytuacja nie podobała się Dan Nitzowi. To nie dziwne, w końcu ktoś miał dzisiaj umrzeć. Oczywiście istniało ryzyko, że tym kimś będzie on.

Koledzy Dana generalnie się miotali. Jedni losowali cele, inni starali się podejść do sprawy bardziej poważnie. Prawda była jednak taka, że dzisiejszy dzień dawał nam zbyt mało argumentów by kogokolwiek sprawiedliwie osądzić.

Dlatego też Dan Nitz zdecydowanie miał dylemat. Nie wiedział na kogo postawić, bo dowodów było ZDECYDOWANIE za mało. Nagle Dan zobaczył jak Ian Dorrow patrzy na niego przenikliwie.

O nie draniu, nie uda Ci się zabić ojca 17-letniej córki, o nie! - pomyślał Dan i już wiedział kogo dzisiaj wybierze.

------------------------------
LINCZ => Dan Nitz (Furrbacca)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.10.2008 o 22:39, Lampek napisał:

- Ponieważ poglądy, które wygłosiłem niedawno, są podobne, nie zamierzam ryzykować śmierci
Pillskina. Sądzę, że jest niewinny, a jego śmierć byłaby najłatwiejsza do osiągnięcia
przez morderców.


- Dokładnie do takich samych wniosków doszedłem, Rogerze. Cóż, Nitz dwa wskazania, Pierce także. W obecnej sytuacji zmieniłbym na Nitza i niewykluczone, że tak się właśnie stanie. Nitz jest dla mnie zagadką, jest za cichy, aby coś konkretnego o nim powiedzieć. Przyznam szczerze, że mimo wszystko chętniej pozbyłbym się dzisiaj Johnosona lub McCartneya... albo też Hoggsona. Ten typ zagrywa bardzo dziwnie, wieczorem jedna wypowiedź pod adresem Pillskina, a teraz czeka i czeka i na jego ruch trudno się doczekać. Nie wiem na co wyczekuje. Więc może on? Jeżeli jednak nic w tym kierunku się nie ruszy zmienię swoje wskazanie na Nitza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.10.2008 o 22:47, windows00 napisał:

- Skoro nie Pillskin, to kto Twoim zdaniem powinien się z nami pożegnać? - spytał Samuel.


Masz powyżej, Samuelu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nadeszła pora wyboru. Decyzja, którą miał zaraz podjąć Paul, różniła się znacznie od tych podejmowanych zwykle w tej pracy czy w życiu prywatnym.
Dziś miał (teoretycznie) zdecydować o życiu lub śmierci jednego ze swoich kolegów.
Czy będzie miał wystarczająco dużo odwagi, by oznajmić któremuś z rezydujących w pomieszczeniu funkcjonariuszy, iż życzy sobie jego śmierci?
Doprawdy, sytuacja, w jakiej zostali postawieni, była nieludzka.

Któż mógłby być zdrajcą? Pan Pillskin, którego cięty język zdążył już zirytować parę osób? Pan Sworsky, wściekle broniący swej godności?
Paul jak na razie odpuścił sobie tych dwóch dżentelmenów.
Jego uwagę zwrócił natomiast Dan Nitz, człowiek tak zatopiony w lekturze akt sprawy, że nie znalazł nawet chwili czasu, by skomentować ostatnie niespokojne godziny.
Paul słyszał od swoich kolegów z innych wydziałów, że Nitz ostatnio stał się jakiś nieobecny i apatyczny. Jaki mógł być tego powód?
Czyżby Danowi Nitzowi nie zależało na znalezieniu sprawcy?

******************
Lincz -> Keroth (Dan Nitz)

******************

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mi osobiście zlinczowanie Nitza wydaje się pójściem na łatwiznę. Powtarzam, że tylko wydaje mi się. Czysta intuicja.
Lepiej już moim zdaniem zremisować dwie osoby, tak aby nikt nie zginął. NA wytropienie zdrajców będzie tyle samo czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.10.2008 o 22:52, DonCarleone napisał:

Mi osobiście zlinczowanie Nitza wydaje się pójściem na łatwiznę. Powtarzam, że tylko
wydaje mi się. Czysta intuicja.
Lepiej już moim zdaniem zremisować dwie osoby, tak aby nikt nie zginął. NA wytropienie
zdrajców będzie tyle samo czasu.

- Lepiej mimo wszystko kogoś się dzisiaj pozbyć, aby jutro sytuacja była klarowniejsza. A nóż widelec trafimy mordercę. Jak przed chwilą zauważyłem Hoggson jednak przemówił, wskazał Nitza, chwilowo więc to on dzisiaj wypada, chociaż oczywiście sam może chcieć się uratować, w związku z czym będę czekał i pilnował przebiegu wydarzeń.
Mimo to szybkie pytanie do Ciebie: jeżeli dzisiaj nie Nitz to kto? Bo na opcję, że nikt w chwili obecnej się nie piszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.10.2008 o 22:55, Fiarot napisał:

Mimo to szybkie pytanie do Ciebie: jeżeli dzisiaj nie Nitz to kto? Bo na opcję, że nikt
w chwili obecnej się nie piszę.

Mam swój typ: Spider. Wśród pozostałych nie jestem w stanie wskazać zdrajcy. Niemniej sądzę, że postawa DAna wskazuje, że ten jest raczej niewinny. Wygląda na znarkotyzowanego, w którym świadomośc obudziła się jedynie na chwilę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się