Zaloguj się, aby obserwować  
Kraju

BioShock: Infinite - Temat Ogólny

661 postów w tym temacie

Co ci da ustawienie tej samej jakości grafiki, jak na konsolach, skoro gra i tak może chodzić kiepsko (albo lepiej)? Po prostu ustaw wszystko na minimum i zwiększaj różne opcje graficzne, aż osiągniesz optymalną wydajność. Próba dopasowania jakości grafiki pod tą z konsol jest moim zdaniem co najmniej dziwna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 07.04.2013 o 18:15, kaczek93 napisał:

Dość ciekawym doświadczeniem jest obejrzenie po przejściu Infinite filmików z pokazów

I to mnie ostro wkurza :P. Pisałem o tym wcześniej. Te filmiki to zupełnie inna gra niż to co ostatecznie mam na płytce. Nie żebym miał jakieś pretensje, ale... scenka z tym koniem np, genialna i wzruszająca. Nie lubię czegoś takiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 07.04.2013 o 19:48, Damianuss1 napisał:

> Dość ciekawym doświadczeniem jest obejrzenie po przejściu Infinite filmików z pokazów

I to mnie ostro wkurza :P. Pisałem o tym wcześniej. Te filmiki to zupełnie inna gra niż
to co ostatecznie mam na płytce. Nie żebym miał jakieś pretensje, ale... scenka z tym
koniem np, genialna i wzruszająca. Nie lubię czegoś takiego.

Porzucenie wizji bujających się budynków można jeszcze zrozumieć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pomieszały mi się tematy. Przeklejam posta z komentarzy do recenzi BI.

Nowy Bioshock cierpi na syndrom "BOŻE JAKIE TO JEST DOBRE" trwający, przy dużej dozie samozaparcia, do kilku dni po ukończeniu gry, ale wstępna euforia to jedna z niewielu rzeczy, jakie się pamięta. Właściwie to rozpamiętuje, myśląc przy okazji "jak to mi się mogło wcześniej podobać?".

O technikaliach słów kilka, bo nie przez nie BI zawiódł. Gra na kartach nvidii praktycznie jest niegrywalna i nie ma znaczenia, jaką masz kartę i jakie wgrane sterowniki. Doładowywanie w tle co kilkanaście sekund szarpie ekranem. Rozwiązanie dostępne w sieci, czyli modyfikacja pliku i wyłączanie ładowania w tle, doprowadza do tego, że poziom ładuje się nawet przez 7 minut, chociaż większość jest bardzo mało. A to i tak nie pomaga na wszystkie zaciachy, dodatkowo niektóre poziomy w ogóle się wtedy nie ładują.

Rozgrywka pozostała bez zmian, czyli broń + plazmidy. Z nieznanych mi powodów możemy mieć tylko 2 sztuki broni na raz, dodatkowo ich ulepszenia nie powodują zmian w ich wyglądzie. Wigory to niewypał. Ich ulepszenia są podobne do ulepszeń broni, czyli niby coś tam jest, ale wpływ na rozgrywkę prawie żaden. Jest ich zaledwie kilka, nie ma wersji pasywnych, większość jest bezużyteczna. One również po ulepszeniu nie wpływają na swój wygląd (już w pierwszym Bioshocku ręka z ognistym plazmidem była objęta coraz większym płomieniem). O ile w poprzednich grach ich wprowadzenie miało sens i opierało się na fabule, o tyle tutaj nie pełnią absolutnie żadnej roli w historii. Jak sobie z tego zdacie sprawę, Wasze ''wtf'' odnośnie tej gry będzie tylko rosło.

Generalnie poczucie tego, że rośniemy w siłę i mamy nowe możliwości, jest żadne. Kwestię ulepszeń uproszczono, teraz wszystkie, i wigory, i broń, ulepszamy za kasę. Ulepszenia same w sobie są dziwnie drogie i wymagają - to słowo klucz - przeszukiwania mnóstwa śmieci, b zdobyć pieniądze. Na początku to całkiem fajne, ale potem coraz bardziej frustruje.

Co chwilę w różnych miejscach napotykamy na dziesiątki wrogów, których pokonujemy w ten sam sposób. Twórcy wprowadzili nawet ciągnący się na kilka ładnych godzin etap, w którym po prostu mamy wszystkich rozwalić. Nuda. Druga połowa gry to nudne walki i nudne przeszukiwanie każdego kąta. Szans na użycie wstęg jest tylko kilka i to jest dopiero dziwne, bo tylko wtedy nie chcemy, żebyśmy przestali co chwilę napotykać na armię do rozwalenia.

Pierdoły w rodzaju patrzenie przez teleskop czy kineskopy też zwalono. No co za przyjemność patrzeć na kilka enigmatycznych, wolno się zmienającyh obrazków? Przez teleskop, który prawie nie powiększa obrazu? Hakowanie automatów nie daje nic oprócz kilku moniaków (ceny przedmiotów nie spadają, nic odblokowują się nowe), zresztą samo hakowanie sprowadza się do użycia wigoru na maszynie, lol. Koniec minigier, koniec klikania strzałek.

Fabuła jest tak naprawdę przedstawiana przez voksofony, do których napisy wyświetlają się tylko w absurdalnie małym i niewygodnym menu. Poważnie? Kto wpadł na to, żeby menu zajmowało 1/4 ekranu? Kto to zatwierdził? W Rapture nagrania dźwiękowe budowały klimat i nie były obowiązkowe, tutaj albo wszystko znajdziesz, albo szukaj na sieci opracowań, bo na dobrą sprawę nie wiadomo, o co chodzi.

Przeciwnicy to nieskończona fala policjantów z wąsami i rewolucjonistów bez wąsów. Walki na miarę big daddy''iego pojawiają się tylko trzy razy, bo tylko trzy razy atakuje nas handyman. Słabo. W poprzednich grach po rozwaleniu tatusia można się było spodziewać solidnej nagrody, ba, specjalnie zakładało się pułapki i podprowadzało pod shakowane roboty, żeby go ubić. W BI cała finezja sprowadza się do wciśnięcia LPM.

Elizabeth ssie dokładnie tak samo, jak wszyscy inni npc, których prowadzimy za rękę w grach komputerowych. Czasem rzuci nam monety (1 sztuczka), wynajdzie spod ziemi amunicję do broni (2 sztuczka), dzięki jej obecności możemy przyzwać coś do pomocy (3 sztuczka). Dodatkowo opiera zamki i ma całą jedną animację opierania się o ścianę. Wow, bystra z niej dziewczyna, nie? Nie, bo z kasą, jaką nam rzuca, oszukuje (znajdzie jakąś nawet wtedy, kiedy nie ma prawa jej gdziekolwiek być), z amunicją tak samo, a przyzywanie to po prostu klikanie F na jakiejś zamazanej rzeczy. Gdzie tu AI? Gdzie tu realna pomoc dla gracza?

Nie pytajcie o rozmowy między Bookerem, a Elizabeth, które wyjaśniają coś w fabule. Są takie chyba ze dwie, każda liczy 3 zdania. W tej grze fabuła to voksofony.

Na koniec coś, co wywało mój uśmiech.

Spoiler

Jedziemy windą. Zaraz wsiądziemy na statek powietrzny, którym mamy uciec. Mówimy Elizabeth, że pracujemy dla jakichś gości i lecimy z nią do Nowego Jorku. Zero reakcji. 2 minuty później, już na pokładzie, mówimy Elizabet, że pracujemy dla jakichś gości i lecimy z nią do Nowego Jorku. Dostajemy w twarz i tracimy przytomność.



6/10. Większość elementów gameplayu spartolono. Gra jest nudna, uproszczona (w ten zły sposób) i zbyt często chcemy, by to, co nam zaserowowała, w końcu się skończyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.04.2013 o 01:21, Jave napisał:

Rozgrywka pozostała bez zmian, czyli broń + plazmidy. Z nieznanych mi powodów możemy
mieć tylko 2 sztuki broni na raz, dodatkowo ich ulepszenia nie powodują zmian w ich wyglądzie.

Noszenie dwóch sztuk wydaje się bardziej realne niż trzy plecaki broni z toną amunicji. Gra nie jest trudna, ale widzę, że większość chce aby była jeszcze prostsza. Zmiana wyglądu broni akurat nie ma dla mnie żadnego znaczenia.

Dnia 08.04.2013 o 01:21, Jave napisał:

Wigory to niewypał. Ich ulepszenia są podobne do ulepszeń broni, czyli niby coś tam jest,
ale wpływ na rozgrywkę prawie żaden. Jest ich zaledwie kilka, nie ma wersji pasywnych,
większość jest bezużyteczna. One również po ulepszeniu nie wpływają na swój wygląd (już
w pierwszym Bioshocku ręka z ognistym plazmidem była objęta coraz większym płomieniem).
O ile w poprzednich grach ich wprowadzenie miało sens i opierało się na fabule, o tyle
tutaj nie pełnią absolutnie żadnej roli w historii. Jak sobie z tego zdacie sprawę, Wasze
''wtf'' odnośnie tej gry będzie tylko rosło.

W Infinite upchano je chyba tylko z sentymentu do poprzednich części. Równie dobrze gdyby ich nie było to nic by się nie stało. Sam też z nich bardzo rzadko korzystałem, nie ulepszyłem żadnego ostatecznie.

Dnia 08.04.2013 o 01:21, Jave napisał:

Co chwilę w różnych miejscach napotykamy na dziesiątki wrogów, których pokonujemy w ten
sam sposób. Twórcy wprowadzili nawet ciągnący się na kilka ładnych godzin etap, w którym
po prostu mamy wszystkich rozwalić. Nuda. Druga połowa gry to nudne walki i nudne przeszukiwanie
każdego kąta. Szans na użycie wstęg jest tylko kilka i to jest dopiero dziwne, bo tylko
wtedy nie chcemy, żebyśmy przestali co chwilę napotykać na armię do rozwalenia.

Mimo wszystko ta gra to FPS. Który nadal jest grą. Musisz sobie trochę postrzelać bo taka jest jego rola.

Dnia 08.04.2013 o 01:21, Jave napisał:

Pierdoły w rodzaju patrzenie przez teleskop czy kineskopy też zwalono. No co za przyjemność
patrzeć na kilka enigmatycznych, wolno się zmienającyh obrazków? Przez teleskop, który
prawie nie powiększa obrazu? Hakowanie automatów nie daje nic oprócz kilku moniaków (ceny
przedmiotów nie spadają, nic odblokowują się nowe), zresztą samo hakowanie sprowadza
się do użycia wigoru na maszynie, lol. Koniec minigier, koniec klikania strzałek.

No tu nie wiem co powiedzieć. Znajdźki, zwyczajnie znajdźki i oczywiście dla aczików.

Dnia 08.04.2013 o 01:21, Jave napisał:

Fabuła jest tak naprawdę przedstawiana przez voksofony, do których napisy wyświetlają
się tylko w absurdalnie małym i niewygodnym menu. Poważnie? Kto wpadł na to, żeby menu
zajmowało 1/4 ekranu? Kto to zatwierdził? W Rapture nagrania dźwiękowe budowały klimat
i nie były obowiązkowe, tutaj albo wszystko znajdziesz, albo szukaj na sieci opracowań,
bo na dobrą sprawę nie wiadomo, o co chodzi.

Myślę, że aby zrozumieć koniec gry voksofony nie są Ci do niczego potrzebne. Są one tylko uzupełnieniem informacji, które będą zastanawiać po przejściu gry jeśli ich nie przeczytasz. Sądzę też, że zamysłem twórców było to abyśmy toczyli dyskusje o tym czy o tamtym i to jest właśnie fajne.

Dnia 08.04.2013 o 01:21, Jave napisał:

Przeciwnicy to nieskończona fala policjantów z wąsami i rewolucjonistów bez wąsów. Walki
na miarę big daddy''iego pojawiają się tylko trzy razy, bo tylko trzy razy atakuje nas
handyman. Słabo. W poprzednich grach po rozwaleniu tatusia można się było spodziewać
solidnej nagrody, ba, specjalnie zakładało się pułapki i podprowadzało pod shakowane
roboty, żeby go ubić. W BI cała finezja sprowadza się do wciśnięcia LPM.

Przecież są też goście rzucający ogniste kule albo mechaniczny gość z minigunem. W pierwszych Bioshockach rodzai przeciwników też nie było wiele.

Dnia 08.04.2013 o 01:21, Jave napisał:

Elizabeth ssie dokładnie tak samo, jak wszyscy inni npc, których prowadzimy za rękę w
grach komputerowych. Czasem rzuci nam monety (1 sztuczka), wynajdzie spod ziemi amunicję
do broni (2 sztuczka), dzięki jej obecności możemy przyzwać coś do pomocy (3 sztuczka).
Dodatkowo opiera zamki i ma całą jedną animację opierania się o ścianę. Wow, bystra z
niej dziewczyna, nie? Nie, bo z kasą, jaką nam rzuca, oszukuje (znajdzie jakąś nawet
wtedy, kiedy nie ma prawa jej gdziekolwiek być), z amunicją tak samo, a przyzywanie to
po prostu klikanie F na jakiejś zamazanej rzeczy. Gdzie tu AI? Gdzie tu realna pomoc
dla gracza?

Damn, ta gra musiała być dla Ciebie totalnym koszmarem. Czego od niej oczekiwałeś? Że będzie walić do reszty zamiast Ciebie? To Ty przybywasz jej na pomoc, a nie ona Tobie. Podawanie amunicji z racji noszenia tylko dwóch broni często uratowało mi tyłek, a podawanie monet znikąd to czepianie się szczegółów, które nie są tak naprawdę istotne. Nie musisz od niej brać tej kasy.

Dnia 08.04.2013 o 01:21, Jave napisał:

Nie pytajcie o rozmowy między Bookerem, a Elizabeth, które wyjaśniają coś w fabule. Są
takie chyba ze dwie, każda liczy 3 zdania. W tej grze fabuła to voksofony.

Zgadza się. Dzieje się tak dlatego, że oboje bohaterów nie wie tak naprawdę o co kaman. Dowiadujesz się tego na końcu gry. Ponownie voksofony to uzupełnienie wiedzy.

Dnia 08.04.2013 o 01:21, Jave napisał:

Na koniec coś, co wywało mój uśmiech.

Spoiler

Jedziemy windą. Zaraz wsiądziemy na statek powietrzny, którym mamy uciec. Mówimy Elizabeth,
że pracujemy dla jakichś gości i lecimy z nią do Nowego Jorku. Zero reakcji. 2 minuty
później, już na pokładzie, mówimy Elizabet, że pracujemy dla jakichś gości i lecimy z
nią do Nowego Jorku. Dostajemy w twarz i tracimy przytomność.


Sorry, ale chyba graliśmy w jakieś zupełnie inne gry.

Spoiler

Z ciekawości obejrzałem rozgrywkę z tym momentem na YT i nie usłyszałem tam czegoś takiego. Booker nie mówi jej, że leci z nią do NY, sama to odkrywa po cyfrach na pokładzie i za to dostajemy w twarz. W windzie w ogóle nie wspomina nic o NY :D.

Dnia 08.04.2013 o 01:21, Jave napisał:

6/10. Większość elementów gameplayu spartolono. Gra jest nudna, uproszczona (w ten zły
sposób) i zbyt często chcemy, by to, co nam zaserowowała, w końcu się skończyło.

Mów za Siebie. Ja mam ochotę przejść tą grę jeszcze raz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wszystko święta prawda. Ja zmuszam się do przejścia tej gry. Godzina grania na raz to maks bo po prostu umieram z nudów. Pierwszy bioshock był dużo lepszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.04.2013 o 02:03, Damianuss1 napisał:

Zmiana wyglądu
broni akurat nie ma dla mnie żadnego znaczenia.


a brak roznych typow amunicji ? a brak ognia alternatywnego po ulepszeniach ? tez nie maja znaczenia ? brak takich rzeczy to jest wlasnie upraszczanie gry.

Dnia 08.04.2013 o 02:03, Damianuss1 napisał:

W Infinite upchano je chyba tylko z sentymentu do poprzednich części. Równie dobrze gdyby
ich nie było to nic by się nie stało.


dostalibysmy wtedy naprawde nudnego shootera z oklepanymi giwerami. nowe i tak spierdzielonego wigory (kruki, opetanie i elektrycznosc IMBA) troche urozmaicaja gre. zawsze to po kilkanascie minut latalem z "nowym" i testowalem. prawie zawsze bylem rozczarowany.

Dnia 08.04.2013 o 02:03, Damianuss1 napisał:

No tu nie wiem co powiedzieć. Znajdźki, zwyczajnie znajdźki i oczywiście dla aczików.


to skasowanie sensownej minigierki na otwieranie zamkow (+ umiejetnosci pasywne do niej itd) nie jest uproszczeniem i casualizacja ?

Dnia 08.04.2013 o 02:03, Damianuss1 napisał:

Przecież są też goście rzucający ogniste kule albo mechaniczny gość z minigunem. W pierwszych
Bioshockach rodzai przeciwników też nie było wiele.


tylko tam nie bylo w kolko jednego schematu: beznadziejna milicja + jeden (gora dwoch pod koniec gry) przeciwnikow specjalnych. handyman w porownaniu do tatuskow (rozne rodzaje tatuskow byly) i big sisters to dopiero jest uproszczenie i casualizacja. w B1 i B2 podstawowi przeciwnicy byli w roznych typach: teleportacja, skakanie, fireballe, miesniaki - takich sie w kolko spotykalo. a nie ze w polowie infinite gdzie juz bronie masz poulepszczane, wigory tez a tu ciagle goscie z palkami do Ciebie biegna... combat strasznie ulatwiono. w poprzednich nawet przy "noszeniu wszytkich giwer na raz", ktore uznajesz za ulatwienie, tatuskowie potrafili sprwic problem. mozna ?

a no i AI. czyli motyw z hackowaniem stacji medycznych i przeciwnicy probujacy sie uleczyc - wymuszalo to walke w ruchu, pogon za przeciwnikiem itd. a tutaj ? sniperka/rifle imba, bo mamy duzo otwartych przestrzeni i glupie jak but AI. w ciasnych wnetrzach walka jeszcze daje rade.

ze o robieniu zdjec i bonusow za nie do walki nie wspomne. a pstrykniecie dobrej fotki nie bylo proste.

Dnia 08.04.2013 o 02:03, Damianuss1 napisał:

Czego od niej oczekiwałeś? Że będzie walić do reszty zamiast Ciebie?


dobrze napisali postac - plus dla nich. sprwadzili jej uzytecznosc do "F" - zle. mozna bylo zrobic cos ciekawego (kazac jej sie chowac, improwizowac i ogluszac przeciwnikow rzucajac smieciami itd. a dostalismy extra amunicje, extra zycie i extra salt za frajer ;) czy to nie jest tylko ulatwienie ? mozna bylo zrobic rozwoj jej postaci (jakies umiejetnosci zwiazane z tear''ami ktorych by automatycznie uzywala podczas walki zamiast "F"), kilka komend co ma robic, mozna bylo dac jej jakies specjalne wigory tylko dal niej. A NIE ZROBIONO NIC. sorry, ale gra nad ktora redakcje calego swiata fapuja i daja 11/10 powinna byc troche bardziej przelomowa pod katem mechaniki. co najgorsze - zamiast przelomu w mechanice zostalismy kilka krokow w tyl, ktorych nikt nie chce zauwazyc.

pozostaje miec nadzieje ze dzieki temu (wg mnie najslabszemu z serii) bioshockowi developerzy w koncu zaczna wymyslac ciekawe swiaty z duza iloscia lore, budowac zywe postacie i stawiac na oryginalna fabule.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Grę skończyłem kilka dni temu, to i skrobnę parę słów od siebie.

NA PLUS:

- art design: bardzo mi się wizja projektantów spodobała, stąd zaglądałem w każdy możliwy kąt Columbii. Wszystko jest dopieszczone - od majestatycznych budowli po plakaty propagandowe

- fabuła: ok, ma swoje słabsze strony, ale jako całość daje radę. Czuć, że ktoś przy tym przysiedział, a scenariusz nie był pisany na kolanie

- mnóstwo popkulturowych smaczków, w tle delikatnie podane problemy trapiące współczesny świat. Wszystko nienachalnie (to jednak gra ma przede wszystkim zapewnić godziwą rozrywkę). Myślę, że Ken Levine jest dość bystrym obserwatorem rzeczywistości. Mnie szczególnie spodobał się wątek rewolucji, a raczej pokazanie jak kończy się zwycięska rewolucja, kiedy już osiągnie swoje cele:

Spoiler

dawne ofiary przejmują role ciemiężycieli i ich metody zaostrzając aparat terroru.

Wszystko podane "w tle". Majstersztyk

- Elisabeth: fajnie zrobiony NPC, polubiłem ją :). Czysto gameplayowo - nie przeszkadza, nie plącze się pod nogami, nie trzeba jej niańczyć, jest fajniejsza niż Alyx z HL2 i moi "bro" z Geras of Wars 1/2/3/. Odstawia ich wszystkich do kąta :). To już maksymalne komplementy z mojej strony.

- feeling strzelania: czuć "power" broni. Tak dokładnie powinno być w FPS

- nie jest to gra na jeden wieczór. Mi całość zajęła około 17 h, co jest bardzo solidnym wynikiem jak na FPS (zaznaczam - obadałem każdy kąt). Najważniejsze, że się nie nudziłem

- zakończenie skłania do przemyśleń. Nie zostałem z otwartą szczęką (jak większość recenzentów), ale nie zapomniałem o grze 5 minut po wyłączeniu komputera, więc w plusach musi się to znaleźć.

- koncepcja wieloświatów: nie jest to temat nowy - akurat przed Infinite zmęczyłem (dosłownie) FFXIII-2 i tam też się taka tematyka przewija, ale w odróżnieniu od gry Japończyków Amerykanie z Irrational Games całość podali w sposób strawny i mający ręce i nogi.

NA MINUS:

- takie sobie otwarcie (jeszcze to wybijające z rytmu zbieranie monet - poważnie ?), nie mające startu do GENIALNEGO openingu z pierwszego BioShocka ("They told me: Son you are special" - i dymek z papierosa ;-) Mistrzostwo i mało co może temu podskoczyć). Ogólnie, to dodam, że cała gra mimo wszystko jest gorsza niż pierwszy Bioshock. Moim zdaniem oczywiście :)

- optymalizacja. Od czasu kiedy wojna między AMD a Nvidią weszła w fazę żenującą (mniej więcej wydanie pierwszego Crysisa, kiedy CEO Cryteka nie zakulisowo, a otwarcie nie gwarantował poprawnego działania swojej gry na kartach ATI) userzy jednej albo drugiej firmy dostają po tyłku (zależnie od kogo lecą zielone liście dla dewelopera). Zakulisowe rozgrywki mnie jednak nie interesują - interesuje mnie to, że zostałem ukarany za posiadanie karty graficznej Nvidii (tak ściągnąłem najnowsze sterowniki). Tym samym Infinite został pierwszą grą na UE3, która momentami potrafiła mi paskudnie przyciąć (niezależnie od ustawień). Coż, jeśli na widok "AMD gaming evolved" mam chować portfel i uciekać gdzie pieprz rośnie, to prawie się udało... :/

- NPC to w większości statyści odgrywający teatralne scenki :/ Psuje to świetny klimat. W grze jest też sporo skryptów.

- brak wizualnych upgrejdów broni :/ Dlaczego ? To był jeden z fajniejszych patentów poprzednich Bioshocków.

- porąbany system sejwów. Już przeżyje, że wywalono obecny w poprzednich częsciach sejw w dowolnym momencie (świetnie się sprawdził, więc po raz kolejny pytam - dlaczego ?), ale czekpointy są zdecydowanie za rzadkie :/ . Niech się cokolwiek stanie: dzieci się obudzą i" tata musi do nich zerknąć" (u mnie bardzo częste), czy prąd wyłaczą i człowiek jest nagle "w czarnej dupie" :/

To chyba na tyle. Grało się świetnie, ale... mogło być lepiej (oj, na pewno mogło). Niemniej sięgnąć po ten tytuł warto. Dla miłośników cyferek - dałbym 8/10.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.04.2013 o 02:03, Damianuss1 napisał:

Noszenie dwóch sztuk wydaje się bardziej realne niż trzy plecaki broni z toną amunicji.
Gra nie jest trudna, ale widzę, że większość chce aby była jeszcze prostsza. Zmiana wyglądu
broni akurat nie ma dla mnie żadnego znaczenia.

W pierwszych Bioshockach mogłeś nosić wszystkie giwery jednocześnie, a jeżeli na wyższych poziomach trudności nie były trudne, to przynajmniej wymagające. Da się? Da. Wygląd broni był wcześnej, powinien być i teraz. Krok w tył.

Dnia 08.04.2013 o 02:03, Damianuss1 napisał:

Mimo wszystko ta gra to FPS. Który nadal jest grą. Musisz sobie trochę postrzelać bo
taka jest jego rola.

Jego rolą nie jest rzucać na mnie kolejne fale przeciwnika i tym samym mnie zanudzić. Ma tak zbalansować rozgrywkę, żebym i na eksplorację, i na kolejną potyczkę czekał z niecierpliwością. Tutaj dostaje się albo dłużyczny w eksploracji, które dają radę, albo makabrycznie długie walki, które rady nie dają.

Dnia 08.04.2013 o 02:03, Damianuss1 napisał:

No tu nie wiem co powiedzieć. Znajdźki, zwyczajnie znajdźki i oczywiście dla aczików.

Powiedz, że wygląda to tak, jak większość gry. Zrobione na szybko, bez przemyślenia, bo było w poprzednich grach, to i tutaj musi być.

Dnia 08.04.2013 o 02:03, Damianuss1 napisał:

Myślę, że aby zrozumieć koniec gry voksofony nie są Ci do niczego potrzebne. Są one tylko
uzupełnieniem informacji, które będą zastanawiać po przejściu gry jeśli ich nie przeczytasz.
Sądzę też, że zamysłem twórców było to abyśmy toczyli dyskusje o tym czy o tamtym i to
jest właśnie fajne.

Voksofony to absolutny mus. Czytałem wszystko, zaglądałem w każdy kąt, a i tak w pewnym momencie gdzieś mi umknął moment, w którym bohaterowie mówią, dlaczego trzeba iść i rozwalić Comstocka. Zganiam to na znudzenie. Pewnie gdybym dostał tę grę za darmo, skończyłbym ją gdzieś w 1/3 nieustannej walki, czyt. zdobywania hali bohaterów i wywalił z dysku.

Dnia 08.04.2013 o 02:03, Damianuss1 napisał:

Przecież są też goście rzucający ogniste kule albo mechaniczny gość z minigunem. W pierwszych
Bioshockach rodzai przeciwników też nie było wiele.

Zwykli, skaczący, teleportujący, twardziele, wieżyczki, boty, pułapki, big daddy i big sister. Tu mamy: ludzie w dwóch różnych strojach + 1 płonący gość. Potem wpada jeszcze przeciwnik zamieniający się w kruki i jakiś mechaniczny. Schemat jest zawsze ten sam, fala + przeciwnik specjalny. Handyman pojawia się trzy razy w ciągu gry.

Dnia 08.04.2013 o 02:03, Damianuss1 napisał:

Damn, ta gra musiała być dla Ciebie totalnym koszmarem. Czego od niej oczekiwałeś? Że
będzie walić do reszty zamiast Ciebie?

AI. Niżej ktoś napisał, jak to można było rozwiązać. Elizabeth to po prostu model, któremu w rękach czasem się spawnuje broń i kasa. Co do argumentu "nie musisz ich brać": spróbuj walczyć albo eksplorować pomieszczenie, kiedy na środku ekranu masz napisz "wciśnij f aby podnieść broń" czy jakoś tak.

Dnia 08.04.2013 o 02:03, Damianuss1 napisał:

które nie są tak naprawdę istotne.

No właśnie są, bo Bioshock Infinite to średniak właśnie dlatego, że spartolono większość rzeczy, które wcześniej były zrobione w porządku.

Dnia 08.04.2013 o 02:03, Damianuss1 napisał:

Zgadza się. Dzieje się tak dlatego, że oboje bohaterów nie wie tak naprawdę o co kaman.
Dowiadujesz się tego na końcu gry. Ponownie voksofony to uzupełnienie wiedzy.

Chcesz powiedzieć, że nieudolni scenarzyści nie byli w stanie mi powiedzieć, o co tu chodzi, więc walnęli streszczenie fabuły na koniec gry. A, wystarczyłoby zrobić jedno: wprowadzić dyskusje na temat informacji z dyskofonów między postaciami. 2, 3 zdania na temat 20 voksofonów i mamy dobrą narrację.

Dnia 08.04.2013 o 02:03, Damianuss1 napisał:

Sorry, ale chyba graliśmy w jakieś zupełnie inne gry.

Nie będę tego sprawdzał w grze, bo mam tylko jeden zapis;) Możliwe, że to wina tłumaczenia.

Dnia 08.04.2013 o 02:03, Damianuss1 napisał:

Mów za Siebie. Ja mam ochotę przejść tą grę jeszcze raz.

A myślałeś, że za kogo mówię? Za Ciebie? Za Krystynę z gazowni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.04.2013 o 11:53, Jave napisał:

A, wystarczyłoby zrobić jedno:
wprowadzić dyskusje na temat informacji z dyskofonów między postaciami. 2, 3 zdania na
temat 20 voksofonów i mamy dobrą narrację.

Tak, nie daj Boże, żeby gracz musiał troszkę wysilić mózgownicę i samemu zinterpretować to co usłyszał w voxophonie, niech i to gra robi za niego. Ech, dokąd zmierzasz, świecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.04.2013 o 12:06, mati285 napisał:

Tak, nie daj Boże, żeby gracz musiał troszkę wysilić mózgownicę i samemu zinterpretować
to co usłyszał w voxophonie, niech i to gra robi za niego. Ech, dokąd zmierzasz, świecie.

Nie wyszedł balans pod kątem walki/ekploracji, nie wyszła AI, nie wyszły wigory i sprawy techniczne. Głupio by było, gdyby narracja się wybiła i np. byłaby dobra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Generalnie zgadzam sie co do gry ze zdaniem Jave i Emperora, sam pod recenzja wyrazilem podobna opinie.

Wracajac do dyskusji z poprzedniej strony:

Dnia 07.04.2013 o 17:41, Kraju napisał:

Voksafony rozszerzają pojęcie o świecie. Aby zrozumieć fabułę nie musisz ich odsłuchiwać
(lub czytać). Co prawda wyjaśniają one bardzo dużo ważnych kwestii, ale nie musisz się
z nimi zapoznawać aby dobrze się bawić.


O to wlasnie chodzi ze musze, bez voksafonow (ktorych przestalem sluchac w polowie gry) w ogole nie wiedzialem o co chodzi, musialem czytac opis fabuly na necie. W porownaniu np. do pierwszego Bioshocka zrobiono to znacznie gorzej, tam wielki twist fabularny (i w ogole cala fabula) jest przedstawiony jasno i prosto, a dzienniki tylko opisuja smaczki swiata.

Dnia 07.04.2013 o 17:41, Kraju napisał:

Spoiler

1. Zatem wystarczy tylko w jednym
świecie powstrzymać "narodziny" Comstoka, a będzie to miało wpływ na wszystkie światy
w których powstała Columbia. Dlatego wszystkie Elizabeth zniknęły, bo Comstokw żadnym
ze światów nigdy nie powstał. Dlatego nie było potrzeby oszczędzać Bookerów z innych
wymiarów, skoro i tak skutek byłby taki sam.



Spoiler

Tak wynika z gry, ale moim zdaniem jest to nielogiczne. Bookerow stojacych przed wyborem chrztu jest nieskonczonosc. jedni wybieraja chrzest inni nie- tworzy sie nowa galaz swiatow, czemu zabicie jednego Bookera mialoby to cofnac? Na zdrowy rozum, musielibysmy zabic wszystkich ktorzy chrzest wybrali, a nie tylko jednego. Zabicie jednego powoduje nie powstanie odnogi z Comstockiem ale tylko jednej. A swiatow jest nieskonczonosc, a nie jeden.



Dnia 07.04.2013 o 17:41, Kraju napisał:

Spoiler

2. Zauważ, że gra kończy się tak, że nie wiemy czy Anna tak naprawdę "wróciła" do Bookera.
Całkiem możliwe, że to zupełnie inaczej się potoczyło. Ciężko to przewidzieć, ale może
Comstok w którym ze światów może zaistnieć. Twórcy tak wszystko pokomplikowali, że ciężko
jednoznacznie odpowiedzieć na pytania w tym punkcie.



Spoiler

No wlasnie, pokomplikowali, tudziez sami nie wiedza jak to rozwiazac. Ergo mialem racje, fabula sie nie trzyma kupy ;)
Dodam jeszcze ze bez tej sceny zakonczenie byloby imo duzo lepsze, takie slodko gorzkie, wygrywamy, ale giniemy i wymazujemy tez Elizabeth. Ale nie, wszedzie musza wcisnac te happy endy, ktore gmatwaja juz i tak pogmatwana historie.



Dnia 07.04.2013 o 17:41, Kraju napisał:

Spoiler

3. Lutece dowiedzieli się o zniszczeniu Nowego Jorku. Czuli się za to odpowiedzialni
i postanowili pomóc w odzyskaniu Anny. W każdym ze światów historia potoczyła się podobnie
i Nowy Jork został zniszczony. Czy mieli do tego prawo? Moralne na pewno, bo Columbia
była utopią, która jak dobrze wiemy nie ma racji bytu, a Nowy Jork przestałby istnieć,
a to dopiero był początek. Dlatego postanowili powstrzymać Comstoka i nie dopuścić do
jego stworzenia, tak samo jak do stworzenia Elizabeth. Nie wiedzieli jakie losy będą
gdy Columbia nigdy nie powstanie, ale musieli zaryzykować znając dalsze losy ze zniszczeniem
Nowego Jorku.



Spoiler

No dalej nie odpowiada to na moje pytanie- czy mieli prawo? Tak sie po prostu w niektorych swiatach zdarzylo/zdarzy, ze Nowy Jork zostal zniszczony przez Columbie- i co z tego? Amerykanie wymordowali Indian w bitwie pod Wounded knee- to moze niech tam sie cofna i zapobiegna masakrze? A moze niech sie cofaja po calej historii/przyszlosci i naprawiaja wszystkie niesprawiedliwosci, niech konkwistadorow tez wyeliminuja, holokaust albo rozbiory Polski, albo pod Waterloo nich Napoleonowi pomoga? No przeciez tego nie da sie zrobic w zaden sposob, jak zreszta ocenic w roznych konfliktach kto mial racje, komu nalezaloby pomoc a kogo usunac? Mi sie nie podoba ze dostali prawie ze boska moc i w boga chca sie zabawic tylko na tym 1 przykladzie kierujac sie swoimi prywatnymi ocenami, a bedac jednoczesnie naukowcami, ktorych nauka malo obchodzi. Tu znow tworcy wcisneli wielkie bohaterstwo Amerykanow chcacych ratowac Nowy jork. Meh.



Dnia 07.04.2013 o 17:41, Kraju napisał:

Spoiler

4. A jak inaczej byś to zrobił? Nie ma jak tego wyjaśnić. Pisałem o tym u siebie we wpisie
na gramsajcie i nie ma jednego logicznego wytłumaczenia powstania latarni. One p prostu
są gdzieś. To Elizabeth go tam przeniosła. Na początku gry jak i w pierwszych Bioshockach
też była latarnia ale tylko jedna. Ten świat z wieloma latarniami to miejsce w którym
krzyżują się wszystkie wymiary. Inaczej się tego wytłumaczyć nie da.



Spoiler

No wlasnie, wytlumaczyc sie nie da. Jak bym to zrobil? Nie umieszczalbym tego w ogole w grze. Biorac pod uwage teorie o swiatach rownoleglych tworzonych przez nasze decyzje- takiego miejsca po prostu nie ma, wszechswiaty te sa rownolegle, nigdzie sie nie krzyzuja.



Dnia 07.04.2013 o 17:41, Kraju napisał:

Spoiler

5. Utopienie Bookera dzieje się w jednym ze światów w którym Booker przyjął chrzest.
Nie wiadomo dokładnie w którym, ani dlaczego w tym. Nie ma to większego znaczenia, bo
utopienie Bookera zmieni jedną ze zmiennych i żaden z Bookerów nigdy nie przyjmie chrztu

.


Spoiler

Jak juz pisalem powyzej w pkt. 1- ma to znaczenie, eliminujac 1 Bookera nie dopuszczamy do stworzenia 1 Comstona. A ich jest nieskonczonosc.



Dnia 07.04.2013 o 17:41, Kraju napisał:

Spoiler

Zginęli tylko ci Bookerzy, którzy mieli przyjąć chrzest. Ci którzy zostali detektywami
pozostali przy życiu.



Spoiler

Jesli chodzi o scislosc, to zginal Booker kierowany przez gracza, ktory dawno temu nie wybral chrztu. Nie ma to zadnego sensu z dwoch powodow- powinien zostac zabity kazdy Booker ktory wybral chrzest (a nasz go nie wybral), oraz powinien on zostac zabity w czasie i miejscu kiedy ten chrzest wybral (czyli nie wsrod obcych Elizabeth a wsrod ludzi wokol ktorych przyjal chrzest). Tu mamy calkowicie innego Bookera (naszego) w jakims dziwnym nieokreslonym miejscu. Miejsce/czas jest nie to i osoba ktora ma zginac jest nie ta. W jaki sposob ma to wplynac na inne swiaty, w dodatku na ich nieskonczona liczbe- nie wiem. To znaczy wiem- ma byc melodramatycznie, ma nasz bohater sie poswiecic i uratowac swiat, a logice kij w oko ;)



Dnia 07.04.2013 o 17:41, Kraju napisał:

Spoiler

Nie wiadomo w którym wymiarze jesteśmy. Może w tym pierwszym podstawowym w którym
się wszystko zaczęło. Ciężko to stwierdzić. Zauważ, że gdy topi Bookera nie ma nikogo
więcej. Ona go utopiła przed samym chrztem, aby nigdy go nie przyjął.



Spoiler

Sek w tym ze nie ma jednego podstawowego wszechswiata w ktorym wszystko sie zaczelo, jest ich caly czas nieskonczona ilosc. We wszystkich tych wszechswiatach Booker wybierajacy chrzest powinien zostac utopiony, co nie jest mozliwe, chociazby z takiego powodu, ze czesc Bookerow zginela nie ratujac Eli, wiec nie doszli oni do konca i nie moga sie poswiecic. No chyba ze jedna smierc w magiczny sposob dziala na wszystkie swiaty, co tworcy staraja sie nam wcisnac, a co nie ma zwyczajnie sensu ani zadnego uzasadnienia.
Zreszta poswiecenie tych Bookerow to kolejny bezsens, bo nie oni powinni ginac, a ci Bookerzy ktorzy wybrali chrzest.


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>Głupio by było, gdyby narracja się wybiła i np. byłaby dobra.
Ależ tak właśnie jest. O ile poniekąd zgadzam się z twoimi zarzutami co do strony gameplayowo-technicznej to zarzutów wobec narracji kompletnie nie rozumiem. Od kiedy to fabuła, która nie wykłada ci wszystkiego na tacy jest zła? W tym właśnie tkwi jej siła. Panowie z Irrational jako jedni z nielicznych w tej branży nie traktują gracza jak idioty, który samodzielnie nie potrafi połączyć punktu A z punktem B i który musi mieć wszystko powiedziane wprost. Ja po napisach końcowych natychmiast zacząłem wracać do pozornie nieistotnych scenek i dialogów z początku gry i interpretować je na nowo. Po skończeniu gry czułem się jakbym przeczytał dobrą książkę albo obejrzał dobry film, co nieczęsto mi się zdarza. To właśnie fabuła i świetny character development, a także oprawa audiowizualna i klimat sprawiają, że przeciętny shooter staje się bardzo dobrą grą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.04.2013 o 12:35, Harunia napisał:

Spoiler

No wlasnie, pokomplikowali, tudziez sami nie wiedza jak to rozwiazac. Ergo mialem
racje, fabula sie nie trzyma kupy ;)
Dodam jeszcze ze bez tej sceny zakonczenie byloby imo duzo lepsze, takie slodko gorzkie,
wygrywamy, ale giniemy i wymazujemy tez Elizabeth. Ale nie, wszedzie musza wcisnac te
happy endy, ktore gmatwaja juz i tak pogmatwana historie.



Spoiler

Zostawili sobie furtkę do DLC lub kolejnych części. Niekoniecznie Anna musiała wrócić. Może coś się znowu pokomplikowało i brak Columbii spowodował jeszcze większą katastrofę. Wszystko pozostaje w sferze domysłów.


Dnia 08.04.2013 o 12:35, Harunia napisał:

Spoiler

No dalej nie odpowiada to na moje pytanie- czy mieli prawo? Tak sie po prostu w niektorych
swiatach zdarzylo/zdarzy, ze Nowy Jork zostal zniszczony przez Columbie- i co z tego?
Amerykanie wymordowali Indian w bitwie pod Wounded knee- to moze niech tam sie cofna
i zapobiegna masakrze? A moze niech sie cofaja po calej historii/przyszlosci i naprawiaja
wszystkie niesprawiedliwosci, niech konkwistadorow tez wyeliminuja, holokaust albo rozbiory
Polski, albo pod Waterloo nich Napoleonowi pomoga? No przeciez tego nie da sie zrobic
w zaden sposob, jak zreszta ocenic w roznych konfliktach kto mial racje, komu nalezaloby
pomoc a kogo usunac? Mi sie nie podoba ze dostali prawie ze boska moc i w boga chca sie
zabawic tylko na tym 1 przykladzie kierujac sie swoimi prywatnymi ocenami, a bedac jednoczesnie
naukowcami, ktorych nauka malo obchodzi. Tu znow tworcy wcisneli wielkie bohaterstwo
Amerykanow chcacych ratowac Nowy jork. Meh.



Spoiler

Tak jak pisałem wcześniej. Czuli się odpowiedzialni, bo zniszczenie Nowego Jorku bezpośrednio ich dotyczyło. To oni do tego doprowadzili swoimi czynami. Mieli moralne prawo to naprawić, ale czy dobrze zrobili to już sprawa sporna.


Dnia 08.04.2013 o 12:35, Harunia napisał:

Spoiler

Sek w tym ze nie ma jednego podstawowego wszechswiata w ktorym wszystko sie zaczelo,
jest ich caly czas nieskonczona ilosc. We wszystkich tych wszechswiatach Booker wybierajacy
chrzest powinien zostac utopiony, co nie jest mozliwe, chociazby z takiego powodu, ze
czesc Bookerow zginela nie ratujac Eli, wiec nie doszli oni do konca i nie moga sie poswiecic.
No chyba ze jedna smierc w magiczny sposob dziala na wszystkie swiaty, co tworcy staraja
sie nam wcisnac, a co nie ma zwyczajnie sensu ani zadnego uzasadnienia.
Zreszta poswiecenie tych Bookerow to kolejny bezsens, bo nie oni powinni ginac, a ci
Bookerzy ktorzy wybrali chrzest.



Spoiler

Z tego co mi wiadomo, to Elizabeth przeniosła Bookera do pierwszego świata w którym się wszystko zaczęło. Powstrzymała go od chrztu dzięki czemu Comstok nigdy się nie narodził. Widzimy tylko jedno utopienie, ale w lokacji gdzie są latarnie widzimy Elizabeth wraz z Bookerem po kilka razy. Skoro we wszystkich światach udało się zniszczyć wieżę i odzyskać pełną moc Elizabeth, to można stwierdzić, że te utopienia były we wszystkich światach. Albo wszystko to miało doprowadzić do pierwszego, w którym powstała zmienna w postaci wyboru przyjęcia chrztu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Od kiedy to fabuła, która nie wykłada

Dnia 08.04.2013 o 13:12, mati285 napisał:

ci wszystkiego na tacy jest zła? W tym właśnie tkwi jej siła. Panowie z Irrational jako
jedni z nielicznych w tej branży nie traktują gracza jak idioty, który samodzielnie nie
potrafi połączyć punktu A z punktem B i który musi mieć wszystko powiedziane wprost.
Ja po napisach końcowych natychmiast zacząłem wracać do pozornie nieistotnych scenek
i dialogów z początku gry i interpretować je na nowo. Po skończeniu gry czułem się jakbym
przeczytał dobrą książkę albo obejrzał dobry film, co nieczęsto mi się zdarza.




Amen. Do tego jeśli po skończeniu (lub w trakcie ogrywania) gry sięgam po inne medium (książka, film) w celu poszerzenia wiedzy, tzn. że mam do czynienia z produkcją wybitną jak RDR na ten przykład (ale niech każdy wstawi tu sobie dowolny inny tytuł, który go do czegoś takiego zachęcił).

Nie musze być alfą i omegą i wiedzieć wszystkiego, ale NIE CHCĘ mieć wszystkiego podanego na tacy - jeśli gra mnie zaciekawi, to sobie swoją wiedzę uzupełnię jeśli nie będę czegoś rozumiał (po Infinite przeczytałem ten artykuł na golu, gdzie autor w sposób dogłębny interpretuje fabułę). Chwała Levinowi i spółce, że nie potraktowali graczy jak tłuków, którym wszystko trzeba tłumaczyć i wykładać kawę na ławę.To nie jest najlepsza gra w jaką w życiu grałem (tą jest RDR), ale za to chwała ! Przecz z debilstwem i lenistwem - w XXI w. gdzie choćby dostęp do netu jest powszechny a "wyguglanie" czegokolwiek to 2 sek. "pracy" nie ma usprawiedliwienia dla czyjegoś lenistwa, a czasem wręcz głupoty.

Propozycję ze strony Jave żeby Booker z Elisabeth podawali na tacy jedyną słuszną interpretację wydarzeń, które właśnie miały miejsce uważam za wyjątkowo słabą. Nie każdy musi wszystko rozumieć od razu, natomiast nie ma przeszkód, żeby zechciał zrozumieć. Pierwszy z brzegu przykład z tejże gry - patrioci Vox Populi mają głowy prezydenta Lincolna. Część graczy pewnie nawet nie zwróci na to uwagi. Część zwróci i bez problemu zrozumie dlaczego tak jest. Inni zauważą, ale nie zrozumieją - w necie/książkach czekają dla nich gotowe odpowiedzi, jeśli tylko zechcą swoją wiedzę poszerzyć. Brawa wówczas dla nich, jeśli zechcą i brawo dla twórców gry, że ich do tego zachęcili :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.04.2013 o 13:12, mati285 napisał:

Od kiedy to fabuła, która nie wykłada
ci wszystkiego na tacy jest zła?

Zdaje się, że się nie zrozumieliśmy. Tu nie chodzi o to, by co kilkadziesiąt minut tłumaczyć graczowi, co właśnie widział. Mój pomysł zakłada, że bohaterowie reagują w jakiś sposób na to, co usłyszeli, i dokładają swoje opinie na dany temat.

Dnia 08.04.2013 o 13:12, mati285 napisał:

W tym właśnie tkwi jej siła. Panowie z Irrational jako
jedni z nielicznych w tej branży nie traktują gracza jak idioty, który samodzielnie nie
potrafi połączyć punktu A z punktem B i który musi mieć wszystko powiedziane wprost.

To nie jest Dark Souls, gdzie twórcy uczciwie nie mają pojęcia o narracji, więc mówią o świecie opisami przedmiotów: to Bioshock kreowany na silnie nacechowanego emocjami, w którym bohaterowie to więcej niż kukły. Tymczasem sami w sobie nie wykazują potrzeby zrozumienia tego, co ich otacza. Ba, często działają jak dzieci. Kiedy kazali mi zdobyć narzędzia dla rusznikarza, cały czas zastanawiałem się, jak do ciężkiej anielki chcą je przetransportować. Po dotarciu okazuje się, że, ohoho, nie mają pojęcia i całej sprawy nie przemyśleli X.x

Dnia 08.04.2013 o 13:12, mati285 napisał:

Ja po napisach końcowych natychmiast zacząłem wracać do pozornie nieistotnych scenek
i dialogów z początku gry i interpretować je na nowo

Jak każdy.

Dnia 08.04.2013 o 13:12, mati285 napisał:

przeczytał dobrą książkę albo obejrzał dobry film, co nieczęsto mi się zdarza.

Książkę, w której bohaterowie cały czas gdzieś są i coś robią, ale dopiero na kilku ostatnich stronach autor wyjawia sens ich działań.

Dnia 08.04.2013 o 13:12, mati285 napisał:

fabuła i świetny character development, a także oprawa audiowizualna i klimat sprawiają,
że przeciętny shooter staje się bardzo dobrą grą.

Czujesz w BI klimat miasta w chmurach? Chodząc po małych lokacjach, nie mogąc swobodnie podróżować po mieście za pomocą wstęg? Jedyna różnica między Rapture, a Kolumbią, to to, że w tym pierwszym nie mogliśmy wyjść poza obszar, bo natykaliśmy na ścianę, a za nią wodę. W tym drugim spadamy w przepaść. I tu, i tu widzimy budynki w tle. To + wymienione powyżej i przeciętny shooter pozostaje przeciętnym shooterem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.04.2013 o 13:52, Lordpilot napisał:

Propozycję ze strony Jave żeby Booker z Elisabeth podawali na tacy jedyną słuszną interpretację
wydarzeń, które właśnie miały miejsce uważam za wyjątkowo słabą

Nie wiem, skąd obaj panowie wzięli nformację, że tak właśnie chcę, ale na pewno nie ode mnie. Jeżeli chcecie ze mną dyskutować darujcie sobie nadinterpretowanie, bo nie chodzi tu o to, żeby uprawiać scholastykę i przerzucać się tego typu "argumentami".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Na kartach Nvidia tak sobie. Gra się nie lubi się z GeForcami. Ale da się spokojnie grać, chociaż gra potrafi się czasami ściąć. Póki co nie ma na to rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ktoś może mi wyjaśnić zakończenie ?

Spoiler

Ostatnie 30 minut gry siedziałem z jednym wielkim minf-fuck''iem. tyle tam się działo że nawet nie jestem pewien czy wszystko pamiętam. Też ciekawi mnie czy może jest kilka zakończeń? W każdym razie u mnie pojawiło się kilka Elizabeth czy tam Ann.. już sam nie wiem. Tak samo nasz główny bohater. Czy to my cały czas byliśmy tym "prorokiem"? jak go zabijaliśmy to zabijaliśmy samego siebie? [dlatego leciała nam krew z nosa] Czy ten prorok wiedział że my "fałszywy pasterz" to tak naprawde on sam? Tak samo co z podwodnym miastem? Czy to jest jakoś ze sobą powiązane czy twórcy tak tylko zrobili taką sobie ciekawostke. Tak samo ta para naukowców. Kim oni w końcu są?


Na serio, przeszedłem grę
Spoiler

i mam jedno wielkie WTF na twarzy..jeśli ktoś mógłby mi wytłumaczyć o co chodzi to wielkie dzięki..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować