Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

W samo południe, obiecując sobie, że w to jeszcze zagram

40 postów w tym temacie

Lubię styl pisania artykułów "W samo południe ...". Można by je zebrać w całość i napisać dużą książkę podobną do "Wybuchających beczek", ale nawet lepszą bo odnoszącą się do graczy "ogólnie" i w ciekawszy sposób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No cóż, Lucas, ja Cię nie tylko nie obsobaczę, ale i dodam co nieco od siebie. Otóż w moim wypadku ten syndrom występuje nie tylko wobec starszych pozycji, ale i nowości. I nie nie, nie chodzi o to, że tak ot, przestaję grać w połowie, bo mi się znudzi. Otóż jestem typem człowieka, którego gra albo zainteresuje, i z miejsca kupuje w pre-orderze, albo rezygnuje kompletnie. Dla mnie nie istnieje pojęcie takie, jak "A tam, poczekam z miesiąc i może kupię" czy "Poczekam, aż stanieje, i wtedy się zobaczy". Jeśli uznaję, że gra warta jest mojej uwagi, to kupuję premierówkę, a jeśli nie... cóż, wtedy oznacza to, że nie jest warta mojej uwagi, i nie kupuję wcale.

Ale do meritum. Nieraz zdarza się, że gram aktualnie w jakąś grę. Jestem w połowie, a tu nagle bach - wychodzi jakaś nowość. Oczywiście kupuję. I teraz nieraz zdarza się jedna z dwóch sytuacji:

1. Odstawiam na razie w kąt to, w co gram, i zaczynam grać w nówkę. Nieraz zresztą zapominam po czasie o tej starszej grze, i nie kończę, bo albo nie mam weny, albo jakiś format po drodze jest, i sejwy pójdą do piachu.

2. Mimo, ze mam nówkę, odstawiam ją na razie na półkę, i dokańczam to, w co aktualnie gram. Ale zanim skończę, to zapał do nówki ostyga, i nówka czeka na swoją kolej. Nieraz i po kilka miesięcy.

A teraz kwestia, gdzie jest problem, skąd się to bierze? Myślę, że problemem jest zalew nowości. W dawniejszych czasach (końcówka XX wieku) gry wychodziły znacznie rzadziej, a coś wartego uwagi - może 2-3 pozycje na rok. Teraz mamy zalew kolejnych części serii, czy nowych tytułów (inna sprawa, że idzie za tym również obniżenie ogólnej jakości, ale to temat na inną dyskusję). I ktoś, kto gra nie dla relaksu, ale jako hobby, z zamiłowania, po prostu nie ma czasu tego wszystkiego ogarnąć. I nawet nie mówię o ludziach 27+, ale nawet licealistach czy studentach. Gier jest po prostu za dużo, a że nieraz prezentują zbliżony poziom, trudno jest jakoś wyselekcjonować tą jedną na miesiąc czy dwa. I zaczyna się robić to, o czym piszemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja zwykle do ukończonych tytułów nie wracam, a rozgrywkę przerywam z powodów crapowatości danej produkcji, więc takich rozgrzebanych pozycji nie mam. Za to jestem w posiadaniu wielu gier do zagrania kiedyś tam, nawet nie zaczętych. Czekają na lepsze (bądź raczej gorsze - gdy przez długi okres nie pojawią się bardziej zachęcające nowości) czasy. ;p

Edit: taki efekt steamowych wyprzedaży. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Doba niestety nie ma tych 124 godzin, zeby zdarzyc we wszystko zagrac. Dlatego od dawna nie kupuje nowosci, tylko okazyjnie zaszaleje i cos sobie premierowo zafunduje (ostatnio SC2, czyli rok temu niemal...). Mam jeszcze wiele tytulow zaleglych, i sa to glownie RPG na wiele godzin i to dosc stare (cholera, dopiero teraz gram w zakupionego na pierwszym giermaszu Wiedzmina - tak, tego bez podtytulu, tego pierwszego!). Moje listy zyczen w sklepie gram.pl i na steamie sie powiekszaja caly czas i co pare miechow z zalem je musze ''czyszcic'' bo wiem, ze w zyciu nie dam rady kupic/wrocic do tych gier.

Z drugiej strony jednak jak dopadne gre jak BF2:BC, to utopic w niej potrafie 170+h i chce grac dalej. Trzeba wiec znalezc rownowage i poswiecac na rozgrywke w dana pozycje tyle, aby byc zadowolonym z zakupu, i nie ma problemu z powrotem. Gdyz nie ma do czego juz.

Gry, do ktorych ''na pewno'' wroce? W chwili obecnej chyba tylko dodatki do NWN2. A, i jeszcze ToEE, od ktorej sie odbilem jako od pierwszej gry w zyciu, ale ciagle na mnie z polki zerka i zacheca. Za to jest wiele takich, ktore bym chcial miec i do nich wrocic wiele razy, ale wiem, ze nie ma na to szans, bo czasu brak: Batman: AA, GTAIV CE, CoJ:BiB, Settlers7, CivV.

PS Glownymi winnymi moich zaleglosci sa dwa warszawskie giermasze, pierwszy i ten ostatni. W niektore kupione wtedy gry dalej nie zdarzylem zagrac. Powinniscie dodawac urzadzenia do zapetlania czasu do wszystkich zakupow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Troche w tym prawdy jest. Otóż na przykład wezmę siebie, kupiłem Wiedżmina 2 - przeszedłem, obiecałem sobie, że przejdę go drugi(a nawet zacząłem drugi raz grać) a nawet trzeci raz, no ok ale kaski mi zostało to może w końcu zobacze co to ten mass effect jest, supcio, kupiłem, przeszedłem, może zacznę kolejny raz przechodzić, ale nie! co tu się wydaje, beta hirołsów 6 no to cóż sciągamy, gramy i gramy, tu z kolei wydaje się fear3, ekstra, must have kupujemy...
I tak bez końca, no do szału mnie to już doprowadza, cały czas coś nowego. Są wakacje to wypadało by coś nadrobić, przed kolejnym sezonem, a nie wałkować nowe tytuły, akurat ja mogę zawsze pograć w heroes V no i tak się stało ostatnio, a więc jeszcze potrafię wrócic do starszych gier. U mnie na pulpicie leża niedokończone: Dirt, nfs underrground 2, Dead Space(drugi raz miałem przejśc jakos nie wyszło ;\), Oblivion...
Podsumowując, ten artykuł powinien mnie i innych ludzi zmusić do refleksji nad swoją biblioteką gier i zachęcić do przerwanych tytułow.:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A u mnie z tymi "powrotami" bywa różnie, raz nawet Assasina 2 przeszedłem drugi raz dla jednego trofea :|. Ale dajmy na to gry gdzie można grać co najmniej na dwa sposoby<inFamous i dwie strony karmy> staram się przechodzić jeszcze w czasie powiewu świeżości i fascynacji tym tytułem. Chociaż do takiego God of War''a <1,2 i 3> lubię powracać. Lecz są i gry które odstawiłem na porządnie<Fable, Medieval: Total War i parę innych>.
Każdy gracz ma takie tytułu do których ma zamiar "wrócić" a jeżeli ktoś zaprzecza to na 90% kłamie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zazwyczaj jak coś kupuję, to kupuję już po to żeby spędzić przy tym sporo czasu, przejść na wiele sposobów i potem odstawić (jak np. Dragon Age: Origins z Przebudzeniem wszystkimi możliwymi rasami i pochodzeniami). Jeżeli coś wychodzi, a aktualnie jest tego dużo, to zazwyczaj po prostu sobie ustawiam co kupię teraz, co po jakimś czasie, z czego zrezygnuję i ewentualnie za parę dobrych lat w reedycjach wrócę.

Jeżeli chodzi o już posiadane pozycje to niekiedy, a tak naprawdę coraz częściej, wracam do starych tytułów. Ostatnio sobie zacząłem odświeżać FarCry''a czy Neverwinter''a jedynkę... co do Fallout''a Tactics: też go nie ukończyłem i zawsze sobie mówię że to zrobię kiedyś... i pewnie ten moment kiedyś przyjdzie. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sławek zaszalałby w Vampire the Masquerade: Bloodlines Malkawianem (Gangrela i Tremere ma za sobą),

Heh, od jakiegoś roku się przymierzam żeby przejść to absolutnie genialne i najlepsze na świecie cRPG "Malkiem" (Toreadorem i Brujah skończyłem), ale na przymierzaniu się kończy...

Czasu notorycznie brak. Górka nieskończonych gier sięga zenitu (choć co nieco udało mi się ostatnio pokończyć, co uznaje za swój osobisty sukces). Priorytety życiowe zepchnęły nawet najlepsze tytuły na drugi plan - sorry, ale zawsze znajdę w natłoku zajęć czas aby się pobawić z córką, hiciory muszą więc poczekać ;-)

Natomiast w odróżnieniu od przedmówców ja potrafię (serio) wrócić do tytułu, który zaczałem rok czy dwa lata temu. Tak było np. z Drakensangiem (średnim swoją drogą) - pograłem z dwie godzinki, później ten tytuł przez rok czekał na dysku na swoją kolej :) Po roku przysiadłem i skończyłem :) Podobnie mam teraz z Castlevanią, w którą gram z przerwami od grudnia ;-) Przeważnie gdzieś w niej utknę (bo trudna jest) na miesiąc czy dwa, później wracam ze świeżym umysłem i pomału do przodu ;-) W takim tempie do końca roku może nawet ją skończę ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W tej chwili po domu biegają dwie pociechy (jedna 3 lata druga roczek). Za dnia praca bo wiadomo, że pracować i żyć trzeba, po pracy do godziny 21 intensywna opieka nad maluchami. Nie mówię, że jest to trudne, nie narzekam, bo moje dziewczyny dają mi mnóstwo pozytywnej energii i radości. I zdecydowanie są moim priorytetem w życiu A mimo to udaje mi się wygospodarować co 2 dni, te dwie godzinki dziennie na granie (najczęściej koło 23 :)

I wtedy właśnie powstaje problem nowych gier. Jak już coś kupię to potrafi leżeć tak na półce przez 2 miesiące i dojrzewać.

Zgadzam się z Tenebrael. W tej chwili wychodzi mnóstwo tytułów, spójrzmy bodajże na jesień tego roku. Masakra. Nie dość że trzeba dysponować znacznymi nakładami pieniężnymi w tysiącach złotych (mówię przez pryzmat nowych cen gier konsolowych które oscylują przecież w okolicach 200zł) to trzeba mieć mnóstwo czasu na granie. Przy moim dostępnym czasie to wolę kupić 1 porządny tytuł na miesiąc, lub dwa. Niż topić kasę w gry które odpalę np po 4 miesiącach a ich cena spadnie w tym okresie o 30%.

Nie wspomnę już o przechodzeniu gry po raz drugi czy nawet trzeci. Wolę obejrzeć ewentualne zakończenie na YouTube (wspomniany InFamous) aby zaspokoić ciekawość i nacieszyć się nowym nabytkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.06.2011 o 12:28, Tenebrael napisał:

A teraz kwestia, gdzie jest problem, skąd się to bierze? Myślę, że problemem jest zalew
nowości. W dawniejszych czasach (końcówka XX wieku) gry wychodziły znacznie rzadziej


Nie powiedziałbym, mam wrażenie, że kiedyś grałem w dużo więcej gier niż teraz, to raz, dwa, np. w takim CD-A recenzji było dużo więcej niż obecnie, a teraz na dodatek liczba wydawanych gatunków drastycznie się zmniejszyła. Ew. ilość premier jest na podobnym poziomie, ale są to dużo mniej zróżnicowane premiery.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A widzisz, a ja mam trochę odmienne wrażenie. Mianowicie takie, że kiedyś gry wychodziły rzadziej, ale starczały na dłużej, to raz, a dwa, że były o wiele bardziej innowacyjne. Teraz wychodzi (tak mi się zdaje) więcej, ale raz, że mało nowatorskie, a dwa, że praktycznie wszystko na jedno kopyto.

Ale kłócił się nie będę, bo jakimiś statystykami nie dysponuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.06.2011 o 13:40, Tenebrael napisał:

A widzisz, a ja mam trochę odmienne wrażenie. Mianowicie takie, że kiedyś gry wychodziły
rzadziej, ale starczały na dłużej, to raz, a dwa, że były o wiele bardziej innowacyjne.


Kiedyś nie było, bo tego nie bylo xD. Pojawiło sie oskryptowane i dynamiczne Call Of Duty, a teraz kazdy na nie zlewa xD Teraz sie popisz i cos wymyśl ^^
Chcieć innowacji sobie mozna. Trzeba dac sobie sprawe, ze nie wszystko mozna.
Dajmy na tapete Fable III, gra z pomyslami i gorzej z wykonaniem.
Nikt nie docenia pomysłowosci, ale objezdza za wykonanie i wytykają, ze Piotrus nasciemniał.
Problem jest z wymyśleniem czegoś oryginalnego, a do tego tego potrzeba ten pomysł dopracować, a do tego potrzebny jest czas. Tego dzisiaj niestety brak.
Tak jest z wieloma grami, Alpha Protocol choby. Swietna gra, świetne pomysły, wykonanie nędza i jeeb po łbie!
Sprzedaja się syfy, to robią syfy. Wazne, zeby eksperymentować. Ale coraz mniej osob to robi, bo jest to coraz mniej oplacalne.
"Dostajemy" co prawda takie RDR, LA Noir, czy Uncharted, ale kurde. To nie PC xD
Ktos za to musi płacić i to docenic inaczej dupa, nikt nie bedzie zadowolonym.
Tylko garstka producentow została na takim polu.

Co do tego, czy stare gry były bardziej innowacyjne...
Half-Life, Unreal, System Shock, były innowacyjne? Były. Co bylo przed nimi? yyy zonk, prawie nic. Quake, czy Doom.
Kiedyś poprostu sie pojawiły i nas kupily, ewlucja nastapiła taka, ze zaczyna się nam nie podobać nic.
Stare gry, bo sa jakies archaiczne i jak cos takiego wyjdzie, będzie objazd.
Nowe gry, bo to kopia CoDa, czyli zaczyna się wybitne kotleciarstwo.
Najgorsze jest to, ze to sie sprzedaje. A jak brzmi przysłowie jest popyt, jest i podaż. Na szczescie cos wychodzi i tragedii nie ma.

Przynajmniej ja to tak widze. Kurde cos jest nie tak xD

Dnia 29.06.2011 o 13:40, Tenebrael napisał:

a dwa, że praktycznie wszystko na jedno kopyto.


Kasa, kasa. Wypuszczamy jadąc po marce itd. Zdarzają sie wyjatki i sobie je cenie. Wide chocby Alicja.

Dnia 29.06.2011 o 13:40, Tenebrael napisał:

Ale kłócił się nie będę, bo jakimiś statystykami nie dysponuję.

Teraz ich nie ma duzo, bo ilosc studiów, a co za tym idzie wydawanych tytulów sie skurczyła ^^
Lepiej jechać na sprawdzonych pozycjach, które oferują bankową rentownosć xD (ale tez nie zawsze)
EA chocby cały, cały czas dołuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc, to raczej cierpię na brak gier niż natłok odstawionych.
Nie interesują mnie osiągnięcia, więc już odpada mi spora część czasu spędzonego przy tytule.
Poza tym niewiele jest gier, które przechodzę drugi raz. Nie dlatego, że są złe, znudziły mnie, czy coś w tym stylu. To tak, jak czytanie książki drugi raz. Nie interesuje mnie przechodzenie jeszcze raz przez fabułę, którą dokładnie już znam. Rzadko też zaczynam grę inną postacią, jeśli wiem, że ich historie są takie same, a różnice to tylko drzewko umiejętności i broń specjalna.

Jeśli faktycznie jest jakaś gra, którą z jakiegoś powodu opuściłem, a chciałbym do niej wrócić, to po prostu wyciągam ją z szafki, kładę na biurku i spokojnie czeka na widoku aż poczuję, że jestem gotów. I zwykle taka gra nie musi na mnie czekać dłużej niż tydzień-dwa.

No ale u mnie odpadają czynniki takie jak żona, czy dzieci. Jestem świeżo upieczonym maturzystą, mam tyle czasu, że hoho.

W tym momencie na biurku leżą sobie Final Fantasy XIII (chociaż ta gra jest monotonna, chyba nie wrócę do niej zbyt szybko) i pierwszy Wiedźmin.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja co prawda z zaczętych i niedokończonych gierek to chyba tylko GTA SA mam a inne to już od dawna planuję przejść ale nie mogę się jakoś za to zabrać (Mafia, Mafia 2, Hitmany). Ostatnio skończyłem obydwa Far Cry, które też były na tej liście. Czasem też gram dwa razy w jakąś grę, przeważnie RPG (dobry i zły) czy tak jak w W2 inne ścieżki wyboru (Iorwetha jest o wiele lepsza od Roche xD).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam, że jedyna gra, którą obiecałem sobie, że ją ukończę na kilka(naście) sposobów i to zrobiłem to Gothic I i II z NK (czyli w zasadzie dwie gry). Resztę obiecywałem, obiecuję i będę obiecywał sobie także nie martw się Lucas, każdy tak ma :). Osobiście "wrócę" jeszcze do:
HL1
Max Payne 1 i 2
TLoZ Ocarina of Time
TLoZ Twilight Princess
Okami
Risen
Red Faction 1 i 2
Wiedźmin
To na razie te, które są priorytetowe. Oczywiście mam więcej takich gier, do których chciałbym wrócić, a tu jeszcze czas trzeba znaleźć na nowe tytuły choć nierzadko i z tym są problemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku to SAGA Baldur''s Gate, którą kupiłem ze dwa lata temu stoi sobie ładnie na półce i po prostu nie mam ochoty w nią grać. Gdy kupiłem, włączyłem "jedynkę" - niby wszystko ładnie, ale chyba odstraszyła mnie grafika i mnóstwo tekstu... I zawsze sobie powtarzam, że kiedyś do niej wrócę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Każdy ma lub miał takie tytuły... Najwięcej czasu zajęło mi ukończenie Disciples II. Gra wciągająca, ale nie byłem w stanie ukończyć jej szybko. 4 lata mi to zajęło...
Lubię skupiać się na jednym tytule. Solidnie go poznać - a sterta gier "do przejścia" sobie rośnie. I to tych z reedycji :| Żona, dwójka dzieci, praca - nie ma czasu grać :)

Zamierzam przejść Drakensanga, Torment, Silent Huntera IV, Brothers in Arms... Tylko kiedy, skoro level w Bad Company 2 się sam nie nabije, a Neverwinter 2 stuka niecierpliwie w monitor?
Chyba na emeryturze :D

@Kalach1992 - złóż sobie BG w Baldur's Gate Trilogy - pierwsza część w grafice i mechanice dwójki. Masz na płycie ten mod ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować