Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Legenda branży: Musimy przestać kochać przesadnią przemoc

62 postów w tym temacie

Ja w dzisiejszych produkcjach nie widzę aż takiej brutalnościi. Nie wiem o czym ten pan mówi. Ale czuję jakiś podtekst co do traileru Hitmana zakonnicami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja nie widzę w dzisiejszych produkcjach aż takiej brutalności, nie wiem o czy ten Pan w ogóle mówi. Ale czuję podtekst co do nowego traileru Hitmana, ze słynnymi zakonnicami - świetny trailer.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Warto tylko pamiętać o tym że to właśnie pojawienie się w grze przemocy jako takiej miało istotny wpływ na rozwój gier jako takich. Nie mam tutaj na myśli bezsensownego epatowania okrucieństwem. Chodzi o to że początkowo gry były w większości demoneą dzieci. Wprowadzenie do nich przemocy i skierowanie się w stronę starszej widowni było bardzo ważne dla rozwoju rynku zarówno od strony marketingowe jak i z punktu widzenia samych gier.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

zgadzam się ze Spectorem.

Przemoc w grach jest potraktowana tak bezwiednie, z wypaczeniem jakichkolwiek uczuć. Grając CoDa mówisz, że to słaba przemoc, bo to mięso armatnie. O to własnie chodzi - CoD (i inne podobne gry) cię znieczulił, nie czuhjesz, że zrobisz coś złego. Fakt to tylko świat wirtualny, ale traktowanie przemocy po macoszemu przezwyczaja nas do obrazu zabijania. Może nie stajemy się mordercami, ale tracimy powoli empatię, a gloryfikuje sie znieczulicę.

Mi się marzy gra z realistycznymi konsetwencjami, taka w której zabicie postaci w grze nie tylko oznaczało że jego towarzysze zaczną do nas strzelać. Fabuła powinna być ytak skonstruowana, żebym załował że to zrobiłem, czułem żal, taki że już więcej nie starałbym się zabijać. Fajnie by było też, żeby dało się przejść grę "po trupach", ale w rezultacie otrzymać "złe" zakończenie, pokazując że koło nienawiści nie ma końca (np. ten zły w ramach zemsty za podwładnego, zabija naszego towarzysza, z którym zdążylismy się przywiązać)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A ja się z panem Warrenem zgodzę. W grach jest za dużo przemocy. Ale nie tylko w grach. W filmach i książkach również (z tym że w filmach jest ona bardziej obrazowa). Zgadzam się z Olamagato, że obecnie nasza cywilizacja cofa się z powrotem w stronę fascynacji brutalnością, ale nie jest to wina tylko gier, ale wszędobylskiego, moim zdaniem, kultu broni.

Jeszcze co do World at War: uważam, iż wtej akurat grze brutalna przemoc była odpowiednia, gdyż tak wyglądala wojna na Pacyfiku (podczas walki o wyspę Tarawa, która ma notabene 8 km długości, zginęło ~8tys. żołnierzy). Ale kogo ja oszukuję... gra która miałaby ludzi nauczyć trochę historii (nawet tak brutalnej)? Przecież gry są tylko po to żeby bawić, a szkoła i uczenie się to zuo.
A poza tym, kto normalny osadza akcję rozrywki/zabawy w takim miejscu i czasie? Miejscu z którego żołnierze nie wracają bez skaz na psychice? I nie mówię tu tylko o wojnie na Pacyfiku w czasie II wojny światowej, ale ogólnie o wojnie.

Inna sprawa (chyba już ostatnia), która mnie ruszyła - ugrzeczniona wizja przemocy...W tym momencie się roześmiałem. Gry pokazują "ugrzecznoną" przemoc? W ogóle co znaczy, że przemoc jest ugrzeczniona? Bo tego nie łapię.
Warhammer 40k: Space Marines, w którym otrzymujemy zdrowie za brutalne wykańczanie wrogów, poprzez np. wkładanie im piły łańcuchowej do gradła, odrywanie żuchwy itp. Ktoś powie, że jest to przecież przemoc wobec zielonych orkow, które nie istnieją. Owszem. Ale ciągle przemoc i do tego w kierunku humanoidalnych istot. Jeśli chcecie przykład przemocy przeciwko ludziom: Max Payne 3. Kamera, która zwalnia czas, aby dokładnie pokazać graczowi przeszywające ciało wroga, śmiertelne kule? PO CO? Kolejny przykład: Sniper Elite V2. Tym razem mamy nawet pokazane uszkadzane organy wewnętrzne i kości. A wszystko tylko po to, aby gracz się "zajarał". (Przynajmniej inne wytłumaczenie nie przychdzi mi do głowy).

Podsumowując tego przedługiego posta: Drodzy Twórcy Gier, jeśli chcecie tworzyć realne gry, to przestańcie w nich emanować przemocą, a poruszcie w nich jakieś ważniejsze tematy. Albo chciaż, podpinając się do pytań Olamagato, do którego się znów odniosę, odpowiedzcie nam na pytanie dlaczego w grach nie ma chorób zakaźnych, czy klęsk żywiołowych?
(Uprzedzając pytania: chciałbym usłyszeć odpowiedź od nich)

PS. Panie Warren rozumiem, że chcieliście wywołać przemocą dyskomfort, ale w obecnych czasach, przesyconych już bronią i przemocą, nie uda Wam się osiągnąć takiego efektu. Mało tego, wpasujecie się w tą coraz większą przemoc, na którą tak narzekasz.

PSS. I jeszcze jedno. Dlaczego w grach AAA mamy do czynienia z przemocą? Przecież dla korporacji liczą się tylko słupki finansowe. Więc dlaczego? Ludzie tego oczekują? Moim zdaniem Flower i Podróż pokazały coś innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.06.2012 o 15:18, NBlast napisał:

zgadzam się ze Spectorem.

Przemoc w grach jest potraktowana tak bezwiednie, z wypaczeniem jakichkolwiek uczuć.
Grając CoDa mówisz, że to słaba przemoc, bo to mięso armatnie. O to własnie chodzi -
CoD (i inne podobne gry) cię znieczulił, nie czuhjesz, że zrobisz coś złego. Fakt to
tylko świat wirtualny, ale traktowanie przemocy po macoszemu przezwyczaja nas do obrazu
zabijania. Może nie stajemy się mordercami, ale tracimy powoli empatię, a gloryfikuje
sie znieczulicę.

Mi się marzy gra z realistycznymi konsetwencjami, taka w której zabicie postaci w grze
nie tylko oznaczało że jego towarzysze zaczną do nas strzelać. Fabuła powinna być ytak
skonstruowana, żebym załował że to zrobiłem, czułem żal, taki że już więcej nie starałbym
się zabijać. Fajnie by było też, żeby dało się przejść grę "po trupach", ale w rezultacie
otrzymać "złe" zakończenie, pokazując że koło nienawiści nie ma końca (np. ten zły w
ramach zemsty za podwładnego, zabija naszego towarzysza, z którym zdążylismy się przywiązać)


Czyli grając np w CoDa, BF czy Deus Exa albo GTA po zabiciu kogoś idziesz do więzienia. Ponownie gre możesz odpalić za 20 lat.....
Gry nie mają uczyć co jest złe a co dobre. Nie grasz w FPS po to żeby się dowiedzieć że wojna jest straszna i zła a zabijenie jest złe. Jak tego nie wiesz to znaczy że masz 7 lat i nie powinieneś grać w grę która jest od 18. "Zabijanie" kolegów grając w jakiejś strzelance na multi ma takie same znaczenie jak strzelanie bramki kumplowi kiedy grasz w piłkę. Jak byłem mały to latałem z kolegami z patykami i udawaliśmy że to wojna.

Człowiek stabilny emocjonalnie bez problemów natury psychicznej nawet jeśli w grze zabije cały świat piłą łańcuchową to nie wyjdzie na ulicę i nie zacznie zabijać. Nie było gier i były wojny, rzezie, pogromy, prześladowania, tortury i inne okropieństwa. Przemoc jest w ludzkiej naturze. Gry nie są czynnikiem które ją wyzwalają poprzez jej cyfrowe udawanie. Jedyne co w grach może być czynnikiem pododującym agresję to rywalizacja. Ale ta sama rywalizacja jest w realu w sporcie i życiu codziennym.

Czepianie się przemocy w grach to jest lenistwo i ignorancja lub niewiedza. Są oznaczenia wiekowe i nie widze problemu. Zamiast czepiać się gier niech rodzice zajmą się wychowaniem dzieci a sołeczeństwo niech zacznie myśleć. Bo jak widzę np. takie pokolenie facebooka, cały kult celebrytów itp to naprawde mam wrażenie że jakby ci ludzie się trochę "pomordowali" w grach to by im to na zdrowie bardziej wyszło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Cywilizacyjne cofanie się? Chyba tylko w ramach czyjejś teorii cywilizacji, dostosowanej do obserwowanych realiów, a nie tłumaczących je. Brutalność jest wpisana w ludzką naturę. Naprawdę, nie chcę teraz się rozpisywać, ale skrótowo - jesteśmy zwierzętami na wyższym poziomie ewolucyjnym, a co za tym idzie cechujemy się pewnymi zwierzęcymi cechami. Nawet ta wszędzie wychwalana jako "emocja wyższa, dowód na istnienie duszy człowieka" miłość ma źródło nie w żadnej duszy, tylko praktycznym aspekcie istnienia rodziny i jej pozytywnego wpływu dla ochrony młodych danego gatunku. I tak dalej, bla bla bla, w każdym bądź razie brutalność wywodzi się z naszych instynktów. A jeśli dla kogoś zaprzeczanie swoim instynktom i ich tłumienie jest dowodem rozwoju cywilizacyjnego to niech wyjedzie na pierwszą lepszą wojnę, gdzie te sztuczne bariery "cywilizacyjne" przestają istnieć.

W skrócie - ten cały "cywilizacyjny rozwój" to kolos, ale na glinianych nogach. Wielkie idee, które "puszczą", gdy tylko nadarzy się okazja. Jaki jest sens się oszukiwać? Imperium rzymskie całkiem nieźle prosperowało mimo takich rzeczy jak kolosea, areny czy krzyżowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą, mnie też dziwiło zawsze, jak twórcy reklamowali swoje gry, chwaląc się, jakie to one nie są krwawe i brutalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.06.2012 o 15:34, Mercuror napisał:

Cywilizacyjne cofanie się? Chyba tylko w ramach czyjejś teorii cywilizacji, dostosowanej
do obserwowanych realiów, a nie tłumaczących je. Brutalność jest wpisana w ludzką naturę.

Człowiek był zwierzęciem drapieżnym - to fakt. Zjadał zwierzęta żeby żyć (i nadal to robi). Ale jako drapieżnik już ponad 200 lat temu zdobył wszystko co było możliwe do zdobycia, zajął wszystko co było możliwe do zajęcia i zabił lub prawie wybił niemal wszystkie zwierzęta, które mu kiedykolwiek zagrażały (teraz pora jeszcze na rekina). Może i robił to brutalnie, ale czym innym jest brutalność - czyli skuteczne użycie siły, a czym innym okrucieństwo.
W wielu grach pokazywane jest okrucieństwo - a kogo bawi okrucieństwo?
Najwyraźniej kogoś bawi.
Tyle, że moim zdaniem taki ktoś do ludzi cywilizowanych po prostu nie należy. Może Ci się to nie podobać, ale (na szczęście dla mnie) nie tylko ja tak myślę.

Dnia 15.06.2012 o 15:34, Mercuror napisał:

Naprawdę, nie chcę teraz się rozpisywać, ale skrótowo - jesteśmy zwierzętami na wyższym
poziomie ewolucyjnym, a co za tym idzie cechujemy się pewnymi zwierzęcymi cechami.

OK, tylko po co je bardziej rozwijać? Jesteśmy w stanie zabić wszystko co możliwe włącznie z nami samymi na najbardziej wyszukane sposoby. W rzeczywistości.
To po co dodatkowo jeszcze się tym bawić?

Dnia 15.06.2012 o 15:34, Mercuror napisał:

Nawet ta wszędzie wychwalana jako "emocja wyższa, dowód na istnienie duszy człowieka" miłość
ma źródło nie w żadnej duszy, tylko praktycznym aspekcie istnienia rodziny i jej pozytywnego
wpływu dla ochrony młodych danego gatunku.

Ok, nie musi być żadnej "duszy" - ale jak przyzwyczaisz się to tego, że kilku wyrostków będzie mogło bezkarnie przypiąć Ci plecaczek wypełniony plastikiem oraz zrobi sobie zabawę z tego jak szybko się go pozbędziesz zanim Cię rozerwie, to być może zaczniesz rozumieć co miałem na myśli mówiąc o okrucieństwach z których ktoś zrobił sobie zabawę. Ale jeżeli do tego się przyzwyczaisz, to może nadal trudniej będzie Ci przyzwyczaić się do sytuacji w której ktoś dla zabawy wyrzuci Twoją dziewczynę z rozpędzonego pociągu. To też jest zabawa właśnie na tym samym poziomie. I są ludzie - szczególnie młodzi - którzy (czasem nawet do końca życia) nie potrafią rozpoznać gdzie kończy się zabawa, a zaczyna okrucieństwo. Takich ludzi jest trochę - wielu z nich ostatnio widać na ulicach (Euro).

Dnia 15.06.2012 o 15:34, Mercuror napisał:

I tak dalej, bla bla bla, w każdym bądź razie
brutalność wywodzi się z naszych instynktów. A jeśli dla kogoś zaprzeczanie swoim instynktom
i ich tłumienie jest dowodem rozwoju cywilizacyjnego to niech wyjedzie na pierwszą lepszą
wojnę, gdzie te sztuczne bariery "cywilizacyjne" przestają istnieć.

To dlaczego jeszcze tu jesteś? :)
Nie ma czegoś takiego jak instynkt okrucieństwa. Jest instynkt przeżycia, a to nie to samo.

Dnia 15.06.2012 o 15:34, Mercuror napisał:

W skrócie - ten cały "cywilizacyjny rozwój" to kolos, ale na glinianych nogach. Wielkie
idee, które "puszczą", gdy tylko nadarzy się okazja.

Zgadza się, że kiedy puszczają, to ludzie potrafią zrobić sobie najgorsze rzeczy. Ale mimo to sądzę, że nawet jeżeli jest to tylko 50 lat między nimi i pozwalają większości ludzi spokojnie przeżyć większość życia to ten "cywilizacyjny kolos" jest tego warty. I na koniec powiem tak. Są kraje, które miały ponad 200 lat bez wojen, są nawet kraje, które miały 800 lat bez wojen. I skoro tyle pokoleń w takich krajach mogło żyć bez okrucieństwa wojen, to nie masz racji.

Dnia 15.06.2012 o 15:34, Mercuror napisał:

Jaki jest sens się oszukiwać? Imperium rzymskie całkiem nieźle prosperowało mimo takich rzeczy jak kolosea, areny czy krzyżowanie.

W Imperium Rzymskim żyło się lepiej niż gdzie indziej właśnie dlatego, że porównując z resztą świata żyło się tam najbezpieczniej. Kiedy już przestało być bezpiecznie, to zabawa przeniosła się z aren koloseów na drogi i pola. Na pewno mnóstwo ludzi było z tego powodu szczęśliwych. W końcu niezły fun - i to w realu, za darmochę. ;)
Później ten wielopokoleniowy fun nazwano "średniowieczem", i przez wielu współczesnych "cofnięciem cywilizacyjnym".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.06.2012 o 16:54, Olamagato napisał:

Ok, nie musi być żadnej "duszy" - ale jak przyzwyczaisz się to tego, że kilku wyrostków
będzie mogło bezkarnie przypiąć Ci plecaczek wypełniony plastikiem oraz zrobi sobie zabawę
z tego jak szybko się go pozbędziesz zanim Cię rozerwie, to być może zaczniesz rozumieć
co miałem na myśli mówiąc o okrucieństwach z których ktoś zrobił sobie zabawę. Ale jeżeli
do tego się przyzwyczaisz, to może nadal trudniej będzie Ci przyzwyczaić się do sytuacji
w której ktoś dla zabawy wyrzuci Twoją dziewczynę z rozpędzonego pociągu. To też jest
zabawa właśnie na tym samym poziomie. I są ludzie - szczególnie młodzi - którzy (czasem
nawet do końca życia) nie potrafią rozpoznać gdzie kończy się zabawa, a zaczyna okrucieństwo.
Takich ludzi jest trochę - wielu z nich ostatnio widać na ulicach (Euro).

To podczas Euro ktoś komuś przypinał plecak z plastikiem albo wyrzucał go z pociągu? Poza tym mylisz wirtualną przemoc z realną, a tu jest "trochę" spora różnica i myślałem, że ją widzisz... Bez tego nie ma sensu w ogóle o tym rozmawiać, jeśli dla kogoś krew na ekranie w świecie gry jest identyczna z prawdziwą krwią, strzela się tak samo i tak samo przypina się plecaki z plastikiem.

Dnia 15.06.2012 o 16:54, Olamagato napisał:

To dlaczego jeszcze tu jesteś? :)

Ale że co, że jeśli akceptuję, że brutalność to część ludzkiej osobowości, którą jedni tłumią bardziej, a inni mniej to znaczy, że mam być brutalny? Po prostu nie wmawiam sobie, że jest inaczej, a ewentualne nadmiary agresji uwalniam właśnie w grach. Pytanie czy osoby z jeszcze mniej ukrywanym instynktem będą się wyładowywały w grach, jeśli tych gier nie będzie.

Dnia 15.06.2012 o 16:54, Olamagato napisał:

Nie ma czegoś takiego jak instynkt okrucieństwa. Jest instynkt przeżycia, a to nie to
samo.

Wybacz, ale patrząc na wyczyny chociażby UPA na Ukrainie kilkadziesiąt lat temu nie mogę powiedzieć, że nie ma czegoś takiego jak instynkt okrucieństwa w ludzkiej naturze. Sadyzm był w niej od zawsze i mimo wszelkich prób ludzi "cywilizowanych" nie udało się go wyplenić - nie bez powodu najwyraźniej.

Dnia 15.06.2012 o 16:54, Olamagato napisał:

Zgadza się, że kiedy puszczają, to ludzie potrafią zrobić sobie najgorsze rzeczy. Ale
mimo to sądzę, że nawet jeżeli jest to tylko 50 lat między nimi i pozwalają większości
ludzi spokojnie przeżyć większość życia to ten "cywilizacyjny kolos" jest tego warty.
I na koniec powiem tak. Są kraje, które miały ponad 200 lat bez wojen, są nawet kraje,
które miały 800 lat bez wojen. I skoro tyle pokoleń w takich krajach mogło żyć bez okrucieństwa
wojen, to nie masz racji.

Są kraje, w których przez ostatnie 200 lat nie było dnia pokoju. I skoro tyle pokoleń w takich krajach nie mogło żyć bez okrucieństwa, to nie masz racji. Poza tym fakt, że nie było tam wojen, nie znaczy, że nie zdarzali się psychopaci i brutalni mordercy.

Dnia 15.06.2012 o 16:54, Olamagato napisał:

W Imperium Rzymskim żyło się lepiej niż gdzie indziej właśnie dlatego, że porównując
z resztą świata żyło się tam najbezpieczniej. Kiedy już przestało być bezpiecznie, to
zabawa przeniosła się z aren koloseów na drogi i pola. Na pewno mnóstwo ludzi było z
tego powodu szczęśliwych. W końcu niezły fun - i to w realu, za darmochę. ;)

Właśnie tylko potwierdziłeś, że brutalność jest nierozerwalnie związana z naszym gatunkiem. Innym przykładem niech będą najazdy Mongołów czy po prostu mnogość sposobów egzekucji i tortur na całym świecie. Praktycznie każdy naród miał własny, indywidualny i niepowtarzalny sposób na dręczenie ludzi, którzy akurat się nawinęli, chociażby łamiąc prawo. Nabijanie na pal, łamanie kołem, krzyżowanie, gotowanie żywcem, obdzieranie ze skóry, rozrywanie końmi czy bardziej egzotyczne sposoby z Ameryk czy Bliskiego Wschodu.

I nie, to się nie skończyło, wystarczy wskazać przykład więzienia w Guantanamo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.06.2012 o 14:14, golic napisał:

> zabijanie bezmyślnych, anonimowych klonów bez uszkodzeń ciała to raczej nie jest
"poważna"
> przemoc

Potrzebujesz megainteligentnych wielopolyglonowych, jedrnych i realistycznych cial do
rozpruwania by poczuc realizm mordowania ludzi?

Nie kumam w ogole tego argumentu. Taki z czapy wyciagniety. Tak jakbys rozdzielal brutalna
przemoc pomiedzy gry.

To co piszesz to trochę tak jak oskarżać mnie o wielokrotne pobicie i morderstwo przy użyciu zarówno broni palnej jak i białej z powodu wyżywania się na worku treningowym (i koszu na śmieci), sporadycznej walki z cieniem i strzelania do tarcz.I to w świecie realnym. Bo niby czym się różni kupka pikseli od worka? No chyba tym, że worek da się rozwalić. I boli jak zbyt długo walisz bez rękawic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jak się komuś nie podobają flaki wylewające z ekranu to niech nie gra w takie gry, a jak ktoś chce mieć super realistyczną przemoc to jego sprawa. Dla mnie krwawość jest po prostu kwestią immersji, obok wielu innych elementów uznawanych powszechnie za niekontrowersyjne, takich jak bogate możliwosci dostosowanie wyglądu postaci gracza, rozległy świat, nieliniowa fabuła itd. Im lepiej te elementy są zrealizowane, tym bardziej gra jest dla mnie wciągająca i przyjemna, tyle, nie chodzi o to że podnieca mnie przemoc sama w sobie, ale głębię odwzorowania. Wogóle o co chodzi z tą brutalnością w grach, chleb od niej podrożeje czy co ? Na moje oko cała sprawa jest sztucznie rozdmuchana przez poszukujących tematu dziennikarzy i rozmaitych mądrali chcących się medialnie wylansować na poruszaniu "problemu".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.06.2012 o 17:14, Mercuror napisał:

> Ok, nie musi być żadnej "duszy" - ale jak przyzwyczaisz się to tego, że kilku wyrostków

> będzie mogło bezkarnie przypiąć Ci plecaczek wypełniony plastikiem oraz zrobi sobie
zabawę
> z tego jak szybko się go pozbędziesz zanim Cię rozerwie, to być może zaczniesz rozumieć

> co miałem na myśli mówiąc o okrucieństwach z których ktoś zrobił sobie zabawę. Ale
jeżeli
> do tego się przyzwyczaisz, to może nadal trudniej będzie Ci przyzwyczaić się do
sytuacji
> w której ktoś dla zabawy wyrzuci Twoją dziewczynę z rozpędzonego pociągu. To też
jest
> zabawa właśnie na tym samym poziomie. I są ludzie - szczególnie młodzi - którzy
(czasem
> nawet do końca życia) nie potrafią rozpoznać gdzie kończy się zabawa, a zaczyna
okrucieństwo.
> Takich ludzi jest trochę - wielu z nich ostatnio widać na ulicach (Euro).
To podczas Euro ktoś komuś przypinał plecak z plastikiem albo wyrzucał go z pociągu?
Poza tym mylisz wirtualną przemoc z realną, a tu jest "trochę" spora różnica i myślałem,
że ją widzisz... Bez tego nie ma sensu w ogóle o tym rozmawiać, jeśli dla kogoś krew
na ekranie w świecie gry jest identyczna z prawdziwą krwią, strzela się tak samo i tak
samo przypina się plecaki z plastikiem.

O tym właśnie piszę. Gdy ludzie zaczynają myśleć, że C4 kupisz od dilera na rogu to też jest problem. Wyrzucanie z pociągu to już prędzej, ale w realnym, świecie to raczej rzadkość, jeśli samemu się nie szuka kłopotów. Wiem, bo regularnie chodziłem najgorszą ulicą w moim mieście (najkrótsza droga do domu) przez 3 lata. I żyję.

Dnia 15.06.2012 o 17:14, Mercuror napisał:

> To dlaczego jeszcze tu jesteś? :)
Ale że co, że jeśli akceptuję, że brutalność to część ludzkiej osobowości, którą jedni
tłumią bardziej, a inni mniej to znaczy, że mam być brutalny? Po prostu nie wmawiam sobie,
że jest inaczej, a ewentualne nadmiary agresji uwalniam właśnie w grach. Pytanie czy
osoby z jeszcze mniej ukrywanym instynktem będą się wyładowywały w grach, jeśli tych
gier nie będzie.

Ciekawostka: Osoby ukrywające złość i tłumiące ją w sobie częściej dopuszczają się morderstw na współdomownikach, niż cholerycy. Po prostu mimo prób tłumienia cała agresja narasta wraz z czasem. Cholerycy wyładowując złość (np. jak ja na worku) i git.

Dnia 15.06.2012 o 17:14, Mercuror napisał:

> Nie ma czegoś takiego jak instynkt okrucieństwa. Jest instynkt przeżycia, a to nie
to
> samo.
Wybacz, ale patrząc na wyczyny chociażby UPA na Ukrainie kilkadziesiąt lat temu nie mogę
powiedzieć, że nie ma czegoś takiego jak instynkt okrucieństwa w ludzkiej naturze. Sadyzm
był w niej od zawsze i mimo wszelkich prób ludzi "cywilizowanych" nie udało się go wyplenić
- nie bez powodu najwyraźniej.

Nadal jesteśmy łowcami, jednym z niewielu gatunków wszystkożernych o dużym udziale i znaczeniu mięsa w diecie. Obecnie "polujemy" w marketach, ale instynktów wypracowanych przez stulecia nie stłumisz. Poza tym jesteśmy zwierzętami stadnymi. Słyszałem o facecie, z którego nadmiar adrenaliny zrobił dosłownie maszynę do walki na krótki czas. Zaatakowano mu rodzinę. A. On nie grał w żadne gry. Po prostu instynkty.

Dnia 15.06.2012 o 17:14, Mercuror napisał:

> Zgadza się, że kiedy puszczają, to ludzie potrafią zrobić sobie najgorsze rzeczy.
Ale
> mimo to sądzę, że nawet jeżeli jest to tylko 50 lat między nimi i pozwalają większości

> ludzi spokojnie przeżyć większość życia to ten "cywilizacyjny kolos" jest tego warty.

> I na koniec powiem tak. Są kraje, które miały ponad 200 lat bez wojen, są nawet
kraje,
> które miały 800 lat bez wojen. I skoro tyle pokoleń w takich krajach mogło żyć bez
okrucieństwa
> wojen, to nie masz racji.
Są kraje, w których przez ostatnie 200 lat nie było dnia pokoju. I skoro tyle pokoleń
w takich krajach nie mogło żyć bez okrucieństwa, to nie masz racji. Poza tym fakt, że
nie było tam wojen, nie znaczy, że nie zdarzali się psychopaci i brutalni mordercy.

Poza Tybetem, który został i tak w końcu napadnięty, państwami (od niedawna, patrząc na historię) neutralnymi, w których też zdarzają się psychole i pewnym państwem, nieuznawanym przez nikogo, które jest zbyt małe i zbyt mało znaczące (wł. to prywatna platforma na środku morza, poza jurysdykcją jakiegokolwiek państwa, jej właściciel obwołał ją państwem) nie słyszałem o państwie, które przynajmniej 100 lat nie prowadził wojny.

Dnia 15.06.2012 o 17:14, Mercuror napisał:

> W Imperium Rzymskim żyło się lepiej niż gdzie indziej właśnie dlatego, że porównując

> z resztą świata żyło się tam najbezpieczniej. Kiedy już przestało być bezpiecznie,
to
> zabawa przeniosła się z aren koloseów na drogi i pola. Na pewno mnóstwo ludzi było
z
> tego powodu szczęśliwych. W końcu niezły fun - i to w realu, za darmochę. ;)
Właśnie tylko potwierdziłeś, że brutalność jest nierozerwalnie związana z naszym gatunkiem.
Innym przykładem niech będą najazdy Mongołów czy po prostu mnogość sposobów egzekucji
i tortur na całym świecie. Praktycznie każdy naród miał własny, indywidualny i niepowtarzalny
sposób na dręczenie ludzi, którzy akurat się nawinęli, chociażby łamiąc prawo. Nabijanie
na pal, łamanie kołem, krzyżowanie, gotowanie żywcem, obdzieranie ze skóry, rozrywanie
końmi czy bardziej egzotyczne sposoby z Ameryk czy Bliskiego Wschodu.

I nie, to się nie skończyło, wystarczy wskazać przykład więzienia w Guantanamo.

Dokładnie. A i tak brutalniejsze od wszystkich gier i filmów są wieczorne wiadomości. W Iraku n żołnierzy nie żyje, na Sycylii parę lat temu był 1 trup dziennie, a w Afryce szaleją drobne grupy paramilitarne zabawiające się w brutalne napaści na wioski (wł. od czasów kiedy 1. wojownicze plemiona oto robiły setki lat temu).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wreszcie jakaś sensowna myśl "człowieka z branży", która nie brzmi jak umizgi do nastoletniego odbiorcy, dla którego granica pomiędzy dzieciństwem i dorosłością to moment, w którym zaczyna się przeklinać, palić papierosy i oglądać pikantne filmy. Fakt faktem, że zbiera mi się na mdłości na widok kolejnej gry, która stara się przełamać jakieś tabu, bo wtedy lepiej się sprzeda a nastolatkowie uznają ją za "dojrzałą". Co jeszcze? Gwałty? Może gwałty na dzieciach? Przecież w brutalnym świecie takie rzeczy się zdarzają... Cieszy mnie fakt, że nie cała branża tak ochoczo przyklaskuje współczesnym trendom na propagowanie dewiacji i niektórzy twórcy mówią sobie "stop, nie przesadzajmy". Ukłon uznania dla Olamagato i kilku/kilkorga innych użytkowników, którzy zachowali zdrowy rozsądek i nie wstydzą się tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dobra, czy ktoś wyobraża sobie gry bez przemocy? I tak poza tym to kto jeszcze kocha w grach przemoc? Kurde, ludzie, mnie to przestało kręcić już dawno, dawno temu. Wypowiedź Spector''a nie jest potrzebna...
Napewno lepsze to niż pornografia i erotyka na każdym kroku, która w grach akurat jest ocenzurowana prawidłowo to jednak wszędzie indziej nie. Każdy się tylko czepia brutalności...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.06.2012 o 15:16, cHICEK napisał:

Warto tylko pamiętać o tym że to właśnie pojawienie się w grze przemocy jako takiej miało
istotny wpływ na rozwój gier jako takich.

Akurat wciąż pamiętam tamte czasy i ówczesne gry: Pacman brutalnie mordował duszki, które go chwilę wcześniej goniły, a kolorowe platformówki epatowały równie brutalnymi zabójstwami... ;)

Dnia 15.06.2012 o 15:16, cHICEK napisał:

Nie mam tutaj na myśli bezsensownego epatowania okrucieństwem. Chodzi o to że początkowo gry były w większości domeną dzieci.

Czy innym są gry, w których ty jako dorosły cieszysz się kiedy zdetonowałeś "kumplowi" pod nogami ładunek i zdobyłeś fraga, a czym innym kiedy możesz w takiej samej grze odciąć jego postaci po kolei nogi, ręce, a na końcu głowę. Tak czy inaczej będziesz miał fraga, ale jakąż radość dasz sobie i kumplowi kiedy zamiast wrócić do gry z "nowym życiem" będzie musiał oczekiwać, aż dobijesz jego postać. Pytanie tylko czy na pewno sprawisz sobie i jemu radość z takiej gry? Być może tak, być może w jakiejś grze celem będzie spuszczenie przeciwnikowi jak najwięcej krwi, a nie samo pokonanie (zabicie) jego postaci. Ale jeżeli nie będzie to celem gry, to wrzucanie do niej takich elementów, które radość mogą sprawić głównie psychopacie jest raczej wątpliwe.

Dnia 15.06.2012 o 15:16, cHICEK napisał:

Wprowadzenie do nich przemocy i skierowanie się w stronę starszej widowni było bardzo ważne dla rozwoju
rynku zarówno od strony marketingowe jak i z punktu widzenia samych gier.

Kiedyś była taka gra, która nazywała się "Spy vs. Spy". Platformówka z dzielonym ekranem, która sprawiała kupę radochy z wykręcania szpiegowi przeciwnika najróżniejszych numerów - a to bombka, a to wiadro nad drzwiami, a to dziura w ziemi, czy pojemnik z ciekłym azotem. Na tamte czasy można by było uznać to za grę z przemocą. Dzisiaj można zrobić podobną grę tylko z bardziej realistyczną grafiką. Ale nadal zabawa wynikać będzie z tego, że się wykręciło przeciwnikowi numer, a nie z okrutnego sposobu w jaki zginął szpieg przeciwnika. Powiem więcej, gdyby taką grę zaopatrzono w pełną realizmu grafikę, to zabawa byłaby o wiele mniejsza, a dla części osób w ogóle mogłaby przestać być zabawna (pomijając znaczek 18+).
A w ogóle podnoszenie argumentu rozwoju rynku jest trochę nie na miejscu. Ludzie są z chęci zysku zrobić najgorsze rzeczy, więc usprawiedliwianie czegoś rozwojem rynku jest raczej antyargumentem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W ostatecznosci moge strzelac do wyskakujacych, wrogich rzutek z domalowanymi twarzami, albo dusic/przebijac napastliwe, gumowe materace. Dla mnie liczy sie cel, srodki moga byc dowolne ;) O ile celem nie jest przesadzona brutalnosc sama w sobie. Mimo to uwielbiam np. zamordystyczne hack''n slashe pokroju GoW, chyba dlatego ze do przemocy w grach jestem juz przyzwyczajony, w koncu troche tego bylo. Z czasem robi to na mnie co raz mniejsze wrazenie, hardcorowe finishery staja sie nie tyle satysfakcjonujace co efektowne wizualnie i raptem tyle. Zdarza sie, ze to jedyny "bajer" jaki dana gra oferuje ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować