Zaloguj się, aby obserwować  
menelsmaster

Zapomniane Krainy - forumowa gra RPG [M]

4049 postów w tym temacie

Zurris spoglądał z zadowoleniem na Khorintsa, który siedział przy stole i kończył pieczętować buteleczki z eliksirami leczniczymi. Mag wziął dla siebie trochę komponentów i różdżkę błyskawic kupioną na targu po drodze do skromnej kwatery Khora… nie wiedzieć czemu człowiek co chwila zerkał na maga bawiącego się niebezpieczną różdżką…
-Skończyłeś?- zapytał alchemika
-Taa uspokój się… no i co teraz zamierzasz co? Nie wiemy gdzie reszta jest a nawet żebyśmy wiedzieli to nie uda nam się do nich dotrzeć- zrzędził alchemik
-Hmm może znajdzie się sposób- po czym zaczął intensywnie myśleć starając się porozumieć z Kainem
„Kain, mam trochę leczniczych eliksirów i Khorints się odnalazł, myślę że przyda się tam na dole nasza pomoc. Jest sposób żeby szybko się do was dostać. Musimy połączyć naszą moc w otwarciu portalu. Dzięki więzi telepatycznej nie potrzeba żadnych klejnotów tylko szczypta grobowego pyłu na siarkę płonącą dzięki odrobinie oliwy… czyli jedne z podstawowych komponentów magicznych… znalazł się ten zabójca? Skończyłem opracowywać czar kastracji i myślę że on byłby doskonałym celem eksperymentów.”

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Mogłabyś nam powiedzieć, czy jest jakiś sposób w jaki potrafiłabyś nam pomóc?
- Jestem dobrą wojowniczką i łowczynią. Walczyłam w największych bitwach jakie historia pamięta. Wtedy było o mnie bardzo głośno.
Jednak od tego czasu minęło kilka lat... - pomyślała. Bria postanowiła streścić w kilku zdaniach, to co robiła potem.
- Żyłam samotnie. Wszyscy moi przyjaciele i rodzina zginęli podczas wielkiej rzezi w naszym lesie. Widziałam jak umierają. Nie było sensu zostawać tam dłużej. Przemierzałam miasta, pustynie, lasy, dzikie ostępy. Żyłam własnym życiem, a nie życiem królestwa, któremu wiele lat służyłam i dzielnie walczyłam. Po pewnym czasie zaczęła mi doskwierać samotność - nie byłam przyzwyczajona do takiego życia... o nie. Bywałam w karczmach, na rynkach, był taki czas kiedy pracowałam jako płatna zabójczyni. Wszyscy uważali mnie za wspaniałą łuczniczkę.
Zresztą jak zauważyła - nie musiała tego opowiadać, wszystkim zaimponowało samo to, że przewróciła Kaina na ziemię. Ze związanymi rękoma. Spoglądała na swoich nowych towarzyszy uśmiechając się do nich. Zignorowała ich na chwilę, udała się na przechadzkę po kwaterach, mając nadzieję, że znajdzie tam coś wartościowego. Rozglądała się dookoła, a po pewnym czasie znalazła wiele interesujących przedmiotów. Jednak mimo wszystko postanowiła zabrać łuk, strzały i kilka monet, leżących na stole. Reszta nie była jej potrzebna. Teraz szła wzdłuż głównego korytarza, ponownie patrząc na swych towarzyszy. Byli uśmiechnięci... o co im chodziło? Najwyraźniej znaleźli w kwaterach ciekawsze przedmioty niż ja - pomyślała elfka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W kwaterze na ziemi leżało trzech obezwładnionych i zakneblowanych strażników. Byli nieprzytomni. Drużyna poznała, kolejnego już nowego jej członka. Była to elfka .. bardzo ładna elfka, no ale wszystkie elfki są ładne ... Wracając do rzeczy, wszyscy nieco się rozluźnili i zaczęli przeszukiwać pomieszczenie. Dante jednak miał wrażenie, że o czymś zapomnieli ... co to mogło być ...
- Zaraz, zaraz. Poczekajcie chwilę ...
- Coś się stało ?
- O ile dobrze pamiętam to oprucz tych trzech miał, być tu jeszcze ich przywódca. Taki duży, w zbroi płytowej i z wielkim toporem.
- Nikogo takiego tutaj nie było. - odpowiedział Delis.
- A więc proponowałbym albo zastawienie pułapki, z którtej na pewno nie wyjdzie cały, lub poprostu zaczekamy tu na niego i go wykończymy ... co jak co, ale nas jest 10 a on jednej, więc nie powinno być z nim większych problemów ... co wy na to ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Morgan chwilę przyglądał się kwaterom. Strażnicy nieźle sie tu urządzili. Tak na prawdę to Sturnn nie dziwił się, że mają tu takie luksusy. Sam zażyczył by sobie jeszcze więcej gdyby musiał siedzieć cały czas w tych przeklętych podziemiach razem z nieumarłymi i golemem za ścianą. Takie już życie strażnika, powiedział do siebie.
Morgan jeszcze raz przyjrzał się elfce. Cóż jak każda kobieta z Najstarszej Rasy był śliczna. Wyglądała na lekko poturbowaną,ale czemu sie dziwić. Strażnicy nie słynęli z delikatności wobec więźniów a tym bardziej kobiet. Jedyne co zastanawiało Morgana to to, skąd się ta elfia piękność wzięła w tak ponurym miejscu.
-Wybacz nam Pani. Gdzież nasz maniery. Na pewno jesteś spragniona. - Morgan skinął na Darkusa, który podał mu bukłak z winem. Sturnn wręczył je elfce.
Chwilę potem Bria dostała coś do jedzenia. Nie wiele,ale wystarczająco by nabrała sił. Gdy Morgan odszedł by wydać polecenia reszcie drużyny Kain poszedł za nim.
-I co teraz? - Głos Maga był inny niż zwykle.
-Jak sam powiedziałeś, nie zostawimy jej tak. Odpoczniemy trochę, poczekamy aż nabierze sił. Potem dobierzemy jej ekwipunek. Zawsze to jedna para rąk więcej do walki z tym co mamy przed sobą.
Na twarzy maga pojawił się wyraz ulgi,choć bardzo starał sie to ukryć.
-Chyba, że masz inne plany... - Sturnn uśmiechnął się parszywie.
-Nie nie, w pełni się z Tobą zgadzam.
-Cieszę się.
Drużyna rozeszła się po kwaterach strażników szukając jakiś wartościowych rzeczy. W brew pozorom, znaleźli wiele wartościowych rzeczy. Broń wszelakiego rodzaju, pancerze, złotą zastawę i wiele drogocennych kamieni. Morgan także znalazł coś dla siebie a mianowicie mithrilowy sztylet, wyglądający na krasnoludzką robotę.


[ Ach witamy przedstawicielkę płci pięknej na naszym topicu:) Życzę miłej gry. ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ruth stał jak zwykle na uboczu i przyglądał się ślicznej elfce, która przypominała mu jego siostre z Wrót Baldura. Bria była piękna, łowca nie mógł oderwać od niej swojego przeszywającego wzroku choć starał się nie zostać zauważonym. Jest śliczna i kobieca, ale nie dla psa kiełbasa - pomyślał Ruth i poszedł przeszukiwać klamoty strażników.
Po kilku minutach udało mu się znaleść dwa dobrze wyważone i co najważniejsze magiczne miecze, o czym zapewnił go Kain, a także całkiem zgrabną i lekką zbroje skórzaną ćwiekowaną. Półelf był bardzo zadowolony ze swojego znaleziska, potem znów usiadł w kącie, odpalił fajkę, nałożył kaptur na głowę i obserwował piękną kobietę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedź Kaina doszła do niego bardzo szybko
No dobra tylko niech to nie zajmie dużo czasu
Gotowy” spytał Zurris „taaa” „to zaczynajmy” i zaczął snuć zaklęcie. Po chwili w środku pokoju gdzie stali pojawiła się dziura o barwie ciemnego błękitu i takich wymiarach by mógł wejść w nią człowiek.
-No Khor ty pierwszy potem ja wchodząc zamknę portal za sobą.
-mhm tylko nas nie zabij przy okazji- I alchemik wszedł w dziurę. Zurris cieszył się z powodu biegłości swego towarzysza (mowa o Kainie) i wszedł do portalu który gdy pokonał linie, zaczął migać i znikać gdyż mocowanie w rzeczywistości zniknęło a zarazem istniało na drodze Zurrisa. Wreszcie mag wszedł do podziemi… do miejsca gdzie aktualnie odpoczywała drużyna.
-Dzięki Kainie, nudziło mnie już siedzenie w mieście… OOO Kogo my tu mamy- uśmiechnął się złośliwie spoglądając na skrytobójcę który na pewno nie był zadowolony z widoku maga
-Witaj przyjacielu… chyba czas dokończyć naszą dyskusje- i mag ruszył w stroną zabójcy a na jego palcach zaczęły iskrzyć wyładowania magicznej mocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bria z zadowoleniem spoglądała na Kaina. Cieszyła się, że nie miał zamiaru jej zabijać. Nie z tego powodu, że się bała - wręcz przeciwnie była bardzo skora do walki, ale w końcu znalazła drużynę z którą chciałaby podróżować. Zauważyła jak Bone i Delis lekko się uśmiechają, po chwili domyśliła się, że zapewne chodzi im o ... o to jak rzuciła Kaina na podłogę. Dla elfki nie było to nowością, gdyż czasem mężczyźni upadali przed nią na kolana, nawet dobrowolnie. Bria była zadowolona z pomocy Sturnna, a mianowicie nie spodziewała się, że wszyscy będą dla niej tak uprzejmi jak są. Zauważyła, że Ruth uważnie jej się przygląda. Wydawało jej się, że jest zadowolony z jej dołączenia do drużyny. Na wszelki wypadek delikatnie uśmiechnęła się, aby potwierdzić gestem, że jest przyjaźnie nastawiona do wszystkich członków drużyny. Miała nadzieję, że już niebawem ruszy wraz z towarzyszami w drogę, że będzie mogła znowu delektować się świeżym powietrzem, że odór unoszący się w kwaterach zniknie. Tymczasem postanowiła porozmawiać ze swymi nowymi towarzyszami podróży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Erebrith już prawie zapomniał o zniewadze jakiej dopuścił się względem niego Kain. Najchętniej zabiłby maga za to, ale coś potpowiadało mu, że nawet gdyby mu się udało, to reszta drużyny "odpowiednoi" by się nim zajęła. Poza tym ta elfka. Hmmmm bogini...i jeszcze powaliła tego zarozumiałego maga na ziemie. Przez pewien czas przyglądał się Brii, rozmyślając co mógłby z nią zrobić jeżeliby nikogo tu nie było. Zbierał się już, by podejść do łowczyni, kiedy z nikąd pojawił się portal przez który wyszły dwie znane mu osoby. Był to żebrak którego spodkał uciekając przed Zurrisem i... Zurris który szedł już w jego strone z uśmiechem szalńca na twarzy i najwidoczniej z silną chęcią zabicia skrytobójcy. Elf był tym faktem bardzo zaskoczoczony i zrobił trochę glupią minę. Był pewien że choćby spróbowałby tknąć maga, cała drużyna rzuciłaby się na niego. Liczył więc na to, że ktoś zatrzyma tego szalonego maga, przed próbą zabicia elfa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Delis z ciekawością przyglądał się zaistniałej sytuacji. Uśmiechnął się na myśl, że na sam widok tego maga, skrytobójca się przeraził.
- Pamiętasz o zaklęciu kastracji, nad którym pracowałem? - Erebrith zbladł - I które miałem na tobie wypróbować...
Na ustach maga wykwitł szaleńczy uśmiech. Łotrzyk chciał się cofnąć, lecz najwyraźniej nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Widocznie rozbawiło to wszystkich. Tak, ten elf, który tak się pyszył przed resztą drużyny, teraz zaczął robić w gacie... Drow był bardzo ciekawy, jak to wszystko się skończy. Szalona drużyna, pomyślał sobie. Wątpił czy ktokolwiek powstrzyma szalonego maga. Wkońcu ten pyszałek najwyraźniej sobie na to zasłużył. Chociaż chyba śmierć byłaby lepsza niż utrata męskości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[witam jest jakies wolne miejsce ? chętnie się zapisze - jeżeli ten post łamie regulamin ( a z tego co na 1 stronie przeczytałem nie łamie) to proszę żeby go usunąc]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[ehh mi sie wczoraj troche rzeczy spierniczyło, niedość że była burza i neta miałem przez 10min raz na godzine to jeszcze ktoś mi się chyba na stare gg wpierniczył i musze zmienić numer :/ jak coś teraz mnie łapać pod gg:7578108 Dazzy=> jak chcesz dołączyć to odezwij się do mnei na gg ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Ave! Sługa Boży, Młot na czarownice i Miecz Aniołów wrócił z urlopu, więc Święte Officjum znów rozpoczyna działalność w ZK, więc strzeżcie się niewierni xD Oki, a tera zabieram się za czytanie tego, co tam pisaliście;) Dzięki za opiekę no i mam nadzieje, że mój inkwizytor nie przeszedł na złą stronę mocy :D]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Miroku wrócił. Chłodnym wzrokiem ogarnął drużynę. Nowi... Znowu... Już nawet tu. Ale przejdźmy do konkretów.
- Przed nami pułapki. Pełno pułapek.
- Jakie?
- Zatrute strzałki, topory, zapadnie, ostrza, orby...
- Rozbroiłeś je?
- Częściowo. Jest ich wiele.- Z twarzy skrytobójcy ciągle można było wyczytać lodowatą obojętność.
- A strażnicy, potwory, itp.?
- Niewiele. A przynajmniej nie pokazywali się.
- Doszedłeś do golema?
- Tak. Mamy do niego jeszcze całkiem spory kawałek. Podszedłem do niego na odległość z której mnie nie mógł wyczuć i widziałem tylko jego zarysy. Nie mogłem zaryzykować wykrycia. Będę was prowadził...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Zurris ... daj spokuj, ty Erebrith, też odpuść. Możecie ''pobawić'' się puźniej, a z pewnością, jak narazie obaj się przydacie. - Dante miał nadzieję, że chłopaki, uspokoją się na jakiś czas.
- Ale on ...
- Zurrisie, Dante ma rację - przerwał mu Druid. - Zostawcie to na puźniej, teraz mamy ważniejsze rzeczy na głowie.
W tej chwili do pomieszczenia wszedł Miroku, z nowymi informacjami. Drużyna, dowiedziała się, gdzie jest golem, ale niestety nadal nie wiedzieli z czego jest on zrobiony.

- ... Będę was prowadził... - dokończył Miroku.
- Mamy tu jeszcze jeden problem. Jak już mówiłem miał być tu dowódca tych strażników, a wypadało by się i nim zająć. Miroku, nie spotkałeś po drodze, jakiegoś dużego, napakowanego gościa, w zbroi płytowej z wielkim toporem ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dante miał racje. Zostawała jeszcze sprawa dowódcy tych strażników, pewno kręcił się tu gdzieś w pobliżu. Magowi ciągle chodziły po głowie słowa „Tylko bez zabijania”. Ehh czasem życie potrafi być wredne. Chwile po tym Morgan dał znak drużynie żeby wszyscy zamilkli. Coś lub ktoś szedł korytarzem. Raczej ktoś wywnioskował Kain po przekleństwach jakie go poprzedzały.
-Nosz **** ***** ******* jeśli oni znowu się obijają to im nogi z dup powyrywam!!!
Kilka szybkich rozkazów i drużyna zajęła pozycje. Wojownicy po bokach drzwi, łucznicy i magowie z tyłu. Druid jeszcze raz powtórzył swoją litanie:
-Tylko pamiętajcie, mamy go nie zabić.
Mag uśmiechną się krzywo. Jeśli to co mówił Dante, a Kain nie wątpił w żadne jego słowo, unieszkodliwienie tego gościa bez pozbawienia go życia mogło się okazać raczej trudne, z czym zresztą mag się też nie pomylił ale o tym za chwile. Drzwi do pomieszczenia otworzyły się. Na ogarnięcie sytuacji dowódcy wystarczyła sekunda. Trochę mniej niż przyczajonym wojownikom rzucenie się na niego i powalenie bez rozlewu krwi.
-WY…..!! Pozabijam!!
Raczej nie żartował. To znaczy na pewno nie żartował. Dowodem na to był Miroku który właśnie przeleciał koło maga i Dante który za chwile do niego dołączył.
-Marvolo oplątaj go!
Niestety druid został trafiony jednym z żywych pocisków jakich używał dryblas. Z tym że teraz stał przed Morganem z toporem w ręku. Zarówno on jak i Kain wiedzieli że wojownik nie ma szans na sparowanie choćby jednego uderzenia. Na szczęście Rycerz Zakonny nie był pierwszym lepszym wojownikiem i utrzymywał topornika na odległość.
-Zróbcie z nim coś! – okrzyk i kolejny unik przed toporem, tym razem zabrakło może dwóch cali. Kain wypowiedział jedno słowo. Słowo ogłuszenia. Dowódca jednak nie był byle kim co zresztą już im udowodnił. Tylko się zatoczył, mimo że większość ludzi i nie tylko, po tym zaklęciu padała bez zmysłów. Jednak ta chwila wytrącenia nieuwagi wystarczyła dla Morgana na zadanie ciosu. Niestety nie udało mu się trafić w żaden istotny punku.
-Szlag by to!!
-Tylko go nie zabijcie! – Marvolo właśnie doszedł do siebie. Swoim okrzykiem wywołał kolejny grymas na twarzy maga i uśmiech Dowódcy.
-Bez zabijania tak? Buhaha no to spróbujcie!!
Kolejna szarża na Morgana. Tym razem wojownikowi nie udało się całkowicie uniknąć ciosu więc musiał go sparować. Od siły uderzenia zdrętwiało mu całe ramie.
-K**** mam tego dość.
Wszyscy spojrzeli się na Kaina któremu w oczach płonęła rządza mordu.
-Morgan wytrzymaj jeszcze chwile!
-Łatwo ci mówić.
Mag miał rzeczywiście dość już tego wszystkiego. I w końcu znalazł kogoś na kim mógł wyładować swoją frustracje. Kolejny raz sięgną do swoich umiejętności Nekromanty. Zebrał energie potrzebną do rzucenia dwóch zaklęć. Pierwszym znowu było zaklęcie ogłuszenia. Nawet nie liczył na to że wielki wojownik padnie. Po prostu chciał go na chwile oszołomić i to mu się udało. Szybko wypowiedział drugie zaklęcie. Jego dłoń zaczęła jarzyć się niebiesko-bladym światłem. Oczy Zurrisa lekko się rozszerzyły na ten widok. Najwyraźniej rozpoznał zaklęcie ale nic nie powiedział. Mag już był przy jeszcze zataczającym się oporniku. Poruszał się znacznie szybciej niż normalnie, wszystko dzięki zaklęciu przyśpieszenia które zapewniał mu jego kostur. Wystarczyło jedno słowo. Wojownik już dochodził do ciebie.
-Co…? – oczy rozszerzyły mu się na widok podchodzącego teraz wolniej maga. Wziął zamach toporem. Na jego twarzy wymalował się wyraz zdumienia kiedy w jednej chwili mag pojawił się tuż przy nim.
-To już koniec. – powiedział Kain łapiąc go lśniącą dłonią. W jedno uderzenie serca Dowódca zwalił się na ziemie.
-Co mu zrobiłeś?!
-Usunąłem nam przeszkodę z drogi.
Darkus podszedł zobaczyć czy może jeszcze mu pomóc.
-To nie ma sensu. Jemu mogli by pomóc tylko kapłani z zaklęciem wskrzeszenia.
Druid wyglądał jak by miał za chwile wybuchnąć.
-Nie wszystko zawsze wychodzi tak jak byśmy tego chcieli, Marvolo.
To było wszystko co mag miał do powiedzenia w tej sprawie.
-A teraz ruszajmy, Miroku mówiłeś że chcesz iść przodem więc prowadź, idziemy za tobą.
-Dobra, tylko uważajcie gdzie stawiacie nogi.


[dobra teraz idziemy korytarzem, Miroku prowadzi. Pamiętajcie o pułapkach i tym że nie wolno nam/wam wejść do golema póki Wilku nie powie inaczej i może w końcu się trochę ożywicie?! Ja mam ostatnio problemy z netem dlatego mało pisze a i strażników dalej nie wolno wam zabijać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Erebrith czuł się troche sie nieswojo w towarzystwie Zurrisa. Może nawet trochę się go bał?...W każdym razie był wdzięczny temu człowiekowi za to że zareagował na tego szaleńca. Elf miał już zamiar spróbować poczęstować maga jednym ze swoich sztyletów, ale na szczęście nie spanikował. Postanowił więc jakoś zrewanżować się strażnikowi. Gdy cała drużyna miała już wychodzić, podszedł do Dantego i wepchnął mu do ręki chyba jakiś szafir, który "pożyczył" od jakiegoś szlachcica i szepnął prawie niesłyszalnie "Dzięki", po czym poszedł przodem by pomóc Miroku rozbrajać pułapki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Zurris ... daj spokój, ty Erebrith, też odpuść. Możecie ''pobawić'' się później, a z pewnością, jak na razie obaj się przydacie. - Dante miał nadzieję, że chłopaki, uspokoją się na jakiś czas.
- Ale on ...
- Zurrisie, Dante ma rację - przerwał mu Druid. - Zostawcie to na później, teraz mamy ważniejsze rzeczy na głowie.
W tej chwili do pomieszczenia wszedł Miroku, z nowymi informacjami. Drużyna, dowiedziała się, gdzie jest golem, ale niestety nadal nie wiedzieli z czego jest on zrobiony.

Gdy drużyna znalazła się w korytarzu Zurris co chwila spoglądał na Erebritha i myślał jak go okaleczyć by nikt nie zauważył. „Wykastruje głupiego szlachcica, potem będę mu wyrywał paznokcie wypalając skórę od środka a następnie całe palce, po kolei podgrzewając zakończenia nerwowe” myślał Zurris i co chwila chichotał szaleńczo zerkając na Erebritha który nie był zbytnio zachwycony z towarzystwa szalonego maga…
-Kainie ostatnio znalazłem ciekawy czar, jeszcze kiedy byłem u Harpellów. Nazywa się warunkowaniem i dzięki niemu można zamknąć jeden czar by się wyzwolił w określonych okolicznościach, hmm… przykładowo ktoś znajomy chce mnie pchnąć nożem i w chwili gdy to robi uwalnia się zaklęcie tworzące kulę ognia w jego trzewiach, kula sobie rośnie i rośnie przepalając wnętrzności oraz nie pozwalając tej osobie zginąć przed zakończeniem męk… hmm musze kiedyś to wypróbować…
Tu zerknął na szczerze przerażonego Erebritha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować