Zaloguj się, aby obserwować  
DazZy

Śródziemie (Władca Pierścieni) - Forumowa gra RPG

1129 postów w tym temacie

Rogz szedł wytrwale. Uczono go, żeby nawet przy zmęczeniu, nie okazywać słabości. Jednak nogi trochę go bolały, ignorował ból. Blade biegała sobie przed nimi, próbując chwytać w locie ptaki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Urodziłem się w mieście elfów...-zaczął Evander-Ale gdzie sie urodziłem i gdzie mieszkałem to nieważne.Dorastałem tam i uczyłem wszystkiego.Nie chcę się przechwalać ale świetnie gotuję tak mówiła moja matka.Nie mówcie,że nic wczesniej o tym nie mówiłem i że byście z tego skorzystali.Niepytaliście.
-W końcu wyruszyłem w świat i mam nadzieję,że kiedyś do moich rodzinnych stron wrócę.No i to chyba wszystko bo zawedrowałem aż tutaj do was i ide z wami w daleki świat.Ale nie wiem czy wiecie ale to ja wam pomogłem w bitwie z rozbójnikami a oni mysleli,że należę do ich bandy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- No, ale jak juz wspomniales o swoim talencie kucharskim... To bedziesz teraz na to skazany, bo ja osobiscie gotuje eee... kiepsko - zasmiala sie. - To moze ja teraz cos powiem o sobie... Urodzilam sie w nieduzej wiosce w okolicach Rhadauru. Gdy mialam cos okolo 11 lat na moja wioske napadli trolle. Niewiele juz ludzi zostalo w tamtych stronchach... Niewiele - zamyslila sie na chwile. - Aczkolwiek ja zyje i ide tu z wami. Otoz gdy trolle napadaly ja akurat chodzilam po pobliskich wzgorzach. Bylam na cos strasznie wkurzona, hehe. Ale zobaczylam w oddali napastnikow i wiedzac, ze juz nie zdolam wrocic do wioski przed ich nadejsciem zaczelam uciekac. Slyszalam rozne pogloski o innych wioskach zaatakowanych przez te potwory... W kazdym badz razie ucieklam. Nie wiedzialam gdzie sie podziac. Postanowilam wiec udac sie do Rivendell, slyszalam o tamtej krainie duzo pieknych slow i zawsze lubilam elfow - skinela na Evandera. - Po dlugim czasie dotarlam tam, nie pamietam jak ja to zrobilam, nie pamietam jak 12 letnie dziecko mogloby przezyc taka wedrowke bez zadnego ekwipunku. Coz... Widocznie mialam farta, hehe. Elrond przyjal mnie bardzo cieplo. Przedstawilam mu moja historie i pozwolil mi zostac ile chce. Zagoscilam tam troche, znam sie wiec troche na lucznictwie i leczeniu. Nie chcialam sie jednak bardzo narzucac... Wyruszylam w dalsza droge majac juz troche wiecej lat. Postanowilam pozwiedzac swiat, ktorego nigdy nie widzialam. Chodzi mi tu glownie o wspanialy Gondor - usmiechnela sie do Rogoza - oraz Rohan. Nie bede opowiadac o mojej wedrowce, aczkolwiek dzialo sie troche, zaliczylam duzo walk i stawalam sie coraz lepsza w mieczu... Pozniej zaczelam zmierzac wzdlug Gor Mglistych na polnoc. Opisze tutaj jedno zdarzenie... Zaatakowalo mnie tam stado orkow. Nie dawalam im rady. Troszke za duzo ich bylo, hehe. Jednak szczescie mnie nie opuszczalo, poniewaz pomogl mi w ich rozgromieniu pewien Straznik, ktory akurat tam przebywal. Nie chcial podziekowan za pomoc. Nie chcial tez rozmawiac, tylko poszedl dalej. Mowil, ze ma jakas pilna sprawe, musi kogos... lub cos zlapac. Nie zrozumialam z tego wiele, ale zaciekawilo mnie to. Przedstawil sie jako Obiezyswiat... Dobra, niewazne, pozniej ruszylam dalej na zachod, az dotarlam do Bree, gdzie sie spotkalismy. Reszte juz znacie. Ale sie rozgadalam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Rogoz słuchal tych słów z zaciekawieniem. Gdy Olga się uśmiechnęła, zarumienił się lekko. Nie! Powtarzal w duchu. Nie, nie, nie, nie, nie/!!!! Gdy doszła do Obieżyświata, Rogoz wykrzyknął!
-Obierzyświat??!! Taki wysoki mężczyzna w długich, czarnych włosach i z długim mieczem u boku??!! Znam go... Nazywa się Aragorn, jest synem Aratorna, potomkiem Isildura, czyli prawowitym królem Gondoru. Jednak teraz sprawuje tam władzę dynastia Namiestników... A co do mojej przeszłości -rzekł w końcu- Otóż urodziłem się w Minas Tirit, stolicy Gondoru. Kiedy miałem 6 lat, poznałem Aragorna. Był księciem, a ja biednym chłopcem. Ale zaprzyjaźniliśmy się. W wieku lat 15 sami podróżowaliśmy po Gondorze. Czasem nie było nas w domu cały miesiąc. Gdy moi rodzice umarli, król Aratorn wziął mnie do siebie. Miałem wtedy 17 lat. Kiedy został zamordowany, a władzę przejęli namiestnicy, ja i Aragorn w wieku lat 23 wyruszyliśmy w świat. Długo razem wędrowaliśmy. Pewnego razu napadła nas banda orków. Było ich około 30. Moje sejmitary dzielnie siekały ich na kawałki a walka toczyła się na urwisku, a w dole płynęła rzeka, Anduina. Aragorn poślizgnął się i wleciał do wody... na próżno go poszukiwałem. Przepadł.... Gdy po ponad 2 miesiącach poszukiwań, zacząłem wędrówkę na zachód, zobaczyłem w lesie panterę złapaną w pułapkę. Uwolniłem ją, ale ona szła za mną, i tak zostaliśmy przyjaciółmi. Później, pod Bree poznałem Grinxa, i teraz jestem tu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Skoro tak wszyscy wylewnie o sobie opowiadają, to może i ja się dołączę.- Z radością zagadnął Tobiaron.
- Jestem Elfem z Morii, byłem synem wielce szanowanego kowala krasnoludów. Robił on najlepsze miecze, zbroje tarcze, i topory w całym pasie gór mglistych. Zyliśmy w dostatku. Do czasu napaści. Krasnoludy za daleko zagłębiły się w czeluście Morii. Obudzili tam pradawne zło. Przedwiecznego Demona Balroga. Wyniszczył całą stolicę pięknego miasta krasnoludów. Ja jako jeden z niewielkiej grupki przetrwałem. Mój ojciec nie miał tyle szczęścia- tu głos mu się załamał.
-Przygarnęła mnie rodzinaprostych rzemieślników krasnoludzkich. Długo wędrowaliśmy. Teraz oni wszyscy nie żyją. Zabiły ich trolle w okolicach mrocznej puszczy. Wychowywałem się sam, długo wędrując po śródziemiu. Od spotkanych wojowników uczyłem się posługiwania toporem, oraz sztyletami do rzucania. Właśnie wracałem z wyprawy wojennej przeciwko bandzie orków, by sprzedać w Bree łupy gdy natknąłem się na was.
mam nadzieję, że ta przygoda znowu nie przyniesie strat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Olga z zaciekawieniem przysluchiwala sie opowiesciom mezczyzn.
- Tak, to chyba musial byc Aragorn... - odpowiedziala Rogozowi. - Widzisz, jaki to swiat maly... - zamyslila sie. - Ciekawe gdzie on sie teraz podziewa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Przepraszam, że się wtrącę, ale czy ktokolwiek z was czytał chociaż Władcę Pierścieni? :P Historie o Aragornie, którego ojciec był króelm Gondoru albo o elfie mieszkającym w Morii zupełnie mnie rozwaliły :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Grinx przysłuchiwał się uważnie opowieściom towarzyszy . Gdy wreszcie zmęczenie nie dawało się już przezwyciężyć zasądził popas .

- Skowo wy o sobie opowiedzieliście to ja opowiem wam o sobie . Nie wiem gdzie się urodziłem... zapewne gdzieś w górach albo w lesie bo mój ojciec lubił takie miejsca . Gdy miałem jakieś 12 lat ojciec przekazał mi mój pierwszy toporek i nauczył walczyć . Długo ze sobą wędrowaliśmy - zwiedziliśmy kawał świata - od Rivendell , przez Rohan aż po Gondor . Przeżyliśmy razem wiele przygód - choćby ucieczka przed ogromnym trollem . Gdy wędrowaliśmy w stronę Bree mój ojciec został ugodzony strzałą orka - tu głos krasnoluda nieco się załamał - przed śmiercią podarował mi tylko ten topór - może nie zauważyliście ale ma na głowicy wyryte jakieś runy . Nie wiem jaką magią jest przepełniona moja broń ale ojciec powiedział , że się kiedyś przyda. Tak czy siak - jak na razie nie przejawiał żadnych specjalnych właściwości . Po pochowaniu ojca ruszyłem dalej - do Bree i resztę opowieści już znacie . Kiedyś będę musiał wam opowiedzieć o spotkaniu moim i mojego ojca z nieprzychylnie nastawionym drzewcem ... ale teraz nie pora na te opowieść .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować