gregorik

Dziewczyny czyli relacje damsko - męskie

27071 postów w tym temacie

Powiem krótko - poratujcie. Podoba mi się dziewczyna z pracy, ale jest jeden malutki problem. Ostatnio mieliśmy konkretną impreza u jednego kolegi (gdzie była i ona). Ja niestety piłem na pusty żołądek więc mnie zmogło dość szybko. Ogólnie wyszło tak, że powiedziałem jej przy wszystkich co do niej czuję i inne głupoty. Wyszło to gorzej niż beznadziejnie, bo jak rano się obudziłem to nic z tego nie pamiętałem (przy czym myślałem, że wszystko pamiętam) i dopiero dwa dni później dowiedziałem się od kolegi, że taka sytuacja miała miejsce, przy czym zanim się o tym dowiedziałem spotkałem ją i jak gdyby nigdy nic zapytałem się jak tam po imprezie. I tu naradza się pytanie czy da się jakoś odkręcić moją głupotę tak, żeby nie zraziła się do mnie za bardzo i jednocześnie dała mi jeszcze jedną szansę na pokazanie się z innej strony. Powiem jeszcze, że do odważnych w kwestii rozmowy z dziewczynami nie jestem, więc i z nią za dużo wcześniej nie rozmawiałem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie miałem nic odkrywczego do powiedzenia więc myślałem że ktoś inny Cię poratuje ale cóż, zostaje Ci moja rada. Szczerość. Szczerość przede wszystkim. Mówiąc krótko ostro schrzaniłeś. Raz że schlałeś się tak, że urwał Ci się film, dwa po pijaku odstawiałeś niezłe rzeczy. Moim zdaniem nie pozostaje Ci nic innego jak pójść do niej z pokorą, przyznać się że o tym nie pamiętasz i przeprosić. Może być już zrażona do Ciebie, to przyznaję. Ale nie ma co się poddawać, każdy popełnia błędy, z piciem zdarza się przesadzić, a ten stan po części Twoje ekscesy usprawiedliwia. Zresztą innej opcji od szczerej rozmowy i przeprosin nie ma moim zdaniem.

A teraz moja sprawa. Kontynuuję swój wątek, do którego dodać muszę, że wpadłem we friend-zone. ;P Kiedy ujawniłem się ze swoimi uczuciami dowiedziałem się, że owszem, jestem świetnym facetem i czas ze mną szybko mija, ale jako że to dziewczyna nieśmiała i zbyt wyciszona uważa, że potrzeba jej kogoś żywszego, kto ją w końcu rozrusza i nie chce angażować się w związek z tak podobnym do niej kolesiem. Problem w tym że strasznie mi się nadal podoba, genialnie mi się też z nią gada. Nieczęsto widujemy się na żywo [szczególnie że ostatnio chorowała sporo], ale wtedy możemy 4-5h łazić i gadać dosłownie o wszystkim, na gg jest to samo, kiedy z nią rozmawiam banan nie schodzi mi z ust. Ona też raczej mnie lubi, świadczy o tym choćby fakt że zazwyczaj prawie z kompa nie korzysta, a ze mną potrafi gadać do 4 rano. Jak myślicie, jeśli nie będę się specjalnie narzucał ale rozwinę tę znajomość to mam szansę ją do siebie jeszcze przekonać? Czy jestem skazany na bycie przyjacielem najlepszej dziewczyny jaką znam? ;P

I sprawa druga - to normalne, że dziewczyna do której się odezwało po roku po 3 rozmowach o pierdołach przysyła mi smsy na dobranoc? ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A Wy coś robicie wspólnie poza gadaniem? Bo jeśli tylko łazicie i gadacie to nie ma kontekstu. Chcesz, aby postrzegała Cię, jako partnera - więc się tak zachowuj. Nie chcesz być przyjacielem, to zróbcie coś bardziej ekstremalnego, niż gadanie na komputerze do 4. w nocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.02.2012 o 00:29, JayL napisał:

A teraz moja sprawa. Kontynuuję swój wątek, do którego dodać muszę, że wpadłem we friend-zone.
;P Kiedy ujawniłem się ze swoimi uczuciami dowiedziałem się, że owszem, jestem świetnym
facetem i czas ze mną szybko mija, ale jako że to dziewczyna nieśmiała i zbyt wyciszona
uważa, że potrzeba jej kogoś żywszego, kto ją w końcu rozrusza i nie chce angażować się
w związek z tak podobnym do niej kolesiem.


Tak Ci powiedziała? Sama chyba w to nie wierzy. Albo inaczej, może wierzy w to swoje wyobrażenie idealnego partnera, które zazwyczaj burzy się jak domek z kart po konfrontacji z rzeczywistością. Dla mnie to wygląda jak typowy tekst spławiający, oczywiście zastosowany z kilkoma unikami i postawioną zasłoną dymną, żeby przypadkiem nie roztrzaskać Twojego wrażliwego serduszka, choć chcąc - nie chcąc, i tak właśnie to zrobiła. Eh, ta kobieca naiwność.
Moim zdaniem najważniejsza sprawa to nie wierzyć w te jej powody, dlaczego nie chce się z Tobą wiązać, bo są mocno naciągane. Pomyśl sobie, że gdyby miała do czynienia z przesadnie żywiołowym gościem, ale nie byłoby pomiędzy nimi tzw. "chemii" to prawdopodobnie powiedziałaby mu "sorry gregory, ale nasze charaktery zbytnio się różnią, chyba jesteś zbyt szalony jak dla mnie, nie pasujemy do siebie, szukam bratniej duszy, zasługujesz na bardziej żywiołową dziewczynę", itd, itd. Jedyne co powinno mieć dla Ciebie znaczenie to to, że nie jest Tobą zainteresowana, zresztą przy wyznaniu miłości w sytuacji, w której nie łączy Was nic poza wspólnym spędzaniem czasu na rozmowach, trudno było się spodziewać innej odpowiedzi. Moim zdaniem odkrywanie kart w taki sposób to fundamentalny błąd (jak byłem młody, głupi i jak sądzę "zakochany" też mi się zdarzyło, a jakże). Zresztą takie zagranie trochę przypomina mi łapanie się brzytwy przez tonącego. Jedyne co możesz teraz zrobić (oprócz darowania sobie znajomości) to zmienić swój wizerunek w jej oczach i podejście do zagadnienia od właściwej strony, czyli w zasadzie zrobienie tego, co napisał wyżej Heimdallr (nick wygodniej się kopiuje niż przepisuje) :D : pobudź trochę jej wyobraźnię, wrzuć do rozmów lekko sprośne tematy, trochę flirtu, od czasu do czasu jakiś niezobowiązujący dotyk - tylko bez szarżowania na początku, wszystko na zasadzie małych kroczków. Oczywiście nie mam monopolu na prawdę, to tylko moja opinia, którą możesz sobie wziąć do serca albo olać.

Dnia 28.02.2012 o 00:29, JayL napisał:

Problem w tym że strasznie mi się nadal podoba,
genialnie mi się też z nią gada. Nieczęsto widujemy się na żywo [szczególnie że ostatnio
chorowała sporo], ale wtedy możemy 4-5h łazić i gadać dosłownie o wszystkim, na gg jest
to samo, kiedy z nią rozmawiam banan nie schodzi mi z ust. Ona też raczej mnie lubi,
świadczy o tym choćby fakt że zazwyczaj prawie z kompa nie korzysta, a ze mną potrafi
gadać do 4 rano. Jak myślicie, jeśli nie będę się specjalnie narzucał ale rozwinę tę
znajomość to mam szansę ją do siebie jeszcze przekonać? Czy jestem skazany na bycie przyjacielem
najlepszej dziewczyny jaką znam? ;P

Pewnie, że Cię lubi, ale zapewne nie w ten sposób, w który byś chciał. :) Z czystej ciekawości, mogę zapytać w czym ona jest taka najlepsza? :)

Dnia 28.02.2012 o 00:29, JayL napisał:


I sprawa druga - to normalne, że dziewczyna do której się odezwało po roku po 3 rozmowach
o pierdołach przysyła mi smsy na dobranoc? ;P

Nie odpowiem Ci, w końcu nawet nie wiem jak wyglądały Wasze rozmowy. :P

@Nagec - jak widzisz choćby po przykładzie wyżej kolegi JayL, wyznanie miłości dziewczynie z którą nic bliżej Cię nie łączy to wspaniały sposób na niezręczne zakończenie znajomości. Poradę JayL po prostu bym olał (sorry) :), bo co da Ci ta wspomniana szczerość wobec niej? Rzuci Ci się na szyję? Odwzajemni uczucie, widząc, że mówisz to samo, tylko na trzeźwo, a nie po pijaku? Mało prawdopodobne. W ogóle powinniśmy się zastanowić w pierwszej kolejności, czy Ty rzeczywiście masz za co ją przepraszać? Sam przecież nie wiesz co się dokładnie działo. :D Przeprosiny to moim zdaniem najgorsze co możesz zrobić w tej chwili - to jak postawienie się w roli kozła ofiarnego i dobrowolne przyjęcie na siebie kary, pomimo tego, że nie zrobiłeś nic złego. Wiesz mniej więcej co jej mówiłeś? Co Ci ta koleżanka mówiła na temat imprezy? Dużo osób wie lub mówiło o tym niefortunnym wyznaniu? Jeśli sprawa nie zabrnęła za daleko lub nie przyznałeś się do tego w jakiś głupi sposób to ja bym na Twoim miejscu starał się zapomnieć o sprawie, a przy koleżance "jakoś mimochodem" obrócić całą sytuację w żart. Coś typu "Andrzej mi mówił, że na imprezie u Staszka próbowałem Ci się oświadczać, to prawda? :D No ładnie, w takim razie od dzisiaj będę musiał ograniczyć libacje z rodziną, bo wypalę coś w podobie...", oczywiście wypowiedziane na luzie i bez przywiązywania do tego większej uwagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sęk w tym, że znam ją lepiej. Nie chodzi jej o szalonego kolesia co codziennie lata na imprezy, wiecznie się śmieje itp. Jedynie o faceta, który jest trochę bardziej żywiołowy od niej i dzięki temu będzie ją w stanie rozruszać. Bo ona chce się zmienić i w tym sedno całej sprawy. Kto powiedział że szuka bratniej duszy? I chce być nadal taka sama? Za szybko wysnuwasz wnioski. Zresztą kto powiedział że powiedziałem jej "kocham Cię"? ;P Nie ja na pewno. Powiedzieć coś niestety musiałem, bo w jej życie znów wmieszał się były, przez co trochę zacząłem panikować. Ale to nie było żadne wyznanie miłości, jedynie dałem jej słowami do zrozumienia że strasznie mi się podoba, cholernie ją lubię i chciałbym zabrać na prawdziwą randkę. I w tym momencie dowiedziałem się, że szuka kogo innego. ;) Ale jako że znajomość z byłym definitywnie zakończona, wracam do tego co planowałem pierwotnie, czyli właśnie metody małych kroczków. Tutaj już się z Tobą zgadzam. ;P Cały czas rozwijam tę znajomość [i tak na marginesie nawet jak nic nie wyjdzie to nie zakończę, po prostu fajna jest ;P], rozmowy są już całkiem szczere na każdy możliwy temat, sprośne tematy też już były. ;) Zobaczy się, chodzi mi głównie o to czy jakiekolwiek szanse jeszcze są, czy już nie.

Dnia 28.02.2012 o 02:19, Jaracz napisał:

Pewnie, że Cię lubi, ale zapewne nie w ten sposób, w który byś chciał. :) Z czystej ciekawości, mogę zapytać > w czym ona jest taka najlepsza? :)


Ciężko to jakoś ująć w słowa. ;P Przede wszystkim świetnie mi się z nią gada. O wszystkim, dosłownie, przez parę godzin non-stop. Na żywo ofc też. ;P Oczarowała mnie już przy pierwszym spotkaniu, tym jaka jest po prostu, zarówno jeśli chodzi o wygląd [idealnie trafia w mój gust], jak i osobowość. Poza tym im więcej z nią rozmawiam tym częściej oboje dochodzimy do wniosku, że jesteśmy do siebie strasznie podobni, to też mi pasuje. ;P Po prostu urzeka mnie po całości, jak żadna inna dziewczyna jaką spotkałem do tej pory.

Dnia 28.02.2012 o 02:19, Jaracz napisał:

Nie odpowiem Ci, w końcu nawet nie wiem jak wyglądały Wasze rozmowy. :P


Nie za specjalnie. Trochę żartów, trochę pierdół, nic poważnego, ot zwykła rozmowa znajomych. Dlatego nie chce mi się wierzyć że to nie jest ot takie pisanie, ale pierwszy raz się z tym spotykam i trochę to dziwne jak dla mnie, dlatego dopytuję. ;P

No i w związku z moimi paroma wyjaśnieniami nie jestem najlepszym przykładem dla Nageca chyba. ;P Jednak nadal obstaję przy swoim. Sam najpierw bym przeprosił, żeby ulżyć sumieniu, potem faktycznie można już obrócić to w żart. W sumie jak z każdą krępującą sytuacją, najpierw zazwyczaj jest wstyd i przepraszanie, a potem śmiech. Najważniejsze to się nie poddawać od razu. ;P

Aha, przeprosiny moim zdaniem należą jej się tak czy inaczej - owszem, był pijany i nie wiedział co robi, ale postawił ją w niezręcznej sytuacji. ;P

@Heimdallr
Próbuję, ale jak wspominałem wcześniej w tym temacie to osoba raz że bardzo nieśmiała, dwa wolno przyzwyczaja się do ludzi. A 3 uwielbia tak się spacerować, jedynie jak było na to za zimno to dała się zaciągnąć do kawiarnii. ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sorry, że Cie nie pocieszę, ale generalnie kobity straaaaasznie nie lubią nawalonych facetów, tolerować zaczynają dopiero kiedy są dla nich dość bliscy.

Z drugiej strony... cóż pewną część masz już za sobą, może teraz warto ją wziąć gdzieś na kawę, przeprosić za tamto, a potem dodać że w sumie nie wiesz czy masz za co przepraszać skoro naprawdę tka myślisz i czujesz, a potem... czekać na reakcję :) .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sorki tym razem dla Ciebie, ale "potrzebuję kogoś innego, żywszego" to dla mnie nie jest friend zone, tylko zakamuflowane "wypad i spier***aj" :P .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.02.2012 o 22:48, MKRaven napisał:

Sorki tym razem dla Ciebie, ale "potrzebuję kogoś innego, żywszego" to dla mnie nie jest
friend zone, tylko zakamuflowane "wypad i spier***aj" :P .

Mhhmm, a co z "zajebistym kolesiem z którym świetnie spędza mi się czas"? ;P I tym że nadal się spotykamy? To chyba taką interpretację wyklucza. ;P Ew. może oznaczać, że po prostu nie mam nigdy szans na cokolwiek więcej od przyjaźni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.02.2012 o 22:45, MKRaven napisał:

Sorry, że Cie nie pocieszę, ale generalnie kobity straaaaasznie nie lubią nawalonych
facetów, tolerować zaczynają dopiero kiedy są dla nich dość bliscy.


IMO nie zawsze. Miałem kilka sytuacji, gdzie po alkoholu generalnie wywoływałem uśmiechy na twarzach dziewoj :) Chociaż z drugiej strony - mogłem się jeszcze kontrolować i nie wyznawałem miłości. Cała zabawa polega na tym, żeby nie przekroczyć bariery, bo później jest niewesoło...

@JayL

Chyba mnie nie zrozumiałeś. Nic nie mam do rozmów, ani spacerów, bądź kawiarni, ale... taka relacje są właśnie charakterystyczne dla przyjaciół. Jeśli chcesz być dla niej potencjalnym partnerem to musisz się tak zachowywać. Bycie partnerem to coś więcej niż bycie przyjacielem.

Partner > Przyjaciel
Twoje zachowanie = Przyjaciel
Partner > Twoje zachowanie

Inaczej chyba nie mogłem :) Zastanów się, jakie relacje istnieją między partnerami, co robią poza rozmowami i spacerami (nie mam na myśli seksu...). Zastanów się i powoli wprowadzaj zmiany. Widzi Cię, jako przyjaciela, bo się tak zachowujesz. Będzie postrzegała, jako potencjalnego partnera, gdy na takiego zachowanie wprowadzisz (Yoda lol).

Celowo nie piszę, jak się zachowuje partner, bo pojęcie to jest względne, od tego, kto go używa :) Nie dam Ci rady, jak powinieneś się zachowywać, bo i tak dużo ryzykujesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.02.2012 o 21:58, JayL napisał:

Sęk w tym, że znam ją lepiej. Nie chodzi jej o szalonego kolesia co codziennie lata na
imprezy, wiecznie się śmieje itp. Jedynie o faceta, który jest trochę bardziej żywiołowy
od niej i dzięki temu będzie ją w stanie rozruszać. Bo ona chce się zmienić i w tym sedno
całej sprawy.

Wiem, że znasz ją lepiej, co nie zmienia faktu, że zwyczajnie wcisnęła Ci kit, żebyś nie poczuł się nadmiernie urażony. Kobiety kłamią na co dzień, zresztą nie tylko kobiety. Zastanów się, skoro kobieta rzeczywiście uważa Cię za świetnego faceta, to dlaczego Cię odrzuciła? W tym wypadku warto pomyśleć logicznie. Odpowiedź jest jasna: nie widzi w Tobie materiału na partnera, nie działasz na nią pobudzająco, etc. Chęć zmiany to tylko tania wymówka, bo gdyby chciała się zmienić to mogłaby to zrobić sama, nawet zaczynając od teraz, żywiołowy partner nie jest jej do niczego potrzebny. Chyba że jest skrajnie leniwa (wygodnicka?), ale wtedy zapewne żaden partner tego nie zmieni.

Dnia 28.02.2012 o 21:58, JayL napisał:

Za szybko wysnuwasz wnioski. Zresztą kto powiedział że powiedziałem jej "kocham Cię"? ;P
Nie ja na pewno. Powiedzieć coś niestety musiałem, bo w jej życie znów wmieszał się były,
przez co trochę zacząłem panikować.

Sorry, nie sprecyzowałeś sytuacji, więc resztę sam sobie dopowiedziałem. Ale efekt końcowy był mniej więcej podobny.

Dnia 28.02.2012 o 21:58, JayL napisał:

Mhhmm, a co z "zajebistym kolesiem z którym świetnie spędza mi się czas"? ;P I tym że nadal się spotykamy? > To chyba taką interpretację wyklucza. ;P Ew. może oznaczać, że po prostu nie mam nigdy szans na cokolwiek > więcej od przyjaźni.

Utrzymujecie kontakt, bo dlaczego dziewczyna miałaby się pozbywać swojej przyjaciółki z siusiakiem? :P Nie zrozum mnie źle, sam mam dwie przyjaciółki, ale tyle mi w zupełności wystarczy. Na razie kobietka traktuje Cię jako w miarę fajną formę zapychania czasu, do momentu w którym znajdzie jakąś lepszą partię. Oczywiście może się do Ciebie przywiązać i będziecie utrzymywać kontakt, ale wtedy nie masz co liczyć na opuszczenie tej tak zwanej "friend zone".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.02.2012 o 00:19, Jaracz napisał:

Utrzymujecie kontakt, bo dlaczego dziewczyna miałaby się pozbywać swojej przyjaciółki
z siusiakiem? :P

Hah, ten tekst mnie rozwalił. :D Co do reszty... powiem szczerze. Znów musiałbym rozwijać wątek, a nie chcę, bo raz że i tak za dużo na tym forum już napisałem, dwa nie chcę wywlekać jej prywatności, mimo że nie wymieniam nawet imion. Wystarczy że moje nazwisko można banalnie znaleźć w internecie. ;P W każdym razie znów mam czym odeprzeć te argumenty i szczerze mówiąc jakoś w ogóle mnie nie przekonujecie. Głównie dlatego, że ja to wszystko wiem. Poza tym może tkwię w jakichś głupich przekonaniach i chcę żyć po swojemu nie do końca wierząc w to co mówicie. ;P Ale to nie ma już znaczenia, opinię sobie ugruntowałem i zobaczę co z tego będzie.

Jaracz, Heimdallr, MKRaven - dzięki. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Głupia sprawa. W sumie mam nadzieję, że rozwiążę ją tak czy siak w ciągu przyszłego tygodnia, ale co tam spytam się tutaj, żeby poczytać ciekawe opinie ;).

Otóż... zwykle przejście do "bliższych" kontaktów przychodzi mi, no... płynnie. Tzn. jak już obie strony tego chcą to wychodzi to naturalnei i jest ok. Teraz jednak mam do czynienia z kobietą 3 lata ode mnie starszą i nie jest tak prosto chyba. Tzn. oboje do siebie lgniemy o sobie to wiem, po niej widać i wiadomo, ale nie jest tak otwarta, jakby... bojaźliwa? Ja chyba natomiast ze względu na to, że zapatruję się na nią, no kurczę.. bardzo poważnie szczerze mówiąc i w dodatku w pamięci mam jej wiek i myśl "kurczę to już fajna, normalna kobieta, a nie jakaś dziewczyneczka", to podchodzę do niej z jakimś takim większym szacunkiem i jednocześnie strachem, żeby się nie zbłaźnić, nie zrobić z siebie gówniarza i najważniejsze nie wystraszyć tejże osóbki.
Gadamy ze sobą całymi dniami, przy spotkaniach były już praktycznie wszystkie możliwe "przypadkowe i mimowolne gesty" z obu stron i kurczę mimo wszystko trudno dalej jest "sfinalizować transakcje" :D .

Jakieś pomysły?A może to ona czegoś nowego ode mnie wymaga? Kurczę, a może to ja i tak poważnie ją traktuję już i stary jestem i boję się, że ją komuś oddam na zawsze? 0_o Straszne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.02.2012 o 00:29, JayL napisał:

Nie miałem nic odkrywczego do powiedzenia więc myślałem że ktoś inny Cię poratuje ale
cóż, zostaje Ci moja rada. Szczerość. Szczerość przede wszystkim. Mówiąc krótko ostro
schrzaniłeś. Raz że schlałeś się tak, że urwał Ci się film, dwa po pijaku odstawiałeś
niezłe rzeczy. Moim zdaniem nie pozostaje Ci nic innego jak pójść do niej z pokorą, przyznać
się że o tym nie pamiętasz i przeprosić. Może być już zrażona do Ciebie, to przyznaję.
Ale nie ma co się poddawać, każdy popełnia błędy, z piciem zdarza się przesadzić, a ten
stan po części Twoje ekscesy usprawiedliwia. Zresztą innej opcji od szczerej rozmowy
i przeprosin nie ma moim zdaniem.

A teraz moja sprawa. Kontynuuję swój wątek, do którego dodać muszę, że wpadłem we friend-zone.
;P Kiedy ujawniłem się ze swoimi uczuciami dowiedziałem się, że owszem, jestem świetnym
facetem i czas ze mną szybko mija, ale jako że to dziewczyna nieśmiała i zbyt wyciszona
uważa, że potrzeba jej kogoś żywszego, kto ją w końcu rozrusza i nie chce angażować się
w związek z tak podobnym do niej kolesiem. Problem w tym że strasznie mi się nadal podoba,
genialnie mi się też z nią gada. Nieczęsto widujemy się na żywo [szczególnie że ostatnio
chorowała sporo], ale wtedy możemy 4-5h łazić i gadać dosłownie o wszystkim, na gg jest
to samo, kiedy z nią rozmawiam banan nie schodzi mi z ust. Ona też raczej mnie lubi,
świadczy o tym choćby fakt że zazwyczaj prawie z kompa nie korzysta, a ze mną potrafi
gadać do 4 rano. Jak myślicie, jeśli nie będę się specjalnie narzucał ale rozwinę tę
znajomość to mam szansę ją do siebie jeszcze przekonać? Czy jestem skazany na bycie przyjacielem
najlepszej dziewczyny jaką znam? ;P

I sprawa druga - to normalne, że dziewczyna do której się odezwało po roku po 3 rozmowach
o pierdołach przysyła mi smsy na dobranoc? ;P


Jeśli się bardzo postarasz masz szansę,czasami trzeba dłużej pochodzić koło dziewczyny,zanim ona zrozumie,że ją się kocha.Cierpliwością i okazywaniem,ale delikatnie swoich uczyć zdziałasz bardzo dużo.Natomiast nachalnością możesz wszystko popsuć.Cierpliwośc nieraz bardzo popłaca.A co do tych sms-ów na dobranoc,może ona coś do Ciebie czu7je,możerości sobie jakieś nadzieje? Jeśli nie chcesz się z nią kontaktować,nie odpowiadaj na żadnego sms-a.Powodzenia.Trzymaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 24.03.2012 o 22:25, MKRaven napisał:

Głupia sprawa. W sumie mam nadzieję, że rozwiążę ją tak czy siak w ciągu przyszłego tygodnia,
ale co tam spytam się tutaj, żeby poczytać ciekawe opinie ;).

Otóż... zwykle przejście do "bliższych" kontaktów przychodzi mi, no... płynnie. Tzn.
jak już obie strony tego chcą to wychodzi to naturalnei i jest ok. Teraz jednak mam do
czynienia z kobietą 3 lata ode mnie starszą i nie jest tak prosto chyba. Tzn. oboje do
siebie lgniemy o sobie to wiem, po niej widać i wiadomo, ale nie jest tak otwarta, jakby...
bojaźliwa? Ja chyba natomiast ze względu na to, że zapatruję się na nią, no kurczę..
bardzo poważnie szczerze mówiąc i w dodatku w pamięci mam jej wiek i myśl "kurczę to
już fajna, normalna kobieta, a nie jakaś dziewczyneczka", to podchodzę do niej z jakimś
takim większym szacunkiem i jednocześnie strachem, żeby się nie zbłaźnić, nie zrobić
z siebie gówniarza i najważniejsze nie wystraszyć tejże osóbki.
Gadamy ze sobą całymi dniami, przy spotkaniach były już praktycznie wszystkie możliwe
"przypadkowe i mimowolne gesty" z obu stron i kurczę mimo wszystko trudno dalej jest
"sfinalizować transakcje" :D .

Jakieś pomysły?A może to ona czegoś nowego ode mnie wymaga? Kurczę, a może to ja i tak
poważnie ją traktuję już i stary jestem i boję się, że ją komuś oddam na zawsze? 0_o
Straszne.


Aj tam straszne.Jest takie powiedzenie...co nagle,to po diable...bądź cierpliwy,wytrwale ją adoruj.A to,że jest 3 lata starsza,to przecież żadna olbrzymia różnica.Jeśli jak narazie wystarczają wam same rozmowy.to niech i tak będzie,wreszcie przyjdzie kiedyś taki dzień,że dojdzie do czegoś innego,czego Tobie i Jej życzę .Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 29.03.2012 o 11:29, foremniaczka napisał:

Aj tam straszne.Jest takie powiedzenie...co nagle,to po diable...bądź cierpliwy,wytrwale
ją adoruj.A to,że jest 3 lata starsza,to przecież żadna olbrzymia różnica.Jeśli jak narazie
wystarczają wam same rozmowy.to niech i tak będzie,wreszcie przyjdzie kiedyś taki dzień,że
dojdzie do czegoś innego,czego Tobie i Jej życzę .Powodzenia.


Bardzo to romantyczne ale jakoś takie oderwane od rzeczywistości:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.03.2012 o 16:41, Ponury666 napisał:


> Aj tam straszne.Jest takie powiedzenie...co nagle,to po diable...bądź cierpliwy,wytrwale

> ją adoruj.A to,że jest 3 lata starsza,to przecież żadna olbrzymia różnica.Jeśli
jak narazie
> wystarczają wam same rozmowy.to niech i tak będzie,wreszcie przyjdzie kiedyś taki
dzień,że
> dojdzie do czegoś innego,czego Tobie i Jej życzę .Powodzenia.
>

Bardzo to romantyczne ale jakoś takie oderwane od rzeczywistości:)


AMEN!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 29.03.2012 o 16:41, Ponury666 napisał:

Bardzo to romantyczne ale jakoś takie oderwane od rzeczywistości:)


No co ty, przecież cały swiat jest taki piękny i różowy... Ja tam zgadzam się z Foremniaczką, prawdziwa miłość przezwycięży wszystko ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się