gregorik

Dziewczyny czyli relacje damsko - męskie

27071 postów w tym temacie

Dnia 18.02.2006 o 23:35, ZeroRay napisał:

Najlepiej będzie chyba zapomnieć o tej sprawie, i to jak najszybciej.


Lepiej nie zapominaj, bo jak było fajnie, to w chwilach samotności sobie humor poprawisz :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.02.2006 o 23:35, ZeroRay napisał:

Raczej to ja ją wykorzystałem niż ona mnie, chociaż byłem tak upity że wszystko było by możliwe...

Do tanga trzeba dwojga. Jeśli była tak pijana, że nie wiedziała, co robi, to może tylko do siebie mieć pretensje.

Dnia 18.02.2006 o 23:35, ZeroRay napisał:

Najlepiej będzie chyba zapomnieć o tej sprawie, i to jak najszybciej.

Zamiast zapominać ucz się na błędach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 18.02.2006 o 13:54, Arar napisał:

ale nie chciałeś się przecież zabic?! nie ma to jak prawdziwa miłośc w jedną strone... no chyba
że ona sie szybka odkochała... i poszła z innym. Wtedy to już jest sie na maksa w dołku psychicznym
(na szczęście nie testowałem tego na sobie, ale kumpel miał takiego pecha, ale jednak życ nadal
chciał)

Nie jestem taki że jak dziewczyna mnie rzuci to się zabiję. Co prawda miałem dołka ale nie do tego stopnia żeby sie zabić... A ta miłość to było w obie strony ale ale odległość jednak była zbyt dużą przeszkodą do przezwyciężenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.02.2006 o 15:43, ZeroRay napisał:

Wczoraj byłem na imprezie i za dużo wypiłem. Rozkochałem w sobie pewną kobietę i to wykożystałem
(nie to najgorsze, ale itak źle), teraz zdaje mi sie, że się we mie zakochała, ale ja nie
jestem zainteresowany.
Musze jej to jakoś powiedzieć ale nie chcę jej urazić.
Wiem że źle postąpiłem, teraz chcę tylko wyżądzić jak najmniej szkody.


Za błędy trzeba płacić, ale poradzisz sobie wierzę w ciebie:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mam pomysł na kolejny temat do dyskusji. każdy może coś powiedzieć o tym bo każdy kiedyś był dzieckiem:):)

Jak powinne być wychowane dzieci? Kto się powinien tym zająć?? Jaki sposób wychowania jest najlepszy??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.02.2006 o 09:54, rolek85 napisał:

Mam pomysł na kolejny temat do dyskusji. każdy może coś powiedzieć o tym bo każdy kiedyś był
dzieckiem:):)

Jak powinne być wychowane dzieci? Kto się powinien tym zająć?? Jaki sposób wychowania jest
najlepszy??


A jak to sie ma to tego topicu? o-O
Jest temat o dzieciach ^^
Ale można go przerobić na instynkt macierzyński u dziewczyn xD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

hej wszystkim
>ZeroRay
Nie wiem dokaładnie jak daleko sprawa zaszła, ale dziewczyna nie zakochuje się w chłopaku od jednej nocy, zresztą im bardziej bEdziesz stanowczy tym lepiej. Kobiety mają to do siebie, że jak jej ktos powie, że nie chce jej lub nie jest zainteresowany to bardo często odzywa sie w nich duma i zaczynaja olewać takiego faceta.
>rolek85
Bardzo fajny temet. Wczoraj na ten temat rozmawiała ze znajomym psychologiem i doszłam do wniosku, że najlepszy sposób dobrego wychowania to nagradzanie i pozwalanie dziecku na samodzielność. Zanm osobiście taka rodzine z dwoma synami i oni mają ogromny problem. Młodszy (gimnazjum) to dobry, ambitny miły chłopiec. Starszy (LO) jest genialny (zbadali to) ale niestety imponuje mu zło. Ma kuartora od końca podstawówki, bije kolegów, pije, przeszkadza w szkole, kradnie. Rodzidce nie wiedzą co z nim zrobić. Chodza wszyscy na terapie , staraja sie go czymś zainteresować, a on wszystkich olewa i tylko zastanawia sie co zrobic złego. Niestety jest bardzo inteligentny i nauczyciele sobie nie radzą z nim bo tylko wytyka im błędy. Rodzice juz nie maja do niego siły. Doszło do tego, że aby nie uciekał ze szkoły mama wprowadza go do klasy i odbiera a on i tak idzie do WC i potyrafi nie wrócić na lekcje. Mówie o rodzinie religijnej, miłej i ogólnie dobrej. Psycholodzy tez nie wiedza jak im pomóc. Prosza tylko aby izolowany był młodszy syn dla dobra jego samego. Moj znajomy psycholig powiedział, że klęską jest brak skutecznej resocjalizacji. Tylko to podobno jeszcze może pomóc takiemu chłopakowi, ale w Polsce nie ma takich efektywnych zajęć dla trudnej młodzieży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No to wszystkim wielkie dzięki. Sprawa jest już zamknięta i mam nadzieje że nic się już nie wydaży, chociaż teraz zaczną krążyć plotki... ale będzie baizel z tym wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 19.02.2006 o 11:46, ZeroRay napisał:

chociaż teraz zaczną krążyć plotki... ale będzie baizel z tym wszystkim.


żadna plotka nie może wyjśc na dobre, żadna. Najlepiej to sie nie przejmuj, to jest najlepsze. Raz uwierzyłem w plotke i kiepsko na tym wyszedłem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.02.2006 o 09:54, rolek85 napisał:

Jak powinne być wychowane dzieci? Kto się powinien tym zająć?? Jaki sposób wychowania jest
najlepszy??

Kiedyś usłyszałam bardzo mądrą opinię: dzieci nie należy wychowywać - należy im dawać dobry przykład. Rzekomo właśnie najlepiej wychowane dzieci to takie, które przez naśladownictwo dobre wzorce z domu wyniosły. Po przemyśleniu tego doszłam do wniosku, że ja tak właśnie byłam wychowywana, tak samo wychowuję syna i to się sprawdza. Poza dobrym przykładem ważne są jeszcze rozmowy i traktowanie dziecka z szacunkiem (jak to mój syn mówił o sobie i mężu "przecież jesteśmy koleżkami").
Trochę chaotycznie piszę, ale jeszcze się nie obudziłam do końca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.02.2006 o 11:08, Eloe napisał:

Kobiety mają to do siebie,
że jak jej ktos powie, że nie chce jej lub nie jest zainteresowany to bardo często odzywa sie
w nich duma i zaczynaja olewać takiego faceta.


Ale mają też to do siebie, że chcą sobie udowodnić, że jednak mogą go zdobyć. Wszystko zależy od sytuacji i osób. Nie ma jednej recepty.

Co do tych chłopaków i tego nagradzania. Niestety, rozmawialiśmy już kiedyś o tym, małe dzieci są jak szczeniaczki [minimysz też o tym mówiła ostatnio] - nie odróżniają dobra od zła. Jeżeli tylko nagradzasz dziecko, a nie karzesz, to efekt masz taki właśnie. Trzeba jasno pokazywać co jest złe i za robienie wbrew zakazom karać. W wychowaniu obowiązuje system nagród i KAR. Masz rację co do samodzielności, ale obowiązkiem rodziców jest wytłumaczyć dziecku co jest dobre a co złe. Jeśli zdecyduje się ono na zrobienie rzeczy złej to należy je ukarać. W przeciwnym wypadku dziecko będzie myślało, że robienie rzeczy złych nie wiąże się z żadnymi konsekwencjami. Co do resocjalizacji. Gdzie słyszałaś, że resocjalizacja się udaje? Nie pamiętam dokładnych danych, ale resocjalizacja to bzdura. Gdybyś chciała resocjalizować więźniów, to każdy musiałby mieszkać w osobnym domu i być otoczony gronem ludzi, którzy by go od nowa wychowywali, a to i tak nie gwarantowało by sukcesu. Wszystkie patologie wynikają z tego, że dziecko pozostawia się samemu sobie. Zauważ, że często dzieci z rodzin, w których jedno z rodziców pije, a w domu jest czworo dzieci wyrastają na porządnych ludzi. Wiesz dlaczego się tak dzieje? Bo nikt tam nikogo nie pozostawia swojemu losowi. Jak tylko starsze rodzeństwo odpuści i rodzice też przestaną się dzieckiem zajmować, to tak jakby rzucić je z 10 piętra - ma szansę, bo cuda się zdarzają. To samo dotyczy rodzin "normalnych" - "religijnych" i "bogatych" [jest tylko jedna reguła - zainteresowanie]. Rodzice mówią dzieciom, że je kochają itp., itd., ale jeśli dają im samodzielność zamiast wychowywać, to kończy się to podobnie jak w omawianych przed chwilą przykładzie. Rodzice są potrzebni - obydwoje. I mają obowiązek pokazywać jasną drogę. Powtarzam jeszcze raz - jeśli tylko dziecko nagradzasz, to robisz mu krzywdę. A co do tego chłopaczka z LO - rodzice powinni zrobić prostą [albo i trudną ;)] rzecz. Zabrać go ze szkoły i trzymać w domu, a nauczyciel niech przychodzi do niego. Za złe zachowanie powinien być surowo karany. Jeśli pobił kogoś to powinien dostać lanie od ojca. Jak się upił, to szlaban na wychodzenie. I nie ma zmiłuj. Jak zaniedbali go w młodości, to teraz muszą wszystko naprawiać i to jak najszybciej, bo za dwa, trzy lata może być za późno.
W dodatku szwankuje system szkolnictwa. Proponuje się teraz wprowadzić przepis, że dziecko za złe zachowanie nie będzie przechodzić do następnej klasy [czyli dziecko może być prymusem, ale ma nieodpowiedni bądź naganne i siedzi drugi rok]. Jest to kolejny i dosyć żenujący przykład na usuwanie skutków, a nie przyczyn. Zamiast wychowywać, zabiera się nauczycielom wszelkie środki po temu. W dodatku nauczycielami zostają ludzie przypadkowi, co jest niedopuszczalne. Rodzice zazwyczaj stają po stronie dzieci, a efektem tego wszystkiego ma być karanie dzieci... za błędy i głupotę dorosłych. I to się nazywa odpowiedzialność. Nóż się w kieszeni otwiera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Niektórzy twierdzą, że kiedyś nie było takich problemów jak była metoda lania paskiem w tyłek. A teraz w Polsce nastała moda wychowywania dzieci bez bicia bo jak twierdzą ludzie bicie dziecka i tak nic nie daje. Moim zdaniem to chyba dobrze, że nie leje się go za byle co, ale jeżeli trafia się taki przpadek jak ten opisywany przez Eloe to już zupełnie co innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.02.2006 o 14:29, Vaxinar napisał:

Niektórzy twierdzą, że kiedyś nie było takich problemów jak była metoda lania paskiem w tyłek.

Wiesz co raczej jestem przeciwna lania w tyłek, ale zaczynam zmieniać poglądy. Zaczęłam sie nad tym zastanawiac i widzę, że u mnie w domu to właśnie strach powodował, że się z bratem zastanawialiśmy nim cos robiliśmy. Nie było bicia, ale była świadomośc zagrożenia nim.
>Yarr
Zgadzam sie z Tobą. Tak samo karanie jak i nagradzanie jest ważne. Nie mam pojęcia co sie dzieje z obecnymi dziećmi. Kiedyś jak ja chodziłam do szkoły dzieci bały sie nauczycieli teraz ich olewają. Ucze ludzi do matury i zadziwia mnie jedna rzecz. jak ja chodziłam do szkoły to wstyd było nie przeczytać lektury. Zwyczajnie głupio. Treaz przychodzi do mnie dziewczynka w maturalnej klasie i mówi mi, że zależy jej na omówieniu lektur bo nie chce czytać i że mam jej pomóc zrobic prezentacje do noowej ustnej matury z polskiego bo jej sie nie chce czytać zadanych lektur. Na miejscu jej rodziców to tylko dać jej w pupe niech zrozumie, ze to źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 19.02.2006 o 15:39, Eloe napisał:

Zgadzam sie z Tobą. Tak samo karanie jak i nagradzanie jest ważne.


zasada złotego środka?


hmm, mam 14 latek i szanuje nauczycieli, przecież chcą mnie czegoś nauczyc! a niektórzy uczniowie dziwnie reagują. np. sytuacja pewnego nauczyciela który nawrzeszczał na uczennice (nie pamiętam gdzie to było) to od razu wrzawa, jaka biedna ta uczennica, a jakoś nikt nie zastanawiał się nad sytuacją nauczyciela, przecież z taką tempozą (uczennicy) to ciężko się nie zdenerwowac.
owszem czasami jestem zirytowany zachowaniem nauczycieli (zwłaszcze jak oni lepiej wiedza co nam trzeba, ale pewnie sie na tym znaja, lecz mi tu chodzi o nakłanienie do wyjazdu na wycieczke), ale nie potrafiłbym napluc pod nogi, pobic itp. nauczyciela.
dalej, staram sie czytac wszystkie książki (nawet jeśli jest maxymalnie głupia) poprostu przez ciekawośc i przez awersje to pójścia na łatwizne.
do matury mam jeszcze sporo czasu, ale na wszystkie sprwadzinay staram się uczyc samemu, przeczytac tematy, notatki itp.
jest napewno jest wiele takich osób jak ja (oby :)) ale co tu zrobic z takim "rozpuszczeniem" innych np. takich ludzi jak ta dziewczyna której nie chce sie czytac lektur??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.02.2006 o 12:25, minimysz napisał:

Kiedyś usłyszałam bardzo mądrą opinię: dzieci nie należy wychowywać - należy im dawać dobry
przykład.


Hehe. Rzecz w tym, że dobry przykład też jest wychowywaniem, tyle, że ocenę pozostawiasz dziecku. Takie postępowanie jest dobre, kiedy dziecko ma już te 8-10 lat i co nieco już wie. W dodatku, przy tej metodzie bardzo istotne jest to, żeby nie popełnić jednego istotnego błędu - nie skupić się tylko na przykładach, a resztę odpuścić. Nawet jeśli rozmawiasz z dzieckiem, to zawsze pozostaje kwestia kary za złe zachowanie.
Wyobraź sobie sytuację, w której dajesz dobry przykład dziecku, pokazujesz jak należy się zachowywać, a ono idzie do szkoły i tam rówieśnicy mu mówią, że jest frajerem. Zaczyna zatem robić Ci na złość. Co robisz? Rozmawiasz z nim? Tłumaczysz, że nie jest frajerem? Ono może nie podać Ci w ogóle powodów dlaczego postępuje wbrew Tobie. Jak dziecko zacznie palić papierosy, to pewnie z nim siądziesz i wytłumaczysz, że to szkodzi zdrowiu? Moi rodzice tak postąpili z moją siostrą. Efekt jest taki, że pali i co jakiś czas usiłuje rzucić... A gdyby miała takie doświadczenie jak ja, albo dostała konkretne kary i cięcia finansowe, to by jej się przestało to kalkulować. Bo dla palacza nie ma argumentu zdrowotnego. To jest nałóg i jeśli ograniczasz się tylko do tłumaczenia, to jesteś winna. Moja ciotka zrobiła pewien eksperyment wychowawczy, ku zdumieniu mojej mamy... Eksperyment się powiódł. Do dzisiaj nie palę i nie zamierzam. Pamiętaj o tym, że najlepszym sposobem na nauczenie dziecka czegoś jest praktyka [jeśli tłumaczysz dziecku, że może się sparzyć od gorącego czajnika, to ono może Ci uwierzyć... ale najczęściej nie wierzy. Nie wykształciło się u niego bowiem myślenie abstrakcyjne. Dziecko może wiedzieć, że ogień parzy, ale już garnek postawiony na ogniu może nie [?];P - i co zrobi? Sprawdzi... sparzy się i już będzie wiedziało o co chodzi. Nauczy się łączyć pewne rzeczy ze sobą. Tak to jest stworzone]. Pomyśl ile dzieci ginie, bo praktykuje, a nie słucha? Jeżeli poświęcisz dziecku czas i pokażesz mu jak co działa i dlaczego pewne rzeczy są niebezpieczne, to nie będzie samo się narażało. Jeśli tylko powiesz, to ciekawość zwycięży i dziecko sprawdzi np. drogę hamowania TIRa na sobie. Dlatego dziecko w szkole ma eksperymenty. Sama, sucha wiedza książkowa jest nic nie warta. Co z tego, że przeczytasz opis jak należy pływać, skoro wrzucona do wody utoniesz, bo nie praktykowałaś tego co czytałaś. [Dygresja - poziom naszej nauki jest dość niski właśnie dlatego, że nie ma pieniędzy na urządzenia do przeprowadzania eksperymentów z różnych dziedzin. Szkoły desponują sprzętem przedpotopowym. Jeszcze jeden argument przeciw "bezpłatnemu" szkolnictwu.]
Jeżeli praktyka nie skutkuje, to trzeba przejść do mniej przyjemnych metod czyli karania. Rozmawianie najczęściej nie skutkuje. Ale wrócę do ciotki i eksperymentu. Otóż, kiedy byłem mały [miałem może 5 lat] wszyscy wokół mnie palili papierosy. Oczywiście nigdy w moim i siostry pokoju, ale w innych miejscach domu często. Też chciałem zacząć palić i molestowałem mamę i ciotkę o fajka ;P W końcu na spacerze, byłem już tak upierdliwy, że ciotka kończąca właśnie papierosa wsadziła mi go w usta. Nawet się wtedy nie zaciągnąłem, ale chęć do papierosów szybko mi minęła. Od tamtej pory zacząłem wręcz krucjatę przeciwko palaczom ;) Tata rzucił, potem mama... :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


spsób na niepalenie jest dobry, lecz ja mam znacznie lepszy powód by nie palic. otóż boje sie, boje sie śmierci. jeżeli ktoś bliski u ciebie w rodzinie zmarłby na raka (powód - palenie) uwierz mi nie wziołbyś fajki do ust... nigdy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Podam Ci pewien przykład z życia. Bardzo szybko można się wyleczyć z nieprzykładania się do nauki ;P
Otóż, moja mama jest nauczycielką. W podstawówce miałem same dobre oceny, wzorowe zachowanie itp. [żeby była jasność - moja mama mnie nie uczyła, nawet przez większość mojej edukacji podstawówkowej w innej szkole pracowała ;)]. No i poszedłem do liceum. Z daleka od domu. Mieszkałem w internacie więc luz był niezły. Szybko się zaaklimatyzowałem, bo wcześniej dużo na kolonie jeździłem i takie spędy nie były mi obce ;P Zaczęła się szkoła. Nawet do stycznia udało mi się nie mieć żadnej jedynki, ale potem się zaczęło. W styczniu zgarnąłem parę pał i średnia wyszła mi 3,62... Miałem 18 czy 19 przedmiotów i system godzinowy nauki [78787]. Chyba nie muszę mówić jak zareagował szeryf... znaczy mama :) Ona nie była zła - to zbyt delikatne określenie. Wycedziła przez zęby: "albo zaczniesz się uczyć, albo pójdziesz do zawodówki." Możecie mi wierzyć - szybciutko średnia mi się podniosła :) Rok później miałem już ponad 4,2.
Eloe napisała o świadomości zagrożenia karą. Kara to nie musi być lanie. To może być strata czegoś na czym Ci zależy. A powiem Wam, że rozmawiałem jakiś czas temu z mamą i wspomniałem tamtą sytuację. Mówię: "Nastraszyłaś mnie wtedy." A ona na to: "To nie było straszenie. Ja bym to zrobiła." :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wierzę, bo moja babcia zmarła na raka kiedy miałem 12 lat. Tyle, że już wtedy byłem przeciwny paleniu i bardzo nie lubiłem kiedy moi bliscy palili. Po śmierci babci palenie rzucił właśnie mój tata, a półtora roku później mama, której nie chciało się już wychodzi z domu na dymka ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.02.2006 o 16:20, Yarr napisał:

Podam Ci pewien przykład z życia. Bardzo szybko można się wyleczyć z nieprzykładania się do
nauki ;P


pomaga też samomobilizacja, w podstawówce uzyskiwałem dobre stopnie bez nauki, ot przychodziło mi to bez problemu. a teraz w gim. zaczyna byc ciekawie. średnia w dół itp. także kończe na dziś i lece uczyc sie na biologie, bo musi byc piąteczka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.02.2006 o 16:26, Arar napisał:

także kończe na
dziś i lece uczyc sie na biologie, bo musi byc piąteczka :)

powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się