Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

Dnia 05.02.2007 o 16:37, Immortal 1 napisał:

-Nie byłbym taki pewny twojego planu, Aldarionie.Pamiętaj, że Wielki Brat cały czas nas widzi...Jak
na razie, to mi starczy salon, a z tym taranem raczej nie wypali.Skoro Wielki Brat wziął nas
do tego programu, to wiedział chyba, że jesteśmy nieobliczalni i takiego niebezpiecznego mebla
jak stół nie zostawiłby bez jakiegoś zabezpieczenia...W sumie to zapewne zabezpieczenie tkwi
w kuloodpornych, pancernych szybach i metalowych drzwiach, których nawet Pudzian nie wyważy.


W du*ę z wielkim bratem.
Nie mam zamiaru siedzieć jak konserwa w tym domu, wdychając zapach potu unoszcego się w powietrzu po całym dniu gry - wentylacja, jeżeli takiowa istnieje - najprawdopodobniej padła.
Z drugiej strony masz rację - wszystko przygotowane tak, że o ucieczce nie ma mowy.

Może nasz small brother wciśnie taki cudowny przycisk, który umożliwia wyjście na zewnątrz?
Trochę swieżego powietrza z pewnością nie zaszkodzi - ruchu też, a jak już mówiłem nie każdy chce robić z siebie pajaca na oczach milonów ludzi ganiając w salonie za nakrętką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Łup, łup...
Słodkiego z "południowej" grzemki obudziły hałasy grających. Jakoś natychmiast przestało mu się chcieć spać i dołączył do jednej z drużyn.
- Ej! Ja gram z Wami! Czego podajecie tylko do Marka?! Nawet nie wiecie co ja potrafię.
Efektownym wślizgiem wbił sie pod nogi jakiegoś gracza i widząc kilku zawodkinków biegnących do niego natychmiast zagrał tobiemu, stojącemu na wolnej pozycji. ;)
- Taaak! - krzyknął jak piłka zatrzepotała w siatce... stojącej za krzeslem. 5:4.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- No świetnie - ucieszył się Fot widząc, że liczba mieszkańców domu Wielkiego Brata chcących pograć w nakrętkę nożną zwiększa się z każdą chwilą.
- Panowie, naliczyłem 6 graczy, dlatego może teraz dokonamy jakiegoś konkretnego podziału 3 na 3, bo z tego, co widzę, to każdy nowy zawodnik dochodzi do drużyny, w której gram ja, tobi i Marek.
Pozostali spojrzeli po sobie i faktycznie - w drużynie Kalkulatora grał teraz jedynie Avalon, zaś cała reszta stanowiła drugą ekipę. Ponieważ nikt za bardzo nie kwapił się do ''zmiany barw'' Fot wyszedł z następującą propozycją:
- Dobrze, to ja dojdę do drużyny Kalkulatora i Avalona, zaś wy - zwrócił się do Marka, tobiego i Pączka - będziecie stanowili drugą drużynę.
Za moment gra została wznowiona. Fot podał nakrętkę do Kalkulatora, ten podbiegł do Marka, udał zwód, po czym odegrał do Franciszka, ten na szybkości minął tobiego, a następnie stanął oko w oko z Pączkiem i nie zmarnował okazji.
- 5:5! - krzyknął uradowany Fot przybijając "piątkę" Kalkulatorowi. - Bardzo dobrze! Teraz należy pójść za ciosem! Oby tak dalej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Avalon dzielnie bronił bramki swojej drużyny, właśnie szedł na nią Tobi... strzela, i nie trafił, Avalon odegrał nakrętkę do Fota i przygotował się. Określienie "dzielnie" było tu uzyte przypadkiem, bo Avalon miał trochę wpadek. Jednak gdy tylko myslal o tych agentach co moga im przeszkodzic grał dużo lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Fot podał do Avalona a Kalkulator jakimś cudem przeciął te podanie i huknął z całej siły w "bramkę" rywali. Nakrętka przeciął linię bamkową i zatrzepotała w siatce. 6:5
-Świetnie jest pograc w piłeczke lub nakręteczke- powiedział Kalkulator ciesząc się bramką. Jednak wiedziałże wśród nich są dwaj agenci. Kalkulator czuł się troche słabo. Nie mógł zjeśc kanapek ze swoją ulubioną mielonką "JAGA", nie mógł zjeśc takiej samej kiełbasy i co najgorsze nie mógł pograc na kompie...
-No ale gramy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po celnym podaniu od pączka piłka trafiła pod nogi Tobiego. Zrobił nią w powietrzu parę żonglerek, podrzucił pod sufit i kopnął z całej siły z owleja w kierunku bramki chronionej przez Avalona. Ta niestety trafiła w słupek (czyt. nogę od stołu) bramki. Po rykoszecie trafiła do Marka, a ten pięknym, technicznym lobem bez przyjęcia umieścił ją w siatce bramki. 6:6. Szanse są wyrównane. I pomyśleć, że tak dobrze się razem bawią, a jeden z nich to perfidny agent, który tylko udaje, że dobrze się bawi. Tak naprawdę eliminuje graczy, i robi do nas dobrą minę. Ale dobrze, że chociaż mamy kogoś do pomocy. Inaczej byłoby trudno. Przestał w końcu rozważać, a skupił sie na szybujacej ponad żyrandolem piłce. Przyjął ją ładnie na klatkę piersiową, i celnym pół-wolejem umieścił pomiędzy słupkami. 6:7

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mirosław cały wieczór poprzedniego dnia spędził na grze w pokera z nowymi przyjaciółmi, a później układaniu wieży Eiffela. Niestety karty które kupił poprzedniego dnia były felerne, zwykłe papierowe, nie zaś plastikowane, tak więc nie mógł ułożyć z nich nawet małego domku. Trudno, oglądał sobie dom, gawędził z towarzyszami i czas mu miło zleciał.
Następnego dnia dowiedział się, że opuścił ich jeden z uczestników - jakiś tam Gierz, z którym nie miał okazji się bliżej zapoznać. Cóż, tak więc jak obliczył miał 7,(692307) % szans na wygranie. Czyli nieco więcej. Choć czy nie byłoby milej, gdyby podzielić się pieniędzmi po równo? Mu by wystarczyło, ale inni pewnie chcieliby więcej.
Zaskoczyła go nieco zmiana zasad, wśród nich byli dwaj agenci, będą musieli, jak powiedział Duży braciszek. Bo inaczej kolejni będą opuszczać ich szeregi i będzie kiszka. Ale ten dreszczyk musi zawsze być, bo co było by bez niego?
Z ciekawością obserwował grę w piłkę. Wynik był coraz wyższy, Likwidzki sam niezbyt przepadał za piłką [on wolał być sędzią, choć tutaj pewnie nie byłby przydatny]. Tak więc patrzał, ja kco chwila piłka wpadała do bramki ,aż w końcu wstał i podszedł do Fanafilmu, który oglądał jakiś film na swoim bajeranckim iPodzie, którego dostał od jednego z uczestników i spytał:
- Masz może "Człowieka z Marmuru" na tej cudownej maszynce? Bo nagle naszła mnie chętka na obejrzenie tego fajowego obrazu... Myślę, że dobrym miejscem na ukrycie się przed kamerami byłaby łazienka - tu podrapał się po głowie i przypomniał sobie, że oglądając niegdyś jedna z edycji podobnego programu dawali również filmy z łazienki. Co do samej ich zawartości... - zaczerwienił się, lecz po chwili dodał - Chociaż mogę się mylić. A może by tak założyć czapkę - niewidkę. Jedyne 51,95 w niektórych butikach. Chociaż ja swojej nie wziąłem. A może ma ktoś - spytał odwracając głowę, by akurat zobaczyć kolejnego, pięknego gola.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Coś się dziś wieczór zapowiada strzelanie .Wszyscy się beztrosko bawią a tu godzina 0 coraz bliżej .Zdzisiek starał się obserwować wszystkich, niestety ciężko o jakiekolwiek wnioski .Jednym słowem trzeba będzie losować trzeba powoli zacząć robić losy .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Marek zmęczony trochę tempem gry, rozejrzał się wokoło.Wszyscy byli już wyraźnie zmęczeni nieustannym bieganiem, a więc trzeba było coś z tym zrobić.Marek zaproponował:
-Może zrobimy krótką przerwę?
-Jestem za...- powiedział wycieńczony Kalkulator.
-No przydałaby się.- rzekł Tobi.
Po jednogłośnym zatwierdzeniu decyzji udali się do kuchni w poszukiwaniu mineralnej.Avalon zaczął baraszkować po szafkach, zaś Fot postanowił sprawdzić lodówkę.Otworzył ją i ujrzał sześciopak zimnych, półtoralitrowych butelek z wodą mineralną.Fot chwycił go i położył na stole.
-Panowie, znalazłem rozwiązanie naszego problemu.- rzekł z entuzjazmem Fot, wskazując na wodę.
-Nie gadaj tyle, tylko podaj jedną.- rzekł spragniony Pączek.
Po chwili Fot rozdał wszystkim po butelce, sobie także zostawił jedną.Po ugaszeniu pragnienia drużyny z powrotem ruszyły na boisko, z nowymi siłami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.02.2007 o 18:40, spider88 napisał:

Coś się dziś wieczór zapowiada strzelanie .Wszyscy się beztrosko bawią a tu godzina 0 coraz
bliżej .Zdzisiek starał się obserwować wszystkich, niestety ciężko o jakiekolwiek wnioski .Jednym
słowem trzeba będzie losować trzeba powoli zacząć robić losy .


Tak, przy tej ich beztroskiej zabawie, ciężko wyciągnąć jakiekolwiek wnoski.
Gdyby byli bardziej rozmowni... ale nie, oni wolą pokopać zakrętke, niż chociaż spróbować znaleść agenta.


Gdybym był na miejscu tych "innych" jednego wysłałbym do gry w piłkę a drugiego w miejsce kibica - by zwiększyć szasnę przetrwania.
Korzystając jeszcze z faktu, że tych grających jest mniej... Tak, dziś mój głos pójdzie na kogoś z football team.
Tylko na kogo?
Jeszcze się zastanowie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.02.2007 o 18:27, mtobi napisał:

I pomyśleć, że tak dobrze się razem bawią, a jeden z nich to perfidny agent, który
tylko udaje, że dobrze się bawi. Tak naprawdę eliminuje graczy, i robi do nas dobrą minę.


Podczas biegania po salonie za nakrętką Fot przysłuchał się słowom wypowiedzianym szeptem przez Tobiego. Hmmm, czy ktoś faktycznie tylko udaje, że ta gra sprawia mu frajdę? Niewykluczone. Zresztą popatrzmy na to z trochę szerszej perspektywy. Jakby nie było dziś wytworzył się podział na tych, którzy grają w "nakrętkonogę" oraz pozostałych, którzy nie podchwycili tego tematu. Możliwe więc, że jeden z agentów ukrył się w pierwszej grupie, zaś jego partner w drugiej. Jednak to tylko luźne przemyślenia bez żadnych konkretnych dowodów. Równie dobrze obaj agenci mogą znajdować się tylko w jednej z tych grup. Na tym etapie trudno o jednoznaczne wnioski.
Przemyślenia Franciszka przerwał nagle krzyk Avalona. Fot zauważył, że ów gracz posłał w jego kierunku długie podanie. Nie namyślając się długo uderzył on nakrętkę z powietrza, zaś ta po chwili wylądowała w okienku bramki drużyny przeciwnej - 7:7!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Avalon postanowił chwilę odpocząć i poprosił by go ktoś zmienił. Jak mówił spider zbliżało się wielkie strzelanie, a wiec ktos musi zacząć, ktos kto moze potem miec problemy z dojsciem do kompa, ktos taki jak Avalon. Dziś głosuje na Kalkulatora, właściwie to strzelam, ale opierając się na słowach Aldariona, który mowił, że jeden mafiozo prawdopodobnie jest w football teamie wybieram właśnie tę osobę z grona graczy w "nakrętkę"

###########################################

lincz (strzał) ---> Kalkulator

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja nie wiem. mam totalny mętlik. Nie mam pojęcia. Aldarion jest jak widzę skory do mieszania. Może właśnie on i jego kumpel nie są w football teamie, i dlatego akurat na nas zwala podejrzenia. Tak na serio to nawet zbytnio nie wierzę w tę teorię, ale w pierwszym dniu i tak niczego lepszego nie wymyślę.

***********
lincz -> Aldarion

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Zepsuło się, dziadostwo! - krzyknął Fanfilmu do Likwidzkiego,
- Co się zepsuło? iPo...
- Dziadostwo! Znaczy tak, iPod... Idę zobaczyć co reszta robi, za długo już tu przesiedziałem.
Wszedł do salonu i zobaczył... Wielki Nieporządek. Wielki Nieporządek składał się z poprzewracanych krzeseł, poprzesuwanych foteli i stołów i grupki zapaleńców grających w coś, co miało być podobne do piłki nożnej.
- Jasna... O jejku, znaczy się. Co tu się dzieje?
- Graj z nami! Tylko jeszcze drugiego znajdź! - krzyknął Pączek. Fanfilmu jednak nie posłuchał, ale na myśl o Pączku przypomniały mu się pączki, a co za tym idzie - jedzenie. Poczuł głód, więc poszedł do kuchni i wyszabrował kilka przysmaków. Wrócił do salonu, gdzie ciągle trwała sportowa walka.
- Hej, Avalon, weź se to, nie działa.
- Siedem do ośmiu! - krzyknął w odpowiedzi rozradowany gracz.
"Cóż, teraz z nimi raczej nie pogadam, chyba że..."
Łazienka była blisko salonu, co Fanfilmu perfidnie chciał wykorzystać. Ustawił się przy linii bocznej i poczekał, aż któryś z bramkarzy będzie wyjmował "piłkę" z siatki.
Osiem osiem. Nie no, remisu nie będzie.
Chwilę potem strzałem z daleka popisał się Fot. Gol! Osiem do dziewięciu!
Bramkarz drużyny przeciwnej wykopał piłkę, lecz Fanfilmu był na to gotowy. Złapał ją w locie i popędził do łazienki. Spuścił nakrętkę w toalecie...
- Na dziś koniec. Wygrał Fot i jego drużyna, dalej będziecie mogli sobie grać jutro. Teraz trzeba będzie popracować głowami. Może coś ciekawego powiecie. Bo Waldek Gierz już trochę doświadczenia w telewizji miał, więc "tym złym" mógł być ktoś, kto się go obawiał. Ktoś słaby i niedoświadczony. Ale kto to wie...

]:->

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To zo zrobił Fanfilmu nie było dobrym posunięciem. Parę osób zaczęło krzyczeć "mógłbyś dać nam do dziesieciu dojść !!" a druga połowa graczy rzuciła się a fanafilmu z pięściami. W pore się opamiętali i uświadomili sobie, że ma on rację:
- Ja już wytypowałem mojego kandydata - powiedział tobi.
- Ja też - dopowiedział mu Avalon.

Reszta postawiła na nogi stoły i krzesla, ogarnęła trochę bałagan i też zaczęła główkować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.02.2007 o 19:29, mtobi napisał:

Ja nie wiem. mam totalny mętlik. Nie mam pojęcia. Aldarion jest jak widzę skory do mieszania.
Może właśnie on i jego kumpel nie są w football teamie, i dlatego akurat na nas zwala podejrzenia.
Tak na serio to nawet zbytnio nie wierzę w tę teorię, ale w pierwszym dniu i tak niczego lepszego
nie wymyślę.

***********
lincz -> Aldarion



W tym momencie gry mieszać za bardzo nie ma co.
Cóż wiemy o innych, oprócz tego co celowo chcieli nam powiedziec?
Ta teoria, którą napisałem, wydaje mi się w tym momencie jedyną jaka istnieje - chyba że macie jakąś inną.
Tak więc zrobię jak już mówiłem - obstawiam jako kapusia kogoś z football teamu.
A nad nickiem się jeszcze zastanowie.


PS. No, chyba że uważasz mnie za takiego idiotę, który jako mafia wystawia teorię w pierwszym dniu...
Owszem, nowy to może jestem ale głupi... hmmm.... To też obstawiam na nie ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mirosław Likwidzki zaczął krążyć po pokoju, starając się trochę pomyśleć [co nie było dla niego zbyt częste]. Chodził tak i chodził, aż w końcu czując, że burczy mu w brzuchu [ z głodu, jak wydedukował] postanowił się posilić. Wszedł do kuchni, gdzie znalazł lodówkę. Otworzył ją. W środku nie znalazł zbyt wiele, ale kątem oka zobaczył na jednej z półek marchewkę. Schrupał ją ze smakiem, zaś gdy substancje odżywcze w niej zawarte dotarły do jego mózgu, ten zaczął intensywniej pracować, dzięki czemu przeniósł się jakby na wyższy poziom.
- A więc Szanowni Państwo - zaczął pochrupując końcówkę już karotki - dzisiejszy lincz nie jest zbyt pewny, jest raczej strzałem. Za mało poznaliśmy wszystkich tu zgromadzonych, by dokładniej wydedukować, kto jest agentem. Tak więc będę strzelał [ w kontekście tego słowa] i wybiorę Fiarota. Spokojnie, to tylko losowanie, tak więc niczego jeszcze nie wiadomo.
Popatrzył jeszcze na towarzyszy popychających Fanafilmu, który odebrał im źródło nielichej rozrywki, po czym usiadł i zaczął rozmyślać, a później układać pasjansa. Po chwili substancje zawarte w marchwi [jak choćby karoten] uciekły mu z głowy. Lecz trochę rozumku mu nadal zostało...

***********************
Lincz -> [random] - > Fiarot

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jak na razie powstrzymam się od jakiegoś mieszania wnioskami, głównie dlatego że ich nie mam .Mętlik w głowie mam straszny a takiego zamieszania dawno już nie widziałem .Tak jak już pisałem wcześniej padło więc na losowanie .Wszystkie karteczki trafiły do woreczka, komisja gier i zakładów nie zgłasza zastrzeżeń więc zaczynamy . Mieszamy ,mieszamy i jest .Jeden pechowiec na którego dziś padnie mój głos .
Werble :

******************************
Lincz ----->Fiarot
******************************
Uzasadnienie : Losowanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, znajdź mi kogoś innego, na kogo mogę coś powiedzieć, to zmienie głos :P Jesteś jedynym na ktorego znalazłem coś w miarę sensownego, a nie lubię strzelać nawet na pierwszym etapie gry :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Podczas gdy gra w „nakrętkonogę” toczyła się w najlepsze, Henryk Dadix postanowił porozmawiać z telewidzami. W tym celu ustawił się w ustronnym miejscu, naprzeciwko kamery, która dyskretnie śledziła każdy jego ruch. Wyszczerzył znaną już widzom szczękę i rozpoczął wywód:

„Idea: trzymajmy się razem, a zwyciężymy jest naprawdę wzniosła, ale czegoś tutaj nie rozumiem.” – Dadix podłubał sobie w nosie. „Jeśli zgodnie z nowym regulaminem programu Big Rother są wśród nas agenci, którzy zrobią wszystko, żeby wykopać z domu mieszkańców jednego po drugim, będą używali wszelkich dostępnych środków, aby swój cel osiągnąć.” – wytarł palec o swoje dżinsy. „Podstawową bronią agentów staje się więc manipulacja. Jeśli odpowiednio pokierują tłumem, ten załatwi za nich połowę roboty. W tym kontekście niebezpiecznym staje się spoufalanie i zbytnie zaprzyjaźnianie z mieszkańcami. Może się bowiem okazać, że uczestnicy programu, którzy za bardzo się ze sobą zżyją nie zauważą nawet faktu, iż tak naprawdę stali się marionetkami w rękach agentów. Samym agentom będzie na rękę to, że mieszkańcy są jednogłośni. Jeśli więc tajniacy zdobędą odpowiednią pozycję w grupie, zaufanie i szacunek, będą mogli dyktować swoje warunki i w konsekwencji tego, maszerować bez problemów po zwycięstwo.” – intensywny wysiłek umysłowy zmęczył Henryka, nasz bohater odsapnął ciężko i podrapał się po czole. Przez chwilę patrzył otępiony i przygarbiony na pustą ścianę. Wreszcie szare komórki wrócił do swojej standardowej wydajności i Henryk mógł kontynuować wywód. „Na czym to ja skończyłem… A, tak! Nie wydaje mi się, żeby sugerowanie się głosami większości było dobrym pomysłem. Każdy powinien przede wszystkim myśleć, choć to czasem boli, i dochodzić do prawdy samodzielnie. Ot co!”

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się