Zaloguj się, aby obserwować  
menelsmaster

Zapomniane Krainy - forumowa gra RPG [M]

4049 postów w tym temacie

"Mroczny? Niemożliwe, ten ciemniak siedzi przecież w czarnej puszcze a ja mam jasną, bialutką" - przeleciało przez myśl paladynowi gdy usłyszał mruknięcie Vilian.
Nagle mocne kopnięcie w plecy powaliło go wprost na nią. Cios za siebie i niedoszły Chuckus Norrissus (:P) leżał martwy a Gregor dokładnie na nowo poznanej towarzyszce.
- Może byś ze mnie zszedł ... paladynie - mruknęła Vilian akcentując nie to słowo co trzeba.
- Słyszałem, że twój kotek wypił mi całe mleko - mruknął w podobny sposób Gregor wciąż przytrzymując ręce złodziejki.
Jeden nieznany mu bliżej unik i Vilian była tuż za nim przytrzymując "nożyk" tuż przy gardle.
- No cóż - mruknął do siebie - różnie to się w życiu układa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bitwa zdawała się być skończona, ale chyba nie dla wszystkich...

- Śmierć ? - Mroczny rozejrzał się wokół siebie. Nie było już nikogo chętnego, a tym bardziej niechętnego do walki. Mimo to musiał się upewnić, zawsze mógł pojawić się jakiś śmiałek:
- Śmierć ??!!
SŁUCHAM ?
- Ooo… wreszcie ktoś odpowiedział. Zaraz…ty… czy ty ?
TAK.
- Oj… to chyba niedobrze… a może… Czy ja tego, wiesz ?
NIE, PÓKI CO NIE. JESTEŚ BARDZO POMOCNY.
- Więc po co odpowiedziałaś ?
ODPOWIEDZIAŁEM !!
- Muah… hehe… przepraszam. No więc ?
ZA KAŻDYM RAZEM KIEDY CIĘ SPOTYKAM I MAM DUŻO ROBOTY TY ZADAJESZ TO KRETYŃSKIE PYTANIE… JEST NIECO… MONOTEMATYCZNE. I NUŻĄCE…
- Acha… zmienię… postaram się… Czyli nie jesteś tu po mnie ?
- NIE. - Śmierć zaczął rozpraszać się w powietrzu.
- Szkoda… chyba…

- Co tam mruczysz murzynie ? - Gregor wyjątkowo brutalnie wyrwał wiadomą osobę z zamyślenia. Mroczny wypluł czyjeś ucho, przy czym paladyn jakby lekko zzieleniał.
- Nie twoja sprawa białasie…
- Ej, to było co najmniej niegrzeczne ! - wtargnął w rozmowę Farin.
- Będę mówił co mi się podoba !
- Ja mówię o tamtym kuszniku, dobrze wiesz. On był MÓJ !
- **** !
-…
- Uspokójcie się ! - do rozmowy wtargnęła elfka. - Zachowujmy się chociaż kulturalnie, nawet w czasie bitwy.
- *****, połamali mi łuk ! - Serafin szybko spostrzegł swój błąd, spostrzegł także dwa sztylety w oczach Eileen.
- Już idę Shan… - wyrwał się zwinnie elf.
- Mężczyźni… - podsumowała Vilian.
- Elfy… - dorzucił Mroczny. - Szyszkojady ! Śm… - powstrzymał się i zaczął nerwowo rozglądać się na wszystkie strony.
- To co teraz robimy ? - zadał bardzo trafne pytanie Darkus.
- Ktoś coś wspominał o wojskach z Neverwinter… - stwierdził Gregor. Zak zaczął szukać Puszka, a tak właściwie to nie spodobało mu się skąd te wojska są. A Puszek się najadł i drzemał w kieszeni astralnej…
- Tak, Furr miał chyba jakieś dokładniejsze informacje. - gnom najwyraźniej notował kolejne zwrotki pieśni, ale również przez cały czas zwracał uwagę na to co się dzieje wokół.
- Skoro armia czy raczej pospolite ruszenie Neverwinter kierowała się na Waterdeep to być może już się rozpoczęło oblężenia. Moim zdaniem rozpoznanie walką to nie byłby głupi pomysł. A przynajmniej powinniśmy się rozejrzeć wokół miasta. - Farin pogładził topór.
- Zgadzam się, to dobry pomysł. - do rozmowy dołączył się Hugo. Walka najwyraźniej mu się spodobała.
- To jak ? Zrobimy tu jako taki porządek i ruszamy pod Waterdeep ?
- Dokładnie. Kto jest za ? - zapytał powracający Serafin ?
- Chyba wszyscy… - Shan właściwie wyczytał z twarzy co po niektórych dalszą rządzę mordu, łupienia i tym podobnych zajęć…
- A co z wieśniakami i kapłanami, a także lordami, najemnikami i innymi naszymi sojusznikami ? - zapytała Eileen.
- Zostaną tutaj, my dokonamy tylko…
- Zwiadu ! - krzyknął wesoło Farin.
- Jak zwał tak zwał krasnalu… - syknął tajemniczo Mroczny.
- Ktoś wie może co się stało z moja butelka mleka ? Właściwie to była mieszanka wysoko białkowa, hormony wzrostu i tak dalej. Tą miksturę dostałem niedawno od pewnego alchemika i nie uwierzycie…

Stalowa skrzynia była zbyt ciężka by ktokolwiek z wieśniaków zdołał ją udźwignąć. Nawet w kilka osób. "Hieny" szybko pozbierały ekwipunek poległych żołnierzy i najemników wojewody. A ciała też jakimś cudem zniknęły…
- Bueeeeeeeeeeeeeeeeerk !!!!!!!! - zagrzmiało w kieszeni astralnej. Nawet Zak to odczuł…
- Świnia ! - skarcił w myślach Puszka.
- Glabrezu ! Nie świnia… ale chętnie bym jakąś zjadł…
Skrzynia była jedynie "lekko" porysowana. Puszka i tyle… ale stalowa. Puszka to nie interesowało jednak, podobno wszystko jest jadalne. No więc musiał sprawdzić, ale nie dało się tego wszamać na raz i twarde było… No więc zostawił to na miejscu…
Jak łatwo się domyśleć w skrzyni było złoto z podatków. Farin się cieszył… Zak również. Obaj stali jak wryci, gdy reszta drużyny zdecydowała oddać pieniądze wieśniakom, a właściwie lordom, którzy mieli rozdać każdemu po równo. A miało być tak pięknie…

- Zebrać sprzęt, opatrzyć rany, za pół godziny musimy być na szlaku do Waterdeep !! - zagrzmiał Gregor. Drużyna dość szybko się uwinęła, no właściwie z walki wyszli bez większych obrażeń. Zeppelin z całą drużyną na pokładzie wzbił się w powietrze. Taki transport był może i ryzykowny, ale mieli spore szanse pozostać niezauważeni i mogli szybko wrócić do wioski w wypadku kolejnego oddziału wojsk wojewody. I dopilnowali, aby Marr nic nie pił przed lotem… Jako, że zapadła już noc sterowiec był właściwie niewidoczny, a elfie oczy doskonale widziały w ciemności. Tak więc mieli duże możliwości o ogromne pole widzenia. Przy pomyślnych wiatrach polecieli ku Waterdeep, aby sprawdzić pogłoski o armii z Neverwinter mającej na celu załatwienie sprawy postrzelonego wojewody…


[ Jesteśmy na pokładzie sterowca i lecimy ku Waterdeep. Proszę się nie wychylać… Jest noc, każdy wie :P Możemy swobodnie rozmawiać między sobą. Powiedzmy, że Upiór się gdzieś zapodział, ale ma niedługo dać jakiegoś długiego posta, więc póki co nie rozmawiamy o nim. No to pogadajmy… tematy dowolne w granicach rozsądku. Pytania jak zawsze i wszędzie do MG. Miauuu… Grrr !!! Hehe, tylko mi tu nie straszyć zemstą… Tak, to tez była ALUZJA. I wiecie do kogo :P ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Druid kurczowo trzymał się barierki. Wiedział już jedną rzecz. Nie lubi latania! Jak tylko wylądują, to rzuci się na ziemię. Zdecydowanie woli bliski kontakt z Matką Naturą. Bezpośredni. Nie na taką wysokość. Toż to zgroza dla przywoitego Druida wznosić się w przestworza. Jeszcze pod ziemię owszem. Ale nie nad. A co będzie jak spadną? Jak ktoś ich zestrzeli? Jak jeszcze wiele innych rzeczy? Już wolał iść piechotą! Chyba. Ale tam mógłby zabłądzić. Ale Druid? I zabłądzić? Z wilkiem u boku? Co się tam wyprawiało w głowie Marvola? Późna pora, bitwa, zmęczenie i lot dawały się wyraźnie we znaki. Czarne myśli ogarniały Druida. Czarne? Mroczny, wypad! No, tak lepiej... Lot jednak trwał nieprzerwanie dalej. Pod nimi powoli uskakiwały lasy, pola, rzeki, łąki, pastwiska... Szkoda tylko, że Marvolo prawie nic nie widział. Nie był Elfem. Więc niewiele widział. I nie był takim maniakiem ciemności jak Mroczny.
-Czy mi się wydawało Zak, czy na polu zaczynałeś mówić coś na Ś...?
-Co? Śmie...! Wredny!
-Hah, co, już Ci się znudziło?- dociął Gregor.
-Biały, siedź cicho! Nie wzywaj imienia nadaremno, muahaha!
-Wariat...
-Nie ja sam!
-Tak. I jeszcze to coś Puszkowatego...-odburknął pod nosem Paladyn. Mroczny chyba już tego nie dosłyszał.
Marvolo powoli przecisnął się do Serafina.
-Widzisz coś?
-Same pola. Ale ufam Marrowi. Doprowadzi nas.
-To i tak widzisz więcej ode mnie. Bo ja niemalże nic.
-Ale nie czujesz Natury?
-Gdzie? Tutaj? Tyle nad ziemią? Nie ma mowy... Za daleko.
-To trzeba się było rodzić Elfem.- odrzekł z zadziornym uśmiechem Serafin.
-Trzeba było jednak gasić tą świeczkę na noc...- odszepnął Druid z leksza zaczerwieniony.
Niech to, gdyby było tutaj więcej miejsca to bym się przespał... Marvolo nie miał jednak wyjścia. Wrócił na swoje stare miejsce przy barierce i wytężał wzrok starając się coś dostrzec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Tak. I jeszcze to coś Puszkowatego...-odburknął pod nosem Paladyn

Mówiąc to paladyn odszedł na bok mrucząc:
"Ależ bym się mleka napił" ...

----KILKANAŚCIE MINUT PÓŹNIEJ ----------

- Ty to zrobiłeś, prawda? Bo nie wierzę, że Czarnuch je wypił. On mógłby do niego najwyżej nasikać - paladyn siedząc trzymał tuż przed twarzą mordkę kota i wpatrywał mu się głęboko w oczy - Powiedz prawdę! Przekabacił cię?!
- Miau ... - kot odwrócił głowę jakby ignorował słowa Gregora
- Pamiętaj! Mleko jest białe a ty lubisz mleko, rozumiesz? A Mroczny jest czarny ... ciemniak taki, rozumiesz? To ty go nie lubisz ... i nie jedz ani nie pij niczego co ci da bo może cię utruć, rozumiesz?
- Miaurrr ...
- No cóż - mruknął do siebie paladyn spojrzawsze raz jeszcze na "winnego"- nie widzę w tobie za grosz skruchy. Jesteś już spaczony ... trzeba to zakończyć.

Vilian rozmawiając z Serafinem odwróciła na chwilę głowę w stronę miałczącego kota.
Paladyn trzymał go za ogon za barierką z wyraźnym postanowieniem w oczach.
- ANI MI SIĘ WAŻ!!! - wrzasnęła tak, że ci co spali to się pobudzili a Gregor szybko cofnął rękę ... wraz z kotem oczywiście.
- Ja przecież żartowałem, ja nigdy ... chciał okolicę pooglądać to go wychyliłem ...
- Jeszcze raz któryś z was go dotknie ... - mówiła z gniewem uspokajając roztrzęsionego kota i patrząc raz na paladyna raz na Mrocznego - a zabiję obydwóch!!
- Śmierć??!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Vilian spoglądała w noc. Lubiła noc. Mrok zawsze otulał ją szczelniej niż płaszcz. A i w ciemnościach potrafiła dostrzec to i owo. Nie tak dobrze jak elfy, ale zawsze. A i wysokość nie była jej straszna. Nie raz i nie dwa śmigałą zręcznie po dachach kamieniczek w miastach w księżycowe noce, wracając z "roboty". Niezbyt cieszyła się na myśl o ataku miasta. Ona znacznie bardziej wolałaby przejśc podziemiami. Borąc ze sobą tych paladynów od Darkusa i kapłanów miejli jako, taką szansę. Zwłaszcza, że podziemiami można było się dostać w ciemną uliczkę tuć obok ratusza. Co więcej - do owych podziemii łatwo było się dostać od portu. Wystarczyłoby teoretycznie "wejść" od strony morza. Mając ze sobą dwójkę magów to nie była żadna przeszkoda...

- I tylko świerszcze w blasku wieczora grają im na śmierć... - burczał pod nosem Marr szkrobiąc coś na kartce. To wyrwało Vil z zamyślenia. Nie spostrzegła się nawet jak Fill spał tuż obok jej nóg. Schyliła się i wzięła go na ręce. Ten tylko zamruczał lekko. "A nie mówiłam, że się przejadł? Teraz będziesz spał gamoniu, kiedy zaraz czeka nas robota? " - w myślach prawiła mu wyrzuty jednocześnie gładząc go po prążkowanej głowie.

- Niańczysz go jak dzieciaka. - burknął mroczny - A z niego ma wyrosnąć duuży... hmm... tygrys? - stwierdził nie do końca trafnie.

- Jasne... Ze starego kocura to będzie co najwyżej parę pcheł.

- Starego? - zapytał Gregor nieco zdziwiony spoglądając na kociaka. Eileen tez się obejrzała.

- No... Jest ze mną odkąd pamiętam. - powiedziała Vilian. Elfka przyglądała się kotu. Ten najwyraźniej uczuł to, bo też mierzył ją zielonymi, kocimi oczyma. Vil jednak nic sobie z tego nie robiła i odwróciła wzrok w ciemną dal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Miroku skrył się w lesie. Kolejny oddział wojewody. Drużyna ma kłopoty. Cóż, na razie radzę sobie pokonując oddziałki. Może to im pomoże. Dobra, zaczynamy. Skrytobójca wyjął łuk. Był „nieco” ulepszony, parę run sprawiło, że strzały były znacznie szybsze od łuków produkowanych masowo. A do tego zatrute strzały, na czym się Miroku znał. Łuk nazwał Hotaru. Zamierzał dać go Philowi gdy sam wróci do zespołu. Usłyszał rozmowę wojów-
- Hehe, ten elf. Złapaliśmy go, a teraz wola wojewody co z nim zrobi.
- Będą tortury, na pewno.
Dla Miroku to było za wiele. Przyczaił się, naciągnął łuk i......strzał. Zatruta strzała zrobiła swoje. Wbiła mu się pięknie w gardło. Teraz skrytobójca błyskawicznie rzucił shurikenami w dwóch innych. Trupy. Miroku wziął Kokoro Yashę. Szybkim atakiem z krzaków zabił pierwszego. Drugiego przepołowił w pasie. Został ostatni - dowódca. On potrafił trochę więcej. Zablokował pierwsze natarcie, i spróbował wyprowadzić serię. To nie był problem. W końcu zamiast szermierki znacznie łatwiej odciąć mu dłoń. Popatrzał na drzewo. Niesamowicie szybko trafił w nie strzałą. Odszedł w kierunku wsi. Może tam kogoś znajdę. Postanowił szybciej skierować się w tym kierunku. Zaczął skakać, zupełnie jak demon ponad drzewami z jednego, na drugie....
[ Wracam! Hotaru z japońskiego- Świetlik (trochę nieadekwatna nazwa ;p)]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

" Jeszcze tylko kawałek" - powtarzał sobie w myslach dunmer bez ustanku. - "Tam mnie nie znajdą".
Lee pędził doliną w kierunku kryjówki. " Jeśli uda mi się, zginą". Jeźdźcy pędzący za nim zorientowali się, że banita przez nich poszukiwany coś knuje. Jeszcze bardziej popędzili konie. Te już niemal zdychały z przemęczenia. "W jaki sposób ten elf potrafi tak szybko biec?" - zastanawiali się wojownicy. Lee nie miał szczęścia tego dnia. Został w jakiś sposób okrążony i otaczali go teraz trzej mężczyźni w zbrojach płytowych na gniadych rumakach. " Niedobrze, a jednak to się teraz stanie" - Lee uśmiechnął się ponuro.
- Jesteś otoczony - zabrzmiał dumny głos należący najwyraźniej do dowódcy - poddaj się, albo zginiesz bandyto!
- Czy ty wiesz [na to słowo elf najbardziej położył nacisk] co może tu się zaraz stać? - Padła odpowiedź , głos był gładki, lecz pełen pewności siebie. - Wasz szef odebrał mi BARDZO WAŻNĄ rzecz. To ... -tu urwał i musiał odetchnąć by zachować spokój. - Ostrzegam was!
- Takie gadki to możesz wciskać swojemu dowódcy... - tu urwał przestraszony, gdyż oczy dunmera stały się wściekle czerwone. - Poddaj się lub zgiń.
- Wybieram odpowiedź B! - mruknął ironicznie - I co? Wygrałem? Nagrodą jest zapewnie autograf waszego szefa i twój łeb nabity na pal? - Lee uśmiechnął się pierwszy raz tego dnia.
- AAAAArgh.- dowódca w srebrnej zbroi, lecz w 2/3 czerwonej od krwi wyciągnął swój wypolerowany miecz w pochwy. Zeskoczył z konia i wydał rozkaz pozostałym - niech z jego włosów zrobią mi preukę, a z gałek ocznych naszyjnik dla mojej żony. Zabić go. - Tu przybrał znakonicie znaną nocnemu łowcy pozę.
- W waszej kończącej się już księdze życia widzę tylko ostatnie podarte i obryzgane atramentem słowa.
To co miało się tu wydarzyć dla nikogo nie skończyło się szczęśliwie.

[mam nadzieję, żę się początek podobał. Niedługo ciąg dalszy. czy coś nie pasuje do tematu?]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Była piękna gwiaździsta noc gdzieniegdzie płynęły z wolna obłoki, przez które księżyc rzucał swe blade łagodne światło. Wiatru nie było prawie odczuć, a za przewodników mieliśmy elfów, którzy świetnie widzą w ciemności. Hugo podszedł pierwszy raz do Eileen, stała koło niej Vilian, którą miał już możliwość poznać.
-Witam, nazywam się Hugo Polkieton, zapewne ty jesteś Eileen. - powiedział.
-Tak, mam na imię Eileen i zdążyłam się dowiedzieć, kim jesteś. – uśmiechnęła się elfka – Po incydencie z Mrocznym i twym upadku zapytałam o to Gregora. Bo nie było nam dane porozmawiać w tym pośpiechu.
-Wiem dość wiele wydarzyło się w mym życiu jak na te kilka dni. Wybacz, iż nie miałem czasu.
-Nic nie szkodzi- odpowiedziała, a chwilę potem dodała. -Powiedz jak ci się podoba takie życie? – spytała mierząc mnie zielonymi oczyma.
-Ehh....Trudno powiedzieć, nagle całe me doczesne życie wywróciło się do góry nogami, zabiłem wielu ludzi i ciągle czuję się jakbym był w… - zaciąłem się na chwilę szukając właściwego słowa - … szale walki. Ale poznałem również wspaniałych przyjaciół, spędziłem z wami kilka pięknych chwil oraz mówiąc szczerze zabijanie mi się spodobało. -
Rozmawiał jeszcze chwile z elfką i poszedł do pomieszczenia gdzie była większość drużyny. Przypomniał sobie nagle, iż ma prezent dla Marr''a i postanowił wykorzystać tę chwilę i dać mu go. Gnom właśnie miał przerwę i usiadł by upić nieco z bukłaka. Hugo podszedł do niego i w tle wesołych rozmowów drużyny wręczył Marr’owi lunetę. Ten nie ukrywał radości, podziękował mi pytając skąd miał soczewkę. Odpowiedzią był szczery uśmiech Shana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sterowiec powoli i dosyć cicho unosił się nad lasem. Niebo rozgwieżdżone słychać tylko cichy stukot silników.
Shan sedział sam. Nie zastanawiał nad stosunkiem jego do pozostałych w drużynie. Wyszedł z prostego założenia: "Ktoś będzie chciał o czymś porozmawiać to do mnie zagada, jeśli będzie potrzebował pomocy to chętnie mu jej udzielę"
Tak naprawdę elf ciągle myślał o wydarzeniach, które miały miejsce wcześniej i o porwaniu Phila. Czuł się za to odpowiedzialny. Teraz siedział na jakieś skrzyni w sterowcu wpatrując się w bezkresną otchłań nocy, a gdzieś tam jego przyjaciel mógł cierpieć. Widział, a właściwie czuł, że Eileen jeszcze bardziej brakuje Phila.
- To było już wyczuwalne podczas walki, jej energia magiczna jest czymś zaburzona, to nie oznacza, że słabnie, ale to, że jest coś co nie daje jej spokoju...
Właśnie spojrzał na Eileen. Wydawała się być rozbawiona długimi rozmowami z Vilian, jednak co czuła w głębi wiedziała tylko ona, Shan mógł się tego domyślać.
Nad czym jeszcze rozmyślał ów mag? Zastanawiał się jakie będą dalsze losy tej jakże zróżnicowanej drużyny i gdzie podział się Miroku. Ledwo co do nas dołączył i już zniknął...
Było wciąż tyle pytań, wciąż tyle nierozwiązanych rzeczy, ale teraz najważniejszy był Phil i usunięcie wojewody.

Elf dopił do końca herbatę i wstał podchodząc do burty sterowca wpatrując się w ciemnogranatowe rozgwieżdżone niebo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[ Po pierwsze proszę mniej rozmawiać przez gg, a więcej na forum. Zamiast zadawać pytania na gg, lepiej wplączcie je w fabułę i skierujcie do odpowiednich osób (osoby). Miroku oczywiście wraca na listę i mam nadzieję, że już się więcej razy nie zgubi. Proszę też Liquida, żeby się do mnie odezwał na gg: 8455343 i przy okazji przedstawił z grubsza swoją postać. Wtedy też zrobię aktualkę listy. Do poniedziałku prawdopodobnie mnie nie będzie wcale, co najwyżej po 20-22. Praca... I jeszcze jedno do Liquida: tu nie umieszczamy swoich opowiadań tylko piszemy drużynowo, zapoznaj się najlepiej z fabułą z ostatnich kilku stron. Zobacz jak to ogólnie wygląda. Dziś jeszcze powinienem dać posta z naszym lądowaniem, więc będziesz miał możliwość podłączenia się do drużyny... ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Darkus spojrzał się na kota. Nie lubił kotów. Szczególnie tych ciemnych i starych.
Koty to darmozjady-pomyślał.
W latającym statku było ciasno, ale znośnie. Inkwizytor polubił gnoma za jego pomysłowość.
-Ciekawe, co ten gnom jeszcze potrafi?- w myślach zapytał sam siebie- w sumie to musi być fajny. Powinienem pogadać z nim. Może okazać się wspaniałym przyjacielem takim jak Farin, ale to później teraz walka z wojewodą...
Widać było, że elfka wreszcie znalazła przyjaciółkę do plotek. Darkus też się cieszył z tego powodu, bo uważał, że Eileen była samotna w grupie samych chłopów. Mroczny zachowywał się jak dzieciak. Przyczepił się do kota jak rzep psiego ogona. Gregor wciąż wykłócał się z Mrocznym. Inkwizytor nie miał czasu by spoglądać na resztę drużyny. Szczerze mówiąc po bitwie czuł się zmęczony no i właśnie, dlatego zasnął.

Duży ogród. Cały w kolorowych kwiatach i drzewach palmowych. Na środku ogrodu stał mały Darkus. Jeszcze jako dziecko. W ręku trzymał drewniany miecz, a w drugiej tarczę. Koło niego było kilku innych chłopców i jedna dziewczynka. Tak. Bawili się w wojnę.
- A masz!
- Ty też!
- A może teraz w berka?
- Nie! Lepiej chowanego!
- Tak!
- Dzieci śniadanie!
-Taak!- krzyknęły chórem i pobiegły do jadalni.
Wielki stół. Na nim ciastka, ryby, różne zakąski, wędliny, miód, jajka. Dalej sałatki i na samym końcu deser. Pyszne śniadanie w jednej chwili skończyło się.
- To co teraz robimy?
Do sali wpadł duży mężczyzna w złotej szacie. Był silny, z długą brodą i dziwnym mieczem u pasa.
- Dzieci dziś pierwsza próba!
- Jaka? Jaka?
Mężczyzna wyjął ciastka.
Każdy z was niech weźmie ciastko, ale nie możecie go zjeść póki ja was widzę i Bóg, więc tak się schowajcie by nikt was nie widział, nawet sam Bóg Jedyny. Mahad, Kalid, Darkus, Benek i Incja wzięli po jednym ciastku i każde wybiegło do ogrodu. Prawie każde oprócz Darkusa.
Mahad zjadł swoje ciastko za drzewem. Kalid w krzakach. Benek wrócił do jadalni i zjadł ciastko pod stołem. Incja schowała się za jakiś duży posąg,gdzie szybko je skonsumowała, a Darkusek stał w miejscu i smutny nic nie robił. Po chwili reszta dzieciaków wróciła do jadalni, gdzie czekał na nich mężczyzna.
- Czy wszyscy zjedli ciasta tak by nikt, a nawet sam Bóg nic nie widział?
- Tak!- krzyknął Kalid
- Ja też zjadłam- krzyknęła Incja
- Smaczne było- dodał Mahad
- Można jeszcze jedno- wtrącił Benek
- A ty Darkusie? Zjadłeś ciastko?
- Ja... Nie zjadłem...
- Jestem z Ciebie niezadowolony...
Dzieciaki śmiały się z Darkusa.
- Ale jeszcze bardziej jestem niezadowolony z reszty!
Mahad i reszta wstrzymali śmiech.
- Darkusie czemu nie zjadłeś ciasta?
- Ja... ne chciałem, bo Bóg wszystko wie...
- Brawo! Czyż nie powiedziane jest, że nic nie da ukryć się przed Bogiem, więc czemu inni zjedli ciacha? Wszyscyś cię popełnili wielkie błędy i każdy z was zawinił. Wy, że zjedliście je, nie stosując się do instrukcji, a ty Darkusie, dlatego, że nie ochroniłeś rówieśnikow przed błędem!
Mimo wszystko dziś z was wszystkich najlepiej zachował się Darkus. Reszte żegnam.
Tak wyglądały trudne próby uczenia się wiary w pierwszych latach nauki Darkusa. Mahad zmarł z głodu, Khalid został żebrakiem. Incja została kapłanką, a Benek handlarzem. Każdy z tej czwórki mógł mieć inne życie, gdyby się postarał, ale nie zrobili odpowiedniego kroku. Tylko Darkus został inkwizytorem. Oddzielenie od rodziny i ciągła nauka przez wiele lat miały dać wydatny owoc. Inkwizytora.
- Darkusie przechodzisz dalej. Niech Jedyny Bóg cię prowadzi.

Sen urwał się.
Inkwizytor przebudził się na statku. Nic się nie zmieniło. Obudził się z powodu chwilowego wstrząsu. Żałował, że nie zobaczył dalszej części snu, który był tak naprawdę dawnymi wspomnieniami... Tylko czemu po tylu latach nękały paladyna?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Szpieg Jej Królewskiej Złości, lub mówiąc w języku potocznym pirat…, przechadzał się spokojnie po nabrzeżu portu Waterdeep. Co pewien czas notował sobie pewne uwagi, które mogły pomóc przy "wpłynięciu" do portu. W trzy godziny zdążył już sporządzić dokładną mapę portu, które statki zostają na dłuższy czas i co mają w ładowniach. Kilka złotych monet ułatwiło mu wybadać jak liczny jest garnizon portowy oraz ilu ogólnie żołnierzy stacjonuje w mieście. Sprawdzenie, który z fortów jest obsadzony, na dodatek niepełną obsadą, też nie było zadaniem trudnym. Właściwie nikt nie zwracał na niego uwagi jeśli tylko sypnął groszem.
- Zupełny brak wyobraźni…
Ale wszystko to było możliwe dzięki "uprzejmości" wojewody, to on wprowadził ten miły dla oka chaos. I wystawił im łatwą zdobycz… właściwie to kilka. Kilka pięknych brygantyn wypełnionych po brzegi cennymi towarami. Niestety nie mieli wystarczającej ilości ludzi. Co prawda dwustu stanowiło naprawdę dużą siłę, jednak w wypadku jakiegoś bardziej zdecydowanego oporu nie można było zbytnio rozdzielać załogi. Mogli zgarnąć najwyżej dwa statki i już było ustalone, że jednym będzie ten z najcenniejszym łupem, a drugi stanowiący najlepszą jednostkę zdolną do walki. Oczywiście jedno nie wykluczało drugiego, ale po zwiadzie okazało się, że niestety są dwa statki… a nie jeden silnie uzbrojony z wypchanymi po brzegi ładowniami. ''Duma Murann'' stanowiła łatwy kąsek, stanowiła jedynie element konwoju i nie miała ani licznej załogi, ani silnego uzbrojenia. To było zadanie statków z osłony, których to załogi na koszt szpiega, który musiał nieco zainwestować w ten "interes", upijały się w trupa. Statek ten, brygantyna, miał jednak ładownie pełne najróżniejszego rodzaju cennego ekwipunku, zaczynając od zwykłej broni, poprzez umagicznione, często unikalne okazy, dalej zbroje, inne pomocne "narzędzia", najróżniejsze zwoje i całkiem sporo cennych kruszców. Wszystko mogła… miała się przydać, a kupcy zawsze się znajdywali. Zresztą część sprzętu przyda się i samej ekipie… Korsarz notował sobie dalej i zaznaczył. Wyznaczył również trasę jaką miała wpłynąć fregata do portu i gdzie dokładnie miało dojść do "inwazji". Kilka kolejnych monet załatwiło już sprawę wolnego miejsca. Gorzej było ze statkiem wojennym. Mocno zmodyfikowany galeon klasy Imperator "Diabelska Ryba" miał naprawdę potężny arsenał. To była nie lada gratka, a mając taki okręt mogli zdobyć ogromną przewagę na całym Wybrzeżu Mieczy, no i ogólnie na wszelkich morzach i oceanach. Ich flota miała by naprawdę potężny statek. Tylko trzeba będzie dokombinować załogę. A tą jakoś się w coś wkręci, aby akurat nie było ich za kilka dni na okręcie. Może otruć… upić ? Coś się wymyśli… Ewentualnie wynajmie pokoje na nabrzeżu… Nawet się nie obudzą po pierwszej salwie…
- Teraz trzeba było zlokalizować dalsze zagrożenia… Tak… Zamek… Jest spory kawałek od wybrzeża, ale ten zakupiony ostatnio od krasnali z Archipelagu proch jest naprawdę niezły. Pociski burzące zrobią swoje… dotrą do celu. - zanotował kolejny punkt.
- A fort elfie ? - upomniała się towarzyszka, mimo wszystko wzbudzająca "pewne zaciekawienie" otoczenia, głównie męskiego… Zmodyfikowana lekka skórzana zbroja połączona ze skórzanymi, obcisłymi spodniami robiły swoje. Kobieta wyglądała naprawdę zabójczo… dosłownie i w przenośni.
- Ty mi zawsze lubisz przerywać… i mów ciszej. - uciął podejrzanie rozglądający się, krótko przystrzyżony elf. Nie nosił zbroi, ani płaszcza przez co wyglądał właściwie na handlarza. Może nieco rzucający się w oczy rapier troszkę go zdradzał. Ale reszta ekwipunku jak piękna czerwona bandana oraz kilka noży do rzucania, kama i dwa pistolety zostały na fregacie w jego kajucie.
- Przecież nas tu nie znają… jeszcze. Zresztą kto weźmie elfa za pirata…
- No… nikt. Właśnie dlatego zawsze wygrywamy…
- Nie pochlebiaj sobie… nadal nie zdobyłeś wielu… hmmm… po prostu jeszcze sporo ci zostało do zdobycia, a części prawdopodobnie nigdy nie zdobędziesz…
- To się okaże… A mówiłem ci dzisiaj, że pięknie wyglądasz ? - na twarzy czarnowłosego pojawił się szeroki uśmiech.
- Nawet nie próbuj zaczynać, i tak ci się nie uda…
- O tak… uda… mmm… O nich też często myś…
- Gdybyś nie był kapitanem ten sztylet… - elf właśnie w tej chwili jakby odleciał i zaczął wpatrywać się w kilka obrazków - listów gończych z portretami ściganych. Szybko przelustrował listę:
- Phil von Roden (przekreślone… dopisek ''nieaktualne'')
- Lech Kwaczyński alias Teraz Ja jestem Sprite, a Wy Pragnienie…
- Eileen Blue Rose alias Ognista Kula alias Nie Drażnij Mnie
- Serafin Sunstorm alias Świetlik alias Strieła
- Zaknafein de Evilfish alias Mroczny alias Zamroczony alias Śmierć alias Unikaj Z Daleka
- Shanhaevel alias Shan alias Dziadek Mróz
- Rincewind alias Za Nim ! alias Nie Może Nam Uciec
- Gregor alias Lord Gregor
- Farin Gothbry alias Topór Moradina alias Żywa Tarcza
- Furr alias Tam Pobiegł alias To Nie Twoja Sakiewka
- Darkus alias Świetlisty
- Marvolo Shadowhuner alias Obrońca
- Harry Potter alias Blizna
- Upiór z Dlivy alias Upiordliwy alias (zamazane…)
- Hugo Polkieton alias Gladiator alias Miecznik
- Miroku alias Ninja alias Szybki jest…
- Marr alias Marrbacca alias Ka Boom alias Baggins alias Waszmość
- Vilian alias (prawdopodobnie ktoś wyciął, wydrapał…)
- Lord Czarne Wiadro alias Lord Wiader
- Andrij Le Pepper alias Chepper

Elf przyglądał się szczególnie jednej osobie, czwartej na liście.
- Na co tak patrzysz ? - odezwała się towarzyszka wietrząc mimo wszystko podstęp i zakrywając szczelniej dekolt.
- Spójrz… - elf wskazał pewną osobę.
- Czy ja dobrze widzę ? Spokrewnieni ?
- Tak, na dod…
- Dwóch was nie zniosę !
- Nie zaprzeczę, ale hehe… drapichrust widzę zszedł na złą ścieżkę…
- Chciałeś powiedzieć dobrą ?
- O tak… A tak się cieszył z wstąpienia do Harfiarzy…
- Czy to oznacza dla nas kłopoty ? W naszej akcji ?
- Wręcz przeciwnie moja droga, prędzej pomoże. Brat zawsze pomoże bratu…- dwójka szpiegów zebrała już wszystkie potrzebne informacje i skierowała się ku bramie miasta. Za mniej więcej godzinę mieli dotrzeć do zakotwiczonej Gwiazdki Śmierci…

Sterowiec ze znaczną pomocą Marra i balansowaniem przez całą drużynę kadłubem, gładko osiadł na ziemię. Znajdowali się w lesie, około trzech mil od miasta. Zabezpieczyli sterowiec i zaczęli rozkładać obóz. To na najbliższy czas miała być ich baza wypadowa…

[ Spokojnie, jeszcze trochę pogadamy. Więcej rozmów ! Jesteśmy w obozie i liczę, że dołączy do nas Liquid. Dalszą akcję w razie mojej nieobecności poprowadzi wszechmocna Eileen, ale postaram się to z korsarzami :P wklepać sam… Nie mówię do jutra… ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Druid wypadł ze sterowca. Wreszcie czuł ziemię pod nogami. Miał szczerą nadzieję na to, że nie będą zmuszeni znowu tym lecieć. Nigdzie. Woli chodzić po ziemi. A teraz czas zacząć myśleć o obozie. Las? Teraz Druid miał go niemalże na jedno zawołanie. Jednak czy zdoła powtórzyć wyczyn z wcześniejszego obozu? Czyli otoczyć go szczelnie kodronem drzew? A dokładniej uśpionych Entów? Wolał nie ryzykować. Teraz jest potrzebny wszystkim. Jakby to się zakończyło tak jak wtedy, to nie byłby w stanie nic pomóc. A tego należało unikać. Za wszelką cenę musiał być silny. Ale wszalako zabezpieczenie mógł utworzyć. Nie tak doskonałe, ale zawsze jakieś jest. Druid stanął na środku polany. Parę ruchów rękoma, długa inktancja i dookoła niego zaczeły wyrastać liczne pnącza. Po chwili Marvolo znajdował się już kilka metrów nad ziemią, na wysokości początkowych bocznych gałęzi potężnych drzew. W tym samym momencie pnącza zaczęły rozchodzić się na boki. We wszystkie strony. Niedługo oplotły już one gałęzie i zaczeły się spuszczać w dół. Gdy dotknęły ziemi, ponownie w nią weszły. Teraz polana nie była widoczna ani z góry, ani od boków. Była to tylko lita ściana z roślinności. Na upartego można by się przyczepić, ze to tak dziwnie wygląda w środku lasu, ale raczej mało kto się tutaj zapuszczał z własnej woli. Jak zwykle drużyna miała szczęście. Na środku polany biło krystalicznie czyste źródełko. Wodę więc też mieli. Druid kolejną inktancją rochylił trochę pnącza tak, że były z polany cztery wyjścia, w cztery strony świata. Na górze też było parę otworów na wpuszczenie światła i powietrza tak potrzebnego do wszelkiego życia. Marvolo powoli skierował swoje kroki do Serafina.
-Polana chyba nadaje się już bardziej do użytku.
-Nieźle Marvolo. Nie spodziewałem się tego po Tobie...
-Sam bym tego nie zrobił. Ale Duchy Lasu mi teraz pomagają. Bardzo pomagają.
-Widać. Czyżbyś zakończył tamtą sprawę z Druidami?
-Tak. Moi bracia są już bezpieczni.
-Bracia?
-Dla Druida każdy inny Druid jest bratem. Ty jako Elf i Łowca powineneś to wiedzieć. Ale nie spierajmy się już o to. Co dalej zamierzasz czynić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Trzeba rozeznać się w sytuacji to podstawa...
-... i poszukać sojuszników. - wcięła się w słowa Serafina Eileen podchodząc do rozmawiajacych. Z uznaniem spoglądała na dzieło druida, wodząc zielonymi oczyma po kopule liści. - I ja wam nic nie chcę mówić, ale śmierdzi mi tu czymś... Czymś nie takim... - stwierdziła elfka.
- Zło! - powiedział aż za głośno, a może raczej krzyknął Mroczny budząc przysypiającego Gregora.
- Czy.żby zmienił repertuar? - zapytał Hugo podchodząc do nich. - Swoją drogą może byśmy troszkę odpoczęli. Nieprzespana noc daje się nam we znaki.
- Piękna, nie przespana noc - przerwał mu Marr znad swej mandoliny, którą zawzięcie stroił. - Zbudzona czerwoną różą poranka...
- Ta, jasne. Życzę miłego spania na rosie... - stwierdziła Vil wskakując na drzewo i usadawiając się całkiem wygodnie na jednym z konarów.
- Miau? - doszło do uszu zgromadzonych i po chwili szare prążkowane futerko śmignęło po pniu drzewa. Po chwili z góry dochodziło do nich miarowe mruczenie.
- No, przynajmniej on jeden jest zadowolony. - uśmiechnęłą się Eileen pozbywając się błękitnego płaszcza z ramion. - Nie wiem jak wy, ale mi osobiście wystarczy opłukać twarz nad źródełkiem. I wam też to radzę. - stwierdziła Eileen idąc w stronę źródełka. Raz po raz światło ranka przenikające w przesmykach między liśćmi migotało w jej brązowych włosach. Ale nikt chyba na to nie zwracał uwagi, bo wszystkich pogrążyła rozmowa o dalszych planach.

[No to tak... Wszystko co chcecie wiedzieć dowiadujcie się tutaj. A teraz pogadajcie sobie - powiedzcie co moglibyśmy zrobić, poplanujcie, pomyślcie nad tym co może wam się przytrafić :P I jakoś tak...]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dla wojownika, jakim był Lee starcie z trzema żołnierzami hrabiego nie było wielkim wyzwaniem. Jednak, gdy cała trójka była już gotowa do walki i zamierzała zaatakować coś miało się stać. Lee gardził walką w zwarciu to przedstawiciel gatunku ludzi, dla których honor nie był ważny. Dlatego Lee często bawił się z wrogami w kotka i myszkę , denerwował i rozpraszał ich różnymi gestami lub mimiką. Od bezsensownej szermierki wolał zakradnięcie się i ogłuszenie wroga lub od razu zabicie go strzałem w tył głowy. Mimo to Lee nie był zły. Tak sądził. Jego psychika zmieniła się na zawsze pewnego dnia. Teraz nie było czasu na wspominki, trzeba walczyć.
Sztylet drżał w dłoniach dunmera, to widziała cała trójka wrogów. Nie widzieli oni jednak iskry elektryczności chaotycznie przelatującej po ostrzu. Lee odetchnął. Teraz już na pewno nie będzie miał spokoju.
- Twoje cierpienie przejdzie do historii tej krainy jako szczyt wszelkiego bólu. - brzmiało być może ostatnie zdanie w życiu tego człowieka. Tajemniczy elf milczał. Dowódca uniósł klingę. Dwójka żołnierzy zeskoczyła z koni. Jeden wyjął topór, drugi długi łuk pokryty licznymi znakami nieznanymi bohaterowi. Ustawili się obok siebie, dokładnie przed Lee''m, za nim był las. Przed twarzą Lee jeszcze raz zabłysła dobrze znana twarz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie rozmowy ucichły jak mieczem ucią gdy na środku polany otwożył sie owal portalu, a z niego wypadła ciemna postać z krzykiem:
-No chodź tu! Byłeś taki twardy atakując z zaskoczenia to teraz zmierz sie ze mną na Moich warunkach. CZEKAM!
Jednak odpowieź nie nadeszła a mag zorietował sie że jest otoczony i celuje w niego bliżej nie określona liczba mieczy:
-Śmierć!! -postać w czarnej zbroi ockneła sie jako pierwsza
-Zak! Czekaj!- elf z łukiem powstrzymał wojownika- Daj go przesłuchać zanim go zabijesz!
-Musze?
-Spróbuj tylko podejść a zobaczysz jak wygląda tamten świat!- odgryzł sie mag
-Uwież mi nie ma tam nic ciekawego- odparł elf -A co do ciebie to kim jesteś, z kąd sie tu wziołeś, i co zamierzasz?
Czarodziej do tego czasu zdążył sie już przyjrzeć grupie.Cholera, przynajmiej dwójka z nich zna sie na magi....Ten koleś w tej czarniej zbroi też wygląda na zaprawionego w bojach, a od tego elfa promieniuje coś dziwnego....Nie będzie łatwo... Lepiej narazie zgodze sie na te ich pytania...
-Nazywam się Kain, jak już niektórzy z was mogli się domyślić jestem magiem, do niedawna miałem całkiem niezłą posade u jednego w Waterdeep dopuki nie pojawił sie Wojewoda ze swoim pomyłem aby wszyscy magowie złożyli mu przysięge wierności.Jak zauważyliście nie zgodziłem sie na to i wylądowałem tu.
-A co na to Czarnokij?- odezwała sie postać stojąca nieco z tyłu, odrazu było widać że mag- Przecież arcymag Waterdeep nigdy by sie na to nie zgodził.
-Tak, gdyby był w mieście ale od jakiegoś czasu jedo wieża jest zapieczętowana i nie dochodzą do niego rzadne wiadomości wysyłane za pośrednictwem magi.
-Ktoś musiał być niezwykle potężny żeby zablokować nawet dar Mystry jaki posiadają wybrańcy [jak ktoś nie wie o jakim darze mówie niech da znać]
-No dobra wszystko ładnie pięknie ale co my mamy z tobą począć? I jak możemy mieć pewność że nie jesteś szpigiem wojewody?
Ehh trafił sie dociekliwy elf....jak by tu sie z tego wyplątać..
-Nie możecie to chyba dość oczywiste, ale moge wam powiedzieć że w całym Waterdeep wiszą wasze podobizny..... na listach gończych, więc chyba nie powinniście sie zapuszczać do miasta, choć nie widze tu wszystkich poszukiwanych. I jeszcze jedno. Wojewoda się zbroi po tym jak ktoś wymordował jego odział zbierajacy podatki. Chyba ma zamiar nauczyć tych chłopów szacunku do swojej osoby.
-A my dalej nie wiemy co masz zamiar robić dalej?- pytanie zadał kolejny wojownik tym razem wyglądający na paladyna
Czarny strażnik i Paladyn w jednym miejscu? Chyba mam przywidzenia....
-A co moge zrobić? Musze wrócić do miasta po swoje rzeczy zanim mi wszystko rozkradną wiec jak nie macie nic przeciwko to ja juz sie oddale.- mag rozpoczą recytacje zaklęcia teleportacji jednak sztylet który utkwił chwile poźniej obok jego stopy dobitnie mu uswiadomił że nie jest to dobry pomysł.
-Ani mi sie warz!- krzyknęła kobieta do tej pory niewidoczna na drzewie- Nigdzie nie idziesz.
-Skoro tak stawiasz sprawe......no więc jak bedzie puścicie mnie? Chyba że- tu mag poją rzecz oczywistą- potrzebujecie pomocy? Jak sie nie myle to wy jesteście odpowiedzialni za tamtą rzeź, wiec puścić mnie nie możecie, a pozatym pewnie bedziecie chcieli dostac się do miasta. Moge wam to umożliwić. Jednak nie ma nic za darmo, w zamian licze na waszą pomoc w odzyskaniu kilku przedmiotów z mojego domu. Jak bedzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[sorki za dwa posty ale zapomniałem dopisać tego w tamtym
Witam wszystkich :) mam nadzieje że mnie przyjmiecie do drużyny:) jak cos to moje gg 1336204 ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[ Witam nowego gracza, humvee się przydał (wtajemniczeni wiedzą o co chodzi...). Liquid zostanie zlikwidowany (mamy jego gg, więc IP też się da, a później i adres... ;) jak nie zaYarzy co się dzieje. Tu nie piszemy oddzielnych opowiadań ! Jak to się powtórzy to modkowie się tobą zajmą. Bo to są właściwie offtopy zupełne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego mleko jest białe ? Dlaczego słońce świeci i nawet w ciemną noc pojawia się srebrna, w sumie biała, świetlista kula ? Dlaczego białe nie jest czarne ? Dlaczego nawet śnieg jest biały ? I…
- Daj mi wreszcie spokój Zak ! - wrzasnął wreszcie druid. Mroczny jako, że nie pozwolono mu "wybadać" (czytaj wypatroszyć na torturach) popadł w dziwny filozoficzny nastrój. Miał sporo pytań bez odpowiedzi, ale nawet druid nie chciał lub nie potrafił na nie odpowiedzieć.
- Tak jest i koniec. Natura tak chce i nikt nie może się temu sprzeciwić…
- Nawet ja ?
- …
- Śmi… Zło !?
- Nikt i nic. Matka zawsze przywraca swój pierwotny ustrój, nic go nie zmienia. Może co najwyżej wytrącić z równowagi, ale i to powraca po czasie do stanu początkowego.
- Potrafisz to logicznie wytłumaczyć ? - zadał podchwytliwe pytanie Zak.
- Nie jesteś druidem, nie zrozumiesz…
- Zło !
- Nowa odzywka ?
- Zło !! Muahaha… tak…
- Mamy noc, czyż nie tak ?
- Kto ma to ma, to ty jesteś druidem. Ja tam mam swoja zbroję, Krwiopijcę (miecz…), Puszka, Fila...
- Miau ?
- Właśnie ! Wypraszam sobie takie komentarze ! - syknęła znad ogniska Vilian.
- Jest noc więc idź spać… - zakończył rozmowę Marvolo.

- Czy to potwierdzona informacja ?
- Tak, jeśli ich spotkamy to im pomożemy… lub odwrotnie.
- A co z fortem, jest nie byle jaki….
- Mamy dwunasto funtówki, prawda ? - raczej stwierdził elf.
- A może wpierw mały sabotaż ?
- Sądzisz, że Gwiazdka Śmierci nie poradzi sobie ? Użyjemy najpotężniejszego działa…
- Czyli to będzie jego próba generalna kapitanie ?
- Tak… przekonamy się jaka siła drzemie w ''Niszczycielu Wysepek'' ! Acha… i zawołaj jeszcze Kylie.
- Jeszcze próbujesz Jack ? Ona chyba nie lubi długouchych…
- A skakałeś kiedyś z deski do morza… z obciążeniem ?
- Już ją wołam… hehe. W sumie skoro wciąż służy pod twoją banderą to może naprawdę coś w tym jest…

Serafin był zmęczony po kilkunasto godzinnym bieganiu i zbieraniu informacji. Powili dojadał kolację i spokojnie przebierał w talerzu widelcem. Nagle sporawy pająk wdarł się na talerz i zaczął zabierać elfowi kawałek mięsa z widelca. Mimo usilnej obrony pająk dał drapaka… z żarciem. No i odgryzł kawałek widelca… Nie chciało mu się już dalej jeść, więc usadowił się koło ogniska. Właściwie położył się na kocu, okrył płaszczem i sennym wzrokiem wpatrywał się w ogień. Eileen mówiła właśnie coś do niego… ale elf najwyraźniej nie łapał co się dzieje. Szturchnięcie nieco go przywróciło do jaźni:
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz ? Jak to możliwe, że jesteś elfem, a nie pół-elfem ? Brałeś coś ? Masz podejrzanie czarne oczy… - jak na ratunek do rozmowy włączyła się Vilian:
- Hmm… w sumie to raczej jest już pora na sen niż na rozmowy, nie sądzicie ?
- Zieeeeeew… tam… - odpowiedział Serafin.
- W sumie…
- Chociaż… może opowiesz nam cos więcej o sobie Vil ? Wiesz, nie to, że ci nie ufamy, ale chętnie byśmy się coś o tobie dowiedzieli…

[ Może do jutra...]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Druid wstał jak zwykle z samego rana. Po chwili jednak już leżał z powrotem na ziemi.
-Zak, Ty (!^%(&!^$(*!^&%)&^!%*)%*)_!!!
-Zło?
-Nie miałeś już gdzie tej zbroi zafajdanej powiesić, tylko nad moją głową?
-Muahaha.... A kto mi nie chciał wytłumaczyć?
-Nauka dla głupich...
-Zło?!
-Hmm... Może jednak by trzeba było coś Ci powiedzieć...
-To gadaj.
-Nie teraz. Mam za wielkiego guza przez te Twoje żelastwo.
-Muahaha....
Mroczny po tych słowach dalej zapadł w sen. Druid z powodu wielkiego bólu w czaszce za bardzo nie był w stanie spać. No chyba że to niby miał działać jak znieczulenie. Nagle komuś się mocno odbiło przez sen. Marvolo zerwał się na nogi i... Znowu legł na ziemi.
Ehh...
Po chwil przeturlał się kawałek obok i wstał już normalnie. No prawie... Teraz zachaczył o gałąź. Gdyby nie to, że wszyscy jeszcze śpią, Druid by sobie poużywał. Tylko pytanie główne. Jak by wyglądał Druid klnący na wszystko co się rusza? Dosyć dziwnie. Prędzej Zaka by w tym widział. Ale nie siebie. Tak to tylko mając już trzy dosyć pokaźne guzy, lekko zataczając się, podszedł na środek polany i zapalił ognisko nucąc pieść pochwalną do Matki Natury. Zaczął rozmyślać nad pytaniami Mrocznego.
Dlaczego jest białe? Bo nie jest czarne... Dlaczego świeci w dzień? Bo nie świeci w nocy... Dlaczego w nocy świeci co innego? Bo byłoby ciemno jak w... u Mrocznego muahaha... Dlaczego białe nie jest czarne? Jak się wyrudzi to jest... A dlaczego śnieg jest biały? Jak coś się z nim zrobi to się robi nawet żółty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować