Blackbird

Polska - polityka, gospodarka, kwestie społeczne, statystyka

52607 postów w tym temacie

Dnia 28.02.2008 o 22:51, Yarr napisał:

Problem jest jeden - to społeczeństwo wybiera sobie w końcu takich przedstawicieli. Pytanie - czy nie należy w takim przypadku ukuć
nowego terminu w psychologii: zbiorowa schizofrenia lub społeczeństwo schizofreniczne?

Lepiej nie. Bo wtedy w encyklopedii pod tym hasłem znajdziemy tylko jeden wyróżnik. I będzie on brzmiał "Naród polski". :)

A co do sprawy referendum i skutków znalezienia się naszego kraj w UE, to obiektywnie licząc tylko doniesienia prasowe - poza kilkoma przykładami wielkiego zbiurokratyzowania jej struktur cała reszta doniesień to informacje, że polskie absurdy prawne są nie tylko sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, ale i z unijnymi regulacjami, które podpisał jeszcze Miller. Ostatnio różni ludzie zaczęli się wczytywać w unijne regulacje i znajdują coraz więcej bredni - ale nie tam - to w naszym prawie. I te brednie są sprzeczne z regulacjami UE. Tak więc skutki "narzucania" nam obcego prawa są jak na razie całkiem pozytywne bo kończą się uchyleniem polskich bzdurnych przepisów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.02.2008 o 01:45, Olamagato napisał:

> /.../ I te brednie są sprzeczne z regulacjami
UE. Tak więc skutki "narzucania" nam obcego prawa są jak na razie całkiem pozytywne bo
kończą się uchyleniem polskich bzdurnych przepisów.

Te unijne regulacje o krzywiźnie banana, preferujące banany z kolonii/byłych kolonii/terytoriów zamorskich Francji to też są słuszne? I te, kwalifikujące kiszone ogórki jako zepsute, też? Gdybyś chociaż dodał, ze w większości przypadków są pozytywne skutki, to bym się nie czepiał...
Tak na marginesie, to Talleyrand, na pytanie, od czego zależy wielkość dyplomaty, odpowiedział krótko: od wielkości działa, które za nim stoi. Odnosząc to do praw unijnych to wypada stwiedzić, że to prawo, jest korzystne dla najsilniejszych. My najsilniejsi nie jesteśmy...
-> Yarr
To nie społeczeństwo wybiera swoich przedstawicieli. Powiedziałbym, że to przedstawiciele dają się wybrać ;-D. Niby to samo, ale tylko/aż niby to samo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Cyt. z ksiązki którą teraz czytam "Demokracja - opium dla ludu?"- Erik von Kuehnelt-Leddihn

Cyt."Dla liberalnej demokracji nie ma różnicy między wiedzą a ignorancją; ani w przypadku wyborców ani wybranych. Czyni ona zatem z polityki specjalny obszar, specyficzną dziedzinę, w której obowiązują prawa inne, niż te, obowiązujące w codziennym życiu. W tym wypadku ideologia wypiera rozum, przezorność i doświadczenie. Innymi słowy, wypiera zdrowy ludzki rozsądek (…) promuje brak oryginalnego i niezależnego myślenia (…) aby utrzymać demokrację, potrzebna jest ‘głupota na ogromną skalę’ "

(Erik von Kuehnelt-Leddihn (1909-1999), austriacki politolog, filozof, historyk idei)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.02.2008 o 19:26, strajker napisał:

/.../ Innymi słowy, wypiera zdrowy ludzki
rozsądek (…) promuje brak oryginalnego i niezależnego myślenia (…) aby utrzymać
demokrację, potrzebna jest ‘głupota na ogromną skalę’ " /.../

Zapewne pan von Kuehnelt-Leddithn ma rację. Kłopot w tym, że wiedzą też o tym politycy i demokrację mamy już tylko w propagandzie. W szarej rzeczywistości mamy nie demokrację, ale zamaskowaną dyktaturę warstwy politycznej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Liberalnej? to wypisz wymaluj socjalizm. Przy liberalizmie każdy musiał by sam o siebie dbać, a co za tym idzie nie tak łatwo było by otumanić społeczeństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> Liberalnej? to wypisz wymaluj socjalizm. Przy liberalizmie każdy musiał by sam o siebie
> dbać, a co za tym idzie nie tak łatwo było by otumanić społeczeństwo.

Głupota i zbrodnie socjalistycznych ideologii tzn. nazizmu (brunatnego socjalizmu) i bolszewizmu (czerwonego socjalizmu) to insza sprawa i i zupełnie inna sfera.

W omawianej publikacji: "Demokracja - opium dla ludu?"- Erika von Kuehnelta-Leddihna poddawana jest analizie tzw. demokracja (której szczytową formą jest tzw. demokracja liberalna) czyli obecna pajdokracja realnie istnieja od Polski po USA.

To że Tobie kojarzy się jej (tzwn. demokracji liberalnej) prawdziwe oblicze z... socjalizmem właściwie nie dziwi mnie.
Tyle że ty myślisz że to pomyłka a to nie jest pomyłka tylko prawdziwa natura aka... dno demokracji liberalnej gdzie w dzisiejszych światach ludzie mają problem - bo zbyt często socjaliści staja się apologetami kapitalizmu (vide czerwona burżuazja w Polsce czyli establishment SLD) a prawicowcy apologetami Lewicy (jeśli nie widać tego na pierwszy rzut okiem przy zasadach to już całkiem widoczne jest to gdy spogląda się na ich mentalność i działania: - bo w demokracji: „co innego czynią ręce a co innego czynią usta.”

Ja tu tylko skrótowo przypomnę to czym jest demokracja w dzisiejszych czasach a co już pisałem:

Demokracja, gdy rodziła się jako idea polityczna, była pojmowana w Europie (w świecie Białych Ludzi - bo to myśl stworzona przez Europejczyków) jako... sposób wybierania (wyłaniania) władzy, a dziś jest pojmowana (zwłaszcza w Unii Europejskiej i USA z przystawkami) jako... realizacja nieskrępowanej wolności.

Natomiast w Azji i Afryce gdzie zanieśliśmy (Europejczycy) i zaszczepiliśmy tzw. demokrację zatrzymano się na etapie pojmowania demokracji w sensie pierwotnym czyli jako sposób wyłaniania władzy, marginalizując dzisiejsze zachodnie pojmowanie tzw. demokracji czyli jako sfera wolności (swego rodzaju: "róbta co chceta").

Na Zachodzie (UE i USA z przystawkami) doszło do sprowadzenia wybieranie/wyłanianie władzy do roli... rytuału - gdzie "politycznie poprawne" media i "elita/klika" demokracji uważa: jeśli wygrywają "nasi" u nich lub innych krajach to jest (tam) demokracja a jak nie wygrywają "nasi" to nie ma (tam) demokracji! (vide zawód UE na rezultat wyborów do Dumy w Rosji - i twierdzenia w mediach UE, że nie ma tam demokracji bo... lumpenkapitał z korzeniami nie wygrał i... nie ma szans (jest tam totalnie skompromitowany) na wygranie i powtórkę radosnego rozkradania Rosji jak za Jelcyna).

Natomiast na Zachodzie następuje np. zupełne ignorowanie tego co się dzieje w Gruzji (gdzie oszustwami wyborczymi, zamykaniem nieprzychylnych mediów, biciem i katowaniem demonstrantów, skrytobójczym mordowanie i tajemniczymi zgonami opozycjonistów rządzi satrapa, pupil Ameryki, "rewolucjonista" Michaił Saakaszwilii - no ale jest "nasz" więc "demokracja" istnieje w Gruzji.

Istotne jest również i to, że istotą współczesnej demokracji nie jest władza (wybory) ale tzw. sfera wolności.
Jeśli społeczeństwo jest otwarte, wielbi zboczeńców, kolorowych, jest łaskawe dla złodziei i morderców, pogardza własną tożsamością i historią to według tego standardu jest... demokratyczne...

Stąd wracam do punktu wyjścia tego rozważania: Demokracja tak pojmowana (na Zachodzie) nie jest dziś rozumiana jako ustrój polityczny, lecz jako ideologia, światopogląd, pewna wizja świata.
Dając ludziom możliwość wyrażania własnych poglądów, pozwala także wypowiedzieć się i traktować na równi skrajnością (zwłaszcza takim które burzy tradycyjne wartości i tożsamości) czyli hołduje wizję świata bez wartości, gdzie jedynym absolutem staje się egoizm i konsumpcjonizm.

Co oznacza iż w tzw. "demokracjach" na piedestał zostaje wyniesiony brak "etyki odpowiedzialności".
Wolność opiera się na umiejętności odpowiedzialności za własne czyny. W świecie tzw. "demokracji liberalnej" (Zachodu) tego już nie ma.

Reasumują: np. w Rosji demokracja pojmowana jako sposób wybierania władzy jest faktem a w USA gdyby brać pod uwagę fałszerstwa z ostatnich wyborów (i sądowe a nie wyborcze uznanie Busha jr. za prezydenta USA, pomimo ewidentnego cudu nad urnami) to nie ma demokracji.
Gdyby jednak rozumieć demokrację nie jako sposób wyłaniania władzy ale jako ideologię wolności (odpowiednik: „róbta co chceta”) to rzeczywiście w Rosji nie ma demokracji!

I Bogu dziękuję że jest taki normalny kraj! Oby więcej.

Ale niestety to chyba niemożliwe bo jako Ludzkość (w Europie i USA) cofamy się w rozwoju mimo coraz lepszej techniki.
Staliśmy się idealnymi niewolnikami - nie dostrzegamy łańcuchów które założono nam na ręce i nogi – w dodatku sami na siebie donosimy do nadzorcy i pilnujemy siebie i innych by nie było „buntu”.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.02.2008 o 22:11, sig. napisał:

Liberalnej? to wypisz wymaluj socjalizm. Przy liberalizmie każdy musiał by sam o siebie
dbać, a co za tym idzie nie tak łatwo było by otumanić społeczeństwo.

Idee socjalizmu skompromitowały się na tyle, że teraz gospodarka socjalna (znaczna ingerencja państwa w gospodarkę, rozbudowane świadczenia socjalne, "sprawiedliwość społeczna") + szerokie wolności obywatelskie (niski wymiar kar za przestępstwa, legalizacja miękkich narkotyków, aborcji z "powodów społecznych" i eutanazji, małżeństwa homoseksualne, wysoka tolerancja dla zachowań nieobyczajnych) podszywają się pod liberalizm.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Niestety cofamy się i to dość poważnie i naprawdę będzie coraz trudniej aby to zastopować, bo jesteśmy poddawani coraz ostrzejszej propagandzie już od młodych lat, mówię to na przykładzie chociażby moich lekcji WOS-u w LO. Temat rola mediów w społeczeństwie jest omawiany przez 5 minut, właściwie same regułki i tyle (chyba nie trzeba tłumaczyć jak ważny jest to temat, no ale przecież OPERON-owska książka nie napisze nic złego o wybióczej). Za to tematy o demokracji rozbudowane niesamowicie, same fundamentalne zasady demokracji były omawiane przez 2 lekcje! Nie wiem jak wyglądały fałszowania historii i narzucanie ideologii za czasów realnego socjalizmu bo mnie na świecie wtedy nie było, ale teraz wcale szkoły nie są apolityczne i bez ideologiczne. Dodatkowo wszyscy otrzymali na początek roku kalendarzyk europejczyka (-.-) cały zamazany unijną propagandą internacjonalistycznego kraju. Pozatym młodzież teraz nie jest zainteresowana sprwami ojczyzny a więc propaganda będzie dalej działała jak należy. I to jest główny problem. Jak zmienić nastawienie młodego pokolenia do spraw ojczyzny? Jak zmienimy to, to nawet demokratycznie zrobimy porządek, bo puki co to wiadomo, iż demokracja sensu nie ma na tą chwilę ponieważ to władza ciemnoty, niestety taka jest prawda. Mam jedno pytanie- kto ustala program nauczania dla szkół??? MEN? W sumie ministrzy się zmieniają a książki niestety nie. Ta operonu jest wyjątkowo przepełniona błędami, ciekawi mnie czy celowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zasadnicza kwestia (i potem zrozumiesz cały mechanizm): edukacja jest w rękach państwa. Nawet jeśli szkoła jest prywatna, to program musi zatwierdzić MEN. Mówi się o tym, rzecz jasna, niewiele ("grunt to nie budzić licha"). Od czasów stalinowskich zmieniło się mało - raczej treści i pewne formy (postęp technologiczny), natomiast metoda, czy raczej schemat pozostał ten sam. Dokładnie tak, jak zalecał jeszcze kat Rosji - Lenin. Ludzie nie zdają sobie sprawy jak notorycznie i skutecznie są torpedowani określonymi treściami (propagandą). Ot, choćby teksty w książkach do angielskiego mówią np. o wspaniałej GW i wielkim bojowniku o wolność Polski Adamie Michniku [!]. Ani ona wspaniała, ani on wielki bojownik, ale przecież jak się powtórzy, że tak jest jakieś 500 razy, to lud to w końcu łyknie. Nie mam już styczności ze szkołą, ale śledzę takie wypowiedzi jak Twoja o lekcjach WOS czy tych kalendarzach albo Vaxinara o poprawności politycznej i związanym z nią używaniu (wskazywaniu, że jest obraźliwe!!!) słowa Murzyn.
Porównując to z latami mojej podstawówki, z wierszykami o "Miszy-towarzyszu co w okopach padł" albo z gołąbkami pokoju widzę, że indoktrynacja unijno-socjalistyczna nie tylko czerpie z doświadczeń przodków garściami, ale "nasila walkę na froncie ideologicznym".
Kiedyś w szkołach uczyło się bredni, ale dzieciaki opowiadały sobie na przerwach dowcipy o Polaku, Rusku i Niemcu i nierzadko to nie Niemiec, tylko Rusek wypadał w nich jako największa łajza. Ruscy zawsze byli wyśmiewani i traktowani jako okupanci. Oficjalnie nie istniał Katyń, a naród i tak wiedział. Nie mówiło się oficjalnie o Lwowie i Wilnie, a ludzie i tak o tym pamiętali. Teraz wszystko poszło dużo bardziej do przodu. Oduczono ludzi interesowania się polityką, historią, oduczono samodzielnego myślenia, wyplenia się patriotyzm, a zastępuje internacjonalizmem i kosmopolityzmem... czarno widzę, krótko mówiąc. Wprawdzie są jeszcze rodzice, którzy uczą dzieci takich wartości jak Bóg, Honor i Ojczyzna, ale to wymierający gatunek. Rządzi hasło "róbta co chceta", czyli wolność seksualna, wojujący ateizm i zwalczanie przejawów patriotyzmu (m.in. nazywanie ich faszyzmem).
Już chyba trzy razy na tym forum (co potwierdzi z pewnością gaax) spotkałem się z tekstami jakichś młodzianów, że "w 1989 mieliśmy rewolucję przeprowadzoną przez Solidarność"!
I młodzież się wykłóca, kiedy jej sie prostuje ścieżki i tłumaczy, że nie było żadnej rewolucji i że Pierwsza Solidarność została przez okres stanu wojennego wytrzebiona i przesiana z elementu obcego ideowo i w 1989 Druga Solidarność (lewica laicka + katolewica) dogadała się z esbecją Kiszczaka. W ogóle nie przyjmują tego do wiadomości.
Mam pytanie: gdzie się dowiedziały tego, że mieliśmy rewolucję w 1989?
"Widmo krąży po Europie" - chciałoby się zacytować piekłoszczyka Marksa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.03.2008 o 01:45, Yarr napisał:

/.../ > Mam pytanie: gdzie się dowiedziały tego, że mieliśmy rewolucję w 1989?
"Widmo krąży po Europie" - chciałoby się zacytować piekłoszczyka Marksa...

Skoro przewrót pałacowy w Rosji nazywa się do dzisiaj Rewolucją Październikową, to dlaczego przewrotu w 1989 roku nie nazywać rewolucją? W końcu do władz dopchali się nowi ludzie. Co z tego, ze w wiekszości dzieci starych działaczy komunistycznych, jak Adaś Michnik. Oni byli nowi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.03.2008 o 19:40, KrzysztofMarek napisał:

> /.../ > Mam pytanie: gdzie się dowiedziały tego, że mieliśmy rewolucję w 1989?

> "Widmo krąży po Europie" - chciałoby się zacytować piekłoszczyka Marksa...
Skoro przewrót pałacowy w Rosji nazywa się do dzisiaj Rewolucją Październikową, to dlaczego

to ten przewrót co był w listopadzie? Rewolucje mają to do siebie że zwykle masa z nimi kłopotu, bo jak się uda to zwycięzcy nie bardzo wiedzą co z nowo zdobytą władzą zrobić. Bo cel osiągnęli: "starzy" od władzy odsunięci, tylko potrzebny jest ktoś to by państwo w kupie utrzymał i porządek po właściwych dla rewolucji wszelakich zamieszkach (połączonych z grabieżami, włamaniami itp) przywrócił. A do tego to trzeba twardej ręki, czyli starych metod w nowym wykonaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.03.2008 o 19:40, KrzysztofMarek napisał:

Skoro przewrót pałacowy w Rosji nazywa się do dzisiaj Rewolucją Październikową, to dlaczego
przewrotu w 1989 roku nie nazywać rewolucją?


Bo to nie była rewolucja. Sądzę, że to jest dość dobry powód, żeby tego rewolucją nie nazywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Rewolucja to zmiana gwałtowna, natomiast tutaj rewolucji nie było- pseudo opozycja z późniejszej solidarności dogadała się z komuną dużo wcześniej w magdalence, było to przeistoczenie systemu na ustalonych zasadach. Gdyby obalenie komunizmu zostało dokonane w sposób zbrojny i nagły, to wtedy jak najbardziej byłaby to rewolucja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.03.2008 o 20:09, sig. napisał:

> > /.../ A do tego to trzeba twardej ręki, czyli starych
metod w nowym wykonaniu.

"Za cara" wykonywano średnio 10 wyroków śmierci rocznie (przynajmniej przez ostatnie 200 lat carskiego panowania). Po "rewolucji" podniesiono normy i "rewolucjoniści" carską normę roczną wykonywali w godzinę a i to często przekraczali normy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziś Rosja wybiera swojego prezydenta - Blisko 73 procent obywateli Federacji (według ostatnich sondaży) zagłosuje na (premiera) Dimitrija Miedwiediewa, osobę której ufa Władimir Putin i jego następcę.

To "straszne" że Rosjanie słuchają W. Putina a nie np. polskich politologów i dziennikarzy z polskojęzycznych masmediów, którzy wiedzą lepiej od Rosjan co jest dobre dla Rosji i Rosjan.

A dobre jest to co było za np. B. Jelcyna czyli rozkradanie Rosji na okrągło i rozlatujący się kraj. Gdzie osobniki pokroju Chodorkowski czy Bieriezowski w wieku niecałych 25 lat (dosłownie startujący jako "golce") stawali się dolarowymi miliarderami.

Od kilku dni w TVP szopka - seanse nienawiści do W. Putina i jego otoczenia. I ustawiczna tonacja: w Rosji "nie ma" demokracji bo wygrywają nie ci co powinni wygrać a gdyby wygrali "nasi" znaczyłoby że w Rosji jest demokracja.

Rywale Miedwiediewa: komunista, nacjonalista i mason.

Komunista: lider Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPRF) Giennadij Ziuganow. („Jesteśmy ciągle więźniami komunizmu, a przecież dla nas w Rosji komunizm jest (już ) zdechłym psem, podczas gdy dla wielu ludzi na Zachodzie jest ciągle żywym lwem” -Aleksander Sołżenicyn)

Nacjonalista: przywódca nacjonalistycznej Liberalno- Demokratycznej Partii Rosji (LDPR) Władimir Żyrinowski

Mason: szef Demokratycznej Partii Rosji (DPR) Andriej Bogdanow. (Na początku obecnej kampanii wyborczej przyznał (tzw. "ucieczka do przodu” aka wyprzedzenie ruchu), że jest masonem - stoi na czele "Wielkiej Loży Rosji" - marzy o wstąpieniu Rosji do NATO i UE Podkreślił przy tym, że w razie wygrania wyborów nie zrezygnuje z masońskiej działalności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.03.2008 o 09:05, strajker napisał:

Dziś Rosja wybiera swojego prezydenta - Blisko 73 procent obywateli Federacji (według
ostatnich sondaży) zagłosuje na (premiera) Dimitrija Miedwiediewa, osobę której ufa Władimir
Putin i jego następcę.

A kto te sondaże przeprowadzał? Nie wiem czy wybory będą uczciwe czy nie, ale tak doświadczony agent KGB jak Putin raczej by do nich nie dopuścił, gdyby nie był pewien korzystnego dla siebie wyniku. Jedyne "zagrożenie" jest takie, że Miedwiediew może go nie słuchać i prowadzić własną politykę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.03.2008 o 09:13, sig. napisał:

A kto te sondaże przeprowadzał?


No na pewno to nie były "polskie" tzw. pracownie badań opinii publicznej, które opracowały sondaże wyborcze z których wynikało że D. Tusk wygra z L. Kaczyńskim z dwukrotną przewagą głosów już w pierwszej turze wyborów prezydenckich..

Dnia 02.03.2008 o 09:13, sig. napisał:

Nie wiem czy wybory będą uczciwe czy nie, ale tak doświadczony
agent KGB jak Putin raczej by do nich nie dopuścił, gdyby nie był pewien korzystnego
dla siebie wyniku.


Wbrew temu co piszesz Władmir Putin nigdy nie był agentem KGB - był etatowym pracownikiem KGB a później FSB (FSB po uupadku ZSRR i komunizmu - gdzie zakończył swoją pracę w stopniu podpułkownika - tajemnicą poliszynela ijest to, iż pracując w DDR (NRD) zajmował się "sprawami niemieckimi". Szczególy nie są znane.

>Jedyne "zagrożenie" jest takie, że Miedwiediew może go nie słuchać i prowadzić własną politykę.

Nie ma takiego zagrożenia bo oboje reprezentują podobny (choć trochę różniący się w detalach) sposób myślenia - czas "drugiej smuty" w Rosji zakończył się i nie będzie powrotu ani do bolszewizmu ani do lumpenliberałów z korzeniami a la czasy Jelcyna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.02.2008 o 16:55, KrzysztofMarek napisał:

Te unijne regulacje o krzywiźnie banana, preferujące banany z kolonii/byłych kolonii/terytoriów zamorskich Francji to też są słuszne?

Oczywiście, że to brednie. Jednak zauważ, że te głupoty nie mają mimo wszystko większego wpływu na gospodarkę bananami bo zauważ, że francuzowatych bananów niemal nie sposób w Polsce dostać mimo, że teoretycznie są one tańsze (wygrywa np. Ekwador; ogólnie Ameryka Łacińska).

Dnia 29.02.2008 o 16:55, KrzysztofMarek napisał:

I te, kwalifikujące kiszone ogórki jako zepsute, też?

Czemu nie wspomnisz o śmietanie czy zsiadłym mleku? Zauważ jednak, że tego typu kwalifikacje zniknęły podczas przyłączania większej ilości krajów do UE. Mówisz o rzeczach już historycznych. Te absurdy żywnościowe zostały już w większości przypadków zniesione właśnie pod wpływem nagłośnienia takich przypadków.

Dnia 29.02.2008 o 16:55, KrzysztofMarek napisał:

Gdybyś chociaż dodał, ze w większości przypadków są pozytywne skutki, to bym się nie czepiał...

Zgoda. W większości i jak na razie pozytywy przeważają, chociaż negatywy też istnieją. Im bardziej liberalny kraj, tym europejskie absurdy bardziej kłują w oczy - dotyczy to dlatego dość często UK, w którym średnia rozsądku jest raczej wyższa niż w UE - i stąd tyle wypięć pup Brytyjczyków na pomysły francusko-niemiecko-belgijskie.
Nasza sytuacja jednak jest zupełnie inna. Nasza biurokracja ma może ma absurdy mniej medialne, za to niesamowicie szkodliwe. Dlatego przyjmowanie absurdów medialnych w zamian absurdów szkodliwych jest moim zdaniem wciąż dla Polski pozytywne. Być może za cztery lata wiele się zmieni i przestaniemy tolerować jakiekolwiek absurdy będąc *być może* jednym z najbardziej liberalnych gospodarczo krajów w Europie.
Ale wtedy bylibyśmy na zupełnie innej pozycji niż dzisiaj.

Dnia 29.02.2008 o 16:55, KrzysztofMarek napisał:

Tak na marginesie, to Talleyrand, na pytanie, od czego zależy wielkość dyplomaty, odpowiedział krótko: od wielkości działa, które za nim stoi.

Najbardziej znany ze skuteczności minister spraw zagranicznych i ogólnie jeszcze paru innych też znajdziemy, działali w warunkach skrajnego osłabienia swoich krajów. W przypadku Talleyranda Francja była niesamowicie osłabiona po rewolucji i przegranej Napoleona. Francja w tym czasie nie miała żadnych dział i była w stanie praktycznej kapitulacji. Mimo to ten dyplomata doprowadził do tego, że Francja, nie mając żadnych atutów, jako państwo nie utraciła niczego.
Tak więc jego własne słowa, to cynizm pomieszany z ironią bo przeczył mu jego własny życiorys. Dyplomatów z czasów rozkwitu militarnego swoich państw - najczęściej NIKT NIE PAMIĘTA. Nie dostają więc oni przydomka "wielkich dyplomatów". Natomiast prawdą jest, że "siła dyplomaty" zależy od wielkości działa jakie zanim stoi. Tu akurat jest to truizm.

Dnia 29.02.2008 o 16:55, KrzysztofMarek napisał:

Odnosząc to do praw unijnych to wypada stwiedzić, że to prawo, jest korzystne dla najsilniejszych.

Ja bym to odniósł w ogóle do wszystkiego co na świecie istnieje. Niepisane prawo silniejszego jest najbardziej naturalną i podstawową zasadą świata. A dopiero powstanie ludzkich zbiorowości jednostek indywidualnie słabych (np. państw wolnych ludzi) tę podstawową zasadę łamie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.02.2008 o 23:15, strajker napisał:

Natomiast na Zachodzie następuje np. zupełne ignorowanie tego co się dzieje w Gruzji (gdzie oszustwami wyborczymi, zamykaniem nieprzychylnych mediów, biciem i katowaniem
demonstrantów, skrytobójczym mordowanie i tajemniczymi zgonami opozycjonistów rządzi satrapa, pupil Ameryki, "rewolucjonista" Michaił Saakaszwilii - no ale jest "nasz"
więc "demokracja" istnieje w Gruzji.

W Gruzji występuje w tej chwili nieformalna wojna wywiadów - KGB/GRU kontra CIA. Dzieją się tam te same rzeczy jakie były w Wietnamie, Korei, Kubie, ale i w Anglii za czasów Elżbiety I.
To twarda wojna i nie ma tam miejsca na sentymenty. Globalnie poza ropą walka toczy się o okrążenie Rosji systemami antyrakietowymi, tak aby całkowicie zneutralizować rosyjskie siły atomowe i tym samym rzucić Rosję na kolana. Podobna rzecz dzieje się w tej chwili w stosunku do Chin. Wielki krach dolara jaki niedługo najprawdopodobniej się objawi, zatrzyma rozwój Chin i w praktyce anuluje amerykańskie długi rządowe wobec tego kraju. Alternatywą jest oczywiście wojna, ale skoro Amerykanie mogą załatwić sprawę mniejszym kosztem, to robią to. Nie chodzi mi o gloryfikowanie USA bo w tej wojence wcale nie ten kraj musi wygrać (może wręcz dużo przegrać), ale o to, że opowiadanie się ludności za jakimś rozwiązaniem jest niezłym sposobem na wzrost potęgi i ogólnie na politykę. Tak było za czasów Rewolucji Francuskiej, za czasów Rewolucji Komunistycznej w Rosji i dzisiaj tak samo wykorzystywanie i promowanie tych ruchów społecznych jest stosowane przez Stany jak i Rosję. Tyle, że Ci pierwsi potrafią to robić dużo bardziej finezyjnie bo bardziej tylko wzmacniają istniejące trendy (np. Solidarność w Polsce) niż ordynarnie próbują je "tworzyć" (np. prorosyjskie ruchy na Litwie, Czeczeni czy w południowej Azji).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.03.2008 o 12:50, Olamagato napisał:

> /.../ W większości i jak na razie pozytywy przeważają, chociaż negatywy też istnieją. /.../

Niestety, obawiam się, że większość negatywów ujawni sie dopiero wtedy, gdy będzie za późno na ucieczkę z tego "raju". Na razie nas nie płoszą, tylko przyjmijmy ten "traktat reformujący". A potem... potem, to będą mogli trzymać nas za mordę, pardon, za twarz.... Tylko pozostanie nam nadzieja, ze rozwalimy ten kształt Unii, tak jak poprzednio obóz socjalistyczny. Zresztą Unia, to też obóz socjalistyczny, tylko w wydaniu złagodzonym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się