Zaloguj się, aby obserwować  
Pustelnik88

Wasza Kolekcja Muzyki...

867 postów w tym temacie

Oto co dziś do mnie przyszło. W sumie mam to dostać jutro na Mikołajki, ale nie mogłem się powstrzymać i przesłuchałem już dziś. Po różnych doświadczeniach i eksperymentach wróciłem do mojego Topzespołu, czyli Rainbow. Płyta live z 25.9.1976 roku z koncertu w Kolonii. Ogólnie ich trasa po Niemczech była jedną z bardziej udanych, w Ameryce nie mogli zapełnić wielkich hal (bo samo nazwisko Blackmore''a nie przyciągało tak jak nazwa Deep Purple), natomiast Deutschland Tournee było bardzo udane. Zagrali tam parę koncertów, z czego najsłynniejsze to właśnie ten w Kolonii i w Monachium, z którego pochodzi nawet DVD. I tak się zastanawiałem, którą płytę wybrać, ale obecność jednej piosenki zdecydowała o wyborze koncertu z Kolonii. I tutaj wszyscy fani Rainbow od razu powinni domyślać się, o którą piosenkę chodzi. Tak, na koncercie z Kolonii jest Stargazer. Trwa 16 minut, poprzedzony jest długim wstępem na klawiszach przywołującym Tarot Woman.Sama piosenka jest ciut szybsza niż oryginał, także sam refren brzmi nieco inaczej, Dio pozwala sobie na odstępstwa od oryginału. Ale to co mi się bardzo spodobało to umieszczony w podkładzie zwrotek długi, przenikliwy dźwięk klawiszy. Bardzo ładnie się to komponuje z piosenką, a w wersji studyjnej tego nie było. + dla zespołu. Samo solo wiadomo było, że nie będzie tak oszałamiające jak na płycie, ale i tak Blackmore gra na poziomie nieosiągalnym dla 95% gitarzystów. No i kapitalne jest tło do tego solo. Tak więc ogólnie warto poznać tę wersję Stargazera, bo nie psuje wrażenia po wersji studyjnej, a dodatkowo dodaje parę ciekawych rozwiązań. Warto jeszcze wspomnieć niesamowite Catch the Rainbow, które w oryginale było przecież dosyć powolną piosenką, a tutaj ma takiego powera, że aż ciary przechodzą. Także Man on the silver mountain (którego riff na gitarze niedawno nauczyłem się grać) jest dużo szybszy niż oryginał, który przecież wolny nie był. Na Sixteen Century Greensleeves słychać naleciałości poprzedniego zespołu Dio, czyli ELF. Z Do you close your eyes zespół wyciągnął ile mógł, chociaż od początku wiadomo było, że ta piosenka odstaje od reszty piosenek na "Rising". Samo wydanie bardzo fajne. Na okładce podpisy wszystkich muzyków, w środku fotografie biletów na koncert i plakatów z owej trasy koncertowej. Oczywiście w spisie piosenek Man on the Silver Mountain musiał przeskoczyć z 1 na 2 płytę, ale to już w sumie nieważne. Samego tekstu jest niewiele, ale i wydawnictwo jest dla osób, które o Rainbow wiedzą sporo i tekst im niepotrzebny. Tak więc jak ktoś jest fanem twórczości Rainbow z pierwszego okresu, z Dio, to jest to absolutny must- have. Jedyne czego brakuje to Tarot Woman, ale element tej piosenki mamy w Stargazerze. Na Light in The Black i tak nie było co liczyć na koncertach, bo przecież Powellowi to by ręce nie wytrzymały :)

I jeszcze wspomniana okładka
http://www.dio.net/pictures_cd/live_in_cologne_1976_eu_front_big.jpg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.12.2008 o 23:13, Erton napisał:

Oto co dziś do mnie przyszło (...)

&*#@$%*! Dawnoś mnie tak nie wkurzył.. Masz coś tak genialnego, doskonałego, jakim jest ten live, a ja tego nie mam. :D Toż to jest apogeum perfekcji, cóż Twojej wypowiedzi jest obiektem. Naprawdę jak czytam czasami jakąś Twoją recenzję nowego zakupu, to mam ochotę wybiec, tak jak siedzę teraz przy biurku, z domu prosto do sklepu i zakupić to samo. 16 minut Stargazera! Gdybym miał przyjemność tego posłuchać... EKSTAZA! No cóż... trudno. Św Mikołaj ma jeszcze 3 minuty, by się rozmyślić i dać to arcydzieło mi, a nie Tobie. Liczę na niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.12.2008 o 18:09, Yupy napisał:

Felt - same
Diabolus - same
Hurdy Gurdy - same
Raw Material - same
Room - Pre-Flight


No, nareszcie coś wybitnego, co rzadko ostatnio widać w tym temacie wobec zalewu DeepP, BlackS i innych cieniasów, dla których muzyka była tylko sezonową rozrywką dzieciaków z gitarami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 06.12.2008 o 08:23, Fleming08 napisał:

No, nareszcie coś wybitnego, co rzadko ostatnio widać w tym temacie wobec zalewu DeepP,
BlackS i innych cieniasów, dla których muzyka była tylko sezonową rozrywką dzieciaków
z gitarami.


Dzięki przynajmniej ty, a już się martwiłem gdzie się podziali ci wszyscy fani wybitnego rocka!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mój najnowszy zakup to raczej mało znana płyta mało znanego zespołu z ciekawą nazwą :) Zespół to Suck, a płyta nosi tytuł "Time to Suck". Jesto to, a właściwie był, południowoafrykański zespół hardrockowy, jednak bez naleciałości etnicznych. Ich jedyną płytą jest właśnie owa przeze mnie zakupiona z 1970 roku. Niedługo potem zespół się rozpadł (raczej RPA nie była wtedy najlepszym miejscem na tworzenie takiej muzyki). Cała płyta to covery mniej lub bardziej znanych wykonawców. Jest cover King Crimson (21 Century Schizoid Man), są 2 piosenki Grand Funk Railroad, jest także Deep Purple (Into the Fire), a przede wszystkim jest cover Black Sabbath, czyli słynne War Pigs. Dla mnie ta wersja jest lepsza niż oryginał. Obawiałem się nieco o jakość płyty, bo na Youtubie są całe 2 piosenki z tego albumu, ale wszystko jest git. Całe wydanie jest z cyklu "24 Bit Digitally Remastered". Więc ani spisu członków zespołu ani tekstów piosenek ni ma. We wkładce jest za to świetne zdjęcie pokoncertowej demolki :) Ogólnie płyta bez wątpienia warta zainteresowania, covery naprawdę różnią się od oryginałów, więc bez wątpienia stanowią interesującą alternatywę.

Jeszcze okładka płyty. W całych Googlach tylko 3 zdjęcia tej płyty. No nieźle :)
http://www.freshmusic.co.za/images/suck-album.gif

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zdecydowałem się na przesłuchanie ogromnej kolekcji mojego taty. Z ciekawszych płyt, które zdążyłem przesłuchać to:
Tangerine Dream - Ricochet
Pink Floyd - Atom Heart Mother
Roger Waters - Amused to Death
Porter Band - Helicopters

Oraz kilka składanek:
Fleetwood Mac - Greatest Hits
Jimi Hendrix - Hey Joe
Pink FLoyd - Relics

Ponadto od Mikołaja:
Metallica - Ride the Lightning
System of a Down - System of a Down

I coś zakupionego samodzielnie w ostatnim miesiącu:
Blind Guardian - Nightfall In Middle-Earth
Blind Guardian - A Night In A Opera
Stratovarius - Elements, Part I
Stratovarius - Destiny
Les Claypool Frog Brigade - Purple Onion
Primus - Frizzle Fly

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dostałem dziś płytę Santany "The Very Best of". Jest to wersja chyba nieoficjalna, zresztą kosztowała 10 zł w supermarkecie, więc i na cuda liczyć nie można. Chciałbym się spytać, czy zestaw piosenek to faktycznie The Best of, czy ktoś wybrał te, które mu się pod rękę nawinęły i wrzucił. Mianowicie te piosenki to:
Jin-Gol-Lo-Ba
El Corazon Manda
La Puesta del Sol
Persuasion
As the Years Go By
Soul Sacrifice
Fried Neckbones and Home Fries
Santana Jam
Latin Tropical
Lets Get Ourselves Together
With a little Help from my Friends
Everyday I have the Blues

Ewentualnie jakby ktoś mógł powiedzieć, z którego to okresu są piosenki to także byłbym wdzięczny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 24.12.2008 o 23:13, Erton napisał:

Dostałem dziś płytę Santany "The Very Best of". Jest to wersja chyba nieoficjalna, zresztą
kosztowała 10 zł w supermarkecie, więc i na cuda liczyć nie można. Chciałbym się spytać,
czy zestaw piosenek to faktycznie The Best of, czy ktoś wybrał te, które mu się pod rękę
nawinęły i wrzucił. Mianowicie te piosenki to:
Jin-Gol-Lo-Ba
El Corazon Manda
La Puesta del Sol
Persuasion
As the Years Go By
Soul Sacrifice
Fried Neckbones and Home Fries
Santana Jam
Latin Tropical
Lets Get Ourselves Together
With a little Help from my Friends
Everyday I have the Blues

Ewentualnie jakby ktoś mógł powiedzieć, z którego to okresu są piosenki to także byłbym
wdzięczny.



Już śpieszę tłumaczyć.
Niestety większość "Best Of" Santany, a w zasadzie tylko nieoficjalne Best Of (czyli te, które nie mają tą charakterystyczna czcionką napisane "Santana" tylko jakieś pierdoły typu Samba Pa Ti, Acapulco, Jam etc) to cienizna.

Praktycznie na wszystkich tych tanich edycjach są zamieszczone utwory z samego początku kariery, czyli występu na festiwalu Fillmore East w ''68 oraz tych rok później. Trafiają się tam perełki, ale w większości jest to dosyć nudne, hipisowskie granie, które jest totalnie mniej ciekawe od kolejnych, oficjalnych płyt Santany.

Porządne The Best Of to np. te:
http://allegro.pl/item514468978_santana_the_ultimate_collection_2cd.html
http://allegro.pl/item509261386_santana_carlos_the_essential_2cd_oryginal_folia.html
http://allegro.pl/item513899665_cd_santana_greatest_hits_steel_box_collection.html
http://allegro.pl/item511966338_black_magic_woman_the_best_of_santana_santana.html

Z kolei przykład taniej składanki o której mówię to ta:
http://allegro.pl/item515247129_2_cd_santana_early_recordings_nowa_w_folii.html

Są na niej chyba wszystkie te utwory, które Ty masz. Przewijają się przez wszystkie tanie składanki.


Jeśli o Santanę chodzi, to ja szczerze odradzam kupowanie zarówno tanich jak i oficjalnych składanek. Fakt, że te oficjalne pokazują bardzo dobrze przekrój jego twórczości, ale nie ukrywajmy - Santana to potężna marka, więc kolejne albumy Best Of muszą się dobrze sprzedać, więc muszą się na nich znaleźć radiowe hity.
Co prawda bardzo lubię jego przeboje, ale w ten sposób omija się naprawdę potężną twórczość jakiej dokonał w latach ''70-''74.

Polecam kupienie takich albumów jak:

Santana - III (1971) - jak dla mnie najbardziej "santanowy" album - jednocześniej dużo latynoskiego rocka jak i bardzo fajne solówki, ciekawe aranżacje. Nie jest banalny
(podaję link, bo ta płyta nie miała tytułu na okładce - http://allegro.pl/item512664396_santana_iii.html )

Santana - Caravanserai (1972) - to wstęp do jego progresywnej muzyki inspirowanej trochę jazzem (choć jazzu stricte tu nie ma) i muzyką wschodnią. Dla wielu jest to najlepszy jego album. Bardzo polecam!

Santana - Welcome - konkurent dla Caravanserai, bardzo zróżnicowany - od lekkich, latynoskich form (które mimo wszystko na składanki nie trafiają), przez elektroniczne "Mother Africa", bo budzące dreszcze "Flame-Sky" będę potężnym pojedynkiem pomiędzy Santaną i innym wielkim gitarzystą - Johnem McLaughlinem.

Santana & Buddy Miles - Live! (1972) - świetny koncercik w klimacie wczesnej muzyki zespołu Santany. Dużo fajnego grania, a album jest tani - można go dostać bez problemu za 20zł

Santana - Borboletta (1974) - to już delikatne wyjście z jazzrockowego okresu. Jest dużo przebojów, ale wszystkie trzymają bardzo wysoką klasę. Świetne płyta!


Z ciekawszych, ale nieco trudniejszych polecam "Love, Devotion & Surrender" (nagrana w całości z w/w gitarzystą McLaughlinem - nie jest łatwa w odbiorze, ale jest nieziemska http://pl.youtube.com/watch?v=7c9g7Gzg9Ew http://pl.youtube.com/watch?v=vmM2qXDS9wc), płytę Illuminations (nagrana z harfistką/pianistką Alicją Coltrane, przepiękne, długi motywy z sekcjami smyczkowymi - momentami kojące, momentami budzące grozę) oraz "Lotus" - koncert Santany z ''73 (jest bardzo długi i tak wypełniony grą Santany, że aż trudno się go słucha po jakichś 10 kawałkach :)).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie, czy możliwe, żeby jakaś płyta została wydana bez wiedzy muzyka? Chodzi mi o takie the best of... albo koncertówki, które można kupić za grosze, często w supermarketach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.12.2008 o 12:14, kitek0101 napisał:

Mam pytanie, czy możliwe, żeby jakaś płyta została wydana bez wiedzy muzyka? Chodzi mi
o takie the best of... albo koncertówki, które można kupić za grosze, często w supermarketach.


W Polsce owszem taką praktyką parały się m.i.n Takt polecam film Sylwestra Latkowskiego NAKRĘCENI, CZYLI SZOŁBIZNES PO POLSKU.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.12.2008 o 12:14, kitek0101 napisał:

Mam pytanie, czy możliwe, żeby jakaś płyta została wydana bez wiedzy muzyka? Chodzi mi
o takie the best of... albo koncertówki, które można kupić za grosze, często w supermarketach.


Płyty z koncertów to często tzw. "Bootlegi", które są wydawane nielegalnie.
Natomiast "tanie płyty z supermarketów" to często są cudze interpretacje danego artysty, choć takich płyt ostatnio mało spotykam.
Oczywiście są też i normalne "składanki" danego artysty i raczej wątpię by były wydawane nielegalnie i sprzedawane w tak dużych sklepach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.12.2008 o 12:23, zamber1 napisał:

Płyty z koncertów to często tzw. "Bootlegi", które są wydawane nielegalnie.

Ale nigdy oficjalnie - to byłaby pożywka dla prawników artysty. Źródło bootlegów do głównie

Spoiler

torrenty i rapidshare

.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.12.2008 o 12:25, lurynowicz napisał:

> Płyty z koncertów to często tzw. "Bootlegi", które są wydawane nielegalnie.
Ale nigdy oficjalnie - to byłaby pożywka dla prawników artysty. Źródło bootlegów do głównie

Spoiler

torrenty i rapidshare

.


Chyba obecnie.
Bootlegi są od początków kaset magnetofonowych nawet.
Często przed koncertem danego znanego artysty, można było zakupić takie kasety czy później CD.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.12.2008 o 12:23, zamber1 napisał:

Płyty z koncertów to często tzw. "Bootlegi", które są wydawane nielegalnie.
Natomiast "tanie płyty z supermarketów" to często są cudze interpretacje danego artysty,
choć takich płyt ostatnio mało spotykam.
Oczywiście są też i normalne "składanki" danego artysty i raczej wątpię by były wydawane
nielegalnie i sprzedawane w tak dużych sklepach.

Ok, czyli raczej można kupować take płyty nie obawiając się o to czy muzyk ma z niej zysk? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.12.2008 o 12:29, kitek0101 napisał:

Ok, czyli raczej można kupować take płyty nie obawiając się o to czy muzyk ma z niej
zysk? :)


Raczej tak.
Tyle że wydania te są bardzo nędzne edytorsko zazwyczaj, a i często jakość dźwięku przypomina jakąś empetrójkę w 128kbps. ;D

Poza tym, jak wspominałem patrz zawsze czy nie jest gdzieś drobnym drukiem napisane "performed by xxxx". ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.12.2008 o 12:28, zamber1 napisał:

Często przed koncertem danego znanego artysty, można było zakupić takie kasety czy później
CD.

Teraz bootlegów nie trzeba specjalnie rozprowadzać w trakcie koncertów - jest ich masa w sieci, tak jak pisałem. A po każdym większym koncercie pliki MP3 idą pocztą pantoflową. Ja sam po koncercie Kraftwerk w Krakowie we wrześniu dostałem e-mail od jednego z uczestników (który namierzył mnie via Last.fm) z linkiem do paczki zawierającej zapis z koncertu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.12.2008 o 12:32, zamber1 napisał:

> Ok, czyli raczej można kupować take płyty nie obawiając się o to czy muzyk ma z
niej
> zysk? :)

Raczej tak.
Tyle że wydania te są bardzo nędzne edytorsko zazwyczaj, a i często jakość dźwięku przypomina
jakąś empetrójkę w 128kbps. ;D

W przypadku tego co kupiłem nie jest źle. Gorzej wygląda "książeczka" - brzydka okładka z listą utworów, po drugiej stronie.

Dnia 30.12.2008 o 12:32, zamber1 napisał:

Poza tym, jak wspominałem patrz zawsze czy nie jest gdzieś drobnym drukiem napisane "performed
by xxxx". ;)

Wiem, sądzę że to zwróciłoby moją uwagę :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.12.2008 o 12:34, lurynowicz napisał:

Teraz bootlegów nie trzeba specjalnie rozprowadzać w trakcie koncertów - jest ich masa
w sieci, tak jak pisałem. A po każdym większym koncercie pliki MP3 idą pocztą pantoflową.
Ja sam po koncercie Kraftwerk w Krakowie we wrześniu dostałem e-mail od jednego z uczestników
(który namierzył mnie via Last.fm) z linkiem do paczki zawierającej zapis z koncertu.


No tak, oczywiście że tak jest.
Mimo wszystko bootleg, by był "bootlegiem" musi mieć okładkę i być nagranym na CD.
Plik mp3, to tylko .mp3. ;)

kitek0101 >>> Ważne, że gra i śpiewa ewentualnie oraz jakoś tam prezentuje się na półce. ;)
Ale tak czy siak, polecam wydawać już nieco więcej i kupować normalnie wydawane płyty. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować