Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

- Ehh, Lechero... Po cholerę on tak się wkurwia? Z każdego gówna da się wyjść. Spokojnie, już my dorwiemy tych niewiernych ptaszków, a wtedy inaczej oni zaśpiewają. - myślał sobie Freddy Burton po przemowie bossa Sony.
Gdy już opuścił owe pomieszczenie wyjął fajka i sprawnym ruchem ręki zapalił go przy pomocy zapalniczki. Sam dobrze wiedział, co znaczą nielojalni współpracownicy. Przez kilka lat brał on udział w interesie korupcyjnym, który dotyczył jednej z lig piłkarskich w Ameryce Południowej. Wszystko szło jak z płatka - piłkarze, sędziowie, działacze klubowi, obserwatorzy związkowi oraz bukmacherzy chodzili jak po sznureczku. Dajmy na to, że w danym meczu miało być 2:0 i tyle było, choćby należało ''wykartkować'' jedną z drużyn i przyznać kilka ''jedenastek'' późniejszym zwycięzcą. Nikt się nie czepiał, każdy miał profity.
Niestety, w każdym stadzie znajdzie się jedna czarna owca. Był nią taki jeden młody arbiter z prowincji, widać że jeszcze nieopierzony i żyjący ideałami. Freddy miał wątpliwości co do jego osoby i długo nie chciał się zgodzić na jego nominację na sędziego wyższej klasy rozgrywkowej. Niestety, część arbitrów pokończyła kariery i trzeba było szukać świeżej krwi. W dodatku nalegali na niego pozostali przedstawiciele korupcyjnej organizacji. Ów młokos miał podobno wielki talent i mógł w przyszłości stać się nawet arbitrem międzynarodowym. Związek przy odpowiednim ''słówku z góry'' załatwiłby mu to niemalże od ręki. Niestety, młody chciał się wykazać na boisku.
I zaczęły się problemy. Mimo że dostał rozkaz, aby dana drużyna wygrała 3:1 mecz zakończył się wynikiem 1:4, w dodatku z dwoma czerwonymi kartkami dla faworyzowanego zespołu. Kilka dni później spotkało się z nim paru ''miłych panów'', którzy w ''dosadny sposób'' starało się mu przetłumaczyć, aby sędziował tak, jak chce ''góra'', inaczej jego kariera długo nie potrwa. Młokos zagroził poinformowaniem prokuratury, więc w ''odwecie'' za rozkazem Freddiego jego ludzie spalili mu dom. Młody miał się przestraszyć, tymczasem on faktycznie poszedł na policję.
No i zaczęło się - wybuchł skandal, pozostali sędziowie zaczęli sypać, rozpoczęły się masowe aresztowania. Zanim owe sankcje dotknęły również Burtona ten pozbył się paru nielojalnych arbitrów raz na zawsze, w tym również wspomnianego młokosa, którego rozwalił osobiście. Sąd skazał go na dożywocie, ponieważ Freddy postanowił być uczciwy w stosunku do swoich najbliższych współpracowników i nie zdradził ich. Części z nich udało się w porę opuścić kraj.
Burton trafił do Sony, w której niedługo potem władzę przejął Lechero. Freddy wiedział, że dobrze byłoby zakręcić się wokół tego człowieka. A ponieważ umiał być on lojalny współpraca między nimi przebiegała bez żadnych zakłóceń. Aż do teraz... Zamieszanie wynikłe z kradzieżą przedmiotów należących do Lechero będzie prawdziwym sprawdzianem dla wszystkich zaufanych ludzi bossa. Burton miał zamiar wykazać się, aby udowodnić swoją lojalność, która być może zostanie w jakiś sposób odpowiednio wynagrodzona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wacław "Wampir" Scorpiński jest jednym z najdłużej przebywających w Sonie kryminalistów, nikt nie zna jego przeszłości, bo nie lubi o tym mówić, jednak krążą plotki, że to on stoi za serią 45 najbrutalniejszych morderstw w Moskwie, gdzie oprawca wypijał krew ofiar (gdy nie był w stanie wypić wszystkiego, zawsze miał przy sobie baniak :P), stąd też jego ksywka... Rodzina Scorpińskiego pochodzi z Polski, jednak jego z polską łączy tylko krew i nazwisko, on uważa się za rodowitego Rosjanina, stąd wlewa w siebie morze wódki... Wampirek przeżył w więzieniu tylko dlatego, że potrafił skombinować naprawdę wszystko, od sznurowadeł do panzerfausta, jednak to "wszystko" miało swoją cenę... Wacław nie ma wrogów i nie będzie ich miał, bo każdy który nim był znikał w niewyjaśnionych okolicznościach, co w Sonie było normalne...

-Wśród was są ludzie, którzy obrócili się przeciwko mnie, a zdrada jest grzechem największym!

-Dziwna sprawa- pomyślał
-Zapowiada się krwawy miesiąc-powiedział z uśmiechem i poszedł w swoją stronę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W Sonie był typek, którego znali wszyscy, ale wiedzieli o nim tak naprawdę niewiele. Nigdy nie chwalił się za co trafił do Sony, jednak wszyscy podejrzewali, że było to coś bardzo poważnego. Włącznie z hakerstwem. Kanalia jednym słowem, ale nikt nie wiedział na 100% o przeszłości Alunderisa zwanego też w Sonie "Szerszeniem". Nie wiadomo skąd się wziął ów przydomek, może stąd, że jak się gdzieś pojawiał to jakby znikąd, robił zamieszanie po czym znikał równie szybko jak się pojawił. Współwięźniowie dążyli go zarówno respektem jak i nienawiścią. Nie wiedzieli też czy ma jakiekolwiek powiązania ze "światem wewnętrznym" i czy to on tak naprawdę pociąga za sznurki. Na pewno to jedna z najbardziej tajemniczych osób w całej Sonie.
Szerszeń miał swoje sprawy, którymi nie dzielił się z towarzyszami i nie zamierzał. Choć dopiero dziś tak naprawdę przykuło jego uwagę to co się wydarzyło w Sonie.
- Dziwna sprawa - pomyślał.
Wiedział, że dawny porządek został zburzony i zobaczył w tym szansę. Wreszcie marazm, nuda i ponurość Sony się zmieni. Teraz zacznie się dziać. Nie mógł wobec tego pozostać bierny.
- Ale to później. Pusty brzuch to i głowa pusta. - powiedział i poszedł do stołówki gdzie siedziało już kilka innych więźniów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Damian bo tak wołali na więźnia pochodził z Ukrainy ,i stamtąd również pochodziła jego rodzina . Trafił do więzienia za to że przemycał przez granice prochy tj. kokaine , amfetamine i wiele wiele innych . No i raz w czasie tego przemycania został schwytany , trafił od razu do więzienia Sonia gdzie zaprzyjaźnił się z Lechro który został Bossem wszystkich więźniów , za odezwanie się nie tak do niego mogło się nawet zginąć . Pewnego razu Damian widział jak jeden z podwładnych Lehro został uduszony przed nim za to że kontaktował się ze światem zewnętrznym bez jego zgody co było całkowicie niedopuszczalne a że ostatnio wynikła sprawa z tym że są w więzieniu ludzie którzy obrucili się przeciwko Lehro , nie może on spać spokojnie i zawsze jego „biura” strzegą strażnicy którzy zmieniają tylko swoje warty.
Damian siedział sobie w celi gdy zauważył swoich kumpli
-Siema Fiarot ,słuchaj zagramy dzisiaj z chłopakami jakiś turniej w karty bo straszna nuda ostatnio w tym więzieniu jako zachęte niech stanowi to że wygrana to kilka działek amfy więc się opłaca .......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Magi przypomniała sobie pewną rzecz. Otóż należała do grupy, której przewodził niejaki Lechero. Musiało to być silne ugrupowanie, gdyż gdy wyszła ze swej celi, wszyscy patrzyli na nią z szacunkiem i lekkim strachem. A może to przez jej przeszłość? Niestety, nie pamiętała, za co trafiła do Sony...
-Siema Fiarot ,słuchaj zagramy dzisiaj z chłopakami jakiś turniej w karty bo straszna nuda ostatnio w tym więzieniu jako zachęte niech stanowi to że wygrana to kilka działek amfy więc się opłaca... - usłyszała idąc korytarzem.
-Można się przyłączyć? - zapytała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Dużo, dużo ludzi. - szepnął Gast. Bardziej do siebie, nikt mu nie towarzyszył. Wracał z szulerni, trzymając kilka paczek fajek. Zajęło mu trochę czasu zdobycie ich...ale.

ale.

wszystko się kiedyś opłaci. Tak jak opłaciła się umiejętność kantowania w karty. Talent, rodzi osiągnięcia. Osiągnięcia prowadzą do kolejnych. I kolejnych...kolejnych.

Lechero wprowadził zamęt. Nie specjalnie, to pewne. Nawet próbował powstrzymać zły ton, wszystko przedstawić spokojnie. Towarzystwo jednak podjęło liczne dyskusje i dysputy. Jak przewidywał Alwin, nie będzie dane im ich skończyć na jakiś czas.

W świetle ostatnich wydarzeń najlepszym, co mógł zrobić, było udanie się na spoczynek. Kiedy wchodził na trzecie piętro bloku więziennego, pierwszy raz od lat poczuł się nieswojo. Obejrzał się przez ramię, ale nie dostrzegł nic ciekawego. Kilku więźniów stało na dole i dyskutowało. Stary James tulił się w kącie, ściskając w dłoniach zakrwawiony nos. Dorobił się. Jarzeniówka syczała, przerywała, jednak ciągle, od lat nieprzerwanie, zalewała swoją część bloku światłem. Pozornie wiec...wszystko było w porządku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wiesniak_muu póki co w ogóle nie wie o co chodzi... Trafił do Sony (tak to się nazywa??) dopiero przedwczoraj i chyba jeszcze długo mu zejdzie przystosowywanie się do nowej rzeczywistości. Nawiasem mówiąc to wcale nie powinienem tutaj trafić. W takim więzieniu powinni zamykać tylko najbardziej bezwzględnych morderców! A to był wypadek...
Jak zwykle na jesieni rozrzucałem po moim polu naturalny_polepszacz_gleby_o_specyficznym_zapachu (obornik) za pomocą rozrzutnika_ręcznego_trójzębowego (wideł). Zaraz za miedzą to samo robił mój ś.p. sąsiad (dziwne nie?).
Ja tylko do niego podszedłem, żeby wymienić doświadczenia w usypianiu krów i ku(ó)ni do zimowego snu, a ten ś.p. dzikus nie wiadomo dlaczego zaczął uciekać. No i stało się - potknął się o wystający korzeń i pieprznął głową w wieeeelki i ooostry kamień leżący na ziemi. Niezrażony wstał i wystartował do dalszego biegu - jednak historia się powtórzyła.
I tak 16 razy wysoki sądzie...
Jakby wysoki sąd wyrżnął 16 razy głową w ostry kamień, to też by się wysokiego sądu już nie dało odratować. Ale czemu ja mam za to iść siedzieć?!
A tą komórkę z GPS-em i wbudowaną dojarką dostałem od wujka z Ameryki. Sąsiad też taką miał? Niemożliwe.
Swoją drogą szkoda, że nie pozwolili mi jej zabrać do więzienia. Ale tu podobno ostatnio ukradli jakąś komórkę, to może i lepiej, że swoją zostawiłem w domu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Furrest L. Guth był z narodowości Amerykaninem. Z pochodzenia - Kanadyjczykiem. Służył w US Army, ale został wydalony za znęcanie się nad więźniami. Tak, nie z powodu "niestosownego zachowania wobec jeńców wojennych", jak to było w przypadku innych osób. Furrest został wydalony za znęcanie się. I zasadniczo miał odsiedzieć dożywocie w jednym z amerykańskich przytulnych więzień, ale nie podobała mu się ta perspektywa. W związku z tym przy najbliższej sposobności uciekł do Panamy, gdzie przez kilka tygodni żył w spokoju, starając się nie wychylać i cieszyć tą namiastką życia. Jednakże wydarzył się bardzo nieszczęśliwy wypadek. Jakiś arab namolnie chciał wręczyć Furrestowi jakąś ulotkę. Furrest nie uważał się za rasistę, ale zarazem nie był zbyt serdecznym przyjacielem obcokrajowców. Pierwsze morderstwo mu się spodobało. Drugie też miało ten smaczek... Trzecie było policyjną prowokacją, po której kanadyjczyk znalazł się w tym zapomnianym przez Boga miejscu.
Szybko piął się po drabinie statusów więziennych trafiając wkrótce do samej czołówki, do grupy dwudziestu pięciu osób trzymających władzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Brud. Smród. Ubóstwo.
Te trzy słowa niezmiennie kojarzyły się z tym miejscem, zapomnianym przez Boga, wyklętym przez ludzi. Gdyby Dante żył , pragnąłby zmienić swój model piekielnych czeluści. Zmianą tą byłoby umieszczenie tej ponurej nory w samym centrum królestwa Szatana.
Podróżniku, czy kiedykolwiek zastanowiłeś się , że tuż obok wszystkich cudów natury, pięknych, godnych zachwytu istnień, może znajdować się coś tak zwyrodniałego, odrzuconego przez wszelkie zmysły miejsca? Jeśli Twa stopa dotknie kiedy czegoś podobnie parszywego, zrozumiesz co czujemy my, którzy pragniemy wolności i odkupienia czekając w piekle na ziemi, czekając w Sonie...

Każdy ruch rejestrowany był przez tysiąc receptorów. Smród zyskiwał swe nowe znaczenie. Każdy oddech, przełknięcie śliny, pierdnięcie mogło stać się przyczyną śmierci. Ciężkie czasy wymagają ciężkich decyzji. Ciężkie decyzje wymagają poświęcenia. Poświęcenie z kolei jest reakcją na brak innego wyboru. W takiej właśnie sytuacji się tutaj znajdowali.
Chwytając brudne, obite jabłko otarł pot z czoła po czym wziął się za obwąchiwanie zdobyczy. Jeśli nie śmierdziało szczynami oznaczało to dobrą jakość. "A zresztą " - pomyślał - "i tak jestem zbyt głodny żeby się martwić czy ktoś mi na to naszczał". Martwiły go o wiele gorsze rzeczy. Lechero, Lechero , jak silny jesteś, skoro ktoś odważa się ukraść ci coś na tyle istotnego, że sam nie potrafisz znieść emocji i dzielisz się nimi z resztą tych szumowin, które liżą ci dupsko dzień w dzień, a w nocy trzymają rękę w gaciach żeby sprawdzić czy mają jeszcze na tyle jaj, żeby w ogóle się do ciebie odezwać? Wiesz co, stary skurczybyku, wiesz co ? To całe gówno siedzi Ci teoretycznie pod stołem i robi ci dobrze wszystkim czym tylko potrafi a jednocześnie trzyma karabin w ręku i czeka aż się odwrócisz żeby ci go załadować w czarne dupsko. Ta cała bladź przyprawia mnie o rzygi, sam jednak nie jestem lepszy, popatrz do czego mnie zmusiłeś! Gdyby to nie była ta pieprzona Sona, gdyby to nie była ona tylko każde inne miejsce na świecie. Wtedy to wyglądałoby zupełnie inaczej, wtedy byśmy pewnie już nie żyli, chociaż kto wie. Może jesteśmy jak dwa przeciwne bieguny magnesu, które bez siebie nie istnieją, bo choć tak dalekie od siebie pozostają wciąż tak bliskie... Może ...nie właściwie to na pewno jesteśmy sobie potrzebni, właśnie do tego żeby kontynuować to dzieło kurwy, która rodzi dzieci skrzywionej miłości, potrzebni do tego żeby to całe bagno złożone z ludzkich ekskrementów i kości mogło istnieć, żebyśmy mieli jak żyć.
Cóż to jednak, stary wygo? Nie masz już tak dobrych pomysłów jak wcześniej? A no i tak może powinno być. I ja mam wątpliwości. Słyszałem jak niejeden paplał ozorem, którym udusi się go następnego dnia , że ciebie można obalić. Zmarł król, niech żyje król. Wszystko się teraz rozstrzygnie. I kto by pomyślał, że młotem na ciebie będzie to cholerne zaufanie we własną potęgę. A może się wybronisz.

Cisza. Ktoś tu biegnie.

Kroki stawały się coraz głośniejsze, kurz podnosił się miarowo w rytm stukania dziurawego obuwia o brudną posadzkę.

Nie jest sam, ktoś biegnie za nim. Skurczybyk coś zapierdzielił. Już nie żyje jeśli go złapią. Chyba, że...

Wyliczył kroki pierwszego z biegnących , a kiedy ten był na tyle blisko, że jego sprawny jeszcze nos wyczuł smród strachu wysunął nogę przed siebie a gdy zbieg nabrał się na tą dziecinną pułapkę i wyrżnął brudną twarzą w podłoże brzydko raniąc sobie spierzchnięte wargi wyskoczył z cienie, podniósł błyskawicznie zaskoczonego uciekiniera, podniósł go i zatkał usta masywną ręką. Wciągając go do cienia z którego przed chwilą wyszedł zdążył zauważyć pościg składający się z dwóch masywnych osiłków z drewnianą nogą od stołu jako bronią.
- Ani drgnij - rzekł do trzęsącego się ze strachu i łapczywie próbującego złapać oddech więźnia. Gdy pościg był na tyle daleko, że ofiara mogła się spokojnie wymknąć wyszedł z cienia ponownie i przyjrzał się uratowanemu.
- Dzdzdzięki, wiesz ...ja...
- Stul pysk, spieprzaj mi stąd.
Chwila czekania po czym znów podjęcie nieśmiałej próby wytłumaczenia i podziękowań.
- Jeśli nie wyniesiesz się stąd w ciągu 3 sekund, to sam spuszczę Ci taki wpierdol, że poprosisz o to co oferują oni.
Po tym nie musiał długo czekać. Więzień odwrócił się momentalnie i zaczął biec w przeciwną stronę do tej z której przybył.

Popatrz, co ze mnie zostało. Pierdolony cham , bez skrupułów, robiący wszystko by wyciągnąć z tego korzyści.
Popatrzył za uciekającym. Potem otworzył rękę i wyjął z niej ładny nóż.
Cóż, nic w Sonie nie dzieje się za darmo.
On musiał zapłacić rachunek za uratowanie dupska. A przecież jeśli by to przy nim znaleźli jak go w końcu złapią to mielibyśmy kolejne zwłoki. A zwłoki śmierdzą.
Zaczął obierać jabłko oczekując na kolejne z wielu spotkań. Kto by pomyślał, że tak wiele nauczy się o ludziach w tej dziurze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Można się przyłączyć? - zapytała niejaka Magi. Równie tajemnicza osóbka co Alunderis. Chodziło o grę w karty, w sumie Alunderis nie miał nic ciekawego dziś wieczorem do roboty i postanowił się również przyłączyć do małej partyjki by zabić nudę do jutrzejszego dnia. Zwłaszcza, że za starych dobrych czasów był niezły w niektóre gry karciane.
- Ej ty, Damian. Znajdzie się miejsce dla Szerszenia? Jeśli tak gram z wami.
- W sumie... a w co gramy?
- A w co wy umiecie zagrać?
W tym momencie zaczęli wymieniać jakie znają gry i w jakim stopniu. Alunderisowi właściwie przypadła pierwsza lepsza rozgrywka, byle już zacząć. Zabrał talię, przetasował i rozdał do pokera. Grali o więzienne żarcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mefiu Perez, wychodząc ze swej celi, zauważył grupkę osób czymś zajętych. Podszedł, szturchnął ramieniem jednego ze zbiorowiska, i zapytał:
-Ty, Alunderis, dupy obrabiacie czy gracie? Bo jak to drugie, chętnie pokażę wam, kto tu rządzi w pokera. Mogę zagrać nawet o gacie, ale tego nie zrobię, ponieważ nie chcę, abyście marzli w tym cuchnącym i zimnym miejscu.
-Skoro chcesz przegrać nawet "spokojną noc", siądź na swym zadzie i bierz karty.
Mefiu dobrze wiedział, że złe rzeczy dzieją się w więzieniu. Lecz jak na razie nic nie wiadomo, a przy grze w karty można dowiedzieć się kilku ciekawych rzeczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Matiz siedział już od kilku dni w Sonie. Oczywiście za niewinność. No bo czy to jego wina, że ona uderzyła głową w kant stołu, gdy ją uderzył, i się zabiła? A oni wsadzili go za to do najgorszego więzienia na świecie. Chociaż miało ono też swoje zalety... Można tu sobie chodzić, gdzie się chce, nie ma zbyt wielu wkurzających przepisów. Cóż, jeśli znajdzie się tutaj odpowiednich znajomych, można wyrobić sobie tutaj całkiem niezłą pozycję. Matiz nie był jakoś wyjątkowo popularny (choć liczył, że z czasem ludzie go polubią), ale starał się nie przeszkadzać innym. I liczył na to samo od pozostałych. "Jeśli nie będziemy się kłócić, to w spokoju przesiedzę tutaj mój wyrok" - pomyślał. Oczywiście Matiz nie miał zamiaru przesiedzieć tych dziesięciu lat w swojej celi. Ten młody mężczyzna był bardzo aktywny i lubił uprawiać wszelkie sporty - od wszelakich gier karcianych, aż po gry zespołowe, takie jak koszykówka albo piłka nożna. Dlatego po ujrzeniu grupy skazanych w Sonie, Matiz rzekł:
- Cześć, jestem Matiz! Jest tutaj jakieś boisko do koszykówki albo siatkówki? No i czy są jacyś ludzie chętni do gry? Chciałbym trochę rozprostować kości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-No jasne to dzisiaj wieczorem w mojej celi , jeste tam duzo miejsca po tym jak zajebali mojego współwięźnia wiec spkojnie się zmieścimy , zapraszam;]
-A co do gry to pokorem może być,szkoda tylko że jakiś fajnych lasek to w więzieniu nie mamy , może Lehro by coś załatwił :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Ty, Alunderis, dupy obrabiacie czy gracie? Bo jak to drugie, chętnie pokażę wam, kto tu rządzi w pokera. Mogę zagrać nawet o gacie, ale tego nie zrobię, ponieważ nie chcę, abyście marzli w tym cuchnącym i zimnym miejscu.
-Skoro chcesz przegrać nawet "spokojną noc", siądź na swym zadzie i bierz karty. A poza tym nie chce grać o twoje osrane gacie tylko o twoją kolację. Głodny jestem, a żarcie podłe dają... - Powiedział do Pereza.

Usłyszał coś od Damiana i odpowiedział:
- Nie cwaniakuj, chcesz lasek to odsiedź co masz. I nie zamierzam grać o ubiór, bo pewnie to sugerujesz. Niewyżyty jesteś?
Pograli chwilę w celi Damiana bez większych sensacyjnych zwycięstw, po czym Alunderis poszedł do swojej celi na spoczynek.
- Banda frajerów - burknął pod nosem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Leser, wstawaj!...
Roberto otworzył jedno oko. Czuł, że otworzenie drugiego go przerasta.
-Wstawaj debilu, Lechero cię wzywa. Jak będziesz dłużej spał, możesz się już nigdy nie obudzić...
Roberto z trudem otworzył drugie oko. Wezwania Lechero nie można olać, on wzywał tylko w ważnych sprawach. Ważne sprawy niestety najczęściej oznaczały kłopoty. Z trudem wstał i poczłapał na spotkanie. W komnacie stało już sporo osób, Leser przybył zapewne ostatni... jak zwykle. Był przynajmniej jeden plus - skoro w komnacie było tyle osób problemy nie dotyczą tylko go...
_____

@Kuk
Zakaz pisania w nocy to cios poniżej pasa ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Freddy dokańczał fajka przechadzając się po korytarzu. Zastanawiał się właśnie który to cwaniak mógł być na tyle głupi i odważny zarazem, aby zdecydowanie się na obrabowanie Lechero, gdy usłyszał nagle dobiegający w jego kierunku głos:
-Siema Fiarot ,słuchaj zagramy dzisiaj z chłopakami jakiś turniej w karty bo straszna nuda ostatnio w tym więzieniu jako zachęte niech stanowi to że wygrana to kilka działek amfy więc się opłaca .......
Burton zdezorientowany odwrócił się. ''O co kurde chodzi?'' - przewinęło mu się przez myśl. Wtem zobaczył chłopaczka z Ukrainy. Na twarzy Freddiego odruchowo zagościł drwiący uśmieszek. Znał Damiana z widzenia. Lechero go tolerował, gdyż był naiwny i zawsze w przypadku jakiegoś buntu w więzieniu można by go wykorzystać jako ''mięso armatnie''. Ukrainiec nie grzeszył inteligencją, lecz to z pewnością spowodowane było nadmiernych używaniem prochów.
Freddy przybrał odpowiednio wrogą postawę i zwrócił się do Damiana:
- Po pierwsze baranie żaden Fiarot tylko Freddy, a jak dla Ciebie pan Burton. Odłóż wreszcie te narkotyki, bo do reszty Ci z mózgu galaretę zrobią. Po drugie nie jestem pierwszym lepszym ćpunem, który poleci za kilkoma działkami amfy. Tylko skończeni idioci zrobiliby wszystko, aby uzyskać towar. Po trzecie Lechero został okradziony ze swojej własności, a Ty masz zamiar jak gdyby nigdy nic grać sobie w karty?! Jaja sobie robisz gościu, czy też nie zależy Ci na odszukaniu sprawców?! A tak w ogóle nasz boss nazywa się Lechero, a nie jakiś Lehro. Tak mogłeś nazywać swoich tępawych kumpli z Ukrainy. Poza tym za przekręcanie jego ksywy można oberwać kulkę w łeb. Chcesz tego pajacu?!
Burton nie czekał na odpowiedź i odszedł. Kątem oka zauważył jednak, iż propozycja gry w karty, która wyszła od Damiana, natrafiła na podatny grunt w postaci kilku więźniów. Freddy miał zamiar obserwować z ukrycia te osoby. Skoro tak bardzo interesują się kartami zamiast starać się wytropić zdrajców może to oznaczać, że sami brali udział w tym rabunku i teraz nie zależy im na powodzeniu misji. Cwaniaczki jedne, psia mać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.12.2007 o 21:33, Phelela napisał:

szkoda tylko że jakiś fajnych lasek to w więzieniu nie mamy może Lehro by coś załatwił :]

A to ty chciałbyś się tylko laskami zajmować w więzieniu? Życzę powodzenia w takim razie. Bo nie mam pojęcia, jak miałbyś się tutaj utrzymać, mając przy sobie jakieś porządne kobiety. Chyba że masz na myśli jakieś inne laski... Cóż, to jest jakiś sposób na przetrwanie w więzieniu, ale ja nie jestem tym zainteresowany, jakby co. I kim jest ten Lehro, o którym mówisz? Jakiś więzień, którego jeszcze nie zdążyłem poznać? I w jaki sposób miałby on nam laski załatwić? Wyczaruje je, czy co?

@Alunderis
- Hm, widzę, że sobie w karty gracie - rzekł Matiz. - A w co dokładniej? Bo ja chętne zarobiłbym trochę na was w pokerze Texas Hold''em. Co wy na to? Gramy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Hm, widzę, że sobie w karty gracie - rzekł Matiz. - A w co dokładniej? Bo ja chętne zarobiłbym trochę na was w pokerze Texas Hold''em. Co wy na to? Gramy?
- No w pokera, ale ja już skończyłem i idę uderzyć w kimono. Może jeszcze kiedyś. Nara. - i udał się Szerszeń do swej celi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Noc zerowa

Przez aferę związaną z kradzieżą więźniowie zapomnieli o innej ważnej atrakcji w postaci grupy więźniów nazywanej przez niektórych „niedotykalskimi”. Są to więźniowie pozbawieni jakichkolwiek praw, a to czy nim zostaniesz często zależy od jedynie od szczęścia i ślepego trafu. Niedotykalscy są pozbawiani swojego ubrania (zostają w samej bieliźnie), nie dostają posiłku, nie mają dostępu do wody, a dodatkowo za jakiekolwiek próby kontaktu z nimi było można zostać skazanym na śmierć. Wśród więźniów często są prowadzone nawet zakłady o to ile dana osoba będzie w stanie jeszcze w takich warunkach wytrzymać. Niedotykalscy oprócz pozbawienia przywilejów są cały czas poniżani ze strony innych więźniów i to naprawdę na wiele rozmaitych sposobów. Żaden człowiek nie jest w stanie długo przetrwać w takich warunkach dlatego też jeśli taka osoba posiadała jaja to była w stanie ona jakoś podnieść się z samego dna, jednak najczęściej taki więzień wolał się po prostu zabić. Nie bez powodu są oni nazywani także „szczurami”, jednak w tym przypadku byłoby można stwierdzić nawet, że to szczury mają lepsze warunki życia od nich.

Dzień mijał spokojnie, a więźniowie oddawali dalej się swoim rozrywkom, aż do chwili w której to bramy Sony otwarły się. Żołnierze wprowadzili nowego więźnia, jednak zanim zdążyli zamknąć bramę doszło do próby ucieczki. Jeden z niedotykalskich swoim desperackim krokiem próbował uciec z najgorszego więzienia świata, choć dobrze wiedział, że ta próba nie ma szans powodzenia…
- Wezwijcie grabarza! – krzyknął jeden z żołnierzy.
Po czym brama zamknęła się…

- Jak się nazywasz? – odezwał się jeden z ludzi Lechero do nowego więźnia.
- Gustavo… - odparł wystraszony skazaniec.
- A więc witamy w Sonie, panie Gustavo… - odparł starszy stażem kolega spoglądając na jeszcze świeżego trupa…

Skazaniec nie zdążył spokojnie przejść nawet paru kroków, a już po chwili doskoczyła do niego kolejna grupka ludzi Lechero:
- Zapraszamy do senior Lechero na orientację…
- Nie mam ochoty się nigdzie się wybierać. – odparł stanowczo Gustavo.
- Za krótko tu jesteś by robić to na co masz ochotę…
- Ssijcie mi…
- Zgrywasz twardego… Złą postawę sobie wybrałeś jak na początek swojej kariery tutaj… Przeszukajcie go i wiecie co dalej…

* * *

Miejsce odwiedzin, wizyta agenta Trimmera:

- Pierwszy punkt twojego planu wykonany. – powiedział tajemniczy więzień, którego Trimmer ma za zadanie wyciągnąć.
- To teraz pójdzie już z górki…
- I do dołu… Tutaj nie trudno o pochówek.
- Zdążyłem zauważyć… - odparł agent patrząc na wynoszonego przez żołnierzy i grabarza trupa.
- Wiedz o tym, że od powodzenia naszej misji zależy nie tylko moje i twoje życie…
- Zdaje sobie z tego sprawę. Jesteś zawodowcem, tak więc uczucia strachu i lęku powinny być ci obce…
- Gówno wiesz o tym jaki jestem i co teraz czuję. Najlepiej zamknij pysk i dopilnuj tego by to wszystko już niedługo się zakończyło…

* * *

Gdzieś po drugiej stronie więziennego ogrodzenia…

- Już trzeci w tym tygodniu… - powiedział grabarz.
- Coś mi mówi, że to dopiero początek. – odparł jeden z żołnierzy patrolujących teren.

* * *

Noc zerowa:
1. Bandyci wybierają, kto trzyma posążek.
2. Kurtyzana podaje kogo chce poznać.
3. Lowelas i Szantażysta podają kogo chcą “zauroczyć”.

Po nocy zerowej… Od jutra ta noc potrwa trochę dłużej, bo aż godzinę ponad. ;) Przypominam tylko, że przestajecie pisać w chwili gdy zobaczycie posta z wynikami linczu.

Ciekawa ciekawostka: Obecna edycja jest oznaczona numerkiem 81(129). Pozdrowienia dla Bumbera i jego towarzyszki butelki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Wiesz, istnieje wiele odmian pokera... - powiedział Matiz z miną znawcy. - Widzę, że mogę się tutaj do czegoś przydać. Zapoznam z zasadami gry osoby, które się na tym nie znają i może zorganizujemy jakiś turniej? Oczywiście nie chcę powiedzieć, że ty, Alunderisie się na tym nie znasz, ale trochę niejasno się wyraziłeś - rzekł Matiz z uśmiechem. - Ale ja i tak wolał bym zagrać w coś bardziej "ruchomego". Najlepiej, jeśli będzie to siatkówka, choć innymi sportami też nie pogardzę. No to jak, mamy chętnych? Czy trzeba czekać do jutra?
Matiz rozejrzał się i zauważył, że chyba nie znajdzie dziś chętnych do gry w cokolwiek.
- Trudno, w takim razie tej nocy będę się nudził. Dobranoc wszystkim.
Po wypowiedzeniu tych słów, Matiz poszedł do swojej celi i zasnął.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się