Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

Seba cały dzień przesiedział przy barze. Jedynie słucham jednym uchem co inni mają do powiedzenia, jeżeli wogóle coś mieli. Narazie spokój, taki spokój jest prawie, że nie do zniesienia. Czasem może on wróżyć coś niedobrego. Czyżby próba jakiej zostaną postawieni miała być aż tak trudna? No cóz... Przynajmniej zostaną wyłonieni tylko i wyłącznie ci najlepsi. Don na pewno wie co robi, on zawsze wie co robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po chwili rozmyślań Rick zszedł na dół.
- Może ktoś zagra w pokera, co? - zapytał widząc już mocno upitych Capo.
Poker to było ulubione zajęcie Ricka. Kiedy tylko miał czas wolny i kolegów to zawsze grał. Przeważnie wygrywał, więc zdążył bardzo polubić grę, która w sumie dawała mu więcej zysku niż praca w rodzinie.
- Nie zartujcie, że tacy Capo jak Wy nie umieją grać! - powiedział i przysiadł się do baru szukając chętnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Mr. Frank?
- Mówiłem, żeby nie przeszkadzać mi przy kolacji.
- To sprawa nie cierpiąca zwłoki.
- Słucham więc – consiglieri położył ostentacyjnie sztućce.
- Ktoś sprzątnął Czyściciela.
- Że też jego musiało to spotkać...
- Słucham?
- Nic takiego. Jak go zabito?
- Jego zwłoki znaleźliśmy w hotelowej windzie. Jeden cios nożem, prosto w serce...
- Wystarczy. Wołaj towarzystwo.
- Już się robi, sir.

10 minut później, w głównym holu...

- Dzisiaj rozpoczęło się najważniejsze zadanie w waszej karierze, panowie – rzekł księgowy do zebranych capo. - Zapewne do niektórych dotarła już wiadomość o śmierci Kukella. Wśród nas, a konkretniej was, są zdrajcy. Z pewnością spróbują zabić ponownie. Dlatego też musicie być szybsi. Musicie osiągnąć wspólny kompromis i każdego wieczora wskazać jednego podejrzanego. Nasi ludzie już się nim... zajmą. Pamiętajcie – przetrwają tylko najlepsi. Miejmy nadzieję, że nie najlepsi skrytobójcy. Rodzina na was liczy, panowie. Don Salieri także. Pokażcie na co was stać – drugiej takiej okazji już nie będzie. Bo komuż z nas dane jest żyć dwa razy?...

Chwilę później...

- Halo? – rozległ się głos w słuchawce.
- Frank z tej strony, Don Salieri.
- Witam, przyjacielu.
- Mamy jednego mniej. Kukello został wyeliminowany z gry.
- Był dobry...
- Jednak nie wystarczająco dobry.
- Trzymaj chłopaków na wodzy. Mają zabić wtyki, nie najlepszych capo w Rodzinie.
- Oczywiście, sir.
- Powodzenia, Frank.

***

Mord – Kukowsky – nie możesz odzywać się do końca edycji.

Lista graczy:

1. walgierz
2. Ninger
3. Invin
4. Vaxinar
5.
6. Immortal1
7. LifaR
8. Ninja Seba
9. fanfilmu.pl
10. Upiordliwy
11. Spider88
12. Dar15
13. Boogie
14. Furrbacca

A więc do dzieła, panowie... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Można było się tego spodziewać" - stwierdził Rick.
O Czyścicielu dużo słyszał, ale uważał go raczej za dziwaka, niż porządnego Capo.
"Ale to zawsze jednego mniej" - pomyślał.
Położył się na łóźku z zamiarem wyspania się i poznania towarzyszy następnego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Hmm..." - pomyslal LifaR - "Ta cala akcja ze zdrajcami, moze sie nam przysluzyc. Poki liczba Capo nie spadnie ponizej rozsadnego poziomu, kazdy z nas powiekszy swoje terytorium, jednoczesnie bedac w stanie je kontrolowac samodzielnie... Byle tylko nie ubylo nas za duzo, bo wtedy Morelli zbyt latwo powiekszal by swoje wplywy"
- Jutro czeka nas ciezki dzien. Jak kazdy nastepny poki nie znajdziemy tych, ktorzy juz sa martwi. Wystarczy ich tylko znalezc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kukello...Imię te nie wzbudzało większego zainteresowania w myślach Morenzo.Nie znał go zbyt dobrze, a jedyne, co miał z nim wspólnego była rola Capo.W sumie, to widać było problem - wtyki zaczęły już działać.
- A jeżeli ja będę następny?- pomyślał Morenzo.
-Trudno, jutro o tym pomyślę.- rzekł i udał się w stronę swojego pokoju.
Jednak przed pokojem na holu stał mężczyzna z whisky.
-Podaj mi tu szklankę z whisky, młody człowieku!- powiedział niecierpliwy Telucci, po czym przystąpił do rytuału "nachlania się", co było w tej chwili stanowczo najlepszym rozwiązaniem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Kukello nie żyje? - Gierz podniósł wzrok znad szklaneczki whiskey - Słyszałem o nim co nieco. Ponoć był twardy. Pewnie ta sława mu się przysłużyła...
Tak naprawdę jedynym wnioskiem jaki można wysnuć po dzisiejszym mordzie jest fakt, że ktoś chce nasz wykończyć. Trudno wskazać jakiś konkretny ślad prowadzący do zdrajców, więc pozostanie nam strzelanie na ślepo. Ale na to przyjdzie czas jutro, bo dziś czas spać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Vaxinar średnio znał Kukellego, ale za to dość dobrze znał Dona Salieri i jeżeli ktoś ginął tak jak Kukello, to znak był jasny - Don chciał sprawdzić swoich ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dar był trochę zdziwiony zamordowaniem Kukello. Tylko kilka razy w życiu widział go i choć wyglądał na szaleńcę na pierwszy rzut oka było widać, że to profesjonalista, ale trochę stuknięty.
Z tego, co plotki donoszą zginął jednym celnym ciosem z noża w serce. Są dwa warianty tej sytuacji.
1. Kukello nie zdążył zabić zdrajcę.
2. Kukello niczego nie świadom zobaczył, któregoś z Capo, a potem... nóż...
Tak czy siak Kukello był zawodowcem i profesjonalistą w swoim fachu... Jego śmierć oznaczała, że zdrajcy są świetnie wyszkoleni i nie zawahają się przed niczym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Niestety , stało się to co było najgorszym z możliwych scenariuszy .Zginął jeden z Capo .W dodatku bardzo doświadczony mafiozo.Trzeba się wziąść w garść i zacząć szukać winnych .Im szybciej się do tego zabieżemy tym szybciej mogą przyjść wyniki.
Ciężko jeszcze coś analizować ale mam nadzieję że do wieczora pierwsze jakieś wnioski się nasuną .Jeśli nie trzeba będzie strzelaćna ślepo a to jest zawsze niebezpieczna zabawa .Niestety taka wizja jest najbardziej prawdopodobna .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sytuacja nie wróżyła niczego dobrego, a pokazała to śmierć Kukello. To, że zostaną poddani ciężkiej próbie było oczywiste. jednak Seba początkowo nie spodziewał się, że z tego względu będą ginąć kolejni capo. Narazie trup był tylko jeden, ale wszystko wskazywało na to, że będzie ich coraz więcej. Trzeba podjąć jakieś działania i to nie ulega wątpliwości. Czy eliminacja najbardziej podejrzanego będzie słuszna? Niekoniecznie, ale w tej chwili to chyba najrozsądniejsze wyjście.
Ninja poszedł do baru czegoś się napić bo chwili obecnej nie było nic lepszego do roboty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bugitelli odpalił wielkie cygaro
- Spodziewałem się trudnej przeprawy, ale to chyba przesada, siedzieć w zamknięci w hotelu ze zdrajca patroszacym nas jak kaczki? To przegiecie nawet jak na włoska mafię, ale cóz skoro zacząłem grac, to i skończę, dorwiemy poplecznika Morellego. Kukellego kojarzę tylko przez jeden fakt, on był tym świrem wycinajacym serca ze swoich ofiar. Nie popierałem jego metod, był nazbyt brutalny i barbarzyński, jednak dobry był w tym co robi, zdrajca musi być zuchwalcem atakując nieobliczalnego zabójcę.
Arturro skończył swój krótki monolog, po czym skierował się w stronę baru...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dzień jak dzień, dzień po dniu...a jednak co się zmienia! Kukello już nigdy nie zaśpiewa radosnego Hallelujah w niedzielę. I to było smutne, przygnębiające - pomyślał Grebo. A jednak los tak chciał. Skoro mamy zadanie to trzeba je wykonać i nie bać się śmierci. Problem w tym, że głosów, mówiacych jest tak wiele a słuchających już mniej. Grebo miał jednak ideę. W końcu nie na darmo ot tak długiego czasu był w tym fachu. Siedząc przy barze skinął na barmana :
- Podejdź no tutaj.
Barman spojrzał pytająco na Gorączkę po czym podszedł niepewnie.
- Słuchaj Jack, mogę tak do Ciebie mówić - nie czekając na odpowiedź kontynuował:
- Widzisz, z każdym dniem trzeba być bardziej świadomym swego przemijania, jeśli wiesz o co chodzi - zakasłał - a chodzi o to, że jeśli jesteś pewien, że nikt nie puknie Ci kulki w łeb akurat w tej chwili to możesz spokojnie i cicho siedzieć...
-Przepraszam pana, ale nie do końca...
- Zamknij siei słuchaj...Chodzi o to, że ...a może inaczej...widzisz tego tam? Wołają na niego Fan.
Barman spojrzał we wskazywanym kierunku.
- Ale proszę pana...
- Słuchaj ptasi móżdżku. Chodzi o to, że on odezwał sie może raz podczas naszego pobytu tutaj, i to było na krótko przed mordem Kukella. Widzisz bratku, wiem coś o takim zachowaniu. Sam też tak często olewałem innych jeśli byłem pewien swojej nietykalności. A jednak coś powiedzieć musiał bo inaczej od razu wzięliby go na języki. Wyciągnij z tego wnioski. Niektórzy powiedzą, że tak szybko nie można wyciągać wniosków. A jednak moja intuicja nie daje mi spać. Muszę zakrapiać ją alkoholem bo inaczej moje oczy nie zamykają się wieczorem tylko myślą : "co tu do diaska jest nie tak?"
- Proszę pana, nadal nie jestem pewien dlaczego mi to pan mówi.
- A bo widzisz, nasze życie jest tak kruche , że nie jestem pewny, czy zdążę te przypuszczenia ,możliwe, że dla kogoś istotne, przekazać dalej. Może się równie dobrze okazać, że jeśli powiem to głośno to dzisiaj sprzątną mnie mówiąc , że ich wrobiono ale ty tutaj pracujesz tylko za barem więc będziesz mógł przekazać te moje słowa jeśli mnie zabraknie, rozumiesz? - mówiąc to wyciągnął plik szeleszczących banknotów i Jack zrozumiał.
- Tak , oczywiście , że pojmuję.
- A pamiętasz jeszcze jak mam na imię?
-Grebo, proszę szanownego pana, Grebo Gorączka.
- Dobrze, a teraz idź i przynieś mi jeszcze jedną krwawą maryśkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przez chwilę Fanowi przemknęło przez myśl, że wszystko jest w porządku, że śmierć Czyściciela to był przypadek, że to nie ma związku z "wybieraniem najlepszych". Za dużo wypił, lecz na szczęście nie tak dużo, żeby taką możliwość zaakceptować. Kogo można w takim razie dziś zabić? Skąd ma wiedzieć, że wybierze zdrajcę?
Sprawa była ciężka, na dodatek Grebo jakoś dziwnie się na niego patrzył.
- Ciekawe, skąd Spiderelli o wszystkim wiedział już wcześniej. No nic, wiedział, i - niestety - sprawdziło się. Co teraz zrobimy? Kogoś trzeba będzie sprawdzić... Zastanowię się. Choć za dużo to nie wiemy - Fan zwrócił się do barmana - Nie, nie piję już. Teraz będzie trzeba myśleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Furrest odetchnął głęboko. Zanosiło się na nadzwyczajne zamieszanie. Nie lubił zamieszań. A jednak pakował się w nie tak często jak tylko mógł. Takie hobby z przymusu...

Oczywiście największą uwagę po mordzie czyściciela zwrócił na monologi Greba do barmana. Jednocześnie Fan jakoś zdawkowo odpowiedział na podejrzenia.
Furrest poprawił krawat i lekko odchrząknął.

- Jeśli chodzi o Greba to nie wiem co dokładnie o nim sądzić. Z jednej strony nie boi się przedstawić swoich zarzutów, a z drugiej wypowiada je tak, jakby chciał nam oznajmić "ja zachowuję się zupełnie inaczej!". Bo jak można nazwać oskarżanie o zbytnią pewność siebie innego gracza i dodawanie od siebie, że się boi o własne życie? Atak i obrona w jednym. Sprytne. Jednakże wcale nie chcę dowodzić jego winy. Jako pierwszy z nas powiedział jakieś konkrety, musiał zdawać sobie sprawę z tego, że przez to zwraca na siebie zbyt dużą uwagę. A już to samo powinno wystarczyć, by go na dzisiejszy wieczór pozostawić w spokoju.
Natomiast w sprawie Fana powiedziałem w sumie wszystko, co zauważyłem. Nie widzę na razie żadnych większych ''za'', ani ''przeciw''.

Furrest wypił łyczek wody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dar wysłuchał wypowiedzi Furresta i przez chwilę drapał się po nosie rozmyślając o jednej wypowiedzi, która dziś padła...
Wypowiedź Morenzo (Immortal1)
"Kukello...Imię te nie wzbudzało większego zainteresowania w myślach Morenzo.Nie znał go zbyt dobrze, a jedyne, co miał z nim wspólnego była rola Capo."

Panie Morenzo ten fragment wypowiedzi bardzo mnie zaintrygował...
1. Jeżeli twierdzisz, że nie masz nic wspólnego z Kukello oprócz roli Capo, to by znaczyło, że może jesteś zdrajcą... W końcu zdrajcę nic nie łączy z Kukello oprócz bycia Capo. Myślę, że większość z nas oprócz tego, że jesteśmy Capo łączy jeszcze coś więcej... Na przykład bycie prawdziwymi Capo rodziny, a nie zdrajcami.
Chciałbym, żebyś ustosunkował się do swoich słów, bo dla mnie brzmiały jak pomyłka zdrajcy, który unosząc się emocjami zabicia Capo, powiedział o kilka słów za dużo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To co powiedział Grebo, nie jest wcale głupie .Niestety na tym etapie mogę jedynie powiedzieć że może mieć tak samo rację jak i się mylić .Całe szczęście że barman nie od siebie nie dodał ale mimo wszystko był bym ostrożny w wyrokowaniu takich wniosków .Fakt , że można się dokładnie przyjrzeć ale nie od razu rzucać pewne ostrzeżenia na głos .Dzisiaj i tak będzie jazda na chybił-trafił ale , no właśnie są już pewne ale .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

***
Jeśli chodzi o zdawkowe odpowiedzi, jak to powiedział Furr, to po prostu chciałem się trzymać fabuły. Moja postać tego nie słyszała :)

Ale odpowiem: mój post był napisany o - mniej więcej - osiemnastej. Mafiozo ma czas do 22:45. To ponad cztery i pół godziny przed mordem, tak krótko to nie jest :)
Takie oskarżenia na początku mogą lekko oddalić mnie od podejrzewania winy Grebo. No i tyle...
***

- Dar... Właściwie jest to argument lepszy niż żaden, ale mówisz to - moim zdaniem - zbyt pewnym głosem.
Jedyną osobą, która nie odezwała się po śmierci Czyściciela to Camillo (Ninger).
Jeszcze poczekam, to, co mówi Furr mnie za bardzo nie przekonuje. Oczywiście, może być tak, że w ten sposób Gorączka chce od siebie odsunąć podejrzenia, ale raczej nie opłacałoby mu się tak ryzykować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie nie mam dzisiaj pojecia kto moze byc winny. Nie bardzo mozna tez ocenic wyglaszanych dzis teorii.. Bo to wszystko i tak pozostaje prawie strzalem. I dzis raczej oddam los Rodziny w rece losu - dotychczas mi sprzyjal, mam nadzieje, ze i dzis mnie nie zawiedzie. Lepsze to, niz ulganie wplywom ludzi, ktorych motywow dzialania nie jestesmy pewni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Rick nie wiadomo czemu cały dzień chodził zadowolony, pierwszy raz od dawna czegoś się napił. Ale gdy tylko zobaczył miny towarzyszy natychmiast spoważniał i wrócił mu zdrowy rozsądek.
- Dzisiaj chyba kogoś eliminujemy... czy tylko ja nie mam pomysłu? - zapytał innych.
Jednak niewielu zwróciło uwagę na jego słowa, zajęci rozmyślaniem, kto jest wtyką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się