Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

Alfred von Schacht był oddanym zwolennikiem III Rzeszy. Przed wstąpieniem do wojska był kucharzem... Kiedy wstąpil do wojska dostał krótkie przeszkolenie jak zachowywać się w łodziach podwodnych i wysłali go od razu do U-998. Teraz kiedy statek do niczego się nie nadawał ocalała załoga odpoczywała w U-648. No cóż czasem to tak bywa... Alfred nie zdążyl nawet przygotować obiadu, a już nie musi tym się zajmować... Bo w koncu na U-648 był inny kucharz... Teraz należy czekać na powrót na stały ląd, a potem może znowu go wsadzą na jakiś okręt... byle na taki, który się nie "zepsuje" zbyt szybko.
Von Schacht siedział z towarzyszami i odpoczywał. Był smutny, że zmarnował czas na tym statku... Mogli go wsadzić na inny... Do tego, to co się stało na tamtym okręcie nie mogło być wypadkiem... Takie wypadki nie zdażają się często... Teraz to nie ważne Alfred miał nadzieję na jak najszybszy powrót na brzeg... Tylko to się liczylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Joachim von Bummbern miał niespełna osiemnaście lat, a już dorobił się odznaki marynarza Kriegsmarine. Wywodził się z Hitlerjugend, a jego ojciec związany był z bliskim otoczeniem samego Hitlera. Od dzieciństwa fascynowało go morze, uwielbiał zapatrywać się w błękitną toń z portu jego rodzinnej miejscowości Cuxhaven. Skorzystał ze znajomości swego wysoko postawionego ojca i zaciągnął się do marynarki, gdzie z marszu dostawał awans za awansem. I tak oto znalazł się na jednym z U-bootów, tak naprawdę nie mając bliżej określonej funkcji na pokładzie okrętu. Czasem zajmował się pracami w luku torpedowym, innym razem pomagał przy mostku kapitańskim.
Joachim był blondynem o niebieskich oczach. Ubrany był z zwykły mundur marynarski, przy pasie zwisała kabura z niezawodnym Walterem. Był rodowitym Niemcem, narodowym socjalistą i zatwardziałym nazistą. Lata w Hitlerjugend odcisnęły piętno na jego psychice. Zapewne jako fanatyczny żołnierz bardziej przydałby się na froncie wschodnim, jednak jego miłość do marynarki zwyciężyła.
- Scheisse - syknął pod nosem. - Nawet tutaj dosięgają nas wrogowie Niemiec! Niech ja tylko dorwę jednego Verräter Landes! Mam nadzieję, że ten cały von Spiderus nie zachowa się jak ta przeklęta świnia Paulus! Chociaż na morzu nie miałby jak uciec na stronę wroga... Nasze miasta, niemieckie miasta są bombardowane, giną nasze żony i matki, a tu ktoś wysadza nam okręt w powietrze! - krzyknął, nie zwracając uwagi na resztę załogi. - Nikt nie docenia słów Goebbelsa... Wojna totalna wymaga poświęceń, nie zdrady! Niech no tylko opowiem o tym ojcu... Postawi na nogi całe Kriegsmarine!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Walt Gierz był zwykłem marynarzem. Kiedy dostał się do załogi okrętu cała rodzina była z niego dumna. Mama płakała, ojciec - weteran spod Verdun miał łzy w kącikach oczu. Gierz też początkowo był zachwycony, ale potem zaczęła się służba. Naprawdę ciężki kawałek chleba. W dodatku poczucie osamotnienia pomimo obecności kolegów bywało dobijające. I jeszcze ten sabotaż. Walt potarł skronie by choć trochę zmniejszyć ból głowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Lekarz pokładowy ma ciężkie życie. W sumie nie byłoby takie złe, gdyby nie to, ze choroby na okrętach rozprzestrzeniają się w zatrważającym tempie - wystarczy jeden chory i po dwóch dniach wszystkim dolega to samo.
A jemu przychodzi leczyć ich wszystkich przy pomocy niezwylke skromnego arsenału leków...

Elemis Keisada wpatrywał się w niebo rozmyślając o tym, co ostatnio ich spotkało.
Domyślał się, co się stało w torpedowni nie podejrzewał jednak że ktoś z ich załogi mógł dokonac takiego czynu.
Wystarczyłby jeden sygnał od dowódcy, a przypadowa pomyłka w dawkowaniu leku skończyła by się śmiercią zdrajcy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ciężkie było życie w obozie koncentracyjnym Stuhoff pod Gdańskiem, gdzie Józef Tusk trafił tuż po rozpoczęciu wojny. Aby zmienić ten stan rzeczy postanowił na ochotnika zgłosić się do Wermachtu, skąd jednak po kilku miesiącach został przeniesiony do służby w Kriegsmarine. Tutaj również nie było najlepiej. Chociaż mieszkał na pomorzu to jednak pływać nie lubił a tym bardziej na okrętach podwodnych, gdzie raczej nabawić się można było klaustrofobii niż polubić pływanie. Teraz jeszcze ten wypadek - to było za dużo jak na niego.
- Faber, polej mi trochę tej kawy. Tylko nie zrób takiej lury jak ostatnio - uśmiechnął się Józef.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po okręcie krzątała się zabiegana załoga. Mało kto zauważał siedzącego w cieniu Kamillusa. W każdym razie, postać ta siedziała w cieniu z założonymi na krzyż rękami i medytowała. Znaczy się rozmyślała, bo do medytacji jest inna pozycja.
W każdym razie w bezrękawniku obserwował całą ekipę. Umięśniony jak przystało na prawdziwego żołnierza, spodnie w białe moro i czapeczka w kolorze czarnym. Styl wojskowo-polarny. Wcale mu się nigdzie nie śpieszyło. Wręcz przeciwnie - czasami sprawiał wrażenie jakby na coś wiecznie czekał. Nikt mu zwykle nie przeszkadzał, więc oczekiwanie trwało długo - to będzie już jakieś 3 miesiące. Czyli odkąd go tu "zapuszkowali"/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Klaus Bogenkranz siedział bezczynnie i obserwował pracę załogi okrętu, nie wyglądał na szczęśliwego. Na macierzystym U-998 był mechanikiem, dbał o napęd okrętu. U-648 miał własnych mechaników, a Klaus nawet nie mógł im pomóc, zabroniono mu sie zbliżać do maszynowni, przez to co się wydarzyło wszyscy stali sie podejrzanymi. Siedział więc bezczynnie w kajucie z reszta własnej załogi i dwoma zdrajcami, ta myśl nie dawała mu spokoju, sytuacje pogarszał fakt, że załoga nie pływała długo razem, więc nikt nikogo nie znał bliżej. Siedzieli teraz ściśnięci, grając w karty, było wyjątkowo duszno, okręty podwodne trudno nazwać przestrzennymi, a fakt że na pokładzie było więcej marynarzy niż przewidziano pogarszało tylko sytuację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sebastian Shwinzerg był zwyczajnym marynarzem na zwyczajnym okręcie. Od dziecka interesowała go broń, techniki wojenne i zwłaszcza łodzie podwodne. Nic więc dziwnego, że szybko dostał się do marynarki i został osadzony w załodze ubota. Teraz nie wszystko wyglądało tak kolorowo, ich pierwotna łódź została zatopiona przez sabotażystów, a oni sami mieli być przetransportowani przez innego ubota do portu. Nie byłoby w tym nic strasznego gdyby nie prawdopodobieństwo, że wśród nich w dalszym ciągu są osoby odpowiedzialne za zatopinie ich pierwotnej łodzi. Nie było wątpliwości, że właśnie tą sprawą zajmie się nasza załoga. Póki co jednak, nie było żadnych oznak wrogości i wszyscy toczyli spokojny rejs...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Furrest L. Guth, oficer "komunikacyjny". W marynarce do tej pory służył do przesłuchiwania jeńców, oraz "poprawiania" "morale". Nie był lubiany, zresztą kto by lubił osobę torturującą innych ludzi? Wrogów tylko fizycznie, natomiast współzałogantów - psychicznie. Wszystko to sprawiło, że po pewnym czasie wystąpiło kilka zamachów na jego życie. W związku z tym wybłagał przydział na inną jednostkę, U-boota, na którym naprawdę zajmował się obsługą radia...
Na kolejnym u-bocie Guth znów znalazł się pod młotem. Wiedział, że nie może minąć wiele czasu, by znalazło się kilku zdrajców Rzeszy, którzy chcieliby go zabić za jego patriotyczne podejście. Nie pozostawało mu jednak nic innego, jak czekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziennik kapitański .

Godz. 15:00

Akcja ratunkowa zakończona sukcesem . 14 marynarzy + kapitan uratowani przez okręt U-648 .Stan ocalałej załogi uważam za dobry .Morale niskie ale na zdrowie nikt nie narzeka .Akcja była przeprowadzona sprawnie za co jestem dozgonnie wdzięczny kapitanowi U-648


Godz 22:00

Kapitan U-648 poprosił mnie abym dowodził dziwną akcją ratunkową .W jedynym wychodku na łodzi podwodnej zablokowały się drzwi .Zostało mi przydzielonych trzech dzielnych mechaników do pomocy .Po 20 min odkręcania mocowań drzwi ustąpiły .Widok jaki ujrzeliśmy za nimi był szokujący .Jeden z marynarzy , mojej załogi (Kukowsky) był powieszony za nogi do sufitu , jego głowa zanurzona była w (wiadomo czym ) .Niestety już nie żył .Można stwierdzić z całą pewnością że nie był to wypadek .Prawdopodobna przyczyna śmierci – utonięcie .Wnoszę o pośmiertne odznaczenie marynarza nie ujawniając rodzinie faktów poza stwierdzeniem utonięcia .

Godz 22:30

Zostałem poinformowany że na dzień jutrzejszy kapitan U-648 chce ze mną porozmawiać .Zgodnie z rozkazami jakie otrzymałem przed wypłynięciem U-988 za wszelką cenę postaram się go nie wtajemniczać w naszą misję .Morale załogi U-988 nie jest już tak wysokie , spowodowane jest to śmiercią jednego z marynarzy .Stan mojej załogi po tym wypadku 13 marynarzy + kapitan w tym oficer wywiadu .

******************************************************************************************

Ginie :

Mord – Kukowsky - Oczywiście jako że usta masz pełne wody , lepiej nie próbuj nic mówić


1.Kalkulator12
2. Ninger
3. Bumber
4. Liqid
5. walgierz
6. Remember_The_Name
7.
8. skyler
9. Ninja Seba
10. Invin
11. Boogie
12. Dar15
13. Furrbacca
14. Aldarion

Aby nie było odczuwać nudy podczas dalszego rejsu jak i zakłopotania , trzeba naprawić i posprzątać wychodek . Powtarzam jest to jedyne takie miejsce na okręcie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Józef w obozie nieraz spoglądał śmierci w twarz, tak więc widok powieszonego Kukowskyego nie zrobił na nim większego wrażenia.
- Jest wojna to i ofiały są. - rzekł - trzeba to będzie posprzątać ale to już jutło. Tełaz trzeba się zdrzemnąć aby jutło być w pełni sił. Długi łejs przed nami.
Po tych słowach Józef udał się do swojej kajuty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Zdrajcy są wśród nas i nie wystarczyło im zniszczenie naszego okrętu, chcą nas wszystkich powybijać... To, co na razie zwróciło moją uwagę to to, że raczej nie są ambitni, gdyż zabili jednego z bardziej doświadczonych, a przede wszystkim wygadanych ludzi - Kuka...
Furrest skrzywił się. Jeszcze bardziej od zdrajców rzeszy nie lubił tchórzy, a tutaj najwyraźniej występuje połączenie obydwu typów.
- Najwyraźniej musimy się bardziej przyłożyć, jeśli chcemy wykryć te tchórzliwe żydowskie szumowiny! Widać chyba chcą przejść przez wszystko bezboleśnie, bez żadnego ryzyka. Tchórzostwo, nic więcej.
Zmarszczył nos. Zamierzał od teraz wszystko dokładnie obserwować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Kogoś zamordowali? - Gierz się zdziwił gdy usłyszał wiadomość dnia - Nie mieli już gdzie, musieli w klopie...
Chcąc nie chcąc, gdy dostał polecenie, wziął szmatę i poszedł czyścić latrynę. Obejrzał sobie zwłoki towarzysza, gdy go zabierano:
- Myślę, że samobójstwo możemy wykluczyć - mruknął.
Możliwe jest, jak podejrzewał Furrest, że Kuk padł ofiarą zdrajców ponieważ był doświadczonym żołnierzem. Z drugiej jednak strony takich jest kilku, a w dodatku rozmowny to zabity ostatnio nie był. Przynajmniej od czasu sabotażu. Ja bym jeszcze dodał, że prawdopodobnie był to ślepy strzał morderców. Prawdopodobnie akurat na Kuka trafili w klopie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Śmierć Kuka była poniżająca, a jednocześnie pokazała, że nasi wrogowie nie mają honoru nie dość, że to plugawi tchórze, to jeszcze brak im kultury... Co do wychodka... Alfred nie miał zamiaru go czyścić. Czy jak kogoś się zaprasza do domu,to nakazuje mu się czyścić kibel? Ja myślę, że nie... dlatego niech ten jedyny wychodek czyszci załoga U-648. Teraz są ważniejsze problemy... To nie będzie spokojny powrót do domu, a zdrajcy przetrwali wybuchy albo na U-648 byli następni... Należało być ostrożnym i mieć oczy szeroko otwarte.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Niedobrze, nietopshe - powiedział do siebie Marcel, kiedy dowiedział się o śmierci Kuka. - Historia zna wiele takich przypadków. Najpierw ginie jedna osoba, a później do niej dołączają kolejne. A wszystko przez tych dwóch zdrajców. Jacy oni zabawni, cóż za ironia. Kukowsky sporą część swego życia spędził pod wodą, a zginął w tak ... głupi sposób. Utopienie w kiblu, nie to po prostu żałosne. Zero smaku. Niepokoi mnie myśl, że oni cały czas byli częścią załogi i teraz po prostu postanowili ujawnić swoje oblicze. A ja im ufałem. Gdyby tylko wiedzieć, kto to jest. Bo jak na razie nic nie wiadomo.
Każda z tych "dwónastó" osób może być tym zdrajcą. Tyle, że dziesięć jest niewinnych, a tylko dwie z nich odpowiadają za ten haniebny czyn. OJ, będzie trzeba się pogłowić. A wielu ludzi już się w całej historii świata głowiło i z różnym skutkiem im to wychodziło. Tak więc nie można zmarnować okazji.
Jak widać żaden z jego towarzyszy nie przepadał za historią, więc postanowił w jakiś inny sposób poprawić humor przyjaciołom.
- Może zagra ktoś ze mną w ehhem,... statki? Wiecie 5-masztowce -lotniskowce, 4 - niszczyciele, trój to łodzie podwodne, dwumasztowce są łodziami zwiadowczymi, a 1 - szalupami. Będzie fajnie! Planszę już mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Mój pradziadek zginął w taki sam sposób! - zalał się łzami okrętowy torpedzista Peter Kaprimoz.
Pochodzący ze środkowej Nadrenii syn Niemki i węgierskiego emigranta nie był ideologicznie związany z nazistami, a udział w wojnie był dla niego jedynie sposobem na biznes. Po jej zakończeniu Peter planował bowiem otwarcie sieci sklepów ze sztucznymi wąsami à la Adolf, a - jak zwykł mawiać - "im szybciej wojna się skończy, tym szybciej będę się mógł wziąć do pracy". Dlatego kiedy został powołany do Kriegsmarine, postarał się o rekomendację swojej osoby jako znakomitego torpedzisty. Oczywiście, Peter wykazywał się pewnym doświadczeniem na objętym stanowisku, gdyż był pięciokrotnym mistrzem baru "Brunhilda" w rzutki! Sytuacja, w jakiej znalazł się w tej chwili, nie byłą mu zbyt na rękę, gdyż jedna łódź podwodna mniej, to prawdopodobnie o kilka dni opóźnione zwycięstwo III Rzeszy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kamillus popatrzył na trupa zimnym wzrokiem. Jakby ze znudzeniem obejrzał ciało od stóp do głów od czasu do czasu spluwając za prawe ramię.
- Zadziwiające. Zamiast po prostu zatopić naszą podwodną krypę, oni jeszcze się bawią z wybijaniem nas pojedynczo. Może boją się śmierci wśród wrogów i zabijają czas mordując przy okazji naszą załogę? A może Kuki ich na czymś przyłapał? Ciężko powiedzieć, bo akurat ten marynarz nie odezwał się do nas słowem. Nic nawet o nim nie wiedzieliśmy. Dziwna sprawa.
Kamillus odwrócił się i poszedł na swoje stanowisko. Ciemne i przytulne, nikt mu tam nie przeszkadzał i mógł snuć kolejne spiskowe teorie. Łącznie z tą, że po prostu mu zbrzydło zycie na okręcie i popełnił samobójstwo. Chociaż pewnie ciężko by mu było się przywiązać za nogi i zanurkować. Taka eutanazja, że sam poprosił kumpli o śmierć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Klaus podszedł spojrzec co się stało. Gdy tylko ujrzał trupa westchnął.
-Czy zdrajcy muszą wszędzie wleźc? Jakieś Francuziki lub inne śmiecie.
Po tych słowach poszedł na swoje miejsce. Siedząc na dośc twardym krześle rozmyślał jakim cudem mają wygrac te wojnę jeżeli jacyś szpiedzy mordują ludzi na okrętach, zapewne na polach bitwy. "Dobrze że Fuhrer wie co robic"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No cóż - myślał Walt - Dziś pewnie nie stanie się nic, co pomogłoby nam zdekonspirować zdrajców. Pozostanie opieranie się na przeczuciach/strzały i liczenie na szczęście. Na tę chwilę Gierz nawet nie zastanawiał się nad swoim typem, bo miał ręce aż po łokcie upaćkane wykonywaną robotą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Heh, po tym co przyżyłem w Anglii, myślałem, że na łodzi będzie trochę spokojniej. - powiedział Faber wypijając łyk kawy.
Dawno już nie widział morderstwa. Mimo, że kiedyś przecież sam mordował bez skrupułów, to śmierć towarzysza zrobiła na nim wrażenie. " I to w kiblu..." - pomyślał. Dopił kawę i siadł na krzesło delektując się "świeżym" (w porównaniu do tego, którym oddychał 15 minut temu) powietrzem. Tradycyjnie zaczął szukać czegokolwiek co wskazywałoby zabójcę, ale po dwóch minutach odkrył, że ma to nie większy sens niż łapanie komarów za nogi. "Ciekawe czy to tylko pojedynczę morderstwo, chcieli po prostu zabić Kuka, czy może chcą pozbyć się całej załogi?" - dopił kawę i zabrał się spowrotem do nudnej pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się