Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie


Budo wstał późno. Odrazu wyczuł, że coś jest nie tak, wszyscy biegali jak nakręceni, coś się stało. Poszedł do laboratorium, w końcu dzisiaj mieli ich tam wpuścić, ale zobaczył coś czego się nie spodziewał. Fisher przedstawił im krótko i zwięźle sytuację. Czyli jednak gadanie o chwale i przysłudze dla narodu były pieprzeniem- jakie to amerykańskie. Byli królikami doświadczalnymi i niczym więcej. "Badania"- taa jasne na żywym i niebezpiecznym obcym. W stołówce inzynierowie zajmowali się składaniem prowizorycznych zapalniczek zdolnych usmażyć to badziewie. Budo jako niewykształcony w tym kierunku zaprzątał sobie głowę zupełnie czyms innym. "Założę się, że to gówno jest wrażliwe na jakiegoś nszego wirusa..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.01.2006 o 11:03, argon napisał:

A jednak przeczucie psychologa go nie oszukało że coś jest nie tak z tą wyprawa naukową.
rozejrzał wśród kolegów naukowców, czyzby któryś z nich nie był juz sobą ?
- Czy któryś z panów mógłby mi objasnić zasadę działania i obsługi miotacza płomieni ? -zapytał



Nie orientuje się dokładnie w budowie takowego miotacza ale myslę ,że powinno mi się udać zautomatyzować kilka tak by działąły za pomocą zdalnie sterowanego pilota. A najpiękniej byłoby gdybysmy mieli podstawowe dane na temat budowy biologicznej tego czegoś. Mamy przecież biochemików w załodze, może oni by się tym zajeli . Gdyby udało nam się współpracować to może stworzylibyśmy prowizoryczne czujniki , na które miotacze automatycznie by reagowały. O ile oczywiście to są jeszcze biochemicy, niczego niestety nie da się wykluczyć , aczkolwiek oprócz miotaczy przydałby mi się gnat!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem żadnym biologiem więc nie będe potrafił zauważyć jakiś niepokojących zmian u towarzyszy. Nadal jakosnie moge uwierzyć w słowa Fishera o tym że obcy potrafi pzybrać postać człowieka. Ciarki mnie aż przechodźą jak o tym myśle. Co my z nimi zrobimy jak ich znajdziemy? Od dzisiaj będe nosił przy sobie naostrzony śrubokręt do obrony bo niewadomo czy to coś nie zaatakuje ponownie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- W naszej ekipie jest kilku biochemików i na pewno immunolog może każdy z nas oddałby swoją krew do laboratorium. Może ten obcy da sie w ten sposób wykryć ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Vic patrzył z niedowierzaniem na miejsce, w którym wczoraj jeszcze przebywało to coś... Rzecz? Coś? Pokręcił głową, jakby próbując się obudzić. Wielka wyprawa, sen o pieniądzach i o przysłużeniu się światu zastąpił sen... psychodeliczny? Takim powoli się to stawało.
Myśl Vickers, myśl do cholery...
Po chwili zorientował się, że stoi sam, bez czynnie "ciesząc" oczy plamami krwi i juhy. Gdzieś w oddali słyszał brzęk przenoszonych urządzeń i sprzętów, głosy naukowców i inżynierów, jakieś jęczenia przerażonych członków ekipy.
Ilu nas jest tutaj? Oprócz naukowców? Jakiś personel chyba też... mogą mieć broń. Powinniśmy trzymać się razem...
Pobiegł do kantynu, w której już nikt nie grał w Brydża. Karty leżały na ziemi, naukowcy i inni stępali po nich nie przejmując się tym. Jeszcze plama rozlanej kawy, stłuczona filiżanka.
- Przesuń się Vickers... - syknął jeden z zajętych naukowców.
Vic podszedł do stołu i popatrzył na kilka urządzeń, połączonych kablami wyrwanymi z jakichś skrzynek czy innych podobnych "Farm kabli", sklejonych prostą taśmą z papierniczego za dziewięćdziesiąt centów.
- Jeśli to ma zabić to gówno... - powiedział Vic. - To ja chyba po prostu wezmę kapeć i zacznę nim walczyć z większym skutkiem niż tym.. - z pogardą spojrzał na urządzenie. - Wątpię, czy Rzecz ma dość poczucia humoru by zobaczyć wasz...dowcip.
Wszyscy spojrzeli się zdziwieni na Luke''a.
- Jeśli rozłożycie mi to do takiego stanu, jak było przedtem, to możecie liczyć na moją pomoc. Pokażę wam, jak się to robi...
Po czym podszedł do automatu z kawą i próbował coś sobie nalać.
Chyba któryś wpadł na automat. Śpiesz się powoli...śpiesz się powoli!
Po chwili jego przypuszczenia zostału potwierdzone, kiedy wpadł na niego inny inżynier z podniesioną przepraszająco ręką...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Steve podszedł do miotacza płomieni z błyskiem w oku
-Ładna zabaweczka sam sie takimi bawiem kiedy miałem 17lat potem wolałem inny kaliber, podszkolić kogoś w obsłudze? Aha i przy okazji Stev McDrinker sie nazywam inżynierem jestem- powiedział po czym zaczął regulować zasięg i rozmiar płomienia po czym zaczął puszczać ogień na ścianke. Gdy sie bawił z rękawa wyskoczyło mu pare mechanicznych pajączków wielkości kostki do gry które szybko powłaziły na innych naukowców.
-cholerne zabaweczki wszędzie muszą ze mną jeździć-mrukną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Aaaale sobie pospałem... - mruknął pod nosem Darnok rozciągając się i zabierając do porannej dawki pompek.
Zaraz potem jego uwagę przyciągneła butelka jakiegoś alkoholu. Była z niego zdarta etykietka, ale po wzorze na butelce (charakterystycznej koronce) rozpoznał, iż jest to butelka Smirnoffa. Jason-Voorhees nalał sobie dwie setki na dobre rozpoczęcie dnia i zaczął kręcić się po bazie w poszukiwaniu czegoś do jedzenia.
Kim był Jason-Voorhees? Pochodził z małego miasteczka Crystal Lake, który opuścił już w wieku kilku lat, aby kontynuować edukację w większym miescie. Od początku wyróżniał się niesamowitą inteligencją i bystrością, co w szczególności dało się zauważyć na studiach, gdzie wielokrotnie wprawiał w zakłopotanie nawet jaśnie oświeconych profesorów. Jego marzeniem było otwarcie regionalnego ośrodka zajmującego się operacjami plastycznymi - jednak życia zweryfikowało jego plany. Biorąc pod uwagę jego aktywność na studiach, pozostawało kwestią czasu, kiedy zostanie zauważony przez osoby wyższego szczebla.

Na stołówce natrafił na skromną grupkę osób, która zajmowała się składaniem miotaczów ognia. Po jaką cholerę? Jak sie okazało, te prowizoryczne bronie miały być naszą jedyną ochroną przed zagrożeniem płynącym ze strony tajemniczej postaci pozaziemskiej, nazywanej przez część osób "Rzeczą". Patrząc na stan zaawansowania wspominanych wcześniej broni można było mieć poważne wątpliwości, czy okażą się skutecznym środkiem obronnym. Zresztą mało kto tak naprawdę zajmował się bronią, wszyscy zastanawiali się nad tym, co przekazał im Fisher. Obcy dysponującymi takimi umiejętnościami? I my, banda jajogłowych mamy sobie z nim poradzić... wolne żarty.
Darnok Jason-Voorhees zaglądnął do małego schowka obok kuchni i zaczął poszukiwać czegoś, co mogłoby mu się przydać do zbudowania własnego miotacza. Nie zdołał jednak odnaleźć jednak niczego godne uwagi poza paroma nożami oraz większej wielkości meczetą, którą postanowił schować sobie za pas. Na wszelki wypadek. Zaraz potem kontynuował poszukiwania materiałów do budowy miotacza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

DonCarleone spał do późna. Gdy się obudził zobaczył, że jego towarzyszy nie ma już w sypialn. Porozrzucane ubrania, nieposłane łóżka wskazywały, że zbierali się bardzo szybko i widocznie zapomnieli go obudzić, będąc zajęci tajemniczym rozkazem pułkownika Andrew Fishera. Coż, pora żęby i on udał się do dowódcy i dowiedział co się tu dzieje. DonCarleone wstał z łóżka, przebrał się z nocnych ciuchów, podpalił papierosa i udał się do pokoju narad. Odprawa już trwała, zbliżała się nawet do końca. DonCarleone był zaskoczony tym co usłyszał. Obcy wydostał się na wolność i zaczął zabijać, na dodatek przejmując ciała swoich ofiar. Więc jednak propaganda telewizyjna i wojskowa kłamie. Obcy wysoko zaawansowani technologicznie nie są pokojowo nastawioną rasą, która przybyła na Ziemie by ostrzec nas przed nadmiernym zanieczyszczaniem naszej planety, czy zgubnymi skutkami wojen oraz by nawiązać wymianę handlową. Nie, oni przylecieli zabijać. Skoro tak, my nie możemy mieć również skrupułów i powinniśmy jak najszybciej wybić to Coś. Jednak DonCarleone postanowił na razie o tym nie myśleć. Udał się na stołówkę i poprosił kilka hamburgerów. Był głodny i chciał uzupełnić braki w kaloriach. DZiś mógł przecież czekać ich ciężki dzień. Do popicia nalał sobie wina i podpalił szluga. Towarzysze byli zdziwieni tym co robi, jednak DonCarleone odpowiedział:
-Każdy ma swoje przyzwyczajenia i każdy konsumuje jak chce. Wśród ludzi biznesu, takich jak ja, jest to bardzo częste zjawisko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Tatsuo Budo przyglądał się budowie miotaczy w milczeniu. Cał czas myślał, jak możnaby uziemić to drańśtwo i osobę, którą zaraziło. W pewnym momencie wpadł na oczywisty pomysł. Trzeba pobrać próbki krwi od każdego członka zespołu a potem porównac je z krwią znalezioną w laboratorium na podłodze i ścianach. W ten sposób powinni być w stanie zidentyfikować to coś wraz z pomocnikiem. Chyba że Obcy wywołuje zmiany w składzie krwi... Pogrążony w myslach Budo postanowił podeprzeć się pomocą Krafta.
- Profesorze, proszę ze mna wpadłem na pomysł.
Wziął immunologa na stronę i wyłuszczył mu cały plan.
-Dobra teraz tylko trzeba kopnąć się po zgodę do Fishera i zagonić do roboty miejscowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Czy ja wyglądam jak jakiś Adam Słodowy? - zdziwił się Kazanow. Był bioinżynierem z naciskiem na bio. Mało w nim było typowego inżyniera, w związku z czym składanie miotaczy płomieni było dla niego tak samo właściwym zajęciem jak zabawa lalkami Barbie dla osiemnastolatka. - Muszę poprosić, panowie, o pomoc. Sam nie dam sobie rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

JFK przyglądał się jak pozostali w lekkiej panice próbują konstruować miotacze płomieni.
"K***a mać, mam tylko dezodorant... w dodatku w sztyfcie. Sh*t." - zaklął Kraft w myślach.
- Może oddamy krew?
- Możemy spróbować. - odparł Kraft. - Jest szansa, że to coś zmieni ustrój tego w kogo się wciela poprzez swoją ingerencję. Tylko jeśli ma zdolność asymilacji, która powoduje, że przybiera identyczny wygląd, to obawiam się, że przyswaja wszelkie funkcje organizmu "kamuflażu". - zasępił się, pociągnął łyk kawy i rzekł. - Ale możemy spróbować, zawsze jest to jakieś rozwiązanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Powoli składałem swój miotacz ognia, gdy przyszedł Vic i zaczął wszystkich poprawiać. Chyba nie wie, że to ja zaprojektowałem większość z użytych tu podzespołów. Albo ja, albo ktoś inny z mojej grupy. No, nieważne. Popatrzę się i trochę pośmieję. Nie, chyba jednak złożę najpierw swoją broń, potem się poprzyglądam.
A z tym zarażaniem, to jest niezwykle dziwna sprawa. Wynika z niej, że każdy, dosłownie każdy może być tym czymś. Tą rzeczą. I chyba jedynym sposobem na wykrycie, kto jest "tym złym" jest obserwacja dziwnych zachowań. A jak narazie najdziwniej według mnie zachowują się DonCarleone i Darnok. Zachowują się, jakby nie za bardzo interesowało ich, co się dzieje w bazie. W ogóle nie pomagają w przygotowaniach do obrony, myślą tylko o swoim własnym dobrze. Nie znam ich na tyle, by móc powiedzieć, czy to na pewno oni, ale ich zachowanie podczas takigo niebezpieczeństwa jest conajmniej dziwne.
- No, miotacz powinien działać. Mogę panu pomóc, panie Kazanow. Rura doprowadzająca paliwo powinna iść w drugą stronę, a mechanizm zapalający mocujemy tutaj... A tamto trzeba mocniej dokręcić, pamiętam jak podczas testów odpadła śruba... Oj to bolało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Vic spojrzał podirytowany na nieudolną pracę towarzyszy.
- Marcelu? Panie Kazanow? Może uda nam się coś skonstruować... ma pan może zapalniczkę? CZY ktoś ma zapalniczkę? - zapytał.
Wział kilka rzeczy ze stołu, podchodząc do drugiego stanowiska i delikatnie przesuwając jednego z naukowców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.01.2006 o 13:34, Furrbacca napisał:

- No, miotacz powinien działać. Mogę panu pomóc, panie Kazanow. Rura doprowadzająca paliwo
powinna iść w drugą stronę, a mechanizm zapalający mocujemy tutaj... A tamto trzeba mocniej
dokręcić, pamiętam jak podczas testów odpadła śruba... Oj to bolało.


- Proszę mówić mi po prostu Kazanow. Bez tego "panowania". Chyba, że woli pan... to znaczy, chyba, że wolisz Marcel albo Ari. To ostatnie to skrót od Ariwederczi. Tak nazywają mnie w pracy. Pełny wybór. I bardzo dziękuję za pomoc. Szczerze mówiąc, nigdy nie miałem żadnej broni w ręku. A tutaj jakieś rury doprowadzające paliwo, mechanizmy zapalające... Dosyć dobrze zna się pan na tej broni. Mogę spytać, gdzie zdobył pan takie doświadczenie? I czy zaskoczy nas pan czymś jeszcze? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.01.2006 o 13:42, Lampek napisał:

- Marcelu? Panie Kazanow? Może uda nam się coś skonstruować... ma pan może zapalniczkę? CZY
ktoś ma zapalniczkę? - zapytał.


- Skończmy wszyscy z tymi "panami", dobrze? Przecież teraz jesteśmy jak rodzina. Może w dosłownym sensie nie łączą nas więzy krwi, ale w obecnej sytuacji jesteśmy sobie teraz bardzo bliscy. Zwłaszcza, że w promieniu wielu kilometrów nie ma innych osób. Rozgaduję się niepotrzebnie... Nie mam zapalniczki. Nie palę. I nie lubię, jak ktoś pali w moim towarzystwie. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 21.01.2006 o 13:48, ariwederczi napisał:

- Skończmy wszyscy z tymi "panami", dobrze? Przecież teraz jesteśmy jak rodzina. Może w dosłownym
sensie nie łączą nas więzy krwi, ale w obecnej sytuacji jesteśmy sobie teraz bardzo bliscy.
Zwłaszcza, że w promieniu wielu kilometrów nie ma innych osób. Rozgaduję się niepotrzebnie...
Nie mam zapalniczki. Nie palę. I nie lubię, jak ktoś pali w moim towarzystwie. ;)


-Jak rodzina? Nie sądzę panie Kazanow... ktoś z nas niewątpliwie jest za to jak rodzina dla ... tego czegoś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.01.2006 o 13:45, ariwederczi napisał:

[ciach] Dosyć dobrze zna
się pan na tej broni. Mogę spytać, gdzie zdobył pan takie doświadczenie? I czy zaskoczy nas
pan czymś jeszcze? :)


- Pracowałem w Laboratoriach "Foxes", które czasami otrzymują zlecenia wojskowe. Tak jak i większość korporacji. Jednym z tych projektów było zaprojektowanie możliwie najtańszych, najprostszych, najskuteczniejszych i najwygodniejszych miotaczy ognia. Moja grupa otrzymała to zadanie, więc się co nieco w tym temacie podszkoliłem. Czy czymś jeszcze zaskoczę? A czy to było zaskocznie, że inżynier umie wykonać bez problemu miotacz ognia z przdmiotów codziennego, i nie tylko, użytku? Ale wracając do pytania - nie wiem. Nie wiem do czego będziemy zmuszeni, żeby wyplenić to ścierwo, które przejmuje nasze ciała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.01.2006 o 13:54, Budo napisał:

-Jak rodzina? Nie sądzę panie Kazanow... ktoś z nas niewątpliwie jest za to jak rodzina dla
... tego czegoś...


Kazanow podniósł swój miotacz i wycelował go w sufit.
- Słuszne spostrzeżenie, Budo. Jednak tak przy okazji - pomimo moich próśb nadal zwracasz się do mnie per "pan". Czy to wskazówka dla nas, że jesteś konserwatywny? A może chcesz podkreślić swoją odrębność? Jeśli nie zaczniemy ze sobą rozmawiać, trudno będzie nam i poznać siebie nawzajem, i rozpoznać zagrożenie... A czy teraz mógłby mnie ktoś nauczyć obsługiwać to cholerstwo? Znalazłem już pierwsze zastosowanie dla niego. Możemy rozpalić grilla i na obiad zjeść grillowaną karkóweczkę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 21.01.2006 o 14:06, ariwederczi napisał:

Kazanow podniósł swój miotacz i wycelował go w sufit.
- Słuszne spostrzeżenie, Budo. Jednak tak przy okazji - pomimo moich próśb nadal zwracasz się
do mnie per "pan". Czy to wskazówka dla nas, że jesteś konserwatywny? A może chcesz podkreślić
swoją odrębność? Jeśli nie zaczniemy ze sobą rozmawiać, trudno będzie nam i poznać siebie nawzajem,
i rozpoznać zagrożenie... A czy teraz mógłby mnie ktoś nauczyć obsługiwać to cholerstwo? Znalazłem
już pierwsze zastosowanie dla niego. Możemy rozpalić grilla i na obiad zjeść grillowaną karkóweczkę!


-Pozostanie z boku ułatwia obserwację. Jesli tworzysz więzi emocjonalne z jakąś osobą ślepniesz, łatwiej cię otumanić. Trzeba współpracować, to jasne, ale bez zbędnych poufałości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się