Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

Dnia 21.01.2006 o 21:42, ariwederczi napisał:

Trversky, rozumiem, że dzisiaj sytuacja zmusiła Cię do tego, aby ujawnić swoje podejrzenia
w ostatniej chwili. Odradzam jednak taką metodę na następny i kolejne dni. W ten sposób do
niczego nie dojdziemy. O swoich podejrzeniach - i jest to rada dla nas wszystkich - trzeba
mówić wcześniej, aby dać szansę atakowanemu na obronę, a innym ustosunkowanie się do naszych
podejrzeń.


Powiem mi w takim razie przyjacielu co mam zrobić byś wreszcie zrozumiał, że chce dobra? Zagłosować na Don Corleone, bo mam argumenty które przedstawiłem - tak? Ale wtedy zarzucicie mi pewno że się w ten sposób wybroniłem, więc prosze - doradź mi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Acha panowie, mam dla was propozycję, "nie do odrzucenia". Jeżeli którykolwiek z was tutaj zginie po mojej śmierci, a pragnie być sklonowany, niech jego rodzina skontaktuje się z moim prawnikami, a oni doprowadzą ją do odpowiednich ludzi i labolatoriów. Oczywiście nic za darmo, a i wasi bliscy muszą przynieść przedmiot, na którym zostawione jest wasze DNA. Myślę, żę będzie to korzystne dla waszych rodzin, i mojego imperium, ponieważ ja zarobię, a wasze rodziny będą mogły na nowo cieszyć się wami i nie pozostawać w rozpaczy do końca życią. Cena usług dla was będzie promocyjna. Odpowiednie e-maile zostały już wysłane :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.01.2006 o 21:47, Budo napisał:

-Wg mnie popełniacie błąd. Uważam, że to nie DonCarleone jest Rzeczą, ani zarażonym. Zastanówcie
się raz jeszcze.


Mam takie samo przeczucie. Ale o wartości przeczuć w tym miejscu napisałem wcześniej. Próbowałem znaleźć jakieś dowody przemawiające za niewinnością DonCarleone, ale nie znalazłem. Dlatego milczę. Szkoda, Budo, że Ty też nie znalazłeś żadnych argumentów. Twoje przeczucie nawet nie wzmaga już mojego. Dajmy więc sobie spokój z przeczuciami bez dowodów raz na zawsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.01.2006 o 21:47, Budo napisał:

-Wg mnie popełniacie błąd. Uważam, że to nie DonCarleone jest Rzeczą, ani zarażonym. Zastanówcie
się raz jeszcze.


- Doktorze obawiam się, że możesz mieć rację... Chodź sam na niego zagłosowałem mam wątpliwości i to coraz większe.

*****
Nie wiem co Carleone kombinuje, ale patrząc na poprzednią edycję (chodź nie powinienem) tam było podobnie. Został oskarżony po czym zlinczował sam siebie, okazało się, że był niewinny. Czyżby powtórka z historii? Desperacka próba ratunku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.01.2006 o 21:47, Budo napisał:


-Wg mnie popełniacie błąd. Uważam, że to nie DonCarleone jest Rzeczą, ani zarażonym. Zastanówcie
się raz jeszcze.


- Jezeli jest tak jak pan mówi to musi być tajnym agentem, bo jego zachowanie zbyt róźni sie od zachowania innych. Podejrzanymi sa równiez osby które nie biora udziału w dyskusji tacy jak prof Shudo i Joseph który od kilku godzin zajmuje sie miotaczem.

***********
przeczytałem jeszcze raz posty i wychodzi, że rzecz może przez najbliższe kilka dni wcale sie nie ujawniać
a my sami się wykończymy

lincz -> Jozeph

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No cóż, ja też muszę na kogoś głosować. Uważam, że Don Corleone jest niewinny on po prostu taki jest. Narwaniec, świr i chlop o przerośniętym ego.

Najchętniej nie głosowałby na nikogo, ale na kogoś muszę. Mój głos oddaję na argona. Dziwnym wydaje mi się takie zachowania zmieniania głosu na minutę przed 22. Mój głos jest ostatni, przepraszam za dzisiejsze zamieszanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.01.2006 o 21:49, Keroth napisał:

Powiem mi w takim razie przyjacielu co mam zrobić byś wreszcie zrozumiał, że chce dobra? Zagłosować
na Don Corleone, bo mam argumenty które przedstawiłem - tak? Ale wtedy zarzucicie mi pewno
że się w ten sposób wybroniłem, więc prosze - doradź mi.


"Przyjacielu"? :) Powiem krótko. Zagłosuj na tę osobę, przeciwko której możesz w tej chwili wytoczyć najwięcej sensownych argumentów. Jeśli działasz z czystym sumieniem i zgodnie ze zdrowym rozsądkiem, nie powinieneś obawiać się "zarzutów".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Robiło się już późno, gdy pułkownik wrócił do stołówki. Zmontowano już kilka miotaczy, które choć dość prymitywnie wyglądały, działały dość dobrze. Paller zdążył już nawet wypróbować swój egzemplarz na pobliskiej ścianie, co wywołało niewielkie zamieszanie. Całe szczęście, że w pobliżu znajdowała się gaśnica i Chuck zdążył zgasić ten niewielki pożar. Większą uwagę naukowców zwróciła jednak broń, którą oficer trzymał w otwartej kaburze:
- Chce Pan nas tym bronić ? - Smith szczególnie położył akcent na "tym". - Bo jak na moje oko ta pukawka jest dość mała.-
- Wiem ! - odparł ze złością żołnierz - Mam ją, aby chronić was przed wami samymi. - usiadł i zapalił cygaro. Pozostali byli zaskoczeni jego odpowiedzią i stali jeszcze przez chwilę w osłupieniu. Wiedzieli jednak, że ma rację.

Niespodziewanie z sąsiedniego pomieszczenia usłyszeli krzyk jednego z naukowców i jakiś hałas. Fisher z odbezpieczoną bronią wpadł do środka, zaraz po nim kilku naukowców wyposażonych w miotacze. Przy drzwiach stał Langley zasłaniając swoim ciałem Kate. W głębi pomieszczenia….. Richardson zamienił się w odrażającą plątaninę mięsni, czułków, odnóży i innego paskudztwa. Trzy głowy niszczyły wszystkie meble wokół siebie. Fisher nie zastanawiał się dłużej i kilkakrotnie wystrzelił. Faktycznie pociski z 9 mm pistoletu nie uczyniły Rzeczy żadnej krzywdy. Jednak zaraz dołączył się Chuck Norris oblewając obcego strumieniem ognia, a po chwili jeszcze Furrest i Jozeph. Trójka naukowców najwyraźniej odczuwała przyjemność paląc monstrum, jednak Fisher przerwał im zabawę:
- Wystarczy ! Dawać gaśnice ! -
Boblis wpadł do pokoju niosąc dwie gaśnice: jedną podał pułkownikowi, drugą zaczął gasić sam.
- Jeden do zera dla nas ! - roześmiał się Furrest.
- Teoretycznie tak, praktycznie to chyba jeden do dw…
Cała piątka odwróciła się od spalonego stwora, gdy stłumiony charchot zwrócił ich uwagę. Pozostali naukowcy stojący w drzwiach cofnęli się momentalnie z powrotem do stołówki. Jedynie Don Carleone nie zdążył się na tyle szybko odsunąć i jeden z pazurów dosięgnął jego ręki. To już nie była Kate…to nie była ona. Monstrum przebiło się szponami przez Langleya i rozszarpywało jego martwe ciało. Ochłapy mięsa spadały im tuż pod nogi, jednak strach ich sparaliżował. Jako pierwszy oprzytomniał Fisher i wyrwał Jozephowi miotacz z ręki. Zapalona mieszanka oblała koniec pomieszczenia pochłaniając zarówno wijące się ciało Rzeczy jak i to co pozostało z Langleya. Po chwili wszystko było ugaszone…

- Aaaa, jestem ranny! - wrzeszczał przerażony Carleone, trzymając się za krwawiące ramię. Darnok właśnie szedł z apteczką, gdy Paller go zatrzymał:
- Stój ! Patrz na jego ranę ! Pewnie już jest zakażony.
- Tego nie wiemy. - pułkownik odłożył Berettę na stół i podniósł tlące się cygaro z podłogi.
- Nie wiemy, czy "tym" można się zarazić. -
- Ja wiem ! - Furrest chwycił za leżącą broń i strzelił trzykrotnie Carleone w czaszkę. Kilka osób rzuciło się na niego i obezwładniło go:
- Coś ty zrobił… on.. sam zobacz. To był człowiek…
Fisher zabrał swoją broń i zwrócił się do reszty:
- Zabierzcie ciało na zewnątrz, polejcie benzyną i spalcie. Nie możemy ryzykować.

Pierwszy zespół właśnie wrócił do bazy. Na miejscu zastał przerażający widok: poprzedni naukowcy usłyszeli o napaści obcego, o zarażeniu, o walce z tym czymś. Kompletnie spanikowali. Zanim Fisher zareagował, uciekli z głównego budynku do hangaru. Fisher podbiegł do radiostacji i próbował połączyć się z pilotami, jednak ci milczeli. Podbiegł do okna z lornetką i spojrzał na hangar. Budo biegł właśnie do uruchamianego Herculesa, wykrzykując coś niezrozumiale. W końcu wbiegł przez tylnią klapę, najwyraźniej wolał uciec z pierwszym zespołem niż zostać z nimi, w tym przerażającym teraz miejscu. Oficer był bezsilny... Samolot zaczął kołować po pasie i po chwili rozpoczął manewr startu.

Z plecaka wyjął niewielkie urządzenie. Wyciągnął antenkę i zwolnił bezpiecznik. W momencie, gdy samolot oderwał się od ziemi, nacisnął pulsujący, czerwony przycisk.

Eksplozja oślepiła na moment wszystkich zgromadzonych przy oknach i obserwujących start C-130. Ognista kula spadła w ułamku sekundy na ziemię, rozsiewając elementy samolotu po całej okolicy. Nikt nie miał nawet siły, żeby coś powiedzieć. Stali tak i patrzyli jak szczątki powoli dogasają. Ciszę w końcu przerwał Fisher:
- Rano… pójdziemy przeszukać szczątki. Wiem, że nie tak to miało wszystko wyglądać, ale gdy przybędzie ekipa specjalna wszystko wróci pod kontrolę. Dziś wszyscy nocujemy w stołówce… tak będzie bezpieczniej. Co do badań - przełóżmy je na dzień jutrzejszy. Mam jeszcze coś do zrobienia…

- Coś ty narobił człowieku. Zabiłeś niewinnych ludzi !
- Sam Pan dał mi rozkaz, sir. Nikt nie może opuścić bazy.
- Ech, wiem sierżancie. Wykonaliście tylko rozkaz. Nie mogliśmy ryzykować. - Fisher spojrzał na dwóch podkomendnych. - Nie jestem pewien czy to jednak było konieczne. Dwóch obcych zostało przecież spalonych, więc to już chyba koniec naszych kłopotów.
- Nie, sir. Całą noc obserwowałem Richardsona. Musiał zostać zainfekowany już wcześniej… a dziewczyna później.
- W takim razie zniszczenie samolotu było w stu procentach słuszne. Budo mógł być zainfekowany, tak jak i cały pierwszy zespół. A my nadal możemy zginąć…


1. Ninja Seba --- Sebastian Boblis => Głos: DonCarleone
2. Upiordliwy --- Michael „Upee” Paller => Głos: DonCarleone
3. Jozeph --- Joseph Jozeph => Głos: ariwederczi
4. Furrbacca --- George Micheal Furrest => Głos: DonCarleone
5. Kalkulator 12 --- Steve McDrinker => Głos: DonCarleone
6. Yarr --- James Francis Kraft => Głos: ariwederczi
7. argon --- Argon Smith => Głos: Jozeph
8. WoWmen --- Chuck Norris => Głos: Keroth
9. Lampek --- Luke "Vic" Vickers => Głos: DonCarleone
10. ---
11. Khortnis --- Doug Margera => Głos: DonCarleone
12. ariwederczi --- Marcel Kazanow => Głos: Keroth
13. Keroth --- Johan Trversky => Głos: argon
14. Shudo --- Shudo => Głos: Upiordliwy
15. Darnok--- Darnok Jason-Voorhees => Głos: Keroth
16. ---

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

********************************************************
Acha, dla waszej pewności:
DonCarleone (niewinny)
Budo (niewinny)
Jutro mamy niezły mix: lincz/zarażenie/mord

Pozdrawiam i życzę mieszkańcom szczęścia w przełamaniu złej passy.
********************************************************

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Vic podniósł brew z niedowierzaniem.
- Wasze pukawki zabiły te dwa potwory?
Nie miał zamiaru jednak dalej kontynuować swego wywodu ponieważ, ktoś mógłby zarzucić mu to, że jest bezduszny. No i co z tego? Nie był tu od litowania się nad lalusiem z przerośniętym ego, który jak zawsze był za blisko i wszędzie musiał wetknąć swój warty miliony dolarów nosek. A Budo? Tchórz i tyle. Chciał nas wystawić... siedzimy w tym wszyscy.
- Cóż, niestety się nie udało... i tak go sklonują... - spojrzał na martwego Carleone i zaśmiał się.
**************************************************
Budo, Don --> bez obrazy oczywiście :) taką postać sobie wymyśliłem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

***********************************************************************************
Dla formalności:
DonCarleone (niewinny)
Budo (niewinny)

Jutro mamy wspaniały mix: lincz/zarażenie/mord więc będzie bardzo Rzeczowy dzień.
Pierwszy post koło 10 :)
Mieszkańcą życzę wygranej, czas przełamać złą passę (rofl, ale nie załatwcie wszystkich już jutro !!).
Pozdro,
Devil

***********************************************************************************

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

*************************************************************************************
Last Offtop
Qźwa, to forum sobie nieźle z nas leci. Raz dodaje wątki, raz nie, albo ich nie widać. Ingerencja Rzeczy ??
*************************************************************************************

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Steve poszedł spalić resztki ciał na podwórzu uprzednio ubierając się w gruby płaszcz. Na podwórzu stał Dough polewający resztki z maniakalnym wyrazem twarzy.
-Spokojni człowieku spokojnie, przecież to już nie żyje-westchną po czym odpędził Kanadyjczyka i podpalił stosik, oddalając się z niesmakiem.
-To był obowiązek-mrukną po czym na jednym ze stolików w stołówce rozłożył szachownice i rostawił figury
-zagra ktoś ? mam nadzieje że umiecie grać panowie bo ja wiele lat ćwiczyłem z naukowcami jej Królewskiej Mości-uśmiechnął się krzywo-a poza rtym grając w szachy można odgonić złe myśli-

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To czego był przed chwilą świadkiem Argon wprawiło go w stan chwilowego szoku.
Co ja tu robię ? Uspokój się, uspokój.... , oddychaj spokojnie, panika to najgorsza rzecz jaka może Ci sie teraz przytrafić - pomyslał.
Rzadko stawał do konfrontacji, zawsze był tchórzem i ustepował ale myślał, że gdy będzie niebezpiecznie to odezwie się w nim jakis ukryty bohater a tu nic nie zrobił tylko stał i patrzył nie mogąc sie ruszyć.
Wstał i przemył głowę zimna wodą. Słyszał i widział jak inni robią porządek ale sam nie mógł zdobyć sie na ten wysiłek. Postanowił trzymać się jak największej grupy ludzi, może to pozwoli mu przeżyc najbliższą noc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Człowieku wyluzuj! - krzyknął Vic widząc Stev''a, rozstawiającego szachy. - Grać? Teraz?! Boże zmiłuj się!
Odszedł zdenerwowany w stronę łazienki. Musiał uprzątnąć myśli...
Przeżyć, przeżyć, przeżyć... nie podoba mie się tutaj, nie podoba...
Chwycił medalik i zaczął się modlić, ostrożnie obserwując drzwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mój Boże za co nas tak każesz? - pomyślał Boblis. Coraz bardziej nie podobało mu się to co tu się dzieje. Z jednej strony trzeba było martwić się o własną skórę, a z drugiej znaleźć tego obcego bo inaczej nas wytłucze po kolei. Ta myśl nie napawała optymizmem doktora. Przechodząc do swojego pokoju zerknął jeszcze do łazienki gdzie był Vic
- Hej wszystko w porządku? - zapytał Boblis

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Darnok siedział przy stoliku przegryzając jakiś skromny posiłek. Dookoła panowała cisza. Gorąca atmosfera jaka zapanowała zaraz po ujawnieniu tożsamości dwóch współtowarzyszy powoli zrównywała się z temperaturą panującą poza terenem bazy. Darnok postanowił ogrzać się paroma kieliszkami odpowiedniego alkoholu na wspomaganie myślenia i wzrost odporności, a następnie zacząć powoli szykować się do snu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To był ciężki dzień. Doktor Traversky wiedział, że mocno podpadł grupie. Miał jednak nadzieję, że nie wszystko stracone i uda mu się pokazać, że tylko się pomylił, że ponownie mogą mu zaufać. Było to dla niebo bardzo ważne, ponieważ bardzo chciał wrócić do rodziny.

Ech - jutro szykuje się kolejny ciężki dzień. Dobranoc wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się