Zaloguj się, aby obserwować  
Skazeusz

Gothic 2 - forumowa gra RPG

3525 postów w tym temacie

- Grzyb na ścianach, kości pod nogami, czyli tradycyjny obraz jaskini goblinów .- Pomyślał Taal. Życie samotnika zaczęło już mu się dawać we znaki. Aż wreszcie ta dziwna grupa ludzi...-No cóż, lepsi oni od goblinów
Szli jeszcze kilka bitych godzin. Wygląd jaskini urozmaicały czasem legowiska goblinów.
-Zimno, jak tu cholernie zimno- Takie myśli towarzyszyły myśliwemu przez całą podróż-Tych korytarzy jest tu więcej niż gdy byłem tu ostatni raz...Oni wyglądają na zmęczonych- Popatrzył na kompanów Taal- trzeba znaleźć jakieś miejsce na odpoczynek.
Myśliwy sprawdził stan strzał w kołczanie. Po utarczce z goblinami brakowało wielu. Popatrzył na paladyna i maga - Cóż tacy osobnicy robią w tych górach? Gdzie zmierza ich drużyna?
Po jakimś czasie myśliwy znalazł ustronną odnogę tunelów.
- No dobrze - powiedział Taal- Zostaniemy tu na odpoczynek- Rozpalmy ognisko, odstraszy tutejsze gobliny.
Przy rozpalonym ognisku myśliwy zaczął swą historię:
- Gdy byłem dzieckiem orki napadły na mą wioskę, ja przeżyłem lecz inni nie. Potem pracowałem na farmie, gdzie uczyłem się walki. Po kilku latach zemściłem się na orkach mordując ich i niszcząc ich wioskę. Nie wiedziałem co miałem dalej robić więc zamieszkałem w Trelis gdzie popadłem w alkoholizm. Po złamaniu prawa w dość przypadkowy sposób wyniosłem się z miasta i osiadłem w górach. I to cała ma historia.
-A teraz wy przyjaciele opowiedzcie mi swą historię- rzekł Taal - a przede wszystkim, dokąd zmierzacie?


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.01.2007 o 19:33, Dawid Taal napisał:

a przede wszystkim, dokąd zmierzacie?

- Podróżujemy na pustynię. Sprawa jest dość skomplikowana... A zresztą - chyba słyszałeś o Drużynie? Tej, która pokonała orków i Śniącego... Słyszałem nawet historię, że unicestwiliśmy samego Beliara, ale w to nie wierz. W każdym razie - nasza wyprawa ma związek z chorobą, która niszczy nasz królestwo. Chyba na razie nie musisz wiedzieć więcej. Jeśli chcesz, możesz wyruszyć z nami. Przyda się nam każda pomoc. Ale chciałbym jeszcze więcej wiedzieć o tobie - nie o przeżyciach z dzieciństwa czy orkach, którzy zniszczyli wioskę. Skąd pochodzisz? Dobrze walczysz? Ach... No tak. Zapomniałem o najważniejszym. Jestem Fanfilmu, królewski paladyn, jeden z lepszych kuszników w tym królestwie. Myślę, że reszta sama się przedstawi.
Mimo, że wielu uważało go za najlepszego strzelca, on sam w to nie wierzył i zawsze szukał kogoś, kto lepiej celuje więcej wie o kuszach. I wierzy, że kogoś takiego znajdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Witaj, jestem Angabar, najemnik- wojownik uścisnał dłoń Taal''a. Było to dość krótkie powitanie, ale mężczyzna nie przepadał za dużo gadać. Szczerze powiedziawszy halabardnik nie był zbyt przychylnie nastawiony do (jeszcze) nieznajomego. Irytowały go troche rozkazy wydawane przez myśliwego, ale byćmoże zrzędliwość Angabara była spowodowana nękającymi drużynę goblinami. Nie byli to zbyt wymagający przeciwnicy, lecz ich siła leżała w liczebności. Wojownik miał też pewne "ale" co do rozpalenia ogniska. Przecież ono zamiast odstraszyć te małe kreatury, tylko je przyciągnie. "Nowy" był jednak myśliwym, także pewnie lepiej znał się na różnych bestyjkach i ich zachowaniach, ale Angabar wiedział, że będzie dzisiaj spać z otwartymi oczami. Halabardnik nie dawał też zbytnio wiary historyjce nieznajomego. Sam wymordował całą wioskę orków? Chyba jednak Taal nie chce nam wszystkiego powiedzieć, dlatego halabardnik stwierdził, że nie będzie mu mówił o swojej przeszłości. Zadziwiające było też to że myśliwy nie słyszał nic o czynach kompanii. Pewnie musiał przebywać gdzieś na jakimś odludziu przez wiele miesięcy. Ciekawe czy wie jeszcze do czego sluży łyżka hehe zaśmiał się Angabar w duchu. mimo, że nie był próżny poczuł jakiś dziwny zawód, że ktoś nie słyszał o sławnej drużynie, która zabił Śniącego...

[Witam w grze :)]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.01.2007 o 19:55, fanfilmu.pl napisał:

- Podróżujemy na pustynię.

- Na pustynie powiadasz? - Zdziwił się lekko Taal. W świetle ogniska wyraźnie widać było jego twarz, szczupłą, wąską i zniekształconą blizną obok uch. - A co do waszej propozycji. Zgadzam się do was przyłączyć w podróży. Za długo sam mieszkałem w górach, zresztą sami zauważyliście, że nie słyszałem o tej waszej "drużynie".
Jego przyjazne szare oczy spoglądały na ognisko oświetlające brązowe włosy myśliwego.
- Chętnie z wami pójdę nawet na pustynie, choć z tego co słyszałem od wieśniaków , z którymi handluje jest tam niebezpiecznie.- Taal wstał przeciągając się. - Odpowiedzieć na wasze pytania nie zdołam, gdyż moją wioskę zniszczono kiedy byłem mały i nie zwracałem uwagi na takie " szczegóły" jak nazwa mej wioski, jednak leżała niedaleko Trelis. Poza tym walczę raczej dobrze, acz panowie możni paladyni na pewno lepiej.- mężczyzna zaczął czegoś szukać w tobołku- Teraz panowie możecie iść spać, a to na "lepszy sen"- Taal rzucił im bukłak wina- tylko ustawcie wartę, bo ja idę na patrol.
I myśliwy odszedł w stronę ciemności zostawiając drużynę z bukłakiem wina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Gdzie ten Taal? – zapytał dopiero co zbudzony Bumber.
- Poszedł na zwiad... Wygląda na to, że ma zamiar nas stąd wyprowadzić.
- I dobrze. Mam już dość tej ciemnej nory pełnej goblinów.
W tym momencie zza rogu wyszedł myśliwy.
- Jesteście już gotowi? – rzucił.
- Ja zawsze jestem gotowy, synu – odparł Bumber, choć jego słowa dziwnie zabrzmiały w ustach młodego ciała.
- Więc ruszajmy.
- Poczekaj... Nie wiesz nawet jak się nazywam. Jestem Bumber, królewski paladyn i wysłannik Innosa – błękitnooki uścisnął dłoń myśliwego. – Mam nadzieję, że nas stąd wyprowadzisz. Znasz drogę?
- Mniej więcej. Gobliny zaalarmowały wszystkich w okolicy, niełatwo będzie nam się prześlizgnąć.
- Damy radę. Musimy. Nie po to tyle przeszliśmy, by teraz zginąć w norze pełnej zielonego ścierwa. Prowadź.
Ruszyli. Taal szedł przodem, prowadząc drużynę po ciemnych korytarzach. Jego instynkt łowiecki musiał być dobry, albowiem przez większość czasu omijali większe skupiska wrogów. Raz czy dwa trafili na niewielki patrol goblinów, nie stanowiący jednak większych trudności.
- Ciii! – wyszeptał po pewnym czasie Taal. – Są blisko. Musimy zachować ciszę.
Zwolnili. Przez pewien czas musieli się czołgać, ponieważ korytarz zrobił się nadspodziewanie niski. Widok, jaki zastał drużynę na końcu tunelu, przerósł wszelkie oczekiwania.
- Na Innosa...
Cała kompania znalazła się na wąskiej półce skalnej, zawieszonej przy ścianie w wielkim pomieszczeniu. W dole piętrzyły się hordy małych goblinów, skupionych wokół wielkiego tronu. Siedział na nim równie duży stwór, prawdopodobnie władca zielonych bestyjek. Rozległo się bicie bębnów.
- Co oni robią?
- Cicho! Bo jeszcze nas zauważą...
Do wielkiego pomieszczenia, znajdującego się prawdopodobnie w centrum góry, dwoma otworami w skale zaczęły wchodzić dziwne stworzenia. Wyglądały jak czarne gobliny, były jednak nieporównywalnie większe i z pewnością silniejsze. Targały na plecach ogromne, żelazne tarcze, a w oślizgłych rękach trzymały pordzewiałe miecze zrobione z tegoż samego materiału. Wielkie potwory, co najmniej o głowę wyższe od przeciętnego człowieka, wznosiły dziękczynne słowa do władcy siedzącego na tronie. Goblin- król, największy wzrostem ze wszystkich zebranych, przemówił w nieznanym ludziom języku.
- Co on gada?
- Cicho, do cholery! Wycofujemy się, bo jeszcze nas wyczują...
- Mamy się znowu przeciskać przez ten śmierdzący tunel?
- A chcesz walczyć z setką goblinów – gigantów? No już, ruszaj się.
- Gdzie Budyn?
- Przecież przed chwilą tu był!
- Budyn!
- Bumber, patrz!
Paladyn Budyn zwisał z półki skalnej, trzymając się jej jedną ręką.
- Budyn, do cholery! Co ty wyprawiasz!
- Pomóż mi, bo długo nie wytrzymam...
Bumber, Fanfilmu i Darkstar wciągnęli przyjaciela na górę.
- Co cię podkorciło?
-Angabar się odkręcał i zahaczył mnie halabardą.
- Przepraszam – zaczerwienił się najemnik. – Nie miałem takiego zamiaru.
- Nawet mnie nie zauważyłeś, a nie chciałem krzyczeć.
- I słusznie. Masz szczęście, że żyjesz.
Wtem skalna półka lekko się zatrzęsła, a w dół poleciało kilka małych kamieni.
- Nie ruszać się! Spokój! Spokój mówię! Bo zaraz zle... aaaaa!
Grunt urwał się pod nogami, a stojący kilka metrów nad ziemią ludzie spadli z wielkim hukiem na głowy niczego nie spodziewających się goblinów. Całe zdarzenie przerwało wypowiedź przywódcy i skupiło wzrok na leżących wojownikach.
- Wszyscy cali? Aaaach, moja ręka... – wyjęczał Bumber. – Zbierać się, mamy towarzystwo... – paladyn z przyklęku natychmiast ustał na nogi i przybrał pozycję bojową. W ostatnim momencie uskoczył przed wielkim toporem, który omal nie pozbawił go głowy. Żelastwo wbiło się z wielką siłą w skałę. Goblin – gigant nie mógł wyciągnąć swej broni.
- A masz, parszywa bestio! – Bumber przeszył potwora na wylot. Ten, jakby oszołomiony, spojrzał tępo na paladyna i uderzył go w twarz. Bumber padł na ziemię, w ostatniej chwili wyciągając miecz z wnętrzności goblina.
- Jasna cholera... Jakie to mocne... – paladyn wytarł krew z twarzy jednym ruchem ręki. – Na nogi, przyjaciele, nie dajcie się zabić!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Darkstar z trudem wstał, był cały pobijany po upadku. Cieszył się niezmiernie że kilkanaście goblinów zostało przez drużynę zgniecionych.Mniej przeciwników do ciachania.
Najemnik pierwszy raz zwrócił się do ''nowego" w drużynie.Bynajmniej nie dlatego że zaczął mu ufać. Wokół mogło się roić od szpiegów rebeliantów.
-Jesteś doskonałym myśliwym,a wpakowałeś nas w największe gó@$(cenzura) jakie można było znaleźć w tej jaskini.
-Nie moja wina, to była jedyna droga do wyjścia
-Tak,oczywiście.Lepiej użyj tego swojego łuku.Celuj w głowy tych gigantów.

Darkstar uniósł swoje Ostrze Adanosa, i przedzierając się przez hordy mniejszych goblinów dostał się do tych większych. Były niezwykle wytrzymałe, zabicie jednego sprawiło mu naprawdę dużo kłopotów. Najpierw musiał zrobić parę cięć na jego nogach,bowiem klatka piersiowa była trudna do przebicia.Dopiero gdy olbrzym upadł na ziemie Darkstar wbił mu ostrze w głowę.Natychmiast udał się na tyły,wyciągnął swój łuk,i zaczął celnie strzelać w głowy olbrzymów.

-Żałuję,że nie miałem czasu na potrenowanie strzelania z kuszy...ma ona większą penetrację.Fanflimu,użyj swojej kuszy! Celuj w głowy olbrzymów!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Myśliwy leżał na ziemi.
- No to pięknie sczeznę tu przez tych imbecyli - pomyślał Taal wstając i jednocześnie wyciągając łuk- moja ręka, chyba sobie coś rozbiłem, ale mogę nią poruszać więc jest dobrze.
Myśliwy napiął łuk i zobaczył przed sobą goblina giganta biegnącego ku niemu z uniesionym toporem. Świst strzały i widok grotu wbitego w szyję uciszył zielonoskórego.
- Idioci, wy idioci teraz tu przez was umrzemy- krzyczał myśliwy napinając łuk do strzału - mówiłem nie ruszać się, mówiłem? Wstawać i walczyć bo nas pozabijają.
Wśród gąszczu przeciwników i kurzu Taal zobaczył kamienny łuk skalny opierający się na prymitywnych goblińskich kolumnach.
- To może być szansa - pomyślał myśliwy , strzelając do chmary przeciwników - może mi się uda,może... -mówił pod nosem spoglądając na stojącego między nim, a goblinami paladyna Bumbera mordującego niemiłosiernie przeciwników, odmawiając przy tym modlitwy do Innosa. Myśliwy wycelował w , jego zdaniem najsłabszy kamień kolumny.
- do tyłu do ściany- krzyczał do towarzyszy cofających się wedle jego rozkazu- no to raz kozie śmierć
Wstrzymał oddech i spuścił strzałę trafiając w kolumnę, która najpierw zachwiała się, a zaraz potem przewróciła na piszczących nieprzyjaciół.
- Mamy chwilę czasu - krzyknął w stronę drużyny- ma ktoś jakiś pomysł?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- O cholera! Że też zawsze musimy wpakować się w niespodziewane kłopoty - wydukał Cossack, ledwo unikając ciosu goblina - giganta. - Co to ma być?! - dokończył.
Te "gobliny" rzeczywiście były ogromne. Masywne ramiona, nadzwyczajnie wyrzeźbione muskuły... Dość powiedzieć, że zupełnie nie przypominały swoich mniejszych krewniaków i ukazywali to nie tylko budową ciała, ale i również żądzą krwi. Na szczęście samo "pomieszczenie" było znośnie oświetlone przez pochodnie, więc zużywanie many nie było konieczne.
- Utworzyć okrąg, wszyscy trzymajmy się w jednej kupie! - krzyknął major.
Nie sposób opisać tego co działo się jamie. Przeraźliwy gulgot, pochrząkiwanie, jęki goblinów wypełniały całą grotę, siejąc tym samym straszną grozę. Jednakże cały czas w oczy rzucał się owy król. Goblin niezwykle potężny i wielki, wzrostem przewyższający każdego człowieka. Herszt, bo tak można go nazwać, trzymał w swej prawicy pokaźny morgensztern na łańcuchu i wywijał nim we wszystkich kierunkach, trafiając tym samym raz po raz swoich pobratymców.
- Angabar! Trzymaj ich na dystans! Nie pozwól, żeby sforsowali nasza obronę! - krzyczał Fanfilmu.
Słowa te, choć jak najbardziej racjonalne i właściwe z punktu obecnej sytuacji, nie były w sumie warte nawet funta kłaków. Gobliny cały czas napierały...
Nagle w kierunku Cossacka ruszył goblin pokaźnej postury. Kreatura trzymała w łapach zardzewiały miecz półtoraręczny, będący zapewne pozostałością po nieszczęśniku, jaki trafił tu wcześniej. Major czym prędzej ocenił swoje położenie. Niewątpliwie przydatne było w tym momencie wyszkolenie wojskowe i znajomość broni...

- Hmm, miecz półtoraręczny. Broń sieczna, podobna z budowy do miecza długiego, lecz wojownik go dobywający, musi ustawić środek ciężkości w nieco innym miejscu. Broń jest zardzewiała, toteż szybki cios mieczem powinien przy odrobinie szczęścia roztrzaskać oręż na kawałki...

Cossack ścisnął mocniej uchwyt swojej tarczy i ruszył w kierunku oponenta. Całym ciężarem ciała naparł na przeciwnika, lecz niespodziewanie odbił się od niego.
- O cholera! Takiś twardy! - pomyślał paladyn.
Major wstał z ziemi i ponownie zaatakował. Tym razem to jednak goblin był szybszy i potężnym uderzeniem zwalił majora z nóg. Cossack powstał i szybko uderzył w klingę zardzewiałego ostrza...
Oręż rozbił się w drobny pył.
- I co powiesz teraz, hę?
Goblin był jednak nieustępliwy. Atakował dalej, a jego krwistoczerwone oczy nie okazywały żadnego strachu czy zmęczenia. Paladyn ponownie ruszył w kierunku wroga. Najpierw pociął go po rękach jednym zręcznym machnięciem. Stwór zawył i był odrobinę zdezorientowany...
- Teraz! - pomyślał major.
Cossack walnął goblina w mordę uderzeniem swej tarczy i wykorzystując moment dekoncentracji oponenta poderżnął mu gardło. Truchło goblina upadło na ziemię...
Chwilę później paladyn ujrzał Taala, który strzelał w kolumnę podtrzymującą fragment stropu. Jego strzała trafiła bezbłędnie, zaś kolumna zwaliła się na nic nie spodziewające się kreatury...
- Mamy chwilę czasu - Taal krzyknął w stronę drużyny. - Ma ktoś jakiś pomysł?
- Przygotujmy się. To na pewno nie koniec tej "imprezki" - odpowiedział Cossack. ripostując tym samym wypowiedź swego przedmówcy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Stworzenia z którymi przyszło walczyć drużynie, szczerze powiedziawszy nie przypominały Angabarowi goblinów. Ich więksi pobratyńcy sprawiali wrażenie bardziej inteligentnych (jeżeli można powiedzieć, że gobliny były choć trochę inteligentne...). Jedno było pewne, te bestyjki przewyższały umiejętościami bojowymi orków.
- Idioci, wy idioci teraz tu przez was umrzemy- krzyczał myśliwy napinając łuk do strzału - mówiłem nie ruszać się, mówiłem? Wstawać i walczyć bo nas pozabijają.
- Ja nie mam zamiaru zostać zabitym przez jakiegoś przerośnętego goblina dlatego nie panikuj! Może zamiast rzucać obelgami postarasz się nie dać uciąć sobie głowy?!- krzyknął najemnik. Taal zaczynał go już poważnie irytować tymi swoimi rozkazami. Halabardnik nie znosił gdy ktoś kto w jego mniemaniu nie dorastał mu do pięt wydawał mu polecenia. Posłuchał jednak Cossacka i starał się trzymać wrogów na dystans...właśnie tylko starał. Wrogowie cały czas napierali.
Wielkość halabardy najemnkia pozwalała na to, by ten kto ja dzierży nie musiał podchodzić zbyt blisko do celu. W taki też sposów wojownik zabijal większość przerośniętych bestyjek, lecz któraś z kolei, nie dala się już nabrać na "niespodziewane cięcie w głowę" i odskoczyła w tył. Zaskoczylo to nieco halabardnika, który zanim zdążył poprawić sobie w dloniach broń, musiał unikać ciosu w tetnicę. teraz kiedy dystans między Angabarem a jego przeciwnikiem był niewielki, najemnik miał dwa rozwiącania: albo odrzucić halabardę i porwać się na goblina z gołymi rękami, albo spróbować odepchnąć potwora, a gdy ten pędzie leżał dobić go. Wojownikowi nie uśmiechała się walka wręcz (nie był on przecież jakimś mnichem by zatrzymać miecz ręką), postanowił więc popchnąć bestję w taki spób, żeby się wywrociła. Naparł więc opancerzonym butem na lewe kolano przerośniętego goblina, a gdy usłyszał chrzęst łamanej kości i stęknięcie przeciwnika, uderzył go drzewcem halabardy, zwalając tym samym nieprzyjaciela z nóg. Gdy ten leżał z grymasem bolu na ziemi, Angabar dobł go szybkim ciosem w klatkę piersiową. Wtedy najemnik usłyszał stukot spadających kamieni i jęki przywalonych nimi goblinów.
- Mamy chwilę czasu - Taal krzyknął w stronę drużyny. - Ma ktoś jakiś pomysł?
- Przygotujmy się. To na pewno nie koniec tej "imprezki" - odpowiedział Cossack. ripostując tym samym wypowiedź swego przedmówcy...
- Ja bym proponował skupić się na ich przywódcy. Może jego śmierć uczyni działania tych kreatur jeszcze bardziej chaotycznymi- zaproponował najemnik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Mam pomysł!!! - Krzyknął Camra - A może te bestie boją się ognia!!
Szybko wywołując inkantację ograniczył grupę bezpośrednio walczącą z dryżyną. Reszta stworzeń była za ognistą scianą. Początkowo próbowały one przedostawać się przez barierę, jednakże po kilku próbach zakończonych spłonięciem żywcem, nawet one zrozumiały że to na nic. Camra utrzymywał barierę tak długo jak umiał. Po pewnym czasie jednak zaczął słabnąć. Powiedział do najbliższego towarzysza:
-Teraz musicie ich ostrzelać. Tak, wiem odporne są te bestie jednakże ja jeszcze długo nie wytrzymam. Moja moc jest już nadwyrężona. Nie wiem ile dam radę utrzymywać barierę. Szybko zawiadom dowódcę.
Po tych słowach Camra czuł jak bardzo opuszcza go moc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Im głębiej wchodzili do jaskini, tym większe gobliny mogli spotkać. Potwory te były dużo wolniejsze, jednak o wiele silniejsze i sprytniejsze.
Bariera, utrzymywana przez Camrę, została usunięta. Fanfilmu jednak czekał na ten moment z wyciągniętą kuszą. Reszta też była na to przygotowana.
- Zaczynamy zabawę! – krzyknął kusznik zabijając pierwszego stwora strzelając w oko. Nie był to przyjemny widok, ale też nikt na to nie patrzył. Mniejsza bestyjka po jednym strzale w kolano straciła nogę. Bełt nie wbił się, tylko rozerwał kończynę. Wszystko szło gładko, do momentu, gdy goblinów nie zrobiło się za dużo.
Fanfilmu poczuł zmęczenie. Walka tym ogromnym mieczem powoli go osłabiała, dodatkowo dostał kilka razy od jakiegoś goblina. Mógł się wycofać, jednak ciągle nie widział odpowiedniej skały, z której strzelałby z kuszy.
Popatrzył w górę. Była tam jedna półka skalna... Tylko nie wiadomo, jak się do niej dostać. Paladyn, jeśli już miałby się wspinać, na pewno nie mógłby robić tego w zbroi. Wysokość ocenił na sześć metrów. On sam miał około metra osiemdziesięciu, więc, podskakując, mógł zyskać ze dwa metry. Kusznik podstawił kilka beczek, wskoczył na nie i, jak się okazało, wytrzymały jego ciężar. Do tej pory stwory były zablokowane przez resztę drużyny, jednak widząc co się święci, za wszystkich sił spróbowały przedrzeć się przez barierę. Udało się to trzem goblinim osiłkom.
Fanfilmu szybko wskoczył na półkę. Bestie jednak już łapały go za nogi. Paladyn szybko odtrącił beczki, zrzucając dwa gobliny. Jeden jednak złapał się krawędzi i szybko wspiął na górę. Kusznik nie miał wyciągniętej broni, a stwór biegł na niego z ogromnym, zardzewiałym, dwuręcznym mieczem...
Fanfilmu w ostatniej chwili uchylił się przed ciosem. Goblin już spadał na dół... Ale zdążył jeszcze złapać nieszczęsnego człowieka za rękę. Spadli razem w sam środek pola bitwy.
Naokoło były gobliny...
- Pamiętaj! Dwie runy zawsze musisz mieć na wierzchu. Ich szybkie użycie nie raz uratuje ci życie!
- Paladyn to wojownik, nie mag. Ja się do tego nie nadaję.
...Teraz pożałował tych słów kierowanych do swojego dawnego nauczyciela. Runy miał zawsze przy sobie, lecz kiedy ostatnio z nich korzystał... Znalazł runę światła, lecz ta, przynajmniej w tym, oświetlonym pochodniami miejscu, na nic się nie przyda. Następnie wygrzebał Świętą Strzałę...
Wymówił po cichu zaklęcie i zabił kilkanaście goblinów, które stały na drodze do przyjaciół. Z tyłu jednak biegł kolejny stworek... Mały, przynajmniej w porównaniu do całej reszty. Fanfilmu nie zdążył się obrócić. Goblin z całej siły uderzył w plecy paladyna... Paladynowi nic się nie stało, jednak jego kusza pękła na kilka części...
- Ty... – nie dokończył, gdyż głowa niszczyciela już rozbiła się na ścianie. Paladyn szybko pobiegł do kompanów. Nie mógł teraz rozmyślać o swojej ulubionej kuszy, którą walczył od co najmniej kilku lat. Wiedział, że nawet złote Bumberowe cudo było gorsze od JEGO kuszy... Przynajmniej on by sobie gorzej z nią radził.
- Zabiję! – krzyknął kusznik łapiąc miecz leżący na ziemi. Nawet nie zdążył zardzewieć. Rzucił swój dwuręczny miecz w grupę goblinów, zabijając jednego z nich. Nowy miecz okazał się bardzo lekkim orężem, z którym paladyn bardzo dobrze sobie radził. Walczyli dalej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Strzała, napięcie, strzał, strzała, napięcie ,strzał. te słowa Taal powtarzał w duchu przy każdej z tych czynności
a zaraz potem jakiś goblin padał martwy ze strzałą w oku lub w szyi. Strzała...
- Niech to - myśliwy krzyknął - skończyły mi się strzały.
Taal zarzucił łuk przez ramię, dobywając szabli, do tej pory spoczywającej w pochwie.
- No to teraz się policzymy gnojki- i ciął niczego nie spodziewającego się goblina giganta w szyję tak , że trzymane oburącz ostrze wbiło się na kilka cali . Kopniakiem zrzucił przeciwnika z szabli. w tej samej chwili poczuł silne uderzenie młotem w plecy. Przykucną, obrócił się i zobaczył twarz przeciwnika. Wielki goblin zamachną się na niego młotem. Myśliwy unikną ciosu zręcznym piruetem w prawo. Jego przeciwnik podniósł młot z ziemi i już miał się zamachnąć, gdy nie zauważył swego przeciwnika. Taal przykucną i wyskokiem przeleciał pod ramieniem przeciwnika, a potem uderzył szablą w szyję przeciwnika. Upadek i cios w plecy dały o sobie znać gdy za słaby cios nie trafił w szyję lecz w plecy robiąc niewielkie szkody przeciwnikowi, który obrócił się i drzewcem młota obalił myśliwego na ziemię. Taal przeturlał się przed uderzeniem młota i natychmiast wyskoczył, przebijając serce przeciwnika wyciągniętą szablą. zepchną truchło z broni, wyprostował się i zobaczył Fanafilmu wspinającego się po beczkach na półkę skalną. Nie miał czasu jednak o tym myśleć, gdyż kolejny przeciwnik biegł w jego stronę wywijając młynki dwuręcznym mieczem. Goblin jednak nie przewidział tego, że Taal piruetem uniknie ciosu, skoczy mu za plecy i potężnym ciosem szabli przednie mu kręgosłup. Myśliwy rozejrzał się jeszcze raz i zobaczył Paladyna uderzanego w plecy przez goblina, a także mrowie przeciwników, które mimo wysiłków drużyny wcale się nie zmniejszały.
,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Walka rozgorzała na dobre. Gobliny, będąc w przeważającej większości, nacierały w zastraszającym tempie. Na miejsce jednego zabitego, przychodziły dwa następne. Do wielkiej groty, gdzie trwała bitwa, prowadziły tylko dwa wejścia. Oba były silnie obstawione przez krwiożercze bestie. Jak na razie nikt nie pomyślał, by spróbować na nie szturmu. Każdy bił się ile sił, walcząc o swe życie...
Bumber z rozpaczą w oczach patrzył na swych przyjaciół. Z każą chwilą ich siły słabły, a impet, z jakim nacierał wróg, tylko się wzmagał. Paladyn postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.
- Semmen da ma’wr Innosum... – powiedział pod nosem, a ziemia pod jego stopami zatrzęsła się. Złota zbroja pokryła się żywym ogniem, a dookoła paladyna wyrosła ognista bariera ochronna. Tak przygotowany wybraniec był w stanie spróbować sił z najsilniejszym z golbinów – królem.
Bestia opierała się o swój tron, wymachując morderczą buławą z kolcami. Władca goblinów nie przejmował się życiem swoim pobratymców – ciął równo we wszystko co się rusza.
Bumber chwycił mocniej miecz i ruszył na przeciwnika. Ogromna bestia, przewyższająca paladyna o głowę, dojrzała oponenta, jednak nie ruszyła się z miejsca. Czekała na atak. Paladyn przyśpieszył kroku, a gdy był już na tyle blisko, by móc dosięgną wroga mieczem, usłyszał donośny świst koło ucha. Jego bystre oczy dostrzegły strzałę, mijającą jego głowę o zaledwie kilka cali. Krótka utrata kontaktu wzrokowego z bestią wystarczyła, by...
Bumber poczuł silne uderzenie w prawym boku, na wysokości żeber. Przywódca goblinów wypuścił buławę z rąk i bezbłędnie trafił paladyna. Zabójczy pocisk przebił nawet potężną ognistą tarczę. Wojownik Innosa zachwiał się lekko i stracił impet uderzenia. Goblin dobył lezącego obok tronu gigantycznego morgenszterna i wyprowadził kolejny cios. Tym razem Bumber był przygotowany. Mimo urazu ręki, jakiego doznał podczas upadku, i obitych żeber, był w stanie walczyć. Paladyn przyjął potężne uderzenie na ostrze miecza. Cios był na tyle silny, by powalić wybrańca Innosa na ziemię. Pewny zwycięstwa goblin uniósł broń nad głowę, szykując decydujący cios. Wtem Bumber dostrzegł, że kamień, który osadzony był na drewnianym trzonie morgenszterna, jest poluzowany i chybocze się na boki. Paladyn wykorzystał jedną wolną rękę i wypuścił z niej kulę ognia. Pocisk bezbłędnie trafił w cel – kamień obluzował się, a goblin uderzył samym patykiem, nie czyniąc człowiekowi większych szkód. Głaz upadł na kilka pomniejszych bestyjek, krzątających się wokół tronu. Bumber, wykorzystując chwilową dezorientację przeciwnika, jednym susem wstał na obie nogi i zamachnął się lewą ręką, markując cios. Wykonał półobrót połączony z zabójczym cięciem miecza. Zielona bestia została trafiona w pierś. Rozżarzone rany zaczęły tlić się ogniem, by po chwili wybuchnąć falą gorąca. Sytuacja z pozoru wyglądała kuriozalnie – wielki, włochaty goblin biegający po całym terenie walki, próbujący ugasić palącą się klatkę piersiową. Bestia umarła w męczarniach, spalając się żywcem. Bumber dostrzegł, że uwagę kilku goblinów przykuł ich ginący przywódca.
- Teraz powinno pójść łatwiej – powiedział sobie w duchu, zeskakując z podwyższenia, na jakim znajdował się tron. Ponownie rzucił się w wir walki. Jego płonąca poświata wyróżniała się na tle groty, w której panował półmrok. Gobliny jakby odskakiwały od wybrańca, obawiając się śmierci z jego ręki. To ich jednak od niej nie uchroniło – Bumber ciął zawzięcie w duże skupiska goblinów, odrąbując po kilkanaście głów jednocześnie. Wtem ponownie zabrzmiały bębny...
Małe potworki zaczęły gorączkowo rozglądać się po okolicy, by po chwili pierzchnąć gdzie pieprz rośnie. Setki stworków, dosięgających przeciętnemu człowiekowi do pasa, zniknęło w dwóch wejściach prowadzących do groty. Większe bestie jeszcze przez chwilę stawiały zawzięty opór, próbując osłaniać wycofujących się pobratymców. Jednak po dłuższej chwili i one zniknęły w wyjściach.
- Czyżby to już koniec?
- Ha! Wygraliśmy!
- Niemożliwe, żeby tak szybko... Przecież miały nad nami przewagę!
- Kto ich tam wie, cieszmy się ze zwycięstwa!
- Musze poszukać resztek mojej kuszy...
- A ja potrzebuję dobrego wina, ot co!
Wtem cała góra zatrzęsła się w posadach. Od sklepienia oderwało się kilka większych głazów, nieomal zabijając bohaterów.
- Uwaga, leci kolejny!
- Darkstar, za tobą!
Najemnik w ostatnim momencie uskoczył przed spadającym kamieniem. Moment zawahania i najpewniej skończyłby swój żywot.
- Darkstar, nic ci nie jest?!
- Nie... Jeszcze w jednym kawałku.
- Patrzcie!
Wstrząsy nasilały się. Nagle jedna ze ścian groty zatrzęsła się i zaczęła pękać. Na litej skale robiły się podłużne wyrwy.
- Innosie...
Ściana zawaliła się z hukiem. Tumany kurzu i dymu wzbiły się w powietrze, ograniczając widoczność do zaledwie kilku metrów. Mimo tego, bohaterowie dostrzegli zarysy ogromnej postaci wyłaniającej się z wyrwy w skale... Był to największy goblin, jakiego w życiu widzieli. Liczył on z kilkadziesiąt metrów. Buty okute miał żelazem, przepasany był skórzanymi pasami, w mocarnych łapskach dzierżył dwa ogromne topory dwusieczne. Widok był przerażający. Bestia wtargnęła do groty szukając we mgle przeciwników. Wyglądało na to, że nie posiadała żadnych słabych punktów...
- Innosie, kto to stworzył?!
- Wygląda, jakby poskładali go z setek mniejszych goblinów. Spójrzcie na jego twarz!
Morda goblina wyglądała wręcz ohydnie – była pokryta dziwną mazią, potwór co chwila otwierał paszczę, ukazując swe braki w uzębieniu, i ryczał niemiłosiernie. Z każdym jego krokiem, z każdym oddechem ziemia trzęsła się coraz bardziej. Drużyna odnosiła wrażenie, jakby góra miała za chwilę się zawalić...
- Uciekajmy!
- Gdzie? Oba wyjścia zawalone kamieniami! Musimy stawić mu czoła, albo zginąć...
- Przecież nie mamy z nim szans!
- Chcesz stać i czekać na śmierć? Proszę bardzo. Ja nie zamierzam.
- Do boju, bracia!
- Nie wiem co to jest, ale niedługo będzie wąchać własne stopy...
Kilkunastu wojowników, wyglądających jak mrówki przy ogromnym olbrzymie, ruszyło w stronę bestii. Kto wie jak skończy się ta wyprawa?

[ Mam nadzieję, że się podoba. :) Jak widać mamy do czynienia z wielką bestią. Jest potężna, ale bardzo wolna. Oczywiście możecie zadawać jej rany, jednak bez przesady. Liczę na takie posty, jak w ostatnich kilku dniach - długie, sensowne i zamieszczane z dużą regularnością. Oby tak dalej i powodzenia. :) ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Śmieszne - to jedyne, co mógł powiedzieć Fanfilmu. Ruszył szybko na monstrum, by kilka sekund później uderzyć swoim mieczykiem w plecy stwora. Miecz ześlizgnął się po niezwykle twardej skórze...
- Ja nie mam czym walczyć! - krzyknął złamanym głosem. Podniósł jakiś kamyczek i rzucił w twarz potwora. Mimo chęci, nie trafił w oko, „pocisk” odbił się od potężnego ramienia bestii. Sytuacja - przynajmniej dla niego - była beznadziejna.
- To nie jest goblin, ludzie. Jakieś skrzyżowanie trolla z ogrem. To chyba robiło za konia, który woził Beliara po najmroczniejszych miejscach boskiego świata. Nie, nie ma sensu z tym walczyć. Uszczypnijcie mnie, na pewno obudzę się w łóżku... - paladyn stracił nadzieję. Na szczęście, nikt z kompanów go nie słuchał...
Goblin, o ile można było to coś tak nazwać, nie walczył, tylko przechadzał się po jaskini, licząc na to, że kogoś zdepcze. Jednak gdy okazało się, że ludziki nie dają się zgnieść, a na dodatek szczypią po łapach, musiał znaleźć jakiś inny sposób. Oderwał ze ściany ogromny głaz i zaczął nim rzucać. Bestia nie była zbyt inteligentna, więc dość szybko dało się przewidzieć, w którą stronę poleci kamień.
- Tu rzuć, idioto! Kuszę, potrzebuję kuszy, żeby wydłubać mu te głupie oczęta - kusznik ciągle gadał bez sensu. Nikt na razie kuszy nie chciał mu podarować, wszyscy zajmowali się "szczypaniem" potwora. Fanfilmu nic nie mógł zrobić...
Mógł. Przypomniał sobie o tym, gdy oberwał odłamkiem głazu, który cały czas latał po grocie. Wyjął runę. Była jeszcze na wierzchu, przecież niedawno jej używał. O ile wiedział, że nie zabije tym zwierza, to wydawało mu się, że lepsze to było niż "szczypanie" mieczami.
Magiczna energia, jeśli nie uszkodziła, to bardzo zdziwiła goblina. Najwidoczniej nie miał z nią za dużo doświadczeń. W końcu, gdy ustalił, że to był cios, a nie pieszczota, Fanfilmu stał się celem, w który rzucał głazy. Cel jednak za szybko się ruszał, lub stwór był za wolny.
„Adanosie, czemu pozwoliłeś temu czemuś wyjść z królestwa Beliara?... Innosie, czemu to akurat my mamy go zgładzić?... Beliarze, czemu wysłałeś kolejnego sługę tylko po to, żeby ukarać nas, ludzi? Czemu przez waszą wojnę cierpimy my, stworzenia Adanosa? Innosie, wspomóż mnie i moich przyjaciół...”
Fanfilmu po tych krótkich przemyśleniach znów wziął się za atakowanie potwora magicznymi pociskami. To było jedyne, co mógł zrobić, przynajmniej tak mu się wydawało.
Gdy stracił całą energię magiczną, poczuł, że jego też dotknęła choroba. Widocznie nie ujawniała się ona, bo nie używał swych magicznych zdolności. Wypił kilka mikstur, zarówno many jak i mikstur leczniczych, po czym wrócił do walki. Druga próba zaatakowania mieczem znowu skończyła się niepowodzeniem.
- Bumber, zrób swoje wspaniałe Semenda wra Innosum, bo inaczej szybko zginiemy... - wyszeptał Fanfilmu wypuszczając kolejną Świętą Strzałę. Nie mógł atakować w ten sposób bez końca, zostało mu tylko kilka fiolek z magicznym płynem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po co ja im pomogłem. Pomyślał Taal widząc monstrum. popatrzył na swą szablę i zrozumiał, że to na nic, nic tym nie zrobi. Paldyn Fanfilmu strzelił w giganta jakimś czarem, którego myśliwy nie rozpoznał. Goblin-gigant rzucał kamieniami w paladyna. Taal włożył broń do pochwy, szukając w ciałach poległych strzał do łuku. Znalazł pięć dobrych strzał. Nsciągnął cięciwe celując w oko potwora. Wsztrzymał oddech, wystrzelił.Gigant zamkną oko, a strzała odbiła się od powieki. Taal otworzył szeroko oczy.
- To coś jest chyba z kamienia - krzyczał zrezygnowany Taal - Strzały i bełty nic tu nie dadzą.
Zobaczył drużynę "dziubającą" potwora mieczami, a najemnik halabardą.
Bolas nic nie da, łuk jest za słaby, miecz nie zrani potwora, a nie znam się na magi i nie mam kuszy...
- magu- krzykną do Camry - mógłbyś spróbować wypalić oczy temu potworowi?
Nie usłyszał odpowiedzi gdyż wielki kamień trfił w ziemię niedaleko niego.
- Nie mam czasu, teraz muszę myśleć jak przeżyć tą walkę. ALe muszę sobie w tym dopomóc - pomyślał
Przez sekunde Bumber widział palącego, dziwnego papierosa myśliweg
- Co ty robisz, nie czas na palenie- krzyczał paladyn
Zarz po tym zobaczył Taala rzucającego w kąt n wpół wypalonego skręta, a następnie mknącego straszliwie szybko myśliwego, wywijającego szablą, Przez ułamek sekundy paladyn widział, że oczy Taala przybrały jednolity kolory szarej wody. Tylko po obwódce oka widzać było trochę białej siatkówki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Walka z nowo - przybyłym oponentem rozgorzała na dobre. Każdy ruch goblina - giganta trząsł ziemią w posadach. Dość powiedzieć, że drużyna była praktycznie niewidoczna. Olbrzym rzucał olbrzymimi głazami w ciemno, chcąc tym samym pozbyć się natrętów. Cossack zauważył jak Fanfilmu miota w goblina święte strzały. Co jak co, ale ta oznaka bezradności była zupełnie zbędna. Skóra olbrzyma była tak gruba, że żadna znana człowiekowi broń nie mogła zadać mu jakichkolwiek obrażeń. Ale czy na pewno?

Stwora, z jakim walczyli teraz śmiałkowie zapewne nie widział jeszcze żaden człowiek czy inna rozumna istota. Kolejny powód, aby czyny drużyny były zapamiętane w pieśniach bardów całego królestwa. Ileż to zagrożeń stanęło na drodze tej dziesiątki wybrańców losu? Ileż to razy byli skazani na klęskę? Wreszcie ileż to razy los i przeznaczenie poddawało ich próbie?

Major zaatakował. Chwycił mocniej swoją tarczę, ścisnął rękojeść swojego miecza i zaczął nacierać na wroga z imieniem Innosa na ustach...
Buch, jeden cios. Goblin nawet nie wiedząc tego, uderzył swoim cielskiem Cossacka. Major odleciał na kilkanaście metrów, a jego bezwładne ciało upadło na zimną i wilgotną ziemię. Paladyn stracił przytomność - o ile jeszcze żył...
- Nie! - krzyknęła równocześnie cała drużyna.
- Nie możemy mu teraz pomóc! Olbrzym może nas zaskoczyć i wszystkich pozbawić życia - odpowiedział przytomnie Darkstar.
Starcie trwało dalej. Sama walka była oznaką wielkiego heroizmu i odwagi. Jakże bowiem inaczej można nazwać pojedynek giganta kilkadziesiąt razy większego od normalnego człowieka? Olbrzyma, którego kroki dosłownie trzęsły ziemią? "Goblin" był nawet większy od smoków, które żyły dawno temu...

(...) Smoki to istoty, które trudno zakwalifikować do jakichkolwiek zwierząt. Są bowiem znacznie godniejsze, mądrzejsze i niemalże boskie. Nie mam tu na myśli jednak stworzeń, które nawiedziły królestwo w ostatnim czasie. Te podłe kreatury nie są bowiem godne tej nazwy. Tylko gady o nieskalanej duszy, których krew wolna jest od zła, nienawiści i chaosu, są godne nazwania smokiem. Można by powiedzieć, że owe gadziny swoją neutralnością, potęgą i obojętnością wobec otaczającego ich świata są swoistym synonimem Adanosa (w wolnej interpretacji rzecz jasna).


(Fragment drugiego rozdziału "Spisu zwierząt magicznych" Marcusa De''Poire - królewskiego bajarza i "skarbnicy wiedzy" nauk wszelakich.)

Starcie trwało dalej...
Przeraźliwy pisk i ból zdolny do otumanienia nawet najwytrwalszego wojownika. To właśnie czuł Cossack, kiedy powracał do przytomności, a jego zmysły ponownie zaczęły "działać"...
Major spojrzał na pole walki. Drużyna bezskutecznie próbowała znaleźć jakiś słaby punkt w ogromnym cielsku giganta.

- Zaiste twardy z Ciebie gnojek - pomyślał Cossack. - Może siła fizyczna i oręż nie robią na tobie najmniejszego wrażenia, ale ciekawe jak zareagujesz na potęgę magii... - Bumber!
- Tak?
- Zniszczmy go magią! Połączmy całą naszą energię magiczną, a za źródło, które mogłoby ją skumulować użyjmy blasku Innosa i ostrza Adanosa! To musi się udać! Temu bydlakowi nie straszne są proste środki, więc zaskoczymy go!
Cossack podniósł się z ziemi i z trudem podszedł do kompanów. Jedyne co teraz trzeba było zrobić, to odwrócenie w jakiś sposób uwagi kreatury i utworzenie źródła czystej energii, która powinna zniszczyć stwora...

Innosie, dopomóż...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bumber z bezradnością patrzył, jak Cossack uderzył o twardą skałę, tracąc przy tym przytomność. Wybraniec już miał biec w stronę przyjaciela, gdy usłyszał głos Darkstara:
- Nie możemy mu teraz pomóc! Olbrzym może nas zaskoczyć i wszystkich pozbawić życia!
- Może też nadepnąć na Cossacka i nieświadomie zabić! – wykrzyknął w odpowiedzi, jednak huk rzucanego głazu całkowicie go zagłuszył. Wielki kawał skały upadł tam, gdzie przed chwilą stała grupka kompanów. Na szczęście w porę zdążyli uniknąć śmierci.
Wielkie monstrum opędzało się jak od komarów. Co chwila odrywało kawałki skały od sklepienia i ciskało nimi w ludzi. Jak dotąd nieskutecznie. Wojownicy biegali po całej jaskini, aby tylko nie zostać rannym przez rozwścieczonego potwora. Drużyna nie miała żadnego pomysłu na pokonanie monstrum. Do czasu, aż oprzytomniał Cossack.
- Bumber! – dosłyszał paladyn wśród bitewnego zgiełku.
- Tak?
- Zniszczmy go magią! Połączmy całą naszą energię magiczną, a za źródło, które mogłoby ją skumulować użyjmy blasku Innosa i ostrza Adanosa! To musi się udać! Temu bydlakowi nie straszne są proste środki, więc zaskoczymy go!
- O czym ty mówisz? – Bumber dobiegł do paladyna podnoszącego się z ziemi.
- Połączymy moc obu mieczy i uderzymy nią w potwora!
- Ale... ale to by oznaczało utratę całej mocy naszych ostrzy! Zastanów się, czy aż tyle jest warte nasze życie?
- Masz inny pomysł?
- Dobre pytanie...
Konwersację przerwał potworny ryk. Tumany dymu i kurzu zaczęły stopniowo opadać. Monstrum dostrzegło swymi małymi ślepiami złotą zbroję paladyna.
- Uwaga, szarżuje!
Bydle ruszyło z impetem na rozmawiających paladynów.
- Na bok, Cossack! – Bumber odepchnął przyjaciela w ostatniej chwili. Bestia zamachnęła się prawą łapą i rąbnęła wybrańca. Bumber, mimo potężnego ciosu, w porę złapał się sierści porastającej wielkie palce goblina i zaczął wspinać się w górę po ogromnej ręce. Potwór był tak zajęty „mrówkami” plączącymi mu się pod nogami, że nie zauważył, gdy Bumber znalazł się na jego prawym barku. Paladyn mocniej zacisnął rękę na klindze miecza i już miał zadać cios, gdy jedna ze świętych strzał trafiła go w plecy. Bumber zachwiał się i stracił równowagę. Jeszcze moment i niechybnie spadłby z wysokości kilkudziesięciu metrów. Jednak jeden szybki ruch wystarczył, by wbić Blask w łopatkę goblina.
Ogłuszający ryk zatrząsł grotą w posadach...
Bumber trzymał się kurczowo miecza wbitego w ohydne cielsko, podczas gdy bestia próbowała dosięgnąć paladyna. Z każdą chwilą, gdy pogłębiająca się rana zajmowała się żywym ogniem, goblin wierzgał się coraz bardziej, niemal doprowadzając do zawalenia się groty. Monstrum, próbując dosięgnąć oponenta, raz to prawą, raz to lewą łapą, nie zwracało uwagi na otaczających go ludzi. Członkowie drużyny uciekali w popłochu przed rozwścieczoną bestią, próbując uniknąć rozdeptania lub zgniecenia przez odłamujące się od sklepienia głazy.
Bumber z przerażeniem patrzył, jak tkwiący w łopatce potwora miecz z każdym mocniejszym szarpnięciem wysuwa się z rany. W końcu ostrze puściło, uderzając wraz z paladynem o boczną ścianę jaskini. Bumber poczuł ogromny ucisk w plecach i stracił przytomność. Jego bezwładne ciało upadło z niemałym hałasem kilkadziesiąt metrów w dół.
Zeźlone monstrum rzucało się na wszystkie strony z bólu, a także ze wściekłości i zemsty. Sytuacja stawała się coraz gorsza...
Bumber otworzył oczy. Kurz zdążył opaść, znacząco poprawiając widoczność.
- Wszystko w porządku? – zapytał klęczący nad paladynem Cossack.
- Tak... Chyba tak.
- Lepiej szybko wprowadźmy mój plan w życie, bo długo nie pożyjemy...
- Nie, nie zgadzam się na utratę mego miecza.
- Ale...
- Darkstar! – przerwał mu Bumber. – Darkstar, chodź do nas na chwilę!
Najemnik przeskoczył kilka większych kamieni i znalazł się przy dwóch paladynach.
- Słuchaj, przyjacielu... Cossack ma plan.
Wojownicy wtajemniczyli najemnika w swe zamiary.
- Co o tym sądzisz, wybrańcze Adanosa? Musze znać twoje zdanie, przecież nie mogę decydować o cudzym mieczu.
- Tylko szybciej, bo bestia zaraz nas zauważy! – krzyknął Cossack, oczekując na odpowiedź najemnika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> - Tylko szybciej, bo bestia zaraz nas zauważy! – krzyknął Cossack
Słowa te usłyszał Taal nim resztę rozmowy zagłuszył ryk potwora. Wyostrzony słuch pozwolił myśliwemu usłyszeć rozmowę towarzyszy, jednak ryk goblina był nie do zniesienia. Ruchy potwora były spowolnione w oczach Taala dzięki jego własnej roboty zielu. Mógł dzięki temu unikać głazów miotanych przez potwora oraz cięć toporów. Dziwiło go, że w takiej chwili jego towarzysze mieli czas na rozmowy. Zwrócił znów uwagę na przeciwnika. Uchylając się przed lecącym kamieniem zobaczył przez chwilę spód unoszonej przez giganta stopy. Przeskoczył nad kamieniem i lekkim lecz potężnym ciosem szabli rozciął stopę goblina. Kilkucentymetrowy rozcięcie wytrąciło potwora z równowagi, tak by nie upaść musiał klęknąć na kolano. Taal zgrabnym piruetem uskoczył przed klękającym gigantem. Ciął znowu jednak tym razem nie trafił i szabla ześlizgnęła się po twardej skórze potwora, wypadła myśliwemu z ręki i odleciała na kilka metrów. Taal czuł, że ziele przestaje działać lecz rzucił się po broń. W tym momencie Goblin machną toporem w stronę drużyny i trafił myśliwego drzewcem broni. Taal odrzucony na kilka metrów przez uderzenie, zemdlał nie czując bólu. Skręt nadal działał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Budyn wgapiał się w potwora. Po chwili aż miecz wypadł mu z ręki. Wnet go podniósł i torował sobie drogę do niego tnąc i siekając pomniejsze gobliny. Było ich strasznie dużo, nie mógł sobie poradzić gdyż gobliny to małe, aczkolwiek strasznie zajadłe bestie. Schował miecz do pochwy i wyciągnął kuszę. Wszedł na drzewo i niczym łowca zabijał jedno paskudztwo po drugim. Był już niemal mistrzem, brakowało mu tylko jednej rzeczy, bełtów. Szybko zszedł z drzewa i wsunął się między krzaki. Patrzył jak towarzysze walczą z goblinami i tym monstrum. Wyszedł z bezpiecznego miejsca i znów rzucił się w wir walki. Już nie kontaktował. Wpadł w szał bojowy, nie czuł żadnego draśniecią, obraz przed oczami był lekko czerwony i zamglony. To było coś niesamowitego. Po kilku chwilach ocknął się i ujrzał jakich zniszczeń dokonał. Gobliny, albo to, co z nich zostało na pewno są już martwe. Widział tylko Bumbera i Darkstara, którzy chyba obmyślali jakiś plan. Paladyn podbiegł do nich, ale nic mu nie powiedzieli.Budyn podbiegł do potwora żeby odwracać jego uwagę, w trakcie gdy przyjaciele będą "coś tam robić". Po kilku krokach znalazł na oko ze 40 bełtów.
- Tak! Będę mógł odwrócić jego uwagę- pomyślał Budyn
Zaczął strzelać w stronę monstrum. Krzyczał i zaklinał się, aż bestia go zauważyła. Zaczęła go gonić. Budyn biegł co sił w stronę lasu, tylko tutaj mógł ukryć się przed bestią i znów ją nawoływać, ale bestia była nieugięta. Biegła nadal za paladynem i nie zamierzała ustępować. Wojownik szybko wskoczył do jaskini zanim ogromna stopa złamała by go wpół. Nie miał co zrobić, był w potrzasku. Mógł tylko liczyć na przyjaciół....

[ Chciałbym przeprosić wszystkich, w szczególności naszego mastah- Bumbera, że tak długi nie pisałem. Nie usprawiedliwiam się. Moja wina. Teraz mam ferie i będę się starał pisać ze 2 posty dziennie. ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Walka trwała dalej, bestia coraz gorzej znosiła towarzystwo małych ludzi. Teraz wojownicy przypominali gobliny.
Fanfilmu przestał atakować czarami, gdyż zabrakło mu już magicznej mocy. Nie było co robić. Ciągle nie miał czym walczyć.
Potwór rzucał wielkim głazem coraz szybciej, ruszał się coraz bardziej nerwowo. Miecze Bumbera i Darkstara zadawały - przynajmniej porównując do ciosów reszty kompanii - dużo większe obrażenia. Goblin skupiał się zawsze na Wybrańcach - pozostali próbowali odwracać jego uwagę.
Moraś wyjął łuk i strzelił w głowę bestii. Trafił prosto w oko. Stwór zaczął biegać po całej grocie, szukając strzelca. Moraś zręcznie unikał jego łap. Jednak - uciekając przed spadającym głazem - potknął się o wystający z ziemi kufer. Miecz wypadł mu z ręki i musnął potwora.
Mimo, że uderzenie było lekkie, stwór to poczuł. Może to był jakiś słaby punkt? W każdym razie wziął ogromny głaz i podniósł go.
- Moraś, uważaj! - krzyknął Fanfilmu biegnąc w jego stronę. Niestety, było już za późno. Najemnik został przygnieciony ogromnym głazem.
Paladyn wziął miecz leżący tuż pod łapą goblina. To była dwuręczna broń, ostra, ale bardzo ciężka. Tym ostrzem należało pomścić śmierć Morasia...
Kusznik od razu rzucił się do ataku. Jego technika była bardzo prosta - uderzał, uciekał, regenerował siły i znów atakował. Biegał szybko, więc stwór był zdezorientowany. Jednak ciągle nie było sposobu na jego zabicie...
- Bumber, Cossack, Darkstar! Co tym waszym planem?

[Lista:
1. fanfilmu.pl/Fanfilmu/paladyn
2. Darkstar181/Darkstar/najemnik
3. Liqid/Liqid/mag ognia
4. Cossack777/Cossack/paladyn
5. Budyn/Budyn/paladyn
6. Donki/Angabar/najemnik
7. Alexei Kaumanavardze/Camra/mag ognia
8. Bumber/Bumber/paladyn
9. Dawid Taal/Taal/Myśliwy
REZERWA:
1. lukmistrz/Lukmistrz/łowca smoków

Budyn - ostrzeżenie. Za aktywność i te nieszczęsny las z poprzedniego posta :)]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować