Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

Dnia 22.01.2006 o 22:06, Yarr napisał:

Wybacz, ale powtarzasz to co już wcześniej napisałem.


Hmmm? więc? to że Ty takie coś napisałeś nie znaczy że też takiego czegoś nie widźe....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.01.2006 o 22:05, ariwederczi napisał:

Szkoda, że nie napisałeś, co masz przeciwko mnie. Interesowałoby to zapewne nie tylko mnie,
ale i pozostałych naukowców...


Pozostali naukowcy zainteresują się tobą już za niedługo gdy okaże się je byłem niewinny. wybrałem ciebie bo dziwne wydaje mi się to że na podstawie jednej mojej wypowiedzi stwierdziłeś że jestem rzeczą. Może dlatego że pasuje ona właśnie do Ciebie - "osoby która wybija się podad resztę tu zgromadzonych"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Stev zaczął chodzić po pokoju myśląc intenswnie, dlaczego doktor Joseph dziwnie milczy? czy to wymuszone? z może rozkazy takie ma? jeżeli tak to kto mu rozkazuje? a kto może być podwładnym jeżeli to on wydaje rozkazy?
Po pewnym czasie zmęczony usiadł obok Vica który wydawał się wyraźnie poirytowany obecnością inżyniera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nadszedł czas porządnego przeszukiwania bazy w celu znalezienia, czegoś, co mogło dać im przewagę nad Rzeczą. Podzielili się na dwa zespoły i każdy z nich miał otrzymać konkretny budynek do przeszukania. Po przestudiowaniu kilku map bazy arktycznej, Fisher wyznaczył cele. Pierwszy zespół miał przejść do hangaru i przeszukać tamtejszy magazyn - tam przecież zostało sporo sprzętu, który dotarł tu z nimi. Drugi oddział miał przeszukać sąsiedni budynek.
Po ustaleniu składów i zabezpieczeniu głównego budynku wszyscy wyruszyli. W pierwszej grupie, z Fisherem na czele, znaleźli się: Kraft, Boblis, Vickers, Trversky, McDrinker, Darnok i Jozeph.
Gdy dotarli do hangaru, okazało się, że magazyn zamknięty jest na dość solidną kłódkę:
- Wracamy po palnik acetylenowy ? - zaproponował Jozeph…
- Nie, mam inny pomysł. Odsuńcie się ! - Fisher wyjął z kabury pistolet i kilkakrotnie przestrzelił kłódkę, a następnie kopniakiem otworzył drzwi. Boblis profilaktycznie dmuchnął z miotacze do środka, rozświetlając przy tym wnętrze magazynu:
- OK, chyba czystko. - wymacał przełącznik i zapalił światło. Weszli pozostali. Traversky szepnął coś pod nosem po niemiecki co sądzi o tym wszystkim i jak to ich Rzecz d… Fisher przestał słuchać i rozejrzał się po pomieszczeniu. Na regałach leżało kilka mniejszych skrzyń, jedynie wgłębi magazynu było widać dwie większe skrzynie. Vic stanął w kącie i zaczął solidnie pociągać z półlitrówki znalezionego Jacka Danielsa. Alkohol porządnie go rozgrzał i po chwili inżynier zabrał się ze zdwojoną siłą do roboty. Darnok przechwycił butelkę i zaczął "odkażanie", jednak i on zaraz zabrał się do pracy. Odłożył plecak ze sprzętem medycznym i łomem zaczął otwierać skrzynie… z precyzją chirurga. Steve niespiesznie pogryzając kanapkę przeglądał kolejne pudła w poszukiwaniu czegoś cennego. Kraft usiadł na jednej ze skrzyń i nalał do kubka swój ulubiony napój. Aromat gorącej kawy rozszedł się po magazynie, Fisher przerwał na moment pracę i podszedł do naukowca po łyczek odżywczego płynu. Wziął kubek po czym wrócił do roboty. Nie zwracając niczyjej uwagi schował do swojego plecaka jakąś czarną walizeczkę. Tymczasem Vickers i Boblis stanęli przed sporawą metalową skrzynią z dużą, czerwoną literą "B" na boku:
- Co to jest pułkowniku ? A może raczej co jest w środku ? - zagadnął Michael.
- Ot, zwykły pojemnik. - Fisher nie zwrócił na nich zbytniej uwagi, aż nazbyt ich zignorował.
- Tak po prostu "pojemnik" ? Jest chyba pełny, bo jest tka ciężki, że nie możemy go we dwóch podnieść.
- OK., chcecie wiedzieć ? To pojemnik ze zbrojonej stali, miał być przeznaczony na ciało obcego. Jak jednak widzicie, obcy miał jednak inne plany.
- A w tym drugim, mniejszym pojemniku ?
- Trzy pistolety maszynowe MP-5, dwie strzelby S.P.A.S., sześć pistoletów M9, amunicja do nich i kilka kilo C-4. - Fisher wypiął dumnie klatę i uśmiechnął się.
- Jaja sobie z nas robisz ? - Kraft mało co nie wypuścił kubka z kawą, Vicowi zaświeciły się oczy.
- Nie. - jedno słowo a tak wiele znaczyło. Na twarzach zgromadzonych pojawiły się szaleńcze uśmiechy. Teraz naprawdę wyglądali jak psychole. Dobrze, że skrzynia była zamknięta. - Ale nie chcę, żebyście się wzajemnie pozabijali… dlatego ja mam klucz do tej skrzyni. Zabierzemy ją ze sobą. Vic, Trversky weźcie ją.
- Zaraz, mam coś chyba. Czy to jakieś granaty Fisher ? - Darnok stał przy otwartej skrzynce.
- Tak. - Fisher spojrzał na napis na skrzynce - Fosforowe, zapalające. -
- Mogą się przydać. - na twarzy Jozepha widniał uśmiech.
- No pewnie. Od razu je na tobie sprawdzimy. - Vickers wziął do ręki jeden z granatów.
- C.. co ? -
- Nie głupi pomysł… - dołożył swoje Sebastian.
- Ej, dość tego ! Zabierajcie granaty ze skrzyni i wracajmy do głównego budynku. - Każdy złapał po kilka granatów, naukowcy poupychali po plecakach i kieszeniach i skierowali się do wyjścia.
Jozeph wychodził ostatni i gdy był kilka metrów od wyjścia, Luke odwrócił się i rzucił mu pod nogi odbezpieczony granat:
- Weź jeszcze ten kosmito ! -
Eksplozja spowodowała, że padło oświetlenie w tej części hangaru. Ciemność szybko rozświetliło kilka latarek, dodatkowo korytarz oświetlał ogień wydobywający się z magazynu. Fisher ze złością spojrzał na pozostałych:
- Z takimi przyjaciółmi, nie potrzebujemy wrogów. Wracajmy dopóki jeszcze tylu nas żyje…-

Drugi zespół w skład którego wchodzili: Furrest, Smith, Norris, Doug, Kazanow, Paller i Shudo przeszukiwał sąsiedni budynek, lecz po godzinie musieli wrócić do głównego budynku. Ich wyprawa była raczej mało owocna. Znaleźli jedynie kilka pudeł z flarami, apteczkę i toporek strażacki. Zebrali się przy głównym wyjściu i czekali na pozostałych. Nieco zaskoczył ich widok ludzi obładowanych granatami, dostrzegli też, że jednej osoby brakuje. Nie zadawali pytań.

- Nie wiem jak wy, ale ja idę do kibla. Dłużej nie zniosę tego ciśnienia. - Kazanow złapał pobliską gazetę, sprzed miesiąca co prawda, i poczłapał do łazienki. Miał już dość tego wszystkiego, zwłaszcza tej ciągłej niepewności. Przede wszystkim jednak to rząd USA zawinił nie gwarantując im pełnego bezpieczeństwa. Marcel usiadł wygodnie na kibelku i rozłożył gazetę. Gdy przerzucał strony, zobaczył jak okrągły przedmiot wtacza się pod drzwiami…

Eksplozję słyszeli wszyscy i od razu zbiegli się pod łazienkę. Drzwi z napisem WC leżały na środku korytarza, wewnątrz pomieszczenia niewiele się uchowało. Woda wylewała się ze zniszczonego "wyposażenie", ktoś pobiegł zakręcić wodę. Jeszcze bardziej zwątpieni wrócili na stołówkę z obrazem zakrwawionych kafelków w pamięci. Po niewinnym bioinżynierze zostało tylko to…

Szedł właśnie zobaczyć co się stało w kiblu, gdy zobaczył jakąś postać wyglądającą zza bufetu, wewnątrz stołówki. Odłożył kubek z kawą obok tacy i postanowił nie iść jak reszta na korytarz. Jak się domyślał to pewnie był kolejny rządowy zamach… Czyżby jednak w stołówce coś kombinowano. Po chwili głowa za szafką zniknęła:
- Który z was tam został ? -
Poszedł dalej i usłyszał szeleszczącą folię. Ktoś najwyraźniej buszował w ich zapasach:
- Który do cholery… -
Z pośród toreb wyjrzała czaszka z wielkimi zębami. Małe monstrum poruszało się niezgrabnie na czterech nóżkach. Przeraźliwy pisk wydobywający się z tej małej Rzeczy spowodował, że naukowiec zaczął się cofać. Po chwili jednak w coś uderzył plecami. Myślał, że oparł się właśnie o szafę, jednak to coś okazało się wilgotne i ciepłe. Uniósł głowę do góry i na twarz spłynął mu zielonkawy śluz. Nikt nie będzie już samm….


1. Ninja Seba --- Sebastian Boblis => Głos: Jozeph
2. Upiordliwy --- Michael „Upee” Paller => Głos: Keroth
3. ---
4. Furrbacca --- George Micheal Furrest => Głos: Keroth
5. Kalkulator 12 --- Steve McDrinker => Głos: Kalkulator 12
6. Yarr --- James Francis Kraft => Głos: Furrbacca
7. argon --- Argon Smith => Głos: Jozeph
8. WoWmen --- Chuck Norris => Głos: ariwederczi
9. Lampek --- Luke "Vic" Vickers => Głos: Jozeph
10. ---
11. Khortnis --- Doug Margera => Głos: Khortnis (1 upomnienie)
12. ---
13. Keroth --- Johan Trversky => Głos: Furrbacca
14. Shudo --- Shudo => Głos: Upiordliwy
15. Darnok--- Darnok Jason-Voorhees => Głos: Furrbacca
16. ---

Już cztery foliowe worki:
Jozeph (niewinny)
ariwederczi (niewinny)
DonCarleone (niewinny)
Budo (niewinny)


***************************************************************************
Niech druga grupa nie martwi się, że mieli tak mało "do roboty". Jutro zostanie im to wynagrodzone.
***************************************************************************

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Fisher chciał jakoś podnieść na duchu naukowców i nagle przypomniała mu się wyniesiona z magazynu walizeczka. Znajdował się w niej awaryjny pakiet medyczny ze specjalnymi testerami, które mogły wykryć zmiany we krwi - Rzecz.
- OK. Mam jeden tester krwi. Został specjalnie opracowany na taką sytuację, ale oczywiście nie musi być w stu procentach skuteczny. Tylko od was zależy kto go dostanie. Zamykam go w tym sejfie. Kod jest pięciocyfrowy, więc każdy ma szansę na trafienie. Daje wam podpowiedź, kod wygląda tak: 56--1 . Kto będzie najbliżej niego lub trafi bezpośrednio, dostanie tester i sprawdzi wybraną osobę… Pamiętajcie, że tester jest tylko jeden. I to na razie nasza jedyna szansa. Badania przeprowadzane przez Kraft nie dały bowiem żadnych rezultatów…

[Kod przekazujemy najlepiej razem z linczem (żebym nie przeoczył) do 22. Sprawdzający - ten kto był najbliżej kodu i wygrał tester - wybiera 1 osobę do sprawdzenia. Sprawdzenie odbywa się przed linczem i mordem 4 dnia (jutro). Acha, głos na sprawdzenie należy przekazać na gg jak najszybciej po otrzymaniu wiadomości, że było się najbliżej kodu. Inaczej tester dostaje kolejna osoba z listy tych którzy byli blisko kodu. Sprawdzenie będzie publiczne - post fabularny - kto i kogo sprawdził. Pytania, jeśli będą, ofkorz na gg]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Pieprzony obcy-warkną Stev trzymając graat w ręce po czym zawołał kolegów z grupy. Odetchną gdy ujrzał że zbliżają się Vic i Chuck
-Dobrze was widzieć, macie granaty? to dobrze... chyba trzeba znaleźć innych i zrobić tu porządek do cholery jasnej- powiedział po czym poszedł za Chuckiem bo wiedział że tylko on tu się jeszcze nie boi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

********************OT********************************
I jeszcze jedno ludzie! Nie przesadzajcie z sugerowaniem się fabułą.

*******************************************************

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A nie mówiłem ? Mówiłem zostawcie go. Co prawda myliłem sięco do jego roli ...raczej... Ale zyskałem nowego podejrzanego. Nawet dwóch. Nie wygląda to za różowo. Wykluczam teraz Shuda, chociaż denerwuje mnie ,że mści sięna mnie w cudzysłowiu za moją nieciekawą przeszłość;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

**********
Aha , i kto mi do cholery powie , czemu obcina mi podpis i za każdym razem muszę od nowa wprowadzać moje dane.... Rzecz chyba dzisiaj zaraziłą Forum;]
**********

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

***********************************************************************
I ostatnie: tester sprawdza tylko i wyłącznie, czy gracz jest człowiekiem, czy Rzeczą !!

***********************************************************************

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Vic delikatnie położył granaty w bezpiecznym miejscu. Niestety, poniosły go dzisiaj nerwy... to mało powiedziane. Zabił w końcu niewinną osobę - Jozepha...
Po krótkim zastanowieniu, postanowił dopilnować, że wszystko jest na swoim miejscu. Na szczęście niczego nie brakowało. Kiedy usłyszał słowa Fishera o małym "konkursie" postanowił szybko dać mu odpowiedź. Usiadł na wolnym stołku, chowając swoje "zabawki" do kieszeni.
- A więc... zaczął. Jutro mogę zapomnieć o naszym małym konkursiku, ponieważ będę miał dużo pracy przy utrzymaniu na chodzie elektryki w ośrodku. Niestety, cały personel został zabity więc ktoś musi dbać o to, żeby Stev mógł sobie zrobić jajecznicę - zaśmiał się gromko, lecz widząc zdenerwowanego McDrinkera, uspokoił się. - Spoko Stev, to tylko niewinny żarcik. - puścił mu oko. - A więc sir, według mnie kodem do szafki jest 56431. Jeśli to ja wygram, proszę o sprawdzenie doktora James''a Kraft''a. - uśmiechnął się do Krafta i odpakował kolejną kanapkę z folii.
Kod: 56431
Sprawdzić: James Kraft
***********************************************************
Jutro mnie nie będzie niestety, więc dlatego mówię już dzisiaj. Na lincz wolę jednak nie głosować bez poznania ważnych wątków, ale się jeszcze zastanowię, czy ktoś by tego perfidnie nie wykorzystał :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

************************************
Sorry ale czasem nie można nie offtopować :/
też mi wcina podpis, może przez cudzysłów?
************************************

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.01.2006 o 23:00, Lampek napisał:

************************************
Sorry ale czasem nie można nie offtopować :/
też mi wcina podpis, może przez cudzysłów?
************************************



Rzeczywiście , zastanawiająca jest ta "zabawa" z kodem . Ja strzelę i powiem 56171 , lecz znajac moje szczęście i tak nie trafię. Jeśli jednak miałoby siętak stać to sprawdziłbym Furresta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Hmm... może umówmy się wspólnie na jakiś konkretny numer i każdy będzie mógł kogoś sprawdzić ;-)

Co do dzisiejszych wyników - pozostaje ocenić je na gorąco. Jozeph jako cichy morderca siedzący z boku okazał się fałszywym tropem. ariwederczi poszedł na celownik jako przedstawiciel drugiego frontu, przeciwnego dzisiejszej ofierze linczu. Wybór padł na osobę z przeciwnego frontu niż ofiara linczu - niestety okazał się błędny.

Narazie trzeba porządnie sie ogrzać (cholerny mróz!) i spokojnie przespać się oraz przygotować do jutrzejszych wymian zdań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.01.2006 o 23:08, .Darnok napisał:

Hmm... może umówmy się wspólnie na jakiś konkretny numer i każdy będzie mógł kogoś sprawdzić

będzie losowanie.

Fisher zwrócił się do ocalałych:
- Jutro rozdam wam broń... jak widze to jest konieczne. Ale jeśli znowu zabijecie kogoś niewinnego bez powodu... to nie ręcze za siebie i mój miotacz. - pułkownik usiadł w kącie z odbezpieczonym gnatem, nakrył się kocem i zasnął.
Nie bał się już śmierci... i tak chyba czekała ich wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.01.2006 o 23:12, DevilFish napisał:

(...)
będzie losowanie.


Domyślam się, przecież wyraźnie zaznaczyłem, że nie jest to do końca na poważnie, panie Fisher :)
Bez nerwów z tym miotaczem, groźby wobec nas to chyba ostatnia rzecz jaka w tym momencie może nam w jakikolwiek sposób pomóc.
Faktycznie idźmy już lepiej spać... tylko najpierw znajde coś na ogrzanie żeby mi sie ciepło spało... zabawne - taki napój to powinien być zmrożony, zeby być lepiej przyswajalnym, a działa jakże rozgrzewająco...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Vic zjadł swoją kanapkę. Reszta powoli szykowała się do spania, więc on też tak zrobi... dokładnie pozapinał swoje kieszenie, przemył ręce w łazience i przyjrzał się swojej twarzy. Męczyło go to... wykańczało. Ale postanowił być silniejszym niż przybysz z kosmosu. Kto nim może być? Miał nadzieję, że jutrzejszego dnia trafi możliwość sprawdzenia... Kraft bardzo go interesował. Mówił sensownie. Chciał wiedzieć, czy ma go po swojej stronie...
Pozostałymi podejrzanymi są też Johan Traverski, Jason- Voorhees, i Michael Paller...ale nikogo nie pominął. Mało wypowiadał się Shudo, Chuck Norris i Dough. Narazie postanowił jednak nie brać pod uwagę inżynierów... bo po co niby mieliby iść w nocy po laboratorium? Przecież nie przejawiali żądzy badań nad obcym...
Wrócił do reszty i spojrzał po nich. Steve McDrinker patrzył na niego dziwnie, chyba nie polubił go za bardzo za jego kawały. Vickers uśmiechnął się do niego i usiadł przy stole z nożem Ka-Bar, którym miał nadzieję się bronić. Lub przynajmniej poharatać Rzecz.
*********************************************
Ostatnia chwila, żeby powymieniać ze mną argumenty :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po ostatnich wydarzeniach musiałem dużo przemyśleć... Po pierwsze powinienem poniekąd przeprosić Kerotha - głosowanie na niego było raczej strzałem. Nie wiem czy strzałem celnym, czy niezbyt, ale jednak strzałem. Następnie Jozeph - jego niewinności byłem prawie pewien, lecz co z tego? Nieważne, było, minęło, nie przywrócimy mu życia. Ale nie to jest moim największym zmartwieniem. Jak wiadomo, dotychczas najgorszą bronią "rzeczy" jest niewiedza i zamieszanie. Więc jeśli wykażemy, że ktoś jest człowiekiem, to właściwie będzie tak, jakbyśmy spisali na niego wyrok... Dodatkowo nie daje mi spokoju inna sprawa - czy ktoś mógł zostać dzisiaj zarażony i jeśli tak, to kto? Mam swoje podejrzenia, ale wolę jeszcze poobserwować ich zachowanie. A co do losowania - 56381 - osobę podam później...

***
Jest mi niezmiernie przykro, lecz niestety prawdopodobnie jutro nie będę mógł się wypowiadać, ani czytać do jakiejś 20:30. Gdybyście byli tacy mili i przygotowali jakieś streszczenie wydarzeń - oddam królestwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się