Zaloguj się, aby obserwować  
Andrij

Bóg - istnieje czy jest wymysłem ludzkiej wyobraźni

29477 postów w tym temacie

Dnia 30.01.2007 o 11:19, Król Kier napisał:

Drobna informacja: jak chcesz zgłębiać Biblię najpierw skończ biblioznawstwo. /.../

Może odrazy wyłączność duchowieństwa do interpretacji Biblii zaproponujesz jak na soborze trydenckim? Zresztą co ma nauka o książkach do samej Biblii?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 30.01.2007 o 11:19, Król Kier napisał:

Drobna informacja: jak chcesz zgłębiać Biblię najpierw skończ biblioznawstwo.


Hmm... A więc biblia jest tylko dla teologów i księży? Jeśli tak to po co w kościele jest czytana? A może wolno ją czytać wszystkim, ale bez zrozumienia?

Dnia 30.01.2007 o 11:19, Król Kier napisał:

Poza tym moim
zdaniem "On jest Bogiem zazdrosnym" nie oznacza, że zazdrości jak dziecko, że to drugie ma
cukierka tylko, że wymaga aby wierzyć tylko w niego.


To jak? Będziemy dzielić zazdrość na dobrą złą? Dla mnie jest po prostu śmieszne, że jest coś takiego jak katechizm. Wszystko co potrzebuje wierzący jest w biblii. No a jak wierzącemu się nie chce sięgnąć po biblię to raczej nie jest wierzącym.

>Tłumacząc na nas

Dnia 30.01.2007 o 11:19, Król Kier napisał:

ze to jest poprostu I przykazanie


Ah, to po co Bóg tyle razy się powtarzał. Te cytaty, to cytaty tylko z księgi powtórzonego prawa, nie uwzględniając reszty biblii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.01.2007 o 14:51, Luke Shadow napisał:

To jak? Będziemy dzielić zazdrość na dobrą złą? Dla mnie jest po prostu śmieszne, że jest
coś takiego jak katechizm. Wszystko co potrzebuje wierzący jest w biblii.


Doprawdy? Może ty nie potrzebujesz, są tacy, którzy potrzebują. Są tam wyjaśnione sprawy takie jak liturgia, kwestia wojny, moralności, ewolucji, rozwinięcie PŚ. Raczej KKK w ręku nie miałeś i być może nie wiesz czemu on służy - nie chcesz, nie korzystaj. Są tacy, którzy chcą też poznać interpetacje zespołu najwybitniejszych teologów (a wiec nie tylko KKK, ale inne dokumenty: encykliki, konstytucje apostolskie etc. - zmusza cie ktoś?). Dla mnie po prostu śmieszne jest to, że ktoś czuje sie mądrzejszy od teologów i z pogardą patrzy na ludzi otwartych na różne interpretacje, nie tylko własną.

Co do tej zazdrości:
"W języku biblijnym zazdrość definiuje się jako zawiść, jaką się żywi wobec drugiego; rozumie się ją jako źródło wszelkiego grzechu i nieszczęścia. Zazdrość jest zakorzeniona w pysze i chciwości, wiąże się także z pierwszym grzechem człowieka w raju. Adam i Ewa, bojąc się Stwórcy, utworzyli sobie fałszywy obraz Boga, mniemając, że Bóg jest zazdrosny o swoje przywileje. Oto Boga podejrzewa się o zazdrość! Ba – sam się do niej przyznaje, gdy w Księdze Wyjścia mówi: "Nie będziesz oddawał pokłonu bogu obcemu, bo Pan ma na imię Zazdrosny: jest Bogiem zazdrosnym". Zazwyczaj z taką wizją Boga nie chcemy się zgodzić. Wydaje się niemożliwe, aby Bóg, który jest miłością, był skażony choćby najmniejszym odcieniem egocentryzmu. Czym zatem jest "zazdrość" Boga? Paradoksalnie jest ona jedną z form "świętości" Boga. Nie uwłacza Mu w niczym. "Zazdrość" Boga to przede wszystkim przejaw Jego wszechmocy, usilne pragnienie, nieustępliwość Jahwe wobec Izraela, aby stał się on Jego wyłączną własnością. Racją, której jest nieodwołalna miłość do ludu Izraela. Również Jezusa ogarnia "gorliwość o dom Ojca" (J 2,17). Stara się On pozyskać swój lud z taka samą zazdrością (gorliwością), jaką okazywał Jahwe. Zazdrosna miłość do Ojca ukazuje Jezusa jako gorliwego głosiciela Bożej chwały i Prawa, gdy przepędza handlarzy z mieszkania Jego Ojca, które ma być domem modlitwy. Taka wizja świętej Bożej "zazdrości" otwiera przed nami nową perspektywę. Rodzi się pytanie: czy człowiek uwikłany w grzech jest w stanie przekształcić złą zazdrość w świętą gorliwość? Doświadczenie życiowe wskazuje jednak, iż istnieje także zazdrość o innym ponurym obliczu Kaina. Tę z pewnością przeżywamy częściej. Nie mobilizuje ona do wysiłku, ale rujnuje. Burzy więzi międzyludzkie, boleśnie dotyka układów sąsiedzkich i braterskich, kładzie się cieniem na związku kobiety z mężczyzną. Zazdrość kainowa niszczy i zabija. Kain nie mógł znieść tego, że ofiara jego brata Abla została przyjęta przez Boga. Tkwiący w głębi serca cierń zazdrości doprowadził go do bratobójstwa, a był to cios podwójnie śmiertelny: pozbawił życia Abla, ale też pozwolił umrzeć człowieczeństwu Kaina. Być może niejednokrotnie już znaleźliśmy się w podobnej sytuacji. Porównujemy się i narzekamy: dlaczego inni mają więcej, dlaczego lepiej się im powodzi, skoro nie zawsze prowadzą życie godne chrześcijanina. Dzisiaj przedmiotem zazdrości jest już nie tyle łaskawe wejrzenie Boga, ale samochód bliźniego, jego sekretarka, luksusowa willa i konto bankowe. Tak to już jest, że my zazdrościmy innym, a inni zazdroszczą nam i tak ślepe koło się zamyka. Problem zaś tkwi w nas samych i to my jesteśmy pierwszą ofiarą własnej zazdrości."

PS
Czekam już dobry tydzień na obiecany skan od sarevoka-kłamcy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.01.2007 o 01:04, upiordliwy napisał:

Widzę, że Twoja wypowiedź została w toku dyskusji pominięta ale pozwól , że coś Ci uświadomię.
W zależności od tego jakie kierunki filozoficzne studiuje Twoja kuzynka powinna potrafić przytoczyć
Ci najróżniejsze nurty i szkoły. JEst w filozofii tak wiele twierdzeń na temat istnienia lub
braku istnienia tzw. istoty wyższej, że ta dyskusja ma jak nawiększy sens. Po odpowiedź na
wiele pytań dotyczących pojęcia filozofii odsyłam Cię do wyśmienitej lektury jaką jest książka
"Świat Zofii". Uważam, że powinno się tą książkę wprowadzić jako lekturę obowiązkową do szkół
choćby ze względu na jej przejrzystość. Kiedy zapoznasz się z tymi nuratmi i szkołami jestem
pewien, że nie będziesz więcej twierdził, że studiując filozofię człowiek musi dojść do wniosku,
że Bóg albo Istota Wyższa istnieje bo tak zinterpretowałem Twe słowa.


Studiujac filozofię nie, bo to jest kwestia wiary i tu jest sens tej całej rozmowy. Napisałem o filozofii nie dlatego, że się na tym znam, bo wiem, że duzo osób może zagłębiać się w taką literaturę, ale dlatego, że to poniekąd prawda. Jest tak samo jak z Pismem Św., co czloweik to inna interpretacja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>Dla mnie po prostu śmieszne jest

Dnia 30.01.2007 o 15:09, Mogrim napisał:

to, że ktoś czuje sie mądrzejszy od teologów i z pogardą patrzy na ludzi otwartych na różne
interpretacje, nie tylko własną.


Nie czuję się mądrzejszy od teologów i nie wykluczam ich interpretacji, jednak pokazałem, że nie wszystko jest takie zgodne i na wiele rzeczy można spojrzeć z kilku stron. Nie zakazuje nikomu czytania KKK, jednak jestem przeciwny wykorzystywaniu np. małego katechizm do nauki w szkole. Uczeń ma do zapamiętania pełno formułek (np przed pierwszą komunią czy bierzmowaniem), które mu się mieszają, poza tym "klepie" to wszystko w ogóle bez zrozumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli jest to"wymysł" to dlaczego żyje w ludziach już ok 15 tysiącleci (jakoś tak) i jest tak respektowany. Ja wierzę i praktykuję, mam nadzieję na bezproblemowe udaniesię do raju :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.01.2007 o 16:08, zubu napisał:

Jeżeli jest to"wymysł" to dlaczego żyje w ludziach już ok 15 tysiącleci (jakoś tak) i jest
tak respektowany.


Może, żeby było łatwiej. Łatwiej ustanawiać prawo – ciekawe kto by posłuchał Mojżesza, gdyby powiedział „Słuchajcie, chłopaki przestańmy się zabijać, bo to głupie.”. Łatwiej składać ofiary (czytaj dawać kapłanom żarcie). Łatwiej poznać pochodzenie świata, zjawiska przyrodnicze, itp. Z tym respektowaniem to też jest różnie – są ludzie (nie chodzi mi o ateistów), którzy Boga mają głęboko w d***e. Taki na przykład złodziej – niby Chrześcijanin (są też złodzieje innych wyznań), a kradnie.

Dnia 30.01.2007 o 16:08, zubu napisał:

Ja wierzę i praktykuję, mam nadzieję na bezproblemowe udaniesię do raju :D


Bezproblemowo to chyba święci się dostają – dla zwykłych ludzi po śmierci jest czyściec (jeżeli istnieje).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 30.01.2007 o 16:32, Krakers15 napisał:

Bezproblemowo to chyba święci się dostają – dla zwykłych ludzi po śmierci jest czyściec
(jeżeli istnieje).


Bezproblemowo dostają się ci, którzy "strzegą Jego przykazań" i wierzą w Jezusa jako Mesjasza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.01.2007 o 19:11, Luke Shadow napisał:

i wierzą w Jezusa jako Mesjasza.

To już jest przesada. A co z tymi, którzy nigdy nie mieli do tego okazji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 30.01.2007 o 19:33, hans olo napisał:

To już jest przesada. A co z tymi, którzy nigdy nie mieli do tego okazji?


Hmm... Spekuluję, że wtedy mają troszkę więcej problemów z dostaniem się do upragnionego nieba. :P Ale jeżeli, tak jak mówisz, nie mieli w ogóle okazji poznać nauk Jezusa to raczej wszystko przechodzi na ten pierwszy warunek. Gorzej jak świadomie wyrzekli się Jego nauk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Biblię należy traktować jak wiersz pełen metafor. W Bibli nic nie jest dosłowne. Dlatego trzeba studiować biblioznawstwo, nawet świecki może i nie trzeba być księdzem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.01.2007 o 19:33, hans olo napisał:

> i wierzą w Jezusa jako Mesjasza.
>
To już jest przesada. A co z tymi, którzy nigdy nie mieli do tego okazji?


Święty Paweł napisał, że nie można być letnim - trzeba być zimnym albo gorącym. Człowiek zimny to osoba, do której nie dotarła Ewangelia, osoba, która nigdy nie słyszała o Chrystusie i Bogu. Nie miała ona możliwości poznania go, ale jeżeli wiodła dobre życie, to wejdzie do Królestwa Niebieskiego. Osoba gorąca, to człowiek który słyszał o Bogu Trójjedynym i podąża za Nim. Osoba letnia zaś słyszała Dobrą Nowinę, ale ją odrzuciła, postanowiła iść własną drogą, bez Boga. Taka osoba nie wejdzie do Królestwa Niebieskiego.

"Potrzeba Kościoła do zbawienia wynika z tego, że jest on ściśle powiązany z Jezusem Chrystusem, Zbawicielem całej ludzkości. Kościół jest Jego Mistycznym Ciałem. Jezus Chrystus jest Głową tego organizmu, ludzie zaś – jego członkami. Chrystus dokonuje zbawienia za pośrednictwem Kościoła. „Pan Jezus, jedyny Zbawiciel, nie ustanowił zwyczajnej wspólnoty uczniów, lecz założył Kościół jako tajemnicę zbawczą. On sam jest w Kościele, a Kościół jest w Nim (J 15,1nn.; Ga 3,28; Ef 4,15-16; Dz 9,5); dlatego pełnia tajemnicy zbawczej Chrystusa należy także do Kościoła, nierozerwalnie złączonego ze swoim Panem. Jezus Chrystus bowiem nadal jest obecny i prowadzi swoje dzieło odkupienia w Kościele i poprzez Kościół (por. Kol 1,24-27), (por. Sob. Watykański II, Konst. Lumen gentium, 14.) który jest Jego Ciałem (por. 1 Kor 12,12-13.27; Kol 1,18). (Por. Sob. Watykańki II, Konst. Lumen gentium, 7: Deklaracja Dominus Iesus 16). Kościół jest Ciałem Chrystusa w którym i przez który zbawia On wszystkich ludzi.
Kościół – z ustanowienia Chrystusa – jest narzędziem zbawienia nie dla części ludzkości, lecz dla wszystkich bez wyjątku ludzi. „Przez przyjście Jezusa Chrystusa Zbawiciela Bóg zechciał sprawić, aby Kościół założony przez Niego stał się narzędziem zbawienia całej ludzkości (por. Dz 17,30-31).”(Deklaracja Dominus Iesus 22; por. Sob. Watykański II, Konst. Lumen gentium, 17; Jan Paweł II, Encykl. Redemptoris missio, 11.).
Nie ma więc innej drogi zbawienia dla chrześcijan i innej – dla niechrześcijan. Kościoła nie można pojmować jako jednej z wielu dróg zbawienia, która – obok różnych religii niechrześcijańskich, różnych form objawienia i różnych środków zbawczych – istnieje na świecie. Byłoby "sprzeczne z wiarą katolicką postrzeganie Kościoła jako jednej z dróg zbawienia, istniejącej obok innych, to znaczy równolegle do innych religii, które miałyby uzupełniać Kościół, a nawet mieć zasadniczo taką samą jak on wartość, zmierzając co prawda tak jak on ku eschatologicznemu Królestwu Bożemu." (Deklaracja Dominus Iesus 21). Jak Chrystus nie jest jednym z wielu zbawicieli, tak też i Kościół nie jest jedną z wielu zbawczych dróg istniejących na świecie.
Kościół nie twierdzi, że wszyscy niechrześcijanie zostaną potępieni dlatego tylko, że urodzili się poza chrześcijaństwem. Naucza jednak, że jeśli osiągają oni zbawienie, to nie poza Chrystusem, nie poza oddziaływaniem Ducha Świętego ani nie poza Kościołem. Istnieje bowiem jedyne dla wszystkich ludzi Źródło zbawczej łaski. Jest nim Jezus Chrystus, Syna Boży i prawdziwy człowiek, oraz Duch Święty.
Oddziaływanie Jezusa Chrystusa i Ducha Świętego na serca ludzkie jest tajemnicze i trudne dla nas do wyjaśnienia. "Mówiąc o sposobie, w jaki zbawcza łaska Boża - udzielana zawsze za pośrednictwem Chrystusa w Duchu Świętym i mająca tajemniczy związek z Kościołem - dociera do poszczególnych niechrześcijan, Sobór Watykański II ogranicza się do stwierdzenia, że Bóg udziela jej «wiadomymi tylko sobie drogami». (Sob. Watykański II, Dekr. Ad gentes, 7; deklaracja Dominus Iesus 21)
Tak więc niechrześcijanie – podobnie jak chrześcijanie – mogą dostąpić zbawienia tylko dzięki łasce wysłużonej przez Jezusa Chrystusa i udzielanej przez Ducha Świętego. Jezus Chrystus i Duch Święty oddziaływuje nie tylko na chrześcijan. Zbawcze „działanie, jakie Jezus Chrystus prowadzi ze swoim Duchem i przez Niego, rozciąga się na całą ludzkość ponad widzialnymi granicami Kościoła.” (Deklaracja Dominus Iesus 12).
Każda łaska – także ta, której Duch Święty może udzielić niechrześcijanom – ma związek z Kościołem. "Dla tych, którzy nie są w sposób formalny i widzialny członkami Kościoła, «Chrystusowe zbawienie dostępne jest mocą łaski, która, choć ma tajemniczy związek z Kościołem, nie wprowadza ich do niego formalnie, ale oświeca ich w sposób odpowiedni do ich sytuacji wewnętrznej i środowiskowej. Łaska ta pochodzi od Chrystusa, jest owocem Jego ofiary i zostaje udzielana przez Ducha Świętego». (Jan Paweł II, Encykl. Redemptoris missio, 10; Deklaracja Dominus Iesus 20).
Tak więc osiągający zbawienie niechrześcijanie zawsze dostępują go – choć o tym nie wiedzą – dzięki Chrystusowi, Duchowi Świętemu i Kościołowi.
Nie osiągają nigdy zbawienia „poza Kościołem”. Osiągają je dzięki Kościołowi i dzięki pewnej nadprzyrodzonej łączności z nim. Nie ma zbawienia dla jednych w Kościele i dzięki zbawczemu oddziaływaniu Kościoła, a dla innych – poza Kościołem. Kościół nie przyjmuje teorii, że np. chrześcijanie zbawiają się w Kościele, a niechrześcijanie – poza Kościołem, na mocy działania samego tylko wiecznego Logosu, Słowa Bożego, lub samego tylko Ducha Świętego. Ustanowiona dla wszystkich przez Boga droga wiodąca do zbawienia jest jedna. Jest nią Jezus Chrystus, Duch Święty i Kościół, Mistyczne Ciało Chrystusa.
Kościół jest włączony w Chrystusową tajemnicę zbawienia. Ktokolwiek więc osiąga zbawienie – nawet poza widzialnymi granicami Kościoła – osiąga je dzięki jego zbawczemu oddziaływaniu. Można też powiedzieć, że każdy osiągający zbawienie niechrześcijanin osiągaje dzięki pewnej nie znanej mu łączności z Kościołem, którą Sobór Watykański II nazywa przyporządkowaniem do Kościoła.
"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.01.2007 o 21:28, Król Kier napisał:

Biblię należy traktować jak wiersz pełen metafor. W Bibli nic nie jest dosłowne. Dlatego trzeba
studiować biblioznawstwo, nawet świecki może i nie trzeba być księdzem.


Zawsze mnie zastanawiało czemu, jeżeli komuś (głównie katolikom, ale nie tylko) coś nie pasuję, powołuje się na "głębszy sens" czy coś w tym stylu. Za to, nikt nigdy nie pokusił się (a przynajmniej ja o tym nie słyszałem) o sprawdzenie głębszego sensu w stwierdzeniu, że Jezus jest Synem Bożym. Przecież nie tylko On został tak nazwany. Synem Bożym jest też Szatan - jako jeden z aniołów. Synami Boga określało się też ludzi żyjących w przyjaźni z Bogiem, a nawet cały Naród Izraelski. Nie mówię, że to wszystko jest dokładnie tak, jak napisałem. Nie przeczę też, że Jezus jest Synem Bożym - podałem to po prostu jako przykład.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.01.2007 o 21:28, Król Kier napisał:

Biblię należy traktować jak wiersz pełen metafor. W Bibli nic nie jest dosłowne. Dlatego trzeba
studiować biblioznawstwo, nawet świecki może i nie trzeba być księdzem.


Ja jak mam napisane, że Jezus umarł na krzyżu albo że Duch Święty zstąpił na apostołów, to biorę to dosłownie. Boga nie traktuję jako jakiejś metafory. Nie można powiedzieć, że w Biblii NIC nie jest dosłownie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wiecie Biblia można dowolnie interpretować, jak Mogrim napisał niektóre rzeczy nie można brać metaforycznie, ale niektóre jak choćby "Pieśń nad Pieśniami" to trzeba parę razy przeczytać i zawsze przychodzą inne skojarzenia na myśl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.01.2007 o 19:11, Luke Shadow napisał:

Bezproblemowo dostają się ci, którzy "strzegą Jego przykazań" i wierzą w Jezusa jako Mesjasza.


Strzegą, czyli stoją z kałachami przy Arce Przymierza i częstują ołowiem każdego, kto będzie za blisko? Najpierw musimy ustalić, czy miejsce, do którego ktoś ma się dostać naprawdę istnieje. Jeżeli tak, to dlaczego osoby, które miały szanse poznać nauki Jezusa są w jakiś sposób uprzywilejowane? Ci, którzy nie mieli szans poznać tych nauk są w nieco gorszej sytuacji, dlaczego? Tylko dlatego, że ktoś urodził się w Indiach ma mieć wpływ na to, czy dostanie się do raju? Jeżeli raj nie istnieje, to ateiści są z pewnego punktu widzenia lepsi od teistów. Jeżeli dają komuś jałmużnę i nie oczekują nagrody na Ziemi, czyli robią to bezinteresownie, to naprawdę tak to robią – nie chcą nagrody tu, a w „tam” nie wierzą.

Dnia 30.01.2007 o 19:11, Luke Shadow napisał:

Gorzej jak świadomie wyrzekli się Jego nauk.


Wydaje mi się, że ta „gorszość” zależy od stopnia wyrzeczenia, ale i tak nie zawsze. Jeszcze jeden problem – pod „świadome wyrzeczenie się Jego nauk” można podciągnąć prawie wszystko. Kolejny problem – co z tymi, którzy wierzą w Jezusa jako Mesjasza (nie wszyscy Chrześcijanie wierzą w boskość Jezusa), strzegą Jego przykazań, ale na lewo, jak nikt nie patrzy (tu wstaw dowolne wykroczenie/przestępstwo jakie przyjdzie Ci do głowy)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.01.2007 o 21:41, Mogrim napisał:

Ja jak mam napisane, że Jezus umarł na krzyżu albo że Duch Święty zstąpił na apostołów, to
biorę to dosłownie. Boga nie traktuję jako jakiejś metafory. Nie można powiedzieć, że w Biblii
NIC nie jest dosłownie.


Tak ale zauważ że to nie Bóg pisał Biblie ale ludzie.
Powiedz gdyby Jezus wisząc na krzyżu rozpłakałby się (mam nadzieje że nikt mnie tu nie ukamienuje za takie przykłady)to jak sądzisz jak opisaliby to zapatrzeni w niego apostołowie?
Że płakał ze strachu,bólu czy może że płakał za nas a ten płacz zmywał nasze grzechy?
Dlatego właśnie ludzie tak dokładnie studiują Biblie żeby oddzielić prawdę od fikcji, a jest to trudne zadanie przykładem może być "odkrycie" prof. Doron Nof’a który odkrył że za czasów Chrystusa klimat znacznie różnił się od obecnego i brzeg jeziora Genezaret mógł być wystarczająco zamarznięty aby mógł po nim stąpać człowiek.
Prawda czy fałsz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To było pytanie retoryczne. Wcale a wcale nie potrzebuję tego wyjaśnienia. Po prostu złośliwie zwróciłem uwagę na błąd. Czy w dzisiejszych czasach na prawdę trzeba już wprost zaznaczać, że to sarkazm?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.01.2007 o 22:21, hans olo napisał:

To było pytanie retoryczne. Wcale a wcale nie potrzebuję tego wyjaśnienia.


Nie tłumaczę tobie, boś niewierzący (czy tam wierzący w co innego) tylko innym, którzy to przeczytali.

Dnia 30.01.2007 o 22:21, hans olo napisał:

Po prostu złośliwie
zwróciłem uwagę na błąd. Czy w dzisiejszych czasach na prawdę trzeba już wprost zaznaczać,
że to sarkazm?


A co w tym złośliwego? To jest normalne pytanie bedace czestym powodem do dyskusji - co w tym złośliwego lub sarkastycznego - nie wiem.
PS
Nie zwróciłeś uwagi na żaden błąd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.01.2007 o 21:28, Król Kier napisał:

Biblię należy traktować jak wiersz pełen metafor. W Bibli nic nie jest dosłowne. Dlatego trzeba
studiować biblioznawstwo, nawet świecki może i nie trzeba być księdzem.

Przepraszam, czy tylko na biblioznawstwie można się nauczyć interpretacji trudnych tekstów? Czy absolwenci tego kierunku mają monopol na interpretację? Co to za bzdury??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować