Blackbird

Polska - polityka, gospodarka, kwestie społeczne, statystyka

52607 postów w tym temacie

Dnia 22.10.2005 o 11:07, HumanGhost napisał:

Własnie. Dlatego mam wrażenie, że za rządów Tuska nic by sie nie zmieniło.

Od dzisiaj rano trwa cisza wyborcza. To tak dla przypomnienia.

Dnia 22.10.2005 o 11:07, HumanGhost napisał:

Mówił, że polska polityka w tej kwestii powinna być silna, stanowcza ale gotowa do rozmów.

Prawda jest taka, że dyplomacja jest tylko tak silna jak silne stoi za nią państwo. Silne państwo, to skuteczna armia, prawidłowo działające policja, sądy, urzędy itd. Ale wszystkie te czynniki zależą tylko od jednego czynnika GOSPODARKI.
Szansa na to, że w ciągu kilku lat polska gospodarka odróżniła się od gospodarki całej Europy pod rządami PiS "wspieranymi" przez Kaczyńskiego jako prezydenta jest ZNIKOMA ponieważ oferowane jest nam conajwyżej dorównanie do krajów typu Portugalii czy obecnie socjalnej Hiszpanii.
W tej chwili gospodarka większości Europy poza Anglią i skandynawią jest w stanie marazmu. Jednocześnie są to duże rynki zbytu, do którym mamy praktycznie nieograniczony dostęp.
Polska nie potrzebuje 5-10% wzrostu gospodarczego. Aby dogonić świat, spłacić szybko horrendalne długi i mieć jakiekolwiek znaczenie w świecie Polska potrzebuje wzrostu na poziomie 20-30%. Wydaje się to mrzonką - i pozostanie mrzonką dopóki w wyborach stale wygrywają ludzie dla których najważniejsza jest "silna pozycja Polski" i wspieranie "najuboższych" (czyli wszystkich), a nie wspieranie biednych (czyli 99,99% Polaków) w ich drodze do wypracowania swojego bogactwa.

Dnia 22.10.2005 o 11:07, HumanGhost napisał:

Że jak zobaczą za granicą polskich politykow to żeby wiedziano, że trzeba się z nimi liczyć

Z Polską nikt nigdy nie bedzie się liczył dopóki Polacy nie będą gospodarczo podbijać tej części Europy wraz z Rosją (albo i ogólnie świata). Tylko wtedy Putin będzie się liczył ze zdaniem Polskiego prezydenta gdy taki Kulczyk (lub ktokolwiek inny) będzie gazpromowi dyktował ceny, a groźba przerwania jakichkolwiek dostaw z Polski do Rosji groziłaby mu prawie drugą rewolucją październikową ;D. Jednocześnie Polaków musi być stać na wystawienie takiej armii, która byłaby w stanie zmiażdżyć armię innego panstwa podobnej wielkości.
Tylko wtedy głowy innych państw będą zabiegać o audiencję u polskiego prezydenta, a skuteczna polityka zagraniczna wyda się jakby dość prostą sprawą. W przeciwnym wypadku będziemy mieli to co teraz czyli albo płaszczenie się rozumiejąc jaką znikomą siłe przetargową ma polska dyplomacja, albo potrząsanie szabelką brnąc coraz bardziej w świat swoich urojeń w których Polska ma jakieś znaczenie w świecie.
Nie jest to jednak w ogóle możliwe przy takim podejściu do bogacenia się Polaków jakie jest obecnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.10.2005 o 12:01, Olamagato napisał:

> Własnie. Dlatego mam wrażenie, że za rządów Tuska nic by sie nie zmieniło.
Od dzisiaj rano trwa cisza wyborcza. To tak dla przypomnienia.


Przecież tu nikt nie wzywa do głosowania na konkretnego kandydata. ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.10.2005 o 11:55, HumanGhost napisał:

A czy ja powiedziałem, że
Tusk jest człowiekiem z plasteliny? Ja zbiłeś mój argument? Bo nie zauwazyłem.


Napisałeś:
"Że jak zobaczą za granicą polskich politykow to żeby wiedziano, że trzeba się z nimi liczyć, bo to nie są ludzie z plasteliny"

A ja twierdzę, że kryterium traktowania jest zgoła inne. Gospodarka i siła państwa, a nie człowiek. Tylko osoba o wyjątkowej charyzmie mogłaby coś zagwarantować samą swoją postawą, a polskiej polityce brak takowej.

>Jakbyś nie wiedział to w przeciwieństwie

Dnia 22.10.2005 o 11:55, HumanGhost napisał:

do "Blokera ustaw"


Mówisz tak jakby Tusk blokował wszystko co mu wpadnie na biurko. Litości. Chodzi mi tylko o niektóre najbardziej skrajne i kontrowersyjne ustawy. Chcesz aby PiS rządził za 40 milionów polaków mając poparcie tylko 1/4? Bo ja nie.

>Kaczyński ma zamiar właczyć się aktywnie w naprawę państwa. Znów zakładasz z góry, że PiS zepsuje państwo.

Wcale tego nie zakładam. Mam tylko uzasadnione obawy, że na niektórych płaszczyznach może nastąpić znaczące pogorszenie. Jak ktoś dogaduje się z Lepperem chyba mam prawo być zaniepokojonym? Albo obserwując te obiecanki, których budżet państwa na pewno nie wytrzyma.

Dnia 22.10.2005 o 11:55, HumanGhost napisał:

Ja też. Tyle, że jakoś nie ma zgody wśród ekonomistów co do sensowności obu planów - i PiS i
PO.


Nie ma zgody? Widziałem wywiady z przedstawicielami większości centrów ekonomicznych, ogladam czesto programy tej tematyki, zawsze jest znaczna przewaga na PO.

Dnia 22.10.2005 o 11:55, HumanGhost napisał:

To niech ich Bóg broni, przed reformą
obcinania ulg i zapomóg. Bardziej społeczny program ma Kaczyński. Nie słyszałes wczoraj?


Społeczny, socjalny... Czy kto stoi czy kto leży i tak mu się należy?. Ładowanie w nierobów, ludzi którzy są zbyt leniwi żeby się przekwalifikować, boją się podjać ryzyko, pracują w szarej strafie, są mało kreatywni itd. I ja mam ze swojej kieszeni fundować im pensje? Prawdziwym potrzebującym owszem, nierobom nigdy.

Dnia 22.10.2005 o 11:55, HumanGhost napisał:

sam się martwi o swoją przyszłosć - chce sie ubezpieczyć to niech to zrobi, nie to nie itd. Według mnie państwo >socjalne tak wyglądać nie powinno.


Rożnimy się wizjami państwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.10.2005 o 12:01, Olamagato napisał:

> Własnie. Dlatego mam wrażenie, że za rządów Tuska nic by sie nie zmieniło.
Od dzisiaj rano trwa cisza wyborcza. To
tak dla przypomnienia.


Szkoda, że z okazji tej ciszy nikt nie zerwał tych plakatów i nie zebrał ulotek, którymi to jest zasyfione całe miasto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A poza przecież można porozmawiać o samych poglądach tychże polityków, nikt nam nie każe używać konkretnych nazwisk :) A jak dla mnie program prawciowy przentowany przez PiS jest mało korzystny, w sumie to jest to chyba powrót do socjalizmu, z które notabene raczej nigdy tak faktycznie nie wyszliśmy. Następnie, bracia nie mówią niczego konkretnie, tylko grają pod publiczkę, populizm się szerzy. Przykre... niemniej ja Was do niczego nie namawiam, żadnych pieniędzy za reklamę któregoś z kandydatów nie dostałem :P A co do drugiego kandydata, to twierdzi, że był jest i będzie liberałem, jednakowoż nie wiem czy tylko ja mam ostatnio takie wrażenie, ale wydaje mi się, że nieco maskuje swoje poglądy. Chyba nikt nie uniknie walki o wyborców i kampani prowadzonej nieco pod publiczkę. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.10.2005 o 09:20, HumanGhost napisał:

Ja się z Tobą nie do końca zgodzę. Dla mnie równie dużym zagrożeniem będzie blokowanie przez "prezydenta" Tuska wszystkich
ustaw jakie wysunie PiS.


Mówisz o niepopadaniu w skrajności a sam to robisz. Nigdzie nie powiedziałem, że Tusk ma blokować wszystkie ustawy, jakie wysunie PiS (a konkretniej - koalicja rządowa). Wbrew temu, co mówisz, znam poglądy Tuska i wiem, że zamierza zablokować te ustawy, które w jego mniemaniu będą szkodliwe dla Polski. W przypadku Kaczyńskiego zupełnie sobie nie wyobrażam podjęcia przez niego jakichkolwiek działań wbrew bratu i jego partii - i to mnie przeraża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.10.2005 o 09:27, WoWmen napisał:

A czy powiedziałem że popieram Kaczyńskiego? :P


A czy ja powiedziałem, że go popierasz? Nie, ale mówisz zupełnie tak samo jak on.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ok, może przesadziłem. Ale ja z drugiej strony nie wyobrażam sobie aby kwestie rodzinne stanęły na drodze dobru państwa. Wątpię żeby w sytuacji gdy jeden nie zgodzi sie z drugim prezydent przepuszczał ustawę, której nie akceptuje. W końcu to ludzie dorośli, nie dzieci. Wiedzą o ajką stawkę jest gra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Z pewnym opoznieniem (nie korzystalem z Internetu przez ostatnich kilka dni), ale odpowiadam.

Dnia 17.10.2005 o 13:06, Olamagato napisał:

Bardzo wyraźnie widać to w przypadku zabójstw policjantów, które prawie nie zdarzają się ponieważ za takie
przestępstwo w większości krajów jest najwyższa możliwa kara, a każda policja na świecie ściga takich przestępców wyjątkowo
zajadle i skutecznie. Więżniowie, którzy mogą powiedzieć, że zabili policjanta prawie nie istnieją i są to wyjątkowe przypadki
(większość ginie "przy próbie ujęcia" :). Dlatego też potoczna opinia wśród kryminalistów jest taka, że zabicie policjanta,
to "stuprocentowa czapa".


Tylko jakie to ma konsekwencje? Przestepca, ktory zabil policjanta nie ma juz nic do stracenia. Wyobraz siobie takiego, ktory zabije policjanta w czasie np. napadu na bank, a potem ucieka. Czeka go najprawdopodobniej smierc, wiec nie ma juz zadnych oporow - w czasie ucieczki moze zabic ciezarna kobiete, wziac zakladnikow w przedszkolu itd.

Dnia 17.10.2005 o 13:06, Olamagato napisał:

> A co z reszta? Ci beda juz wlamywac sie uzbrojeni - i to dla wlasnego bezpieczenstwa.
Eskalacja
używanej broni może istnieć, ale tak naprawdę nie ma większego znaczenia czy włamywacz zabije domowników kijem czy strzałem
z obrzyna. :|


Tu wlasciwie nie chodzilo akurat o bron palna. Dopoki wlamywacz wie, ze domownik tez sie boi i nie wie jak sie zachowac, nie musi go zabijac. Nie musi nawet wchodzic uzbrojony - wystarczy, ze ucieknie, jesli domownicy sie obudza/pojawia. Natomiast kiedy domownik bedzie mogl go w swietle prawa zabic - wlamywacz bedzie chcial go uprzedzic - zabije go "na wszelki wypadek" zaraz po wejsciu do domu, albo zaraz po ujrzeniu. Doprowadzi to przede wszystkim do eskalacji przemocy, do zwiekszenia liczby zabojstw, czy to w obronie wlasnej, czy przez napastnikow.

Dnia 17.10.2005 o 13:06, Olamagato napisał:

> po prostu zabic? Pamietaj, ze ryzykuja wlasnym zyciem.
I o to właśnie chodzi. Taki włamywacz musi wiedzieć,
że ryzykuje własnym życiem i może zostać zabity przez broniących się domowników w dowolny sposób - a tam może się dziać
tylko gdy broniący się (w ewidentnie jasnych przypadkach) nie będą ponosili żadnych konsekwencji ze strony państwa. Policji
pozostanie tylko sprawdzić fakty czy obrona konieczna nastąpiła czy też nie - a nie określać jej zakres.


Tak, jak wczesniej pisalem - czesc wlamywaczy to odstraszy, ale reszta bedzie bardziej brutalna i zdecydowana (bo wiedza, ze moga zginac).

Dnia 17.10.2005 o 13:06, Olamagato napisał:

> Mysle, ze
wielu przestepcow nie zastanawia sie nawet nad wysokoscia kary przed
> popelnieniem przestepstwa, gdyz zakladaja, ze
uda im sie jej uniknac.
W świetle niemal wszystkich badań dotyczących tej materii popełniasz herezję. :) Otóż wszyscy przestępcy
kalkulują możliwe konsekwencje. Jedni świadomie inni mniej świadomie. Wystarczy posłuchać rozmów więźniów w dowolnym kraju.


Nie mialem okazji posluchac rozmow przestepcow :) (chyba, ze na filmach). Moze i masz racje.

Dnia 17.10.2005 o 13:06, Olamagato napisał:

I tu jest pole do poprawy - chodzi o zwiekszanie wykrywalnosci
> przestepstw, zeby w opinii kazdego czlowieka popelnienie
przestepstwa bylo
> niemal rownoznaczne z np. grzywna/kilkoma latami w wiezieniu.
Aby tak było społeczeństwo musi naprawdę
pomagać w wykrywaniu przestępców. Jednak ludzie nie będą tego robić jeżeli nie bedą mieć absolutniej pewności, że złapani
przy ich udziale przestępcy faktycznie zostaną ukarani i co więcej - nie będą mogli mścić się na tych ludziach. To jest
kwestia podobna do pierwszeństwa jajka i kury. Moim zdaniem pierwszy ruch musi należeć do władz państwa i organów ścigania.

Dnia 17.10.2005 o 13:06, Olamagato napisał:

Prawda jest
taka, że resocjalizacja to mit i pobożne życzenia. Fakty przeczą nie tylko skuteczności resocjalizacji, ale w ogóle istnieniu
resocjalizacji jako zjawiska powszechnego. Coraz więcej obywateli państw i ich władz zdaje sobie sprawę, że zasadniczo nie
da się na nowo wychować dorosłych ludzi. Czas na to minął w dzieciństwie.


Zgodze sie, ze w duzym stopniu resocjalizacja zawodzi. Mimo wszystko jednak, wielu z tych ludzi moze sie zmienic i zasluguja na jeszcze jedna szanse. Tylko, ze musimy stworzyc im mozliwosci powrotu do spoleczenstwa. Znalezienia normalnej pracy i zaakceptowania ich. Trzeba umozliwic najzdolniejszym studiowanie, uczyc ich jakichs zawodow w wiezieniu itp. Resocjalizacja zawodzi m.in. z tego powodu, ze my im tej szansy nie dajemy. Po wypuszczeniu na wolnosc nie moga znalezc pracy, nikt sie nimi nie zajmuje itp. Czesto jedyna ich mozliwosc to powrot do przestepczej rodziny/znajomych.

Dnia 17.10.2005 o 13:06, Olamagato napisał:

> Zamkniecie ich w wiezieniu na dlugie lata nie rozwiaze problemu.
Niestety
nikt jeszcze nie wynalazł nic lepszego. Alternatywą jest albo zamknąć na zawsze, albo wyeliminować ze społeczeństwa w przypadku
całkowicie zdemoralizowanych morderców.


Tak jak pisalem powyzej - wierze w resocjalizacje poprzez wlaczanie w zycie spoleczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.10.2005 o 12:22, HumanGhost napisał:

Ok, może przesadziłem. Ale ja z drugiej strony nie wyobrażam sobie aby kwestie rodzinne stanęły na drodze
dobru państwa.

---> Bliźniactwo nie jest niczyją winą, ale w tej sytuacji może być okolicznością obciążającą. Sytuacja gdy prezydent jest bratem szefa największej partii jest dla mnie bardzo niepokojąca. Prezydent powinien być krytycznie nastawiony do własnego środowiska politycznego, a lojalność rodzinna na tak wysokich szczeblach władzy to niezbyt normalny i bardzo dziwny pomysł, przynajmniej w obowiązaującym w Polsce systemie demokracji parlamentarnej
A co do polityki zagranicznej - nie jest najistotniejsze jaki w tym względzie dany kandydat jest, ale to jak jest postrzegany w innych krajach. A prezydent postrzegany jako ksenofob niezdolny do kompromisu, to dla Polski prawdziwy, co by nie mówić dość poważny problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.10.2005 o 13:02, Hegemon napisał:

Z/.../
Tak, jak wczesniej pisalem - czesc wlamywaczy to odstraszy, ale reszta
bedzie bardziej brutalna i zdecydowana (bo wiedza, ze moga zginac).

/.../
To Twoja teoria, natomiast badania amerykańskie dowodzą, że włamań i napadów z bronią w ręku jest najmniej w tych stanach, w których dostęp do broni jest najłatwiejszy i obywatel ma prawo zastrzelić włamywacza do swojego domu bez żadnych negatywnych dla siebie konsekwencji. O ile mi wiadomo wyniki tych badań publikował w Polsce jedynie "Najwyższy Czas".
Przestępcy kalkulują skrupulatniej, niżby się wydawało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.10.2005 o 12:22, Vilmar napisał:

> A czy powiedziałem że popieram Kaczyńskiego? :P

A czy ja powiedziałem, że go popierasz? Nie, ale mówisz zupełnie
tak samo jak on.

Mówie tak ponieważ likwidacja ulg bardźo mocno się odbije w moim portfelu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>A prezydent postrzegany jako ksenofob niezdolny do kompromisu, to dla Polski prawdziwy, co by nie mówić dość poważny problem.

Oczywiście, zgadzam sie w tym względzie. Ale kto powiedział, że któykolwiek z kandydatów jest ksenofobem. Obydwaj oświadczają, że najwazniejsze sa przyjazne rozmowy a nie uparta polityka zagraniczna. Nie nalezy sie odwracać plecami od innych państw tylko wychodzić z inicjatywą i być postrzeganym jako równoprawny partner.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.10.2005 o 13:26, WoWmen napisał:

> > /.../
Mówie tak ponieważ likwidacja ulg bardźo mocno się odbije w moim portfelu.

Jak zrobisz zakupy w supermarkecie, albo nawet w pobliskim sklepie, to weź paragon kasowy i policz, ile byś stracił a ile zyskał na ujednoliceciu podatku VAT do 15%. Weź też pod uwagę, że to początek obniżki. Ja już sobie policzyłem i wychodzi, że wyjdę na swoje, albo zyskam, nawet przy likwidacji wszystkich ulg.
Weź też pod uwagę, że zmniejszenie podatku dla przedsiębiorców do 19% przyniosło w efekcie zwiększenie dochodów państwa! Zmniejszenie akcyzy na alkohol (wiem, że to przykład nieszczególny- ale w innym sektorze akcyzy nie zmniejszono) zaowocowało zwiększeniam zatrudnienia i wzrostem wpływu z akcyzy!
Cholera, niby mamy ekonomistów w rządzie, ministerstwach, ale uczą ich nadal ekonomii politycznej socjalizmu, zamiast rozwijać zdrowy rozsądek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 17.10.2005 o 13:22, Olamagato napisał:

> Eksportujemy po to, zeby moc importowac.
Niekoniecznie.
Nie ma moim zdaniem takiego przełożenia.


Jak najbardziej jest. Tak samo jak wszedzie w gospodarce, obowiazuje zasada "cos za cos". Cofnijmy sie do poczatkow historii: garbarz sprzedaje skore rolnikowi, a w zamian dostaje x workow (dzbanow) zboza. Wymiana nastepuje na zasadzie "cos za cos". Z czasem dochodzi do posrednictwa - wtedy potrzebny jet pieniadz - np. rolnik chce dostac skore, ale garbarz nie potrzebuje zboza, mamy za to np. kamieniarza, ktory ma menhiry, ktore sa potrzebne garbarzowi, a potrzebuje zboza. Nastepuje wiec wymiana trojstronna. Z czasem, zeby trojka panow nie musiala sie spotykac, aby dokonac transakcji wprowadza sie wlasnie pieniadze (rodzaj zaswiadczenia, ktore uprawnia do nabycia towarow/uslug). Tak samo jest zreszta i dzisiaj: pracujesz tak naprawde nie po to, zeby dostac plik papierkow, czy tez, zeby zobaczyc ladna liczbe na koncie bankowym, ale by uzyskac prawo do nabycia (dzisiaj lub w przyszlosci) dobr lub uslug, ewentualnie by pokryc zobowiazania z przeszlosci. I podobnie jest w wymianie miedzynarodowej: wymiana odbywa sie na zglobalizowanej zasadzie "cos za cos". Sprzedajemy za granice towary warte np. 50 mln zl i chcemy za to otrzymac towary warte tyle samo (w przeciwnym wypadku po co mielibysmy eksportowac?) Przy czym, jesli w danym roku my eksportujemy wiecej niz importujemy, to znaczy, ze udzielamy kredytu zagranicy. Rosna nasze rezerwy walutowe, gdyz zagranica wymienia swoja walute na zlotowki, zeby kupic nasze towary/uslugi. Jezeli importujemy wiecej niz eksportujemy, to zaciagamy kredyt z zagranicy (rezerwy maleja). Zalozenie jest tez takie, ze cala wymiana miedzynarodowa jest regulowana przez wahania kursow walutowych (mamy nadwyzke w bilansie handlowym - zagranica skupuje zlotowki - zlotowka sie wzmacnia - nasz eksport maleje, import rosnie - wymiana handlowa wraca do rownowagi; i odwrotnie), ale w praktyce swiatowe obroty z tytulu handlu i uslug stanowia zaledwie ok. 1 proc. obrotow finansowych, dlatego o kursach decyduja raczej banki i inne instutucje finansowe (a czasem banki centralne, jesli waluta kraju nie jest uwolniona), niz handel.
Skupmy sie w kazdym razie na tych rezerwach walutowych - rosna dzieki eksportowi, maleja dzieki importowi i jesli ich nie mamy, nikt nam nic nie sprzeda. To m.in. z tego powodu w PRLu prawdziwe dolary tak oszczedzano i ograniczano do nich dostep, a zamiast tego byly "bony", ktore mogla emitowac sama wladza.

Dnia 17.10.2005 o 13:22, Olamagato napisał:

Eksport jest potrzebny gdyż rozszerza się w ten sposób rynek wewnętrzny zarówno
pod względem chłonności jak i konkurencyjności (odbiorców). Import natomiast też jest potrzebny gdy rynek wewnętrzny nie
może dostarczyć niezbędnych produktów.


Import/eksport sa wazne tez z innych powodow, ale to tutaj niewazne.

Dnia 17.10.2005 o 13:22, Olamagato napisał:

W przypadku kraju takiego jak Polska potrzeba niektórych niedostępnych surowców,
ale głównie maszyn i technologii.


Niektorych surowcow? :) Ropa i gaz, czyli najwazniejsze obecnie zrodla energii, w ponad 90 % sa importowane.

Dnia 17.10.2005 o 13:22, Olamagato napisał:

W praktyce importu nie można i nie da się wyeliminować, jednka eksport w pewnych warunkach
może nawet całkowicie nieistnieć (to oczywiscie model państwa staczającego się do upadku).


To nierealne - po prostu przestaliby z nami handlowac, gdyby nasz eksport tak sie zalamal (do tego mielibysmy zalamanie kursu walutowego i gigantyczna inflacje). Zreszta patrz wyzej - za import czyms trzeba zaplacic.

Dnia 17.10.2005 o 13:22, Olamagato napisał:

> Owe inwestycje, o ktorych
wspominasz, a ktorych potrzebujemy, powinny byc w
> wiekszosci zrealizowane wlasnie z zagranicy, poprzez zakup maszyn,
know-how i inwestycje bezposrednie.
Tak, ale jeżeli w pewnym momencie nie zaczniemy ulepszać tych maszyn i rozszerzać tego
know-how gdy już dorównamy pod tym względem do czołowki, to szanse na sukces będą niewielkie.


Jesli chcemy zastapic kopiowanie obcych wzorcow tworzeniem wlasnych, musimy zainwestowac duzo w nauke i poprawic wspolprace swiata nauki z biznesem (to warunki konieczne, ale nie wystarczajace). A na to sie niestety nie zapowiada.

Dnia 17.10.2005 o 13:22, Olamagato napisał:

Pod
warunkiem, że nie dopłacamy tego w żaden jawny czy ukryty sposób. Dopłacanie to tylko pozorne zwiększenie konkurencyjności
kosztem własnej produktywności i importu. Czyli globalnie i w dłuższej perspektywie zmniejszeniem własnej konkurencyjności
co spowoduje konieczność jeszcze większego dopłacania do eksportu (bez granicy tego zjawiska bo to jest sprzężenie dodatnie).
Moim zdaniem to droga donikąd.


Zasadniczo tez nie jestem zwolennikiem doplat, bo zazwyczaj niczego nie rozwiazuja, ale w pewnych sytuacjach.sam mam watpliwosci... Pomysl np. o naszych gornikach - doplacamy troche (nie wiem ile) do eksportu wegla, dzieki czemu oni maja prace. Alternatywa jest wyslanie ich na bezrobocie i wyplacanie im zasilkow, co oznacza pogorszenie ich zarobkow i ich rosnaca desperacje, a takze zmarnowanie inwestycji w kopalnie. Z drugiej strony, to samo zrobila Thatcher likwidujac praktycznie gornictwo w Wielkiej Brytanii w latach 80., a dzisiaj bezrobocie wynosi tam jakies 4-5 %. Co z rolnikami? Ich "cykl produkcyjny" wynosi zazwyczaj ok. roku i cos co moze sie oplacac dzisiaj, bedzie sprzedawane za poldarmo za rok. Albo stocznie - dofinansowuja je prawie wszyscy na swiecie. Wreszcie przypadki tzw. lupiezczego dumpingu.

Dnia 17.10.2005 o 13:22, Olamagato napisał:

> mamy natomiast deficyt w bilansie handlowym (importujemy wieecej niz eksportujemy)
- stad pomysly dotowania dobr na eksport.
To tak jakby gasić pożar benzyną. :) Skuteczniejszym sposobem jest stworzenie
znacznie lepszych warunków dla gospodarki niż u sąsiadów (przynajmniej).


Tylko, ze to kwestia wielu lat, a niektorzy nie moga tyle czekac (a politycy nawet nie chca :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.10.2005 o 10:53, Tessio napisał:

Kaczyńscy oferują im jednak lepsze warunki, oder?

Problem leży w zaufaniu do obietnic niektórych polityków. Lepper też dużo obiecuje.
Jednak moim zdaniem to są wszystko typowe obietnice przedwyborcze. Bez pokrycia. Obiecywać wszystko wszystkim, owszem można, tylko skąd na to wziąć środki. Tych - jak wiadomo - nie ma.
Dlatego to co obiecuje Platforma i Tusk, to są IMO obietnice realne. Oni chcą przede wszystkim wypracować a dopiero potem rozdawać, w przeciwieństwie do PiSu.

----> Olamagato

Dnia 22.10.2005 o 10:53, Tessio napisał:

Od dzisiaj rano trwa cisza wyborcza. To tak dla przypomnienia.


Więc władze Forum powinny raz na zawsze ustalić i wydać komunikat w tym temacie. Są wątpliwości czy cisza wyborcza obejmuje wypowiedzi indywidualnych internautów. Analogicznie przecież nikt mi nie zabrania rozmów wyborczych z grupą kolegów w domu czy w kawiarni. I nie można tego w żaden sposób podciagnąć pod kampanię wyborczą jaką uprawiają sztaby kandydatów.
Uważam, że wypowiedzi indywidualnych osób, przedstawiających swoje poglądy, powinny być dozwolone zawsze.
Ale jeśli zostanie opublikowany oficjalny komunikat kierownictwa forum, to go będę oczywiście respektował.
Na tym forum :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.10.2005 o 14:28, Hegemon napisał:

> > Eksportujemy po to, zeby moc importowac.
> Niekoniecznie.
> Nie ma moim zdaniem takiego przełożenia.

Jak
najbardziej jest.

Gdybyś napisał "moim zdaniem jednak jest" albo chociaż "w dużej (przeważającej) mierze jest" to słowa bym nie pisnął. Ale w świecie rzeczywistym nie wszystko jest tak jednoznaczne i oczywiste. Może eksportujemy, żeby opłacić składkę w UE albo ONZ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.10.2005 o 23:35, WoWmen napisał:

Jeśli go popierach znaczy że masz dużo kasy. Bo po wprowadźeniu podatku liniowego średni szary polak umrze z biedy. 0 ulg,
0 zapomóg ten podatek jest dla bogatych zbawieniem ale likwidacja innych udogodnień zabije średniego polaka. Nie znam całęgo
jego planu ale też pomysł wprowadźenia 60min lekcji w szkołąch wydaje mi sie już baardźo przesadźony. Ponieważ gdy mam 10
lekcji to bym siedział w szkole prawe 12h(z przerwami) co jest o wiele za dużo, przecierz uczniowie nie będą mieć sił i
chęci do nauki. A do tego nauczyciele będą tracili już chyba głos.

Ja powiem tak: potrzebny jest Polse silny, konkurencyjny rynek i gospodarka. Przetrwają niestety tylko silniejsi. Zresztą na pewno wszysko od razu nie zmieni się na lepsze. Polski po prostu nie stać na państwo socjalne, czyli to co Kaczyński proponuje. Dobrym przykładem do czego prowadzi państwo opiekuńcze są np. Niemcy. Poza tym Kaczyński proponuje zbyt radykalne zmiany, że aż nierealne. Od razu nic się nie zmieni na lepsze, ale stopniowo może iść na lepsze. Dlatego między innymi popieram Tuska. I nie, nie jestem bardzo bogaty. Mieszkam w bloku, dochody moja rodzina ma raczej średnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.10.2005 o 14:29, A-cis napisał:

nikt mi nie zabrania rozmów wyborczych z grupą kolegów w domu czy w kawiarni

I ich transmisji na cały kraj za pomocą mediów - prasy, radia, telewizji, Internetu ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.10.2005 o 14:29, A-cis napisał:

> Kaczyńscy oferują im jednak lepsze warunki, oder?
Problem leży w zaufaniu do obietnic niektórych polityków. Lepper
też dużo obiecuje.
Jednak moim zdaniem to są wszystko typowe obietnice przedwyborcze. Bez pokrycia. Obiecywać wszystko wszystkim,
owszem można, tylko skąd na to wziąć środki. Tych - jak wiadomo - nie ma.
Dlatego to co obiecuje Platforma i Tusk, to są
IMO obietnice realne. Oni chcą przede wszystkim wypracować a dopiero potem rozdawać, w przeciwieństwie do PiSu.


Ja właśnie o tym rozdawaniu (ustalmy że z tych obietnic się wywiążą - jesli nie to chyba tym lepiej, oder?).
PiS, jak każda lewica w każdym kraju, chce polepszyć sytuacje ludzi od zaraz, zwiększając nakłady na cele socjalne, nie oglądając się zbytnio na przyszłość gospodarki.
Ale w takim razie dlaczego potępiać pokolenie 60-cio, 50-cio czy nawet 40-sto latków, którzy chcieliby np. dobrej darmowej słuby zdrowia, większych emerytur, itp. Każdy z nich pewnie chętnie powróciłby do Gierka :).
Żądamy od nich poświęcenia własnego dobra dla dobra ich dzieci i wnuków. Czy to nie za dużo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się