Blackbird

Polska - polityka, gospodarka, kwestie społeczne, statystyka

52607 postów w tym temacie

Dnia 18.10.2005 o 22:07, michal19 napisał:

Ale nie o to mi chodziło. Ja to naprawdę widziałem, ten teatrzyk, i podszywanie się pod studentów. I nie ważne, czy jesteś
za czy przeciw, popatrz do jakich oszustw posuwa się kaczyński.

Ja to wiem.
Nie ukrywam, że nie przepadam za żadnym z kandydatów, tak jak nie ukrywam, że dwóch braci Kaczyńskich, to dla mnie o jednego za dużo. Nie podoba mi sie też pomysł powołania Nadzwyczajnej Komisji d/s Rozliczania Afer, bo zbyt łatwo przekształcić ją w narzędzie zwalczania przeciwników politycznych. Podałeś jeden powód więcej, żeby nie głosować na Kaczyńskiego.
A jeśli Tusk chciałby wprowadzić płatne szkolnictwo na takiej zasadzie, jak napisałem wyżej, to miałbym nowy powód, żeby głosować na niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.10.2005 o 22:00, KrzysztofMarek napisał:

> /.../
> Dodam że jestem prawdziwym studentem PW:)
> > Ja też jestem za płatnym szkolnictwem. Z drobnym zastrzeżeniem:
jak ktoś zda egzamin wstępny, to dostaje stypendium pokrywające czesne, koszt podręczników, akademik i stołówkę, nawet jak
mieszka w domu. Stypendium dostaje na semestr, jak zaliczył semestr, to przedłuża się stypendiym. Chce studiować bez egzaminu,
zawalił rok - niech płaci, nie stać nas na utrzymywanie nierobów. To wydaje mi się sprawiedliwe. Aha, ja też byłem studentem,
nawet skończyłem studia.


A to dobre! Zdeka utopia. Ja jestem za utrzymaniem dotychczasowej sytuacji, bo wiem jak to ich płatne szkolnictwo będzie wyglądać- każdy musi bulić+ jakiś śmieszny system socjali (styp, dopłat-nie wiem jak to nazwać). Jestem pewien że efekt będzie żałosny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.10.2005 o 22:31, michal19 napisał:

To nie szkodzi utopia czy nie. Tak czy inaczej Tusk nie ma w programie nic na ten temat - w przeciwieństwie do Kaczki w
projekcie jego konstytucji....


Kaczka niech lepiej odda Księżyc jedna z drugą. Ja głosuję na Tuska, 2 Kaczki to o dwie za dużo jak dla mnie. Poza tym jaką władzę ma prezio każdy wie i wg mnie teraz to się można skupić na tym jak kto nas będzie poza granicami reprezentował.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.10.2005 o 22:27, Budo napisał:

A to dobre! Zdeka utopia. Ja jestem za utrzymaniem dotychczasowej sytuacji

Dotychczasowa sytuacja wygląda tak (uwaga post będzie cho[...] długi :):
Każdy podatnik płaci podatki, które zsumowane dają całą jego kwotę. Z tej kwoty X wydawane jest na szkolnictwo wyższe - czyli "bezpłatne" uczelnie państwowe. Osoby idące na studia płatne (prawie w całości są to studia zaoczne lub wieczorowe) są w ogromnym procencie osobami pracującymi czyli płatnikami podatku netto (faktycznie go płacącymi w przeciwieństwie do utrzymywanych przez rodziców studentów dziennych). Osoby te płacą więc podwójnie bo płacą czesne za własne studia oraz podatek na cudze (bo przecież nie ich własne) studia dzienne. W ten sposób grupa pracujących studentów płaci za studia podwójnie.
Mówienie więc o bezpłatnych studiach w Polsce jest grubym nieporozumieniem. Trzeba by dodać - bezpłatnym dla studentów dziennych mających w swoim rodzinnym mieście swoją uczelnię, nie płacących również podatków i utrzymywanych przez rodziców - czyli osób zwykle pochodzących z bogatszych rodzin miejskich w dużych miastach.
Matematycznie najgorszy dostęp do uczelni ma niezmożny pracujący człowiek (utrzymujący się sam) i pochodzący ze wsi lub małego miasteczka. W przypadku takiej osoby (szacując ostrożnie) należałoby miesięcznie z płacy (zysku) odkładać conajmniej jakieś 700 zł z pracy po odjęciu kosztów życia (przed zapisaniem się na uczelnię w mieście).
Kto przed zapisaniem się na uczelnię nie może miesięcznie odłożyć (sic!) kwoty o wysokości czesnego (w wybranej uczelni prywatnej lub na studia zaoczne) plus kosztów dojazdu/wynajmu (każda uczelnia) - nie ma żadnych szans na studiowanie w Polsce.
Czy jest to system sprawiedliwy każdy może ocenić sam.

Dnia 18.10.2005 o 22:27, Budo napisał:

bo wiem jak to ich płatne szkolnictwo będzie wyglądać

Ja też nie wiem, ale mogę się domyślać.
Po pierwsze system musi preferować uczelnie kształcące więcej i lepiej, musi też preferować osoby lepiej się uczące. O ile można zbudować prosty system zbliżony do bezpłatnego biorący pod uwagę tylko czynnik "więcej", o tyle nie ma możliwości zbudowania *prostego* systemu preferującego "lepiej" i "lepiej uczących się" - za wyjątkiem całkowitej odpłatności za studia (bez wyjątków) i utrzymywaniem uczelni wyższych jedynie z czesnego. Oczywiście pełna odpłatność preferuje osoby pracujące lub pracujących rodziców - nie jest to więc system zbyt dobry bo nie pozwala uzyskać wykształcenia wyższego osobom z biednych rodzin i bezrobotnych.
I tu wchodziłby system stypendialny.
Hipotetyczny przykładzik:
Najprościej (tak aby nie zatrudniać armii urzędników) jest dzisiejszą roczną kwotę wydatków na uczelnie wyższe podzielić na ilość osób uzyskujących w danym roku pełnoletniość plus ilość istnejących studentów objętych systemem stypendialnym (w kolejnych latach). W ten sposób powstałaby kwota rocznego studenckiego stypendium oferowanego przez państwo w "prezencie" dla każdego człowieka, który hipotetycznie mógłby podjąć studia. Każdy potencjalny student miałby do wykorzystania tyle rocznych stypendiów ile trwają najdłuższe studia dzienne czyli 5 lub 7 (medycyna zdaje mi się). Pieniądze te - np. weksel na roczną kwotę stypendium i na konkretne nazwisko z przeznaczeniem wyłącznie dla zarejestrowanej uczelni (bezwartościowy dla złodziei) powinny być wydawane do ręki studenta z jakiegoś urzędu np. skarbowego po przedstawieniu zaświadczenia o zapisaniu na studia wyższe w konkretnej uczelni.
Kwota tego rocznego stypendium byłaby znacznie zaniżona bo oczywiście nie wszyscy ludzie osiągający pełnoletniość będą studiować (i w danym roku i w ogóle). W ten sposób na najdroższych uczelniach (z najwyższym czesnym) stypendium państwowe oczywiście nie pokrywałoby kwoty całego rocznego czesnego. Jednak roczna kwota oszczędności z sumy niewykorzystanych stypendiów (tych, którzy nie poszli na studia w danym roku, a mieli prawo do stypendium) wystarczałaby na dodatkowe dopłacenie do stypendiów tych studentów, którzy zapisali się do najbardziej obleganych w danym roku uczelni (tych o największym naborze na jedno miejsce). Dzięki tej kwocie niewykorzystanej taki system promowałby uczelnie do których studenci najbardziej chcą się dostać - a przecież chcą się dostać aby mieć po studiach jak najlepsze warunki swojej przyszłej pracy.
Pozostanie tylko ustalenie co to jest uczelnia najbardziej oblegana - najprostszym wyznacznikiem jest mediana (+/- połowa). Łatwo obliczyć połowę z uczelni bardziej obleganych od tych mniej obleganych. Teraz wystarczy zsumować liczbę studentów w bardziej obleganych uczelniach i podzielić równo między nich kwotę oszczędności.
W ten sposób studenci słabszych uczelni słabiej finansowaliby swoje uczelnie (opłacane tylko z ich stypendium podstawowego), a studenci dobrych uczelni finansowaliby swoje uczelnie coraz lepiej (bo kwota stypendium podstawowego i dodatkowego przekraczałaby kwotę wymaganego czesnego w danym roku). Powstałaby faktyczna konkurencja między uczelniami chcącymi zdobyć jak najwięcej pieniędzy na swoją działalność od swoich studentów. A mogłyby je zdobyć stawiając na ilość, jakość, albo obie te rzeczy naraz. Dzięki temu najlepsze uczelnie będą posiadały nadmiar pieniędzy, które mogłyby wydać zarówno na inwestycje czyli powiększenie ilości miejsc lub opłacenie lepszej (droższej) kadry wykładowców, jak i na polepszenie życia swoim studentom (sponsorom) takie jak "darmowe" żywienie, podręczniki, opłacony transport do uczelni, akademiki, sauny, jaccuzi, wyjazdy zagraniczne... ;)
Po 7 latach od wprowadzenia w życie wszyscy studenci byliby objęci systemem stypendialnym, który byłby, rynkowy, całkowicie bezpłatny (z premiami) dla lepiej uczących się studentów i prawie bezpłatny dla gorzej uczących się studentów.
Ten hipotetyczny system stypendialny pozwoliłby w pełni utrzymać się na studiach dziennych nawet dotychczas pracujących rolników z biednych rodzin - pod warunkiem, że dzięki wynikom w nauce (wyłącznie) dostaliby się na swoją wymarzoną uczelnię. Nawet mogliby spokojnie zrezygnować z pracy na czas studiów.

Taki system rozwiązywałby również przypadki skrajne sprowadzone do absurdu:
1. Wszystkie osoby, które uzyskały pełnoletniość poszły na studia i dostały się do swoich uczelni - wtedy nie byłoby kwoty niewykorzystanej i każdy miałby równe i często zbyt niskie stypendium do pokrycia kosztów czesnego, nie występowałaby również kwota dopłaty do najbardziej obleganych uczelni. W takim wypadku parlament powinien zareagować podwyższając w następnym roku całościową kwotę przeznaczaną z budżetu na stypendia.
2. Na studia zapisał się i dostał tylko jeden nowy student w Polsce. Kwota rocznego stypendium wyniosłaby więc tyle co zwykle (kwota rocznych wydatków budżetu na uczelnie wyższe podzielona na ilość osób otrzymujących pełnoletniość). Powstałaby jednak w takim roku ogromna kwota niewykorzystana, którą państwo przekazałoby tej uczelni (w formie weksla przekazywanego przez studenta), na którą zapisał się ten jedyny student.
3. Wchodzi wyż demograficzny. Wszyscy otrzymują po równo mniejsze stypendia w danym roku. Nadal pozostanie kwota niewykorzystana mocno wzmacniająca stypendia tych studentów, którzy dostali się do najbardziej obleganych uczelni (moze nawet znacznie powyżej wysokości czesnego w tych szkołach). Studenci najsłabszych uczelni mają niewystarczające stypendia do pokrycia wysokości czesnego w tych uczelniach, co albo zmusza uczelnie do zaciśnięcia pasa i obniżenia czesnego, albo jej studenci będą musieli dopłacić różnicę z własnych zarobionych innymi sposobami pieniędzy (np. pracy).
4. Katastrofalny niż demograficzny. Pełnoletniość uzyskuje tylko dwóch nowych obywateli.
Kwota rocznego stypendium tych dwóch osób wyniesie tyle co cały roczny budżet na stypendia w danym roku. Jakiekolwiek pieniądze na swoją działalność uzyskają tylko te uczelnie, do których zapiszą się owi kandydaci na studentów (oprócz stypendiów już wcześniej studiujących). Jeżeli dostaną się na uczelnie obaj, to ich stypendia podstawowe wystarczą z powodzeniem do opłaczenia czesnego każdej uczelni w kraju. Mimo to pojawi się tendencja do zmniejszania ilości uczelni z powodu braku nowych wpływów do większości z nich, a parlament powinien zareagować zmniejszając w następnym roku kwotę przeznaczaną na stypendia i tym samym finansowanie uczelni. Jeżeli na studia dostanie się tylko jeden student, to jego uczelnia otrzyma cały roczny budżet stypendialny (poza stypendiami studiujących już drugi rok i następne).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.10.2005 o 02:59, Olamagato napisał:

> /.../

Można jeszcze dyskutowac nad szczegółami proponowanych przez Ciebie rozwiązań. Ale Twój system ma jedną zasadniczą wadę - jest zgodny ze zdrowym rozsądkiem i dlatego nigdy nie będzie przyjęty przez polityków, chyba, żeby zmusić ich do tego kijem. A gdzie miejsce na swobodną ocenę urzędnika (czytaj : możliwość zyskania paru złotych)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.10.2005 o 16:22, KrzysztofMarek napisał:

Można jeszcze dyskutowac nad szczegółami proponowanych przez Ciebie rozwiązań.

To właściwie tylko hipotetyczny pomysł rozwiązania zgodny z regułą brzytwy Okhama. :)

Dnia 19.10.2005 o 16:22, KrzysztofMarek napisał:

Ale Twój system ma jedną zasadniczą wadę

Muszę się zgodzić, że obecnie jest to poważna wada. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

TV podała o problemach Ukraińców w związku z przyznaniem praw kombatanckich istatusu bojowników o niepodległość członkom UPA.
Rzecz w tym, że UPA jest również związana z polską historią i to dość negatywnie. Obawiam się, że stosunek obu pretendentów do UPA może jeszcze wypłynąć w końcówce kampanii prezydenckiej.
Jeżeli jeden z kandydatów, np. Tusk poprze żądania byłych upowców, to drugi kandydat z miejsca go o to zaatakuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kaczyński podczas dzisiejszej debaty wyraźnie nie chciał w jasny sposób określić, czy poprze Leppera w roli wicemarszałka. Czyli można się spodziewać, że już niedługo Andrew znowu będzie należał do prezydium Sejmu.

Na temat tego kto "wygrał" tą debatę wolę się nie wypowiadać, bo mogłaby być to ocena nieobiektywna. Muszę jednak zaznaczyć, że coraz mocniej irytuje mnie podkreślanie u kaczora jaką to on ma solidną, popartą solidnymi argumentami kampanię, zaś Tusk jakże negatywną. Chyba nie widział kolejnego filmiku z pluszakiem Sylwestrem w roli głównej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A ja szczerze mówiąc cieszę się, że nie muszę głosować w tych wyborach. Bo głosowałbym na Tuska, ale nawet nie dlatego że szczególnie mnie do siebie przekonał, ale dlatego że Kaczyński mnie nie przekonał, unikał odpowiedzi na niektóre pytania, wmawiał różne rzeczy swoje kontrkandydatowi... Jeśli tak uprawiałby politykę po zostaniu prezydentem to zdecydowanie wolę Tuska. Ale wolałbym na niego zagłosować, dlatego że uważam go za mojego kandydata...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Najnowszy, dzisiejszy sondaż (Tusk - 52%, Kaczyński - 48%) wykazuje topniejącą przewagę Tuska. Z kilkunastu procent przewagi zrobiła się prawie równowaga.
Biorąc pod uwagę, że - jak twierdzą fachowcy - elektorat Tuska jest przeszacowany a Kaczyńskiego niedoszacowany, to całkiem nie wiadomo kto zostanie Prezydentem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.10.2005 o 09:20, A-cis napisał:

Najnowszy, dzisiejszy sondaż (Tusk - 52%, Kaczyński - 48%) wykazuje topniejącą przewagę Tuska. Z kilkunastu procent przewagi
zrobiła się prawie równowaga.
Biorąc pod uwagę, że - jak twierdzą fachowcy - elektorat Tuska jest przeszacowany a Kaczyńskiego
niedoszacowany, to całkiem nie wiadomo kto zostanie Prezydentem.


Ranking PGB prezentuje jeszcze bardziej zaskakujące wyniki, w których Kaczyński wyprzedza Tuska w stosunku 50,2 do 49,8%.
Tylko czekać, aż po ewentualnej wygranej zmieni sobie tytuł z "Prezydent" na "Naczelnik".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nigdy jakos nie wierzyem sondażom przedwyborczym. Są mało dokładne i wyniki można łatwo wypaczyć. Bo jaką macie gwarancję, że badani mówili prawdę albo, że nie zmienią zdania przez weekend? Ja tam nie patrze na sondaże tylko myśle samodzielnie. :-) A moge się założyć, że część wyborców jak zobaczy, np. Tusk-55% Kaczyński-45% to powie: aaa zagłosuje na Tuska bo i tak wygra. Głupota dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.10.2005 o 14:21, .Darnok napisał:

Ranking PGB prezentuje jeszcze bardziej zaskakujące wyniki, w których
Kaczyński wyprzedza Tuska w stosunku 50,2 do 49,8%.

Własnie zauważyłem. Jest to pierwszy ranking podający zwycięstwo Kaczyńskiego. Finisz ma, trzeba przyznać, rewelacyjny.
Przy takich różnicach nawet jeśli w niedzielę wieczorem dowiemy się że wygrał niewielką przewagą Tusk, to po podliczeniu wyników przez Komisję Wyborczą może się okazać, że zwycięzcą jest jednak Kaczyński.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.10.2005 o 14:35, michal19 napisał:

Przerażające. Tylko brakowało kaczyńskiego prezydenta...

Równie dobrze można w twoje zdanie "włożyć" zamiast Kaczyńskiego, Tuska ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To przeczytaj co pisałem ostatnio (góra dwie strony w tył) co zrobili PiSowcy na politechnice. Kiedyś, przed ''89 to faktycznie musieli "fałszować" studentów, i do takich rzeczy się posuwali. Ale teraz...? To świadczy o tym kim są ci ludzie, a wraz z nimi kaczyński. Przeraziła się nawet moja wykładowczyni(?-taka forma :) ?), i moi kuple z grupy na PW. To nie jest normalne, tak robili za komuny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czytałem co pisałeś stronę wczesniej na temat przedstawicieli PIS-u(myślę że z tym tłumem to hiperbolizujesz) ;) Ale jeśli tak uogólniasz, to ja podobnie nie moge szanować Tuska, za ludzi startujących z listy PO, Jerzy Buzek chyba nie popisał się podczas swoich rządów a kwestia kto narobił więcej szkód, on czy Miller jest sporna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się