Blackbird

Polska - polityka, gospodarka, kwestie społeczne, statystyka

52607 postów w tym temacie

Dnia 02.03.2009 o 00:18, Vaxinar napisał:

Oświeć mnie - stabilność waluty ma duży związek z tym, ile ludzi się nią posługuje?

Nie. Ale ma związek z tym, że posługuje się nią dużo ludzi, którzy mają dużą siłę nabywczą. Większą w każdym razie od większości krajów ościennych. Rosja to akurat niezły przykład. Kupa ludzi, największy kraj na świecie, ale gospodarka o wielkości Holandii. To i łatwiej taką zdestabilizować kilkoma większymi transakcjami. Podobnie z Polską i jej złotym.
Natomiast z euro jest to o tyle trudne, że na próbę jakiegokolwiek ataku spekulacyjnego trzeba przygotować nie głupie 50 mld euro, ale np. 1 bln euro (dane z kapelusza - chodzi o skalę).

Dnia 02.03.2009 o 00:18, Vaxinar napisał:

Liczy się chyba też jak kraj jest rozwinięty i czy waluta jest w złocie?

Oczywiście.

Dnia 02.03.2009 o 00:18, Vaxinar napisał:

Euro nam to zapewni? Euro zapewni nam to na długie i czy zapewni nam tą stabilność po wejściu do strefy Euro mniej bogatych krajów takich jak Polska czy Czechy?

Mimo wszystko raczej tak. Kraje o małych gospodarkach (w sensie ilości dodatkowego pieniądza w obiegu) nie mają większego wpływu na stabilność. Problem mógłby powstać z tak dużym krajem jak Polska, ale z drugiej strony nasza gospodarka aż tak źle nie stoi, żeby powodowała dużo dodatkowych problemów.

Dnia 02.03.2009 o 00:18, Vaxinar napisał:

Mówiąc o stabilności miałem na myśli raczej długotrałą stabilność, a taką Funt ma bo
inaczej Brytyjczycy zrezygnowaliby z niego, mylę się?

Właśnie kiedy o to pytasz w UK pojawia się więcej zwolenników przyjęcia euro. Pewnie to za mało, żeby ten kraj zrezygnował z funta, ale jest już jakiś bodziec. Funt obsunął się niemało i to kilka razy. Po atakach Sorosa mają teraz kryzys... z deszczu pod rynnę.

Dnia 02.03.2009 o 00:18, Vaxinar napisał:

Czy nie będzie takiego przelicznika jak pisałem w poście mym? "Batonik kosztował 2 złote,
to będzie kosztować 2 euro, a jak ktoś zarabiał 3500 złotych, to będzie zarabiać 1000
euro..."?

Uznałem to za żart, który ma pewne odbicie w postrzeganiu wprowadzenia euro kilka lat temu. Wiadomo, że najwięcej zarabia się (w sensie marży) na najtańszych rzeczach, na zbytkach i na rzeczach dla laików - od zapałek, przez batoniki po capuccino w automacie. Ten efekt nieuzasadnionego wzrostu cen szczególnie nasila się w razie jakichkolwiek zmian (zachwiania dobrego postrzegania relacji wartości różnych rzeczy do siebie) - i to szczególnie gdy wszystkie te czynniki występują razem - czyli towar (lub usługa) jest relatywnie tani, jest luksusem i jest masowy. Batoniki idealnie spełniają te warunki. :)

Natomiast można się przed efektem zabezpieczyć. Przede wszystkim informacją. Polacy są już chyba na tyle dobrze ostrzeżeni, że kiedy w końcu u nas pojawi się euro, to będziemy chyba ostro żulić i robić docenturę z wykrywania cwaniaków nazywanych przez bardziej krewkich "oszustami".

Dnia 02.03.2009 o 00:18, Vaxinar napisał:

Zdaje sobie z tego niestety sprawę. Jak rozumiem USE (Stany Zjednoczone Europy) są już nieuniknione?

Nie. UE nawet nie bardzo zbliżyła się do poziomu integracji stanów w Ameryce przed wojną secesyjną. Na pewno próba wyjścia któregokolwiek państwa z UE nie spowoduje ani wojny, ani nawet większych animozji. Poziom obecnej integracji jest na to zwyczajnie za niski i będzie takim nadal nawet gdyby wprowadzić tzw. "konstytucję" w wersji odrzuconej przez Francuzów i Belgów.
Natomiast ironią losu jest, że ludzie krytykują tamten uwalony dokument i również traktat lizboński jako utrzymywanie biurokracji i stężenia decyzyjnego - podczas gdy jest zupełnie odwrotnie. Pewnie za mało jest tam konkretnych rzeczy dla samych ludzi - ale co więcej można dać kiedy integracja na poziomie gospodarki jest nienajgorsza, wspólna waluta jest, granic nie ma w sytuacji gdy Ci ludzie do parlamentu europejskiego wybierają komunistów i socjalistów i różne antyeuropejskie ekstrema jak PiS czy LPR?
Przecież to są właśnie ludzie, którzy mają kompletnie sprzeczne cele z celami samych mieszkańców UE. Ale Ci ostatni sami są sobie winni, że nic się nie zmienia.

Jednej rzeczy mi brakuje - wybory do PE powinny odbywać się we wszystkich krajach UE w tym samym dniu. Dopiero w tym momencie obywatele różnych przecież krajów zobaczą kogo tak naprawdę wybierają i kiedy. Moim zdaniem jest to ważne, a robienie tego w różnych terminach powoduje, że postrzega się to jako nic nieznaczącą szopkę i wybieranie posad dla uwalonych w kraju polityków. To bardzo zła praktyka. Gdybyśmy na wiosnę po ostatnim dniu wyborów mieli wieczór wyborczy i na ekranie tv pokazywano by nam słupki i statystyki wyborcze z całego obszaru UE, którego Polska jest przecież częścią, to sądzę, że o wiele więcej osób (we wszystkich tych krajach) czułoby, że wspólna Europa to coś więcej niż biurokraci lub olewusy w Brukseli i bzdurne przepisy o krzywiźnie banana.

Dnia 02.03.2009 o 00:18, Vaxinar napisał:

A to dlatego, że być może staniemy się spichlerzem Europy
Zachodniej, albo w ogóle Polska zniknie z mapy?

To zależy czy chciałbyś czuć się częścią tego powera jaką de facto jest druga lub trzecia gospodarka świata. Amerykanie odczuwają dumę z tego, że są silni, zwykle bogaci i jest ich dużo. Nazywa się ich arogantami, ale jest to właśnie jeden z objawów ich siły. A przecież europejczyków jest więcej i siłą gospodarczą mogą konkurować z tymi pierwszymi. Oczywiście pod warunkiem, że poszczególne kraje nie mają wrażenia, że poszczególne kraje UE chcą wykiwać innych. A obecnie takie wrażenie mają na przykład Polacy w sprawie casusu Nord-Stream. Podobnych punktów zgryzu jest znacznie więcej.

Dnia 02.03.2009 o 00:18, Vaxinar napisał:

Argument o pokoju - też o nim o nie pisz. Unia nam go nie garantuje (ani wewnątrz samej
Unii, a już w ogóle z państwami spoza).

Ano prawda. Gwarantują nam to i to w pewnym stopniu jedynie USA.

Dnia 02.03.2009 o 00:18, Vaxinar napisał:

Żeby ta Unia jeszcze była tym, czym być powinna, że się tak wyrażę. :(

W tym sęk.

Dnia 02.03.2009 o 00:18, Vaxinar napisał:

Chyba lepiej znam panią z wypędzonych, niż sami Niemcy. Sądzę, że trochę z nią
przesadzamy w sensie tego, że aż tak bardzo nam zależy czy zasiądzie czy nie zasiądzie w zarządzie.

Moim zdaniem nie. Steinbach swoimi ewidentnie głupimi wypowiedziami zrobiła sobie w Polsce wybitnie złą prasę (najciekawsze, że niemiecką:) Osoba, która pretenduje do władz organizacji, która w swojej nazwie ma słowo "pojednanie" (w domyśle również, albo nawet przede wszystkim z Polakami) jest wyjątkowo niewłaściwą osobą do takiego stanowiska. Sądzę, że komuś wreszcie uda się to większości Niemców dobrze wytłumaczyć.
Jest też możliwe, że Steinbach mogłaby tam trafić. Ale aby tak się stało powinna przyjechać do Polski i zacząć naprawiać wizerunek, który sama tak łatwo zniszczyła swoimi działaniami i wypowiedziami. Moim zdaniem powinna zostać ostro przetrzepana u jakiegoś medialnego wredniaka - na przykład Kuby Wojewódzkiego. Moim zdaniem tylko bezpośrednia rozmowa na ostro mogłaby jej coś pomóc. Przy okazji mogę się założyć, że oglądalność skoczyłaby do niebotycznych dla naszego rynku tv liczb... :)

Dnia 02.03.2009 o 00:18, Vaxinar napisał:

Jeśli nie ona, to kto inny z wypędzonych zasiądzie i na jedno wyjdzie bo jedne pomysły będzie forsować.

Prawda, ale ludzie zawsze wolą niezbyt znane zagrożenie od znanej i (przewidując) pewnej katastrofy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.03.2009 o 11:08, KrzysztofMarek napisał:

jak piszesz, no to hurrra! stopa zyciowa nam stale rośnie i polepsza się nam nie o marne
2-3% rocznie, tylko o 20-30%! Tylko dlaczego tego nie widać!?

Widać tyle, że ludzie patrząc nie widzą. Zmieniają się ich priorytety i o rzeczach korzystnych łatwo zapominają. To normalne zjawisko. Nie jestem psychologiem, ale te fachury mają na to jakieś zgrabne teorie poparte praktyką.

Dnia 02.03.2009 o 11:08, KrzysztofMarek napisał:

Bo na poziom życia wpływają głównie ceny żywności

Zgodzę się z Tobą, że ceny żywności najbardziej wpływają na postrzeganie. Tyle, że ceny jedzenia wcale aż tak bardzo nie rosną. Nikt nie robi zadym z powodu braku "żarcia" - jak to często bywało przez ostatnie 50 lat. Zauważ, że każda większa zadyma w PRL zaczynała się od problemów z jedzeniem. Od ok. 15 z jedzeniem nie ma większych kłopotów. Jemy i tak więcej niż powinniśmy (licząc średnią bo w konkretnych miejscach czy grupach społecznych jest oczywiście gorzej lub dużo gorzej). My doszliśmy już do etapu w którym nie można zjeść więcej bo zaczyna się obżarstwo, tuczenie i przedwczesna śmierć z powodu złego trybu życia.

Ceny żywności nie rosną mocno z jednego powodu - zjadamy głównie produktu z Polski. I to bardzo dobrej żywności ponieważ niemal każdy zakład przetwórczy w Polsce jest nowocześniejszy od przeciętnego odpowiednika w europie zachodniej. Stara UE poniekąd sama nakręciła na siebie bat narzucając drakońskie warunki w tej dziedzinie. Z tego powodu nawet ceny pomidorów importowanych z Hiszpanii nie są w zimie specjalnie drogie ponieważ mamy nasze substytuty na tę porę roku, a poza tym, kiedy u nich robi się spalona ziemia, czyli za gorąco na różne uprawy, to my im sprzedajemy to samo (np. pomidory).

Dnia 02.03.2009 o 11:08, KrzysztofMarek napisał:

Kupowałeś ostatnio coś do komputera?

Nie, ale śledzę ceny.

Dnia 02.03.2009 o 11:08, KrzysztofMarek napisał:

Ceny wzrosły zauważalnie...

Wzrosły, ale przedtem bardzo silnie spadły. Dzisiaj kupienie 8 GB ram, to jakieś kieszonkowe, a nie ogromny wydatek. Karty graficzne kiedyś bez 3k za topową nie było mowy - dzisiaj sam szczyt, to 1200-1400 zł. Jak się nawet trochę podniesie, to wielkiej szkody nie będzie. Można dzisiaj kupić kompa, który odpali wszystkie premierowe gry i będzie kosztował poniżej ceny najtańszej konsoli - rzecz na zachodzie raczej niespotykana. Tam orzynają niezorientowanych klientów w sposób nieprawdopodobny. Siostra jakiś czas temu kupiła w UK kompa - jak przeliczyłem oddała im prawie 1500 zł na pałę. Ten sam komp złożony w Polsce z części kupionych przez internet kosztowałby o tyle mniej. Cały zestaw kosztował po przeliczeniu wg tamtego kursu funta ok. 3200 zł.

Dnia 02.03.2009 o 11:08, KrzysztofMarek napisał:

na szczęście całkiem nowy komputer kupiłem w marcu ubiegłego roku. Teraz, za tej
samej klasy w stosunku do poziomu światowego, zapłaciłbym jakieś 30% drożej.

No to fajnie - tyle, że to nie świadczy trendzie wzrostu cen. Na tym rynku to normalne bo niemal wszystko zależy od importu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Oj teraz trafiłem w czuły punkt ;) Większej szumowiny od Balcerowicza jeszcze nie widziałem, a Ty piszesz o nim jak o bohaterze narodowym. Dokładnie w takich superlatywach wypowiadali się moi koledzy z wydziału historii - integracji europejskiej, którzy mieli mózgi wyprane do tego stopnia, że śpiewali na rozpoczęcie posiedzeń Odę do radości... Jak był taki dobry to dlaczego w innych krajach nie chcieli tego "specjalisty"? Bo już za próbę takich manipulacji zostałby osadzony w pierdlu. O jego "dokonaniach" można przeczytać w wielu opracowaniach po zapoznaniu z którymi nóż sam się w kieszeni otwiera.
Płynność złotówki to jedno, a wysokie stopy procentowe sztucznie utrzymywane przez ostatnie lata drugie, gdyż spowodowały napływ bezwartościowego kapitału spekulacyjnego. W skutek mocnego złotego przekłamano rzeczywistość, jakoby zbliżyliśmy się do standardów europejskich cen po wstąpieniu do unii, a to bezczelne kłamstwo, nadużycie. Zostały wyprowadzone pieniądze i teraz banki które je ukradły w zmowie z rządem oferują pożyczki z naszej kieszeni do walki z kryzysem ;) Czego można było się spodziewać po Balcerowiczach o narodowości europejskiej, co jedynie potrafią mnożyć obcy kapitał kosztem narodu na którym pasożytują. Proszę Cie nie opowiadaj mi bzdetów o Arabach ;) Dobrze, że Się nie zachłysnąłeś herbatką, silna złotówka i kredyty podniosły poziom życia wielu Polaków żyjących z tego faktu przez ostatnie kilka lat. Fajnie, ale teraz trzeba będzie to spłacić. Sęk w tym, że nie ma z czego - zrobią to solidarnie wszyscy niewolnicy, oczywiście najbardziej obciążeni będą ludzie nie potrafiący wykorzystać sytuacji, czyli ubodzy postawieni pod ścianą. Osłabienie złotego jest faktem panicznej interwencji i tyle w tym temacie. Podatki płacą Polskie firmy, chociaż nie wszystkie, natomiast zagraniczne korzystają z ulg, po czym z chwila końca terminu swawoli wyprowadzają się już z niekorzystnego rynku. Wszystko zależy od układów, wysokości łapówki. Stopniowa inflacja doprowadza do zwolnień i bankructw? Ludzie trzymajcie mnie bo nie wytrzymam ;) Raczej do chaosu na rynku, ale za to odpowiada hiperinflacja. Co do płacy minimalnej zgadzam się, natomiast za zwolnienia i bankructwa odpowiedzialna jest polityka RPP a przede wszystkim rząd wspierający przepisy, które nie chronią polskich firm, tylko utrudniają działalność, niszczą. To nie są żadne błędy w systemie państwa, tylko celowe działanie, nic nie dzieje się z przypadku. "Oni" czyszczą teren dla obcokrajowców chętnych do zatrudnienia nędzarzy za najniższe wynagrodzenie, czy stażystów dając im prawdziwa szkołę życia. Podatki mamy jedne z najwyższych w Europie, a dopiero inwestorów powstrzymała silna narodowa waluta - daje do myślenia?
Jakie niszczejące pustostany? O czym Ty mówisz? To są państwowe, atrakcyjne budynki w centrum miast, wyremontowane za pieniądze uczniów i podatników, sponsorów. Samorządy szukające środków na przeżycie dostały zielone światło od rządu Tuska na akcję róbta co chceta. W większości mowa tu o nieźle prosperujących szkołach pobierających za naukę pieniądze, dlatego pomimo podwyższenia kosztów najmu szkoły te mają wystarczającą ilość środków na wywiązanie z płatności, więc wypowiedzenia to akt desperacji wściekłych urzedasów. Zaczynasz pleść co ślina na język przyniesie, albo mnie nie zrozumiałeś - takie odnoszę wrażenie ;)
I na koniec:
"Jeżeli są, to są to ludzie czy firmy, które były bardziej dalekowzroczne od innych lub od swoich konkurentów. Tacy może w czasie hossy zarabiają może tylko połowę tych, którzy zarabiają najwięcej, ale kiedy nastanie kryzys, to oni są tymi jednookimi w krainie ślepców"
Wstawiłem to do translatora i w żaden sposób wciąż nie potrafię rozszyfrować głębi znaczenia tych zdań ;)


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 02.03.2009 o 11:49, Olamagato napisał:

> Ceny wzrosły zauważalnie...
Wzrosły, ale przedtem bardzo silnie spadły. Dzisiaj kupienie 8 GB ram, to jakieś kieszonkowe,
a nie ogromny wydatek. Karty graficzne kiedyś bez 3k za topową nie było mowy - dzisiaj
sam szczyt, to 1200-1400 zł. Jak się nawet trochę podniesie, to wielkiej szkody nie będzie.
Można dzisiaj kupić kompa, który odpali wszystkie premierowe gry i będzie kosztował poniżej
ceny najtańszej konsoli - rzecz na zachodzie raczej niespotykana. Tam orzynają niezorientowanych
klientów w sposób nieprawdopodobny. Siostra jakiś czas temu kupiła w UK kompa - jak przeliczyłem
oddała im prawie 1500 zł na pałę. Ten sam komp złożony w Polsce z części kupionych przez
internet kosztowałby o tyle mniej. Cały zestaw kosztował po przeliczeniu wg tamtego kursu
funta ok. 3200 zł.

> na szczęście całkiem nowy komputer kupiłem w marcu ubiegłego roku. Teraz, za tej
> samej klasy w stosunku do poziomu światowego, zapłaciłbym jakieś 30% drożej.
No to fajnie - tyle, że to nie świadczy trendzie wzrostu cen. Na tym rynku to normalne
bo niemal wszystko zależy od importu.


mimo wszystko to nie wydaje się dobry przykład. Bo widzisz utopić półtora tysiąca w sprzęcie za bezdurno to można śmiało także w naszym kraju. Ja na ten przykład dla odmiany nasłuchałem się o super tanim sprzęcie IT za granicami - mówię tu konkretnie o laptopach. I sam nie wiem co mam o tym myśleć.

Co do wynurzeń na temat Balcerowicza - szczerze to chyba wolałem jego niż Sławomira Skrzypka, dziwnym trafem jedynego kandydata, do tego określonego przez komisję raczej niepochlebnie. Ciężko mi ocenić co zrobił Balcerowicz na przestrzeni lat urzędowania, szczególnie w stosunku do tego co mogło ewentualnie być zrobione, a to dla tego że kompletnie nie znam się na naszej ekonomii - i wcale tego nie ukrywam.

Balcerowicza gdzieś nie chcieli? Nekromantik nie wiem jak ty, ale ja słyszałem o zaproszeniach do współpracy od wielu banków europejskich. I to jeszcze przed zakończeniem kadencji Balcerowicza - starali się zgarnąć go z wyprzedzeniem. Skąd taka różnica informacji?

Ciekaw też jestem jakim cudem we wszystko zamieszany jest obecny rząd z premierem Tuskiem na czele, a nie rząd PiS (tu ufam że nic złego się nie działo? Przymknę oko zakładając że Nekromantik należy do ich elektoratu i otrzymał to czego się spodziewał). Ale przed PiSem były jeszcze inne rządy. I nagle Nekromantik pisze tylko o Tusku przez pryzmat negatywnych odczuć do Balcerowicza. To za mało. To jak wymówka na ostatnie pół roku urzędowania byłego szefa NBP. Nie oskarżam ale z chęcią czekam, na wywód dlaczego to rząd Tuska spaprał sprawę bardziej od PiSu i bardziej od poprzednich kadencji rządu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.03.2009 o 23:35, Clegan napisał:

/.../
Nieprawda :-)
Pożyczając pieniądze w banku tym samym je kreujesz (rezerwy itp. pomijam). Bank nie może
ich sam wykreować, bo niby jak ?

Gdzie pożyczam pieniądze? W banku! Ja pożyczam od banku pieniądze, które bank wykreował dla mnie.

Dnia 01.03.2009 o 23:35, Clegan napisał:

Po 2.: bez banku kreacja jest jak najbardziej możliwa. Wystawiasz weksel na jakąś kwotę
(albo ilość złota skoro wolisz) i - jeśli ktoś to przyjmie - płacisz za jakiś towar.

Tak, to jest też sposób.

Dnia 01.03.2009 o 23:35, Clegan napisał:

/.../
Zaraz, jak to gotówka została wykreowana ? Bank drukarnię banknotów ma w środku czy jak
? Pomyśl. Pieniądz elektroniczny to nie gotówka - to inny rodzaj pieniądza, wykreowany
w wyniku dobrowolnej umowy stron.

Już Ci napisałem, że jak włozysz do banku 1000 zł, to bank udzieli mi kredytu na 800 zł a mojej zonie na 500 zł. Zanim Ty zażądasz oddania tych pieniędzy, albo upomni sie o nie ten, u którego za kredyt otrzymany z banku coś kupie, to i ja i żona spłacimy wykreowane 300 zł. Tak było, jest i bedzie.

Dnia 01.03.2009 o 23:35, Clegan napisał:


> /.../, ale np. komputery taniały przez dłuższy czas, coś mi świta że AGD
też jest jakoś tańszy. Coś ta teoria się kupy nie trzyma :-)

Importowane taniały, bo wartość złotówki do dolara rosła. Teraz rosna ceny w złotówkach a złotówka staniała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.03.2009 o 23:17, Olamagato napisał:

> Bo mozna wtedy było przywieźć do Polski milion dolarów, kupic złotówki, złożyć w
banku,
> trzymać przez rok, pobrać złotówki, kupić za złotówki juz nieco ponad dwa miliony
dolarów
> i wywieźć z Polski.
Gdzie te 2 miliony dolarów uciułane z 1 w ciągu roku?
O ile pamiętam, to inflacja złotówkowa wyniosła prawie 4%, a na lokatach w polskich bankach
można było zarobić od ok. 2,5 do 4%. /.../

No to nie za bardzo pamietasz pierwszy rok i parę miesiecy reformy Balcerowicza.
Kto wiedział o kursie dolara, ten zarobił. Grobelny na przykład się przeliczył, potrzymał za długo i czar prysł ,a on został w setkami klientów na lodzie. Znam takich, co też tak mysleli, jak Grobelny i nawet u Grobelnego złożyli pieniadze. Ci, co złożyli u Grobelnego zostali na lodzie, innym udało sie przynajmniej pozostać przy swoim.
Może nie pamietałbym tego tak dobrze, gdyby nie późniejsze publikacje, fakt, ze niskonakładowe. Tam przypominano ten mechanizm...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.03.2009 o 11:49, Olamagato napisał:

> /.../> Widać tyle, że ludzie patrząc nie widzą. Zmieniają się ich priorytety i o rzeczach korzystnych
łatwo zapominają. To normalne zjawisko. Nie jestem psychologiem, ale te fachury mają
na to jakieś zgrabne teorie poparte praktyką.

Ja to widzę. Pamiętam Gomułkowe ceny masła: kostka 16 zł i 17,50 zł. A teraz ile? Czekolada: tabliczka 19 zł. A teraz? Pomarańcze: 30 zł. Pralka automatyczna: 10500 zł (cena nowości). Telewizor kolorowy 6500 zł (a wcześniej czarno-biały, tyle, że to nie najlepszy przyklad, bo produkcja dopiero się rozwijała)

Dnia 02.03.2009 o 11:49, Olamagato napisał:


> Bo na poziom życia wpływają głównie ceny żywności
Zgodzę się z Tobą, że ceny żywności najbardziej wpływają na postrzeganie. Tyle, że ceny
jedzenia wcale aż tak bardzo nie rosną. /.../

Nie pisałem, ze bardzo rosna. Czasem nawet wcale, a najczęściej rosna w miarę wzrostu cen surowców importowanych, niezbędnych do produkcji zywności, jak ropa naftowa.
Żywność pochłania 50-60% budżetu domowego. U lepiej zarabiajacych mniej.

Dnia 02.03.2009 o 11:49, Olamagato napisał:

/.../
> Kupowałeś ostatnio coś do komputera?
Nie, ale śledzę ceny.

Ja też :-D

Dnia 02.03.2009 o 11:49, Olamagato napisał:

> Ceny wzrosły zauważalnie...
/.../
No to fajnie - tyle, że to nie świadczy trendzie wzrostu cen. Na tym rynku to normalne
bo niemal wszystko zależy od importu.

Przecież o tym pisałem. Nie musisz mnie przekonywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 02.03.2009 o 17:35, KrzysztofMarek napisał:

Gdzie pożyczam pieniądze? W banku! Ja pożyczam od banku pieniądze, które bank wykreował
dla mnie.

Ty kreujesz te pieniądze razem z bankiem. Bez kredytu nie ma kreacji, a bank sam ze sobą umowy nie podpisze. Jednym słowem: jesteś kreacjonistą :-))

Dnia 02.03.2009 o 17:35, KrzysztofMarek napisał:

Już Ci napisałem, że jak włozysz do banku 1000 zł/.../

Może doprecyzuj, że chodzi Ci o gotówkę. Po 2.: z tego 1k wykreować można co najwyżej 1k kredytu. Dopiero jeśli kredytobiorca wpłaci je na konto to z tego można kreować dalej. Ale to już są odrębne pieniądze inne niż ten Twój 1k.

Dnia 02.03.2009 o 17:35, KrzysztofMarek napisał:

Importowane taniały, bo wartość złotówki do dolara rosła. Teraz rosna ceny w złotówkach
a złotówka staniała.

No to co ? Teraz złotówka poszła w górę i sprzęt nadal jest tańszy niż parę lat temu. To się nazywa postęp :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.03.2009 o 14:09, Nekromantik napisał:

/.../> "Jeżeli są, to są to ludzie czy firmy, które były bardziej dalekowzroczne od innych lub
od swoich konkurentów. Tacy może w czasie hossy zarabiają może tylko połowę tych, którzy
zarabiają najwięcej, ale kiedy nastanie kryzys, to oni są tymi jednookimi w krainie ślepców"
Wstawiłem to do translatora i w żaden sposób wciąż nie potrafię rozszyfrować głębi znaczenia
tych zdań ;)

>
Ja Ci to przetłumaczę:
Firmy dalekowzroczne nie nastawiają się na szybki, ale mocno ryzykowny zysk. Wolą zadowolić sie mniejszym zyskiem, ale zyskiem pewnym. Dlatego też nie rozkwitaja jak kwiat kaktusa w ciagu jednej nocy, ale budują swój dostatek latami.
Ci co ryzykują mocno i wygrywają, są jak ten kwiat kaktusa. Bo zaraz potem mogą przegrać a na pewno przegrają w razie zmiany trendów na rynku.
Te firmy, które mocno nie ryzykowały, mają też środki na spokojne przetrwanie kryzysu. Bo ich strategia zakłada tworzenie rezerw na trudne czasy a nie pocieszanie się, że jakoś to będzie.
Jak widzisz, nie zgadzam sie z Olamagato na temat oceny dokonań Balcerowicza (a już na pewno nie stawiałbym mu pomnika) ale to nie przeszkadza mi zgadzać się z nim w innych kwestiach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.03.2009 o 17:51, Clegan napisał:

/.../ > No to co ? Teraz złotówka poszła w górę i sprzęt nadal jest tańszy niż parę lat temu.
To się nazywa postęp :-)

Akurat śledziłem ceny importowanego samochodu: Toyota Rava 4x4.
Na kupno mnie nie stać, ale samochód mi odpowiada, więc śledzę ceny.
Kosztował w Polsce 150 000 zł. Staniał do 120 000 zł, potem zdrożał do 131 000 zł. Tak w ciągu ostatnich dwóch lat kształtowały się ceny. Podobnie, aczkolwiek z opóźnieniem, jak zachowywała sie złotówka wobec dolara.
Wracając do kreacji pieniądza - ja bankowcem nie jestem. Ale opis kreacji pieniądzy przez banki opisał Murray N. Rothbard w kasiążce "Tajniki Bankowości" z którym to opisem juz kiedyś się nie zgadzałeś. Zatem widzę, że pozostaniemy przy swoim zdaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Obawiam się, że nadal nie rozumiem tej odpowiedzi na moje pytanie, ponieważ ja mówię o gruszce, a Olamagato o pietruszce ;) Ciekawa interpretacja Krzysztofie, jednak dalekowzroczne firmy zwyczajnie biorą kredyt po to by przetrwać, krótkowzroczne zaś nie spełniają wymogów do ubiegania się i plajtują. Nie spotkałem osobiście takiej spółki, która ma własne środki na przetrwanie kryzysu, choć pewnie gdyby tak poszukać znajdą się jakieś nielegalnie po cichu dofinansowane z budżetu państwa. Te firmy są niezwykle dalekowzroczne ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.03.2009 o 18:21, Nekromantik napisał:

/.../ Nie spotkałem osobiście takiej spółki, która ma własne środki
na przetrwanie kryzysu, choć pewnie gdyby tak poszukać znajdą się jakieś nielegalnie
po cichu dofinansowane z budżetu państwa. /.../

Nie czytujesz prasy. Prezes jednego z banków niemieckich, na propozycje dofinansowania przez państwo, odpowiedział skromnie, ze jego bank dofinansowania nie potrzebuje i dofinansowanie byłoby dla jego banku upokarzajace.
Znam też inną firmę, która również w czasach kryzysu prosperuje dobrze i nie splamiła się braniem kredytów. Polską firmę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 02.03.2009 o 18:26, KrzysztofMarek napisał:

Nie czytujesz prasy. Prezes jednego z banków niemieckich, na propozycje dofinansowania
przez państwo, odpowiedział skromnie, ze jego bank dofinansowania nie potrzebuje i dofinansowanie
byłoby dla jego banku upokarzajace.
Znam też inną firmę, która również w czasach kryzysu prosperuje dobrze i nie splamiła
się braniem kredytów. Polską firmę.

Czytałem o tym Niemieckim banku na onecie. Bank ten po prostu nie chce dopuścić, by przejęły jego aktywa państwowe filie. Kiepsko prosperującym bankom jakoś tego nie proponowali ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.03.2009 o 11:23, Olamagato napisał:

pojawia się więcej zwolenników przyjęcia euro.

Jakich zwolenników? Wśród ekonomistów.... Czy może ludzi, którzy dla przykładu popierają Unię "bo tak".

Dnia 02.03.2009 o 11:23, Olamagato napisał:

A obecnie takie wrażenie mają na przykład Polacy w sprawie casusu Nord-Stream.

No właśnie.... Sam widzisz mnóstwo wad Unii. Teraz kolejna.
Twierdzisz, że nawet taka kulejąca, beznadziejna Unia lepsza niż bez Unii?

Dnia 02.03.2009 o 11:23, Olamagato napisał:

Moim zdaniem nie.

Zrobiłem tam błąd w zdaniu. Powinno być "Chyba lepiej znamy (my Polacy) panią z wypędzonych, niż sami Niemcy.

Dnia 02.03.2009 o 11:23, Olamagato napisał:

złą prasę (najciekawsze, że niemiecką:)

O co Ci chodzi? To, że np Dziennik wydaje AS to już niemiecki i tak dalej? :)

Dnia 02.03.2009 o 11:23, Olamagato napisał:

Moim zdaniem powinna zostać ostro przetrzepana u jakiegoś medialnego wredniaka - na przykład Kuby > Wojewódzkiego.

To jest żart, prawda? :P

Dnia 02.03.2009 o 11:23, Olamagato napisał:

Moim zdaniem tylko bezpośrednia rozmowa na ostro mogłaby jej coś pomóc. Przy okazji mogę się założyć, że > oglądalność skoczyłaby do niebotycznych dla naszego rynku tv liczb... :)

Zgadzam się, ale...
do takiej rozmowy trzeba by super dziennikarza. Wojewódzkiego program się do tego nie nadaje. Inni dziennikarze... Powiedz którzy? Chyba mi nie powiesz, że Olejnik czy kto inny ze "starej gwardii"?
Dziennikarze TVN 24? Wyrobiłem sobie o nich opinie jak gadali z JKM. On nawija, nawija, nawija, dziennikarz o coś pyta, JKM odpowiada a dziennikarz "trudno pana przekonać", podczas kiedy w ogóle przekonywać nie starał się... -_-" Podaj mi takiego dziennikarza, który miałby z Eriką rozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.03.2009 o 07:50, Wojman napisał:

A to juz nie moja wina, o czym mysleli idac do wyborow.

Jakby nie patrzeć masz rację.

Dnia 02.03.2009 o 07:50, Wojman napisał:

Wyjasnij czemu Polska mialaby zniknac z mapy, skoro Unia Europejska ma byc czyms na wzor
USA. Po prostu beda "stany" z wlasnym prawodastwem, policja etc

Heh - no właśnie! :)
http://www.artsklep.pl/plakaty/galerie/polityczna-mapa-swiata-1_185.jpg
Na tej mapie widzę (nie traktuj tego słówka mocno dosłownie :P) Polskę, Czechy i tak dalej, ale nie widzę Newady czy Iowa tylko Stany Zjednoczone. I będę widział Stany Zjednoczone Europy bez niepoedległej Polski.
Hasło "niepodległa Polska" to w XXI w. puste słowa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.03.2009 o 18:53, Vaxinar napisał:

> /.../ Podaj mi takiego dziennikarza,
który miałby z Eriką rozmawiać.

No cóż, na czas wywiadu z panią Eryka mozna zrobić dziennikarzem pana JKM. Tylko nie wiem, jak u niego z niemieckim ;-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.03.2009 o 19:00, KrzysztofMarek napisał:

No cóż, na czas wywiadu z panią Eryka mozna zrobić dziennikarzem pana JKM. Tylko nie
wiem, jak u niego z niemieckim ;-D


Jak już szukamy dziennikarzy wśród polityków to może Nelly albo Jan Rokita?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 02.03.2009 o 18:12, KrzysztofMarek napisał:

Wracając do kreacji pieniądza - ja bankowcem nie jestem. Ale opis kreacji pieniądzy przez
banki opisał Murray N. Rothbard w kasiążce "Tajniki Bankowości" z którym to opisem juz
kiedyś się nie zgadzałeś. Zatem widzę, że pozostaniemy przy swoim zdaniu.

Zacytuj mi fragment w którym Rothbard pisze, że pieniądz bankowy to nie pieniądz.
Poza tym my nie dyskutujemy o teorii tylko o faktach (co jest pieniądzem).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.03.2009 o 19:59, Clegan napisał:

/.../ > Zacytuj mi fragment w którym Rothbard pisze, że pieniądz bankowy to nie pieniądz.
Poza tym my nie dyskutujemy o teorii tylko o faktach (co jest pieniądzem).

>
Dyskutować możemy długo i nie na temat, jak na przykład to, że weksel jest pieniadzem. Dokładnie, to jest zobowiązaniem wypłacenia określonej w wekslu sumy, często określonej osobie, często w czasie liczonum od określonej daty i tak dalej. Nie jest pieniądzem, chociaz pełni rolę zastępczą.
Ja poświęcę się i zacytuje ci jak Rothbard opisuje kreowanie pieniadza przez bank. Będzie o tyle śmiesznie, że nie pamietając co dokładnie napisał Rothbard użyłem w swoim przykładze złotówkowym sum równo dwudziestokrotnie mniejszych niż Rothbard w swoim. Ale to już jutro, bo nie lubię pisać w nocy. W nocy wolę spać. Zatem dobranoc, do jutra ;-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.03.2009 o 17:35, KrzysztofMarek napisał:

No to nie za bardzo pamietasz pierwszy rok i parę miesiecy reformy Balcerowicza.

UPS. To mówimy o czymś innym bo jak aż tak daleko nie sięgałem - raptem do czasów Millera i wchodzenia do UE.

Dnia 02.03.2009 o 17:35, KrzysztofMarek napisał:

Kto wiedział o kursie dolara, ten zarobił. Grobelny na przykład się przeliczył

Grobelny jak i kilku innych zgadujących cinkciarzy zakładał, że dolar będzie rósł w nieskończoność i na tym budował swoją piramidkę. Oczywiście nie miał elementarnej wiedzy ekonomicznej i kiedy Balcerowicz zwyczajnie zrównoważył budżet (a miał nawet nadwyżkę), to cała piramidka się rozsypała. Na tej podobnej zasadzie (tylko na skutek innych naprostowań) padły PGRy, PKP zaczęła wreszcie płacić podatki od nieruchomości, kopalnie również zaczęły się rozliczań w pieniądzach, a nie w szemranych przywilejach węglowych.
Ale nie będę tego rozwijał, bo wszyscy historię najnowszą raczej znają.

Dzisiaj tacy sami cwaniacy jak wtedy Grobelny jęczą po opcjach na których się przejechali. Powtórka z historii. Tyle, że tutaj to nie skutek reform, a bankructwa USA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się