Blackbird

Polska - polityka, gospodarka, kwestie społeczne, statystyka

52607 postów w tym temacie

Ale piszesz o tym tak, jakby Polacy byli nie wiadomo jakimi "swietoszkami". Dajmy jako przyklad zagarniecie Zaolzia. (wiem, ze to nie ma nic do rzeczy z Rosjanami, to tylko przyklad, zeby pokazac ze nie jestesmy swieci).

Nie mowilem, ze traktowali nas jak nalezy, ale nie mozna powiedziec, ze my traktowalismy ich lepiej. Co do Europejskiej gospodarki..co ma Rosja do niej? Mowisz o tym gazociagu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jak zwykle będę odpowiadał troszkę nie po kolei, mam nadzieję iż nie zrujnuje to zbyt strasznie klarowności myśli, które staram się przekazać.

Dnia 13.04.2010 o 09:36, kerkas napisał:

Chciałem tylko zwrócić uwagę że wszyscy jesteśmy tylko ludźmi a nie "pomnikami".


Ale to dalej jest usprawiedliwianie się. Jasne, poza dawnymi opowieściami i pięknymi eposami ni ma ludzi idealnych; Konfucjusz dokładnie to mówi - ideał jest nieosiągalny, wręcz nie ma ideału, nie ma jakiegoś wzorca świętości, ponieważ człowiek powinien kształcić się i rozwijać zawsze od samego początku po sam koniec.

Lecz teraz jest tyyyleee wymówek... a bo inni są tacy sami, a bo sąsiad jest gorszy, a bo taki już urok mojego narodu, a bo takie geny, nananana... wszystko furda. Najwięcej energii poświęcamy na szukanie sobie usprawiedliwień. I między innymi stąd bierze się moje nienajcieplejsze przekonanie o homo sapiens.

Dnia 13.04.2010 o 09:36, kerkas napisał:

I tu się mylisz i to bardzo bo gdyby Polacy byli flegmatyczni to nie było powstań /ciach/


Akurat kompletnie nie o to mi chodziło, ale ponieważ to wątek poboczny, nie będę już rozbijał się o detale i tłumaczył co autor miał na myśli.

Dnia 13.04.2010 o 09:36, kerkas napisał:

ZNAJDŹ MI KTÓRYKOLWIEK Z MOICH POSTÓW W KTÓRYCH UBLIŻYŁEM KTÓREJKOLWIEK Z WYMIENIONYCH
POWYŻEJ OSÓB.

Dnia 13.04.2010 o 09:36, kerkas napisał:

A TO JUŻ JEST TWOJA "NADINTERPRETACJA" WYPOWIEDZI.


Pierwsze primo, przypominam iż pisanie na TABie jest synonimem obciachu ;> Naprawdę, nie musisz mi powiększać literek, abym zauważył Twe odpowiedzi.

Drugie primo, akurat te teksty o Walentynowicz i tak dalej nie były skierowane, wycelowane w Ciebie, (choć zabawne iż zareagowałeś tak nerwowo), tylko po prostu "do ogółu". Przecież nie zaprzeczysz, iż na przykład taki Kurtyka, szefując wyklinanemu na wszelkie sposoby IPNowi, nie miał - delikatnie mówiąc - najlepszej prasy, a opinia o "sługusie PiSu" była najdelikatniejsza.

Nie miałeś tego odebrać osobiście, pardon jeśli błąd wynika z mojego niezręcznego sformułowania.

Dnia 13.04.2010 o 09:36, kerkas napisał:

Nikogo nie gnoiłem tylko wyrażałem swoją opinię , można się z nią zgadzać lub nie.


Aye, ye did. Co prawda,

Dnia 13.04.2010 o 09:36, kerkas napisał:

Wyraziłem taką kilka tygodni temu , ale nie ma to nic wspólnego z życzeniem komuś śmierci.

nigdzie nie mówiłem iż życzyłeś komukolwiek śmierci, ale gnoiłeś. Rozpętałeś tutaj porządną kampanię anty-PiSowską, która przekraczała wszelkie granice dobrego smaku i zdrowego rozsądku.

Widzisz, wbrew temu co zapewne o mnie sądzisz, daleko mi do PiSowczyka. Sam się nie zgadzam z wieloma ich poglądami czy "programowymi założeniami", przede wszystkim tymi pochodzącymi z mojej broszki, stosunków zagranicznych. Nie pochwalam ślepej wiary w Jankesów, krytykuję konfrontacyjne podejście; co najgorsze, spora część wierchuszki tej partii działa wciąż według starych schematów, myślami wciąż siedzi w systemie westfalskim, w głębokim, wręcz anachronicznym realiźmie (choć to akurat jest bolączką lwiej części kadry politycznej w Polsce), podczas gdy świat już dawno wszedł w erę governance''u i globalizacji. Ergo, nie bronię krytykować komukolwiek kogo/czegokolwiek. Cóż, ojcowie nasi o tę wolność słowa walczymy, no to ją mamy. Ale, jest drobna różnica pomiędzy rzeczową krytyką, podpartą argumentami, jakiej się dopuszcza np. Olo (nawet jeśli czasem według mnie - pardon mate - opowiada głupoty, nie mogę mu tego zabronić!), a ciężkim biciem piany, jakiego dopuszczałeś się Ty...

Dnia 13.04.2010 o 09:36, kerkas napisał:

I TO JEST WŁAŚNIE TA FUNDAMENTALIA RÓŻNICA MIĘDZY NAMI JA UWAŻAM ŻE LUDZIE SĄ Z GRUNTU DOBRZY.


...i widzisz, do tego zmierzałem. Że może się wreszcie pomiarkowałeś. Widzisz, w tym poprzednim poście - tym pełnym wzniosłych słówek - walnąłeś takim ładnym tekstem:
Ciężko przychodzi nam obiektywizm , przyznanie się że czegoś nie wiemy , nie umiemy , nie potrafimy albo po prostu przyznanie się do błędu.
Piszesz takie hasła, a jednak... sam nie potrafisz wcielić ich w życie. Nie przypominam Ci już drugi raz tego tekstu o Lechu po to, aby Cię... ja wiem, stygmatyzować albo oczerniać. Miałem nadzieję, iż... fook, pieprzyć nawet przeprosiny, po prostu usłyszę od Ciebie "tak, przegiąłem pałę, nie powinienem był tego pisać". Lecz nie, Ty zamiast krótkiej i jakże w teorii prostej opcji, wybierasz napisanie kolejnego, długiego postu, w którym dalej idziesz w zaparte, zasłaniając się jakimiś bogowie wiedzą a''propos czego wytłumaczeniami, albo wypisując wzniosłe hasełka i wspaniałe słowa.

Szkoda, że nie zdobyłeś się na to, by je wcielić w życie.

Może to mój fail. Nie potrafiłem wyłożyć swoich racji, przekonać, wytłumaczyć. Nie potrafiłem skłonić do chociaż maciupeńkiej poprawy i refleksji...

Shame on me.

Tylko jedna sprawa, tytułem wyjaśnienia na koniec: nie dziw się potem i nie krytykuj mnie (prosiłbym, aby nie przyrównywać mnie do Migalskiego, który stanowi dla mnie absolutne zaprzeczenie wszelkich zasad, jakimi powinien kierować się naukowiec), gdy mówię
Taka jest ludzka natura. "Natura z natury" zła, okrutna i podstępna

Dnia 13.04.2010 o 09:36, kerkas napisał:

Ps. Szkoda że masz taki pogląd na ludzkość w takim razie Twoim życiowym mottem powinno zostać
stwierdzenie:
"...Czarny , jak czarne bywają myśli , rozpacz , los wyrzutka , ludzka niewdzięczność
, pozbawiona nadziei godzina , seria niepomyślnych zdarzeń i koszmarna rzeczywistość...
...W tym świecie nie istnieje wielka miłość ani przyjażń budowana na trwałym fundamencie
wierności.
Rządzi mord , zdrada , przemoc , korupcja , prawo silniejszego. Lepiej znać owe twarde
bezwzględne prawa i stosować się do nich zależnie od okoliczności , inaczej płaci się
najwyższą cenę. ..."


Nie. Gdzieś tam jest miłość, zdarza się tu i ówdzie przyjaźń. Nie wkładaj mi w usta ciężkiego nihilizmu. Motto jest inne:
"Po człowieku spodziewaj się najgorszego - najwyżej się mile zaskoczysz"
...choć to zaskoczenie rzadko się zdarza, zwłaszcza w - tutaj wystawiam się na pożarcie domorosłym patriotom - w Polsce, w tamtejszej kulturze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.04.2010 o 19:16, Izrafel92 napisał:

Nie mowilem, ze traktowali nas jak nalezy, ale nie mozna powiedziec, ze my traktowalismy
ich lepiej. Co do Europejskiej gospodarki..co ma Rosja do niej? Mowisz o tym gazociagu?


No cóż przecież nie mogliśmy ich głaskać i ciągle zawsze pierwsi rękę wyciągać, zwłaszcza że to oni pchali się z buciorami do naszego kraju w minionych kilku stuleciach. A gazociąg swoją drogą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.04.2010 o 19:43, Darkstar181 napisał:

Na Wawel to sobie trzeba zasłużyć. Jedyną osobą która według mnie mogłaby zostać tam
pochowana, to Kaczorowski, nikt inny.


Z tym Wawelem to przesada. Pewnie Jarek to wymyślił, zawsze prezentował przerost ambicji nad treścią. A Kaczorowskiego chowają w Świątyni Opatrzności Bożej - parę prezydencką też tam powinni pochować. Kto zatwierdził decyzję Jarka (o ile on tak zdecydował) nie przemyślał tego co robi. :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.04.2010 o 19:44, Galadin napisał:

Kto zatwierdził decyzję Jarka (o ile on tak zdecydował) nie
przemyślał tego co robi. :/

Ponoć sam Dziwisz. Też chyba się pośpieszył z decyzją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dosadny ale jednocześnie wyjątkowo trafny komentarz odnośnie pochówku na Wawelu, napisany przez jednego z internautów na forum Gazety Wyborczej, cytuję:

"Jarosław z Dziwiszem okazali się dziś narodem. A ty Polaku mordę w kubeł"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Naprawdę dla mnie personalnie - ten Wawel to skandal i groteska.
Pozwolę sobie coś zacytować :

Lech Kaczyński :
W 1971 przeniósł się do Sopotu[5]. Jesienią 1977 za pośrednictwem brata, Jarosława, nawiązał współpracę z kierowanym przez Zbigniewa Romaszewskiego Biurem Interwencji Komitetu Samoobrony Społecznej KOR. Prowadził szkolenia z zakresu prawa pracy dla robotników. Od 1978 działał w Wolnych Związkach Zawodowych. W latach 1978–1980 wraz z Joanną i Andrzejem Gwiazdami prowadził dla robotników wykłady z prawa pracy i historii PRL. Pisywał w niezależnym "Robotniku Wybrzeża" oraz kolportował wśród robotników pisma "Robotnik" i Biuletyn Informacyjny KSS "KOR". W sierpniu 1980 był doradcą Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Stoczni Gdańskiej. Jako prawnik był autorem części zapisów porozumień sierpniowych. Był szefem Biura Interwencyjnego, kierownikiem Biura Analiz Bieżących MKS.
W 1981 został delegatem gdańskiego NSZZ "Solidarność" na I Zjazd Krajowy Delegatów związku, wybrano go członkiem komisji programowej. Przewodniczył zespołowi do spraw uregulowania stosunków z Polską Zjednoczoną Partią Robotniczą.
W czasie stanu wojennego był internowany w Strzebielinku od grudnia 1981 do października 1982. Od 1983 brał udział w posiedzeniach Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej oraz w pracach tajnej Regionalnej Komisji Koordynacyjnej NSZZ "Solidarność". Od stycznia 1986 był członkiem TKK, a w latach 1987–1989 sekretarzem Krajowej Komisji Wykonawczej NSZZ "Solidarność". Od 1985 wchodził w skład regionalnej Rady Pomocy Więźniom Politycznym w Gdańsku.
W drugiej połowie lat 80. był bliskim współpracownikiem Lecha Wałęsy, lidera "Solidarności" i późniejszego prezydenta Polski. 16 września 1988 brał udział w rozmowach "Solidarności" z przedstawicielami władz w Magdalence pod Warszawą. Od grudnia tego roku należał do Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie.
Od lutego do kwietnia 1989 brał udział w obradach tzw. podstolików powstałych w związku z rozmowami Okrągłego Stołu (gdzie zasiadał w zespole do spraw pluralizmu związkowego). Od kwietnia 1989 wchodził w skład Prezydium Krajowej Komisji Wykonawczej NSZZ "Solidarność".



Ryszard Kaczorowski :
Pochodził z rodziny szlacheckiej pieczętującej się herbem Jelita. Był młodszym synem Wacława i Jadwigi z Sawickich Kaczorowskich. Przed wojną instruktor harcerski w Białymstoku. Po zajęciu miasta przez Armię Czerwoną tworzył Szare Szeregi, gdzie pełnił funkcję komendanta okręgu białostockiego. Aresztowany w 1940 przez NKWD, skazany na karę śmierci, zamienioną na dziesięć lat łagrów. Wywieziony na Kołymę, odzyskał wolność po podpisaniu układu Sikorski-Majski. Wstąpił do Armii Polskiej w ZSRR formowanej przez generała Andersa. Przeszedł szlak bojowy 2 Korpusu, walcząc m.in. pod Monte Cassino.
Po wojnie pozostał na emigracji w Wielkiej Brytanii, gdzie ukończył Szkołę Handlu Zagranicznego.
Ryszard Kaczorowski aktywnie działał w ZHP na emigracji. Był naczelnikiem Harcerzy w latach 1955–1967, a następnie przewodniczącym Związku Harcerstwa Polskiego na uchodźstwie w latach 1967–1988. Pełnił też funkcję komendanta reprezentacji polskiej na Międzynarodowym Jubileuszowym Jamboree 1957, oraz komendanta Światowego Zlotu Harcerstwa na Monte Cassino w 1969 i w Belgii w 1982.
Działał na forum Rady Narodowej (parlament emigracyjny). W 1986 w rządzie na emigracji został ministrem do spraw krajowych, w 1989, po nagłej śmierci Kazimierza Sabbata, objął stanowisko prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie.
Prezydent Kaczorowski powierzył dalsze pełnienie urzędu premiera polskiego rządu emigracyjnego Edwardowi Szczepanikowi, sprawującemu tę funkcję od 1986. Ryszard Kaczorowski, zanim został prezydentem, w rządzie Szczepanika zasiadał jako minister do spraw krajowych, a w styczniu 1988 prezydent Sabbat zgodnie z artykułami 13 i 24 Konstytucji RP z 23 kwietnia 1935 wyznaczył go na "następcę prezydenta na wypadek opróżnienia się urzędu przed zawarciem pokoju".
W 1990 przekazał insygnia prezydenckie II Rzeczypospolitej, wśród nich insygnia Orderu Orła Białego i Orderu Odrodzenia Polski Lechowi Wałęsie.



Chowanie Kaczyńskiego z "honorami bohatera" na Wawelu i chowanie Kaczorowskiego w Świątyni Opatrzności Bożej... nie wiem jak durnym trzeba być żeby na takie zachowanie i takie decyzje przystawać.
Zdaję sobie sprawę że nikłe są szansę na to że protesty coś zmienia, nie mniej osobiście jestem wyjątkowo zniesmaczony jako polak, i patriota mimo wszystko kochający swój kraj i jego trudną historię [może tu ma na to wpływ że pochodzę z rodziny której większość przodków walczyła na frontach, vide mój pradziad który został zamordowany w Gestapo za wywożenie żydów z getta warszawskiego w czasie drugiej wojny]
Naprawdę boli mnie to że ludzi zasłużonych i wielkich się olewa, a pierwszego z brzegu prezydenta który niczym się nie wyróżniał wynosi się ponad stan i robi z niego męczennika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Krótko: nie podoba mi się pomysł chowania pary prezydenckiej w najważniejszym historycznie miejscu naszego kraju. Stawianie w jednym rzędzie Lecha Kaczyńskiego z królami Polski oraz Józefem Piłsudskim odbieram - niestety - jako zagrywkę polityczną. Jak za 200 lat tłumaczona będzie obecność tego prezydenta wśród wcześniejszych, wielkich (w ogólnym rozrachunku - bez analizowania poszczególnych etapów sprawowania władzy) przywódców naszego państwa? Nie oszukujmy się, to w końcu bardzo przeciętny prezydent, niecieszący się przesadnie dużym poparciem społecznym, do tego rządzący zaledwie przez pięć lat. Czy jako jego "zasługę" i powód, dla którego wybrano takie miejsce pochówku przyszłe pokolenia mają podawać śmierć na służbie?

Jeżeli za kilkadziesiąt lat jeden z dotychczasowych prezydentów Polski winien być chowany na Wawelu, to niech to będzie Lech Wałęsa. Zgoda, również uważałbym to za przesadę, ale na pewno mniejszą aniżeli w przypadku Kaczyńskiego. Mając jeszcze w pamięci nie tak znowu odległe w czasie zamieszanie związane z chęcią pochowania Czesława Miłosza na Skałce... cóż, jestem zniesmaczony. Uważam, że miejsce w krypcie archikatedry warszawskiej byłoby idealne (obok Narutowicza i wielkiego prezydenta jakim był Mościcki), ew. dowolnie wybrane (grobowiec rodzinny, Aleja zasłużonych) miejsce na Powązkach.

Co więcej, po tych wydarzeniach forowana przeze mnie wizja, w której Jarek wycofuje się z polityki właściwie przestaje mieć rację bytu. Bo nie wierzę, aby to córka pary prezydenckiej wysunęła kandydaturę krakowską.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wtrącę swoje trzy grosze - do tej pory powstrzymywałem
się od komentowania ogólnonarodowego lamentu, ale decyzja o pochówku na Wawelu
naprawdę mnie ścięła, i jak widzę, nie tylko mnie.

Nie sądziłem, iż fala emocji potrafi donieść trumnę Kaczyńskiego aż do Krakowa, ale
jak widzę, srogo się pomyliłem.
Sama ostateczna decyzja należała rzecz jasna do rodziny, jednak
ktoś im to zasugerował.

Najprawdopodobniej władza świecka w osobie kardynała Dziwisza, którego wypowiedź ścięła mnie
w podobnym stopniu, co "Wawel".
Cały sens jego wypowiedzi zawierał się w tym, iż...

"Tak, państwo Kaczyńscy zostaną pochowani na Wawelu, od tej decyzji
nie ma odwołania, nie należy z nią polemizować, to jest czas, w którym
Polacy powinni się jednoczyć, a nie spierać..."


Cóż, nie sądziłem, że Kościół przeszczepia na Polski grunt
dyktaturę. ;)
W dodatku wyjątkowo bezczelne wydaje mi się oblekanie tego
w odruch "pojednania" narodu.
Jasne, nie wypada w obecnym czasie prowadzić wojenek politycznych, ale już
ehm...zabranianie dyskusji na temat wątpliwości co do zasług prezydenta by zasłużyć
na pochówek w tak ważnym miejscu, jak Wawel?

Również bardziej widział bym tam p. Kaczorowskiego, ale także i Lecha Wałęsę (kiedyś.)
Choć co do Kaczorowskiego także bym miał nieco wątpliwości.
Świątynia Opatrzności wydaje mi się być naprawdę dobrym i godnym miejscem, lecz
już do końca nie mnie to oceniać.

Ave.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.04.2010 o 19:43, Darkstar181 napisał:

Na Wawel to sobie trzeba zasłużyć. Jedyną osobą która według mnie mogłaby zostać tam
pochowana, to Kaczorowski, nikt inny.


Michał Korybut Wiśniowiecki czym sobie zasłużył?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.04.2010 o 20:37, Mogrim napisał:

Michał Korybut Wiśniowiecki czym sobie zasłużył?

Czym sie zasluzyla Kaczynska? Jakos ani zona Sikorskiego ani Piłsudzkiego (no dobra, on mial dwie) nie leza na Wawelu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.04.2010 o 11:55, Olamagato napisał:

Znalezienie figurantów i klakierów to robota na godzinki. Gdybyś ty mógł rozrzucać kilkuset
dobrze płatnymi i eksponowanymi stanowiskami, to w ciągu jednego dnia byłbyś w stanie
zebrać "wiernych członków swojej partii".


Dobra, ale mimo wszystko trzeba mieć "know how". Nie wierzę, aby Jarek jako wódz kierować miał rządem (docelowo) ekspertów, nawet tym jaki mieliśmy za czasów Marka Belki. W PiS-ie zawsze sprawdzała się zasada BMW: bierny, mierny, ale wierny. Tylko że większość tych ludzi była rozpoznawana. A teraz kto został? Spalony w środowisku prawników Ziobro (aplikacji to on w tym kraju już nie zrobi), szczekający Kurski czy może pozbawiona wyrazu Szczypińska? Zbyt wielkiego pola do - nomen omen - popisu nie ma. Można wyciągnąć jedną nową kartę, wzorem Marcinkiewicza, ale z całą talią może być problem. To nie piłka nożna, a PiS to nie Real Madryt, gdzie mając pieniądze (władzę do rozdysponowania) można od ręki dokonać kilkunastu transferów.

Dnia 13.04.2010 o 11:55, Olamagato napisał:

W tej chwili pozostaje już tylko Ziobro. Kamiński czy Kurski nie mają na to najmniejszych
szans bo jeden to narwany dzieciuch, a drugi, to szuja. Chodzi mi oczywiście o postrzeganie
ich przez osoby postronne.


Ziobro jest spalony. Również przez to, co robi (a właściwie czego nie robi) w Parlamencie Europejskim.

Dnia 13.04.2010 o 11:55, Olamagato napisał:

Na szczęście potrwa to tylko 2 tygodnie, może miesiąc. Polacy mają prawdopodobnie dość
martyrologii, mitów i wyniesień.


Nie zdziwiłbym się, gdyby wybory parlamentarne okazały się grą na emocjach. W przypadku prezydenckich rana będzie jeszcze zbyt świeża, ale za dwa lata - czemu nie? Nutę patriotyczną w Polakach wzbudził łatwo (co właściwie poczytuję jako zaletę), szkoda tylko, że czasem przysłania ona logiczne myślenie. Inna sprawa, że jeszcze niedawno wielu wysokich dostojników katolickich twierdziło, iż głową polskiego Kościoła nadal jest Jan Paweł II.

Dnia 13.04.2010 o 11:55, Olamagato napisał:

Nie ma żadnej IV RP. To wciąż trzecia dekada III RP.


Oj, wiem o tym. Myślę raczej o tworzeniu nowego, lepszego jutra przez PiS pod szyldem IV RP 2.0. (projekt 1.0 padł zanim tak naprawdę nabrał jakiś sensowych kształtów). Tutaj raczej chodzi o populizm, aniżeli nomenklaturę, aczkolwiek pojęcia takie jak "nowy", "lepszy", "oparty o doświadczenia lat ubiegłych" przemawiają do społeczeństwa.

Dnia 13.04.2010 o 11:55, Olamagato napisał:

Tak naprawdę nie ma żadnego systemu dwupartyjnego. Dwupartyjność, to był PRL-owski mit
mający uzasadnić jednopartyjność ZSRR oraz praktyczną jednopartyjność PRL. Chodziło o
to, że między 1, a 2 jest niewielka różnica, więc w ten sposób uzasadniano, że mocarstwo
jakim było USA aż tak bardzo nie różni się w strukturze politycznej od mocarstwa komunistycznego
jakim był ZSRR.


Pluralizm generalnie w czasach PRL-u opierał się o tworzenie partii satelickich, które miałby dawać ludziom iluzję istnienia jakiejkolwiek opozycji. Mówiąc dwupartyjność mam na raczej myśli istnienie dwóch silnych bloków politycznych: vide Wielka Brytania czy wspomniane wcześniej Stany Zjednoczone.

Dnia 13.04.2010 o 11:55, Olamagato napisał:

W USA nie ma żadnego systemu dwupartyjnego. Jest to system konstytucyjnie wielopartyjny.
Tyle, że dwie partie w sposób naturalny dominują. To, że w każdej konkurencji liczba
wiodących konkurentów zmniejsza się do dwóch jest zupełnie naturalnym zjawiskiem. Jest
to najbardziej efektywne. To samo zjawisko możesz zaobserwować na wielu rynkach w wielu
dziedzinach. Tam gdzie rynek jest stary, okrzepnięty i dojrzały, a także tam gdzie konkurowanie
jest niezwykle kosztowne jest tylko dwóch ważnych konkurentów. Reszta albo nie ma pieniędzy
lub zasobów (patentów, istotnych ludzi) i zajmuje nisze, albo przyłącza się do jednego
z dwóch najsilniejszych.
W Polsce też w końcu wytworzy się system oparty na dwóch przeciwnych siłach. Tyle, że
jego bazą nie będą raczej PiS i PO, lecz raczej PO liberalne+elementy SLD i PO konserwatywne+elementy
LPR/UPR i dawnego PiS.


Jak najbardziej. Nasza Konsytuacja gwarantuje właściwie każdemu możliwość stworzenia i rejestracji partii. Mówiąc zatem o systemie dwupartyjnym mam raczej na myśli rozwiązania społeczne, nie zaś prawne. Tzn. sytuację, w której do parlamentu dostają się tylko dwie partie i to one sprawują władzę. Jedna rządzi, druga tworzy silną, wzorem brytyjskiej, opozycję gotową do przejęcia sterów w każdej chwili. W końcu nic tak nie napędza kreatywności i poświęcenie sprawie jak rywalizacja i nieświeży oddech konkurenta na karku.

Dnia 13.04.2010 o 11:55, Olamagato napisał:

Oby nigdy to się nie stało. We Francji nie ma de facto "prawicy". W tym kraju jest tylko
lewica czerwona i różowa. Nawet obóz Sarkozy''ego, to z punktu widzenia PO (którą uznaje
się raczej za centrową niż prawicową) po prostu socjaliści. Ba. SLD za Olejniczaka we
Francji byłaby prawdopodobnie określana jako partia prawicowa - gdyby rozpatrywać to
tylko po programach wyborczych.


Jeszcze raz wrócę do historii: u nas ten podział wynika z uwarunkowań historycznych - Solidarność i Komuniści. Choćby nie wiem co się działo i jak bardzo lewica (jakkolwiek nazywana) chciała się zmienić przez moje oraz starsze pokolenia lewica kojarzona będzie z władzą systemu słusznie minionego. I bez znaczenia pozostaje tutaj fakt, iż znaczna część poglądów forowanych przez te ugrupowania jest zbieżna z moimi. Prawdziwie demokratyczny, oderwany od historycznych podziałów na dobrych i złych system polityczny tworzyć w tym kraju będą mogli dopiero ludzie urodzeni około 2000 roku.

Dnia 13.04.2010 o 11:55, Olamagato napisał:

Jestem ostrożny. Gdyby partia Hitlera była tak nieudolna jak przywódcy PiS, to Naziści
skończyliby w Niemczech podobnie jak PiS w Polsce. Po prostu byliby żałośni i obśmiewani.


Owszem, starając się patrzeć czysto obiektywnie Hitler był wspaniałym wodzem (mam nadzieję, że nikt mi tego nigdy z kontekstu nie wyciągnie i nie zacytuje za kilkanaście lat w niedogodnej dla mnie sytuacji ;p). Potrafił porwać tłumy, rozumiał rolę propagandy, działał zdecydowanie i przez przez długi czas rozmyślnie (czego o chaotycznej od 2005 roku polityce PiS-u powiedzieć nie można). Jak to mawiał Leo Beenhakker: step by step. I tak to w przedwojennych Niemczech wyglądało.

Dnia 13.04.2010 o 11:55, Olamagato napisał:

Mamy już 20 lat przez które dużo się zmieniło. Polacy z 1980, 1990 r. nie są tymi samymi
Polakami z 2010. Zmieniło się naprawdę wiele.


Gdyby było inaczej, należałoby zacząć zastanawiać się nad sensem istnienia tego państwa. To jasne, że się uczymy, tylko że - tak jak wspomniałem wcześniej - spóźniliśmy się na tę lekcję o dobre 50 lat.

Dnia 13.04.2010 o 11:55, Olamagato napisał:

Moim zdaniem już nie. Cokolwiek nie zrobi jest już marginesem. Dotychczas mógł przeciągać
w czasie realną utratę jakiejkolwiek władzy, ale teraz już nie ma jak.


O ile jeszcze wczoraj wieszczyłem możliwość odejścia Jarka z życia politycznego, tak po dzisiejszych wydarzeniach związanych z decyzją o miejscu pochówku prezydenckiej pary jestem już niemal pewien, że to nie nastąpi.

Dnia 13.04.2010 o 11:55, Olamagato napisał:

Właśnie to jest moim zdaniem błąd. Ponieważ wprowadza w błąd wyborców co do ważności
tak zredukowanego urzędu. I przez to zawsze będzie pokusa aby tłumaczyć, że prezydent
powinien mieć większe uprawnienia ponieważ jest wybierany bezpośrednio przez wyborców.
Dlatego absolutnie nie powinno się go wybierać w wyborach powszechnych.


Pozostanę przy swojej tezie. Polacy generalnie nie interesują się jakoś szczególnie polityką (zresztą jest to światowy trend). W wyborach parlamentarnych często popieramy nie ludzi, ale partię, skreślając po prostu przypadkowych ludzi na wybranej liście. Wybory prezydenckie są inne - kampanie, debaty: tutaj głosujemy nie na konkretne jednostki. Zabranie tej możliwości Polakom, dla których te wybory są najważniejsze uważam za błąd.

Wszystko to jednak winno być poprzedzone kampanią społeczną: należałoby uzmysłowić ludzi, że wybierają przede wszystkim swojego reprezentanta na arenę międzynarodową, nie zaś człowieka realnie sprawującego władzę.

Dnia 13.04.2010 o 11:55, Olamagato napisał:

Również trzebaby mu odebrać prawo do ułaskawień, albo dodać mu nadzór nad sądami powszechnymi.
Chodzi o to, że ułaskawienie, to w istocie spowodowanie wyjątku w systemie sądowniczym
- zanegowanie decyzji sądu powszechnego. Dlatego urząd prezydenta powinien uczestniczyć
w kosztach ewentualnych skutków uwolnienia wcześniej skazanego. W ten sposób prezydent
byłby mniej skory do dawania niezbyt dobrze uzasadnionych ułaskawień. Krótko mówiąc chodzi
o ponoszenie skutków swoich decyzji. Dzisiaj prezydent ułaskawiając przestępcę robi to
niejako na koszt rządu, który musi ponieść koszty błędnego ułaskawienia na ponowne złapanie
tego przestępcy (np. jeżeli ten będzie popełniać kolejne przestępstwa).


No tak, a kilka sytuacji co najmniej dwuznacznych mieliśmy choćby za kadencji Kwaśniewskiego. Prawo do ułaskawień powinno jednak pozostać w prezydenckim arsenale. To w końcu przedstawiciel władzy wykonawczej. Ludzie nie mają wpływu na sądownictwo, zatem pozostaje im nadzieja tego, że "swój chłop", przez nich wybrany, będzie stał na straży ich praw, jeżeli kolejne instancje sprzeniewierzą się przeciwko nim.

Dnia 13.04.2010 o 11:55, Olamagato napisał:

Każda z reform przyniosła jakieś istotne korzyści. A ryzyko nie wiązało się z nimi, ale
z tym, że zawsze wprowadzała je jakaś koalicja, a de facto tylko jej połowa. Druga część
koalicji zawsze grała przeciwko reformującym. I to właśnie koalicje doprowadziły do wrażenia,
że reformujący płacą najwyższą cenę polityczną za reformy. Tak jednak nie jest w rzeczywistości.
Najwyższą cenę ponieśli blokerzy reform. AWS blokując reformy UW oraz SLD - które dwoma
kadencjami w dużym stopniu zniszczyli reformy - raz rządów Mazowieckiego i Suchockiej,
a drugi raz po rządach Buzka.


Inna sprawa, że hurtowe reformy AWS-u, choć w części potrzebne i nawet udane (administracyjna), praktycznie rozbiły służbę zdrowia i system emerytalny. Były też decyzje zbędne (reforma edukacji). Raz jeszcze przywoływany wczoraj Kryszak: "zrób jedną i się zastanów, zrób drugą i się zastanów".

Dnia 13.04.2010 o 11:55, Olamagato napisał:

Reformy nie muszą przybierać wielkich akcji. Tak naprawdę Polska jest już małymi kroczkami
reformowana od 2008 r. Teren został już zbadany, choć potrzebnych reform jest jeszcze
mnóstwo. W tym kilka ogromnych.


Służba zdrowia, system emerytalny (odnoszę wrażenie, że nikt nie wziął poprawki na starzenie się społeczeństwa i niż demograficzny), sądownictwo (mamy jedne z najbardziej zapchanych sądów w Europie! Dodając do tego pozostawiające wiele możliwości interpretacji przepisy oraz plagę apelacji - ciężko się dziwić, że wydajność jest taka, a nie inna) - jest co naprawiać.

Dnia 13.04.2010 o 11:55, Olamagato napisał:

Możesz mieć rację. Ale będą działania - tylko raczej niezbyt wyeksponowane. Aby to jednak
było możliwe będzie można wprowadzić wreszcie ustawę o telewizji, która ten brak ekspozycji
wreszcie może umożliwi.


Przy okazji może ktoś zrobi w końcu porządek z KKRiT. Może nawet powoła zupełnie nowy, przystosowany do obecnego poziomu technologicznego i komercjalizacji środków społecznego przekazu organ.

Dnia 13.04.2010 o 11:55, Olamagato napisał:

Moim zdaniem był to najgorszy prezydent w historii współczesnej Polski. Porównywanie
go z Kwaśniewskim, to raczej obraza dla Kwaśniewskiego. Różnica klasy, zachowania, obycia
po prostu rzucała się w oczy.


Pełna zgoda. Kwachu, długo, długo, długo nic...

Dnia 13.04.2010 o 11:55, Olamagato napisał:

Gdyby tak było, to należałbyś do twardego elektoratu jakiejś partii. A to zwykle mniejszość
ludzi.


A Ty masz swojego pewniaka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ludzie no, bez żartów. Już Wałęsa DUŻO bardziej zasługuje na pochowanie na Wawelu, chociaż i w jego przypadku miałbym wątpliwości... Ale Kaczyński? Teraz zrobił się męczennikiem, bohaterem narodu. Za co? Za to że zginął w katastrofie samolotu. Niewiele dziś trzeba aby stać się bohaterem....

Jak to ktoś u mnie w szkole powiedział (słusznie zresztą) - boję się aby Kaczyński za 100 lat nie był opisywany za postać historyczną większą i ważniejszą od Lecha Wałęsy, ś.p. księdza Popiełuszki czy też ś.p. Jana Pawła II...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Lech Kaczyński nie ma prawa być pochowany na Wawelu dokładnie z tych samych powodów, dla których nie mógł być pochowany tam Stanisław August Poniatowski. Ostatni król Polski podpisał traktaty rozbiorowe, Lech Kaczyński również (Traktat Lizboński).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.04.2010 o 20:23, Ulvraith napisał:

Również bardziej widział bym tam p. Kaczorowskiego, ale także i Lecha Wałęsę (kiedyś.)
Choć co do Kaczorowskiego także bym miał nieco wątpliwości.


Wawel to najważniejsze miejsce w historii Polski! Ani Kaczyński, ani nawet Kaczorowski za sto czy dwieście lat nie będzie wymieniany w jednym rzędzie z Jagiellonami, Piłsudskim i Janem Pawłem II czy nawet Lechem Wałęsą. Ta katastrofa tego stanu rzeczy nie zmieniła.

Jako szczeniak wraz z rodzicami uczestniczyłem w odchodach związanych ze śmiercią prezydenta Raczyńskiego. Mimo że z tamtych wydarzeń pamiętam zaledwie migawki, to przede wszystkim utkwiły mi w głowie tysiące ludzi oddających wspólnie z nami hołd prezydentowi. To że nie został on pochowany na Wawelu ani w Archikatedrze warszawskiej nie oznacza, że nie był on wielkim człowiekiem, politykiem i Polakiem. Różnica polegała jednak na tym, że Raczyński odszedł w bardzo sędziwym wieku, nie zaś w wyniku jakiegokolwiek poruszającego tłumy i wzbudzającego patriotyczne uniesienia wydarzenia. Tym samym nikt nie robił z tego pogrzebu politycznej szopki. A niestety tego świadkami jesteśmy obecnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.04.2010 o 20:37, Mogrim napisał:

> Na Wawel to sobie trzeba zasłużyć. Jedyną osobą która według mnie mogłaby zostać
tam
> pochowana, to Kaczorowski, nikt inny.

Michał Korybut Wiśniowiecki czym sobie zasłużył?

To swoją drogą.
I nadal nie widzę argumentów za tym by parę pochować na Wawelu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 13.04.2010 o 21:08, Spayki napisał:

Wawel to najważniejsze miejsce w historii Polski! Ani Kaczyński, ani nawet Kaczorowski
za sto czy dwieście lat nie będzie wymieniany w jednym rzędzie z Jagiellonami, Piłsudskim
i Janem Pawłem II czy nawet Lechem Wałęsą. Ta katastrofa tego stanu rzeczy nie zmieniła.

Wawel stracił już dawno renomę, właśnie wtedy, gdy spoczął tam Piłsudski...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się