gregorik

Dziewczyny czyli relacje damsko - męskie

27071 postów w tym temacie

Dnia 04.02.2007 o 18:56, Treant napisał:

Nie pozwól innym tego zmienić - zrób to sam! Dopiero wtedy będziesz mógł powiedzieć, że ma
Ciebie - na szczęście :)


Nie jest to takie łatwe - z natury raczej jestem introwertykiem (co nawet nie tak dawno potwierdziły badania u psychologa, ale także to, że mam wysokie IQ), tak więc trudno mi podejść do dziewczyny i spróbować zmienić ten stan rzeczy. Introwertycy są raczej nieśmiali i nie bardzo umieją mówić o uczuciach.

Zawsze mam problemy z nowymi znajomościami - nigdy pierwszy nie zagadam, ale jak już kogoś poznam, to ględzę, jak opętany, na. nikt w mojej klasie nie wierzy w to, że jestem nieśmiały - jestem czymś na rodzaj klasowego komika (to szczególnie pomaga na fizyce).

Teraz już znasz trochę bardziej mój problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.02.2007 o 13:22, minimysz napisał:

Nieprawda. Trwałość przyjaźni nie zależy od płci (oczywiście jeśli to przyjaźń, a nie "miłosne
podchody") tylko od mnóstwa innych czynników typu odleglość, rozkład dnia...

Te "mnóstwo czynników" właśnie najczęsciej powodują, że "przyjaźń" męsko-damska, to efemeryda. Trwa tyle ile przypadkowe zderzenie dwóch cząsteczek gazu (gdyby powiększyć skalę:). To tak jakby tego nie było.

Dnia 04.02.2007 o 13:22, minimysz napisał:

Raczej moją wypowiedź zrozumiałeś po swojemu i w tym duchu odpowiedziałeś...

Jak widzisz inne mózgi. :)

Dnia 04.02.2007 o 13:22, minimysz napisał:

> Problem w tym, że przyjaźń jest dość łatwo zdefiniować i dość precyzyjnie określić.
W takim razie poproszę o tę definicję, bo jeszcze się z taką nie zetknęłam.

Prosze bardzo, jedna z wielu: Wspólne spędzanie wolnego czasu nie mające nic wspólnego z płcią.

Dnia 04.02.2007 o 13:22, minimysz napisał:

Przepraszam, my rozmawiamy o stanie biochemicznym organizmu, czy o uczuciu?

Przykro mi, ale to uczucie jest od dwudziestu lat badane i ostatnie wyniki w tym zakresie są bardzo zaawansowane. Miłość to kilka złożonych procesów biochemicznych. Tyle udało się już odkryć.

Dnia 04.02.2007 o 13:22, minimysz napisał:

To że niektórzy nie odróżniają zmian biochemicznych od uczucia

To tylko biochemia. A co nasz mózg sobie ubzdura, to już problem tego mózgu. Możliwość chemicznego wpływania na uczucia (jakby to paskudnie nie brzmiało) , to tylko kwestia czasu.

Dnia 04.02.2007 o 13:22, minimysz napisał:

Hmm... Nie odróżniasz miłości od zakochania?

Użyłem pojęcia literackiego. Nie musisz sie czepiać. Przecież doskonale wiesz, że pojęcie "burzliwa milość" oznacza "zakochanie".

Dnia 04.02.2007 o 13:22, minimysz napisał:

> Poniekąd masz rację, ale postrzegasz to również wyłącznie z punktu widzenia kobiety.
To zdanie jest wrednie szowinistyczne, maskulinistyczne czy jak tam się to poprawnie nazywa.

Nie, to jest zdanie wypowiedziane przez faceta, który postrzega wszystko po swojemu i zdaje sobie sprawę, że kobiety postrzegają po swojemu. Jednak w odróżnieniu od Ciebie nie robię z tego problemu. :) Bycie realistą nie ma nic wspólnego z męskim szowinizmem. :) Męski szowinizm, to najprościej conajmniej deklarowanie, że kobiety mają mniejsze prawa niż mężczyżni. A ja nic podobnego nawet nie chrząknąłem. :)

Dnia 04.02.2007 o 13:22, minimysz napisał:

średnia statystyczna odpowiedzi będzie się różnić w obu grupach.
A co ma z tym wspólnego płeć? Zrozumienie, czym jest miłość zależy od dojrzałości, a nie od
tego, co kto ma w spodniach.

Nie chodzi mi o nastolatków bo to chyba oczywiste. Studenci to dośc dobra grupa i wśród nich najczęściej przeprowadza się różne badania - od statystycznych po psychologiczne. I nadal są różnice. W grupach ludzi dorosłych też prowadzi się niektóre badania. I nadal są różnice.

Dnia 04.02.2007 o 13:22, minimysz napisał:

Badania wykażą tylko tyle, że wśród chłopaków jest większy odsetek ludzi niedojrzałych emocjonalnie

Masz pełną rację pod warunkiem, że dodasz słowo "nastolatków". No powiedzmy, że możesz jeszcze mieć rację do 22-23 lat.

Dnia 04.02.2007 o 13:22, minimysz napisał:

(na co niestety mają pozwolenie społeczne).

Hehehe. Denerwuje Cię, że nastoletni chłopcy są niedojrzali emocjonalnie? To tak jakby się wściekać, że pada śnieg i społeczeństwo na to pozwala. :)
A może chodziło Ci o to, że od 18 lat mają prawa dorosłych? No to uwaga, mniemana szowinistyczna świnia (czyli skromnie ja) uważa, że część praw dla mężczyzn powinna przysługiwać od 21 lub nawet 23 roku życia. Ba, nawet śmieszą mnie takie głupie argumenty, że jak ktoś może zakładać rodzinę, to może również oglądać na ekranie mordowanie ludzi lub czystą agresję. Niektórych filmów zabroniłbym oglądania nawet młodym żonkosiom. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.02.2007 o 21:06, Olamagato napisał:

Te "mnóstwo czynników" właśnie najczęsciej powodują, że "przyjaźń" męsko-damska, to efemeryda.
Trwa tyle ile przypadkowe zderzenie dwóch cząsteczek gazu (gdyby powiększyć skalę:). To tak
jakby tego nie było.

Znam takie przyjaźnie "miedzypłciowe", które przetrwały kilkanaście lat i takie "jednopłciowe", które kończyły się niemalże błyskawicznie... A to "mnóstwo czynników" dotyka każdą przyjaźń, nie tylko damsko-męską. Już nawet nie wspomnę o tym, że wcześniej pisałeś, że przyjaźnie "międzypłciowe" rozpadają się najczęściej przez zauroczenie/zakochanie/seks....

Dnia 04.02.2007 o 21:06, Olamagato napisał:

Jak widzisz inne mózgi. :)

Widzę inne pojmowanie świata, które z płcią ma niewiele wspólnego.

Dnia 04.02.2007 o 21:06, Olamagato napisał:

Prosze bardzo, jedna z wielu: Wspólne spędzanie wolnego czasu nie mające nic wspólnego z płcią.

Marna ta Twoja definicja. Rodzina też ze sobą czas spędza, co nie znaczy, że wszyscy w ramach tej rodziny się przyjaźnią.

Dnia 04.02.2007 o 21:06, Olamagato napisał:

Przykro mi, ale to uczucie jest od dwudziestu lat badane i ostatnie wyniki w tym zakresie są
bardzo zaawansowane. Miłość to kilka złożonych procesów biochemicznych. Tyle udało się już
odkryć.

Jeśli chcesz wierzyć w te bzdury wciskane ludziom przez "naukowców" (pewnie amerykańskich), to Twoja sprawa, ale nie każ innym w to wierzyć. Nawiasem mówiąc: Twoja żona wie, że uczucie do niej sprowadzasz do kilku hormonów czy innej chemii?

Dnia 04.02.2007 o 21:06, Olamagato napisał:

To tylko biochemia. A co nasz mózg sobie ubzdura, to już problem tego mózgu. Możliwość chemicznego
wpływania na uczucia (jakby to paskudnie nie brzmiało) , to tylko kwestia czasu.

To nie tylko biochemia. Jakby nie patrzeć ludzie nadal nie znają możliwości swojego mózgu, tak więc chemiczne wpływanie na uczucia raczej nie wchodzi w grę.

Dnia 04.02.2007 o 21:06, Olamagato napisał:

Użyłem pojęcia literackiego. Nie musisz sie czepiać. Przecież doskonale wiesz, że pojęcie "burzliwa
milość" oznacza "zakochanie".

Muszę się czepiać, bo ja to ja. I doskonale wiem, że niektórzy pisząc o burzliwej miłości mają na myśli miłość, z którą w życiu się nawet nie zetknęli, a nie zwykłe zakochanie. W końcu wielu wierzy, że miłość to dogadanie się w kilku sprawach i dobry seks...

Dnia 04.02.2007 o 21:06, Olamagato napisał:

Nie, to jest zdanie wypowiedziane przez faceta, który postrzega wszystko po swojemu i zdaje
sobie sprawę, że kobiety postrzegają po swojemu. /ciach/

Nie, to jest zdanie szowinistyczne. Miłość to jedna ze spraw niezależnych od płci, to raz. Dwa: pisanie "poniekąd masz rację, ale jesteś kobietą, więc... (tu możesz dodać jakąś typową szowinistyczną śpiewkę)" jest conajmniej obraźliwe, a nawet chamskie (tak samo jak teksty "nieźle to robisz jak na dziewczynę")

Dnia 04.02.2007 o 21:06, Olamagato napisał:

Nie chodzi mi o nastolatków bo to chyba oczywiste. /ciach/

A co wiek ma wspólnego z dojrzałością? Emocjonalną zwłaszcza. Absolutnie nic.

Dnia 04.02.2007 o 21:06, Olamagato napisał:

Masz pełną rację pod warunkiem, że dodasz słowo "nastolatków". No powiedzmy, że możesz jeszcze
mieć rację do 22-23 lat.

Bo wszyscy faceci powyżej 23 roku życia są dojrzali? Może czas przestać idealizować własną płeć i przejrzeć na oczy?

Dnia 04.02.2007 o 21:06, Olamagato napisał:

Hehehe. Denerwuje Cię, że nastoletni chłopcy są niedojrzali emocjonalnie? /ciach/

Nie. Denerwuje mnie, że 40-latek zachowuje się jakby miał lat 13 i jest to akceptowane społecznie. Denerwuje mnie, że męskość traktuje się jako wartość samą w sobie. Denerwuje mnie, że facetom społeczeństwo przyznaje prawo do bycia głupim gówniarzem i ostatnią świnią przez całe życie i co gorsza obwinianie z tego powodu jego kobiety (bo pewnie jakby była lepszą żoną, to on by się zmienił)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.02.2007 o 01:44, minimysz napisał:

Widzę inne pojmowanie świata, które z płcią ma niewiele wspólnego.

Tym gorzej... No to skoro mamy inne pojmowanie świata, to proponuję na tym zakończyć dyskusję. Nia mam w tym momencie ochoty wnikać, które pojmowanie świata jest właściwsze. :)

Dnia 05.02.2007 o 01:44, minimysz napisał:

Marna ta Twoja definicja. Rodzina też ze sobą czas spędza

Widzę, że nie wszystkie słówka się doczytało. Np. "wolnego".

Dnia 05.02.2007 o 01:44, minimysz napisał:

Jeśli chcesz wierzyć w te bzdury wciskane ludziom przez "naukowców", to Twoja sprawa, ale nie każ innym w to wierzyć.

Nie każę. To moja wypowiedź i moja opinia. "Miłość, to wzniosły stan uczuciowy mający boskie pochodzenie, który nigdy nie zostanie zbadany". Tak lepiej?
Może lepiej, ale dla mnie to jest bzdura. :P

Dnia 05.02.2007 o 01:44, minimysz napisał:

Nawiasem mówiąc: Twoja żona wie, że uczucie do niej sprowadzasz do kilku hormonów czy innej chemii?

Tak żona wie, że uważam również, iż człowiek, to tylko bakteria, która w wyniku ewolucji i milionów śmierci nieudanych wersji zamieniła się w biologicznie dobrze działającą i skomplikowaną kupę mięcha.

Dnia 05.02.2007 o 01:44, minimysz napisał:

To nie tylko biochemia. Jakby nie patrzeć ludzie nadal nie znają możliwości swojego mózgu

Po pierwsze część znają. Nie znają wszystkich, to prawda. Nie znają też jego dokładnego działania. Ale myślisz, że tak będzie zawsze?
Kiedyś też twierdzono, że nigdy się nie pozna tego jakim cudem wyrasta niemowlę z jednej komórki macierzystej. A jednak już to wiadomo. I z każdym rokiem wiedza ta się poszerza.

Dnia 05.02.2007 o 01:44, minimysz napisał:

Muszę się czepiać, bo ja to ja.

Ja też jestem wredny. :) I umiem drążyć temat przez 20 stron. Zapytaj zresztą Yarra.

Dnia 05.02.2007 o 01:44, minimysz napisał:

> Nie, to jest zdanie wypowiedziane przez faceta, który postrzega wszystko po swojemu i
zdaje
> sobie sprawę, że kobiety postrzegają po swojemu. /ciach/
Nie, to jest zdanie szowinistyczne.

Teraz to już się pogubiłem. Szowinistyczne jest to ostatnie, tamto wcześniejsze czy oba?
W każdym razie, co do ostatniego, odmienność postrzegania jest faktem, a przecież odmienność, nie znaczy, że jedno z tych dwóch jest gorsze. Niczego takiego nie napisałem. No chyba, że uznajesz, że "odmienność" z samej nazwy jest pejoratywne. W takim razie nic na taki przypadek nie poradzę bo skoro kobieta jest odmienna od mężczyzny i męzczyzna odmienny jest od kobiety, to obie strony zostały poszkodowane, czyli żadna z nich. Czyli moje zdanie jest równie obraźliwe dla mężczyzn jak i dla kobiet. Tak więc odwołaj waćpani ten "szowinizm". Natomiast wredny to ja jestem.

Dnia 05.02.2007 o 01:44, minimysz napisał:

Miłość to jedna ze spraw niezależnych od płci, to raz.

No właśnie tego nie wiemy. Dwa niezalezne sposoby rozpoznania problemu dają wynik negatywny dla Twojego twierdzenia.
Wynik pozytywny daje jedynie Twoje arbitralne stwierdzenie. Aczkolwiek jest światełko w tunelu. Możesz mieć rację pod warunkiem, że uznamy, iż jedynie kobiety odczuwają miłość, a mężczyzn jedynie obchodzi seks, żarcie i święty spokój z babami. Ci cwansi mogliby nawet udawać tzw. "miłość" wg definicji kobiety, żeby babsko było zadowolone i baran cały. :D

Dnia 05.02.2007 o 01:44, minimysz napisał:

Dwa: pisanie "poniekąd masz rację, ale jesteś kobietą, więc... (tu możesz dodać jakąś typową
szowinistyczną śpiewkę)" jest conajmniej obraźliwe, a nawet chamskie

Nie. Chciałem Ci tylko uzmysłowić pewien relatywizm i brak absolutów w absolutnie każdej dziedzinie (ech, ładnie zabrzmiało nawet :).

Dnia 05.02.2007 o 01:44, minimysz napisał:

Bo wszyscy faceci powyżej 23 roku życia są dojrzali?

Popełniasz błędy wnioskowania.
Statystycznie odsetek niedojrzałych dąży do zera. Kobiety powyżej 23 lat również bywają niedojrzałe. Na przykład niektóre zabójczyni swoich lub cudzych dzieci. Ale tu również odsetek niedojrzałych dąży do zera.
A wracając do kwestii - dojrzałość emocjonalna jednak ma coś wspólnego z wiekiem przeciwnie do tego co twierdzisz. Ponieważ dojrzałość ta wymaga doświadczenia życiowego, a doświadczenia człowiek nie może zdobyć nie osiągając wieku, który mu to umożliwi. Twoje twierdzenie zostało obalone.
Inaczej niemowlę mogłoby stać się dojrzałymi dorosłym gdyby mogło zdobyć np. w ciągu jednego dnia doświadczenie życiowe dorosłego, co umożliwiłoby mu (to nie jest następstwo, lecz warunek) osiągnięcie dojrzałości emocjonalnej.

>Może czas przestać idealizować własną płeć i przejrzeć na oczy?
Wnioski, wnioski. Wciąż błędne. Podaj źródło.

Dnia 05.02.2007 o 01:44, minimysz napisał:

Nie. Denerwuje mnie, że 40-latek zachowuje się jakby miał lat 13 i jest to akceptowane społecznie.

Przykład może jakiś? I co określasz zachowaniem 13-latka?

Dnia 05.02.2007 o 01:44, minimysz napisał:

Denerwuje mnie, że męskość traktuje się jako wartość samą w sobie.

Gdzie? Tu na forum?
A tak na marginesie kobiecość traktuje się inaczej? Pytam bo nie wiem. :)

Dnia 05.02.2007 o 01:44, minimysz napisał:

Denerwuje mnie, że facetom społeczeństwo przyznaje prawo do bycia głupim gówniarzem i
ostatnią świnią przez całe życie i co gorsza obwinianie z tego powodu jego kobiety

No cóż społeczeństwo składające się z (uwaga) 52% kobiet akceptuje stan opisany przez Ciebie. Smutne prawda? No cóż. jak dla mnie, to tylko źle świadczy o umiejetnościach kobiet. Zostawmy Polskę, bo niech będzie, że panuje tu jakiś tradycyjny patriarchat. Ale są kraje o podobnej strukturze ludności uznawane przez wojujące feministki, za lepsze od Polski, w których dzieje się to samo...
To ja mam propozycję, żeby "głupich gówniarzy i ostatnich świń" po prostu nie akceptować. Proponuję nawet przepchnięcie ustawy (uda się - większość wyborcza), żeby takich obciążyć karami cielesnymi (uch, nie przejdzie), albo pozbawić praw publicznych (mhm, jeszcze gorzej), albo wysłać do (jakiś ohydny kraj, no mam) USA. :D Tam zostaną pozwani przez jakiegoś prawnika żądnego kasy (hmm, prawniczkę raczej) i nie wyplączą się z długów do śmierci. A wiadomo, że być bez kasy tam, gdzie "tylko kasa się liczy", to śmierć gatunkowa.

Dnia 05.02.2007 o 01:44, minimysz napisał:

(bo pewnie jakby była lepszą żoną, to on by się zmienił)

Na szczęście istnieją rozwody (dzięki Ci Napoleonie).
Dużo bardziej cywilizowane niż arabskie ukamieniowanie. O, to właśnie przykład szowinizmu w czystej postaci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.02.2007 o 19:09, Goyaka napisał:

Nie jest to takie łatwe - z natury raczej jestem introwertykiem [..]

Znam to z autopsji.

Dnia 04.02.2007 o 19:09, Goyaka napisał:

Zawsze mam problemy z nowymi znajomościami - nigdy pierwszy nie zagadam, ale jak już kogoś
poznam, to ględzę, jak opętany [..]

A to też nie jest mi zbyt odległe.

Dnia 04.02.2007 o 19:09, Goyaka napisał:

Teraz już znasz trochę bardziej mój problem.

Powiem tak - znam problem, który wokół siebie stwarzasz. Patrzysz na siebie krytycznie i wmawiasz sobie, że inni podzielają tę subiektywną ocenę. Jesteś bystry, ale raczej skromny. Stwarzasz sobie w głowie sztuczne przeszkody poprzez wmawianie, że nie zasługujesz na sympatię bliskiej Ci osoby. Zastanów się jaka musiałaby być dziewczyna, żebyś na nią we własnej opinii zasługiwał. Większość ludzi ma sobie nieco do zarzucenia, ale są tacy, którzy się tym nie przejmują. I im jest łatwiej. Postaw się myślami po drugiej stronie barykady - zastanów się jakie Twoje zalety mogą sprawiać, że dziewczyny mogłyby sądzić, że na Ciebie nie zasługują. Postaraj się od czasu do czasu spojrzeć na siebie oczami innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dawno mnie tu nie było :p

Ja wam jedno powiem - możecie być intro albo extra wertykami, możecie być weseli albo ponurzy, możecie nadskakiwać albo po prostu czekać - jeśli nie ma szans to nie ma szans. Słowo sceptyka, który przeżył to z kilku autopsji :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 03.02.2007 o 18:42, Goyaka napisał:

Czy ktoś moze mi coś poradzić??

Zeby nie było ze tylko Treant Cie rozumie - witaj w klubie normalnych facetow :)

rozbawiło mnie
" Nie potrafię sobie wyobrażić, ze ja mógłbym się jej podobać"
wiesz codziennie jak patrze w lustro tez sie zastanawiam co moja piekna we mnie widzi (ja z kolei mam problem bo jestem za chudy - 178cm, 60kg) :) imho wiekszym problemem by bylo gdybys stawal przed lustrem z mysla "jestem piekny" :)

Rada jest prosta - zaproś ją gdzieś, daj do zrozumienia że coś czujesz, bawcie sie dobrze. Z doświadczenia wiem ze czasami trudno zauwazyc co dziewczyna czuje do momentu jak facet zacznie dzialac. z tego co napisales - 80% ze "cos" z tego bedzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Chłopaku, a skąd wiesz, że się jej nie podobasz taki jaki jesteś? I po co chcesz zmieniać swój wygląd
. Bądź po prostu sobą. A to Twoje onieśmielenie w jej towarzystwie - wskazuje na zakochanie. Tak to już jest (chociaż się do tego nie przyznajesz przed samym sobą), że gdy poczuje się "takie coś" zaczyna się być "nieśmiałym". I dlaczego uważasz," że jak mógłbym się jej podobać, ale pomarzyć wolno" ? Dlaczego tak nisko siebie cenisz? Więcej pewności siebie, uwierz w to, że jesteś wart każdej dziewczyny. Jeżeli uwierzysz w siebie, w swoje możliwości - to...Walentynki już za kilka dni , a wtedy będzie najlepsza okazja do choćby małego "cmoka" w policzek ;P Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.02.2007 o 10:56, Nulinka napisał:

Chłopaku, a skąd wiesz, że się jej nie podobasz taki jaki jesteś? I po co chcesz zmieniać swój
wygląd
. Bądź po prostu sobą. A to Twoje onieśmielenie w jej towarzystwie - wskazuje na zakochanie.
Tak to już jest (chociaż się do tego nie przyznajesz przed samym sobą), że gdy poczuje się
"takie coś" zaczyna się być "nieśmiałym". I dlaczego uważasz," że jak mógłbym się jej podobać,
ale pomarzyć wolno
" ? Dlaczego tak nisko siebie cenisz? Więcej pewności siebie, uwierz
w to, że jesteś wart każdej dziewczyny. Jeżeli uwierzysz w siebie, w swoje możliwości - to...Walentynki
już za kilka dni , a wtedy będzie najlepsza okazja do choćby małego "cmoka" w policzek ;P Powodzenia


Niestety u mnie ferie zaczynają się za tydzień, a więc Walentynki będą właśnie poczas przerwy zimowej. Ona wyjeżdza w Bieszczady, więc tak łatwo nie bedzie. Dzięki temu coś mi się przypomniało - rok temu dostałem pewną walentynkę: zaczęłem się zastanawiać od kogo i zerknęłem na wielką kartkę z życzeniami z 18 (każdy w klasie taką dostawał z podpisami wszystkich kolegów) - zobaczyłem, że pismo z kartki jest identyczne z tym z pocztówki. Więc już wiem, kto je wysłał... właśnie ona. Niestety nie wiem, czy przez ten rok się nic nie zmieniło, wszak jak już pisałem wcześniej - traktowałem ją jak zwykłą kumpelę, ale zobaczymy...

Dzięki wszystkim za wsparcie, może rzeczywiście macie rację i coś powinienem ze sobą zrobić, ale uwierzcie mi - jest to bardzo trudne, nie bardzo potrafię i wiem jak.

PS. Szczególne podziękowania dla gmx - za wiarę we mnie i te 80%. Jeszcze raz dzięki - to na prawdę mi pomogło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.02.2007 o 12:32, Goyaka napisał:

rok temu dostałem pewną walentynkę: zaczęłem się zastanawiać od kogo [...] właśnie

ona.
To problem z głowy. Ty się jej podobałeś, ona Tobie. Wyślij jej kartkę (możesz nawet spokojnie napisac, że od Ciebie`). Jeżeli puścisz zwykłą pocztą, to może sobie kartka posiedzieć w skrzynce. Gdy już wróci, niespodzianka będzie lepsza.

Dnia 05.02.2007 o 12:32, Goyaka napisał:

Niestety nie wiem, czy przez ten rok się nic nie zmieniło, wszak jak już pisałem wcześniej
- traktowałem ją jak zwykłą kumpelę

Tym lepiej.
ps. Wyobraź sobie, że wszystkie te pytania, które stawiasz sobie ona również stawia sobie (podobne przynajmniej). Jest to prawdopodobne. Dziewczyny nie tyle zwracają uwage na bieżący wygląd (chociaż tego nie mozna ignorować), ile na potencjał i przyszłe możliwości chłopaka. Nie jest to żadne wyrachowanie. Po prostu kobiety patrzą na pewne rzeczy nieco inaczej od mężczyzn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.02.2007 o 15:30, Olamagato napisał:

To problem z głowy. Ty się jej podobałeś, ona Tobie. Wyślij jej kartkę (możesz nawet spokojnie
napisac, że od Ciebie`). Jeżeli puścisz zwykłą pocztą, to może sobie kartka posiedzieć w skrzynce.
Gdy już wróci, niespodzianka będzie lepsza.


Powiem ci, że to nie jest głupi pomysł, ale chyba nie napiszę od kogo. Nie mam w tych sprawach doświadczenia, więc nie chcę niczego zepsuć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.02.2007 o 03:43, Olamagato napisał:

Tym gorzej... No to skoro mamy inne pojmowanie świata, to proponuję na tym zakończyć dyskusję.

Proszę bardzo - ostatni raz odpisuję (tylko co z tą Twoją skłonnością do drążenia tematu?)

Dnia 05.02.2007 o 03:43, Olamagato napisał:

Widzę, że nie wszystkie słówka się doczytało. Np. "wolnego".

Właśnie się doczytało i się podało odpowiedni przykład. Jakoś nie zauważyłam, żeby ludzie do szkoły czy pracy całymi rodzinami chodzili. I nadal czekam na definicję przyjaźni.

Dnia 05.02.2007 o 03:43, Olamagato napisał:

Nie każę. To moja wypowiedź i moja opinia.

Hmm... A to nie Ty wciskałeś Vaxinarowi jako prawdy objawione te bzdury na temat przyjaźni damsko-męskiej? Ktoś ma ten sam nick i również jest moderatorem?

Dnia 05.02.2007 o 03:43, Olamagato napisał:

"Miłość, to wzniosły stan uczuciowy mający boskie pochodzenie, który nigdy nie zostanie zbadany". Tak lepiej?

Jedną bzdurę chcesz zastąpić drugą? Jak rozumiem, to jest właśnie przykład "żeby babsko było zadowolone i baran cały"... Cóż, gdyby to był mój baran, to już by z niego pieczyste było. Nawiasem mówiąc ten tekst z baranem to kolejny przejaw Twojego szowinizmu.

Dnia 05.02.2007 o 03:43, Olamagato napisał:

Tak żona wie, że uważam również, iż człowiek, /ciach/

Czyżbyś dla niej w obu wypadkach robił wyjątek? Cóż za brak konsekwencji...

Dnia 05.02.2007 o 03:43, Olamagato napisał:

Po pierwsze część znają. Nie znają wszystkich, to prawda. /ciach/

Jak znajdą tę część, która odpowiada za prawdziwą miłość, to daj znać. Szczerze jednak w to wątpię, bo ci Twoi naukowcy nie odróżniają miłości od zakochania, bo reakcje organizmu na miłość badają u studentów, czyli u grupy, której większość uważa, że trzymanie się za ręce, wspólne spędzanie czasu i seks to właśnie miłość.

Dnia 05.02.2007 o 03:43, Olamagato napisał:

I umiem drążyć temat przez 20 stron.

W tym wypadku nie umiesz, czy nie chcesz?

Dnia 05.02.2007 o 03:43, Olamagato napisał:

Szowinistyczne jest to ostatnie, tamto wcześniejsze czy oba?

Tamto wcześniejsze - wydawało mi się, że to oczywiste.

Dnia 05.02.2007 o 03:43, Olamagato napisał:

No właśnie tego nie wiemy. Dwa niezalezne sposoby rozpoznania problemu dają wynik negatywny
dla Twojego twierdzenia.

Wiemy, wiemy, tylko nie wszyscy przyjmujemy do wiadomości, bo to oznacza wysiłek umysłowy, a po co się wysilać, skoro można powiedzieć o sobie, że jest się prostym facetem, któremu tylko żarcie i seks w głowie i uznać tym samym problem za rozwiązany. Bo przecież myślenie o uczuciach boli, a poza tym to tylko wymysł głupich bab, prawda?

Dnia 05.02.2007 o 03:43, Olamagato napisał:

Możesz mieć rację pod warunkiem, że uznamy, iż jedynie kobiety odczuwają miłość, /ciach/

Bzdura goni bzdurę. Ale jak już pisałam, myślenie o uczuciach boli. Poza tym uczucia, to babska rzecz, więc facet, który o nich myśli czy (o zgrozo!) mówi to jakiś mięczak, który dał się babom przekabacić...

Dnia 05.02.2007 o 03:43, Olamagato napisał:

Nie. Chciałem Ci tylko uzmysłowić pewien relatywizm i brak absolutów w absolutnie każdej dziedzinie

To jest obraźliwe, choć Ty tego nie zauważasz. Tak samo, jak piszący "całkiem dobrze jak na kobietę" uważają to za komplement podczas gdy jest to czyste chamstwo - w obu wypadkach jest to zakładanie, że kobieta jest gorsza, a może nawet ułomna, więc należy dla niej taryfę ulgową stosować, chwalić nie chwaląc i przyznawać rację nie przyznając jej wcale.

Dnia 05.02.2007 o 03:43, Olamagato napisał:

Popełniasz błędy wnioskowania.

Jakoś nie zauważyłam. Gdy napisałam o tym, że wśród chłopaków jest większy odsetek ludzi niedojrzałych emocjonalnie, odpisałeś "Masz pełną rację pod warunkiem, że dodasz słowo "nastolatków". No powiedzmy, że możesz jeszcze mieć rację do 22-23 lat." - logicznym jest, że według Ciebie mężczyźni powyżej tego wieku są dojrzali emocjonalnie.

Dnia 05.02.2007 o 03:43, Olamagato napisał:

Statystycznie odsetek niedojrzałych dąży do zera. /ciach/

Statystyka... Proszę w takim razie o wyniki badań dojrzałości emocjonalnej u mężczyzn między 25-50 rokiem życia (skoro powołujesz się na statystykę, to pewnie były robione takie badania na dużej i zróżnicowanej wiekowo grupie facetów). Co do niedojrzałych emocjonalnie kobiet: wiem, że są takie - w niektórych rodzinach niedojrzałość emocjonalna przechodzi wręcz z matki na córkę (z ojca na syna także).

Dnia 05.02.2007 o 03:43, Olamagato napisał:

A wracając do kwestii - dojrzałość emocjonalna jednak ma coś wspólnego z wiekiem przeciwnie
do tego co twierdzisz. /ciach/

W takim razie wyrażę się precyzyjniej, bo widzę, że udajesz (?), że nie rozumiesz: osiągnięcie dojrzałości emocjonalnej nie ma nic wspólnego z wiekiem. Są ludzie, którzy nie dojrzewają pod tym względem nigdy.

Dnia 05.02.2007 o 03:43, Olamagato napisał:

Podaj źródło.

Źródło czego? Prądu, wody?

Dnia 05.02.2007 o 03:43, Olamagato napisał:

Przykład może jakiś? I co określasz zachowaniem 13-latka?

Choćby uznawanie siebie za pępek świata czy przechwalanie się podbojami. A przykładów jest mnóstwo, wystarczy się uważnie rozejrzeć. Nie mów, że nie zetknąłeś się nigdy z wiecznym nastolatkiem, który klepie po pośladkach wszystkie znajome, nawet idąc z żoną ogląda się za pannami w miniówach (choćby to ostatnie pokraki były) a z bezdzietnego znajomego pokpiwa w chamski sposób sugerując np. że nie potrafi on "zabrać się do tego" i może potrzebuje korepetycji. Albo ze wspaniałym tatusiem, który przed urodzeniem się dziecka kupuje stos autek, bo będzie się z synem bawił lub też gdy dziecko jest już na świecie obraża się na żonę, bo nie poświęca mu ona tyle czasu, co dawniej.

Dnia 05.02.2007 o 03:43, Olamagato napisał:

Gdzie? Tu na forum?

W naszym "kochanym" społeczeństwie, więc pewnie tu na forum też się tacy zdarzają.

Dnia 05.02.2007 o 03:43, Olamagato napisał:

A tak na marginesie kobiecość traktuje się inaczej? Pytam bo nie wiem. :)

Nikt normalny nie traktuje płci jako wartości. Niestety, jako że głupota jest głośniejsza, na bazie męskiego przekonania o własnej wyższości ze względu na przynależność płciową powstała wersja "my kobiety" (na pewno zetknąłeś się z tym w reklamach). Co głupsi (lub może tylko naiwniejsi) przedstawiciele obu płci dają się na to nabrać.

Dnia 05.02.2007 o 03:43, Olamagato napisał:

No cóż społeczeństwo składające się z (uwaga) 52% kobiet akceptuje stan opisany przez Ciebie. /ciach/

Nie wszyscy to akceptują, ciężko jednak w kilka lat zmienić wielowiekową tradycję.

Dnia 05.02.2007 o 03:43, Olamagato napisał:

To ja mam propozycję, żeby "głupich gówniarzy i ostatnich świń" po prostu nie akceptować./ciach/

Z pierwszym zdaniem mogę się zgodzić. Co do reszty: kpisz Waść, czy o drogę pytasz? A może to znowu gadka mająca uratować barana?

Dnia 05.02.2007 o 03:43, Olamagato napisał:

Na szczęście istnieją rozwody (dzięki Ci Napoleonie). /ciach/

I co to daje? Nic, bo rozwód to nie zwykły żydowski list rozwodowy czy muzułmańska formułka "Nie jesteś moją żoną" - u nas się "ratuje rodzinę" nawet wbrew interesowi tej rodziny. W dodatku nawet jeśli uda się przeprowadzić rozwód, nie zawsze zmienia on cokolwiek na lepsze - czasem wręcz po nim "były" robi kobiecie gorsze piekło niż wcześniej...
A co do ukamienowania: czyżby to, że jesteście bardziej cywilizowani niż jacyś Arabowie czy Hindusi było tak wielką Waszą zasługą, że możecie już spocząć na laurach i nie powinnyśmy od Was niczego więcej wymagać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To chyba odpowiednie miejsce na ten post.

Ostatnio zapisałem sie z kumplem na występ w akademii z okazji rocznicy powstania Armii Krajowej. I jak sie okazało w tym apelu bierze udział kilka fajnych dziewczyn. Jedna z nich bardzo mi się podoba. Nie mam doświadczenia z kobietami. Niby w grupie zawsze jestem duszą towarzystwa, ale gdy pojawiają się jakieś fajne dziewczyny to wysiadam. Jak ją poderwać?? Help!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.02.2007 o 17:14, Pawłek napisał:

To chyba odpowiednie miejsce na ten post.

Ostatnio zapisałem sie z kumplem na występ w akademii z okazji rocznicy powstania Armii Krajowej.
I jak sie okazało w tym apelu bierze udział kilka fajnych dziewczyn. Jedna z nich bardzo mi
się podoba. Nie mam doświadczenia z kobietami. Niby w grupie zawsze jestem duszą towarzystwa,
ale gdy pojawiają się jakieś fajne dziewczyny to wysiadam. Jak ją poderwać?? Help!



proste : najpierw zagadaj , lub postaraj się zdobyć od kogoś znajomego kto ja zna jej numer gg czy kom (optuję za tym pierwszym. Inna , dośc tępa i prymitywną metodą (u mnie nigdy nie skutkowała) to "nasłanie" do niej kolegi , by cię z nią zeswatał. ew. po prostu podejdź i zagadaj , przebij swój lęk .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.02.2007 o 17:14, Pawłek napisał:

To chyba odpowiednie miejsce na ten post.

Ostatnio zapisałem sie z kumplem na występ w akademii z okazji rocznicy powstania Armii Krajowej.
I jak sie okazało w tym apelu bierze udział kilka fajnych dziewczyn. Jedna z nich bardzo mi
się podoba. Nie mam doświadczenia z kobietami. Niby w grupie zawsze jestem duszą towarzystwa,
ale gdy pojawiają się jakieś fajne dziewczyny to wysiadam. Jak ją poderwać?? Help!

1. Niech zwróci na ciebie uwagę.
2. Albo tak albo nie czyli decydujesz się czy ci na niej zależy czy się o nią starasz.
3. Nie narzucaj się.
4. Nic na siłę miłość przychodzi nagle "w bólach" .:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.02.2007 o 17:17, deput666 napisał:

proste : najpierw zagadaj , lub postaraj się zdobyć od kogoś znajomego kto ja zna jej numer
gg czy kom (optuję za tym pierwszym. Inna , dośc tępa i prymitywną metodą (u mnie nigdy nie
skutkowała) to "nasłanie" do niej kolegi , by cię z nią zeswatał. ew. po prostu podejdź i zagadaj
, przebij swój lęk .


SMS i GG odpadają. Nie znosze tego. Zapomniałem powiedzieć jeszcze o jednym, ona cały czas z kumpelami siedzi i nie mam jak z nią pogadać, gdy by była sama, to problemu by nie było.
Ona i te koleżanki to są ogólnie miłe i towarzyskie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.02.2007 o 17:22, Pawłek napisał:

> proste : najpierw zagadaj , lub postaraj się zdobyć od kogoś znajomego kto ja zna jej
numer
> gg czy kom (optuję za tym pierwszym. Inna , dośc tępa i prymitywną metodą (u mnie nigdy
nie
> skutkowała) to "nasłanie" do niej kolegi , by cię z nią zeswatał. ew. po prostu podejdź
i zagadaj
> , przebij swój lęk .

SMS i GG odpadają. Nie znosze tego. Zapomniałem powiedzieć jeszcze o jednym, ona cały czas
z kumpelami siedzi i nie mam jak z nią pogadać, gdy by była sama, to problemu by nie było.

Ona i te koleżanki to są ogólnie miłe i towarzyskie.

To weź wyrusz na nią ze swoją ekipą! twoje towrzystwo + plus jej ale ona jest twoim celem. Simple:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.02.2007 o 16:46, minimysz napisał:

Proszę bardzo - ostatni raz odpisuję (tylko co z tą Twoją skłonnością do drążenia tematu?)

Skoro propozycja została odrzucona, :) to odpiszę.

Dnia 05.02.2007 o 16:46, minimysz napisał:

> Widzę, że nie wszystkie słówka się doczytało. Np. "wolnego".
Właśnie się doczytało i się podało odpowiedni przykład.

Nieodpowiedni. Mieszkanie rodziny we wspólnym domu ma niewiele wspólnego z wolnym czasem jej członków. Dlatego definicja, którą podałem była dość dobra. Ba jeżeli ktos nie ma w ogóle wolnego czasu, to automatycznie nie ma również żadnych przyjaciół. Działa więc również dla warunku brzegowego. Jeżeli ma głównie wolny czas i spędza go z podobnymi do siebie żulami pijąc siarę pod sklepem, to *może* mieć wśród nich przyjaciół. Działa więc również dla drugiego warunku brzegowego.

Dnia 05.02.2007 o 16:46, minimysz napisał:

Hmm... A to nie Ty wciskałeś Vaxinarowi jako prawdy objawione te bzdury na temat przyjaźni damsko-męskiej?

Prawdy objawione? Stwierdziłem tylko, że czegos takiego jak przyjaźć męsko-damska w praktyce nie ma z powodu unikalnosci i krótkiego czasu takiego stanu. I tyle.

Dnia 05.02.2007 o 16:46, minimysz napisał:

i również jest moderatorem?

A co do tego ma moderowanie? Rozmawiam z Vaxinarem czy każdym innym forumowiczem na tych samych warunkach jak inni. I nie jestem ani nieomylny, ani to co piszę nie musi być bezkontrowersyjne.

Dnia 05.02.2007 o 16:46, minimysz napisał:

Nawiasem mówiąc ten tekst z baranem to kolejny przejaw Twojego szowinizmu.

Nie, to przejaw swoistej irytacji kilkoma czynnikami o trzeciej w nocy. Na Ciebie trafił efekt.
Nikt mi nie wmówi, że jestem szowinistą. Nawet taka damska szowinistka jak ty. ;)

Dnia 05.02.2007 o 16:46, minimysz napisał:

Czyżbyś dla niej w obu wypadkach robił wyjątek

Nie. A poza tym co Ci do tego?

Dnia 05.02.2007 o 16:46, minimysz napisał:

Cóż za brak konsekwencji...

W większości mylna opinia. Chociaż zdarza się, że nie jestem całkowicie konsekwentny bo jak inni robię błędy.

Dnia 05.02.2007 o 16:46, minimysz napisał:

wątpię, bo ci Twoi naukowcy nie odróżniają miłości od zakochania, bo reakcje organizmu
na miłość badają u studentów

Zdziwiłaby się ile osób poważnie się tym zajmuje. Żeby było ciekawiej, bo pewnie tego nie wiesz wśród tych osób są ze dwa małżeństwa naukowców, a większość tych osób, to kobiety z tytułami profesorskimi. No, ale ty wiesz swoje. Masz prawo.
Jeżeli myślisz, że współcześni naukowcy, to osoby pokroju Einsteina chodzące w białych kiltkach i oderwane od normalnego życia, to masz bardzo ograniczony pogląd na tę sprawę. Większość najlepszych naukowców obecnie, to trzydziestolatkowie (albo nawet młodsi) obojga płci.

Dnia 05.02.2007 o 16:46, minimysz napisał:

> I umiem drążyć temat przez 20 stron.
W tym wypadku nie umiesz, czy nie chcesz?

Nie chcę. Z mojej strony nie ma nic do drążenia. Swoje napisałem, Vaxinar swoje pisał, ty się nie zgadzasz. OK.

Dnia 05.02.2007 o 16:46, minimysz napisał:

Bo przecież myślenie o uczuciach boli, a poza tym to tylko wymysł głupich bab, prawda?

Niczego takiego nie napisałem. Natomiast ty tak. Mężczyźni odczuwają uczucia w sposób nie mniej istotny niż kobiety. Czego przykładem jest choćby ten wątek.
Tylko kobiety podchodzące do sprawy tak jak ty ostatnio uważają, że tylko one mają uczucia wyższe, a faceci, to prostacy.

Dnia 05.02.2007 o 16:46, minimysz napisał:

Bzdura goni bzdurę.

Oczywiście, że to bzdura. Aż się zdziwiłem, że chciało Ci się brać pod uwagę ten fragment.

Dnia 05.02.2007 o 16:46, minimysz napisał:

Ale jak już pisałam, myślenie o uczuciach boli.

Ciebie? :) Dobra, żartuję. Zjechałaś z kwestii przyjaźni, która z uczuciami za wiele wspólnego nie ma, do kwestii uczuć jako takich. Tylko dlatego, że wtrąciłem, iż uczucia bada się metodami naukowymi. Jezeli nie zrozumiałaś, to powtórzę. Nawet jeżeli zostaną kiedyś zbadane, to nadal pozostaną uczuciami. Zapewne słyszałaś o Prozacu i innych tego typu medykamentach. To też efekt badań naukowych. I też 30 lat wcześniej istnienia takich leków (bo są to leki) nikt w najbardziej szalonych wizjach nie przyjmował do wiadomości.

Dnia 05.02.2007 o 16:46, minimysz napisał:

To jest obraźliwe, choć Ty tego nie zauważasz.

Skoro to co napisałem jest obraźliwe, to obrażało mężczyzn w niemniejszym stopniu. Jak chcesz się obrażać na fakty, to się obrażaj. Męźczyźni inaczej myślą od kobiet, mają inne mózgi i to jest fakt. Nie jestem adwokatem stanu faktycznego. Nie obchodzi mnie poprawność polityczna, która mówi, że wszyscy są tacy sami, wszyscy tak samo myślą i tak samo odczuwają. Nie jest to też żaden rasizm czy szowinizm. Różnice te są niewielkie. Na tyle wyraźne jednak, żeby ludzie przez wieki coś w tej materii podejrzewali. Teraz mają pewność.

Dnia 05.02.2007 o 16:46, minimysz napisał:

Tak samo, jak piszący "całkiem dobrze jak na
kobietę" uważają to za komplement podczas gdy jest to czyste chamstwo

Jest. Czy ktoś napisał coś innego?

Dnia 05.02.2007 o 16:46, minimysz napisał:

[...] zakładanie, że kobieta jest gorsza, a może nawet ułomna, więc należy dla niej taryfę ulgową stosować

Zostań liderką Partii Kobiet (chyba coś takiego ostatnio było na rzeczy), doprowadź do równouprawnienia świadczeń emerytalnych, zrównaj stosowane prawa wobec kobiet i mężczyzn i będzie dobrze. Ale zrób to, skoro tak Cię to kłuje. Wiekszość jest teoretycznie po Twojej stronie.

Dnia 05.02.2007 o 16:46, minimysz napisał:

chwalić nie chwaląc i przyznawać rację nie przyznając jej wcale.

Rozumiem, że masz żal do napotkanych przez siebie sytuacji? No cóż mogę powspółczuć i utulić się z Tobą w żalu. ;) Zrób więc coś, żeby wokół siebie mieć takich facetów, którzy jak coś Ci powiedzą, to nie obrażą.

Dnia 05.02.2007 o 16:46, minimysz napisał:

Jakoś nie zauważyłam. Gdy napisałam o tym, że wśród chłopaków jest większy odsetek ludzi niedojrzałych
emocjonalnie, odpisałeś "Masz pełną rację pod warunkiem, że dodasz słowo "nastolatków". No
powiedzmy, że możesz jeszcze mieć rację do 22-23 lat." - logicznym jest, że według Ciebie mężczyźni
powyżej tego wieku są dojrzali emocjonalnie.

Dobrze. Wskażę Ci błąd wnioskowania bo najwyraźniej nie zauważasz go.
Z mojego zdania powyżej wynika, że dla nastolatków lub mężczyzn nawet do 23 lat bedzie większy odsetek osób niedojrzałych emocjonalnie niż u kobiet. Zgadzasz się? Zakładam, że tak. Prawidłowy logiczny wniosek jest taki, że powyżej tego wieku powyższe zdanie nie jest prawdziwe, czyli zarówno u męzczyzn jak i kobiet jest podobny odsetek osób niedojrzałych emocjonalnie. A nie, że *wszyscy mężczyźni są dojrzali*. Chyba widzisz różnicę?

Dnia 05.02.2007 o 16:46, minimysz napisał:

> Statystycznie odsetek niedojrzałych dąży do zera. /ciach/
Statystyka...

Fakt nie lubię tej dziedziny. Ale czasem nie da się jej uniknąć. Na przykład energetyka jądrowa jest na niej w całości oparta. Reaktor jądrowy, to de facto maszyna statystyczna.

Dnia 05.02.2007 o 16:46, minimysz napisał:

Proszę w takim razie o wyniki badań dojrzałości emocjonalnej u mężczyzn między 25-50 rokiem życia

OK. Wygrzebię dla Ciebie. :)

Dnia 05.02.2007 o 16:46, minimysz napisał:

W takim razie wyrażę się precyzyjniej, bo widzę, że udajesz (?), że nie rozumiesz:
[...] Osiągnięcie dojrzałości emocjonalnej nie ma nic wspólnego z wiekiem. Są ludzie, którzy nie dojrzewają pod tym względem nigdy.

Pierwsze zdanie fałszywe, drugie prawdziwe. I nie ma sprzeczności. Pisanie, że nie ma ona nic wspólnego z wiekiem na podstawie faktu iż niektórzy ludzie nigdy jej nie osiągają, to nadużycie i nadinterpretacja. W poprzednim poście właśnie Ci to udowodniłem. Fałsz pierwszego zdania.

Dnia 05.02.2007 o 16:46, minimysz napisał:

Nie mów, że nie zetknąłeś się nigdy z wiecznym nastolatkiem,
który klepie po pośladkach wszystkie znajome, nawet idąc z żoną ogląda się za pannami w miniówach (choćby to ostatnie pokraki były)

Znam takich conajmniej kilku. A co do żon, w sytuacji jak powyżej - dojrzała reakcja, to zapytanie się swojego męża co w tych innych mu się podoba. Gwarantuję Ci, że od meżczyzny na poziomie otrzyma prawdziwą i precyzyjną odpowiedź. Mądra żona wykorzysta te informacje, do sprawienia, żeby jej mąż wlepiał *w nią* podczas spaceru. Sytuacja więc będzie rzadka lub nawet jednorazowa.

Dnia 05.02.2007 o 16:46, minimysz napisał:

Albo ze wspaniałym tatusiem, który przed urodzeniem się dziecka kupuje stos autek

No takich tatusiów jest pełno. Wystarczy przejść się po dowolnym supermarkecie.

Dnia 05.02.2007 o 16:46, minimysz napisał:

gdy dziecko jest już na świecie obraża się na żonę, bo nie poświęca mu ona tyle czasu,
co dawniej.

To jest problem do wspólnego rozwiązywania. Jeżeli sądzisz, że problem leży wyłącznie po stronie mężczyzn, to mylisz się. Równie dobrze kobieta może niekonsekwentnym wychowywaniem dziecka sprawić, że dziecko zabierze jej cały czas w ciągu dnia i nocy. A protesty mężczyzny, który próbuje tą sytuację naprawić mogą nic nie pomóc. Przykłady takich kobiet (ale i tym samym stopniu meżczyzn) widać choćby w coniedzielnej Superniani.

Dnia 05.02.2007 o 16:46, minimysz napisał:

Nikt normalny nie traktuje płci jako wartości.

A co sama robiłaś samodzielnie deprecjonując "męskość"? Nie odnoś się w ogóle do takiej sytuacji i sprawy nie ma.

Dnia 05.02.2007 o 16:46, minimysz napisał:

powstała wersja "my kobiety" (na pewno zetknąłeś się z tym w reklamach).

Tak wyjątkowo głupie. Tym bardziej, że nie ma w żadnym biurze tylu podstępnych i złośliwych wrogów wśród mężczyzn, ile jest ich wzajemnie wśród kobiet.

Dnia 05.02.2007 o 16:46, minimysz napisał:

Nie wszyscy to akceptują, ciężko jednak w kilka lat zmienić wielowiekową tradycję.

Potrzeba na to 20 do 40 lat. Tyle ile trzeba na wychowanie nowego pokolenia lub dwóch. Ale czas był. Od końca wojny kobiet jest wyraźnie więcej niż mężczyzn. A nawet jeżeli liczymy tylko od 1989, to prawie jedno pokolenie zaraz wyrośnie.

Dnia 05.02.2007 o 16:46, minimysz napisał:

u nas się "ratuje rodzinę" nawet wbrew interesowi tej rodziny.

Jesteś pewna, że można tak łatwo generalizować? Ja nie byłbym tak zuchwały. Każdy przypadek jest inny.

Dnia 05.02.2007 o 16:46, minimysz napisał:

W dodatku nawet jeśli uda się przeprowadzić rozwód, nie zawsze zmienia on cokolwiek na lepsze

To chyba sama sobie przeczysz.

Dnia 05.02.2007 o 16:46, minimysz napisał:

jesteście bardziej cywilizowani niż jacyś Arabowie czy Hindusi było tak wielką Waszą
zasługą, że możecie już spocząć na laurach i nie powinnyśmy od Was niczego więcej wymagać?

Żeby wymagać od innych, trzeba też wymagać od siebie. Wystarczy trzymać się takiej zasady i już byłoby lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co?

Ostatnio znalazłem bardzo ciekawą stronkę. Jest tam spis 10 najczęściej popełnianych błędów przez facetów, jeżeli chodzi o kobiety (poza tym jest niesamowita liczba innych informacji).

http://www.jakpodrywac.info/dziesiec-najczesciej-popelnianych-bledow/

Nie jest to jakiś zidiociały poradnik dla zdesperowanych facetów. Autor opisuje wszystko rzeczowo i z humorem.

Wszystko jest za darmo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się