gregorik

Dziewczyny czyli relacje damsko - męskie

27071 postów w tym temacie

Punkt ósmy, z którym się chyba najczęściej spotykam. Kiedy gość daje się tak manipulować, niektóre kobiety to lubią, a niektóre nie - jak widać z tych porad.
Ja mam do jakiejkolwiek pani z forum jedno pytanie, czy ten poradnik jest - chociaż w miarę, mniej więcej - prawdą, czy jest to sterta bzdur?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.02.2007 o 23:50, Vaxinar napisał:

Punkt ósmy, z którym się chyba najczęściej spotykam.

A punkt 10, a konkretnie to zdanie: "I jeśli nie za bardzo wiesz, co robić, tzn. jak zabrać się do całowania, tylko siedzisz i patrzysz na nią denerwując się coraz bardziej - ona Ci nie pomoże", Cię nie zastanawia?
W sumie, to wychodziłoby na to, że kobiety są perfidne, jeśli jest tak jak pisze autor ;-)
Ale moje doświadczenie wskazuje, że to nie zawsze jest prawda. Jeśli kobiecie zależy na facecie, albo na tym co chce zrobić, to jednak mu pomoże :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ale mi ten poradnik namieszal w mozgu...
Ale odkad pamiecia siegam - na szczescie - nie popelnialem az tak razacych bledow ;d
Rozumiec kobiety to podstawa, zeby sie za nie brac ;]
imo obserwacja celu przed atakiem to bardzo wazny aspekt podrywu... obserwujac zaczynamy kobiete rozumiec po czym mozemy sobie w glowie ulozyc co ona lubi, czego nie. Z takim ''planem'' mozna brac sie do rzeczy ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tym postem wystawiłeś sam sobie bardzo niepochlebne świadectwo. Odpowiem możliwie krótko i z mojej strony koniec tematu.

Dnia 05.02.2007 o 20:19, Olamagato napisał:

Skoro propozycja została odrzucona, :) to odpiszę.

Nieumiejętność czytania ze zrozumieniem, czy kogoś palce aż świerzbiły, żeby odpisać, bo przecież to facet musi mieć ostatnie zdanie?

Dnia 05.02.2007 o 20:19, Olamagato napisał:

Mieszkanie rodziny we wspólnym domu ma niewiele wspólnego z wolnym czasem jej członków.

Taa... Tego wolnego czasu najbardziej nie spędzają razem, gdy rodzina jest duża, mieszkanie małe a dzieci są na tyle inteligentne, żeby nie włóczyć się całymi dniami jak bezpańskie psy po ulicach..
Tej niby prostej i oczywistej definicji przyjaźni pewnie już na oczy nie zobaczę.

Dnia 05.02.2007 o 20:19, Olamagato napisał:

Prawdy objawione? ?ciach/

Nie, no to jest sama prawda przecież... Tylko tej Twojej prawdzie przeczy rzeczywistość.

Dnia 05.02.2007 o 20:19, Olamagato napisał:

> i również jest moderatorem?

Weź może kilka głębokich oddechów i przeczytaj jeszcze raz ten tekst uważnie i powoli "Hmm... A to nie Ty wciskałeś Vaxinarowi jako prawdy objawione te bzdury na temat przyjaźni damsko-męskiej? Ktoś ma ten sam nick i również jest moderatorem?" I bądź na tyle uczciwy, żeby nie wycinać małych kawałków mojej wypowiedzi i odpowiadać po nadaniu im innego sensu.

Dnia 05.02.2007 o 20:19, Olamagato napisał:

Nie, to przejaw swoistej irytacji kilkoma czynnikami o trzeciej w nocy. /ciach/

Pełen profesjonalizm...

Dnia 05.02.2007 o 20:19, Olamagato napisał:

Nie. A poza tym co Ci do tego?

No tak, chyba rozumiem...

Dnia 05.02.2007 o 20:19, Olamagato napisał:

W większości mylna opinia.

Jakbyś nie zauważył, to pisałam o konkretnym przypadku, a nie o całym Twoim życiu. Czytaj posty, na które odpowiadasz!

Dnia 05.02.2007 o 20:19, Olamagato napisał:

Zdziwiłaby się ile osób poważnie się tym zajmuje. /ciach/

Bardzo poważne podejście: badanie zjawiska w grupie, w której ono prawie nie występuje... Bardzo to rzetelne i profesjonalne... Co do dalszej części: co z tego, że zajmują się tym głównie kobiety z tytułami profesorskimi i dwa małżeństwa naukowców? To gwarantuje, że wiedzą czym jest miłość? Sądząc po badanej grupie ci "naukowcy" bladego pojęcia o badanym zjawisku nie mają.
Poza tym coś kręcisz: trzydziestolatek lub młodszy z tytułem profesorskim?

Dnia 05.02.2007 o 20:19, Olamagato napisał:

Vaxinar swoje pisał, ty się nie zgadzasz.

Właśnie napisałeś, że się z Vaxinarem nie zgadzam...

Dnia 05.02.2007 o 20:19, Olamagato napisał:

Niczego takiego nie napisałem. Natomiast ty tak.

I napisałam prawdę. http://www.gram.pl/forum_post.asp?tid=3100&pid=5503 - w tym poście polecałam dwie książki - przeczytaj je sobie i przemyśl.

Dnia 05.02.2007 o 20:19, Olamagato napisał:

Mężczyźni odczuwają uczucia w sposób nie mniej istotny niż kobiety.

A można prosić bardziej po polsku?

Dnia 05.02.2007 o 20:19, Olamagato napisał:

Tylko kobiety podchodzące do sprawy tak jak ty ostatnio uważają, że tylko one mają uczucia
wyższe, a faceci, to prostacy.

Nie wmawiaj mi, że mam poglądy, których nie mam. To nie ja napisałam "Możesz mieć rację pod warunkiem, że uznamy, iż jedynie kobiety odczuwają miłość, a mężczyzn jedynie obchodzi seks, żarcie i święty spokój z babami."

Dnia 05.02.2007 o 20:19, Olamagato napisał:

Oczywiście, że to bzdura.

Więc jaki był sens Twojej wypowiedzi?

Dnia 05.02.2007 o 20:19, Olamagato napisał:

Zjechałaś z kwestii przyjaźni, która z uczuciami za wiele wspólnego
nie ma, do kwestii uczuć jako takich. /ciach/

Przed odpowiedzeniem na czyjegoś posta odśwież sobie może całość dyskusji z nim, zamiast głupoty pisać... http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=3100&pid=7596 - pisałam od początku o przyjaźni i miłości.

Dnia 05.02.2007 o 20:19, Olamagato napisał:

Skoro to co napisałem jest obraźliwe, to obrażało mężczyzn w niemniejszym stopniu. /ciach/

No rzeczywiście bardzo to obraźliwe dla mężczyzn, że napisałeś " Poniekąd masz rację, ale postrzegasz to również wyłącznie z punktu widzenia kobiety"... To może przynajmniej panów czytających ten watek przeproś, skoro mnie nie zamierzasz.

Dnia 05.02.2007 o 20:19, Olamagato napisał:

Różnice te są niewielkie. Na tyle wyraźne jednak, żeby ludzie przez wieki coś w tej materii
podejrzewali. Teraz mają pewność.

Tak teraz (jeśli potrafia przyjąc fakty do wiadomości) mają pewność, że różnice nie są tak duże jak im się zdawało i nic nie potwierdza wyższości facetów.

Dnia 05.02.2007 o 20:19, Olamagato napisał:

Zostań liderką Partii Kobiet /ciach/

Co to jest równouprawnienie świadczeń emerytalnych? To one mają jakieś prawa?

Dnia 05.02.2007 o 20:19, Olamagato napisał:

Rozumiem, że masz żal do napotkanych przez siebie sytuacji? /ciach/

Żal do sytuacji?!? Nie, nie mam żalu do sytuacji (cokolwiek to oznacza).

Dnia 05.02.2007 o 20:19, Olamagato napisał:

(...) Chyba widzisz różnicę?

Żadnej - oba stwierdzenia są tak samo nieprawdziwe. Podejrzewam, że mylisz różne typy dojrzałości.

Dnia 05.02.2007 o 20:19, Olamagato napisał:

> > Statystycznie odsetek niedojrzałych dąży do zera. /ciach/
Na przykład energetyka jądrowa jest na niej w całości oparta.

I to ma udowodnić, że w odniesieniu do ludzi statystyka także odzwierciedla stan faktyczny?

Dnia 05.02.2007 o 20:19, Olamagato napisał:

(...) W poprzednim poście właśnie Ci to udowodniłem.

Nic nie udowodniłeś. Z doświadczenia życiowego trzeba jeszcze wyciągnąć prawidłowe wnioski, żeby przełożyło się ono w jakikolwiek sposób na dojrzałość.

Dnia 05.02.2007 o 20:19, Olamagato napisał:

Znam takich conajmniej kilku. (ciach)

Sam sobie zaprzeczyłeś: facet na poziomie nie zniży się do klepania znajomych po pośladkach czy oglądania się za każdą minispódniczką.

Dnia 05.02.2007 o 20:19, Olamagato napisał:

No takich tatusiów jest pełno.

No popatrz, a rzekomo odsetek niedojrzałych emocjonalnie mężczyzn gwałtownie spada po osiagnięciu przez nich magicznej granicy 23 lat...

Dnia 05.02.2007 o 20:19, Olamagato napisał:

To jest problem do wspólnego rozwiązywania. /ciach/

To powiedz to może tym facetom, którzy pomagać przy dziecku nie chcą (nie będzie brał na siebie babskich obowiązków przecież), ale uważają, że żona jakimś magicznym sposobem powinna jednocześnie wychowywać dziecko i poświęcać mężowi tyle czasu co dawniej...
Co do drugiej skrajności podanej przez Ciebie: te protesty faceta na ogół ograniczają się właśnie do protestów i dziecinnego obrażania się - bardzo to pomaga naprawić sytuację

Dnia 05.02.2007 o 20:19, Olamagato napisał:

A co sama robiłaś samodzielnie deprecjonując "męskość"?

Taa... Nie uznawanie męskości za wartość samą w sobie jest równoznaczne z jej deprecjonowaniem?

Dnia 05.02.2007 o 20:19, Olamagato napisał:

Tym bardziej, że nie ma w żadnym biurze tylu podstępnych i złośliwych
wrogów wśród mężczyzn, ile jest ich wzajemnie wśród kobiet.

Typowa szowinistyczna gadka. W dodatku jak widzę znasz od podszewki sytuację w każdym biurze... A co np. z halami w zakładach produkcyjnych? Też wszystkie znasz? A co podstępu, złośliwości, rozsiewania wrednych plotek i innych tego typu sposobów na umilenie życia współpracownikom, to faceci wiodą w tym prym - zwłaszcza w kategorii "chamskie zagrywki".

Dnia 05.02.2007 o 20:19, Olamagato napisał:

Potrzeba na to 20 do 40 lat. /ciach/

Po raz kolejny spytam: kpisz Waść, czy o drogę pytasz? W 40 lat ma się zmienić to, co przez kilka tysiącleci zdążyło się ugruntować?

Dnia 05.02.2007 o 20:19, Olamagato napisał:

(ciach) Każdy przypadek jest inny.

A co to ma do rzeczy? W wielu przypadkach ważniejsze jest dla niektórych "ratowanie rodziny" niż zdrowie psychiczne i fizyczne jej członków.

Dnia 05.02.2007 o 20:19, Olamagato napisał:

To chyba sama sobie przeczysz.

W którym miejscu?

Dnia 05.02.2007 o 20:19, Olamagato napisał:

Żeby wymagać od innych, trzeba też wymagać od siebie.

To ma być niby odpowiedź? A może uważasz, że skoro niektóre kobiety od siebie nie wymagają, to żadna kobieta nie ma prawa wymagać niczego od jakiegokolwiek faceta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałam cały poradnik i w zasadzie się zgadzam, ale nie we wszystkim. Oczywiście są różne kobiety, nie wszystkie lubimy to samo.
ad1 - zbyt miły facet może być "aż za miły" a tym samym nudny. Nie może być też "twardym" za bardzo - najlepiej tak fifty-fifty.
ad2 - taki sposób nie działa pozytywnie - wręcz przeciwnie - działa odpychająco.
ad3 - zgadzam się bez zastrzeżeń - "słodzenie" odpada
ad4 - manipulacja i dodam jeszcze materializm
ad5 - nie zawsze - jeżeli facet wyczuwa (a można zauważyć), że dziewczyna tez go bardzo lubi, to powiedzenie slowa "lubi" nie jest takie złe. Tylko nie słowo "kocham" - to odpada (na początku). Uważam, że zbyt częste powtarzanie "kocham" robi się tak zwyczajne, jak słowo np. dzień dobry..
ad6 - zgadzam się w pełni.
ad 7- też się całkowicie zgadzam - dlatego uwielbiam kwiaty polne, nie lubię otrzymywać kwiatów z kwiaciarni, tak samo prezenty - wole własnoręcznie zrobione, nie kupowane itp.
ad 8 - Zgadza się, powinno być "równouprawnienie", każdy ma swoje zdanie, aczkolwiek razem muszą umieć iść na kompromis - w żadnym wypadku facet nie może dać rządzic kobiecie - jest wtedy pantoflarzem (jedne to lubią, ja nie)
ad9 - jasne, zgadzam się
ad10 - nie całkiem tak - czasem dziewczyna(której na Tobie zależy) widząc niezdecydowanie, nieśmiałość - np. gdy chłopak chce ją pocałować - może mu pomóc (choćby cmoknięciem w policzek )
No i tak ja to widzę. Może inne dziewczyny mają inne zdanie - nie może a na pewno, jesteśmy różne i mamy różne poglądy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 06.02.2007 o 03:08, A-cis napisał:

Ale moje doświadczenie wskazuje, że to nie zawsze jest prawda. Jeśli kobiecie zależy na facecie,
albo na tym co chce zrobić, to jednak mu pomoże :-D

a moje doswiadczenie mi mowi ze jednak sa takie perfidne :) jestem z dowodem na to 5lat :D

co do poradnika - znac zasady a grac wedlug zasad to dwie rozne sprawy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Też przeczytałam cały ten poradnik i niezbyt mi się wydaje mądry, bo facet za bardzo generalizuje i tak jakoś spłyca często. Na przykład, cały czas pisze o mowie ciała i żadnych przykładów nie podaje. Chociażby jak ten najbardziej znany, Wam pewnie też, - oznaka zamknięcia się na osobę - ręce i nogi skrzyżowane, ciało lekko skierowane w stronę inną niż na wprost rozmówcy, pochylona głowa (ale w dół nie w bok, tak że jest mniejszy kontakt wzrokowy itp).
A tak po kolei: "zbyt miły facet". Po pierwsze, nikt przy zdrowych zmysłach, inteligentny itp nie lubi pochlebców, kadzenia, "słodzenia" - odnosi się to do obu płci; Ale w tym tu przytoczonym punkcie to tak wygląda, jakby trzeba było być palantem, żeby dziewczyna się chciała umówić na randkę. Rany. Z palantami umawiają się kobiety, które mają ze sobą problemy - albo nie wierzą, że zasługują na lepszego, albo chcą takiego zmieniać ("moja miłość go zmieni" - albo "jego miłość do mnie go zmieni" itp), albo mają kompleksy innej jakiejś natury, a może są to takie co popalają w szkole trawkę i piją alkohol na przerwach? Oczywiście nie wykluczam sytuacji "miłość jest ślepa". Jest też oczywisty czynnik - zwłaszcza wśród młodzieży, gdzie nie chodzi zazwyczaj o szukanie partnera/partnerki na całe życie - uroda i popularność. Jak w tym serialu Ed, gdzie jeden taki przeciętniak szaleje na punkcie najbardziej atrakcyjnej dziewczyny w szkole i jego przyjaciółka przynosi mu albumy ze zdjęciami absolwentów - na pierwszej stronie był zawsze chłopak najbardziej popularny w szkole - jak się okazuje, kapitan drużyny futbolowej, przystojny, umięśniony i niekoniecznie "miły" koleś. A nie uzdolniony informatyk chociażby, czy pasjonat malarstwa naskalnego.
Miły, kulturalny - tak. Przez "zbyt miłych" rozumiem tylko pochlebców (nie mylić pochlebstw z komplementami :D) i ciągłe, natrętne przymilanie się - zwłaszcza na etapie podrywania.
Poza tym autor poradnika przeciwstawia owych miłych facetów, stanowczym i konkretnym. Przecież to żadna opozycja. Miły - niemiły; stanowczy - niezdecydowany. Chodzi mu więc o brak zdecydowania. Można być zarówno miłym jak i zdecydowanym. I przede wszystkim zachować umiar w prawieniu komplementów. Bardzo się przydaje w takich sytuacjach poczucie humoru. A komplement też trzeba umieć dobrać. Zdawkowe "ładnie wyglądasz" szybko się przejada, jeśli za każdym razem się tego używa... :) Zwróćcie uwagę na szczegóły chłopcy :)
Co do punktu drugiego, fakt, trudno się nie zgodzić - racjonalnie się nikogo nie przekona do sympatii - a tym bardziej miłości.
Trzeci punkt jest pokracznie rozpisany. Powinien chyba się pokrywać raczej z punktem pierwszym - bo to tam było o "słodzeniu" tak naprawdę. W końcu wiadomo, że jeśli ktoś się próbuje przymilić, to dlatego, że czegoś tam oczekuje. A skoro mowa o podrywaniu, to chodzi o akceptację, zgodę na spotykanie się, czy tzw "chodzenie". Błędem jest przede wszystkim oczekiwanie, że przez zachowanie niezgodne z naszym charakterem zyskamy poparcie dla naszego prawdziwego "ja" - np jak picie wódki na imprezie, żeby się przypodobać bardziej "wyluzowanym" osobnikom. (nie mówię, że w ogóle nic pić nie można - chodzi mi o powody picia - czy robienia czegokolwiek innego). Podstawą udanego związku - nawet jeśli mówimy o takim krótkodystansowym (w końcu poradnik jest o podrywaniu, nie o szukaniu partnera na całe życie) jest przecież akceptacja osoby taką jaka ona jest.
Punkt czwarty - kupić nie można i nie da się - w normalnym przypadku u normalnej kobiety. Rzecz w tym, że autor trochę tu namieszał. Cytuje: Ile razy zabrałeś kobietę na miłą kolację, kupiłeś jej jakiś prezent i kwiaty, a potem ona wybrała kogoś innego? Kogoś, kto nawet w połowie nie traktował jej tak dobrze, jak Ty.
Wybrała kogoś innego. Dla mnie jednoznaczne jest tutaj to, że ten prezent, te kwiaty i miła kolacja były po prostu za wcześnie! Ktoś był "niewtenczas" i tyle. Jeśli wybrała innego to powodów mogło być o wiele więcej. Zwyczajnie się nie spodobał. Powiedzmy, że się spotykali - w końcu poszła z nim na kolację, dostała kwiaty i ajaj, prezent nawet. To ja mam pytanie - jak szybko ten prezent? Bo kolacja to może być pierwsza randka - jak już się da namówić. Kwiaty można wręczyć przed kolacją. Ale prezent? To już musi naprawdę trochę potrwać, chyba, że od razu oboje wiedzą, że to jest to i potrwa długo.
Inna sprawa - autor nie pisze o wieku "podrywacza". W końcu "chodzenie" zaczyna się dziś względnie wcześnie. I tutaj kolacja będzie po prostu zbyt "wykwintnym" pomysłem - dla dajmy na to 13latków. Kino, pub (jak ona nie pali, to nie daj Boże do zadymionej), coś bardziej młodzieżowego po prostu. Kolacja w restauracji, owszem, ale jak już będziecie rzeczywiście parą. Kupowanie uczuć trzeba umieć odróżniać od okazywania uczuć. Wtedy jest ok.
Punkt piąty - cóż, przesada pewnie z tą ilością propozycji i powodem odrzucania kogoś, kto nam właśnie wyznał uczucia. Rzecz w czym innym. Zbyt szybkie wyznanie uczuć może być podejrzane po prostu. Wcale nie musi - ale może. Ale, co ważniejsze, dziewczyna (zresztą to działa w obie strony) może się wystraszyć. Głupio brzmi? To wyjaśnię. Ten ktoś, komu wyznano za szybko uczucia (oczywiście pomijam sytuacje, gdzie oboje czują to samo i widzą to, bez mówienia na głos) może pomyśleć "on/a mnie kocha bardziej niż ja jego, tzn, że ja chyba nie jestem zakochana, ojej, może to nie ten/ta". Po prostu na wczesnym etapie porównuje się czasem proporcje - kto jest "bardziej" zakochany. Bo ja tu o wielkiej miłości nie mówię - gdzie się nie stopniuje, tylko o sytuacji, gdzie ona mu się podoba do szaleństwa np i on chce się ciągle widywać, miłość wyznaje po tygodniu, a ona dopiero go poznaje (powiedzmy on już był zakochany od roku, ale się nie ujawniał), przekonuje się, co raz częściej o nim myśli itd. Ale poczuje się pod presją np, jeśli on już wyzna uczucia, bo wiadomo, że chciałby usłyszeć "ja czuję tak samo". No i dramat gotowy. Scenariusze pisze życie i może być ich mnóstwo różnych.
Omówiłam tylko pięć punktów, a to dopiero połowa. Strasznie się jednak rozpisałam i ktoś mógłby mieć mi to za złe :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Piszesz bardzo sensownie i chciałbym poznać teoje opinie na temat pozostałych punktów. Jeśli to dla ciebie nie problem - napisz coś jeszcze. Będę wdzięczny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 06.02.2007 o 11:46, Nulinka napisał:

ad4 - manipulacja i dodam jeszcze materializm

Tylko, że nieraz facet zaprasza na kolacje i ma dobre intencje, nie chce kupić jej uczuć. Chce po prostu spędzić mile czas, przy świecach i tak dalej, a nie włucząc się po ulicy.

Dnia 06.02.2007 o 11:46, Nulinka napisał:

Uważam, że zbyt częste powtarzanie "kocham" robi się tak zwyczajne, jak słowo np. dzień dobry..

Ta... A wtedy jak nie "nawijasz" codzień, że kochasz to jest że już jej nie kochasz, albo masz ciche dni, bo kiedyś Ci na mnie zależało. Jak mówisz za często, to też jest źle bo słodzisz i jesteś nudny.

Dnia 06.02.2007 o 11:46, Nulinka napisał:

ad 8 - Zgadza się, powinno być "równouprawnienie", każdy ma swoje zdanie, aczkolwiek razem
muszą umieć iść na kompromis - w żadnym wypadku facet nie może dać rządzic kobiecie - jest
wtedy pantoflarzem (jedne to lubią, ja nie)

Pantoflarzy jest teraz mnóstwo. Mnóstwo - dosłownie. Z różnych powód, jedni bo kobieta tego wymaga, inni bo chyba to im odpowiada.

Dnia 06.02.2007 o 11:46, Nulinka napisał:

Może inne dziewczyny mają inne zdanie - nie może a na pewno, jesteśmy różne i mamy różne poglądy.

Tak, jesteście różne - świetnie powiedziane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym i bardzo proszę o Twoją (to słowo ma jedno nieukryte znaczenie) opinię na temat punktu 8.
Inne też chętnie poczytam, czyli od 5 do 10, ale szczególnie ósemka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No proszę, moja Shelionka takie fajne rzeczy pisze. Poczytałem i chcę jeszcze :) A nuż jakieś przemycone podteksty kierunkowe tam znajdę... znaczy coś czego nie wiem, a co się przyda. Oczywiście nie w podrywaniu... chyba, że mojej Ukochanej :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 06.02.2007 o 14:52, Goyaka napisał:

Piszesz bardzo sensownie i chciałbym poznać twoje opinie na temat pozostałych punktów. Jeśli
to dla ciebie nie problem - napisz coś jeszcze. Będę wdzięczny :)

Proszę bardzo :) Vaxinar, a dla Ciebie się specjalnie zastanowię nad punktem ósmym :)

Punkt szósty; tak sobie myślę, bo autor znów nie podaje przykładów (a mówi "musisz się nauczyć jak to robić" i NIC nie tłumaczy, nie wyjaśnia, nie wiadomo, o co mu chodzi), że autor sam nie wie, co napisać, bo "osobowości" nauczyć się nie można. Osobowość już się ma. Podobnie jak charakter i temperament, coś się tam będzie całe życie zmieniać, ale tylko w rzadkich przypadkach drastycznie. Tymczasem autor poradnika pisze, że czegoś tam trzeba się nauczyć i jedyne, co wymienia z konkretów to mowa ciała... Tylko, że to można niezależnie od osobowości interpretować, prawda? Najprostszy przykład - jak się do Was dziewczyna uśmiechnie, ustami, oczami, całą twarzą wręcz, macie wrażenie, że zalotnie - to czy to już określa całą jej osobowość? Uśmiechać się potrafi. I najwyraźniej Was lubi. Ot cała filozofia. Natomiast tak jak są różne kobiety i różni mężczyźni, tak różne ich osobowości będą się przyciągać czy dopełniać, czy też odpychać (np. luzak i sztywniak na tym samym przyjęciu raczej długo ze sobą nie pogadają...) Poza tym, pewien podstawowy błąd - kobiety przeważnie chcą by myśleć o nich tak, że ich tylko osobowość pociąga... Mówię o jakimś niesprecyzowanym ogóle. Ale to nie znaczy, że wygląd nic nie znaczy. MOŻE, choć nie musi, mieć znaczenie drugorzędne. Zastanówmy się. Widzisz kogoś z daleka na uczelni, imprezie, konferencji, może w nowym miejscu pracy. Pierwsze wrażenie – a załóżmy, że ta osoba jest zajęta czymś solo (np. Czytaniem artykułu, albo gapieniem się na coś). Jakie można w ten sposób poznać cechy osobowości? Chyba niewiele, prawda? Ale coś z wyglądu nam się rzuci w oko. I tu jest kwestia zasadnicza. Coś, o czym autor poradnika nie napisał, kiedy opisywał „mechanizm pożądania” (co za nazwa, w tym kontekście…) – kobieta może zwrócić uwagę na jego ładne oczy, piękne dłonie, a może niesamowity kolor włosów. Coś tam ją zainteresuje. Jakiś element zapali w mózgu lampkę „atrakcyjny”. Na razie mnie nie interesuje, czy się poznają czy nie. Zostańmy przy owym zagadkowym mechanizmie pożądania.
Autor pisze, że ważne jest jak się kobieta czuje przy mężczyźnie – ważne dla niej, w kwestii erotycznej, bo o tym jest punkt szósty. Pewnie, że ważne, ale jeśli on w ogóle jej nie pociąga, to jakie znaczenie będzie miało np., że ona się czuje przy nim bezpieczna, ładna i doceniana? Może ta dziewczyna dojdzie do wniosku, że on się nadaje na przyjaciela? Cóż, że on będzie się przy tym skręcał z bólu…? Autor zaczepił o poważną kwestię, ale ją bardzo spłycił. Do zwykłego mechanizmu pożądania. Jeśli mówimy o związkach (krótko i długodystansowych), to zakochanie się, zauroczenie plus gotowość/dojrzałość psychiczna (w końcu mówimy o młodzieży również) odgrywa rolę pierwszoplanową. Natomiast nie można wykluczyć, bo przecież się o tym czyta, słyszy (a i na filmach nie brak odpowiednich przekazów), że kobiety TAK SAMO JAK MĘŻCZYŹNI mogą się podniecić w krótkim czasie, w mężczyźnie, którego nie znają, lub bardzo krótko itd. W samym związku, jak już zaistnieje, co każdy chyba wie, bo wydaje się aż tak oczywiste, że nie wiem czy pisać, ochota może najść kobietę tak samo, jak i mężczyznę.
W punkcie szóstym zgodzę się więc zasadniczo tylko z jednym – że mężczyźni odczuwają pociąg błyskawicznie – lub przynajmniej szybciej, częściej czy łatwiej. Natomiast nie można tego całkowicie odmawiać kobietom…
Punkt siódmy. Czytałam jakiś raport gdzieś, że biologia stoi za tym, że kobieta instynktownie „myśli” o zabezpieczeniu dla potomstwa. Co niby przemawia za portfelem i statusem społecznym – bo skoro sobie radzi, to i o nią zadba i o ich dzieci. Tylko, że my żyjemy w innych czasach. Już od dość dawna kobieta może zapewnić sobie sama byt – dziecku też i nawet jeśli instynkt to rzecz pierwotna i nie można go stłumić, to od czego jest cywilizacja, wychowanie, kultura itp.? Każdy człowiek ma instynkt zachowawczy i chce przetrwać. A mimo to mnóstwo ludzi ryzykuje życie na sporo różnych sposobów. Instynkty tłumi się nagminnie. Oczywiście to tylko przypuszczenia, że kilka milionów lat temu było właśnie tak, a nie inaczej, a my dziedziczymy jakieś zachowania przez to. Dowodów nie ma, są tylko hipotezy, tezy i teorie. Skąd by się miał więc brać ów stereotyp, że kobiety wolą przystojnych bogaczy? Autor napisał, że mężczyznom tak się wydaje czasami – może z powodu świata mediów?
W końcu jak ja czytam ten jego poradnik, to co widzę? Cytat: Nie musisz zadowalać się byle jaką kobietą tylko dlatego, że nie jesteś bogaty, wysoki, czy też przystojny.
Byle jaką kobietą? A wcześniej za godne uwagi wymienia: „piękne, inteligentne i interesujące”. Fakt. Nie napisał „bogate” dodatkowo, ale tak samo operuje utartymi stereotypami, jak owi mężczyźni, którzy myślą, że my kobiety lecimy tylko na kasę i pozycję społeczną. Kłaniam się w pas, bo przyznał, że to stereotyp… Prawda jest taka, że są takie kobiety – płytkie może, może zupełnie niezaradne, może głupie (choć ładniutkie), długo by wymieniać, dodam tylko – albo po prostu chciwe, które rzeczywiście będą kalkulować i np. wyjdą za czyjeś pieniądze. Ale są i mężczyźni (jeden przykład znałam z życia, ale nie z autopsji :D), którzy się z jakąś dziewczyną zwiążą, bo „super z niej laska” (i parę rzeczy, które taktownie przemilczę).
I ostatnie tu zdanie – znów autor myli język ciała z osobowością. Albo ludzie będą do siebie pasować, albo nie. Można kogoś zainteresować sobą, można nawet poderwać, ale niezależnie od płci, żeby utrzymać na dłużej, trzeba czegoś więcej niż zachęcających gestów. Bo to właśnie sugeruje Wam autor, że czegoś tu się można nauczyć. Czegoś tak, osobowości, która jest tak istotna – nie.
Punkt ósmy. Znam parę, w której ona dominowała w związku, aż żal było patrzeć, a on był z tego powodu szczęśliwy… Cóż. Autor pisze o oddawaniu władzy jako o taktycznym zachowaniu, mającemu mu zapewnić jej przychylność. Rzeczywiście dość kiepski pomysł, jeśli takie są jego motywy. Myślę, że dużo zależy od charakterów osób ze sobą związanych i od tego, co się rozumie przez pojęcie władzy. Podejmowanie decyzji? Których? Co zjeść na obiad, w jakiej restauracji uczcić jakieś wydarzenie czy gdzie posłać dzieci do szkoły?
Myślę, że skoro poradnik jest o randkach, a więc początkach, to chodzi o decyzje, które nie mają olbrzymich, daleko posuniętych konsekwencji w życiu, prawda? Czyli – jeśli chcesz zdecydować sam gdzie ją zabrać na randkę, to albo wybadaj, co lubi i zrób niespodziankę, albo zapytaj, na co ma ochotę, ale sam też coś zaproponuj. Punkt pierwszy był o tym, że „zbyt miły facet” to rzekomo niezdecydowany jegomość. Czas temu zaprzeczyć. Tylko naprawdę istotne decyzje trzeba podejmować razem. A już później, we wspólnym życiu, sam się wyrabia układ, kto o czym decyduje. Ja na przykład wolę o finansach nie decydować :D
O punkcie dziewiątym i dziesiątym napiszę w osobnym poście, bo takie wielkie bloki mogą się wydać odstraszające i jeszcze mało kto to przeczyta :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W kwestii poradnika:
1 Po przeczytaniu tego punktu dochodzę do wniosku, że autor nie jest zwyczajnym miłym facetem, bo na takich wiele kobiet zwraca uwagę, tylko jakimś mięczakiem, "ciepłymi kluchami" i skomlącym szczeniakiem (w sensie psa). Kobiety nie lubią takich rozlazłych typów bez kręgosłupa.
2 Szczerze mówiąc z takim aż poniżaniem się faceta nigdy się nie spotkałam.
3 Od kiedy to dobre traktowanie=podlizywanie? Coś się autorowi pomyliło chyba...
4 I znów dobre traktowanie=zabieranie na kolację, kupowanie kwiatów i prezentów... I pewnie nawet takiemu do głowy nie przyjdzie, że ten, który niby ją gorzej traktował w rzeczywistości potrafił o nią lepiej zadbać, bo nie wyskakiwał z "łapówkami" tylko np. wysłuchał, zadbał o jej wygodę, zanim cokolwiek kupił dowiedział się co ona lubi i czy nie ma na coś uczulenia...
5 Najatrakcyjniejsze kobiety są najbardziej samotne, bo większość facetów myśli według schematu atrakcyjna->pewnie ma wiele propozycji->na pewno wśród jej adoratorów są lepsi ode mnie->lepiej dam sobie spokój, bo i tak nie mam szans. A wczesne wyznanie uczuć ma sens tylko w przypadku prawdziwej miłości - i tak od początku dla obojga jest oczywiste, że się kochają.
6 Jak on malo wie o kobietach... Poza tym nie sprecyzował, czy chodzi mu o "czysty seks" czy ma to być "miłość fizyczna" - w pierwszym wypadku kobiecie może wystarczyć "rzut okiem".
7 "Nie musisz zadowalać się byle jaką kobietą tylko dlatego, że nie jesteś bogaty, wysoki, czy też przystojny." - tylko, że jeśli sam jesteś byle jaki, to nawet znajomość mowy ciała nic ci nie da.
8 Jeżeli to jest prawdziwa kobieta, która chce mieć prawdziwego faceta, to zgoda. Są jednak takie, które ze względu na swoje kompleksy chcą rządzić w związku i taki "przynieś, wynieś, pozamiataj" będzie dla nich bardzo atrakcyjny.
9 Hmm... Ten punkt rzeczywiście bardzo pomoże wszystkim panom... Same konkrety...
10 Totalna bzdura! Kobieta to nie jasnowidz przecież i to, że zauważy, że facet się czai nie oznacza, że wie, co on zamierza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 06.02.2007 o 17:06, shelion napisał:

Autor napisał, że mężczyznom tak się wydaje czasami – może z powodu świata mediów?

Co masz konkretnie na myśli? Faceci wierzą w to co serwują nam filmy?

Dnia 06.02.2007 o 17:06, shelion napisał:

my kobiety lecimy tylko na kasę i pozycję społeczną.

No cóż, ale nie zaprzeczysz, że tak się zdarza.
Albo inaczej, jak wytłumaczysz pary ładna dziewczyna + dres?

Dnia 06.02.2007 o 17:06, shelion napisał:

Bo to właśnie sugeruje Wam autor, że czegoś tu się można nauczyć.

Niby chwali się swoją wiedzą, ale... porad jest zero prawie.

Dnia 06.02.2007 o 17:06, shelion napisał:

Punkt ósmy. Znam parę, w której ona dominowała w związku, aż żal było patrzeć, a on był z tego
powodu szczęśliwy…

To jest moim zdaniem bardzo powszechne w Polsce.

Dnia 06.02.2007 o 17:06, shelion napisał:

Myślę, że dużo zależy od charakterów osób ze sobą związanych i od tego, co się rozumie
przez pojęcie władzy. Podejmowanie decyzji? Których? Co zjeść na obiad, w jakiej restauracji
uczcić jakieś wydarzenie czy gdzie posłać dzieci do szkoły?

To tak samo, jak u tej pary, którą znasz, ale na odwrót. Znaczy on jest na jej miejscu, a ona na jego.

Dnia 06.02.2007 o 17:06, shelion napisał:

Myślę, że skoro poradnik jest o randkach, a więc początkach, to chodzi o decyzje, które nie
mają olbrzymich, daleko posuniętych konsekwencji w życiu, prawda?

Myślę, że nie. Wydaje mi się, że chodzi tutaj też o pary i o poważniejsze decyzje, tak jak u Twoich znajomych.

Dnia 06.02.2007 o 17:06, shelion napisał:

Tylko naprawdę istotne decyzje trzeba podejmować razem.

Np. jakie?

Dnia 06.02.2007 o 17:06, shelion napisał:

A już później, we wspólnym życiu, sam się wyrabia układ, kto o czym decyduje.

No właśnie, zgadza się. ;)

Dnia 06.02.2007 o 17:06, shelion napisał:

O punkcie dziewiątym i dziesiątym napiszę w osobnym poście, bo takie wielkie bloki mogą się
wydać odstraszające i jeszcze mało kto to przeczyta :P

A tam... Ja bym przeczytał. :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Punkt dziewiąty. Prawdę mówiąc, to wcale nie dotyczy tylko jednej płci, to jest cecha osobowościowa. Jak ktoś patrzy na wszystko przez swój przyzmat, to również swojego partnera swoja miarą będzie mierzył. Więc ani to odkrywcze, ani pomocne, bo niby jak. Oczywiste jest, że należy się postawić na czymiś miejscu najpierw, żeby się jakoś zorientować sensownie, jak ktoś się w jakies sytuacji czuje. Ale oczekiwania jeśli chodzi o reakcje są różne. A poradnik nie wymienia ani jednego przykładu, chociażby tego, że kobieta chce się wygadać, a nie usłyszeć "porady dnia" , a facet jest naprawiaczem, więc zamiast sie wyżalać, szuka rozwiązania. Zgadza się, to uproszczony schemat, ale w dużej mierze się sprawdza. Piszę nie tylko o sobie. To akurat z książki o różnicach w zachowaniach emocjonalnych kobiet i mężczyzn. :)

Punkt dziesiąty, ostatni.
Cytat: Kobieta zawsze wie, co właśnie chcesz zrobić.
Bzdura normalnie. Minimysz to dobrze określiła. Czy my mamy dar jasnowidzenia? Ależ skąd. Zdarzyło mi się już na takiej "wiedzy" przejechać. Autor zresztą znowu jest niekonkretny. Przykładów nie podaje.
I nieprawda, że kobieta nigdy nie "pomoże" - my też potrafimy zachęcać jeśli nam zależy :D

Vaxinar,
co do mediów, to sam widzisz, postawiłam znak zapytania - bo sama jestem ciekawa skąd stereotyp. Mi to wygląda na zwykłe uogólnianie. Bo przecież, że takie przypadki są, to więcej niż oczywiste. Swiat nie jest aż taki cudowny w końcu. Ludzie nie są idealni. Sam sobie odpowiedz czy uważasz, że to media, czy też coś innego - i kto powiedział, że media to tylko filmy. :) Ze obserwacje może - z życia wzięte. Tak, ale zawsze się znajdą dowody na to, że jest równiez na odwrót.
Jak wytłumaczę ładna dziewczyna plus dres? Żartujesz? :D A czy "ładna dziewczyna" to to samo co inteligentna, albo mądra, albo interesująca? Ładna dziewczyna może być - wulgarna, niechlujna, głupia, nudna itd. I co wtedy Cię dziwi? A czy ten dres, coś sobą jeszcze reprezentuje, czy tylko ten dres? Tu w ogóle nie ma co wyjaśniać. Przykładowo, "Piękna i Bestia" może się odnosić do jednej osoby, nie tylko dwóch. :P Zeby nie zapominać o zwykłym, przyziemnym zauroczeniu fizycznym. Ten dres może byc i bez grosza przy duszy. Ludzie mają najróżniejsze upodobania (co po wczoraj obejrzanych Clerksach jeszcze mnie w tym poglądzie utwierdza).

> Myślę, że dużo zależy od charakterów osób ze sobą związanych i od tego, co się rozumie
> przez pojęcie władzy. Podejmowanie decyzji? Których? Co zjeść na obiad, w jakiej restauracji
> uczcić jakieś wydarzenie czy gdzie posłać dzieci do szkoły?

To tak samo, jak u tej pary, którą znasz, ale na odwrót. Znaczy on jest na jej miejscu, a ona na jego.

No tej częci nie rozumiem. O coś się tu pytasz, czy jakiś fakt stwierdzasz?
Poradnik jest o podrywaniu, punkt po punkcie, choć nieporadnie. I kiedy tam jest o "władzy", to w początkach "związku", który się jeszcze porządnie nie rozwinął. Więc nie sądzę by chodziło o jakieś życiowe decyzje. Najlepszy dowód na to, to sam tytuł poradnika - czyli jak podrywać. Nie ma mowy tam o czymś takim jak ta para, która zresztą jest już od dawna małżeństwem.

Co do tego jakie decyzje podejmować razem? My podejmujemy np razem takie - czy jechać gdzieś na weekend, gdzie, czym. Ogólnie - dotyczące spędzania razem czasu. Moja przeprowadzka - to też wspólna decyzja. Przecież jest zbyt to poważna decyzja, by ktoś chciał ją narzucać drugiej osobie. Są też rzeczy dotyczące np. naszej przyszłości - parę decyzji - te też wspólnie :)
Jak się nie zgadzamy, to się zaczynamy przekonywać i ktoś przeważa szalę - normalna sprawa. :)
Jakoś mało to problematyczne póki co :)

To jak mnie najdzie znów na pisanie długaśnych postów to się nie powstrzymywać, bo Ty przeczytasz? :D Faaaajnie :) Yarr pewnie też przeczyta. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 06.02.2007 o 18:25, shelion napisał:

Bo przecież, że takie przypadki są, to więcej niż oczywiste.

OK, zgadzam się.

Dnia 06.02.2007 o 18:25, shelion napisał:

No tej częci nie rozumiem. O coś się tu pytasz, czy jakiś fakt stwierdzasz?

Odpowiadam na Twoje pytanie. :)

Dnia 06.02.2007 o 18:25, shelion napisał:

Poradnik jest o podrywaniu, punkt po punkcie, choć nieporadnie. I kiedy tam jest o "władzy",
to w początkach "związku", który się jeszcze porządnie nie rozwinął. Więc nie sądzę by chodziło
o jakieś życiowe decyzje. Najlepszy dowód na to, to sam tytuł poradnika - czyli jak podrywać.

Właśnie dlatego odpowiedziałem na pytanie. Po prostu... zasugerowałem, że może to mieć jakieś powiązania z poważniejszymi, normalnymi związakmi. :]

Dnia 06.02.2007 o 18:25, shelion napisał:

Ogólnie - dotyczące spędzania razem czasu.

No fakt, takie powinno się podejmować razem.

Dnia 06.02.2007 o 18:25, shelion napisał:

Jakoś mało to problematyczne póki co :)

To dobrze. :]
Wychowałaś się w Poznaniu, prawda? Jak Ci się podoba Warszawa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 06.02.2007 o 09:56, d7 napisał:

Ale mi ten poradnik namieszal w mozgu...
Ale odkad pamiecia siegam - na szczescie - nie popelnialem az tak razacych bledow ;d
Rozumiec kobiety to podstawa, zeby sie za nie brac ;]
imo obserwacja celu przed atakiem to bardzo wazny aspekt podrywu... obserwujac zaczynamy kobiete
rozumiec po czym mozemy sobie w glowie ulozyc co ona lubi, czego nie. Z takim ''planem'' mozna
brac sie do rzeczy ;]

Z tego co wiem kobiety takich panów z tzw. "rozeznaniem" uważają za strasznych nudziarzy i zwracają na nich (większej) uwagi. Moim zdaniem o wile lepszym pomysłem jest iść "na żywca" ale mieć już jako takie pojęcie o kobietach. Ale to jest tylko moja prywatna opinia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Powiem Ci szczerze, ze nie zauwazylem, zeby kobieta sie przy mnie nudzila :D
jestem typem faceta, ktory znajdzie slowa na kazda okazje ^^

Z wlasnych doswiadczen to wiem ;P
jak pojdziesz na zywca moze dojsc do niezrecznych sytuacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się