Zaloguj się, aby obserwować  
Diagoras

Mass Effect 2

8089 postów w tym temacie

Mam jeszcze pytanko dotyczące sojuszników. Czy w jednym podejściu da rade zwerbować wszystkie możliwe postacie? Chciałbym mieć całkowicie zapełniony ekran wyboru postaci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.02.2010 o 13:19, revolt505 napisał:

Mam jeszcze pytanko dotyczące sojuszników. Czy w jednym podejściu da rade zwerbować wszystkie
możliwe postacie? Chciałbym mieć całkowicie zapełniony ekran wyboru postaci.


No tak, zwerbowanie całej drużyny to przecież main quest o.O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Całkowicie zapełnionego ekranu nigdy nie będziesz miał bo dwie postacie (

Spoiler

Morinth i Samara

) wykluczają się wzajemnie i w danym momencie możesz mieć w składzie tylko jedną z nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.02.2010 o 13:51, Karharot napisał:

Całkowicie zapełnionego ekranu nigdy nie będziesz miał bo dwie postacie (

Spoiler

Morinth i
Samara

) wykluczają się wzajemnie i w danym momencie możesz mieć w składzie tylko
jedną z nich.


Ok, właśnie o to mi chodziło. Dzięki za info. Warto ściągać tego Zaeda czy jak mu tam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.02.2010 o 14:27, revolt505 napisał:

Ok, właśnie o to mi chodziło. Dzięki za info. Warto ściągać tego Zaeda czy jak mu tam?

Tak. Co prawda na Normandii sobie z nim nie pogadasz (wygłasza tylko parę kwestii) to jednak dostaniesz od niego ciekawy quest lojalnościowy w trakcie którego możesz zdobyć

Spoiler

nową ciężką broń (miotacz ognia) i 1 z 2 upghrade''ów broni (zależnie od decyzji jaką podejmiesz w trakcie misji będzie to zwiększenie pojemności magazynków broni ciężkiej lub bonus do obrażeń od karabinów szturmowych).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.02.2010 o 14:50, zerohunter napisał:

Da się mieć romans z Kelly?

Tak. Ten romans nie liczy się do achievementa ale można go mieć (z tym że nie możesz mieć żadnego innego romansu bo ten z Kelly zostanie przerwany).

Dnia 21.02.2010 o 14:50, zerohunter napisał:

I co się stanie, jak dam datapad Arii?

Podziękuje Ci i da pewną informację :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.02.2010 o 14:55, Karharot napisał:

> Da się mieć romans z Kelly?
Tak. Ten romans nie liczy się do achievementa ale można go mieć (z tym że nie możesz
mieć żadnego innego romansu bo ten z Kelly zostanie przerwany).


A kiedy?
Bo na razie, zdobyłem Garrusa i Mordninego do składu,a tam jest mało opcji w rozmowie;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.02.2010 o 14:59, zerohunter napisał:

A kiedy?
Bo na razie, zdobyłem Garrusa i Mordninego do składu,a tam jest mało opcji w rozmowie;p

Romans z Kelly dopiero będzie "oficjalnie" zaczęty po wykonaniu misji samobójczej (zakładając że przeżyjesz, ona też). A tak przez cały czas nie możesz się wiązać z innymi oraz być dla niej miły i co jakiś czas z nią rozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.02.2010 o 22:16, Karharot napisał:

W tym życiu wszystko kiedyś przepadnie, możemy mieć jedynie nadzieję że te uczucia i
wspomnienia które uważamy za najcenniejsze uda się nam przenieść do zaświatów (jeśli
nie to rezygnuję z wycieczki w tamte strony) :)


Yep... ale właśnie dlatego nadzieja to dobra rzecz... mimo wszystko. :-)

Dnia 20.02.2010 o 22:16, Karharot napisał:

> Dodaj jeszcze ekspres do kawy i automat z bułeczkami. ;-P
Kawy nie cierpię (używam jej tylko do utrzymywania się na nogach i nie byłaby mi chyba
potrzebna gdybym stał się inteligentnym statkiem :) A bułeczki musiałyby być naprawdę
spore żeby zaspokoić głód "żywego" krążownika XD


Ale wiesz, takie bułeczki maślane... plus do tego gorąca kawka i taki Żniwiarz może się wygodnie rozsiąść na jakiejś... planecie ;-P i obserwować radar czy jakiś Shepard nie nadchodzi. ;-)

Dnia 20.02.2010 o 22:16, Karharot napisał:

A kto mówi że trzeba by wtedy żyć tylko dla siebie? Gdyby było się jedynym który osiągnął
nieśmiertelność to byłaby to bardziej klątwa niż błogosławieństwo - obserwować jak wszyscy
i wszystko dookoła przemija i prowadzić egzystencję pogrążoną w wiecznej samotności...
Coś takiego doprowadziłoby jedynie do szybkiego końca wypełnionego tylko żalem...


Nawet jest taka historia (bodajmy w jednej z części Heroes Chronicles), gdzie główny bohater obdarzony nieśmiertelnością miał dość tego, o czym właśnie piszesz i postanowił zacząć obcować ze smokami... bo tylko one były naprawdę długowieczne. Faktycznie nikomu takiego losu nie życzę... brrr.

Dnia 20.02.2010 o 22:16, Karharot napisał:

Nie podzielam tej opinii. Może dlatego że nie jestem osobą religijną i wierzę przede
wszystkim w to czego mogę doświadczyć. Póki co śmierć nie znalazła się na mojej liście
rzeczy z którymi sie zapoznałem, jak już ją sprawdzę i będę wiedział co i jak to dam
Ci znać ;)


Wątpię, abyś wtedy miał taką możliwość. Bo wiesz, to jest bilet w jedną stronę, a cena nie obejmuje powrotnego. ;-)
Anyway, Rozumiem i szanuję pogląd.
Ja już dawno temu przestałem ufać rozsądkowi i ograniczać się tylko do racjonalnego rozumowania. To do niczego nie prowadzi.
Tak apropo, nie wiem czy kojarzysz, w roku 2002 została wydana pewna książka pt. "Życie Pi", Pana Yanna Martela.
I nie będzie przesadą jeśli napiszę, że obok pewnego filmu animowanego, o którym zresztą kilka razy już tu wspominałem, jest to jedyna książka, która w tak dużym stopniu wpłynęła na moje życie.
Szczerze polecam... naprawdę dużo można się z niej nauczyć.

Dnia 20.02.2010 o 22:16, Karharot napisał:

Którego Żniwiarza masz na myśli? Jeśli Suwerena to on akurat się nażył dużo więcej niż
na to zasługiwał. Poza tym on nie jest najlepszym przykładem bo był nieśmiertelnym draniem
(żeby nie powiedzieć dosadniej), ....


Nie wiedzieć dlaczego, Żniwiarze ograniczają się tylko do czystego zła. Co nie zmienia faktu, że owy Suweren (tak, właśnie o tego gada mi chodzi) miał pecha i nawet gruby pancerz, systemy naprawiające oraz tyle milionów kat doświadczeń na nic tu się zdały. A wiesz co go tak naprawdę zabiło ? Jego własna ignorancja... powinno być to nauczką dla nas wszystkich.

Dnia 20.02.2010 o 22:16, Karharot napisał:

Każdy kto ma złe i pokrętne pragnienia i nie ma ochoty brudzić sobie rąk. Sporo ludzi
całkiem nieźle pasowałoby do tego opisu, zwróć uwagę że Żniwiarze jak źli by nie byli
w przeciwieństwie do naszego gatunku przynajmniej nie zabijali swoich (o ile wiemy).


Wszystkiego o nich nie wiemy... powiedziałbym, więcej nie wiemy niż wiemy.
Swoich może nie zabijali, ale zapewne i nie pałali do siebie miłością również. ;-)

Dnia 20.02.2010 o 22:16, Karharot napisał:

Umm. A ile realnych SI znasz? XD


Miałem na myśli takie SI, jakie najczęściej widzimy w S-F. :-) Nie wydaje mi się, aby kiedykolwiek powstało SI idealnie odwzorowujące ludzkiego ducha... z całą jego pokrętnością, nieprzewidywalnością i różnorodnością.

Dnia 20.02.2010 o 22:16, Karharot napisał:

Żniwiarze opracowali jakąś metodę wpływania na istoty
żywe, sposób działania indoktrynacji nie jest ludziom (czy innym młodszym rasom) znany
co nie oznacza że nie może być ona zwykłą technologią tyle że wykraczającą poza zakres
poznanej nauki. Gazy halucynogenne też mogą wpływać na istoty organiczne a SI byłyby
całkowicie zdolne do ich produkcji i rozprzestrzeniania (to tylko przykład, wiem że indoktrynacja
to coś w rodzaju sygnału a nie gazu).


Tak, ale nikt żadnego gazu tam nie widział, żadnych fal radiowych, żadnej ingerencji z zewnątrz. Tak jakby sama ich obecność to sprawiała. Nie zaprzeczam, może to być jakaś super-duper zaawansowana technologia 25. i pół stulecia ;-), ale równie dobrze może to być coś więcej.

Dnia 20.02.2010 o 22:16, Karharot napisał:

Hmm, ja starałem się rozmawiać z każdym członkiem załogi (w tym Kelly i Jokerem) po każdej
głównej i lojalnościowej misji (nieważne czy była to ich misja czy też kogoś innego),
może to właśnie stąd się bierze różnica.


Być może... co do Jokera, to momentami rozmowy między nim i EDI-m powalały na kolana, jak np.

Spoiler

EDI zaczyna nagle kręcić krzesłem Jokera. ;-D


Nie zaprzeczam, że starałem się bardziej koncentrować na misji niż na drążeniu wszystkich rozmów ze wszystkimi bohaterami na wszystkie możliwe sposoby. Kiedy widziałem, że ktoś ma mi coś do powiedzenia, nie odwracałem się tyłem. Ale kiedy odniosłem wrażenie, że dana rozmowa zakończyła się w atmosferze wzajemnego zrozumienia, nie ciągnąłem jej dalej na siłę.

Dnia 20.02.2010 o 22:16, Karharot napisał:

Spoiler

To akurat jest jedna z pierwszych rozmów :) Romans z nią zaczynałby się pewnie jakiś
czas po jej misji lojalnościowej pod warunkiem że w sporze pomiędzy nią a Mirandą poparło
się Jack.



Znaczy się, to była chyba rozmowa już po wykonaniu jej misji. Uspokoiła ją, a mi to w zupełności wystarczyło. ;-)

Dnia 20.02.2010 o 22:16, Karharot napisał:

Spoiler

Tali zaczyna wspominać coś o tym że chciałaby połączyć się z Shepardem kombinezonem
(nie pamiętam jak to dokładnie określiła, w każdym razie chodziło o to że wymieniłaby
się z graczem atmosferą w której przebywa) co dla Quarianki jest czymś bardzo intymnym
(zważywszy na to że graniczy to z ryzykiem utraty życia). Możliwe że potem dochodzi do
czegoś więcej.



Widać nie doprowadziłem tej konwersacji aż do takiego poziomu. :-)

Dnia 20.02.2010 o 22:16, Karharot napisał:

Spoiler

Nie jest. Samara też tego żałowała ale po prostu nie było innego wyjścia. To nie była
wina Morinth że była jaka była ale jej ofiary również były niewinne, w tym wypadku to
był wybór mniejszego zła...



Tak, tylko że ja nie wierzę w instytucję mniejszego zła. Gdyby zależało to ode mnie, nie pozwoliłbym jej zabić. Nie wiem co bym zrobił, ale na pewno bym na to nie pozwolił... a przynajmniej nie tak po prostu.
Wiesz, niedawno skończyłem czytać "Więźnia Azkabanu" i chwilami wciąż jestem we Wrzeszczącej Chacie. ;-)

Dnia 20.02.2010 o 22:16, Karharot napisał:

Na początku XX wieku powszechnie wierzono że ludzkość wyrosła już z wojen, marne kilkanaście
lat później wybuchł konflikt w którym ludzie zabijali się na niespotykaną dotąd skalę,
nazwano go potem "wojną która zakończy wszystkie wojny" i znowu ...


Jak dla mnie dowodzi to jedynie tego, że wciąż nie potrafimy uczyć się ma własnych błędach.
I jak widać ciągle nam mało. :-( Ale myślę, że wszystko przed nami.

Dnia 20.02.2010 o 22:16, Karharot napisał:

Spoiler

Patrząc na historię ludzk0ości nie mam żadnych złudzeń ani nadziei co do tego że nasz
gatunek zrozumie kiedyś jakim złem jest konflikt i zaprzestanie się wzajemnie zabijać,
wojna była z nami od zawsze od czasów kiedy nasi przodkowie nie podnieśli jeszcze kija
po moment w którym opracowali metody obrzucania się bronią masowej zagłady na miedzy
kontynentalne odległości :( A co do tego że więcej jest ludzi dobrych niż złych... Niewielka
grupa maniaków potrafi w błyskawicznym tempie rozpętać chaos który pochłonie wiele ofiar,
wielu ludzi o dobrych intencjach potrzebuje masę czasu i wysiłku aby polepszyć standard
życia choćby trochę. Tak to niestety w tym świecie jest że niszczyć jest łatwiej niż
budować :(



Powiem ci, że nie było tak źle. Aczkolwiek dzięki za troskę. :-)
W tym co piszesz niestety coś jest... [Ok, dokończę za godzinkę, bo chcę gdzieś wyjść :-)] ... brb. ;-)
... ... ...
OK, jestem. :-)
... ale ja mimo wszystko uważam, że potrzeba nam po prostu więcej czasu na odkrycie tego, że zło prowadzi nas tylko i wyłącznie na zatracenie... podobnie jak popadanie w samozachwyt naukowy. Tu znowu odwołuję się do rozmów między Protem a doktorem Powellem z filmu K-PAX.
Abyśmy potrafili przezwyciężyć strach i wspólnie przeciwdziałać tym, jak to ująłeś, "niewielkim garstkom maniaków".

Dnia 20.02.2010 o 22:16, Karharot napisał:

Świat ten analizujemy wyłącznie swoim umysłem, fizyczne ciało oraz jego zmysły są tylko
narzędziem służącym do poznania tego co nas otacza. Póki co te narzędzia są niezastąpione
ale ..


Aż żal mi było ciąć tak długą wypowiedź... wybacz. :-)
Nie no... to o czym piszesz, to jak najbardziej... ale mi nie chodziło o nasze fizyczne zależności, tylko o zależności między nami, a innymi istotami żywymi. Nieważne w jakiej rzeczywistości, zawsze będą takie same... do pewnego stopnia poza naszą kontrolą (nawet powiedziałbym dość dużego stopnia).

Dnia 20.02.2010 o 22:16, Karharot napisał:

<ponownie czyta powyższy tekst po czym podejrzliwie spogląda na palonego papierosa
i wyrzuca go za okno przeczuwając że mogło w nim być coś więcej niż tylko nikotyna>


Hehe...
Dodam jeszcze, że palenie powoduje raka i choroby serca... choć w sumie wielu traktuje to jako zaletę, a nie wadę. ;-)

Dnia 20.02.2010 o 22:16, Karharot napisał:

Tak. Jeśli dożyjemy takich czasów to nic się nie zmieni. No może tylko to że jakaś bardziej
zaawansowana cywilizacja przerażona naszą naturą pozbędzie się nas aby chronić cywilizowane
istoty tej galaktyki ;)


Parafrazując wypowiedź Skazy z "Króla Lwa":
"Oh, surely we humans are not all THAT bad."

:-)

Dnia 20.02.2010 o 22:16, Karharot napisał:

Niestety nie wierzę w to że dobra wola będzie kiedykolwiek występować u wszystkich ludzi
jednocześnie. No chyba że się w końcu wybijemy i na ziemi pozostanie tylko garstka ludzi,
może wtedy zrozumieją oni to czego obecna ludzkość nie jest w stanie pojąć :(


U wszystkich ludzi ? Może i nie (zresztą nawet nie lubię takich uogólnień), ale przecież nie o to tutaj chodzi. Przecież już ustaliliśmy, że nie jesteśmy idealni. ;-)
Natomiast moglibyśmy zacząć od pewnych grup społecznych lub przynajmniej grup specjalnie do tego powołanych osób. Tu znowu odwołuję do mojej rozmowy z kerkasem i do wątku o "Nietykalnych", w temacie o filmach.

Dnia 20.02.2010 o 22:16, Karharot napisał:

... zwłaszcza jeśli w tym normalnym świecie nie byłoby nikogo kto by
jego wybryki "docenił".


Sam mówiłeś, że ponoć stać nas na wszystko. A nasza podłość może bić na głowę nawet Żniwiarzy. Osobiście się z tym nie zgadzam (patrz powyższy cytat Skazy), ale w takim ujęciu koncepcja zamknięcia wszystkich w "metalowych puszkach" na dłuższą metę i tak nic nie zmieni.
A może chcesz z nas zrobić kolejnych Żniwiarzy ? ;-P

Dnia 20.02.2010 o 22:16, Karharot napisał:

... Zresztą każdy z nas kto jest obecny na tym forum ma w sobie cząstkę
czegoś takiego bo postrzegamy wymianę postów z osobą której nigdy realnie nie spotkaliśmy
i o której praktycznie nic nie wiemy jako całkiem zajmującą i zupełnie normalną rozmowę


Ja tam do każdej takiej rozmowy podchodzę tak, jakby była to normalna rozmowa "face to face".
Szczerze wątpię, aby moje obecne zdanie na temat Twojej osoby zmieniło się, jeśli zobaczyłbym Cię w RL. :-)

Dnia 20.02.2010 o 22:16, Karharot napisał:

Mi osoba która odgradza się od świata nie przeszkadza, skoro nikomu nie wadzi i jest
w tym swoim małym zamkniętym światku szczęśliwa niech sobie żyje jak chce :) To osoby
które na siłę narzucają się innym budzą moje obawy...


Nie uważam tego (odgradzania się) za coś złego. Po prostu nie wydaje mi się, aby było to rozwiązaniem jakiegokolwiek problemu. A na dłuższą metę może tylko zaszkodzić. Ale to tylko moja osobista opinia.
Zresztą po części wiem jak to jest, bo sam często przez to przechodzę.

Dnia 20.02.2010 o 22:16, Karharot napisał:

I tu jest właśnie najpaskudniejszy problem - wielu z tych którzy czynią w imię swoich
ideałów najpotworniejsze zło jakie można sobie wyobrazić uważa że ich postępowanie jest
dobre i uzasadnione ich (jedynymi słusznymi) poglądami a to ci którzy są ich ofiarami
pobłądzili i czynią (świadomie lub nieświadomie) zło... Taka to jest ludzka natura że
ma zwyczaj usprawiedliwiać własne postępowanie i potępiać nieakceptowane postępowanie
innych...


A ja myślałem, że wciąż potrafimy decydować o swoim życiu. ;-)
Wszak czyż nie jesteśmy jeszcze głupsi od głupiego kiedy za nim podążamy ? Czy jakoś tak. :-) Wszak to wolna wola daje nam możliwość prawidłowego odróżnienia dobra od zła. Jeżeli godzimy się na takie zło, musimy potem z tym żyć... i nie narzekać na niesprawiedliwość. :-)

Dnia 20.02.2010 o 22:16, Karharot napisał:

> Myślę, że kiedyś to zrozumiemy. :-)
Jeśli możesz zachowaj to przekonanie. Nawet jeśli to marzenie się nie spełni wiara w
nie znacznie ułatwi Ci życie.


Eee tam, zawsze powtarzałem, że ja i tak się nie liczę.. a przynajmniej nie tutaj, nie na tym świecie. Natomiast wielu innym taka wiara bardzo by się przydała.

Dnia 20.02.2010 o 22:16, Karharot napisał:

Mam już na koncie dwóch idealistów którzy

Spoiler

wysadzili bazę Zbieraczy

. Teraz prowadzę
trzecią postać którą usiłuję skierować w stronę zła ale nie bardzo mi idzie... Cholernie
ciężko jest być złym...


Nie no, to był taki żart... chociaż. ;-)
Widzisz, dla Ciebie jest ciężko, a ja np. nawet nie mam zamiaru próbować.
To samo miałem np. w KOTORze. Wiesz, wydaje mi się, że ja po prostu nie jestem dobrym złym. ;-)

Dnia 20.02.2010 o 22:16, Karharot napisał:

Najwyraźniej rozkręcasz się dopiero jak wejdziesz na interesujący Cię temat :)


Czy ja wiem... a generalnie wiem niewiele. ;-)
Najczęściej próba podzielenia się z kimkolwiek własnymi ideałami lub marzeniami kończyła się "kotastrofą." :-)
A w najlepszym wypadku czymś zbliżonym do naszej obecnej konserwacji... konsekracji, też nie... konspiracji... O, mam: Konwersacji. :-) No, udało się. ;-)

Dnia 20.02.2010 o 22:16, Karharot napisał:

Err... chyba okazałem się jedną z takich osób. Sorry, <składa ręce w przeprosinach>
chyba za dużo mam kontaktu z szarą rzeczywistością i za trudno mi uwierzyć w zbyt piękne
ideały.


Naprawdę nie ma o czym mówić... a już tym bardziej za co przepraszać. :-)
Przecież z niczym się nie narzucasz, jeno piszesz to co czujesz. A wierz mi na słowo... pięknych i silnych marzeń nie da się zniszczyć tak łatwo... a już tym bardziej byle przemową. I Bogu dziękować za to, bo inaczej co to wszystko byłoby warte ?
A co do owych ideałów, to nikt nie każe Ci w nic wierzyć. Sam ustalasz, w co chcesz wierzyć (lub czy w ogóle w cokolwiek). Natomiast IMO są takie ideały, do których naprawdę warto dążyć... choćby nie wiem jak mało realne się wydawały. Bo od tego właśnie wszystko się zaczyna.


PS. Posłuchaj, bo widzę głosy sprzeciwu naszym dość długim postom. I szczerze mówiąc wcale się nie dziwię.
Na temat czy nie na temat, wiem że wiele osób po prostu nie lubi nawet przewijania takich ścian tekstu.
Także proponuję zakończyć tą kons... kon-wersację ;-) w atmosferze wzajemnego zrozumienia.
I raz jeszcze przepraszam za te moje wywody. Na koniec fragment piosenki zespołu o nazwie "Akurat". :-)

To już koniec tej melodii,
Dość już bzdur tych i dyrdymał.
Wciąż rozumek ma oparcie,
nikt go jeszcze nie...


:-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.02.2010 o 13:19, revolt505 napisał:

Mam jeszcze pytanko dotyczące sojuszników. Czy w jednym podejściu da rade zwerbować wszystkie
możliwe postacie? Chciałbym mieć całkowicie zapełniony ekran wyboru postaci.


Da się

Spoiler

Morinth można tylko podmienić za Samare, jeśli ktoś podejmie taką decyzje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.02.2010 o 16:34, zerohunter napisał:

Kogo się ze sobą najbardziej opłaca zabierać, jak mam Miradnę, Jackoba, Mordimera i Garrusa?

Jak wolisz, i tak większość przeciwników sprzątniesz sam. Dobrze mieć przy sobie jednego biotyka/inżyniera i jakąś dodatkową siłę ognia. Ja zawsze biegałem z Garrusem (po porostu go najbardziej lubię z całej ekipy) i Jack/ Mordin (zależy co potrzebowałem)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.02.2010 o 16:34, zerohunter napisał:

Kogo się ze sobą najbardziej opłaca zabierać, jak mam Miradnę, Jackoba, Mordimera i Garrusa?


Ja przeważnie biegam z Mirandą i Mordinem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.02.2010 o 16:34, zerohunter napisał:

Kogo się ze sobą najbardziej opłaca zabierać, jak mam Miradnę, Jackoba, Mordimera i Garrusa?

Tali (czasem Garrus) + Miranda (czasem Samara) lub Mordin (spalanie^^).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.02.2010 o 16:34, zerohunter napisał:

Kogo się ze sobą najbardziej opłaca zabierać, jak mam Miradnę, Jackoba, Mordimera i Garrusa?


ja grajac inzynierem cala gre zabieralem Mordina a na poczatku razem z nim Garrusa, potem Garrusa zastapilem Thane''m - i tak przez calutka gre :) zadnych problemow podczas walk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja kiedy potrzebowałem dużej siły ognia, zabierałem Garrusa i Grunta, który jest nie do położenia (no i ma genialny śmiech :), ale moim składem głównym była Miranda i Mordin. Pani, by przeciążyć tarcze, Mordin, by przepalać pancerze, a ja podlatywałem Szarżą z Claymorem i zamiecione. Ponieważ jednak w przeciwieństwie do jedynki skład w dwójce jest mało przydatny, czasem coś mieszałem, np. Garrusa i Mordina, bo ich teksty w walce wymiatają :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.02.2010 o 15:45, Dann napisał:

PS. Posłuchaj, bo widzę głosy sprzeciwu naszym dość długim postom. I szczerze mówiąc wcale się nie dziwię.
Na temat czy nie na temat, wiem że wiele osób po prostu nie lubi nawet przewijania takich ścian tekstu.
Także proponuję zakończyć tą kons... kon-wersację ;-)

Ghhh... OK. Wrzucę jedynie jeszcze tego posta bo żal mi 40m poświęconych na jego napisanie, trochę go tylko przytnę.
Plz - następnym razem umieść prośbę o zakończenie topicu na początku posta :)

Dnia 21.02.2010 o 15:45, Dann napisał:

I raz jeszcze przepraszam za te moje wywody.

Rozumiem że to nie do mnie tylko do innych :) Przyłączam się do przeprosin.

Dnia 21.02.2010 o 15:45, Dann napisał:

Wątpię, abyś wtedy miał taką możliwość. Bo wiesz, to jest bilet w jedną stronę, a cena nie obejmuje powrotnego. ;-)

Mimo wszystko może mają tam kompa z podpięciem do netu. Jeśli nie to znaczy się że prawdziwy Raj nie istnieje ;P

Dnia 21.02.2010 o 15:45, Dann napisał:

Tak apropo, nie wiem czy kojarzysz, w roku 2002 została wydana pewna książka pt. "Życie Pi", Pana Yanna Martela. /.../

Nie kojarzę tytułu, może go jednak sprawdzę :)

Dnia 21.02.2010 o 15:45, Dann napisał:

Nie wiedzieć dlaczego, Żniwiarze ograniczają się tylko do czystego zła.

Cóż, z punktu widzenia innych gatunków tak samo pewnie wyglądają ludzie - zagarniają terytorium dla siebie po czym niszczą jej lub przerabiają wedle własnych życzeń zaś zwierzęta albo zabijają albo zniewalają. Żniwiarze przynajmniej robią przerwy pomiędzy rajdami zaś mu okupujemy raz zajęty teren do m0mentu w którym jest tak zdegradowany że nie da się już na nim żyć...

Dnia 21.02.2010 o 15:45, Dann napisał:

Jego własna ignorancja... powinno być to nauczką dla nas wszystkich.

Ignorancja lub arogancja. Pomimo tych swoich przygotowań mimo wszystko postrzegał istoty organiczne jako gorsze, słabsze i głupsze od siebie.

Dnia 21.02.2010 o 15:45, Dann napisał:

Miałem na myśli takie SI, jakie najczęściej widzimy w S-F. :-) Nie wydaje mi się, aby kiedykolwiek powstało SI idealnie odwzorowujące ludzkiego ducha... z całą jego pokrętnością, nieprzewidywalnością i różnorodnością.

SI z założenia mają być logiczne i systematyczne podczas gdy my bez żadnego problemu akceptujemy najbardziej absurdalne teorie na które nie mamy żadnych dowodów i do tego połowę życia spędzamy na improwizowaniu ;) Nie wiem czy to zaleta czy wada ale chyba jesteśmy dzięki temu szczęśliwsi :)

Dnia 21.02.2010 o 15:45, Dann napisał:

Tak, ale nikt żadnego gazu tam nie widział, żadnych fal radiowych, żadnej ingerencji z zewnątrz. Tak jakby sama ich obecność to sprawiała.

Czy ja wiem? Ludzie z Eden Prime twierdzili że słyszeli coś jak świdrujący dźwięk zaś Saren starał się badać indoktrynację (tyle że jego naukowcy niewiele odkryli),

Spoiler

fakt że nawet martwy Żniwiarz (a bez dwóch zdań był martwy) oddziaływał indoktrynacją na otoczenie zdaje się świadczyć o tym że był to jakiś automatyczny system podobny do tego który uaktywnił pole efektu masy chroniące go przed wpadnięciem w gwiazdę.

Dnia 21.02.2010 o 15:45, Dann napisał:

Być może... co do Jokera, to momentami rozmowy między nim i EDI-m powalały na kolana, jak np.

Spoiler

EDI zaczyna nagle kręcić krzesłem Jokera. ;-D


Spoiler

Mi się podobało jak EDI po tym jak Joker oddał jej kontrolę nad statkiem wypaliła mu że lubi widzieć ludzi na kolanach (mina Jokera była po prostu bezcenna XD) oraz to jak pod koniec powiedziała że łączące ich uczucie jest bardziej platoniczną symbiozą niż wywoływanymi hormonami zalotami XD Komentarz Jokera "Ooookay. That was a little creepy" był powalający XD

Dnia 21.02.2010 o 15:45, Dann napisał:

Nie zaprzeczam, że starałem się bardziej koncentrować na misji niż na drążeniu wszystkich rozmów ze wszystkimi bohaterami na wszystkie możliwe sposoby.

Ja staram się zawsze jak najlepiej poznać i zrozumieć towarzyszy, co prawda ci z ME nie mają takiej głębi jak postacie z P:T ale zawsze coś można odkryć jeśli się ich regularnie odwiedza i cierpliwie wysłuchuje :)

Dnia 21.02.2010 o 15:45, Dann napisał:

Znaczy się, to była chyba rozmowa już po wykonaniu jej misji. Uspokoiła ją, a mi to w zupełności wystarczyło. ;-)

Tą rozmowę można odbyć jeszcze przed misją tyle że najwyraźniej nie rozmawiałeś z nią wystarczająco często :) Po misji z Jack nie za bardzo mogłem rozmawiać bo na mój widok reagowała jedynie bluzgami :/

Dnia 21.02.2010 o 15:45, Dann napisał:

Tak, tylko że ja nie wierzę w instytucję mniejszego zła. Gdyby zależało to ode mnie, nie pozwoliłbym jej zabić. Nie wiem co bym zrobił, ale na pewno bym na to nie pozwolił... a przynajmniej nie tak po prostu.

Spoiler

Shepard w tym momencie miał trudności nawet z kontrolowaniem własnej woli więc nie za bardzo mógł ingerować.

A instytucja mniejszego zła... Chyba nikt kto postrzega każdy możliwy wybór jako zło nie akceptuje czegoś takiego, niestety życie jest jakie jest i nieraz stajemy przed dwoma wyborami z których żaden nie jest dobry zaś odwrócenie się do nich plecami często jest najgorszym co można zrobić...

Dnia 21.02.2010 o 15:45, Dann napisał:

Wiesz, niedawno skończyłem czytać "Więźnia Azkabanu" i chwilami wciąż jestem we Wrzeszczącej Chacie. ;-)

Spoiler

Gdyby Harry pozwolił wtedy zabić Glizdogona to tak Cedric jak i Syriusz (oraz Dumbledore i cała masa innych ludzi) wciąż by jeszcze żyli...

Dnia 21.02.2010 o 15:45, Dann napisał:

Jak dla mnie dowodzi to jedynie tego, że wciąż nie potrafimy uczyć się ma własnych błędach. I jak widać ciągle nam mało. :-( Ale myślę, że wszystko przed nami.

Każdy człowiek buduje swoje sposób życia od podstaw, oznacza to niestety że niezależnie od tego ile złych doświadczeń skumulujemy jako rasa każde kolejne pokolenie będzie powielało błędy swych przodków w przekonaniu że "im się uda bo wiedzą lepiej"... Obawiam się że jedynie zewnętrzna zmiana warunków życia może zmienić los ludzi bo na to że osiągniemy pokój i zrozumienie wyłącznie poprzez opanowanie samych siebie nie ma co liczyć. W końcu skoro nie udało się to tysiącom poprzednich pokoleń to czemu nam ma się udać?

Dnia 21.02.2010 o 15:45, Dann napisał:

Nie no... to o czym piszesz, to jak najbardziej... ale mi nie chodziło o nasze fizyczne zależności, tylko o zależności między nami, a innymi istotami żywymi. Nieważne w jakiej rzeczywistości, zawsze będą takie same... do pewnego stopnia poza naszą kontrolą (nawet powiedziałbym dość dużego stopnia).

No właśnie :) Czyli nawet w wirtualnej rzeczywistości możemy zachować to co jest najcenniejsze w naszej interakcji z innymi a jednocześnie możemy uniknąć konfrontacji z tymi z którymi porozumienia nie jesteśmy w stanie osiągnąć. Obie strony (tak po prawdzie to pewnie niemal nieskończona ilość stron podzielonych nieskończoną ilością konfliktów) będą mogły żyć w pokoju w swoich społeczeństwach bez agresji względem tych którzy nie podzielają ich poglądów lub tych wobec których mają jakieś zadawnione urazy. I być może jak minie wystarczająco dużo czasu nie wypełnionego ciągłym obrzucaniem się zarzutami to w końcu tacy ludzie (lub ich potomkowie) zapomną że ich pra-pra-pradziad został zabity w wojnie przez pra-pra-pradziada kogoś innego i ludzkość osiągnęłaby etap na którym w miarę spokojnie mogłaby koegzystować w realnym świecie.

Dnia 21.02.2010 o 15:45, Dann napisał:

Dodam jeszcze, że palenie powoduje raka i choroby serca... choć w sumie wielu traktuje to jako zaletę, a nie wadę. ;-)

Nie musisz mi mówić :( Dość się naoglądałem ludzi z tracheotomią żeby wiedzieć czym to grozi. I dlatego palę jedynie 2-3 papierosy na miesiąc. To taka moja mała zemsta na moim organizmie ;/

Dnia 21.02.2010 o 15:45, Dann napisał:

Natomiast moglibyśmy zacząć od pewnych grup społecznych lub przynajmniej grup specjalnie do tego powołanych osób.

Tylko że owe grupy musiałyby zostać całkowicie odseparowane od reszty lub też prędzej czy później padłyby ofiarą zła wyrządzanego przez "niezreformowaną" część ludzkości... Mimo wszystko zawsze byłby to jakiś początek :)

Dnia 21.02.2010 o 15:45, Dann napisał:

Sam mówiłeś, że ponoć stać nas na wszystko. A nasza podłość może bić na głowę nawet Żniwiarzy. Osobiście się z tym nie zgadzam (patrz powyższy cytat Skazy), ale w takim ujęciu koncepcja zamknięcia wszystkich w "metalowych puszkach" na dłuższą metę i tak nic nie zmieni. A może chcesz z nas zrobić kolejnych Żniwiarzy ? ;-P

Podłączenie nas do sieci (a co za tym idzie odłączenie bodźców fizycznych i kontroli nad cielesną formą) oznaczałoby że nie możemy zrobić krzywdy innym, trzeba by tylko te nasze niedoskonałe formy fizyczne zabezpieczyć żeby jakiś wariat czegoś z nimi nie zrobił (bo na całkowite odseparowanie świadomości od ciała i posłanie jej w net nad czym teoretyzowano w GitS na razie nie widzę szans)...
Zaś co do przybrania formy Żniwiarzy to w żadnym wypadku! Żal by mi było tych wszystkich biednych obcych i tego co by się z nimi stało gdyby posiadający taką potęgę ludzie zostali puszczeni luzem w galaktyce :/

Dnia 21.02.2010 o 15:45, Dann napisał:

Ja tam do każdej takiej rozmowy podchodzę tak, jakby była to normalna rozmowa "face to face".

Ja też, za to mój dziadek (i większość jego pokolenia) patrzył na to bez żadnego zrozumienia. IMO wynalazek który pozwala komuś jednocześnie dyskutować z kimś z Kanady i Australii oraz paru innych rozsianych po globie krajów jest po prostu rewelacyjny, a to że ta rozmowa nie toczy się w rzeczywistym świecie... Jakie to ma znaczenie? :)

Dnia 21.02.2010 o 15:45, Dann napisał:

A ja myślałem, że wciąż potrafimy decydować o swoim życiu. ;-)
Wszak czyż nie jesteśmy jeszcze głupsi od głupiego kiedy za nim podążamy ? Czy jakoś tak. :-) Wszak to wolna wola daje nam możliwość prawidłowego odróżnienia dobra od zła.

Wolna wola... Hmm, nie powiedziałbym, sama wolna wola nie daje nam możliwości rozpoznawania czegokolwiek, to raczej nasze doświadczenie i zdolność empatii pozwala odróżniać co jest dobre a co złe. Poobserwuj trochę małe dzieci a zauważysz że bardzo często zupełnie nieświadomie krzywdzą innych (oczywiście w małym stopniu) po prostu dlatego że ich zbyt małe doświadczenie nie pozwala im zrozumieć konsekwencji ich czynów czy słów.

Dnia 21.02.2010 o 15:45, Dann napisał:

Jeżeli godzimy się na takie zło, musimy potem z tym żyć... i nie narzekać na niesprawiedliwość. :-)

To czy my się z tym godzimy czy nie rzadko ma znaczenie dla ludzi którzy działają w takim zaślepieniu. Najlepszym przykładem zachowań o jakich pisałem są fanatycy religijni - osoby o słabym charakterze które na skutek targających nimi wątpliwości zwróciły się w stronę wiary i zaczęły bezkrytycznie przyjmować jej dogmaty zastępując nimi własną wolę i w imię owych dogmatów narzucając ów własny (czy raczej sztucznie własny) światopogląd innym. Niezależnie od tego co zrobisz czy powiesz nie przekonasz takich ludzi bo oni po prostu nie akceptują czegokolwiek co jest choćby w najmniejszej sprzeczności z tym co uważają jako Prawdę, niezależnie od argumentów czy dowodów.

Dnia 21.02.2010 o 15:45, Dann napisał:

Widzisz, dla Ciebie jest ciężko, a ja np. nawet nie mam zamiaru próbować. To samo miałem np. w KOTORze. Wiesz, wydaje mi się, że ja po prostu nie jestem dobrym złym. ;-)

KotOR pod tym względem akurat nie był zbyt dobry - tam zło było na poziomie karka z ulicy - wybory w stylu "pomóż biedakowi/kopnij biedaka" raczej nie były tym co zwiodło na Ciemną Stronę Anakina (

Spoiler

w całej grze były tylko dwie sytuacje gdzie czasem wybierałem zło - jedna w misji dla Genoharadan której nie dało się wykonać inaczej a druga na samym końcu gdy dostawało się wybór walki z Bastilą lub przyłączenia się do niej, ze względu na lojalność wobec niej (i w niemal równym stopniu ze względu na nieprawdopodobnie kiczowate zakończenie dla Jasnej Strony) często decydowałem się zostać Lordem Sithów...

)

Dnia 21.02.2010 o 15:45, Dann napisał:

Najczęściej próba podzielenia się z kimkolwiek własnymi ideałami lub marzeniami kończyła się "kotastrofą." :-)

I wyburzonym przez wybuch bomby budynkiem? XD

Dnia 21.02.2010 o 15:45, Dann napisał:

A w najlepszym wypadku czymś zbliżonym do naszej obecnej konserwacji... konsekracji, też nie... konspiracji... O, mam: Konwersacji. :-) No, udało się. ;-)

Dlaczego "w najlepszym"? To brzmi tak jak byś nie ył zadowolony a moim zdaniem całkiem nieźle nam idzie ;)

Dnia 21.02.2010 o 15:45, Dann napisał:

A co do owych ideałów, to nikt nie każe Ci w nic wierzyć. Sam ustalasz, w co chcesz wierzyć (lub czy w ogóle w cokolwiek). Natomiast IMO są takie ideały, do których naprawdę warto dążyć... choćby nie wiem jak mało realne się wydawały. Bo od tego właśnie wszystko się zaczyna.

To prawda. Jeśli się w coś nie wierzy to nie zrealizuje się tego niezależnie od tego jak realne by się wydawało. Zaś co do realizowanie nierealnych marzeń, powiedzenie że "Wiara czyni cuda" powstało nie bez powodu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować