Zaloguj się, aby obserwować  
modestvermin

Wiedźmin (The Witcher) - temat ogólny

31506 postów w tym temacie

Mam zamiar rozpocząć grę na najwyższym poziomie trudności, ale zastanawiam się czy nie będzie zbyt hardkorowo tzn. czy ta walka bez sygnałów będzie bardzo trudna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.11.2007 o 19:32, kajojek napisał:

Gdzie można znaleźć garkaina w V akcie???(chodzi mi o trofeum)


Tak można, wystarczy się tylko udać w stronę kaplicy Strzygi. Tam łazi jeden i grupką swoich towarzyszy. Wyżej można spotkać też Bruxe (również z trofeum).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.11.2007 o 19:23, Marko Pele napisał:

Właśnie co przeszedłem Wiedźmina i powiem każdemu kto jeszcze tego nie zrobił że wart! Końcówka
jest naprawdę świetna i do tego jeszcze outro Bagińskiego! Mega - super -hyper wypaśną grę
zrobili nasi rodacy :D Koniec jest o tyle fajny że ***spojler*** że nasze wcześniejsze
decyzje przewijają nam się i maja wpływ na zakończenie. Super więcej takich gier ;]

SPOJLER
Według mnie epilog jest troche zbyt Hollywodzki... wspaniały bochater, trudna droga, pojawiają się przyjaciele sprzed lat i wrogowie, pomagają lub przeszkadzają... <ziew> to już było! Ale finałowa walka zajumista, zajęła mi około 10 minut, 3 razy leżałem, dwie jskółki poszyły, dekot, puszczyk i coś chyba jeszcze ale zabiłem i Mistrza i Wielkiego Gona :D
Po jakiej stronie się opowiedziałeś :D??
A i outro na serio super-hiper :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ok, dzięki, załatwieni.
Ale mam kolejne pytanie :)
Gdzie znajdę grododzierżcę? W ratuszu go nie ma, w karczmie też nie...

Aha, Wam też wywala grę do systemu przy przechodzeniu z Wyzimy Handlowej do Klasztornej? Bo ja muszę teleportem w domu Triss się przedostawać, bramą zawsze mnie wywala :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.11.2007 o 19:51, mati285 napisał:

Velerad jest w strażnicy niedaleko "Nowego Narakortu".

Kajojek=> Garkain,którego trzeba zabić nazywa się Wesper i kręci się koło cmentarza.
EDIT: Kurde... nacisnąłem Odpowiedz zamiast Edytuj sorki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.11.2007 o 19:39, Bartek 93 napisał:

Według mnie epilog jest troche zbyt Hollywodzki... wspaniały bochater, trudna droga, pojawiają
się przyjaciele sprzed lat i wrogowie, pomagają lub przeszkadzają... <ziew> to już było!
Ale finałowa walka zajumista, zajęła mi około 10 minut, 3 razy leżałem, dwie jskółki poszyły,
dekot, puszczyk i coś chyba jeszcze ale zabiłem i Mistrza i Wielkiego Gona :D
Po jakiej stronie się opowiedziałeś :D??
A i outro na serio super-hiper :D


Po części się zgadzam, ale wcale nie przeszkadza mi toi w delektowaniu się gra. Walka rzeczywiście jest świetna, również pokonałem Wielkiego Z-Gona :D JA naturalnie, jak to Geralt byłem neutralny :) I z tego jestem dumny :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jak chyba większość forumowiczów uległem urokowi Wiedźmina, więc kupiłem go sobie kilka dni temu. Na razie jestem w II akcie i gra mnie tak wciągnęła, że nawet nie mam czasu zmienić zeszytów (a mowa jeszcze o uczeniu na jutro :P). Grafika jest naprawdę łada, muzyka wręcz powala, do walk początkowo nie mogłem się przyzwyczaić, ale już jest dobrze, ciekawe zadania. Fanem rpg''ów nie jestem, a Wiedźmin bardzo mile mnie zaskoczył. przed premiera tej gry wątpiłem w jej sukces, ale na szczęście się myliłem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tak muszę ci przyznać rację Wiedźmin jest powalający. Wspomniałeś też o muzyce, która przyznam jest świetna.
Był taki jeden mocny utwór nie pamiętam jak się nazywał, ale to coś rocka było. A póki co uwierz mi na słowo gra będzie tak wciągająca i czasem może nawet cię zaskoczy, że nie będziesz miał czasem nawet na nic czasu ( tak jak często ja ;) .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

KLĄTWA WIEDŹMINA

Pierwsze wzmianki o grze komputerowej „Wiedźmin” słyszałem jakieś osiem, może dziesięć lat temu. Widziałem nawet screeny z tych pomysłów. Miała to być... chyba przygodówka, coś na wzór Thorgala i dobrze, że nie powstała, bo Thorgal poniósł totalną klapę. Potem przez długi czas o Wiedźminie słuch zaginął, aż CDProjekt, cztery lata temu wziął się do roboty. Dzięki niemu, dokładnie 26 października, roku pańskiego 2007, o godzinie 9.56 kupiłem grę komputerową „Wiedźmin”. Grę, na którą czekałem przez te wszystkie lata, z którą wiązałem wielkie nadzieje...
...ale na początek zacznę od słów prawdy, żeby wszystko było jasne. W skali od 1 do 10 oceniam „Wiedźmina” na ZERO. Za 84 złotych kupiłem bubel, który nie miał prawa trafić na półki. Bowiem jak się okazało po kilku dniach, nie można skończyć gry bez patcha, który należy ściągnąć z Internetu. Dla mnie to dyskwalifikacja. Niema sentymentów. To tak jakbym kupił samochód bez hamulców. Nie chcę dociekać, dlaczego tak się stało. Na dzień dzisiejszy zeruję „Wiedźmina”, bo nie żyjemy jeszcze w Irlandii, gdzie zanim zbudują dom, podłącza się Internet. Nie każdy ma dostęp do sieci, a gra dostępna była dla każdego.
Jednak zanim dowiedziałem się o tym fatalnym błędzie, radośnie grałem sobie w „Wiedźmina” odkrywając jego oblicza. Oblicza, których śladów próżno szukać w innych grach tego gatunku. Mogę powiedzieć, z satysfakcją, że „Wiedźmin” jest grą pro rodzinną, bo... jestem na przykład w karczmie „Nowy Narakort” i chcę wyjść na ulice Wyzimy Handlowej, klikam na drzwi i... zaczyna się wczyyytyyywaaaććć. A ja w tym czasie spokojnie idę pozmywać talerze, mam czas, aby posprzątać na biurku i wyrzucić śmiecie, jeszcze tylko podleję żonie kwiaty i... patrzę na monitor. O...ho! Muszę się pośpieszyć z obraniem ziemniaków, wyjściem z psem i odkurzaniem, bo... zaczyna się zaaapiiisyyyywaaanie! Naprawdę wspaniałe, to nie jakiś tam „Oblivion”, gdzie włączę i po paru sekundach muszę już grać! Niedawno kumpel zwierzał mi się przy piwie, że ma problemy z żoną, bo niby w domu nic nie robi. Ja mu na to, chłopie kup „Wiedźmina” będziesz miał czas na wszystko.
Powiem krótko „masakra”. Przeciętnego gracza nie interesuje silnik gry i jego ograniczenia, patrzy na efekt, a ten odrzuca. W takim „Arcanum” w ciągu kilku sekund wczytuje się cały świat, a w „Wiedźminie” czekam czasami 3 minuty na jedną lokację. Wydaje się, że postawiono zbyt duże wymagania Aurorze i ta niewytrzymała, nadmiernie obciążając sprzęt.
Mimo to, mankament ten nie przeszkadzał tak bardzo, jestem fanem RPG i miłośnikiem twórczości Sapkowskiego, więc śmiało grałem dalej.
Dalej jednak było nieciekawie.
Temu, kto wymyślił plecak Wiedźmina należy się porządne lanie. Małe, nieczytelne ikony przedmiotów, utrudniające zarządzanie ekwipunkiem, no i ta potężna wada...
...na początku myślałem, że to kolejny błąd w grze, ale potem przypomniałem sobie wypowiedzi twórców Wiedźmina. Twórców, którzy chcieli stworzyć oryginalnego bohatera, którzy pragnęli ponieść postać Sapkowskiego daleko w świat, jako nową ikonę pop kultury. W efekcie po każdej walce jasna cholera mnie brała, bo w około tony złomu leżą, a ja nie mogłem nic wziąć! Według idealistycznego podejścia twórców do postaci Sapkowskiego, Wiedźmin ma władać tylko dwoma mieczami. Jeśli tak to, po co miejsce na broń noszoną przy pasie i przywiązaną do nogi i na nóż? Przecież Wiedźmin i tak specjalizuje się tylko w dwóch mieczach. W proteście przeciwko, tak narzuconej osobie Geralta, mój Wiedźmin nosił oprócz obowiązkowych mieczy, potężny topór i wielki młot przywiązany do uda - wtedy dopiero poznałem, że jest mistrzem w walce, bo gdy wykonywał salta, przewroty i piruety, owe bronie w ogóle mu nie przeszkadzały.
Moim zdaniem autorzy gry mocno przesadzili z odzwierciedleniem bohatera Sapkowskiego. W efekcie stworzyli postać sztuczną, nie pasującą do bohaterów, jakich można spotkać w innych grach. Znów posłużę się przykładem: przeciętny amerykański gracz, nie widział książki o „Wiedźminie” na oczy i po pierwszej walce skasuje grę. „Nie mogę brać przedmiotów, to, po co one leżą na ulicy” Nie zrozumie on idei twórców, nie będzie chciał dociekać, dlaczego jest tak a nie inaczej! Moim zdaniem jest to zamach na wolność gracza i bohatera w grze. Przyznam się, że pierwszy raz spotkałem się z czymś takim, dla mnie to inkwizycja. Inkwizycja, bo każdy miłośnik Wiedźmina, stworzył w swojej wyobraźni, własny jego obraz i w grze obraz ten mógł być urealniony przez mojego, prywatnego Geralta, a został zaszufladkowany przez stereotypy firmy CDProjekt.
No, ale jedźmy dalej.
Kupując oryginalną grę, dostałem w prezencie materiały dotyczące realizacji projektu, nie omieszkałem ich dokładnie przejrzeć.
Świat. W założeniach mamy świat ogromny „Wyzima - największe miasto w grach fantasy” tym lub podobnym sloganem, reklamowano padół, w którym przyszło nam grać. Patrząc na mapę, dołączoną do materiałów, naprawdę w to uwierzyłem... cały wiedźmiński świat - marzyłem. Potem jednak zrozumiałem, że owo ogromne uniwersum zamknęło się w kilku lokacjach i pięciu aktach.
Małość tego świata wyraża się formie i treści, jest symbolem tej gry i paradoksalnie, jej największym atutem.
W formie, Geralt nie może iść gdzie chce, nie może skakać, jeździć, pływać (a w książce potrafi), nie może latać, kraść, targować się, chować przedmiotów do skrzyń, wchodzić do wszystkich domów, brać rzeczy ze stołów. Nie może również rozpalić ogniska gdzie mu się podoba i robić wielu rzeczy, które zaczynają być standardem w grach tego typu. Znamienna jest komnata u króla Foltesta, gdzie w rogu stoi jedna skrzynia, otwieram ją i co... pieczony kurczak, a król patrzy na mnie i słowem nie powie.
Co z tego, że w nocy stragany są zamknięte i tak walę do kowala, biedak śpi, to nic, że nie jest w warsztacie, kuj mi miecz i chłop kuje. To ma być realistyczny świat? Takich przykładów jest mnóstwo.
Chwalono się Wyzimą, a dla mnie to największa porażka. Po ulicach biegają manekiny, które nic po za wypowiedzeniem jednego zdania nie potrafią, a większość, gdy zbliżam się, wulgarnie mnie odpędza. Aż tu, czytam w poradniku, że między 6:30 a 8:00, w pobliżu wejścia do kanałów w Wyzimie Klasztornej stoi jegomość, który niby niczym specjalnym się nie wyróżnia, ale jeśli z nim porozmawiam, to zamiast standardowej obelgi, zleci mi misję. Pech, jestem już w Wyzimie Handlowej. Ręce opadają, a tak nie dużo trzeba, wystarczy jakiś generator zachowania NPC - ów, podchodzę do postaci i mogę się czegoś ciekawego dowiedzieć, coś rzadkiego lub powszedniego kupić albo nawet misję dostać, naprawdę niewiele, a tak muszę ocierać się o manekiny, które niczego oprócz zwalniania komputera i wczyyytyyywaaaniem nie robią.
Podobnie jest z kurtyzanami, które jak jeden mąż, mają ognisto rude włosy i potworami, cały czas, uparcie, pojawiającymi się zawsze w tym samym miejscu, no i ten deszcz. Zamiast generatora zachowania NPC - ów, mamy generator deszczu i tak w Wyzimie Klasztornej leje jak z cebra, idziemy na Groble - jarsko świeci słońce, a jak już pada, to wszystko magicznie znika, bo kałuż niema, ale gra zwalnia.
Jeśli zaś spojrzymy na handel, to mam wrażenie, że twórcy cofnęli się do epoki kamienia łupanego. W tym świecie niema tarcz, łuków, kusz i zbroi, oprócz tej jedynej za 5000 orenów i tej, którą na koniec gry zdobywamy. Za to, możemy kupić chyba z dwadzieścia rodzajów alkoholi, przebierać w szerokiej gamie pożywienia i oczywiście w mnogiej ilości składników. Wielbiciele „Diablo” będą zawiedzeni.
Do formy należy również szata graficzna produktu. Szata, której rozmach w Wiedźminie od razu sugeruje, że ma być to czarny koń, na jaki stawia CDProject. Mnogość barw, czytelność modeli, mała ilość błędów graficznych, sprawia, że grą pod tym względem możemy się pochwalić. Szczególnie, iż moim zdaniem obrazy wiernie oddały klimat słowiańskiego i wiedźminowskiego świata. Miejscami grafika wygląda, tak jakby była namalowana pędzlem - mi to się bardzo podoba. Razić może, mała różnorodność NPC, oraz słabiutkie animacje postaci. Ten komiczny, władczo-teatralny gestoruch ręką i król, który nerwowo podskakuje. Jednak to drobnostki. Drobnostki, bo grafika jest dla mnie dodatkiem, a rzeczą którą najbardziej cenię, jest treść.
Jeśli chodzi o treść, to świat gry jest wiedźminocentryczny. Czyli bez Geralta nasze uniwersum by się totalnie rozpadło. Znamienny jest przerywnik na końcu prologu w Kaer Morhen, gdzie Geralt, Lambert, Vesemir i Triss rozdzielają się szukać Salamandry. W dalszej części gry tylko z Triss się spotkamy, Lambert i Vesemir przepadli bez wieści, a przecież walka z Salamandrą jest głównym wątkiem fabuły. Treścią świata są sprawy ludzi żyjących na nim. Sprawy wielkie i te bardzo prywatne. W grze przeważnie sprowadzają się one do wyżynania potworów, choć są wyjątki.
Wyjątkiem jest na przykład pogawędka z Zoltanem na temat dylematów Geralta, dobry pomysł na przypomnienie książki, szkoda tylko, że gdy drugi, trzeci i szósty raz zagadnąłem krasnoluda, mówił o tym samym. I szkoda, że tylko z nim mogłem o tym pogadać, bo Jaskrowi tyko kobity i ballady były w głowie. Ballady, których nie dało się posłuchać.
Innym trafionym pomysłem, z punktu widzenia faceta, jest zagranie na uczuciach gracza i wybór między dwiema kobietami. Tego brakowało mi w bezosobowych grach dotychczasowych cRPG.
Walka. Wspomniałem już, że dobrze odrobiłem pracę domową i szczegółowo przyjrzałem się materiałom z produkcji gry. Dokładnie przestudiowałem te mówiące o walce. Tygodnie aranżacji, zatrudnienie zawodowych kaskaderów, profesjonalne kamery, specjalne studio, słowem ogrom pracy i kosztów w efekcie został sprowadzony do kliknięcia, gdy zapali się mieczyk na kursorze. Żałość i mizeria. Pamiętam, jak nie mogłem się z tym pogodzić, bo przecież walka, miała być tym, co wyróżnia tą grę od innych. Miała być oryginalna, sama w sobie przygodą. Przykro mi, w zwykłej konsolówce mam więcej możliwości. Powiem, czym jest walka w Wiedźminie: nudnym i monotonnym przerywnikiem między wątkami. Jest to najgorsza rzecz, jaką zrobiono Geraltowi. Walcząc Wiedźminem nad nim nie panuję, a kolejne kliknięcia, to tylko mocniejsze kombosy. Oczywiste jest, że jeśli mam jeden styl walki z kilkoma przeciwnikami i otoczy mnie kilku przeciwników, wybiorę właśnie ten styl - przepraszam czy Wiedźmin jest grą dla przedszkolaków!? Żeby uniknąć tego bezsensownego zabijania potworów i przyśpieszenia fabuły, zacząłem nosić amulety odstraszające bestie. Jednak to nie pomagało, bowiem bliskość potworów, mimo że nie mogły mnie atakować, uniemożliwiała zbieranie np. składników, więc chcąc nie chcą musiałem je zamordować. Z walką ściśle powiązane są wiedźmińskie znaki, które rozwija się tak samo jak poszczególne style władania mieczami. Jednak wpływ na działanie owej magii, mamy tylko i wyłącznie, w czasie awansu postaci na kolejny poziom. Taki autokratyzm w sferach, gdzie gracz miał zawsze wybór i swobodę działania, mnie odstrasza. Na domiar złego w akcie piątym zrodził się kolejny potężny problem, nie miałem bowiem co robić z brązowymi talentami doświadczenia. Dla mnie to szok, zabrania mi się zbierania przedmiotów i przerobienia ich na pieniądze, potem gdy mam już pokaźną sumkę, nie wiem co z nią zrobić, bo w sklepach pustki i jeszcze gdy zdobyłem doświadczenie nie mogę go spożytkować... po co grać! Ano jest po co...
Zrozumiałem to po pewnym czasie, gdy już wszystko zawiodło. Koniem ciągnącym ten zafajdany wóz, jest fabuła... i coś jeszcze...(ale o tym na koniec).
Fabuła, choć liniowa aż do bólu, choć skonstruowana w archaiczny sposób, będzie naszym orężem za pomocą, którego dobrniemy do końca. Być może gdzieś jest hak, pozwalający skończy grę w inny sposób niż zabicie Wielkiego Mistrza, ja go nie odkryłem. Jednak nie o liniowość opowieści chodzi, tylko o despotyzm twórców gry. Nie masz chodzić i zwiedzać świata, broń Boże nie rozmawiaj z każdy napotkanym na ulicy, bo jeszcze coś chlapniesz i jakiejś misji nie wypełnisz, albo odbije się to echem od Wyzimy po Odmęty. Z rozwagą również zabijaj potwory, bo gdy przez przypadek szturchniesz stwora, na którego masz zlecenie, to gdzie drugie trofeum zmieścisz. No i najważniejsze, nigdy nie kończ za wcześnie aktu, bo wszystkie inne misje w rzyć se będziesz mógł wsadzić. Ale tak ogólnie mówiąc fabuła nie jest taka zła. W dużej mierze odnosi się ona do wydarzeń z książek Sapkowskiego i jest to miłe... ale ma swoją ciemną stronę. Dla ludzi, który nie czytali książek większość odniesień będzie niezrozumiała. Może to przysparzać wiele problemów w zrozumieniu fabuły i w efekcie odstraszyć potencjalnego gracza. Szczególnie, że prawie wszyscy bohaterowie w grze, są postaciami, które Geralt kiedyś spotkał. Jednak dla mnie większość zadań, które nie polegały na wyżynaniu, była ciekawa. Urokliwe Odmęty, motyw z Panią Jeziora, przyjaciółka Shani, po której stronie konfliktu się opowiedzieć. Paradoksalnie, najmniej mi się podobał wątek główny z Salamandrą. Zdarzały się i buble w stylu „Aksamit i błoto”, ale te niedociągnięcia nie ważyły na całości.
Na całości mogły jednak zaważyć liczne błędy, z jakimi się zetknąłem wędrując po bezdrożach gry. Na przykład, zupełnie nie wiem, w jakim celu umieszczono minimapkę, za mała to rzecz, aby można było zorientować się w terenie. Brak swobodnego manewrowania kamerą w trybach izometrycznym i hybrydowym, praktycznie sprawia, że są one niepotrzebne. Dalej, raz będąc na bagnach. dostałem chyba specjalne błogosławieństwo Melitele, bo stałem się nieśmiertelny i w ten sposób ubiłem dwa echinopsy, co na tym poziomie jest prawdziwym cudem. Problem zaczął się, gdy zrozumiałem, że to pernamentna nieśmiertelność, która przeszła na inne stany gry. Musiałem instalować Wiedźmina na nowo. Zresztą bagna to jakieś fatum, bo potem spotkałem parszywego Utopca, który również był niezniszczalny, ale tutaj ponowne wczytanie pomogło. Znowu bagna i Dziadunio, który w czasie „Pielgrzymki” przestraszył się potworów i uciekł do Wioski Ceglarzy. Od tej pory, gdy go zaczepiałem w kółko mówił bajkę o ryboludziach i nie chciał iść dalej. W ten sposób nie skończyłem „Pielgrzymki” i „Kanibal” przeszedł mi koło nosa. Całe szczęście, że poczciwy bankier Vivaldi zamiast jednej książki o starej Wieży Maga miał dwie. Nie ma to jak krasnoludzka precyzja. Takich błędów jest więcej.
Na koniec warto Wiedźmina porównać do jego pierwowzoru, czyli Neverwinter Nights, przecież to ten sam silnik. I mimo, że to może trochę nie w porządku, bo Neverwinter Nights jest wiekowym dziadkiem, muszę powiedzieć, iż nie prezentuje się tak fatalnie na tle noworodka, jakim jest Wiedźmin. Przede wszystkim mamy różnice w filozofii gry. CDProjekt strasznie zhermetyzował Geralta, niejako narzucił go graczowi, w Neverwinter Nights masz wolny wybór. W tamtym czasie wiekowy dziadek był pionierem w swojej klasie, który przetarł szlaki dla wielu gier, niestety Wiedźmin niczym specjalnym się nie wyróżnia. Oczywiście pod względem graficznym, to pobiliśmy nawet Neverwinter Nights II, przecież coś musi zajmować te 8 giga na moim twardzielu, ale jeśli chodzi o treść gry, możliwości świata i bohatera, cofnęliśmy się do początków lat dziewięćdziesiątych. Wcześniej napisałem, że „coś jeszcze” kierowało moimi poczynaniami, gdy grałem. Była to siła ogromna i niepohamowana, a zamykała się ona w jednym słowie „Wiedźmin”. Mam wrażenie, że o tej sile dobrze wiedzieli spece od marketingu w CDProjekt, że słowo to mrozi serca i wstrzyma oddechy wielu ludziom w Polsce. Jego moc, kazała fanom Sapkowskiego kupić tą grę, nawet, gdyby byłaby ona dwa razy droższa i dwa razy gorsza. Dlatego mam żal do ludzi z CDProjekt, z takiego owocu, wycisnęli tak mało soku.

Marmamora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.11.2007 o 19:45, Arclight napisał:

/.../> Aha, Wam też wywala grę do systemu przy przechodzeniu z Wyzimy Handlowej do Klasztornej? /.../

Nie, jeszcze samorzutnie nigdy mi sie nie wywaliło do windy. Raz, ale to z powodu komunikatu Nortona Antywirusa, gra zjechała na dół, i przy ponownym właczeniu sprawa się rypła. Aż zdziwiony jestem ;-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.11.2007 o 21:12, Kraju92 napisał:

Jaki jest najlepszy miecz srebrny i stalowy w grze?

srebrny ->aerodonight z 3 runami ksiezycowymi
stalowy -> mahakamski sihil runiczny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.11.2007 o 21:03, Marmamora napisał:

/.../ > ...ale na początek zacznę od słów prawdy, żeby wszystko było jasne. W skali od 1 do 10 oceniam
„Wiedźmina” na ZERO. /.../

Jestem zbyt zajęty graniem, żeby Ci podobnie obszernie odpowiedzić, ale ... na razie ograniczę sie do stwierdzenia, że grę oceniam na 8 w dziesięciostopniowej skali.
Każdy ma prawo do swoich ocen, w końcu " de gustibus..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.11.2007 o 21:15, lancuch napisał:

> Jaki jest najlepszy miecz srebrny i stalowy w grze?
srebrny ->aerodonight z 3 runami ksiezycowymi
stalowy -> mahakamski sihil runiczny


Srebry Aerodonight z którymi 3 runami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>ciach

To jaki ty zabytek masz, że ci się tak długo wszystuje/zapisuje? I dobrze, że każdego g**** nie mozna podnosić bo po co? Uważam, że CDP z postaci Geralta wyszło obronną ręką, naprawdę lepiej ciężko by było to zrobić. Co do tych spraw ekwipunkowych... Gra jest dostosowana do tego czym Geralt się posługuje, więc po co mu to całe żelastwo? Gra jest jak dla mnie wzorem RPGów. Masa questów, walka nie jest najważniejsza, bogaty świat. Owszem, ktoś kto nie zna Wiedźmina traci wiele. Ale i bez tego gra zasługuje conajmniej na 8 (patrz - zagraniczne serwisy o grach) . Jesteś okropnym malkontentem i tyle, czepiasz się błędów jakich niemało w każdym innym RPGu.


aha, no i powie mi ktoś czy nie będzie za trudno na tym najwyższym poziomie grać jak na pierwszy raz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Który mieliście poziom Geralta jak przeszliście grę?
Od którego momentu w grze dostaje się za awans na kolejny lvl złote punkty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować