Zaloguj się, aby obserwować  
menelsmaster

Zapomniane Krainy - forumowa gra RPG [M]

4049 postów w tym temacie

Dnia 10.04.2006 o 21:31, Łowca Gier napisał:

[Pomóc Ci? ]


[No przydałoby się z leksza. GG moja masz w podpisie. Twoje dostałem od Devila, ale coś nie odpisujesz :)]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 10.04.2006 o 21:36, PolishWerewolf napisał:

> [Pomóc Ci? ]

[No przydałoby się z leksza. GG moja masz w podpisie. Twoje dostałem od Devila, ale coś nie
odpisujesz :)]


[Zablokowałem sobie nieznajomych. Żeby nie przedłużać, to dam Ci tutaj podpowiedź - łodyga to chyba ta noga. Pomyśł o roślinach których dotknięcie nie jest przyjemne :)]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 10.04.2006 o 21:42, Łowca Gier napisał:

[Zablokowałem sobie nieznajomych. Żeby nie przedłużać, to dam Ci tutaj podpowiedź - łodyga
to chyba ta noga. Pomyśł o roślinach których dotknięcie nie jest przyjemne :)]


[To dlatego milczysz :) To możesz mnie dodać jak chcesz. Ale nie zmuszam. Taką samą podpowiedź dał mi Farin. Ale co do czego to musimy czekać na Phila... Bez niego ani rusz. Bo sie okaże że damy coś złego, to potem może być źle z nami :) A co do tej łodygi. Do tego to też sam doszedłem :) ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Fajnie... Weekend mnie nie było teraz postaram się to odrobić. Widzę, że coś co lubię - zagadka i chyba nawet znam rozwiązanie, ale poczekamy nie nerwowo :)]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Drużyna zasiadła zrezygnowana. Wszyscy spoglądali z nadzieją na druida. Ten jednak tylko stał i wpatrywał się w pierścienie zażenowanym wzrokiem. Furion kręcił się wokół jego nóg skamaląc cicho, jakby domagał się pieszczot. Jednak Marvolo zdawał się go nie zauważać. W końcu wilk odszedł zrezygnowany w stronę Gregora. Ten zaczął wygładzać mu sierść.
-Mamy problem... Mimo, że jestem druidem, to i tak nie wiem co to może być.
-My narazie też nie. Ale trzeba to przemyśleć dokładnie wszystko.
-Zgadzam się. A na to może być potrzebna spora ilość czasu.
-Nie mamy czasu!- wyrwał się Phil, zażenowany zagadką.
-Stoi przy drodze na jednek nodze...
-Roślina, drzewo... Cokolwiek...
-Raczej sądzę że roślina- odparł ktoś z drużyny.
-Też tak myślę- poparł go drugi.
-No to mamy ustalone że roślina... Kto ją tknie, ten klnie. [/i
-Wiem!- wykrzyknął Farin.
-Co to?- zerwał sie Phil momentalnie.
-Jak to co? A co parzy jak się tego dotknie?
-Nie wiem o co Ci chodzi teraz...
-Nie wiesz? Elf i nie wie?
-Ja jako druid też nie wiem... Ale przejdź do rzeczy.
-Pokrzywa... Po prostu pokrzywa.
-Racja! Tyle razy w nie wpadałem- stuknął się Phil w głowę.
Marvolo podszedł do krypteksu i poprzestawiał pierścienie w odpowiednią kolejność. Ten momentalnie sie otworzył, i ze środku wypadł mały, zdobiony klucz. Zdawał sie idealnie pasować do kłodki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Phil a jaki masz nr gg??]

Darkus łaził za drużyną i nic nie mówił. Ciemności nawet przy magicznym świetle magów i tak go przerażały. W końcu ciemność to zło, a jasność dobro. Mimo wszystko inkwizytor zachował spokój i grzecznie szedł. Tak naprawdę bardziej szukał ciała starca niż mordercy. Nawet zagadka nie przykuła jego uwagi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jakież było zaskoczenie Mrocznego, gdy zaraz po przejściu przez bramę miasta cała kolumna przeszła przez portal. Plan ucieczki został na chwilę obecną chwilę… tego… znaczy się szlag trafił ucieczkę ! W mgnieniu oka znaleźli się przed więzieniem na półwyspie w Neverwinter. Potężne mury twierdzy i dobrze uzbrojeni strażnicy - nic nie wskazywało na to, że ucieczka będzie łatwa, jeżeli w ogóle możliwa. Kajdany, które otrzymał tuż po przekroczeniu głównej bramy całkowicie pozbawiły go zdolności magicznych… ale nie telepatycznych. Zabrano mu jego piękną czarną i mroczną zbroję oraz resztę równie pięknego i mrocznego ekwipunku. Nie wierzył, że zobaczy go jeszcze kiedyś, jednak, gdy został samotnie zamknięty w celi już zaczął obmyślać plan ucieczki. Nagle w swojej głowie usłyszał jakiś całkowicie nieznajomy głos:
- Hej, ty ! Poznajesz mnie ? -
- C…co ? Kim jesteś ? - początkowo wystraszył się Zaknafein.
- To ja - twoje sumienie.
- K**** Puszek ! Przestań modulować głos. Na starość mogę dostać zawału…
- O ile dożyjesz tej starości. A właśnie… co robimy ?
- Ja czekam na rozprawę, muehehehehe. Chociaż już znam wyrok…
- Masz już plan ?
- Ta… przywołam cię na sali sądowej i wykorzystując zamieszanie ucieknę ?
- Sądzisz, że wypali ?
- Nie… ale będzie niezły ubaw !
- Taaa… - glabrezu jakby posmutniał.
- Wiesz Puszek… to już chyba koniec.
- Jak myślisz: powieszą cię, zetną, czy coś innego ?
- Eee… nie przeginasz czasem ? Na pewno będzie to coś co przyciągnie publiczność.

- Wstawaj ścierwo ! - wrzasnął strażnik budząc nad ranem Mrocznego, podając marne śniadanie i zrzucając go z koji. To był jego błąd - po chwili leżał na ziemi ze złamanym nosem, a jego dwaj towarzysze zakuwali w kajdany Zaknafeina:
- Tfu. - Mroczny po otrzymaniu ciosu w twarz, miał teraz rozciętą wargę. - Śmierć ! - drugi strażnik upadł na posadzkę trzymając się kurczowo za krocze.
- Pomocy ! - wrzasnął trzeci zanim przyrżnął niesamodzielnie głową w ścianę. Kilka minut później Mroczny w asyście dwudziestu strażników był prowadzony na rozprawę do Domu Sprawiedliwości w centrum miasta. Kapitan straży spojrzał z zaciekawieniem na Czarnego Strażnika:
- Nurtuje mnie jedno pytanie. Po co obezwładniłeś strażników skoro i tak nie uciekałeś ?
- Hehe. I tak nie dałbym rady uciec z tego zabezpieczonego przed teleportacją więzienia. Zresztą nie chciałem uciec.
- Więc dlaczego ?
- Podali mi na śniadanie białą kawę… - Kapitan postanowił nie zadawać już więcej pytań Mrocznemu. Właśnie wchodzili do Domu Sprawiedliwości. Wokół budynku zgromadził się już znaczny tłum. Wszyscy chcieli zobaczyć Czarnego Strażnika, który to miał na koncie podobno ponad 40 istnień… a miał ich znacznie więcej. Zaknafein zobaczył pośród tłumu znajomą twarz, ale tyko przez ułamek sekundy. Nie wiedział co to jeszcze znaczy, ale od razu poczuł się lepiej. Weszli do budynku…

[ Uuu…. Rozprawa może mi wyjść cholernie długa… Dlatego napisze i dam ją jutro - i to już będzie koniec. Później pełną uwagę skupiam na pomocy/przeszkadzaniu w waszej podziemnej wędrówce :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

MArvolo wziął do ręki mały i złoty klucz. Włożył go ostrożnie do dziurki i przekręcił. Po chwili jedno ze skrzydeł bramy było uchylone, a Marvolo stał po drugiej stronie. Cała drużyna zaczęła przechodzic, przez bramę, a Phil pilnował i liczył czy wszystko się zgadza. Zapatrzony w ziemię Darkus wyrżnął nosem o jeden z drotow bramy. Mitros zamykał pochod. Teraz korytarz nieco się poszerzył i zaczął obniżać. PO chwili poczuli zimno płynące z dołu, a do ich uszu doszedł cichy szmer wody pływającej nizej. Nie czuli jednak odoru jaki wydzielają scieki miejskie. Byli więc niżej. Elf podejrzewał żę są jakieś sto pięćdziesiąt metrow pod miastem. PO kilku minutach dotarli do wielkiej groty, tak, że nikłe światło pochodzące od magow ledwo oświetlało ją w całości. W dnie znajdowało się wielkie jezioro. Fur zareagował od razu
- Nieeee, nie, nie, nie, tylko nie woda. Nie przepłynę na drugą stronę choćbyście mnie wołami ciągnęli.
- Spokojnie... po drugiej stronie jest łodka.. - zacżąl Phil - Shan mogłbyś ją tu jakoś przyciągnąć?
- Się robi - w grocie trochę pociemniało, ale łodka powoli zaczęła zbliżać się w kierunku towqarzyszy. Gdy była na środku jeziora i drużyna już zaczęłą się cieszyć, że przeprawią się suchą nogą na drugą stronę, łodka zadygotała. Zatrzeszczałą i zniknąła pod wodą. Shan stał z ogłupiałą miną - To nie ja... - po chwili z wody wynurzyły się drzazgi. Delikatny uśmiech spełzł z twarzy niziołka. Zaraz za drzazgami z wody wyłoniła się głowa. A w zasadzie dwie głowy.
- Wcale nie, bo trzy! - krzyknął Darkus. Po chwili nad wodą unosiło się osiem głow, na długich szyjach pokrytych łuskami. Głowy przypominające szczury bez futra i uszami przypominającymi fałdy skory cielęcej, mokre i kapiące wodą, nie sprawiały pięknego wrażenia. Szyje kończyły się czarnym tułowiem przypominającym wyspę. Jednak "wyspa" pływała. I zbliżała się do towarzyszy. Gdy byłą bardzo blisko Farin powiedział
- Na co czekamy? - i rzucił się z toporem ku jednej z szyi. Odrąbał ją błyskawicznie, i już miał ciąć drugą gdy został odrzucony, przez dwie głowy. - Widzicie? Zapomnieliście jak się walc... - oczy otworzyły mu się szeroko, a szcżęka opadła. Na miejscu obciętej głowy, wyrosły dwie nowe. Hydra zatrzęsła teraz już dziewięcioma głowami i zaatakowała...

[ech... gdyby nie ci &%^*%^(&^$#$#&*&TY*%$&*^*^%$&(**&($#@%&) elektrycy to ten post byłby piętnaśie po szostej. W każdym razie miłej zabawy]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Nie... Wszystko, byle nie te ohydne potwory...
-Nie masz innego wyjścia Marvolo. Musisz walczyć.
-Wiem. Ale nie mam do tego zbyt dużej ochoty, gdy nic zrobić nie możemy. Jak jej pozbawić możliwości regeneracji? I to na dodatek replikacji?
-Nie wiem... Ale jakiś sposób na pewno jest.
-To pewne. Inaczej one by się rozpanoszyły po całym świecie...
-Być może... Ale teraz dosyć tych pogaduszek. Do roboty. Furion, wiesz co robić.
Wilk doskonale rozumiał druida. Jak zwykle starał się odwrócić uwagę potwora. Jednak tym razem to za bardzo nie wychodziło. Furion był w stanie zająć naraz jedną, maksymalnie dwie głowy. Reszta ciągle była skierowna w stronę drużyny. Wilk z trudem unikał rozbijających ziemię twardych jak żelazo głów. Co chwila jakaś przywalała w miejsce, w którym przed chwilą stał Furion. Druid postanowił trochę pomóc przyjacielowi. Jak zwykle pierwsze co mu przyszło do głowy, to pnącza. Inktankcja jak zwykle trwała długo, nawet dłużej niż zwykle. Musiał przyzwać pnącza z większej odległości, jak i musiały one być znacznie wytrzymalsze. Hydra to w końcu nie człowiek. Znacznie silniejsza jest. Z sufitu, którego nie było widać poleciało rumowisko kamieni na jedną z głów bestii. Momentalnie jedną z głów, które zajęty były Furionem dopadły pnącza. Oplotły szczękę i szyję jednego z odrostów od tłowia. Hyrda zaczeła wywijać głową na wszystkie strony. Druid niewzruszony kontynuował czar. Coraz większa ilość pnączy oplątywała głowę hydry. Po dłuższej chwili przestała się ruszać, tak wiele było tych pnącz. W tym samym monecie też reszta cielska zorientowała się, że jednej z głów coś zagraża. Dwie ruszyły aby odgryzać pnącza. To spowodowało, że cztery głowy zostały na chwilę wyłączone z walki. Mogła to być chwila za mała, albo też mogła przeważyć na losie walki...
-Spróbójcie jakoś powylapać oczy. Wtedy może mieć problemy z trafieniem. Albo młócić na oślep...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Farin ze zdziwieniem patrzył jak w miejscu gdzie byłe jedna głowa odrastają dwie następne. Krasnolud nie wiedział, co ma robić. Widział jak Marvolo oplątał dwie głowy potwora pnączami. Wojownik ciągle odskakiwał lub bronił się przed dwoma łbami bestii. Nagle krasnolud wpadł na pomysł. Unikając ciosów stwora zaczął biec do Eileen. Gdy już był na miejscu zaczął tłumaczyć czarodziejce, na czym polega jego plan.
-Gdy ja odetnę głowę ty rzucisz szybko kulę ognia. Z wypalonej rany głowa już nie odrośnie.- tłumaczył.
-Dobrze, ale musisz mi ją chwilę przytrzymać żebym mogła trafić.
-Postaram się. – powiedział, po czym ruszył w stronę stwora. Gdy już był przy brzegu zobaczył, że dwie głowy atakują teraz Gregora. Farin podniósł jakiś kamień i rzucił w stronę bestii. Głowy już miał trafić paladyna gdy jedna z nich dostała pociskiem w oko. Rozwścieczone paszcze ruszyły w stronę wojownika. Były już bardzo, blisko gdy krasnolud skoczył w przód tak, że wylądował na szyi jednej z głów. Ciężar samego krasnoluda i jego uzbrojenia był wystarczający żeby udusić bestię, a do tego wojownik miał jeszcze topór. Po chwili Farin był tylko podskakiwał na szyi potwora.
-Czuję się jakbym jechał na… koniu- myślał wojownik, lecz na szczęście po kilku minutach jedna z głów był uduszona. Teraz pozostało zająć się drugą głową, która właśnie uderzyła o ziemię nie trafiając krasnoluda. Wojownik wykorzystał ten moment, zamachnął się toporem i ciężkie ostrze odcięło głowę. Nagle kula ognia trafiał w ranę i wypaliła ją. Wojownik odskoczył w ostatnim momęcie.
Dwie głowy były unieszkodliwione, a Farin ruszył na pomoc innym. Zobaczył jak Darkus walczy z jedną głową. Nagle krasnolud zobaczył, że głowa zmyliła inkwizytora i zaraz odgryzie mu głowę. Wojownik stał tak, blisko że zdążył mocnym szarpnięciem w tył uratować paladyna od niechybnej śmierci. Jednak wiewiórka, która siedziała na ramieniu swego nowego pana nie utrzymała się i spadła. Niestety głowa hydry w tym samym momencie połknęła stworzenie w locie. Widać było tylko krew płynącą z ust potwora. Darkus był lekko sparaliżowany wiec Farin odciągnął go w bezpieczne miejsce, a sam zaczął ochraniać strzelającego Phila.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Inkwizytor stał zapatrzony w hydrę. Nie wiedział, co ma zrobić... Właśnie dostał wiewiórkę, która od razu została zjedzona.
- Kurcze, a miałem mieć kolege...
Darkus długo nie namyślając się wyjął kilka sztyletów i celował w oczy bestii. Jedna z głów całkowicie oślepła.
To było smutne, że nawet niezdążył zaprzyjaźnić się. Darkus uważał, że każdy powinien mieć przyjaciela, ale nie takiego jak miecz czy topór. Dla niego było to chore zamiłowanie do śmierci, a ostateczną częścią tej choroby jest postać Mrocznego. Mimo wszystko był przynajmniej pomocny i czuło się przy nim bezpiecznie.
Inkwizytor celował kolejnymi sztyletami. Jedne chybiały, inne trafiały w szyję lub w oczy.
I tak walka dalej trwała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[ Ludzie ! I bez kwiatków typu wiewiórka proszę :P Kontaktujcie się przed większymi sprawami z którymś z MG. Nie do cczytałem... już tipu się zajął odpowiednio hydrą... ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dwie głowy które były zajęte dotychczas uwalnianiem oplątanej przerwały pracę, gdy jeden ze sztyletów Darkusa wbił się tuż poniżej oka jednej z nich. Rozwścieczona szczęka uzbrojona w ostre jak brzytwa kły ruszyła w stronę inkwizytora. Ten próbował uskoczyć. Jednak ten manewr nie za bardzo mu wyszedł. Siła uderzenia wyrzuciła Darkusa w powietrze. Przeleciał kilkanaście metrów, gdy nagle Shan zatrzymał go czarem i powoli opuścił go na ziemię. Jednak tuż nad ziemią czar przestał działać. Darkus spadł z niewielkiej wysokości na ziemię. Skończyło się to lekkim obtarciem dłoni. Jednak nie przeszkadzało to za bardzo w dalszej walce. Oplątana tymczasem przez druida głowa rozerwała swoje więzy i z nowym zapałem rzuciła się na Furiona. Wilk tym razem nie zdołał uskoczyć. Dał sie słyszeć trzask łamanej kosći i głośny skowyt. Furion padł na ziemię z łapą wykręconą pod dziwnym kątem. Było pewne, że wilk teraz będzie niezdolny do dalszej walki. Druid jednak nie był w stanie mu teraz w rzaden sposób pomóc. Nie miał na to czasu. Walka musiała trwać dalej, bez względu na ofiary. Marvolo wiedział o tym doskonale. Postanowił, że teraz tymczasowo nie zajmie się atakiem. Wzmocnienie drużyny bardziej byłoby na miejscu. Teraz najbardziej liczyli sie wojownicy. Tylko dzieki nim można było zająć hydrę, odwracając uwagę od magów. Podbiegł szybko do znajdującego się w pobliżu Gregora. Wyszeptał szybką inktancję w momencie gdy paladyn próbował się rozpaczliwie obronić przed atakiem kłów bestii. Gregor poczuł wzrost wolę walki i szorstkość skóry pod pancerzem. Tak mu się bynajmniej wydawało. Nie był do końca pewien, co druidowi przyszło do głowy. Jednak to spowodowało chwilową dezorientację paladyna. Hydra momentalnie to wykorzystała. Jeden z kłów trafił paladyna pod złącznie zbroi, w miejscie nie osłonięte żadnym pancerzem. Gregor stał, gotowy na wszystko. Jednak kieł nie wszedł na pełną dlugość. W ciele paladyna zanurzył się tylko kawałek. Hydra cofnęła głowę, aby zaatakować ponownie. Gregor confął sie kawałek. Druid wykorzystał ten moment, aby uleczyć ramie paladyna. Nawet z taką lekką raną, mogło być ciężej walczyć . Dłoń Marvolo rozbłysła delikatnym światłem, takim samym jak rana. Ta powoli zaczeła się zasklepiać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Farin widział jak dzielny wilk upada ze złamaną kością. Krasnolud nie czekając ani chwili podbiegł do Furiona. W tej samej chwili jedna z głów z otwartą paszczą ruszyła na krasnoluda. Ten szybko zamachnął się toporem jednak był zajęty wilkiem, więc nie mógł dobrze złapać broni. Topór przesunął mu się trafił głowę tylko płaską częścią, a nie ostrzem. Potwór jednak pod wpływem uderzenia głowa odleciała w bok. Wojownik szybko podniósł wilka na plecy, zwierzę było ciężkie jednak dla Farina był to leciutki wysiłek. Krasnolud zaniósł Furiona w bezpieczne miejsce zaczął go opatrywać. Wilk miał łamaną łapę to nie ulegało wątpliwości. W oczach zwierzęcia widać było cierpienie. Krasnolud szybko wyjął ze swojego plecaka całą fiolkę napoju uzdrawiającego wlał ją wilkowi do pyska. Po kilku minutach łapa była jak nowa.
-Tak mój ojciec to się zna na tych miksturach.-myslał krasnolud.
Zostawił wilka w takim miejscu gdzie hydra go nie dopadnie a drużyna będzie dość blisko by pomóc wilkowi. Wojownik ruszył pomóc Eileen, która właśnie unikała ciosów jednej z głów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-O w mordę jeża! - szybki uskok uratował Eileen przed kilkoma rzędami kłów besti. Elfka była rozeźlona. - Trzeba rozpierniczyć jej tułów! W końcu z czegoś wyrastać temu bydlakowi te głowy muszą! - wydarła się z całej siły wspomagając magiczną tarczą krasnoluda, który właśnie blokował swym toporem ową jeszcze przed chwilą atakującą ją głowę.

-A jak wyjmiesz jej dupsko w wody!? - wydarł się Marv, któy właśnie skończył jakąś inkantację.

Nagle wpadła na pomysł. Szykowała się szybka inkantacja. Elfka w myślach już ją zaczynała...

-Krasnal! - wydarła sie z całej siły - Oślepiam, ty odcinasz, ja wypalam! - krzyknęła, widząc, że kolejna głowa już się zainteresowała ich dwójką. Farin najwyraźniej załapał co miała na myśli elfka. - Oczy! - Krasnal w ostatniej chwili zasłonił się przed oślepiającym deszczem iskier. Głowę hydry zmroczyło. Akurat w tej chwili Farin potraktował ją toporem. Tuż nad jego ramieniem śmignęła ognista kula wieńcząc dzieło. Rana, która już się lekko zasklepiała nagle została przysmażona. Wzrost kolejnych głów został zatrzymany. Kilka głów bocznych wydało krzyk bólu.

-Dobra, jedziem z tym koksem długoucha! - zawołał Farin rzucając się ku kolejnej głowie.

-Szukajcie przerwy między głowami, trzeba się dobrać bydlakowi do tyłka! - wydarłą się Eileen próbując wrzucić w paszczę kolejnej z głów ognistą "bombę" z opóźnionym zapłonem...

[Bardzo przepraszam wszystkich, którzy do mnie pisali, ale zapomniałam zmienić opis na GG, a sama zostawiłam kompa na afku i poszłam do kina (Epoka Lodowcowa II - Odwilż. Było super ;P ) ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować