Zaloguj się, aby obserwować  
menelsmaster

Zapomniane Krainy - forumowa gra RPG [M]

4049 postów w tym temacie

-Zgadzam się z Mrocznym. W końcu musimy zejść do tych podziemi. Ale nie zgadzam się z jedną rzeczą. My jesteśmy zmeczeni. Od kilku dni nic nie spaliśmy z Furionem. I on miał jeszcze dzisiaj niezły sprint. Przydałby się mały odpoczynek. Nie damy rady tyle wyciągnąć. Nikt nie da... Zgadzacie się ze mną?
Druid mówiąc te słowa gładził Furiona za uszami. Ten tylko pomrukiwał za zadowolenia, gdyż z drugiej strony pieścił go Gregor, który wyraźnie spoufalił się już z wilkiem. Nikogo innego zresztą nie dopuszczał [Wilk oczywiście :)]. Tylko Gregorowi i oczywiście Marvolowi pozwalał na to wszystko. Temu drugiemu z wiadomych powodów.
-A Ty Mroczny zawsze musisz mieć wszystko czarne? Nawet kawę? Nie mogłeś sobie mleka dolać?
-Nie. Bo ono jest białe...

[To na końcu musiałem dać :P Tak mi jakoś to podpasowało do tego :) A przez kanały możemy iść. Tylko daj nam wypocząć :)]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Darkus leżał se na polance. Gdy nagle coś go szturchnęło. Szybko wstał, ale nic już nie było widać.
- Dziwne.
Znowu położył się, ale nagle znowu coś go szturchnęło.
- Cholera, kto tu jest?!
- Nie bulwersuj się inkwizytorze jestem tu ja i moi przyjaciele lasu.
Darkus odwrócił się i zobaczył strasznie starego mężczyznę, z długą, siwą brodą. Oprócz tego zobaczył kilka wiewiórek, które siedziały na ramionach starca.
- Eeee kim jesteś?
- Jestem opiekun lasu.
- Kim jesteś?? I co tutaj robisz?
- Opiekuję się lasem- odpowiedział ironcznie starzec
- I po co mnie zaczepiasz? Czyżbym zdeptał trawke albo zakłócił czyiś spokój?- Darkus tak powiedział miejąc nadzieje, że złamie starca.
- Sprytny jesteś. Właściwie nudziło mi się i postanowiłem sobie chwilke porozmawiać. Jesteś taki podobny do ojca...
- Co?! Do kogo? To chyba jakiś żart.
- Tak samo rządny i nieufny.
- Wiesz coś o moim ojcu?
- O i to bardzo dużo, razem z nim podróżowałem po świecie.
- Może wiesz, co się z nim stało albo gdzie jest?
- Dawno go nie widziałem, 20 lat...
- To skąd wiesz kim ja jestem??! Ty oszukujesz mnie...
- W końcu jestem opiekunem lasu. Uspokój się. Wiem, że dręczą ciebie różne myśli i problemy. Mogę ci troche pomóc.
- Słuchaj, w sumie to mi się śpieszy. Jestem poza miastem, ale z chęcią zadam ci kilka pytań. Czy wiesz coś o tunelach?
- Tak... jestem tak stary, że wszystko wiem o mieście.
- To gdzie znajde wejscie do tych tuneli.
- Jedno jest w świątyni, ale o tym już wiesz... drugie jest pod ... tobą...
- Żarty se ze mnie robisz czy co?
- Ehh stoisz na pokrywie przykrywającej wejście.
Darkus nie dowierzał więc zaczął sprawdzać ziemie i rzeczywiście znalazł pokrywę, a pod nią schody w głębiny ciemności.
- Starcze nie wiem jak ci dziękować. A może wiesz kto jest mordercą?
Inkwizytor spojrzał się w górę, ale nikogo nie było.
- Albo zgłupiałem, albo to był cud. Zresztą nie ważne pędze do karczmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[ sorka zapomnialem napisac co w karczmie ;)]

Darkus wpadł do karczmy w bardzo dobrym chumorze.
- Wiecie co chodzenie po lesie jest naprawdę fajne. Teraz wiem co był robił gdybym nie był inkwizytorem.
Spojrzał się na wilka i odpowiedział
- Druidem. Marvolo kto to jest opiekun lasu??? Hej wiecie co odkryłem coś bardzo ważnego. W lesie jest wejście do podziemi!!
Drużyna ucieszyła się, szczególnie Mroczny, chyba brakuje mu śmierci i ciemności. Inkwizytor opowiedział drużynie o dziwnym spotkaniu, a drużyna o przygodzie niziołka.
- Hmm, Mroczny może jednak powiesz kim był ten elf i co to za miecze??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.04.2006 o 22:41, Dar15 napisał:

- Hmm, Mroczny może jednak powiesz kim był ten elf i co to za miecze??

- Po cholere wam to ? Nie dość, że nie chcecie od razu ruszać do akcji (Śmieeerć !! - pomysłał Zaknafein) to jeszcze zadajecie nieistotne pytania. Ehh... idę się przewietrzyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Elfce było trochę głupio, że nie brała udziału w rozmowie. Jednak była nieźle zmęczona całym słonecznym dniem i wieczornym pościgiem. Zobaczyła tylko jak Mroczny wypadł z hukiem przez drzwi idąc się "przewietrzyć". Z początku miała ochotę biec za nim, przecież nie może brać sobie do serca tego co gadają inni. Gdyby ona tak robiła to najpewniej już dawno popełniłaby samobójstwo. Ale z drugiej strony to twardy wojownik - uwierzysz że cię posłucha Eileen? Tak, już ja to widzę. - elfka bez słowa wstała i zmęczona skierowała się do swojego pokoju z nadzieją na szybkie spotkanie ze snem. Przez chwilę spoglądała w okno z nadzieją, że zobaczy wracającego Mrocznego, ale się nie doczekała. Po chwili już leżała w łóżku.

-------------------------------------

Biegła przez las. Był jeszcze gęstszy niż zazwyczaj. A ona śpieszyła się po raz kolejny. Widziała już polankę. Jeżyny szarpały ją z całej siły starając się ją spowolnić. Ale ona się nie dawała. Już widziała znajomą postać nad jeziorem, gdy nagle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nagle wszystko zalała całkowita ciemność. Eileen nawet się nie obudziła, gdy w jej kark uderzył drewniany kostur. Cztery cienie związały elfkę i otworzyły portal. W tym samym momencie do pokoju wpadł Phil, jednak postacie zniknęły w prtalu, który błyskawicznie się zamknął:
- O nie... - wyszeptał elf.
Kilka minut później ekipa była już w pełni gotowa do działania. Tylko od czego zacząć. Kto mógł porwać Eileen i dlaczego ? Najlepiej było by o to zapyyać Kitten, ale były też inne drogi wyjścia.

[ Więcej szczegółów rano - wtedy też dostaniecie list od porywaczy. Ja idę kimać... ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[ Nie no, ja już mam za mało czasu. Skończę chyba we wtorek i wszystkie informacje przekażę Philowi, czy tam komuś innemu... ]

W nocy nikt nawet nie zmróżył oka. Furr jeszcze nie powrócił z gildii złodzieji z informacjami na temat Eileen, ale wszyscy byli dobrej myśli. Nagle do karczmy wszedł posłaniec...
Dostarczył list, w którym porywacze domagali się od drużyny opuszczenia miasta i przekazania w jeszcze nieokreślonym miejscu okupu w wysokości 100000 sztuk złota oraz wszystkich informacji jakie dotąd zebrali na temat morderstw:
- Pieprzeni najemnicy ! - wrzasnął Phil.
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze. - uspokajał elfa druid.
- Skąd my weźmiemy tyle kasy ? Jasny gwint... Ciężko będzie. - właśnie w tej chwili do karczmy wpadł Furr:
- Nie było łatwo, ale jednak dostałem. Mamy adres ! - Mroczny wyrwał list od porywaczy Philowi i... zjadł go:
- Mmm... Śmierć !
- Po **** to zeżarłeś ?
- A masz zamiar spełnić żądania ? Ja mam zamiar iść pod ten adres i wyrżnąć wszystkich oprócz naszej czarodziejki.
- A powiedz mi tak szczerze... - zaczął Gregor zwracając się do Mrocznego. - Bardziej chodzi ci o uwolnienie Eileen, czy o rozróbę ? - uśmiech Zaknafeina był jednoznaczny.
- Taa... Chociaż na coś się przyda. Idzisz w pierwszej linii. - zaczął Phil.
- Nie mam nic przeciwko. - uśmiech Mrocznego znacznie się poszerzył.
- Dobra ! Bierzcie sprzęt i wszystko co się może przydać. Shan, przygotuj czar wyważający drzwi. Mitrosie, masz zdolność przemiany w jastrzębia (czy jakiegoś tam innego ptaka ? :), zaatakujesz od najwyższego piętra. Furr, wiesz gdzie przetrzymywana jest Eileen ?
- Parter, pokój numer 13. Budynek to stara karczma, jest dwupiętrowy. Jest jeszcze tylnie wejście, od strony podwórka.
- W porządku. Reszta rusza ze mną tylnimi drzwiami. Zak, ty ruszysz głównym wejściem i odwrócisz ich uwagę.
- Muahahahah !
- Prawda, że i tobie podoba się moja strategia ?

Eileen dopiero co się obudziła. Była przywiązana do krzesła i zakneblowana, a wokół niej znajdowały się trzy osoby: kobieta i dwóch mężczyzn. Właśnie mieli zamiar zacząć ją przesłuchiwać, gdy nagle za oknem dostrzegła czarny cień, a sekundę później w budynku było słychać krzyki...

[ OK, wpadamy do budynku i rozróba ! Zabić wszystkich ! Ogólnie najemników jest 10, ale mogą przywołać różne chowańce, itp. ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Dobra. Przyda się wreszcie jakas rozruba. W bójce nie uczestniczyłem, a chciałem. Ach ta pięść mnie zbyt szybko powaliła...
-Mitrosie... -uśmiechnął się Mroczny i dodał po chwili: - Śmierć!
-Ty wolisz miecze, ja wolę załatwiać wszystko dyplomatycznie. Ale teraz zrezygnuję z tego i dam im kulą ognistą po tyłkach! Nikt nie będzie bezkarnie porywał Eileen!
-Dobrze mówisz! - przyznał Mroczny.
-Tylko, żeby Cię nie poniosło za bardzo. To przeciwna drużyna i może coś wiedzieć. Musimy zatrzymać i dowiedzieć się wszystkiego od dowódzcy.
Mroczny tym razem milczał.

Parę godzin wcześniej...

Mitros wpadł do karczmy i postawił wielką sakwę na stoliku.
-Nasza nagroda! Król jest chojny.
Drużyna zamówiła kolejkę, a mag poprosił Marvolo o rozmowę w cztery oczy.
-Masz jakiś balsam na rany. Lekka to rana, ale została blizna. Chcę ją usunąć.
-Co się stało.
-Gonili mnie ci fanatycy z przedmieścia. Jakiś jeden zeskoczył z konia z siekierą na mnie. Drugi mówił: "Ostrożnie z tą siekierą, Eugeniuszu", ale było za późno. Tamten krzyknął "Ummagumma" i na mnie. Pomóż mi, proszę...

[Tu aluzja do pewnego zespołu. Kto rozpozna???]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Cała drużyna wpadła do karczmy. Każdy znalazł se jakiegoś przeciwnika. Darkus po raz pierwszy wyciągnął swój miecz z pochwy. Ten charakterystycznie brzdęknął, a na ostrzu była napisane słowo prawda.
- Mieczu nie zawiedź mnie.
Inkwizytor zamknął oczy, a miecz jakby zaczął nim kierować. Wyglądało to jak taniec ze śmiercią. Darkus zręcznie unikał ciosów najemników, a jednoczenie ich atakował. Jeden z wielkim młotem ruszył pierwszy. Palladyn zręczne pochylił się i przeciął drańa na pół. Drugi ruszył ze sztyletem, ale po chwili ręka z krótką bronią odleciała bardzo daleko. Zdążył tylko jęknąć i paść martwy, gdyż podcięto mu gardło. Wir walki dalej trwał, ale Darkus wolał iść po schodach na górę i tam się rozejrzeć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Ludzie, nie bądźcie zbyt potężni. To dziesięciu podobnych nam ludzi, a nie 1-szo poziomowcy.]

Zobaczył wtedy Mitrosa. Walczył on z wojownikiem. Rzucał kule ognia, ale wojownik ich unikał. Był to Zabójca Magów. Mitros zdjął z niego odporność na magię.
-Zwiewaj stąd, Darkusie! Rzucam błyskawicę! - krzyknął.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.04.2006 o 11:51, Łowca Gier napisał:

[Tu aluzja do pewnego zespołu. Kto rozpozna???]

[ Nie obraź się, ale spójrz na swoje posty, a później porównaj je z naszymi. Palisz coś czy jak ? Jak już jesteś MG to chociaż działaj na temat ! Eugeniusz Siekiera, qrna... Zacznij grać, a nie... ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[ Tak przy okazji: szukam drugiego MG. Pierwszym jest Phil, ja jestem na emeryturze. Łowca pisze mniej niż każdy z graczy, więc MG mu i tak do niczego nie jest potrzebne. Po odbiciu Eileen ja się zmywam. Niestety... ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Farin wtargnął do karczmy. Wszyscy jego przyjaciele walczyli, wiec krasnolud pobiegł na górę szukać Eileen. Był już na szczycie schodów, gdy za drzwi wyszedł jakiś człowiek i machnął kilka razy ręką w stronę wojownika. Krasnolud nagle został trafiony jakąś niewidzialną kulą, co spowodowało, że spadł ze schodów. Poczuł gniew, lecz starał się nad nim panować, ponieważ wiedział, że topór z każdym dniem pokazywał bardziej swoją moc, gdyby krasnolud wpadł w furię broń przejęłaby nad nim całkowicie kontrole i wojownik niszczyłby wszystko, co się rusza. Opanował się i zobaczył, że czarodziej przyzwał trzy stwory. Pierwszy z nich przypomniał orka jednak był większy i widać było, że ma w sobie coś z demona. Drugi wyglądał ja stojący na dwóch łapach szczur, ale miał wielkie i grube pazury. Trzeci z nich był miniaturą czerwonego smoka.
-Muhahah. Ciekawe jak poradzisz sobie z moimi zwierzątkami- krzyknął czarodziej, po czym wskazał palcem na krasnoluda. Monstra ruszyły w jego kierunku. Pierwszy dopadł go ork. Wojownik musiał przejść w pozycję obronną, ponieważ szczur i smok też już atakowali Farina.
-Nie dam rady, musze walczyć z nimi w pojedynkę-myślał krasnolud, po czym zaryzykował i staranował smoka i szura. Podczas gdy dwa stwory dochodziły do siebie, podczas gdy krasnolud walczył z orkiem. Czarodziej nieco zdenerwowany znowu zaczął atakować swoimi kulami. Wojownik widząc to wpadł na pomysł. Gdy czarodziej wypuścił kulę. Krasnolud uskoczył w bok a wtedy pocisk trafił w orka, który odleciał w tył i uderzył w ścianę. Krasnolud nie czekając ani chwili podbiegł do wroga i odciął mu głowę jednak kilka sekund przed ciosem demon trafił Farina w rękę.
Krasnolud nie przejął się raną. Jednak nie było dużo czasu na cieszenie się zwycięstwem, ponieważ potężne pazury powaliły go na ziemię. Wojownik uskoczył w bok a w miejscu gdzie przed chwilą leżał spadł smok, który chciał krasnoludowi skoczyć do gardła, jednak wojownik szybkim ruchem odciął mu głowę korzystając z nieuwagi przeciwnika. Znów pazury zwaliły Farin z nóg. Gdy już wstał zaczął bronić się toporem jednak szur nagle plunął kwasem jednak nie trafił przeciwnika. Krasnolud wykonał półkole swym toporem jednak wróg uskoczył w bok a broń zniszczyła tylko jakiś stolik. Walczyli ze sobą kilka dłuższych chwil. W końcu krasnolud odskoczył w bok i odciął szczurowi pazury u jednaj ręki. Zwierze zaczął zwijać się z bólu. Farin wykorzystał to i zadał śmiertelny cios w plecy.
Wojownik rozejrzał się po polu bitwy jednak ze zdziwieniem zauważył, że tam gdzie były truchła Chowańców tam teraz była tylko ciemna maź.
Farin zobaczył, że czarodziej stracił energię potrzebną do wzywania i czarowania. Był słabym człowiekiem. Wojownik szybko dobiegł do czarownika, lecz ten nagle wyciągnął nóż, rzucił i trafił w ramię krasnoluda. Farin pełny gniewu uniósł swój topór i spuścił go na głowę sparaliżowanego strachem człowieka. Topór był tak ciężki, że z łatwością rozpłatał głowę, szyję i ramiona przeciwnika. Wojownik rozejrzał się po polu bitwy, przyjaciele nadal walczyli, więc Farin pobiegł szukać przyjaciółki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Parter. Stara karczma. Pokój nr. 13. Elfka zostałą sama z wojowniczką. Jej towarzysze wybrali się sprawdzić co się stało. Jeszcze nie wracali. Elfka lustrowała pomieszczenie zielonymi oczyma w poszukiwaniu czegoś, co mogłaby wykorzystać do ewentualnej ucieczki.Nie możesz się poddać Eileen... - pomyślała.

-I co się gapisz!? - rozległ się dość niski jak na kobietę głos wojowniczki. - Nie zwiejesz, a skoro twoim przyjaciołom nie chce się płacić to będą musieli cię składać. - powiedziała przykładając elfce ostrze do szyi. - Mnie nie dostaną... - szeptała, a jej niski głos odbijał się od ścian zakurzonego pomieszczenia - Ale ja jeszcze sobie poczekam. Zostawię sobię tę przyjemność na koniec... - powiedziała odsuwając ostrze. Elfka spoglądała na nią twardym wzrokiem. Gdyby nie fakt, że miała knebel w ustach i związane ręce ta roznegliżowana panienka zdrapywałą by się teraz ze ściany. Czemuś ty durna się nie zabezpieczyła? Wystarczył prosty alarm. Mroczny miał rację - trzeba się było mieć na baczności. Teraz sama za to płacisz Eileen. I do tego jeszcze narażasz drużynę - wstyd i hańba! - myślała elfka słysząc coraz głośniejsze trzaski. Może znajdzie jakiś sposób żeby się uwolnić. Nerwowo przebierała palcami starając się pochwycić ciasny węzeł, którym była związana. Kostki pal sześć, ale uwolnić ręce... Może się uda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Druidn wpadł razem z resztą tylnymi drzwiami. Momentalnie wysłał Furiona w wir walki. I w tym samym momencie też wilk zdążył zagryść pierwszego przeciwnika. Oczywiście od tyłu. W walce od przodu Furion miałby ograniczone szanse z ciężko opancerzonym przeciwnikiem. Jedna wykonując atak do tyłu zdołał wypatrzeć lukę w pancerzu. Między hełmem a zbroją. Teraz tylko trzymał ciągle przeciwnika za kark. Dobijał go dla pewności, a ten rzucał się w drgawkach. Sam Marvolo wyciągnął swoją włócznię i ruszył na drugiego przeciwnika. Trafił akuratnie na najemnika również uzbrojeno we włócznię. Będzie ciężko... Druid przykucnął lekko na lewej nodze, prawą wysuwając do przodu. Wiedział, że dzięki temu stoi pewniej i mozę dalej wypchnąć ostrze włóczni ku przeciwnikowi. Ten jednak spostrzegł zamysły druida i nie podchodził do niego. Ochodził go powoli. Szukał luki w zaporze druida. Jednak ten też nie dał się tak łatwo załatwić. Mimo, że trzymał włócznię oburącz, to i tak powtarzał w myśli inktancję do Natury. Nie chciał ostrzec przeciwnika, dlatego starał się wyciągnąć pnącza spod ziemi w miarę delikatny sposób. Delikatny, w sensie bez trzęsienia podłogą. Wyszło to druidowi doskonale, jak nigdy. Dwa grube jak ramie orka pnącza oplotły najemnika, unieruchamiając go i wyrywając mu włócznię z ręki. Druid podszedł już na spokojnie do wroga i uderzył go środkiem włóczni w skroń. Przeciwnik padł nieprzytomny na podłogę, a pnącza zakryły jego ciało, aby nie uciepriało w czasie walki. Marvolo miał nadzieję, że czegoś się od niego dowiedzą. Czegoś, co może im pomóc w śledztwie. Teraz jednak sie juz tym nie przejmował i walczył dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Phil wszedł do karczmy tylnymi drzwiami. Starał się trzymac w cieniu, tak, żeby jego stroj dawał maksymalny kamuflaż. Raczej nie chciał, aby ktoś go zauważył. Większość wojownikow ścierała się na dole. Elf przyklejony do ściany zaczął wspinać się po schodach. I wtedy ktoś go zauważył.... Był to Farin. Elf zamachał ręką aby ten podszedł. Zaczęli wchodzić po schodach. Bardzo cicho. Po drodzę minęli kogoś osmalonego, spadającego w doł. Za nim z klątwami w ustach zbiegał Mitros. Wspinali się dalej. Starali się być bardzo cicho. Elf wyjrzał za rog i zwrocił się do krasnoluda
- Jest jeden strażnik przy drzwiach. Jest twoj, zwab go tutaj, a ja przemknę z boku.
- Się robi... Phil powodzenia! - powiedział jeszcze krasnolud i z uśmichem wyszedł zza rogu. Strażnik popatrzył się na niego i ruszył w jego stronę
- Czego tu szukasz? - powiedział zgryźliwie
- Hmm... - zaczął krasnolud - Zwady? - złapał strażnika za pludry koszuli i zrzucił ze schodow, tak że wylądował na połpiętrze. Na szczęście nie zauważył stojącego w cieniu Phila
- TY PRZEBRZYDŁY KRA..- zaczął wspinać się po schodach strażnik, lecz Farin zwalił się na niego z hukiem. Zaczęli walczyć ze sobą zacięcie. Phil wykorzystał to i zbliżył się do drzwi z numerem trzynaście. "No nie dlaczego zawsze wybierają pechowe numery? CHociaż z drugiej strony może dlatego ta akcja idzie tak płynnie" - pomyślał elf. Zanim zdążył zamachnąć się aby wyważyć drzwi, zobaczył wybiegającego zza rogu Farina. Z topora spływała krew. Gdy krasnolud zobaczył elfa przymierzającego się do wywalenia drzwi powiedział z uśmiechem
- Pozwolisz, że ja to zrobię? - Phil z lekkim uśmieszkiem odsunął się. Farin wziął rozbieg i wpadł przez drzwi z impetem. Elf wskoczył zaraz za nim. Błyskawicznie ocenili sytuację. Przeciwnicy podobnie. Farin rzucił się na drugiego strażnika i przycisnął go do ściany. Phil pobiegł w stronę kobiety, ktora nożem trzymanym w prawej ręce probowała rozpłatać twarz Eileen. Phil złapał ją lewą ręką z nadgarstek, wyprostował i pociągnął do gory. Ostrze przeleciało kilka milimetrow przed nosem Eileen. Ta starała się odchylić jednak oparcie krzesła uniemożliwiało to. Elf stał teraz plecami do kobiety. Ta chciała go kopnąć, jednak elf zblokował cios kolanem. Złapał wolną ręką kobietę za kostkę i pociągnął do gory "Dobrze, że się tak przeciągam codziennie rano". Kobieta upadła. Phil wyrwał jej noż i rozciął więzy elfce. Potem rozwiązał jej knebel. Ta szybko rzuciła kulę ognia w powoli wstającą kobietę, a potem zwrociła się do Phila
- Mogłeś mi rozpłatać nos! - chciała najwyraźniej powiedzieć coś jeszcze, ale elf złapał ją za rękę i pociągnął do drzwi "To się nazywa wdzięczność" pomyślał. JEdnak odezwał się Farin pilnujący strażnika
- Phil.. co z nim?
- Instrukcje chyba były jasne? - na ścianie znalazło się trochę krwi. Farin, Phil i Eileen zeszli po schodach, gdzie czekała raszta drużyny. Phil powiedział
- Wracamy, czy chcecie się jeszcze tu rozejrzeć? Aha.. z teog co tu widziałem to wygląda na to, że jedna drużyna mniej proboje znaleźć mordercę. Powod? Brak członkow. - uśmiechnął się lekko i zabrał do wychodzenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Chwila, chwila! - zawołał Marvolo spoglądając na gęstwinę pnączy, które wystawały z podłogi. - To po co ja uwięziłem tego jednego? - zapytał gładząc po jasnym futrze Furiona.

-Oni nic nie wiedzą - inaczej by nie chcieli informacji od nas. Widziałam jak ta jędza zastanawiała się co wspólnego ma ze sobą kapitan i strażnik, nie wspominając już o zabitym złodzieju. Oni jeśli cos wiedzieli, to mniej od nas... - powiedziała elfka starając się nadrobić swój błąd, że dała się pochwycić. Po chwili już obok nich stał Mroczny z Mitrosem, którzy kończyli sprawę niedobitków. Marvolo jednym słowej odwołał pnącza, które wciągnęły omdlałego członka druzyny pod ziemię. Wszyscy w komplecie wyszli z budynku. Elfka szła na końcu z niezbyt zadowoloną miną. Widać, że planowała coś w głowie... Ale co? Tego nie wiedział nikt...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować